![]() |
Miałem na myśli ten "tłum" na fotce ;)
|
Cytat:
|
XII dzień
Tradycyjnie rano śniadanie. :) https://lh3.googleusercontent.com/E2...w2169-h1446-no Jedziemy dalej przez pustynię w stronę Kiffy. Krajobraz często się zmienia. Trochę płaskiego, trochę gór, trochę wydm i więcej drzew. Miejscami więcej wiosek. Będzie widać na filmie. https://lh3.googleusercontent.com/5n...w2169-h1446-no Na jednym z postojów Witek orientuje się, że pękła rama na wysokości bagażnika. Trochę dziwne, bo rury są o dużych przekrojach i metalowe. :dizzy: Cały czas woził zapasowe paliwo, więc subframe dostawał po dupie. Pospawamy w Kiffie, a tymczasowo prowizorka z pasów. W sumie pasy tak trzymają, że olewy temat będąc następnego dnia w Kiffie. https://lh3.googleusercontent.com/nZ...w1928-h1446-no W oddali widzimy duże wydmy i mamy nadzieję, że pojedziemy gdzieś bokiem. Track prowadzi nas najpierw w suche koryto, gdzie widzimy stada kóz i pasterzy. Wskazują nam kierunek, gdzie jest "droga". [IMG]https://live.staticflickr.com/65535/...ddba25af_k.jpgG3272589 by Ryszard Nieczypor, on Flickr[/IMG] [IMG]https://live.staticflickr.com/65535/...32850b00_k.jpgG3272590 by Ryszard Nieczypor, on Flickr[/IMG] Walka niemiłosierna, bo jedziemy po sypkim piachu i pod górę. :vis: Wyjeżdżamy na dwie głębokie koleiny i pniemy się wyżej i wyżej. Co chwilę trzeba stanąć, zebrać się i ostudzić moto. BMW powiedziało pas i się zsikało. Zaworek w korku chłodnicy zrobił piękną fontannę. :vis: Czekamy, aż ostygnie i pniemy się dalej w górę. [IMG]https://live.staticflickr.com/65535/...f03f8445_k.jpg20190326_192757 by Ryszard Nieczypor, on Flickr[/IMG] Prowadzę peleton i mimo pełnego odkręcenia manetki prędkość przy samym szczycie wydmy prawie zerowa. Robię manewr w prawo, bo chcę znowu się napędzić i walę w dół, za sekundę znowu walę w górę na szczyt mniejszej wydmy, a za szczytem ściana po której znowu pakuję się w dół i z manetką odkręconą do końca znowu do góry. Jestem za szczytem dużej wydmy. UFFF (szkoda, że nie włączyłem kamery, bo był fajny rollercaster :) Staję i idę z buta szukać reszty. Widzę Wojtka i Łukasza. Witka i Andrzeja nie ma, ale słyszę, że walczą, gdzieś za wydmą. Odkopuję Wojtka, a za chwilę znowu odkopuję Wojtka. Za dużo mocy. :mur::mur::mur: Jest południe i z 100 stopni. Morale niskie, ale nikt się nie poddaje. Łukasz próbuje dojechać do Wojtka i glebi. Pod bumą plama czegoś czarnego. Oby nie uszczelka pod głowicą. :mur: Stawiamy i oglądamy skąd leci. Wszystko zalepione piachem i nic nie widać. Sprawdzamy co to wyleciało i wygląda na płyn z chłodnicy. Żadna kontrolka nie świeci, a w chłodnicy płyn jest. Dużo nie wyleciało, więc powinno być ok. Witek i Andrzej dojechali. Wyciągamy Wojtka, a potem Łukasza i resztę. https://lh3.googleusercontent.com/Gg...w2245-h1446-no https://lh3.googleusercontent.com/Ft...w2464-h1446-no Opracowujemy plan jak ma dojechać do miejsca, gdzie dojechałem za szczytem wydmy. Chłopaki decydują się jechać trochę dookoła, bo wydma którą zjechałem była stroma. Między czasie ku mojemu zdziwieniu widzę, że Isuzu też wdrapało się na szczyt. :dizzy: Byłem pewny, że pojedzie inną drogą, bo jak omawialiśm rano tracka to Neno miał obawy przed tą drogą, która mogła spowodować, że przy szczycie wydmy Isuzu stoczy się na dół. Po prawie godzinnej walce na odcinku 50 m przejeżdżamy najwyższy punkt. https://lh3.googleusercontent.com/M8...w2169-h1446-no https://lh3.googleusercontent.com/Ti...w2589-h1446-no Trochę się dowartościowałem, bo leciwy kierownik na leciwym sprzęcie zrobił ten fragment bez pomocy. :) https://lh3.googleusercontent.com/bF...w2169-h1446-no Po tej walce reszta to już pestka i jedziemy do zachodu słońca. https://lh3.googleusercontent.com/w2...w2169-h1446-no Za jedną z wiosek stajemy w cieniu pod akacją trochę odetchnąć . Patrzę na Garmina i widzę, że track robi duży łuk. Jakbyśmy pojechali po cięciwie tego łuku to mamy sporo zaoszczędzonych kilometrów. Mówię o tym chłopakom i wszyscy są za. Z drugiej strony myślę sobie, że pewnie nie bez powodu ktoś tak wytyczył tracka i możemy wpakować się w niezły kanał. O tym chłopakom już nie mówię. :D Jadę pierwszy, wypatruję najlepszej trasy, odkrywam nową drogę ...... bajka ..... swoboda przestrzenna i własna kreatywność, a nie po tracku jak na smyczy. Był to jeden z najfajnieszych odcinków jakim jechaliśmy. (film od ok. 9 min.) Bajka, ale do czasu. Prawie już dojeżdżamy do tracka od zachodu. Ja dalej na szpicy cisnę po niewielkich wydmach i nagle widzę, że nie widzę ciągu dalszego wydmy za szczytem. Jestem tak rozpędzony, że nie mam szans na wyhamowanie ...... no i lecę w dół po prawie pionowej ścianie. Na szczęście wydma miała z jakieś 5-6 m wysokości i na dole był łagodny koniec. Ufffffff ...... adrenalina wycieka mi z uszów. Taki minus prowadzenia. :( Pozostali kombinują jak bokami zjechać po łagodniejszym nachyleniu, trochę glebią, a ja stoję i staram się opanować telepanie rąk i kolan. :dizzy: Neno jechał za nami i widział nasze ślady i wieczorem przy kolacji pytał, który to zjechał po tej stromej wydmie, bo widział tylko jeden ślad. :D Koło 17.00 stajemy i rozglądam się za jakimś miejscem na nocleg. Jest chłodniej i chłopaki chcą jeszcze jechać godzinę. W sumie moglibyśmy dzisiaj dojechać do Kiffy, ale lepiej nocować na pustyni, bo mamy spokój od miejscowych. Miejscami jest płasko i twardo, że można cisnąć ponad setkę. Zaliczone parę dziur i zagłębień studzą zapędy do odkręcania manetki. :vis: Znajdujemy miejsce na namioty i staramy się zdzwonić z Neno. Po ok. 2 godzinach widzimy w ciemności łunę świateł daleko na pustyni. Statek matka dotarł. :) Sił dzisiaj mało więc kolacja, rotoś i w kimę. |
Ten rotoś w rotopaxie to jakaś niekończąca się historia albo odnawialne źródełko. Dzień w dzień pite i nadal jest... :confused: :D :haha2:
|
Gdyby to był inny rodzaj wyjazdu to pewnie już go by nie było. ;)
Z tego co pamiętam, to organizator aż za dobrze się przygotował do wyjazdu i gdybyśmy chcieli to spożyć to codziennie rano musiałby zwłoki wrzucać na moto. :D W tych warunkach takie z nas pijoki były, że wiele litrów wróciło do kraju. :) |
Czyli codziennie po naparstku?:D
Dawaj dalej, pomimo Twoich obaw, potwierdzam że się czyta i niecierpliwie czeka na kolejne odcinki:Thumbs_Up: |
Mi starczały 2-3 setki, żeby odpłynąć w objęcia Morfeusza. Do odkażenia wystarczało :)
Zmęczenie robiło swoje. ;) |
Ano tak, czyli po prostu zastosowanie medyczne, a nie rozrywkowe :)
|
Bo o zdrówko trzeba dbać, a wszelkich pokus i rozrywek unikać ;) :D
|
Cztery setki też dla zdrowotności!
;) |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:54. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.