Dla mnie udział Artura był decydujący. Nie wiem czy bym się zdecydował robić cały ten cyrk tylko dla siebie. A tak, jak jest dwóch wariatów to zawsze raźniej ;) A najlepsze jest to, że poznaliśmy się osobiście dopiero w dniu odbioru moto z magazyny celnego :) Podziwiam Artura, że zaufał i wpłacił kasę w ciemno jakiemuś nieznanemu gościowi w Tajlandii.

Mieliśmy chyba trzy potknięcia:
- najpierw moto dostało próbne tablice (czerwone) i stało na nich 3 miesiące. Zupełnie niepotrzebnie, bo tylko normalne tablice powodują jakby faktyczną rejestrację w Tajskim systemie. Czyli tu straciliśmy prawie 3 miesiące zbędnego czekania.
- zrobiliśmy tłumaczenie papierów w Tajlandii na angielski. Zupełnie zbędnie, a to wydatek 600 zeta. Wydział komunikacji w PL chce tłumaczenia z oryginału. Mamy już namiary na tłumacza przysięgłego na Polski w kraju. Ogarnięte tłumaczenie w tydzień razem z wysyłką dokumentów kurierami za ok 500 zeta.
- pakowanie moto. Tajowie zdjęli lusterka, ale widać że można by jeszcze zdjąć kierownicę (lub ją położyć) i wtedy zyskać z 20 cm na wysokości. Czy to by zmieniło cenę transportu dramatycznie ? Pewnie kolejne kilkaset PLN do odzyskania.
- akumulatory zostały odłączone (wymóg transportowy) i wyjęte. Musieliśmy kupić nowe (ok 100 pln sztuka). Może wystarczyło by je tylko odłączyć ?

Myślę, że optymalna ścieżka jest taka:
- kupić i zarejestrować moto na mojego kumpla w Tajlandii i niech stoi z 5 miesięcy u niego
- pojechać do Tajlandii, pojeździć 2-3 tygodnie na własnym moto, zwiedzić kraj
- dokupić i zamontować samodzielnie gadżety
- wyrejestrować moto
- pojechać do magazynu w Bangkoku i dopilnować pakowania
-

Gratulacje.
Takich Jebniętych Gości to ja szanuję :brawo::brawo::brawo:

To gdzie je można zobaczyć na żywo ?

Zasadniczo tli się pomysł na śląskie ognisko w przyszłym tygodniu.
Być może uda mi się spędzić przyszły tydzień między Katowicami a Częstochową.
Więc mógłym wrzucić na busa motorek i miałbym się czym po okolicy kręcić w wolnych chwilach. Dam znać, jeśli pogoda pozwoli i coś się wykluje z tego pomysłu...

GO WILD, GO WOOD, GO SHUT - trochę pasuje :)
Ew. GO 1MOA - trochę skomplikowane, ale chodzi o średnie odchylenie punktu trafienia o Max. 1 minutę kątową od celu (na 100m to jakieś 2,9 cm - na granicy rozrzutu samej broni - "koniczynki" można na tarczy wycinać...). Taki cel celów...

EDYTA: GO 2HUNT ???

Gratki i tutaj !

g0 0wno

rzecz jasna :D



podziwiam determinancję :D

2,91 to jest na 100 yardów. :)

Kolega się czepia - wobec wymiarów CT125 z Kierownikiem oraz osiąganych prędkości - to bez znaczenia...
A nie - to chyba nie w tym kontekście... :) :) :)
Dzięki za sprostowanie - nie dopatrzyłem.

Artek - Docieraj ! :at:

Docierane :)
Bardzo fajne wozidełko.

Jutro od rana chcę pojeździć asfaltowo-rekraacyjnie po czerwonej linii.