![]() |
1 Załącznik(ów)
Zbliża się dzień Wszystkich Świętych.
Naszła mnie taka refleksja związana z tematem kresowym. W naszej tradycji ten dzień poświęcamy na wspomnienie nieżyjących już bliskich. To mocno zakorzeniony, piękny wyraz naszej wdzięczności i ciągłości z przodkami. Pamięć, świeczka czy modlitwa jest łatwiejsza w miejscu pochówku ich szczątków. A Rodziny Kresowe? Męczeńska śmierć setek tysięcy Polaków na Kresach na dzień dzisiejszy jest upamiętniona choćby prostym krzyżem tylko w 150 miejscowościach. Do dnia dzisiejszego w około 1350 miejscowościach na Wołyniu, gdzie z rąk OUN-UPA ginęli Polacy, nie ma znaku ni mogiły. Gdy o tym myślę, przychodzi wspomnienie Pana Bolesława z pobliskiego Hucie Pieniackiej Litowiska, który dopiero dwa lata temu, mając 90 lat dowiedział się o losie i odnalazł miejsce kaźni swoich rodziców. Załącznik 66742 |
W ramach powrotu do źródeł zachęcam do obejrzenia reportażu Studio Wschód TVP Wrocław.
Wiele mówi się dziś o filmie 'Wołyń" Wojciecha Smarzowskiego. Mniej o autorze powieści i opowiadań, na podstawie których powstał filmowy scenariusz. Mówi się: dobry film, ale nie dokument. Reportaż z1999r przedstawia powrót Stanisława Srokowskiego do miejsca dzieciństwa: http://wroclaw.tvp.pl/27001263/powrot-odysa-2009 |
Wybierasz się ATomku w tym roku jeszcze na Ukrainę...w tamte rejony...?
|
14 Załącznik(ów)
Marci. Jeżdżę tam co noc :)
Załącznik 67865 Mamy ostatni dzień na dojazd do Huty Pieniackiej. W okolicach Dubna coś mnie podkusiło, żeby tak przejechać, zobaczyć z bliska Góry Krzemienieckie, które od dawna mieliśmy na horyzoncie. Przez pierwsze 20km jechaliśmy drogą ułożoną z betonowych płyt ze szparami na grubość motocyklowego koła. Droga kończyła się w okolicach wzgórza z ogromną biało-czerwoną kopułą i dalej, przez las, wiła się wspaniałym szutrem jak z marzenia: równym, przyczepnym...Dzida! Po pół godzinie byliśmy w ostatniej wiosce- Majdan. Stanęliśmy w cieniu śliwki z dojrzałymi węgierkami i po chwili, jak zresztą zwykle, pojawia się miejscowy gang Brudnych i Złych. Tym razem wyjątkowo wesołych, bo do łez rozbawiło ich porównanie tenery do brudnej swini. Załącznik 67856 Załącznik 67857 I od tej robaczywej śliwki szczęście zaczęło się od nas odwracać Załącznik 67858 W większości zalesione, zaledwie 400mnpm wzniesienia, nie robią wielkiego wrażenia, ale są za to spokojne i pachnące ziołami. Załącznik 67859 W drodze na przełęcz spodziewałem się jakichś kamieni, ale tu był sam kopny piach. Jadąc głęboką koleiną trzeba było mocno odkręcać. Nie mogłem wiedzieć, że jadący busem z drugiej strony góry robi rozpaczliwie to samo. W momencie, kiedy się zobaczyliśmy, ja już nie mogłem skręcić w koleinie i ratunek był tylko w trzeźwości kierowcy busa, który wyrwał się z kolein i poszedł bokiem pełnym gazem. Środek zadupia i taki zbieg okoliczności. Było groźnie. Z wrażenia nie zauważyłem odnogi naszej drogi, co kosztowało kilkanaście kilometrów gapowego po mocno uciążliwym dziurawym asfalcie. Taki też towarzyszył nam przez najbliższe kilkadziesiąt km i fatalnie odbił się na naszej kondycji. W afryce urwała się tuba z zapasowymi dętkami a w tenerze stelaż w ogonie i kufer wesoło dyndał. Że o szprychach nie wspomnę. Jak dociągaliśmy śruby i trytytki Marcin zarzekał się, że tu to już nigdy więcej... że obiecałem, że zabiorę go gdzieś w czarną dupę a to, co tu jest to już za przeproszeniem sama dziurawa dziurwa. Czarna i głęboka! Zbliżaliśmy się do Krzemieńca. Tradycyjnie zajechaliśmy do Onyszkowic i żródeł św.Any myśląc o kąpieli w lodowatej wodzie, ale i tu susza: Załącznik 67860 Załącznik 67861 W krzemienieckim zamku, a raczej w tym, co z niego zostawiła drużyna Krzywonosa złapaliśmy kolejnego nerwa: tablice informują o ukraińskim zamku i jakiejś tajemniczej Włoszce â Bonie Sforza. No, tego nie wytrzymałem. Ani słowa o dawnej Polsce. Wymieniony jest książę litewski Witold i jakiś Kaźmirz okeślony jako Wielki. Marcina z kolei rozbawił kadr z polskiego filmu z podpisem Załącznik 67862 Załącznik 67863 Krzemieniec opuszczamy jakimś wąwozem ze śliskimi wapieniami wprost w objęcia wołyńskiej burzy. Nie było czasu na szukanie schronienia i wyjęty w parę chwil pokrowiec uratował nas od przemoknięcia. Grad tłukł, waliły pioruny i nie zanosiło się na chwilową zmianę. Kiedy w końcu było cokolwiek widać zdecydowaliśmy odjechać- wyrwać się gdzieś dalej, gdzie pada mniej. Zresztą byliśmy głodni i marzył nam się spóźniony obiad w przyklasztornej kuchni w Poczajowie. Załącznik 67864 Załącznik 67866 Tu kolejne mieszane uczucia. Początki budowania pierwszych cerkwi przez Annę Hojską w XVIw, ich rozbudowa przez właścicieli- Tarnowskich i Domaszewskich, dwudziestoletnia, pokutna praca Mikołaja Potockiego na ich rzecz aż do śmierci, postawa bazylianów w XVIIIw w czasie przedzaborowego zagrożenia państwowości dawało wielki rozkwit polskości i katolicyzmu. Carska, porozbiorowa kasacja i konfiskata wprowadziła uzależnienie od Rosji i ławra stała się jednym z filarów prawosławia. I choć uznane za wrogie elementy polskie skwapliwie usunięto, to dobudowana dzwonnica miała wygląd łaciński, nawiązując do wyglądu całego kompleksu. Niestety, to co buduje się dziś nie pozostawia żadnych złudzeń co do wpływów Moskwy. Stołówka czynna tylko do 17, więc niewiele czasu było na zwiedzanie. Ze szczytu wzgórza patrzyliśmy w stronę Podkamienia i mieliśmy nadzieję dotrzeć tam przed zwałami ciemnych chmur. Odnalazłem dalszą część polnej dróżki tak, że wyjechaliśmy w samym Podkamieniu. Choć byłem tam wielokrotnie, dopiero dziś zwróciłem uwagę na zadbaną, odnowioną pamiątkę dawnej Polski z 1913r: Załącznik 67867 Załącznik 67868 Kiedy podjechaliśmy pod klasztor spadły pierwsze strugi deszczu. Mimo zmroku zobaczyłem niedomknięte klasztorne wierzeje i z nadzieją odkręciłem mocniej manetkę. Jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy, że klasztorna sień będzie naszym domem na najbliższą noc Załącznik 67870 |
Jakoś tak urwałeś .....
Nie martw się czekam ;) |
Jasna cholera Sławek myślisz, że uda nam się odwiedzić naszą rodzimą Starą Hutę w przyszłym roku?
|
Jak przychodzą pierwsze ciepłe, wiosenne dni, to tamta zieleń, drzewa, rzeki i drogi chodzą ze mną do pracy, do sklepu, po górach i na piwo
..i cały czas smęcą do ucha.. ..a tam jeszcze, koniecznie ! ..i tam jeszcze nie byłeś, a dziadek mówił ..a tam za mało fotek zrobiłeś ..a tamten Pan mieszkał 2 km od Huty i mu obiecałeś, że ... ..a ta starsza Pani też chciała byś zobaczył czy tamten dom.. Tam jest zawsze za mało czasu ..za mało na wszystko :) Misza są rzeczy oczywiste ;) |
Czasami se myśle, żeby znaleźć jakiś sposób na znalezienie Woronówki w lesie. Wiadomo, że nic po niej nie zostało, wszystko spalone ale przynajmniej miejsca. Z Pypła na pewno jest jakaś droga przez las - może dziadek jakieś miejsce charakterystyczne zapamiętał. Ze Starej Huty moja babcia...
|
1 Załącznik(ów)
Dlatego jeżdżę tam motocyklem. To najlepsze narzędzie do przecierania starych ścieżek, które często są jedynym śladem po żyjących tam kiedyś ludziach: na pole, do źródła, do młyna,do sąsiedniej wioski na dziewczyny, do kościoła, na cmentarz...
Załącznik 67882 |
7 Załącznik(ów)
Załącznik 67888
Załącznik 67889 Ulewa nie ustawała. W sieni nie padało, ale był przeraźliwy przeciąg. Pod wieczór pojawił się zakonny braciszek, który wyraźnie nie był zadowolony i dawał nam do zrozumienia, że jak przestanie padać, powinniśmy odjechać. Do Huty Pieniackiej zaledwie kilkanaście km, ale perspektywa jazdy nocą i rozbicia namiotu w czasie ulewy była słaba. Kiedy przyszedł kolejny raz był bardziej rozmowny i gościnnie odkręcił nam nawet wodę w kranie do podlewania ogrodu. Cóż, nie pogardzilibyśmy suchą klasztorną celą , postną kolacją i jaką kwaterką cienkusza, ale widać nie spodziewał się po nas żadnej ofiary a i o przykazaniu „w dom przyjąć strudzonych wędrowców” zapomniał. Zaryglowaliśmy wrota i pomyśleliśmy o kolacji. Ale tylko pomyśleliśmy, bo z prowiantu została nam tylko herbata i koniak Ale żeby tak w świętym miejscu? Zgodnie ustaliliśmy, że jesteśmy tylko w bramie a i jest ciemno… Zza bramy dochodziły jakieś głosy i ktoś dobijał się do drzwi. Kiedy je uchyliłem zobaczyłem grupę przemoczonych turystów. Rezolutny przewodnik prosił o możliwość wejścia choć na chwilę, choć na dziedziniec. Tytułował mnie przy tym Ojcem, na co nie oponowałem bo mam przecież dzieci. Moja broda robiła robotę... -A zwitki wy pryjechali?- przeciągałem- I za czom wy tu w noc? - My z Polszy! -I my Polaki. Dawaj chodź! Kiedy zaskoczeni weszli do sieni i zobaczyli motocykle zrozumieli cały komizm sytuacji… Byli przejazdem i bodaj na chwilę chcieli tu pobyć i popatrzeć choć w świetle latarek. Wychodząc zazdrościli nam mówiąc, że niestety będą spać w hotelu. Świadomość tragizmu miejsca nie pozwalała Marcinowi zasnąć. Na dokładkę sowa tłukła się po rusztowaniu a przeciąg wył do rana. Załącznik 67894 Załącznik 67890 Rusztowania na wieży kościelnej stoją tak długo, że same w sobie niedługo będą zabytkiem. Roboty idą niezwykle wolno, bo całą ekipę stanowi zaledwie dwóch cieśli.. W części klasztoru nadal jest zakład dla psychicznie chorych. Od kilku lat państwo ukraińskie przekazało klasztor w opiekę greckokatolickim Studytom i bardzo mnie ciekawi los choćby krzyży widocznych na każdym kroku na wielu elementach wystroju miejsca. Jak rzeczywistość obejdzie się z historią obronnego klasztoru Dominikanów założonego przez Jacka Odrowąża z pocz XIIw? Załącznik 67893 Załącznik 67891 Załącznik 67892 Bardzo niewygodne jest pytanie o los ludzkich szczątków z klasztornej studni z pogromu ok 600 Polaków szukających tu schronienia w marcu1944r. Studnia była kopana i kuta w litej skale przez tureckich więźniów przez kilkanaście lat, do głębokości 118m. Dziś ma zaledwie 70 i jej sztuczne zagruzowanie kryje mroczną tajemnicę. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:22. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.