![]() |
Bardzo miły ciąg dalszy.
Piotrek przywiozłeś jakiś przepis na suszoną rybę? Tzn co z nią dalej - mam taką od 3 lat... podjęte próby skosztowania nawet po wstępnym nawodnieniu własnego organizmu spełzły na niczym... Ratuj - baba głowę suszy, że nam ona zalega! |
Tatarzyn pewien z Wrocławia gdy raz gorzałki nadużył
Na forum spisywać zaczął relację z dalekiej podróży Zwabiwszy audytorium przygód rozlicznych opisem Rozbudził apetyty i… potraktował penisem I zamiast dalej spisywać swoje w podróży przygody Olał powyższy temat i zamiast snuć wywody Czasami ubarwiane seryjką humoresek Laskę położył na temat i bąki zbija - z desek Siadaj więc do klawiatury, Bajraszku mój przyjacielu No bo na twoją opowieść Czarnuchów czeka wielu A jeśli do serca nie weźmiesz rady mej przyjacielskiej W dupę cię kopnę tak mocno, że chóry usłyszysz anielskie |
:brawo:
|
może się zabierze do pisania.... :D
chyba że woli obcować z chórem anielskim :p |
"Tatarzyn pewien z Wrocławia gdy raz gorzałki nadużył
Na forum spisywać zaczął relację z dalekiej podróży...." Dobre dobre!!!! |
Bajrasz, a czy Ty chcesz moze w ryja?
|
Cytat:
|
Cytat:
|
Nie straszcie mnie wszyscy jednocześnie, bo ja kruchej struktury jestem i jeszcze się zamknę w sobie;)
Są takie miejsca na świecie, które uświadamiają, że otaczający nas rzeczywisty świat, jest nierzeczywisty, paranoiczny i bezsensu. Olchon jest jednym z takich miejsc. Namiot, ognicho…i tak minimum tydzień nic nierobienia, tylko chłonięcia energii tego miejsca, byłby jak wygrana w totka. Cholera jasna człowieka trafia, gdy uświadamia sobie ile ma ograniczeń. Praca, urlop, kasa, rodzina i jak ciężko wyrwać się z tego wszystkiego. No ale namiot został w Irkucku..zresztą bardzo dobrze, bo nie miał bym przyjemności spędzenia wieczoru przy ognisku, mocno słodkiej herbacie i skręcie wywalającym płuca na lewa stronę w towarzystwie lokalnych rybaków. Pewien gośc oznajmił mi przed wyjazdem, że samotna podróż ryje beret …nieodwracalnie. Zareagowałem wtedy nonszalancko: Taaa. pitu, pitu. Oj jak strasznie się myliłem. Jeszcze wtedy kropka nad „i” nie była postawiona, ale samo „i” było już mocno wyryte w mojej głowie. Powrót do Irkucka był bolesny, ale konieczny. No i jeszcze samo nawigowanie po mieście bez Monaha… żeby znaleźć Monaha…to już całkiem wesołe miasteczko. Staram sobie przypomnieć krzyżówki, estakady, charakterystyczne miejsca, które mijałem z Pawłem. Na gwiazdy nawigować nie mogę, bo dzień. Dzień strasznie pochmurny, to i słońca brak. No dupa blada…chyba jednak sobie sprawię GPSa …kiedyś. https://lh6.googleusercontent.com/-p...0/DSC04978.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-4...0/DSC04979.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-P...0/DSC04986.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-h...0/DSC04943.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-H...0/DSC04981.JPG tak wyglądają TKC z przebiegiem 13tysięcy https://lh3.googleusercontent.com/-H...0/DSC04996.JPG wymiana kompletu, całe 100rubli https://lh6.googleusercontent.com/--...0/DSC04998.JPG Spotykamy się z ekipą Sebola która wraca z Mongolii –http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=10720- Chłopaki już mocno przeładowani wrażeniami, chcą szybko do domu. Osioł kiwnął głową, więc dołączam do grupy. Osioł przez ostatni miesiąc zbyt mocno się nie przemęczał. Zresztą z natury jest raczej skuteczny niż szybki. Wspólne kilometry z wyścigowymi rumakami dały mu do wiwatu. Widziałem w jego oczach trochę tęsknoty za pędem, gracją i lekkością towarzyszy, ale jednak natura zwyciężyła. Osioł to osioł. Ma dojechać z punktu A do punktu B…w czasie…absolutnie dowolnym. Na rogatkach X gdzie nasze drogi się rozchodzą, Piotr w ostatniej chwili rzuca mi informacje o Bijsku i księdzu Andrzeju, co to niejedną ekipę na Mongolie wyprawił, wątroba u niego dobrze funkcjonuje i równy z niego chłop. No to jest plan. https://lh6.googleusercontent.com/-P...0/DSC05022.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-y...0/DSC05043.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-c...0/DSC05070.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-f...0/DSC05092.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-j...0/DSC05093.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-h...0/DSC05100.JPG Od czasu startu, w Bijsku po raz pierwszy robię sobie absolutną dwudniową labę. Po bardzo miłym wieczorze spędzonym z gospodarzem, mam kaca tak dużego, jak wszystko w tym kraju, mam też do dyspozycji domek, banie, Uzbeka po drugiej stronie ulicy, który robi powalające szaszłyki i święty spokój…dosłownie i w przenośni. Wykorzystuję ta sytuację w 100%. Andrzej opowiadał o Ałtajczykach dużo dobrego, ale też zwrócił uwagę na nieobliczalność tego narodu, szczególnie po wódzie. Gość podróżował z żoną i córką dżipem. Zatrzymali się gdzieś w górach. Pogadali z tubylcami. Wypili wspólnie jakiś alkohol. Lokalesi chcieli przejechać się ich samochodem. Gość odmówił ,a oni zastrzelili mu żonę i córkę. Inna para ścigała się z lokalesami przez dwa tygodnie po Ałtaju. Zwiali i dlatego można było usłyszeć ich historię. Nie są to nagminne sytuacje, ale nie wszędzie i nie z każdym wypić można i trzeba o tym podczas podróży pamiętać. Noo, ale trochę przynudzam. To już ostatnie rosyjskie kilometry. Dzięki wskazówkom Andrzeja, bardzo szutrowe i malownicze. Jest 28 lipca, późne popołudnie. Jeszcze uśmiech ślicznej rosyjskiej celniczki, jakaś pieczątka, uścisk dłoni celnika i żegnam się z krajem, który gościł mnie przez ostatni miesiąc. Żegnam się z krajem do którego, już teraz wiem, powrócę nie raz. ostatnie chwile...już za moment Kazachstan:( https://lh6.googleusercontent.com/-C...0/DSC05104.JPG . |
:drif:
|
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:05. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.