![]() |
Cytat:
|
Poniedziałek 13.08.18
Wyspani i wypoczęci wstajemy. Po śniadaniu Łukasz z Marcinem jadą poszukać lokalnego spawacza, ponieważ stelaże w Trampku powoli poddają się pod ciężarem kufrów. My w międzyczasie pojechaliśmy się zatankować na zaś. Po powrocie chłopaków zbieramy się w dalszą, nudną drogę. Dzieło kazachskiego spawacza. Nie wiem właściwie dlaczego poprzeczka jest na tablicy a nie za nią :confused: https://i.postimg.cc/FHXQWgML/IMG-5133.jpg A droga dziś długa i wyjątkowo nudna a to że gorąco to już nawet nie wspominam. Polewanie się butelką wody pomaga na chwilę. Przydałoby się w całości porządnie namoczyć. Łukasz chyba czytał mi w myślach bo gdy tylko pojawiła się rzeka, natychmiast do niej zjechał. Choć brzeg nie zachęcał to wszyscy wskoczyliśmy do wody po chwilę ochłody. Dopiero tak namoczeni, z pozamykaną wentylacją, mieliśmy przez jakąś godzinę komfort termiczny. https://i.postimg.cc/W46p6ftz/IMG-5148.jpg https://i.postimg.cc/bYMPbjLL/IMG-5151.jpg https://i.postimg.cc/kMhJcSMQ/IMG-5134.jpg https://i.postimg.cc/ydyPKBxK/IMG-2063.jpg Przez Kozyłordą przymusowa pauza w pełnym słońcu. Łukasz łapie kapcia z przodu. Po jakimś czasie zatrzymuje się koło nas policja. Poinformowali, że jeżeli potrzebujemy pomocy to niedaleko jest miasto no ale niestety kapcia trzeba naprawić tu i teraz. Po policji zatrzymało się dwóch facetów z wypasionego nowego kombajna. (foty brak) https://i.postimg.cc/Kzp20XbG/IMG-5155.jpg Po ogarnięciu kapcia jedziemy dalej. W Kozyłordzie zatrzymujemy się na stacji. Tam dochodzi do ,,małego" nieporozumienia. Podczas gdy tankuje mnie pracownik stacji oznajmiam Bartkowi, że chyba jest coś nie tak. Albo nie skasowali licznika albo Trampek spalił bardzo dużo. Totalnie popierdzieliły mi się przejechane dziś kilometry i w zasadzie nikt nie wiedział ile dziś przejechaliśmy i kiedy tankowaliśmy. Niepotrzebnie narobiliśmy rabanu na stacji, nikt nie wiedział o co chodzi, z nikim się nie mogliśmy dogadać. Ostatecznie wyszło na to, że umknęło mi jedno tankowanie. Zwaliłam sprawę na upał :haha2: Zaraz za stacją była duża wypasiona knajpa. Zostaliśmy tam na obiad. Piłam tam chyba najlepszy kwas na wyjeździe. https://i.postimg.cc/02DNyQx7/IMG-5164.jpg Mniej więcej w połowie drogi między Kozyłordą a Turkiestanem decydujemy się na nocleg w stepie. Niestety ciężko nam znaleźć odpowiednie miejsce ponieważ wzdłuż drogi przebiega akurat linia kolejowa więc pewnie budził by nas przejazd pociągów. Kawałek dalej zaś zaczynają się wioseczki. Znajdujemy mały skrawek wśród stepowych krzaczków i rozbijamy się. Powoli robi się między nami nerwowo jeśli chodzi o ustalanie porannego wstawania i wyjazdu. Jedni by chcieli dłużej pospać a drudzy chcieliby dojechać w końcu do Kirgistanu. Ustalanie typu o 6:00 pobudka o 7:00 wyjazd jak do tej pory nie sprawdziło się. Jeszcze się nie udało punktualnie ruszyć więc tym razem wspólnymi siłami uzgadniamy, że o 6:00 wyjazd a każdy wstaje na tyle wcześniej na ile potrzebuje czasu. Zobaczymy rano jak to wyjdzie ;) Przejechane ok 540 km |
Kurde coś długo Wam się zeszło...9 dni i dopiero za Kyzyłordą...?
Co prawda mieliście trochę awarii, ale czy były jeszcze jakieś inne przyczyny? pozdrawiam trolik |
Cytat:
Pierwszy to w Uralsku późno rozbiliśmy obóz a drugi to teraz szukanie spawacza rano. Ale ogólnie to dyscyplina siedziała. Umawialiśmy się na 7 wyjazd a realnie zawsze schodziło z 30-40 minut dłużej. I tak się zbierało. Ja mogę jechać od wschodu do zachodu z słońca z krótkimi przerwami na tankowanie, nawodnienie i zszamanie. Moim celem było dojechanie do Kirgistanu w 7 dni i spędzenie dużo więcej czasu w Kirgistanie czy Tadżykistanie i jest to spokojnie to zrobienia(wiem, bo w tyle wróciłam) Ale nie dla każdego jest to wykonalne i nie każdy się czuje na siłach tyle jechać. Grunt to tak się dobrać by wszystkim pasowały pewne zasady a to jest już trudniejsza sztuka. |
Przepraszam , że wrzucam swoje trzy grosze.
Problemem było także tempo jazdy. Ja chciałem jechać szybciej , reszta nie mogła, nie chciała... Zatankować dwa motocykle , a pięć w realiach wschodu to też duża strata czasu, a to smarowanie łańcucha, sraczka, zakupy, picie , foto , siku... Generalnie ekipa totalnie niezgrana. Nigdy więcej takich wyjazdów w niesprawdzonej i tak dużej ekipie... Dwóch, trzech to max i tylko z ludźmi których dobrze się zna. Ekipa dość spora= więcej problemów, nie tylko technicznych. Wszyscy wróciliśmy cali, to najważniejsze, bogatsi o nowe doświadczenia , wspomnienia. Oczywiście było warto i nie żałuję, jednak w takiej formie nigdy więcej. |
Cytat:
Skoro dołączyłeś do ekipy to sądziłam, że to zaakceptowałeś. |
Wyjazd dużą grupą to totalnie inna bajka niż małą.
Temat wielokrotnie wałkowany. :) Każdy musi sam doświadczyć obu opcji, a potem wybrać co mu bardziej pasuje. Jak dla mnie to MAŁA, MALUŚKA, MALUSIENKA, TYCI TYCI jest jak najbardziej OK. :) |
Fajna relacja - czyta się.
Myślę że niejasności powinniście wyjaśniać miedzy sobą - publiczne pranie źle wygląda. Z drugiej strony zawsze jak się jedzie z obcymi sobie ludźmi to wychodzą mniejsze lub większe kwiatki. Nie mniej każdy powinien dbać o każdego skoro się podjęło wspólnej jazdy a prędkości dostosowywać do najwolniejszego a tym bardziej do tego kto jest organizatorem. Czekam na kolejne odcinki. |
Cytat:
Pojechaliśmy-> wróciliśmy cali, a niektórzy mieli mniej szczęścia. Było zajebiście, reszta niech nam zazdrości ;) To trzeba przeżyć na własnej skórze. Warto ! |
Cytat:
|
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:39. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.