![]() |
JaroGL wielki szacun!!!
Moje marzenie.... |
Banditos to było też moje marzenie. Czekałem 3 lata na realizacje. Teraz mam następne tylko nie wiem ile czasu upłynie aby go zrealizować :D. Mam nadzieję, że nie dłużej :vis:.
|
Super wyprawa !!
Pozdrawiam Bartek Ps. Czekam na dalszą część. |
10 Załącznik(ów)
Mamy 31.08. W tym dniu zaczynamy powrót do Delhi. Musimy znów pojechać objazdem, ale tym razem jest to nam po drodzę ponieważ w planie mamy jeszcze nasz ostatni cel czyli Tso Moriri. Musimy dojechać do jeziora w jeden dzień co będzie dosyć trudne bo to ponad 200 km. Jedziemy więc znów w górę Indusu i podziwiamy widoki od drugiej strony.
Załącznik 17330 Załącznik 17331 Gdzieś w okolicy Tindo pęka znowu tylny amortyzator, jednak spawanie to nie byl dobry pomysł. Zaczyna się znów droga przez męke. Dobrze, że choć pogoda dopisuje. Załącznik 17332 Załącznik 17333 Załącznik 17334 W Mahe kontrola permitów i odbijamy w prawo od doliny Indusu. Jedziemy kilkanascie km wzdłuż strumienia do skrzyżowania dróg. Załącznik 17335 Załącznik 17336 Odbijamy w lewo i zaczynamy wspinać się na dziewiątą przełęcz na naszej drodze Namshang La ok 4900 m. Royal Talaxa niedomaga, nie ma ochoty jechać, więc nawet ja z moim złamanym amorem jade szybciej. Co chwile zmienia świece, ktora jest strasznie zakopcona. Załącznik 17337 Załącznik 17338 Za przełęczą kończż się resztki asfaltu i zaczyna się piach, żwir i kamienie, ale co najwazniejsze piękne widoki. Załącznik 17339 CDN |
10 Załącznik(ów)
CD
Okolice Tso Moriri to ścisły rezerwat. Nie można nawet namiotu rozłożyć. Załącznik 17340 Nocleg możliwy jest tylko w Karzok po wcześniejszej kontroli na posterunku. Okolica jest cudowna, gdzieniegdzie pasą się konie, jaki i osły. Dookoła wysokie góry. Załącznik 17341 Załącznik 17342 Załącznik 17343 Po drodze mijamy małe jeziorko i dopiero po kilkunastu km dojeżdżamy do Karzok. Załącznik 17344 Załącznik 17345 Załącznik 17346 Załącznik 17347 Sama wioska nie specjalna. Klasztor, sklep i kilkanaście domów. Wzbudzamy trochę sensacje, robi się zbiegowisko. Jesteśmy świadkami dawno zapomnianego u nas sposobu odbijania opony od felgi. Załącznik 17348 Robi się późno, szukamy noclegu. Trafiamy na taką ruderę, ale nie było najgorzej. Załącznik 17349 |
ta rudera to głowny sklep w tej miejscowosci hihihih , tak przynajmniej było na szyldzie...ale na szczeście był jeszcze jakiś... a gdzieś pomiedzy tymi ruderami chyba jedyna rura z bieżącą wodą bo rano była mała kolejeczka...ogólnie zajebiaszczo - polecam
|
10 Załącznik(ów)
Tego dnia czekała nas znów długa droga. Rano po śniadanku jak zwykle pakowanko lub odwrotnie. Rozglądnęliśmy się trochę po okolicy bo wczoraj juz późno było i ruszylismy spowrotem najpierw wzdłuż Moriri Tso, potem wzdłuż mniejszego jeziorka i przez przełęcz Namshang La. Tego dnia widoki mamy jeszcze piekniejsze.
Załącznik 17510 Załącznik 17511 Załącznik 17512 Załącznik 17513 Załącznik 17514 Załącznik 17515 Z przełęczy odjeżdżam jako pierwszy bo mam nadal pęknięty amor, dojeżdżam do krzyżówki, gdzie mamy skręcać w lewo. Czekam na chłopaków, ale nie ma ich długo. Przyjezdżają po ok. godzinie, okazuje się, że sobie urzadzili kapiele w strumieniu. Ruszamy w stronę Tso Kar, ale najpierw musimy się wspiąć długim podjazdem na przełęcz Polo Kongka La. Tym razem jest bardzo ciepło ok 20 stopni. Załącznik 17516 Załącznik 17517 Tuż za przełęczą spotykamy dwóch motocyklistów. kaleczymy po angielsku żeby pogadać a tu okazuje się że Polacy. Studiują w Indiach i teraz mają trochę wolnego więc postanowili się przejechać z Manali do Leh. Pogadalismy trochę i pojechaliśmy dalej w stronę jeziora. Załącznik 17518 Załącznik 17519 CDN |
10 Załącznik(ów)
CD
Nad jeziorem pojawia się kawałek z dobrym asfaltem, mogę troche przyspieszyc choć amor co chwile dobija. Załącznik 17520 Załącznik 17521 Nagle czuje zrywy łańcucha, sprawdzam luźny jak guma od majtek, zatrzymuje się naciągam, ale jestem już na granicy a łańcuch wisi nadal. Podczas jazdy okazuje się że nic się nie poprawiło dalej zrywa, muszę ograniczyć prędkość. Mijamy dzwona, zastanawiam się jak ten kierowca zrobił takiego fikołka, a na ciężarówce ani wgniotki. Załącznik 17522 Dalej jest taki krótki odcinek paru km, gdzie jest straszny piach, Royale tego nie lubią bo im kucyków brakuje. Załącznik 17523 W końcu dojeżdżamy do głównej drogi w lewo w stronę Manali, a w prawo na przełęcz Tanglang La. Na krzyżówce jest kilka jurt, zamawiam coś do żarcia bo w tym dniu jestem tylko o omlecie. Okazuje się to zgubne dla mnie ale o tym potym. Załącznik 17524 Naradzamy sie co dalej robić, bo jest dobry czas. Kusi nas atak na przełęcz choć nie wiemy czy dojedziemy bo droga jest nieprzejezdna, tylko nie wiemy czy za czy przed przełęczą. Stoimy tez kiepsko z paliwem. Ostatecznie podejmujemy meską decyzję i postanawiamy zaatakować dziesiątą przełęcz i chyba drugą co do wysokości. Poczatkowo droga biegie po płaski przez kilkanascie km, dużo piachu i kurzu. Nastepnie wznosi się łagodnie aż do samej przełęczy. Na szczycie bardzo ładny widok na obie strony, chyba najbardziej rozległe widoki z tej przełęczy. Nie żałujemy swojej decyzji. Załącznik 17525 Załącznik 17526 Wracamy. Mijamy skrzyzowanie, jedziemy do Pang, gdzie chcemy przenocować. Zatrzymujemy się znów w tej jurcie, chłopaki zamawiają herbatę, ja diagnozuje że wysypało się łożysko tylnej zębatki i powoduje, że się ona kantuje i dlatego łańcuch strzela, do tego zęby są o połowe mniejsze i powyłamywane, nie jest dobrze bo mechanik za dwa dni dopiero. Ruszam więc pierwszy przez rozległą dolinę pełną piachu, gdzie wczesniej złapała nas burza gradowa. Tym razem pogoda dopisuje choć jest już późno. Przed końcem doliny dogania mnie Talax i jedziemy razem do Pang. Po drodze robimy zdjęcie doliny półksiężyca. Załącznik 17527 Załącznik 17528 Załatwiamy nocleg i czekamy na resztę, czas mija a chłopaków nie ma. U mnie w między czasie zaczynają się problemy żołądkowe po tym żarciu. Jest coraz gorzej. Mówie do Talaxa, że jest ze mną kiepsko i ja na pewno nie pojade szukać chłopaków. Talax tez nie bardzo ma ochote bo z paliwem nie wyrobimy. Mówi że mają namiot to sobie poradzą. Niby tak tylko oni sa dużo wyżej niż my, a tam wiało jak cholera. W końcu przyjeżdżają, miny mają nie tegie, jest trochę nerwów. Okazuje się, że nie zauważyli, że Talax wybrał inną drogę i ich wyprzedził. Czekali, więc na niego i jak zobaczyli, że go nie ma postanowili się wrócić do miejsca gdzie ostatnio go widzieli. Starcili dwie godziny i dużo paliwa. Wiadomo, że do stacji w Tandi nie dojadą. Okazuje się, że można się pogubić na prostym odcinku. Ja się kładę, zażywam garść leków. Talax robi foty drogi mlecznej. W nocy mam temperaturę ze 40 stopni i takie dreszcze, że aż rozrywam namiot. Po głowie chodzą mi mysli, że juz tu zostane w tych górach. Na pomoc nie ma co liczyć. Załącznik 17529 |
Krzysiek wybacz !
|
Mam nadzieje że zaszczepiliście sie na dur brzuszny....niestety to główny przeciwnik turystów w Indiach....poza tym cała masa nierozpoznanych rotavirusów brrr..
|
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:20. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.