![]() |
Cytat:
|
:smoking: ..... no i co z tą relacją???....
... czy też mamy czytać "o wyższości świąt ...." :vis: |
Dzień 9.
Pobudka około 5.00 w 0.3 gwiazdkowym "apartamencie". Atmosfera napięta jak skóra na...kanapie... Zaczynam od kawy i widać jakiś dziwny pośpiech - ja zaczynam...mówię Matiemu, że mam plan taki: ze 2-3 dni w Czarnogórze się pokręcić a później na BiH lecieć na co Mateusz, że ma inny...leci do domu...Wtedy nie wiedziałem, czy się złościć, czy przekonywać Mateusza do wspólnego dokończenia podróży...zaskoczył mnie bardzo - teraz myślę, że wykonał coś co przyszło by samo, być może ustrzegł nas przed kłótnią... W każdym razie patrzymy, co kto tam ma "nieswojego" i żegnamy się jak faceci, życząc sobie po "męsku" dobrej drogi. Bez czułości ale i bez wrogości. Pożegnaliśmy się. Mateusz pojechał (odjechał) jako pierwszy - ja zostałem sam...dokonaliśmy kolejnego wyboru, jak to w życiu. I w tym miejscu BARDZO Mateuszowi dziękuję za to, że dał mi zasmakować tego specyficznego doznania, jakim jest podróżowanie w duecie ale też i w samotności:Thumbs_Up: I może wyda Wam się to dziwne, może dla niektórych będę "miętką fają" - trudno. Pierwsze godziny tego dnia to wielokrotnie pęknięte serce z tęsknoty za domem, za moją Madzią i Miśkiem! Były momenty, kiedy jadąc przez góry sam, drogą, gdzie przez 2-3 h nie widziałem innych ludzi, miałem mokre oczy i oddałbym wiele, żeby w tym momencie, w tej sekundzie być w domu! Później to uczucie osłabło, mogłem nadal cieszyć się podróżą - ba, nawet zaczynało mi się podobać. Powiem więcej - na co dzień otaczają mnie ludzie, pracuję z ludźmi...tam od nich uciekłem, zostawiłem wszystko i dowiedziałem się czegoś nowego - mogę być sam, lubię samotność na motocyklu. Ta refleksja rodziła się w bólach i cierpieniach, tęsknota mnie zżerała -z każdą godzina jednak czułem więcej tego, gdzie jestem, co widzę. Wiedziałem, że właśnie TERAZ, SAMEMU będąc w górach, w drodze, ładuję akumulatory po to, aby być lepszym w Domu - bardziej cierpliwym, mniej zestresowanym, bardziej okazującym uczucia. To właśnie ten dzień, 22.05.2017, moje 37 urodziny spędzone samotnie w górach Czarnogóry dały mi najwięcej duchowo. Przepraszam, jeśli zbyt odleciałem ale postanowiłem pisać w tej relacji wszystko co czułem, wszystko co uważam za ważne... Około 20 minut po odjeździe Mateusza jestem gotowy do drogi - gospodarz wyszedł mnie pożegnać z zaparzoną kawą - oj jak dobrze napić się z rana fusiastej, pysznej KAWY! Jadę - postanowiłem jechać w stronę Kotoru, później się zobaczy :) Kotor widokami powala na kolana! W Zatoce Kotor widziałem olbrzymi pasażerski statek (może wysokości 4-5 piętrowego budynku)! Zacumowany wśród gór wyglądał jak coś nierealnego! Taki kolos w tak "niewielkiej" zatoce - wydawało się to niemożliwe! Chciałem koniecznie zrobić zdjęcie ale jedyna zatoczka była oblegana chyba przez Japończyków i musiałem jechać dalej...zresztą to był początek mojej samotnej podróży a więc i nie miałem jeszcze ani pewności czego chcę, ani radości w sercu, ani ochoty na jakichkolwiek ludzi...Zatrzymałem się dalej, w sumie po około 70 km, parę fotek, łyk wody, "drugie śniadanie" czyli jakiś energetyczny batonik kupiony dzisiaj na stacji...wybrałem jakiś punkt na granicy Czarnogóry i BiH na moim Garminie i ruszyłem...Jechałem głównie asfaltami, klucząc, kręcąc się i czasem zawracając, jeśli uznałem drogę za zbyt trudną...to, co miałem w głowie opisałem w poprzednim akapicie...wtedy też moje plany się zmieniły - postanowiłem obrać azymut DOM aczkolwiek nieśpiesznie tam zmierzać...tą decyzje przyspieszyło rozdzielenie się z Mateuszem ale ślizgające się sprzęgło i kończące się opony oraz doświadczenia z offa w RO, kiedy to utknąłem z nogą pod rogalem powodują, że wybieram "dłuższą drogę" po asfaltach, ale jednak do domu. Oprzytomniałem gdzieś w górach - navi pokazuje 40 km od granicy z BiH, zostało mi paliwa na jakieś 90 km a nie ma obok mnie Matiego z cysterną więc zaczynam się lekko stresować. Jadę ciągle drogami 18 kategorii, od czasu do czasu mijam jakieś wioseczki - głównym jednak towarzystwem dla mnie są góry. To miłe ale milczące towarzystwo. Dojeżdżam do granicy ale coś mi się nie podoba..."granica" to buda i jeden pogranicznik. Tenże wychodzi mi na powitanie, z uśmiechem i ręką na spluwie...no to mam pierwszą samotną przygodę :D Zatrzymuje się gaszę moto a ten pogranicznik z uśmiechem na twarzy i ręką na spluwie mówi "Its local border only!". No to piknie. Ja mam paliwa na styk, aby doczłapać się do najbliższej mieściny, którą mijałem a jeśli paliwa zabraknie wcześniej, będę sam w górach. Przez ostatnie 3h jazdy minąłem 2 samochody... Wcześniej pisałem, że "najbardziej nie lubię się pakować" - kłamałem - bardziej nie lubię wracać na oparach po tej samej drodze! :mur: Wracając miałem w głowie tylko jedną myśl - chcę PALIWA! Na szczęście się doczekałem i tankując wlałem 9l do 9,4 litrowego baku głównego...a więc rzeczywiście na oparach dotarłem! Uff. No to teraz na BiH - lecę asfaltami w kierunku Trebinje. Droga fantastyczna, pusto, kręto i pięknie! Na granicy jestem koło 15.00, samo przejście - 0 problemów, jestem jedyny:D Postanawiam zakończyć ten dzień przyjemnie (w końcu to moje urodziny!) i poszukać najbliższego miejsca na nocleg. Jakieś 15 km przed Trebinje znajduję kemping i ponownie jest w lekkim szoku - wita mnie kobieta, około 40 lat z uśmiechem na twarzy. Pytam, czy otwarte i czy mogę przenocować a ona: Zamknięte. Ale dla ciebie otworzę.:dizzy: Pytam o Wi-Fi - ona" dla "ciebie zaraz uruchomię":dizzy: Byłem jedynym gościem na kempingu w górach a ona jedynym "personelem" :haha2: Rozstawiłem namiot i pojechałem do miasta (15 km w jedną stronę) po kolację i piwo - w końcu będzie impreza! Generalnie obchodziłem swoje urodziny będąc 1000 km od domu a jednak (dzięki WI-FI) z najbliższymi przez chwilę a później z samym sobą...po 4 piwie byłem już podpity na tyle, że nawet odczułem coś, co nazwałbym szczęściem...;) Około 350 km przejechane, około 7h w siodle. Nocleg 10 EURO (Z WI-FI gratis). http://i.imgur.com/Ni6ps2x.jpg http://i.imgur.com/pMbx5XF.jpg http://i.imgur.com/TmpoIld.jpg http://i.imgur.com/7hcwxux.jpg http://i.imgur.com/j4a0vgu.jpg http://i.imgur.com/pN3hN34.jpg http://i.imgur.com/g29nODK.jpg http://i.imgur.com/PFTjnmS.jpg http://i.imgur.com/Rufm7Gf.jpg http://i.imgur.com/ZlqfAK2.jpg http://i.imgur.com/1R0U2Nx.jpg http://i.imgur.com/KwGqx2w.jpg http://i.imgur.com/RHWcmvm.jpg http://i.imgur.com/8F5lpRb.jpg http://i.imgur.com/LQTWzXk.jpg http://i.imgur.com/ErR9DuX.jpg http://i.imgur.com/G4EiZL4.jpg http://i.imgur.com/tkWzowm.jpg http://i.imgur.com/D4lJl6D.jpg http://i.imgur.com/BNQ48Dj.jpg http://i.imgur.com/LvzYIa0.jpg http://i.imgur.com/1f19kB7.jpg http://i.imgur.com/cDN3IBZ.jpg http://i.imgur.com/P6vs5m4.jpg http://i.imgur.com/WA0ey59.jpg http://i.imgur.com/iN6LzkT.jpg http://i.imgur.com/XXaB3wC.jpg http://i.imgur.com/ekCtUWS.jpg http://i.imgur.com/TGGfpm7.jpg http://i.imgur.com/S4zsxnD.jpg |
Taki ło ten statek był?
https://lh3.googleusercontent.com/K6...=w1265-h949-no |
Cytat:
Raczej taki (fotka pożyczona z http://www.portalmorski.pl/stocznie-...kosci-statkiem) http://www.portalmorski.pl/images/_g...an_getaway.jpg |
Bardzo fajnie się czyta Twoja opowieść. Widać jak z wpisu na wpis robisz duże ba ogromne postępy w pisaniu i przyznam się że z niecierpliwością czekam na kolejny dzień Twojej podróży.
Twoje autorefleksje bardzo mi się podobają a podróż mam wrażenie że nabrała dla Ciebie formy terapeutycznej ;-) Tak trzymaj I pisz oczywiście:-D Wysłane z mojego Lenovo TB3-850M przy użyciu Tapatalka |
Cytat:
Nie oceniam Twojego kolegi, miał pewnie swoje powody, ale jadąc we dwójkę trzeba się liczyć z napięciami czy konfliktami: sposób w jaki je rozwiązujemy świadczy o stopniu naszej dojrzałości i gotowości do wspólnych wypraw... w/g mnie to ważniejsze niż pakowanie ;) |
Bardzo fajny odcinek!
:) Samotna podróż jest czymś co totalnie potrafi zresetować człowieka. Jeśli dobrze to zrobisz, to później ona już na zawsze będzie w Tobie. Kurde - tęsknię za tym uczuciem... |
No to Ci powiem że przykułeś moją uwagę.
I smieszno i straszno się jakoś zrobiło. Nie zazdroszczę takiego zwrotu akcji... |
1 Załącznik(ów)
[QUOTE=mirkoslawski;
Jakieś 15 km przed Trebinje znajduję kemping i ponownie jest w lekkim szoku - wita mnie kobieta, około 40 lat z uśmiechem na twarzy... /QUOTE] Wygląda mi to na EKO-KAMP Trebinje. Jeśli to ta w niebieskim, toTatiana. Podobna sytuacja do Twojej. Po imprezie zwoziliśmy się taczkami do namiotów. Mili ludzie ci Serbowie :D Załącznik 71189 |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:57. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.