Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   Smak Porto [Wrzesień 2011] (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=10667)

wieczny 17.11.2011 13:22

iMe gusta!


Cieszę się, że jest pisane bo to jeden z ostatnich działów które trzymają tu poziom :).

jorge 17.11.2011 15:04

Cytat:

Napisał wieczny (Post 206499)
iMe gusta!
Cieszę się, że jest pisane bo to jeden z ostatnich działów które trzymają tu poziom :).

Así que usted dice.:Thumbs_Up:

lena 17.11.2011 15:24

Cytat:

Napisał majki (Post 206456)
Byliście tam i nie weszliście choć kawałek?? :p Jest to jedna z moich rzeczy "must see". ;) Ja bym nie odpuścił i pewnie później musieliby mnie stamtąd ściągać ichniejsi TOPRowcy. :D


Majki, powinnam poczuć się dotknięta brakiem wiary z Twojej strony :). Wiesz, gdyby to była górka za domem, skąd po upadku ( o ile nie śmiertelnym :D) można doczołgać się do własnego łóżka, to ok - "jest ryzyko, jest zabawa". Ale nie w sytuacji, gdy masz 4 - 5 tys km do kraju, objuczony motor i jesteś sam, tzn. we dwoje :). Dlatego też ja stałam na górze, żeby w razie potrzeby było komu wezwać karetkę :haha2: . A tak poważnie, to jest jak pisze 7Greg - bez sprzętu wspinaczkowego się nie da :(.
Nie wiem czy to był zbieg okoliczności i jakaś ekipa "zwiedzała" z lotu ptaka, czy też rutynowe loty, ale jak tylko Wojtek wgramolił się za "furtkę", pojawił się helikopter i dłuuuugo nas nie opuszczał :).

Machalescu 17.11.2011 18:05

1 Załącznik(ów)
Z innej perspektywy:

lena 17.11.2011 23:07

22 Załącznik(ów)
Hiszpania i jej mieszkańcy wydają się nam nieźle, acz pozytywnie zakręceni. Szaleni kierowcy pełni luzu, bez kompleksów i zadęcia grasujący po fantastycznie ukształtowanym obszarze, z widokami zapierającymi dech w piersi, powodującymi zielenienie z zazdrości "górali nizinnych", takich jak my:) . Fauna też jest tu wyjątkowa :



Wyluzowane kozice:

Załącznik 25906

Dziwne krowy :):

Załącznik 25864


Byki wpędzające w kompleksy samczą społeczność :D

Załącznik 25907

Coraz bardziej nam się podoba.

Żwirownia w sercu Sierra Nevada:

Załącznik 25908

Dojeżdżamy do El Purche, gdzie zauroczeni otaczającą nas przyrodą lądujemy na opustoszałym kempingu, na wysokości 1495 m n.p.m.
Jest pięknie :):Thumbs_Up::


Załącznik 25909


Załącznik 25910


Załącznik 25911


Załącznik 25912


Załącznik 25913

Cisza, spokój, ludzi wokół brak...zasypiamy spokojnym snem aby wcześnie rano zerwać się i niecierpliwie przemierzać górską trasę , wiodącą nas na najwyżej położoną drogę Europy i dalej...na szczyt drugiego co do wysokości szczytu Hiszpanii - Pico Veleta (3398 m n.p.m).

Pniemy się drogą wyżej i wyżej, udaje się nawet lecieć seteczką, gdzie winkle podnoszą gwałtownie poziom adrenaliny, zwłaszcza gdy zajmuje się miejsce na kanapie pasażera :D.

Załącznik 25879

Docieramy do narciarskiego kurortu Solynieve, skąd już tylko rzut beretem dzieli nas od podejścia na szczyt.

Załącznik 25880

Jesteśmy na wysokości 2490 m n.p.m i tu musimy zakończyć jazdę. Dalszą drogę możemy przebyć jedynie pieszo lub na rowerze.

Załącznik 25867


Musimy zostawić motor na parkingu, ponieważ dalszą jazdę uniemożliwia nie tylko znak zakazu, ale również szlaban :D.

Załącznik 25881

Załącznik 25882

No chyba że jest się pracownikiem Parku lub obserwatorium astronomicznego i na drzwiach bocznych posiada się zieloną tabliczkę :) :

Załącznik 25883

Naszym oczom ukazuje się Pico Veleta. Podejście powinno zamknąć się mniej więcej w ciągu 3 godzin.

Załącznik 25866

Załącznik 25865

Wejście na Mulhacen zajmuje 8 godzin, których niestety nie mamy w zapasie :).
Ruszamy z kopyta. Pogoda zaczyna się załamywać, schodzi mgła, staramy się więc uchwycić w kadrze choć część słynnej drogi :

Załącznik 25884

Załącznik 25885


Mijamy sympatyczną, hiszpańską młodzież posilającą się na trasie.

Załącznik 25887


Jak nigdy nie zapakowałam prowiantu, a zawsze pakuję się jak "matka - kura". Mamy tylko wodę, która wraz ze wzrostem wysokości robi się coraz bardziej lodowata. Ubieramy wszystko co mamy, jest coraz zimniej. Wojtek nie przyznaje się, że pikawa mu galopuje bo idę zbyt szybko ( nie lubię ciechocińsko - emeryckiego tempa) i zanim się orientuję to jest już lekko "zielony". A że jest cholernie ambitny i uparty, nie odpuszcza. Widzę,że sprawdza na gps ile jeszcze mamy do przejścia :) i micha raczej mu się nie raduje. Później odgryzie się za moje drwiny, ale o tym w dalszej części.

Załącznik 25886

Mamy 300 metrów do szczytu - definitywnie szutrówkę zamykają głazy.

Załącznik 25888

lena 17.11.2011 23:45

10 Załącznik(ów)
Zdobywamy Pico Veletę !

Załącznik 25914


Załącznik 25915



Niestety obiecanych widoków ze szczytu, tj. Morza Śródziemnego na południu i pasma górskiego z Mulhacen i Alcazabą nie doświadczamy :mur:.
Widoczność nie przekracza 10 metrów, mgła jak śmietana, zimno.
Zejście na dół zajmuje nam 2 godziny. Znowu możemy cieszyć się pięknem otaczającego nas masywu Sierra Nevada.

Załącznik 25916


Załącznik 25917

Jesteśmy mega głodni, przemy więc do parkingowej knajpy na pizzę i hamburgera. Czas złapać oddech :D.

Załącznik 25918

Nagle pojawia się stado koni. Albo są równie głodne jak my i wpadły się "postołować", albo cholernie swojsko śmierdzimy, że tak się do nas garną :haha2:.

Załącznik 25919


Załącznik 25920

Żal nam zjeżdżać tak szybko do drogowego zamieszania i wrzawy miejskiej. Ostatnie spojrzenia na Sierra...

Załącznik 25921

Załącznik 25922

Złażę z siodła,żeby Wojtek choć na chwilę mógł pośmigać po winklach sam, bez mojego oddechu na karku i ściskania udami :).

Załącznik 25923

lena 18.11.2011 00:21

2 Załącznik(ów)
Wracamy na kemping, gdzie pod koniec pakowania łapie nas deszcz. Niczego dobrego to nie wróży. Jest 18-sta a my dopiero startujemy. Zgodnie z hasłem : "Nie spać - zwiedzać" zamierzamy jechać nocą, tzn. Wojtek zamierza, bo ja na pewno przytnę komara jak tylko maszyna zakołysze. Obłożona kuframi mam poczucie jakbym siedziała w fotelu :).
Zatrzymujemy się w zasadzie tylko na tankowanie. I tu pojawia się element słodkiej zemsty za "poniewierkę" podczas wspinaczki :D - teraz On mi robi "jazdę". Gram twardziela i nie stękam. Wreszcie, po niemal 600 przebytych kilometrach dochodzimy do kompromisu i szukamy miejscówki na przekimanie, bowiem o "noclegu" nie może być mowy - jest około 3 nad ranem :).
Apartament : :)

Załącznik 25934

Załącznik 25935

Poranek, jak zawsze nadchodzi zbyt szybko. Za to pakowanie idzie nam sprawniej - nie trzeba zwijać namiotu :haha2:.
Przed nami Barcelona.

lena 20.11.2011 23:50

19 Załącznik(ów)
Zatrzymujemy się na obrzeżach Barcelony. Miejscówka jest "przez drogę" z plażą, mariną i morzem. Ładujemy akumulatory, żeby mieć siłę na nocne zwiedzanie.


Załącznik 26059


Zaczynamy od Sagrada Famila Gaudiego, będącej "godłem" Barcelony.
Zdjęcia nie oddają piękna i ogromu tej świątyni. To ostatnie i wciąż niedokończone (od 1882 roku) dzieło życia Gaudiego. Obchodzimy budynek kilka razy. Prace trwają, żurawie dźwigów nijak nie komponują się z takim cackiem budowlanego "rękodzieła".

Załącznik 26060

Załącznik 26061

Załącznik 26062

Załącznik 26074

Załącznik 26075


Mimo późnej pory nie ma co liczyć na samotność. Handel wre. W jednym z okolicznych sklepików zagaduje nas hiszpański sprzedawca o tureckim wyglądzie, w języku polskim :). Pierwsza myśl - nasi są wszędzie ! Okazuje się jednak, że ów poliglota potrafi więcej..., po rosyjsku, niemiecku, angielsku :dizzy:. Wybieramy zestaw sportowy w kolorach barcelońskiej Barcy, za jedyne 40 eurasów :D. Coby nasz syn miał wypisane własne imię pod numerem Messiego, musimy poczekać jedyne 10 minut, podczas których sprzedający udaje się do piwnicy, by po chwili wrócić z gotowym produktem. Zasada: "Klient nasz pan" jest tu jak widać traktowana bardzo serio :Thumbs_Up:.

Załącznik 26063


Miło rozpoczęty wieczór postanawiamy kontynuować - jedziemy na poszukiwania Parku Guell. GPS standardowo robi jaja. Dwa razy tniemy pod prąd jednokierunkową, potem jakimiś mega wąskimi uliczkami docieramy na parking, który małpa określa jako "cel osiągnięty". Ale ni chuchu..., nic nie widać. Spodziewamy się wielkiej bramy z banerami, a tu ciemno i głucho. Wojtek wkurzony chce wracać. Wyjmuję latarkę i ruszam na zwiad, ale cykorian mnie ogarnia ciągnę więc Wojtka jako obstawę :D. Jest ! Jest! Tylko niestety (jak wynika ze słowa pisanego) światła gaszą o 20 ! Przyjedziemy tu jutro.
Tymczasem wracamy do dzielnicy Eixample, gdzie odnajdujemy kolejne projekty mistrza Gaudiego:

Casa Vicenc - kamień w kolorze ochry w połączeniu z cegłą :


Załącznik 26064

Załącznik 26065


Załącznik 26066

Casa Mila , potocznie zwana La Pedrera - najlepszy i najpełniejszy przejaw koncepcji architektonicznej i natury Gaudiego, wzniesiona w latach : 1905-10. Sam autor pisał o niej :"...znikną kąty i materia zamanifestuje się w swej astralnej krągłości :słońce wzejdzie z czterech stron i będzie to jakby wizja ziemskiego raju..."
Poniżej - rzeźbiarskie kominy na dachu La Pedrera.

Załącznik 26067

Na najwyższym piętrze znajduje się interaktywna ekspozycja projektów i modeli Gaudiego.

Załącznik 26068

Załącznik 26076

Załącznik 26077

Mylimy drogę i zupełnie przypadkiem trafiamy na połyskującą w świetle ulicznych latarni, wielokolorową, lśniącą mozaiką jakby prosto z baśni o morskich stworach Casa Batlo (1904-06).

Załącznik 26069

Załącznik 26070


Usiłujemy zajrzeć przez okno do wnętrza. Gaudi przebudował bowiem nie tylko fasadę budynku, ale również całe wnętrze wraz z meblami.


Załącznik 26071


Załącznik 26072


Załącznik 26073


Gapimy się zauroczeni. Jesteśmy pod wrażeniem. Żeby lekko ochłonąć idziemy na drugą stronę ulicy, na lody do Mc' Donalda (jest 1 w nocy!).


Czas wracać na nocleg. Wsiadamy na motor, ...i ...Afri nie odpala po raz pierwszy (ale nie ostatni ) podczas tej podróży. Wojtek dłubie przy klemach aku - jest git! Ufff... już wiemy co czuje rolnik, któremu zachoruje koń :D.

lena 21.11.2011 00:40

13 Załącznik(ów)
Zgodnie z planem, rano wracamy do Parku Guell. Tym razem już bez pudła :).
Plan stworzenia parku zakładał budowę miasta - ogrodu, oddalonego od miejskiego zgiełku, w stylu XIX wiecznych urbanizacji angielskich. Z 60 parceli wystawionych na sprzedaż, zajęte i zagospodarowane zostały jedynie 3. Wówczas sponsor Gaudiego, hrabia Eusebi Guell pozwolił architektowi zaszaleć :Thumbs_Up:. W efekcie powstał labirynt wiaduktów, schodów, ławek, zakrzywionych kolumn, ozdobionych fragmentami ceramiki.

Załącznik 26078

Załącznik 26079

Załącznik 26080

Załącznik 26081

Załącznik 26082

Załącznik 26083

Załącznik 26084

Załącznik 26085

Załącznik 26086


To niezwykłe miejsce przyciąga ciekawe osoby.


Załącznik 26087

Załącznik 26088

Załącznik 26089


Chętni mogą obejrzeć dom, mieszczący muzeum poświęcone Gaudiemu. Mistrz mieszkał tu w latach 1906 - 1926.
Przed nami w kolejce ustawiły się dwa autokary rosyjskiej wycieczki :), rozumiecie więc dlaczego nie weszliśmy do środka.

Załącznik 26090

Przed nami ponad 500 km trasy. Zamierzamy dotrzeć do francuskiego Millau. Podekscytowani wsiadamy na motor i ... bach :mur: - na oczach trzech autokarów turystów walimy parkingówę :haha2:. Wszyscy żywi, więc zbieramy się błyskawicznie. Dobrze, że kaski zasłaniają twarze, bo jesteśmy pąsowi :).

majki 21.11.2011 09:34

Cytat:

Napisał lena (Post 207068)
pąsowi

Aż musiałem wpisać w gógle, żeby zobaczyć co to znaczy. :haha2: Ach te kobiety i ich kolory. :p

Barcę widziałem jakieś 10lat temu i widzę, że Sagrada dużo się nie zmieniła. Potrwa to jeeeeszcze. :Sarcastic:


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:26.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.