Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   (2018) поездка b Памир - czyli opowieść o tym, jak Gienia, Efcia i Słoń Dominik Pamir zdobywali (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=37727)

Fizolof 06.11.2020 22:48

1 Załącznik(ów)
Cytat:

Napisał trolik1 (Post 703943)
No cóż - jest powód do tego, żeby tam wrócić.

No musisz wrócić, bo tam gdzie zawróciłeś zaczynają się klimaty księżycowe...



My z Asią też chcemy tam wrócić

trolik1 06.11.2020 23:22

Cytat:

Napisał Fizolof (Post 704055)

My z Asią też chcemy tam wrócić

Hmm, to brzmi jak plan:-)
pozdrawiam trolik

trolik1 09.11.2020 08:42

Nawszod wraz z Tatą budują homestay, więc w Ich imieniu zapraszam do wioski Japszorw na swietne pomidory, ogórki, chleb oraz najlepsze towarzystwo w całym Pamirze!
http://uploads.tapatalk-cdn.com/2018...56c0af1fb3.jpg

bukowski 09.11.2020 08:58

To murowane, czy układane, tak jak inne kamienne domki, które tam można spotkać?
W Europie bardzo trudno znaleźć ekipę, która potrafi budować domy z kamienia - wiem, bo szukałem, i to na terenie, gdzie takie domy stoją a budulec kosztuje grosze.

a jezioro Sareskie - wiadomo. Ja miałem w planie, ale jechałem od Chorog i zatrzymała mnie zerwana droga. Trzeba pamiętać o permicie, chociaż jak pytałem policjanta stojacego na moście zaraz przy zjeździe w Bartang czy da radę bez, potarł palcami wyimaginowany banknot i uśmiechnął się: "da, można".

Emek 09.11.2020 09:18

Uprasza się o pisanie nazw miejscowości po ludzku :D (pa russki). Ciężko to potem na mapie odcyfrować.
Cytat:

Japszorw
O to idzie?
https://yandex.eu/maps/geo/150855659...38.293735&z=14

trolik1 09.11.2020 09:35

Cytat:

Napisał Emek (Post 704341)

дa:-)
pozdrawiam trolik

trolik1 16.11.2020 09:28

Cytat:

Napisał bukowski (Post 704339)
To murowane, czy układane, tak jak inne kamienne domki, które tam można spotkać?

Technologia jak w górach gruzińskich, czyli układane jeden na drugim.
pozdrawiam trolik

trolik1 17.11.2020 10:01

Celem kolejnego dnia był dojazd jak najbliżej granicy TAJ-KGZ. Po dobrym śniadanku w Pamir Lodge ruszyliśmy w kierunku Murgabuu. Praktycznie zaraz za miastem zaczęły się piękne widoczki, a po dwóch godzinach słoneczko nam dopomogło oświetlając góry zza naszych pleców. Gry kolorów były po prostu cudowne. Zaraz za Chorogiem Radzio miał bliskie spotkanie 3-go stopnia z krową, która w ostatniej chwili przypomniała sobie o swoim stadzie po drugiej stronie drogi i postanowiła przebiec do niego tuż przed Słoniem Dominikiem. Już się cieszyłem na myśl o stekach na wieczór, jednak Radzio jakimś cudem zdążył wyhamować na nierównym szutrze i musiałem obejść się smakiem :-). Droga przez większość czasu była ok-w miarę równy asfalt. W tym asfalcie jednak co jakiś czas pojawiały się trudno dostrzegalne wgłębienia i przy większej prędkości można było zaliczyć niezły lot...Asfalt zamieniał się w szuter przy podjazdach i zjazdach z przełęczy.https://lh3.googleusercontent.com/Nn...=w1225-h689-no
https://lh3.googleusercontent.com/aK...=w1225-h689-no
https://lh3.googleusercontent.com/WY...=w1230-h689-no
Jakieś 50 km przed Aliczur Radzio miał niemiłą rozmowę ze Słoniem Dominikiem. Radzio: K...wa, ch..j, pi...da, du...a nie chce jechać!!!!!Słoń nie odezwał się ani słowem. Właściwie to w ogóle się nie odzywał... Według relacji Radzia Słoń zaczął kichać, bekać, pierdzieć i w końcu stanął. I tyle. Podejrzewaliśmy problemy z paliwem, ale trudno było coś wymyślić na środku niczego. Po kilkunastu minutach Dominik jednak przemówił, ale było to rzężenie starego słonia w zoo tuż przed śmiercią. Radzio postanowił jednak dosiąść staruszka i pogonić go do Aliczur. W wiosce znalazło się "szambo, którym można było rozpuścić szambo znajdujące się już w zbiorniku" (cytat Radzia) i Dominik zaczął chodzić jak pracownik hipermarketu w wieku przedemerytalnym. Jednym słowem dało się jechać dalej :-)
https://lh3.googleusercontent.com/KR...=w1230-h689-no
https://lh3.googleusercontent.com/0-...=w1230-h689-no
Kilka kilometrów przed Murgabem nad głowami przeleciał nam śmigłowiec, który wylądował na środku miasteczka. Po dojeździe na rogatki zostaliśmy zatrzymani przez policjanta-jakiś ważniak przyleciał tym śmigłowcem i zabrał nam prawie godzinę czasu, bo droga została zamknięta....Po tym jakże miłym incydencie zatrzymaliśmy się na noc w hotelu w Murgabie, bo już czuć było wiatr termiczny, a żadnemu z nas nie uśmiechało się spędzenie kolejnej nocy z tropikiem na twarzy. Wieczorkiem zjedliśmy kuraka w sosie garam masala i poszliśmy spać, a wiatr pizgał całą noc. Tego dnia zauważyliśmy, że jakoś tak dziwnie szybko ścierają nam się opony-u mnie przód (Mitas e09), a u chłopaków tył (chyba Pirelli). Zacząłem mieć wątpliwości, czy dojadę do domu na tej oponie, tak samo było z Radziem. Wojtka tył wyglądał znośnie, choć po przejechaniu 3kkm powinien wyglądać lepiej.
Okazało się również, że radziowa diagnoza choroby Słonia Dominika była nietrafiona - cały problem leżał... w dupie Radzia!!
To znaczy kiedy dupa Radzia siedziała na siodle, to siodło dociskało luźną klemę akumulatora i Słoń jechał. Kiedy jednak Radzio podnosił dupę siodło nie dociskało klemy i Słoń zaczynał kichać prychać.

trolik1 25.11.2020 15:05

W dniu 26 sierpnia ruszyliśmy w dalszą drogę, której celem był dojazd do obozu bazowego pod Pikiem Lenina. Było zimno tego dnia-temperatura nie przekroczyła 10 stopni, a na przełęczy Kizył-Art byly 2 stopnie i delikatny opad śniegu.
Tego dnia zauważyliśmy, że jakoś tak dziwnie szybko ścierają nam się opony-u mnie przód (Mitas e09), a u chłopaków tył (chyba Pirelli). Zacząłem mieć wątpliwości, czy dojadę do domu na tej oponie, tak samo było z Radziem. Wojtka tył wyglądał znośnie, choć po przejechaniu 3kkm powinien wyglądać lepiej. https://lh3.googleusercontent.com/7i...=w1230-h689-no
https://lh3.googleusercontent.com/69...=w1230-h689-no
https://lh3.googleusercontent.com/Kw...=w1230-h689-no
https://lh3.googleusercontent.com/rV...=w1230-h689-no
https://lh3.googleusercontent.com/zV...=w1225-h689-no
Oba przejścia graniczne poszły nam sprawnie i dwie godziny później byliśmy już pod Pikiem. Pogoda była beznadziejna - wiał wiatr, było zimno i pochmurnie. Gór nie było widać nic a nic. Wielkim plusem za to była jurta i kolacja... :-)
https://lh3.googleusercontent.com/kl...=w1225-h689-no
Obok naszej jurty rozbiła się w namiocie polska rodzina, która przyjechała autem wynajętym w Biszkeku. Spędziliśmy z nimi miły wieczór.
https://lh3.googleusercontent.com/9V...=w1230-h689-no

trolik1 02.12.2020 09:36

Po obfitej kolacji noc upłynęła nam spokojnie i rano obudziliśmy się w dobrych nastrojach mimo temperatury znacznie poniżej zera. O temperaturze najlepiej świadczy fakt, że trudno było się umyć ze względu na zamarznięty strumień - musiałem rozbić lód żeby dostać się do bieżącej wody:-). Pogoda znacznie się poprawiła i słonko wychodziło co chwila zza chmur ogrzewając Pik i nas. Śniadanko zaserwowane nam przez gospodarzy jurty było wyśmienite i zmotywowało nas do małego trekkingu w stronę tablicy upamiętniającej alpinistów poległych w trakcie zdobywania góry.
https://lh3.googleusercontent.com/9w...=w1230-h689-no
Poprzedniego wieczora Radzio miał kolejną serię problemów ze Słoniem Dominikiem i postanowił zrezygnować z trekkingu w celu zmotywowania tego ciężkiego zwierzaka do dalszej wycieczki. Rozmowa chyba nie szła im zbyt dobrze, bo kiedy opuszczaliśmy jurtowisko od strony Słonia leciały steki przekleństw...

Wspólnie z Wojtkiem ruszyliśmy pod górę, ale nie zaszliśmy daleko-okazało się, że grubasy zwane świstakami są tutaj bardziej oswojone niż w innych odwiedzanych przez nas miejscach i postanowiliśmy zrobić im małą sesję zdjęciową.

Uuups, to nie świstak, ale zdjęcie ładne:-)
https://lh3.googleusercontent.com/gp...=w1225-h689-no
Patrząc na tego jaka przypomniała mi się nieprzyjemna historia z poprzedniego dnia: jadąc asfaltem na wysokości jeziora Karakol mijaliśmy stado jaków pasących się ok 100 metrów od drogi. Oczywiście standardowo jeden z tych zwierzaków był po drugiej stronie asfaltu i postanowił przebiec do stada dokładnie w momencie mojego przejazdu. Przewidując takie zachowanie jechałem bardzo powoli, ale i tak półmetrowe rogi tego "rozgarniętego" zwierzaka minęły mój kask w odległości może pół metra...brrrr. Najpierw orzeł, teraz jak...uwzięły się na mnie te zwierzaki czy co??
Ale nic to - my chcemy polować na świstaki!:-). Najbliżej udało nam się podejść na kilka metrów do tych fajnych zwierzątek

https://lh3.googleusercontent.com/iW...=w1225-h689-no
https://lh3.googleusercontent.com/kD...=w1225-h689-no
https://lh3.googleusercontent.com/Uy...=w1280-h439-no
Po powrocie zastaliśmy Radzia upaćkanego w smarach, spoconego i wku..go. Okazało się, że system włącznika stopki bocznej w biemdablju składa się z kilku bardzo ważnych podsystemów (w Tenerce za to jest kawał druta:-)), a naprawa zajęła prawie 2 godziny... Trzeba było mierzyć napięcia, mostkować, łączyć, rozłączać...brrr. Nie rozumiem filozofii pakowania zbędnej elektryki i elektroniki do motorków adwenczurowych - dla mnie im prościej tym lepiej i dlatego kocham Gienię!:-)
https://lh3.googleusercontent.com/9M...=w1230-h689-no
Podobno cała społeczność jurtowiska pomagała pchać słonia w celu odpalenia go po poszczególnych etapach naprawy...szkoda że nas przy tym nie było bo zdjęcia byłyby super....:-)

W końcu około 11-tej udało nam się ruszyć w dalszą drogę. Oczywiście jeszcze mała sesja zdjęciowa...
https://lh3.googleusercontent.com/LE...=w1138-h640-no
Oczywiście nie mogło zabraknąć Radziowej naklejki...:-)
https://lh3.googleusercontent.com/Uo...w=w360-h640-no


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:27.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.