![]() |
|
Kylo. Dziękuję. To najbardziej przejrzysta opowieść w temacie historii ludobójstwa Wołynia i Małopolski Wschodniej!
Link za link. wytłumaczenie problemu obchodów rocznicowych i mitów historii u źródeł: https://youtu.be/JrT6m0FGzVA |
Ja też chciałem Wam podziękować za pięknie spędzonych pięć dni. Ten wyjazd na długo zapadnie mi w pamięć. Bardzo dobrze się z wami wszystkimi jechało, ekipa dobrała się ekstra.
Tomek dzięki za pokazanie tylu ważnych miejsc w tak krótkim czasie i za wspaniałe historie i chwile zadumy w Hucie, za błota, piachy i zagubione ścieżki w leśnych ostępach. |
Był szczytny cel, była super ekipa, a piasek i błoto wspaniałym przerywnikiem. Wróciłem zmęczony ale bardzo zadowolony. W głowie mam dużo emocji związanych z odwiedzonymi miejscami, wieczornymi pogaduchami przy ognisku oraz jazdą po bezdrożach Kresów Wschodnich. Dziękuję Tomkowi i całej ekipie. Wyjazd bardzo udany i owocny.
|
1 Załącznik(ów)
Zbyszek. Nowatorskie malowanie Twojego Transalpa w ECO GREEN idealnie przypasowało do tej naszej zielonej ukrainy! :D
Załącznik 126311 |
Pełen kamuflaż. Fajne ujęcie.
Wyglądał jak krowa, więc się schował w krzaki ze wstydu. |
ATomku, w tym roku nie dałem rady bo zaprawę musiałem bełtac i kłodę ciąć. Ale w następnym będzie dach i nie będzie ciśnienia. Czy takowa wycieczka jest planowana? Bardzo chciałbym pojechać w te miejsca, mimo że nikogo stamtąd nie mam. Zaapale świeczkę na grobach tych którzy zbudowali dom, Rodzinę i chcieli żyć, ale mieli nieodpowiednia narodowość.
Da radę na turancach? I olej Agipa 10w40? |
12 Załącznik(ów)
TRUD WZMAGA DOZNANIA U CELU
Fazik, właśnie z takich raiderów składała się nasza ekipa. Oddolna inicjatywa wypływająca z wrażliwego serca, współczucia i potrzeby bycia tam realnie. Niby można i samemu, ale zauważam potrzebę integracji. Coś jak Podlasie razem z Rajdem Podlaskim. Załącznik 126335 Załącznik 126336 Załącznik 126337 Załącznik 126338 Załącznik 126339 Załącznik 126340 Załącznik 126341 Tym różnimy się od innych grup motocyklowych, że z racji temperamentu i posiadania motocykli z zacięciem terenowym, my docieramy tam bezdrożami, polami i lasami w myśl: trud wzmaga doznania u celu. Z racji noclegów w namiotach nad rzeczką, czy jeziorem. nie tracimy kontaktu ze zdobytą raz okolicą, widząc podobnie jak dawni mieszkańcy nieistniejących już polskich wsi, skąd wschodzi i gdzie zachodzi słonce, czy dokąd prowadzi droga wijąca się wśród pól. Załącznik 126346 Np w Kisielinie. Dotarliśmy tam wraz z zachodzącym słońcem tak, jak to zwykle się wraca do domu; kupiliśmy picie i jedzenie w wiejskim sklepie, rozstawiliśmy namioty i rozpaliliśmy ognisko nad jeziorem… wzrok ślizgał się po jeziorze i zatrzymywał się na nadal dostojnej, sylwetce kościoła majaczącego po jego drugiej stronie. Zwyczajna kolacja, kąpiel, piwo… O tragedii w tymże kościele miało być opowiedziane dopiero nazajutrz. Załącznik 126342 Załącznik 126343 Załącznik 126344 Z tym sklepem, to nawet było tak, że zapomniałem się o różnicy czasowej i kiedy dojechaliśmy do Kisielina, był już dawno zamknięty, a ludzie zajęci spędzeniem z pastwisk bydła i wieczornym obrządkiem. Całe popołudnie spędziliśmy na drogach polnych i leśnych, gdzie wyczerpaliśmy zapasy. Wieczorne piwo było całkowicie zasłużone, co kto jak kto, ale Ty to doskonale rozumiesz. A na sklepie sztaba! Ale wystarczyło zagadać w grupie kobiet, zażartować i już miła pani truchtała do chałupy po klucze od wielkiej kłódki. Widzisz różnicę? Normalność! Jutro 11 lipca! Będą nas z rana w kościele rezać, ale to dopiero jutro! Dziś jest dziś! Załącznik 126345 |
Też bym się chętnie dołączył w przyszłym...
|
1 Załącznik(ów)
|
Światło zachodzącego słońca, pofałdowany krajobraz i te podwójne ślepia Afric wyłaniające się z tabunu kurzu spowodowały, że nie mogłem się powstrzymać. Szkoda, że nie jest w ruchu, bo kurz opadł. Może nadało by się do kalendarza?
|
10 Załącznik(ów)
Kurz towarzyszył nam przez wszystkie dni wyjazdu. Część dróg znałem z zimy, wiosny czy jesieni i wiem, że po krótkim deszczu byłyby dla nas niedostępne, o czym zresztą mogliśmy się przekonać ostatniego dnia, już na powrocie. Tak, pogoda była dla nas idealna; częściowe zachmurzenie dawało ulgę. Dziwiłem się, ale każdej nocy koledzy budzili się zmarznięci.
Obfita rosa powodowała, że pakowaliśmy się dość późno. Zresztą czas wyjazdu miał być był dla nas wypoczynkiem. Plan ambitnie zakładał więcej, ale przecież i tak cały dzień spędzaliśmy w siodle. Byłem nastawiony na unikanie asfaltu i tym razem pięknie się to udawało. Zdarzało się pięknie pobłądzić. Zachęcały zadowolone miny współtowarzyszy i jazda zwartą grupą. Znałem z praktyki preferencje jazdy terenem każdego z kolegów i cieszyłem się każdym skrótem Załącznik 126376 To wcześniejsze porównanie do innych grup motocyklowych wzięło się stąd, że w tym samym czasie nasze drogi przecinały się z dwoma różnymi Motocyklowymi Rajdami Wołyńskimi. Z jednym z nich zorganizowanym przez Klub Automobilowy z Lublina i Łucka spotkaliśmy się rozpoczynając naszą trasę, kiedy zdecydowałem, że spotkamy się w Lublinie po Pomnikiem Ofiar Wołynia. Nie wiedziałem, że o tej samej godzinie wyruszy stamtąd wspomniany Rajd Wołyński. Towarzyszący im ksiądz opowiedział mi o Kresowym pochodzeniu i historii rodziny. Obydwu dziadków zamordowało UPA. Ciotkę zamordowano razem z mężem Ukraińcem; ją za to, że była Polką, jego zaś dlatego, że odmówił zabicia żony Polki... Znacząco podbiliśmy im frekwencję; nic nas to nie kosztowało a każda idea podtrzymania kresowej pamięci warta nagłośnienia. Przy ich motocyklach wyglądaliśmy, jak ubodzy krewni: bez okolicznościowych koszulek, wieńców i zniczy... Dyplomatycznie, odpowiadając kim jesteśmy zaznaczyłem niezależność grupy i to, że uzupełnimy odwiedzane miejsca o te trudniej dostępne Załącznik 126364 Załącznik 126365 W Lublinie dołączyliśmy do Jacka i Gończego, w Horodle czekał nas Majo. W Zosinie granica poszła niezwykle szybko. Bez wymówek, że ominęliśmy kolejkę, zostaliśmy całą ósemką poproszeni pod szlaban. Z Ukraińcami podobnie. Ominęliśmy wszystkich, znalazłem dla grupy ustronne miejsce i ruszyliśmy po pieczątki. Taka szybka odprawa dodaje wiatru w żagle, a w zasadzie powoduje, że wiatr z nich nie schodzi na kordonie Załącznik 126366 Do Wołyńskich Ostrówek dojechaliśmy naszym pierwszym ofem na UA. Dopasowywała się kolejność w szyku i tak ustalona trwała już stale. Ok20km gruntową drogą od Lubomla. To była pierwsza weryfikacja. Raz trzeba było zawrócić przed błotnistą szeroko rozlaną strugą we wsi. Więcej już nigdy nie cofaliśmy się! Tak naprawdę, to zdałem sobie sprawę, że to nie była jazda do miejsc- byliśmy na Wołyniu cały dzień wciągając jego atmosferę w każdej chwili Załącznik 126367 Załącznik 126368 W Ostrówkach pojawiliśmy się godzinę po wizycie premiera M. Niestety, pod pomnikiem zastaliśmy już wywrócone wieńce i znicze. Zwróciłem też uwagę na szeroką, szarfę opasującą pomnik w nietypowy sposób. Po prostu wstydliwie zasłaniała miejsce po zerwanym z polskiego godła orle. Pomnik jest legalny, prawnie chroniony, Ukraińcy naszymi braćmi a Ukraina to stara państwowość i wysokiej kultury cywilizacja. Cóż, wiatru żadnego nie było, więc pewnie to jakieś zwierzęta... Załącznik 126369 W tym roku, w miejscu byłej wsi nie rosła kukurydza i widoczne było miejsce zakopania zamordowanych maczugami, podstępnie, mężczyzn z Ostrówek. Wtedy już zapobiegliwie wybrano metody zagłady takie, by przejąć cały dobytek Polaków. Zwykli, biedni ukraińscy chłopi krytykowali, że mordując w domach krwawo znaczy się sprzęty, ubrania a paląc chaty, bezpowrotnie traci się materiał budowlany i cenne sprzęty gospodarskie Załącznik 126370 Wiśnie ze swoim słodko-kwaśnym smakiem dominują lipcowe wyjazdy na Wołyń. Wszędobylskie, znaczą miejsca po opuszczonych gospodarstwach. Nikt z ekipy nie pali papierosów i to one wyznaczają czas i miejsce na krótki popas. Zbyszek korzysta z okazji i przymierza się do Majowej Trójki :D Załącznik 126371 Załącznik 126372 po przejażdżce |
Bardzo inspirujaca wyprawa. Dziekuje wam za te relacje i że wam się chce!
|
A to dopiero początek...hi...hi...hi. Czekam na dalsze wpisy ATomku.
|
Muszę przyznać, że RD 03 to najlepsza Africa - Motor Marka!
|
11 Załącznik(ów)
Załącznik 126470
Przed Lubomlem, na policyjnej stojance pytam o jakiś bar i już za kilka km zajadamy dobrą soljankę i pielmieni Załącznik 126471 Załącznik 126472 Nasza gromada zawieszona gdzieś tam w ukraińskiej rzeczywistości prze wciąż na wschód. Ta rzeczywistość to piachy między wioskami, przeróżne upamiętnienia i spotkani ludzie, z retorycznymi pytaniami w stylu "naujwytupryjechali". Wiele z mijanych wiosek to dziś cudaczne zlepki teraźniejszości i dawnej małomiasteczkowej, polskiej przeszłości, co zdradzają głównie niepotrzebne dziś kościoły lub ich pozostałości. Pół biedy, kiedy po zmianie śpiczastej wieżyczki na złotą cebulę dalej służą mieszkańcom Załącznik 126473 Stary, bezimienny, wołyński krzyż musi zastąpić mi brak upamiętnienia męczeńskiej śmierci szlachetnych romantyków, naiwnych emisariuszy do upowskich watażków: por. Jana Zygmunta Rummla, jego adiutanta i woźnicy. Nieznane jest miejsce rozerwania ich końmi, ani pochówek. Ledwo przed wsią zwalniamy, żeby poczekać na ginącą w tumanie, jaki za sobą zostawiamy resztę ekipy. Sama obecność na skraju lasu, w pobliżu jeziora w Kustyczach musi wystarczyć. Kierujemy się na Zasmyki, gdzie w obliczu zagrożenia powstała duża baza samoobrony wołyniaków. Niestety, w obliczu rosnącego zagrożenia w przybierającym morzu banderyzmu wioski ewakuowano a w zasadzie ludność zabrano ze sobą z utworzoną z sił samoobrony słynną 27Dywizję Piechoty. Cmentarz pozostał. Jeszcze za rzeką, droga skończyła się na bramie kołchozu. Objeżdżając, wśród łąk, nieopatrznie wybrałem z dwóch bardziej uczęszczaną ścieżkę, co spowodowało zwiedzanie kołchozowych upraw. Jazda z tobołkami po zagonach wyglądała co najmniej dziwnie, co z palącym słońcem dało nam w kość. Z pamięci kierowałem się na rzekę a cała nadzieja była we wcześniejszej suszy. Domyślałem się słów pomstowania za parszywą pomyłkę, ale i tak usłyszałem, że jest fajnie. Już chwyconą ścieżką, przez wykroty, skrajem lasu i mamy cmentarz Załącznik 126474 To ten dzień kończyliśmy kotłując gruntówkami otoczeni wołyńskim zbożem i zachodzącym słońcem. Chwilo,trwaj! Tak dojechaliśmy do Kisielina, o czym już pisałem Załącznik 126475 Nazajutrz zaglądamy do miejsca tragedii z 11lipca, 1943 tzw. Krwawej Niedzieli, kiedy w sposób zorganizowany dokonano mordu na Polakach modlących się w 150 kościołach Załącznik 126476 Załącznik 126477 typowy, leniwy poranek na Wołyniu: Kradniemy bezpańskie wiśnie, Marek rozmawia z młodymi matkami. Kiedy jedna z nich przyprowadza wózek, w oczach uczestników zeszłorocznej edycji rajdu pojawia się strach! :D Załącznik 126478 Załącznik 126479 Załącznik 126480 Gończy rozmawia z bachmatem: "Mój bachmacie, biegać umiesz, Koniu wierny, czemuś smutny ty? Nocką zginę, dniem mnie pochowają, Ostanę li żyw?" |
:Thumbs_Up:
|
7 Załącznik(ów)
Stepie płowy, milczeć umiesz,
Stepie cichy, czemu milczysz ty? Rankiem zginę, już na atak grają, Ostanę li żyw? W dłoń miecz, broń rubieży, Gdzie wróg niech uderzy, Chan niestraszny nam. Szedł tu w wysokości, Patrz - dziś białe kości. Serca nasze męstwem natchnij, Marsie, tyś nasz pan. Staropolska dumka kresowa nastrajała na drogę. Niedaleko przebiega średniowieczny trakt na Kijów (warto byłoby wreszcie podjechać pod ten kamień milowy, co się ostał) wtedy jeszcze pośród szerokiego stepu, który dziś przemienił się w bezkresne zagony pszenicy należące do światowych karteli. Chciałoby się zawiesić oko na pamiątkach z tych 600 lat zasiedlania pustkowia, jakim były te ziemie. Dziś nie starczy czasu, choć w zasadzie mijaliśmy w Lubomlu kościół św Trójcy Władysława Jagiełły z 1412r -najstarszej katolickiej świątyni na Wołyniu. Załącznik 126626 Załącznik 126625 Czasy rycerskie obrońców kresowych stanic przesunęły się i w miejscu i w czasie. Dzisiejszy zagończyk ze swoim bachmatem ***** Do rzeczywistości brutalnie przywołują inne obrazy- w czerwono-czarnych barwach. Nie byłoby tego być może czepialstwa o symbole, gdyby ich po prostu nie było. Czas ich tryumfu to właśnie te 80 lat wstecz i bezpośrednia przyczyna wydarzeń, jakie przyjechaliśmy uczcić. Czerwony jak polska krew po kolana i czarny, jak żałoba. Żałoba niedokończona, przez to wciąż trzeba do niej wracać. Załącznik 126630 Załącznik 126628 Był czas, że te symbole były jednoznaczne i nielegalne, ale dziś nie są, bo nie zostały wpisane do ewidencji nowego państwa, czy jak w Polsce ich wcześniejsza nielegalność została zakwestionowana vetem prezydenta w 2019. Powodem dwa niekonstytucyjn w ustawie penalizacyjnej znaczenia: podobno nie wiadomo kim byli ukraińscy nacjonaliścii co to Małopolska Wschodnia. Już zapomniano o zobowiązaniu do zgłoszenia poprawionego projektu. Świadczy to o przebiegłości, a nie o samych symbolach, znaczących nadal to samo: walkę narodowowyzwoleńczą z okupantami, w tym polskimi! I morda w kubeł! Załącznik 126627 Wszyscy słyszymy o nagłośnionej ekshumacji w Puźnikach na Podolu jako zaprzeczenie, że zakaz ekshumacji jest totalny. Puźniki- 80 ofiar z czego 70 to kobiety z dziećmi.. Symbole gloryfikujące morderców są w każdej miejscowości i są miejscem ich czci. Prym wiodą oflagowane cerkwie nowego Prawosławnego Kościoła Ukrainy. Załącznik 126629 Bohdan Chmielnicki z takąż banderą? Czemu nie! Korzenie zapuszczone głęboko dają zamocowanie, ale by trwać, potrzebują wzrostu młodych latorośli czerpiącej z najżyźniejszej, wierzchniej warstwy. Czarny jak czarnoziem, czerwony jak krew? Załącznik 126971 Zaczęliśmy dumką kresową, to skończymy dumką kresową |
Ten wyjazd nadal siedzi mi w głowie. Dziękuję chłopaki.
|
:Thumbs_Up::Thumbs_Up::Thumbs_Up:
|
Dość ogólna (wszak temat rozległy), wyważona, niemal godzinna rozmowa nt. "Wołynia".
Prof. Grzegorz Motyka rozmawia z Dariuszem Rosiakiem. https://raportostanieswiata.pl/odcin...19-lipca-2023/ Nie wiedziałem, że argumenty o rzekomym działaniu metafizycznym (jako podłożu, motywacji rzezi) w ogóle pojawiają się w dyskusji na ten temat.. |
10 Załącznik(ów)
W czasie tego wyjazdu działy się rzeczy ważkie dla tematu Wołynia.
Pierwszego dnia w Warszawie odbyło się wspólne nabożeństwo biskupa polskiego i greckokatolickiego, po którym została ogłoszona idea pojednania narodów. Nie chcę jej być bardzo krytyczny, ale środowiska Kresowe wraz ze swoim kapelanem odmówiły udziału ze względu na formułę, brak pełnej zgody na ekshumacje i fakt ciągłego kultu oprawców. Stało się to wszystko po cichu i mówiąc szczerze, w obliczu odwrócenia się Kresowian straciło sens i stało się pustym aktem, coraz bardziej wstydliwym dla hierarchów, którzy je ogłosili i polityków gadających bzdury. Pojednanie jest możliwe w prawdzie! Drugiego dnia była uroczystość w Paroślach, a trzeciego- msza w katedrze w Łucku. Układając trasę, z góry założyłem, że będziemy się z tym wszystkim celowo rozmijali, by przeżyć wszystko po swojemu, bez zbędnych natręctw. Załącznik 126680 Droga też nam celem. Dość duże tempo nie zostawiało za dużo na myślenie. Wdzięczny jestem wszystkim za całkowite zaufanie dokąd jedziemy. Załącznik 126681 Załącznik 126682 Po drodze zatrzymujemy się na czebureki i natychmiast pojawia się lotnik, ale na motocyklu. Z zaciekawieniem przygląda się szpejom na transalpach, bo też taki posiada. Gaduła opowiada ciekawie, bo bierze udział w bezpośrednich wojennych lotach, a spotkanie kończymy fotką. Zawinął motocyklem, ale po chwili wrócił z brelokiem na pamiątkę spotkania. Na kilkanaście czebureków długo czekamy zabijając czas beczkowym kwasem. Załącznik 126688 Załącznik 126683 Przebraże- baza polskiej samoobrony z 1943-45jest miejscem znanym. Ja zwracam uwagę na nowy pochówek tuż obok polskiego cmentarza, gdzie stoi zabytkowy wiejski krzyż w stylu Arma Christi, czyli krzyż z elementami Narzędzi Męki Pańskiej. To mój ulubiony wołyński krzyż nawiązujący do wielkiego przywiązania dawnych mieszkańców do Świąt Wielkanocnych i ich całej wielkiej oprawy stanowiącej najważniejszą kresową tradycję. Ironią losu jest fakt, że te narzędzia z krzyża były tak dla Wołyniaków jak i ogólnie dla Kresowiaków narzędziami ich oprawców, narzędziami od których ginęli. Dla mnie ten krzyż stojący w miejscu krwawych walk polskiej samoobrony walczącej o życie wołyńskich pogorzelców-uciekinierów i mieszkańców Przebraża z ukraińskimi bandytami jest wielkim symbolem męczeństwa Załącznik 126684 Załącznik 126685 Niestety tym razem zastałem miejsce z atrapą bramy i ogrodzenia imitującego nowy cmentarz a pod krzyżem świeżą, współczesną mogiłę ukraińskiego żołnierza. Z całym szacunkiem, ale to miejsce jest z dala od dzisiejszej wsi, gdzie też jest cmentarz. Wygląda to na celowe zawłaszczenie miejsca a mogiła żołnierza, być może nawet bohatera, ma to miejsce sankcjonować. Lata lecą, znaczenie pewnych miejsc zaczyna być zapominane i przeinaczane. Zapewne pochówki współczesnych patriotów odbywają się według nowego kanonu z elementami dla nas jeszcze niedawno zakazanymi, wrogimi, co w bezpośredniej bliskości cmentarza ofiar banderyzmu wręcz mrozi. Miejsce ich pochówku pod lasem przestaje być miejscem ich wiecznego spokoju KZałącznik 126686 Załącznik 126687 Kolejny raz przejadę las, w którym straszy. Ta zła opinia pewnie z racji trzęsawisk po prawej i po lewej drogi prowadzącej kiedyś do Józefina i Zofiówki. Dziś mam czas i przy przydrożnym krzyżu odnajduję tablicę na grobie Tadeusza Skrzetuskiego. Parę km dalej, miejscu po wymordowanej przez UPA wsi Józefin, znajduję UPAmiętnienie… bandytów atakujących wieś, jacy zginęli z rąk polskiej samoobrony mieszkańców. Bandytów opisano jako bohaterów walczących z polskimi okupantami. Jazda odbywa się w bardzo podmokłym terenie. Mimo,że dawno nie padało, na łąkach jest bardzo ślisko. Tym razem rezygnuję z poszukiwania żydowskich upamiętnień po mieszkańcach Zofiówki. Miejsce jest bardzo odległe od najbliższych miejscowości. Poruszamy się ścieżkami wzdłuż ciągnącego się kilometrami nasypu rowu melioracyjnego. Miejsce samo w sobie dzikie. Tu się ładuje baterie. Co z tego, jak trzeba ją zaraz stracić na błotnistej mimo suszy drodze i jej piaszczystej siostrze. Kończy się woda, ale są wiśnie! Załącznik 126689 Mimo, że wiem, że powinienem skręcić we wsi w prawo, wierzę nawigacji i skręcam w lewo. Piękną drogą dojeżdżam do kolejnej wsi a tam nawigacja pokazuje jazdę w kólko. Odjeżdżam ze sto metrów od ekipy szukając lepszego sygnału i zatrzymuje mnie jakiś mężczyzna żądając zdjęcia gogli i pokazania twarzy. Im był bardziej natarczywy, tym ja bardziej zacięty. Od zerwania mi ich z twarzy powstrzymał go mój syk w stylu „tylko mnie spróbuj dotknąć..” i nadbiegająca kobieta. Zaczął krzyczeć, że zaraz zwoła wszystkich mężczyzn ze wsi i się ze mną policzą.. Ostrożnie, żeby nikogo ze zbiegowiska nie potrącić, dyplomatycznie się oddaliłem pociągając za sobą ekipę. Błędnie wybrana droga poprowadziła tylko po przeżycia… |
8 Załącznik(ów)
Tego dnia wiedziałem, że nie dojedziemy do Czartoryska, Włodzimierca, Kostiuchnówki i nie zaśniemy nad pięknym Horyniem. Trzeba było szukać coś w zamian. Właśnie w takim momencie naszej narady na poboczu drogi zastał nas przjeżdżający ksiądz prawosławny. Troskliwie wypytywał, czy nam czego nie potrzeba cały czas nas błogosławiąc i ściskając. Bezbłędnie wskazał, gdzie za kilkanaście km możemy poszukać miejscówki nad czystą, leniwą rzeczką i gdzie zrobić zakupy. A zaplanowany Czartorysk- gniazdo rodowe znanego rodu możemy zobaczyć z daleka, będzie po drugiej stronie rzeki. Brzmiało dobrze
Załącznik 126699 Najpierw sklep. Jest wszystko: woda, kwas, piwo itd. Upajamy się miejscem. Kto był na wschodzie, ten wie, czym jest sklep dla okolicy. Same luzaki, w końcu jest sobotnie popołudnie! Są i motocykliści. Majo jest w swoim żywiole: ma ochotę czymś się karnąć :D Załącznik 126703 Załącznik 126704 Załącznik 126705 ale trzeba się młodemu odwdzięczyć! Trójka wyraźnie wpadła mu w oko i jak sam mówił, nigdy takim mocnym sprzętem nie jeździł. Majo wie, co to dla takiego łebka może znaczyć i bez zastanowienia oddaje swoją Trójeczkę. Ciekawe, kto by jeszcze spróbował uczucia, jak zostajesz przy drodze i widzisz, jak nieznany typ mknie w siną dal… Za chwilę wraca, ale nie zwalnia i mknie w przeciwną siną dal. Długo go nie ma i na pocieszenie Majo spogląda na pozostawiony przez typa sprzęt, na którym być może odbędzie dalszą część wycieczki… Ale luz, jest sobotnie popołudnie i nigdzie już nie musimy się spieszyć Załącznik 126700 Załącznik 126701 Załącznik 126702 Nie wiadomo, kto po przyjeździe chłopaka cieszył się bardziej? On, czy Majo? Jest ryzyko, jest zabawa. Wszyscy wkoło mają radochę! To się musi odbyć na każdym takim wyjeździe! Według opisu batiuszki odnajdujemy dogodny zjazd wśród łąk. Miejscówka okazuje się pastwiskiem nad bezimienną rzeczką wpadającą do Styru. Przynajmniej można będzie się wykąpać Załącznik 126706 |
8 Załącznik(ów)
Zwykły rytuał: namioty, drobne naprawy poluzowanych śrub, naprawa lusterek, drzewo na ogień, odwiedziny pasterza i rozmowy długo w noc
Załącznik 126708 Załącznik 126709 Załącznik 126710 Może to po tym Kabanie Jacek nabrał odwagi i zapragnął spełnić swoje marzenie i przejechać rzeczkę, co mimo piaszczystego dna nie było sprawą łatwą? Ot, takie chłopięce zabawy Załącznik 126711 Załącznik 126712 Załącznik 126713 Załącznik 126714 Jedni się wyszaleli przejeżdżając rzeczkę, innym zapłonął konar! Załącznik 126715 |
13 Załącznik(ów)
Załącznik 126729
Załącznik 126730 Załącznik 126731 Załącznik 126732 Załącznik 126733 Z rana nadrabiamy wczorajszy czas i jedziemy w stronę Parośli- symbolicznie pierwszego miejsca Wołyńskiego Ludobójstwa. Wbijamy na najkrótszą drogę kilkunastu km lasem. Początkowo wąska gruntówka, potem coraz węższa prowadząca wysokim nasypem między bagnami aż w końcu stała się błotnistą ścieżką bez powrotu, czasami rozwidlającą się. Po nawrotach łapiemy właściwy ślad, z którego dawno nikt nie korzystał. Świadczyły o tym zwalone drzewa jednak na tyle małe, że dało się je przesunąć, czy podnieść na czas przejazdu. Z każdym kilometrem wiedziałem jedno: wolę w niewiadome niż się wracać! Typowa przeprawówka, najtrudniejszy etap naszej wycieczki Załącznik 126734 TRUD WZMAGA DOZNANIA U CELU. Wyjechaliśmy z chaszczy na tyłach pomnika. Bez wody, brudni, ale zadowoleni. Magia miejsca narastała Załącznik 126735 Jakiś czas po nas pod kurhan z ciałami pomordowanych mieszkańców Parośli podjechały samochody z prawosławnymi swiaszczennikami, ich rodzinami i wiernymi. Był wśród nich kościelny dostojnik, który miał sprawować nabożeństwo w intencji pomordowanych Polaków. Sytuacja była wyjątkowa. Tak my, jak i oni stawiliśmy się w tym samym czasie oddać hołd, pomimo że uroczystości z udziałem różnych przedstawicieli i oficjeli odbyły się poprzedniego dnia. Można się było domyślać, że są przedstawicielami starego kościoła nieuznawanego przez obecne władze, ale jakie tam, na polanie mogło mieć to dla nas znaczenie? Liczyło się współczucie z faktu ludobójstwa i modlitwa wynikająca z potrzeby serca. Sytuacja jedyna w swoim rodzaju w dobie fałszywych gestów pojednania. Dla nas byli Ukraińcami współczującymi nam- Polakom i okazujący gest otwartych rąk. Czy po to tu nas przygonił garbaty los? Załącznik 126736 Załącznik 126737 Nie było to od początku jasne, że dzieje się rzecz podniosła. Kapłani mieli czekać, aż przyjdą wierni z okolicy. Ja z kolei strzeliłem focha po tym, jak zorientowałem się w barbarzyńskim rozbiciu krzyża wraz częścią mówiącą o ukraińskich nacjonalistach jako sprawcach brutalnego mordu na Polakach 9.02.1943. Wycofałem się obrażony do motocykla. Duchowni spostrzegli moją zmianę i podeszli z prośbą, żeby jednak zostać: oni nabożenstwo rozpoczną nie czekając, aż wszyscy inni dotrą. Ujęła nas życzliwość i szczerość ich i zwykłych ludzi tam obecnych i się nie zawiedliśmy Załącznik 126738 Załącznik 126739 Załącznik 126740 Wspominałem, że swój pierwszy świadomy wyjazd na UA odbyłem do miejsca próby pojednania naszych narodów prawie dwie dekady temu. Tam, w Paroślach stało się we mnie coś, na co czekałem i co śledziłem w wydarzeniach, ale i w sobie samym. To wydarzenie jeszcze jest we mnie niekompletne, ale wiem, że stanowiło istotę całego wyjazdu wraz z trudem, przygodami, wraz z obecnością szlachetnych towarzyszy. I co dalej? Jeśli miałbym w myśl zasady przerwać zabawę w jej najlepszym momencie, to był właśnie ten czas. Mógłby to być mój ostatni wyjazd, bo przyniósł spełnienie wielu marzeń, ale czy będzie? Póki co trzeba wracać! Trzeba wyrwać się z lasu, trzeba uzupełnić wodę, trzeba coś zjeść, trzeba znaleźć benzyniarnię, wybrać drogę do kolejnych miejsc, trzeba to, trzeba tamto. Spełniać miłe obowiązki będących w drodze. Dobrze, że droga długa- jest o czym w spokoju pomyśleć. Załącznik 126741 |
:Thumbs_Up:
Dziękuję za duchowe zwierzenia i opis całej wyprawy. Zdrowia dla wszystkich Uczestników tej pielgrzymki po grobach pomordowanych. |
Cytat:
|
5 Załącznik(ów)
Melon! :Thumbs_Up:
Każdy z nas ma w sobie dwie natury! A zdrowie się przyda każdej z nich! Teraz, jak to powiedział jeden z Ekipy- lecimy zmyć wodę święconą! :D:D Załącznik 126742 Załącznik 126743 Załącznik 126744 Załącznik 126745 Załącznik 126746 To, co Leszcze lubią na wyjeździe najbardziej :D:D |
Zawsze lubię widzieć jak ten wątek się uzupełnia. Moznaby z niego już napisać książkę.
Jestem pełen podziwu i jak zawsze kłaniam się nisko. Do zobaczenia! M |
16 Załącznik(ów)
Załącznik 126957
Załącznik 126958 Załącznik 126959 Piaszczysta leśna droga z Parośli wypluła nas w Antonówce nad Horyniem. Pod spożywczakiem wozimy dzieciaki i widzimy u nich naklejki jednego z wołyńskich motocyklowych rajdów. Tu też jest ostatnia stacja benzynowa. Jedziemy teraz drogą na południe, wzdłuż Horynia. Za nim majestatyczne, bezkresne lasy wołyńskiego Polesia. To najdalszy punkt naszej wycieczki. Piękną gruntówką wśród częściowo zadrzewionych piaszczystych łach kierujemy się do Huty Stepańskiej. Dwa lata temu to w Hucie Stepańskiej odbyły się główne wołyńskie uroczystości. To tu w 1943 prężnie działała samoobrona stworzona tuż po echach masakry w Parośli. Setki Polaków z okolicy i wędrujących na zachód pogorzelców- uciekinierów były łatwym łupem banderowskich hord. Początkowo wozy wyładowane dobytkiem, później już tylko najbliższymi, bez jakichkolwiek zapasów szukały jakiegokolwiek schronienia i bezpieczeństwa. Po Hucie Mydzkiej pozostał tylko krzyż http://www.youtube.com/watch?v=W0bewZfzbZY Janusz Horoszkiewicz, potomek mieszkańców Omelanki w pobliżu Huty, spisał około czterystu relacji bezpośrednich świadków i metalowymi krzyżami własnoręcznie wykonanymi i wkopanymi upamiętnił około pięćdziesiąt tragicznych miejsc w okolicy. Zyskał tym sobie uznanie służb skutkujące trzyletnim zakazem wjazdu na UA. W sumie to już od pięciu lat o swoim rodzinnym Wołyniu może jedynie poczytać. Wysyłam mu zdjęcia z rodzinnej okolicy z informacją; jeszcze stoją, jeszcze wskazują drogę do tragicznych miejsc. Piszę tak, bo np. miejscu dawnej Suni piękny krzyż zerżnięto, jak i w jego rodzinnej Omelance. Jego cyt: ”Żelazo nie gwarantuje niczego. Ścięli, zabrali na swoje ramiona, a ostrzegałem, że ciężar krzyża wielki, ale nie posłuchali” Załącznik 126960 Zakaz ma jeszcze jeden rok, ale przyznaje, że przez ten czas wiele się zmienia. Najbardziej ciekawi i jednocześnie dziwi i martwi go banderowska flaga na wjeździe do wsi, którą dotychczas uważał za wyjątkowo spokojną. Wszyscy go tu znają, szanują i pomagają. Starzy mają jeszcze sumienie. Nawet ci, którzy mordowali, do końca pamiętają miejsca zagrzebania swoich ofiar, i je okazują. Załącznik 126961 Załącznik 126962 Krzyż w Nowej Kamionce z tabl i ostatnim zdaniem- prośbą do Ukraińców o opiekę nad krzyżem Załącznik 126963 Załącznik 126964 Janusz w rozmowie ożywa, odgadując po moich zdjęciach kapliczek naszą drogę do Huty Stepańskiej. Pyta o różne miejsca i komentuje nasz bagienny dojazd do Parośli: „toście dobrze na skróty pojechali: nasypem po dawnej kolejce Blocha prosto na Zalawiszcze. Ot kawaleryjska w was fantazja. Jak powiem to w Romejkach, to nie uwierzą. Ja tam jeździł z Ukraińcami z Romejek, ale traktorem! Załącznik 126965 Zaczepiłem przejeżdżający przez wieś samochód z pytaniem o drogę na cmentarz. W samochodzie miejscowa barwna postać- pastor Leszczyk. Pierwsze- pyta, czy nam czego nie potrzeba, później już tylko opowiada... Dowiadujemy się o istnieniu w Hucie Stepańskiej przed wojną i nawet do 1943 sanatorium- uzdrowiska słynącego z leczniczej glinki i wody mineralnej i następnym razem zaprasza na nocleg nad czyste jezioro. Załącznik 126966 Załącznik 126967 Załącznik 126968 Pamiątkowe zdjęcie Leszcza z Leszczykiem robimy w miejscu uroczystości sprzed dwóch lat. To też inicjatywa Horoszkiewicza. Już później dowiaduję się, że w skarpie za pomnikiem wiele ludzkich szczątków leży niemal pod wierzchem. Załącznik 126969 Przeliczyłem się z posiłkiem. Czasy trudne, przydrożne karczmy głucho zamknięte. Popas pod sklepem Załącznik 126970 Długo w pamięci będziemy mieli parszywy bruk z piaszczystym poboczem aż do Janowej Doliny. Dłuży nam się przejazd przez Równe i Dubno. Urozmaiceniem jest mocno pagórkowaty krajobraz w coraz to nowych odsłonach zachodzącego słońca i pędzące z naprzeciwka kolumny rządowych samochodów powracających z niedzielnych uroczystości 80 rocznicy z Łucka. Na miejscówkę u zbiegu Ikwy i Tartacznej wpadamy już na koniec dnia Załącznik 126973 Załącznik 126972 |
8 Załącznik(ów)
Załącznik 127013
Tak właściwie, to Krzemieniec był tylko punktem na drodze naszego przejazdu. Nie wiedziałem nic o jego roli w mordach na Polakach 1943, więc wizytę w mieście traktujemy jako przerywnik. Samo miasto oczywiście zasługuje na zwiedzanie, ale nie tym razem. Kierujemy się na zamkowe wzgórze, by zobaczyć piękną perspektywę miasta. Załącznik 127014 Widać stąd też odległe o 26km cerkwie Ławry Poczajowskiej, dokąd zmierzamy. Żegnamy się z Wołyniem wjeżdżamy na Podole. Samo pożegnanie z Krzemieńcem było namiętne. Zamiast objeżdżać prostym asfaltem, wybrałem jazdę na wprost pod górę czterema malowniczymi wąwozami. Wylot ostatniego z nich prowadził wprost na najkrótszą, zapomnianą drogę do Poczajowa Załącznik 127015 Załącznik 127016 Kompleks cerkiewny jest wciąż rozbudowywany ogromnymi nakładami. Stare Złote Wrota przestają być jedynym wejściem od strony miasta i wydają się ciasne w porównaniu do nowej, szerokiej drogi prowadzącej od wielkiego parkingu. Szokuje rozmach i wielkość całego nowego kompleksu, ale też stąd ginie dawna kameralność budowli powstających w różnych okresach dziejowych. Ciekawe, jak długo utrzymają się te z rysem łacińskim budowane przez Potockiego za Rzeczpospolitej, rozpoznawalne po zielonych od patyny skośnych dachach i gzymsach Załącznik 127017 Załącznik 127018 Załącznik 127019 Przy wejściu do klasztornej stołówki spotykamy siostrę zakonną, która szeroko uśmiecha się na nasz widok i chętnie daje wciągnąć się w rozmowę, co robi z naturalną dla siebie szczerą otwartością. Wykorzystujemy moment i zasypujemy ją pytaniami o to, jak wygląda świat z jej perspektywy a odpowiedzi zachowujemy dla siebie. Klasztorna kuchnia nie serwuje mięsa, ale jej różnorodność zaspokoiła wszystkich za niewielkie pieniądze Z wysokiego dziedzińca Uspieńskiej cerkwi widzimy nasz kolejny cel odległy o kolejne 25km klasztor w Podkamieniu Załącznik 127020 |
Daj znać następnym razem jak się będzie kroić taka wycieczka, może uda się wyrwać z kieratu.
|
Zapomniałeś ATomku dodać, że siostrzyczka jak sama wspomniała jeździła motocyklem w cywilu, ma dwie dorosłe córki i że została zakonnicą dwa lata temu. :)
|
Gończy, nie mów, że zna Żuka :D
Patrz, a można było jej zaproponować sesję z ubłoconą Afryką :D Tak, tylko dla przypomnienia :D |
11 Załącznik(ów)
To musiało się tak skończyć. Znaczy z zakonnicą. Siedmiu zdrowych, umorusanych motocyklistów (nie pytajcie, dlaczego siedmiu a nie ośmiu :D)
biegle władających językami świata z zakonnicą w klasztornym półcieniu! Fakt- nie była przy tym ani ani zmieszana i robiła z nimi co chciała! Przekaz był czytelny: nie przegap w swoim życiu tej iskry, która może się w tobie pojawić, nawet jeśli na nią nie czekasz. Consigliero. Miejsca i przeżycia na tej wycieczce mogę porównać do wrażeń kolekcjonera znaczków: nigdy nie przypuszczałem, że takie będę miał w swoim albumie! To jest ta unikalna atmosfera, której wystarczy się poddać a porwie cię i uniesie po swojemu. Atmosfera to głównie ekipa bez gównianych roszczeń, której z pewnością byłbyś dobrym elementem. Tak. Elementem. Bo zrozumiałem, że we wspólnocie, jaką tworzyliśmy każdego dnia, cechy indywidualne schodziły na dalszy plan, uwydatniając swoją wartość tylko wtedy, kiedy była taka potrzeba. Ot cała tajemnica A znać dawałem 19 czerwca, ale następnym razem zadzwonię: Cytat:
Z Poczajowa do Podkamienia prowadzi malowniczy skrót: Załącznik 127033 Załącznik 127034 Załącznik 127035 Zwróciliście uwagę? Wieża klasztornego kościoła bez rusztowań!!! Załącznik 127036 To jest dziś nasza zielona ukraina do zdobycia! Jacek, choć się powstrzymywał :D to nie wytrzymał :D! Dzida!!! W starym afrykańskim stylu! Załącznik 127037 Załącznik 127038 Załącznik 127043 Załącznik 127039 majo z dziwnym spadochronem Załącznik 127041 Załącznik 127042 A jak jeszcze zrobiliśmy dobry uczynek pomagając odnaleźć drogę zabłąkanym turystkom, to już nie mam co więcej pisać! Chwilo trwaj! Załącznik 127044 |
Cytat:
Pozdrawiam M jak Matka |
Dojazdowa sielanka nie przesłaniała nam celu wizyty w Podkamieniu.
We mnie wciąż mieszają się lata świetności odwiedzanych miejsc ze scenami śmierci zamieszkujących je Polaków, będące najczęściej śmiercią całej okolicy aż do dziś. Bo to, co przeraża najbardziej, to właśnie upadek i dzisiejsze totalne dziadostwo niweczące dorobek pokoleń. Patrzę na obraz MB z Podkamienia, wiszący obok na ścianie, jaki dostałem od "miejscowego" i wracam w myślach do historii XIIIw i Jacka Odrowąża, pierwszych Dominikanów i wyobrażam sobie to piękne miejsce, te pierwotne skały góry różańcowej będącej niegdyś rafą koralową Oceanu Sarmackiego... Proszę obejrzeć reportaż, w którym zobaczycie te same zdjęcia, niemal te same ujęcia, jakże w innym świetle. W reportażu padają mocne słowa, ale lepiej niech wypowiedzą je historycy i bezpośrednio związani z miejscem. Czy wyobrażacie sobie tak wyważoną narrację, gdyby symetrycznie takie zbrodnie Polacy dokonali na Ukraińcach? Przeraża kalendarz i daty zbrodni tuż sprzed (Huta Pieniacka, Palikrowy) i jeszcze po nich obrazujące, że zbrodnia w Podkamieniu była elementem całej układanki od 1939 do 1947 około 4000 takich miejsc. Coraz częściej mówi się, że zaniechanie pamięci o Wołyniu wynika z tego, że w większości zginęli tam chłopi- zwykli, prości ludzie. Mord katyński dotyczył inteligencji, przez co zachowało się więcej śladów historycznych. Cóż mogło pozostać po spalonej wołyńskiej chacie wraz z gromadką dzieci, czy po pogorzelcach z Wołynia, którzy stłoczeni w kasztorze modlili się o ocalenie, bo już dalej nie mieli dokąd iść a pozostała im tylko godność i strzępek ich kruchego życia? Cześć Ich pamięci! |
:Thumbs_Up: Cześć Ich pamięci!
|
Film obejrzałem, ciekawie mówi prof. Partacz.
Nigdy nie zrozumiem jakim trza być zwierzęciem co by tak mordować swoich sąsiadów. :mad: |
Powtórzę to co już wcześniej pisałem gdzieś - w tym wątku jest materiał na książkę.
|
Przynajmniej na dwie książki, jedna historyczna o Kresach, druga podróżnicza z relacjami z wyjazdów na Kresy, obie dla motocyklistów.
|
1 Załącznik(ów)
Cytat:
Wielokrotnie ponaglany chciałbym dziś przedstawić Państwu swoją nową książkę, do napisania której od lat zachęcał mnie Matjas. Matjas to pochodzący z dolnośląskiej Łrzeziej Bąki motocyklista- myśliciel, twórca wielu teorii sztuki użytkowej, ale i praktyczny motocyklista- rzeźbiarz, poszukiwacz- penetrator i destylator- amator. Matjas to pseudonim motocyklisty-artysty z kręgu twórców ideologii motocyklizmu pragmatycznego, opartej na teorii załamania dźwięku wydobywającego się z motocyklowej rury wydechowej, teorii znanej w świecie jako Wielki Piard. Profesurę uzyskał za zestrojenie zaworów motocykla przez rurę wydechową z użyciem samego kamertonu. W ramach doktoratu wymyślił i obronił tezę: im cichszy wydech, tym głośniejsza afirmacja radości z jazdy, znajdując tym wielu naśladowców na całym świecie. Znany jest również z głośnej publikacji O CHIRURGII w METALURGII -TEORIA W PRAKTYCE, krytykującej powszechną w Polsce Ideę Romantyczną im. Janka Junaka, z którą w swoich tekstach brutalnie się rozprawia, dokonując rzeczy dotychczas niemożliwej: obnażył to, co od początku było gołe! Znany jest z bezgranicznej wyobraźni: wymyślił między innymi to, że potrafię napisać książkę, którą ktoś przeczyta. Jego wizjonerstwo ograniczył bym jednak tylko do tego, że przewidział, że będzie to książka o nim :) Tyle tytułem wstępu o tej książce. Zaznaczyłem jedynie najważniejsze rozdziały nie chcąc zdradzać treści tych kilkuset stron wartych przeczytania . W książce znajdziecie Państwo wiele barwnych fotografii. W ramach promocji, dziś do wieczora książka w wyjątkowej obwolucie Załącznik 127204 |
Cytat:
gdzie mogę kupić? |
Może na jej podstawie powstanie film?
|
Niestety, Mareksz007, jak zapewne doczytałeś, to tylko żart w stronę Matjasa.
Sprowadziłeś mnie na ziemię i widzę, że w tym temacie żarty niezbyt pasują. Liczę cały czas na to, że Forum to garstka specyficznych znajomych z dobrym wyczuciem sytuacji. Często z mojej strony to taka próba odreagowania, często próba pokazania prawdziwego życia, w którym wszystko się miesza. Jak mówi znajomy Wołyniak: "Śmiejmy się! Nie pokażmy tym kur..m naszego smutku. Nie dajmy im satysfakcji!" Ogólnie młode pokolenie ma dość martyrologii. Niewielu młodych przyjeżdża z ojcami na mogiły dziadków. Pamięć umiera. Czy nam się to podoba, czy nie, stała się elementem przetargowym wielkiej polityki. Bo o tych co z sercem stawiają znicz na miejscu mordu, nawet tym symbolicznym i nie tylko w rocznicę wiedzą wąskie kręgi najbliższych i pasjonatów. To za mało. Stąd moje sceptyczne podejście. Przepraszam Cię Marek, bo o potrzebie napisania książki rozmawialiśmy nie raz. Niestety, jeszcze nie tym razem, choć coraz głośniej do mojej świadomości przebija się, czym jest grzech zaniechania. |
Żarty może nie pasują ale skoro są to nie ma co udawać ze jest inaczej.
Gacie jeszcze leżą pod łóżkiem wiec nie wypada posikać się ze śmiechu :) Dziękuję za uśmiechnięty początek dnia. |
16 Załącznik(ów)
Na zdrowie, Matjas.
Przy okazji okazało się ilu byłoby chętnych na moją książkę. Jeden! (Mareksz) Drugi (Renant)chciałby od razu dwie różne (pewnie liczy, że w komplecie będzie taniej, a trzeci (Majo) wolałby film! Ot cała prawda. Mareksz007. Jak książka już będzie gotowa, i tak dostaniesz ją jako 7! :D dziś mogę Ci dać samą obwolutę, która jak tak dłużej popatrzyłem, wcale piękna nie jest! :) Widok na Poczajów, skąd przyjechaliśmy Załącznik 127304 Załącznik 127305 Dla pełnej jasności, kościół w podkamienieckim klasztorze wreszcie wolny od rusztowań, które kilkadziesiąt lat szpeciły widok, Nie znaczy wcale, że remont jest ukończony. Szkody przy nim poczynione to temat na osobny wątek. Jedziemy dalej! Bohaterem dzisiejszego odcinka będzie Majo. Wspominam zeszłoroczną gościnę na Jego Ścianie Wschodniej i miłą pojezdowkę, jaką nam wtedy przygotował. Nie da się ukryć, że nadbużańskie łęgi i historyczne tamtejsze smaczki to Jego domena. Człowiek urodzony nad Bugiem, ale już po naszy stronie :D. Bug, choć to tylko rzeka, to nastraja całą okolicę. Na wyjeździe z Podkamienia tankujemy, bo dalej wbijamy się w Woroniaki, gdzie spożywczak jest już rarytasem. Szutrujemy zasnuwając całą okolicę tumanami kurzu, bo jest gdzie odwinąć. Chłopaki jeszcze tego nie wiedzą, ale nie jedziemy wcale najkrótszą drogą ale tak, żeby nasycić się jazdą. Mnie w trasie nastrajał widok w lusterku Majowej Trójki. Człowiek Legenda i motocykl legenda! Obiecaliśmy sobie kiedyś spotkanie u źródła Bugu- rzeki Jego dzieciństwa a marzenia trzeba spełniać Załącznik 127310 Załącznik 127306 Załącznik 127307 Załącznik 127308 Załącznik 127309 Czas się zatrzymał... Suchy u źródła... Załącznik 127311 Załącznik 127313 W tym miejscu rozstajemy się z Majem. Krótka konsultacja, strona z atlasu przyklejona taśmą na bak, krótkie wzruszające pożegnanie i dzida! Załącznik 127314 Załącznik 127323 Załącznik 127315 Załącznik 127316 Załącznik 127317 Kto go tam wie, co sobie wtedy myślał, ale ja widziałem spełnienie jego marzenia i początek Jego wielkiej podróży wzdłuż Bugu, dosłownie od źródła! Może kiedy zrobimy ją razem. Tym razem każdy w swoją stronę. My uzupełniamy zapasy w sklepie w Werchobużu i bardzo gównianą drogą kierujemy się w stronę Huty Pieniackiej. Załącznik 127318 Załącznik 127322 |
3 Załącznik(ów)
Załącznik 127362
Załącznik 127366 Załącznik 127365 Na wjazd do Huty Pieniackiej wybieram drogę obok cmentarza. Leżą tam głównie dziadowie i pradziadowie tych wszystkich, których znamy z imienia i z nazwiska, bo wymieniają ich tablice z pomnika zamordowanych 28 lutego 1944. Z rodzinnych wspomnień potomka kowala z HP o odnalezieniu wśród powalonych drzew cmentarza wraz z imienną mogiłą dziadków, najważniejsze jest ojcowskie przesłanie: "A ty Józiu, pamiętaj! Jak przyjedziesz na Hutę, to tu, na tym cmentarzu jest twoje rodzinne miejsce. Tam, przy pomniku jest większa, czy mniejsza polityka!" Dbałość o historię lat minionych i pamięć o przodkach jest wyróżnikiem naszej cywilizacji. Kultywowana przez wieki posłużyła dla obcych badaczy i podróżników przez nasze ziemie do jej określenia jako "kraina mogił i krzyży". To dumne i szlachetne ale i wciąż nas zobowiązujące. Kraina mogił i krzyży to setki lat pamięci o pochodzie tatarskich zagonów, wojennych bitew z łupieżcami kulturowymi i materialnymi, starczej, spokojnej śmierci sędziwych dziadków, ale i tych ostatnich pochówków i bezimiennych dołów śmierci z rąk swoich sąsiadów sprzed 80lat. na ziemiach Wołynia, Podola i Małopolski Wschodniej. Według IPN, który prowadzi Bazę Ofiar Zbrodni Wołyńskiej, znane jest 43 tys miejsc zbrodni i ofiar z ośmiu przedwojennych województw. W oświadczeniu wydanym w czerwcu br. po bulwersującym wywiadzie z A. Drobowyczem, dyrektorem ukraińskiego IPN, jasno wskazano, że: "Władze ukraińskie nie wyraziły jak dotąd zgody na działania polskich archeologów z IPN: zarówno na prace poszukiwawcze, jak i na prace ekshumacyjne. Wnioski o wyrażenie zgody na prace poszukiwawcze, kierowane przez IPN do strony ukraińskiej, jak dotąd pozostały bez odpowiedzi lub spotkały się z odpowiedzią odmowną". Prasówka. Trzy tytuły podkreślające znaczenie wiedzy historycznej. Jak ktoś nie ma czasu, wystarczy przeczytać same linki: 1. Bulwersujące są ostatnie wiadomości obalające mit o rzekomych trudnościach wynikających z działań wojennych: https://kresy.pl/wydarzenia/na-ukrai...ej-nadal-brak/ 2. https://kresy.pl/wydarzenia/szef-ins...-rp-i-oun-upa/ 3. https://kresy.pl/wydarzenia/pap-cenz...kich-sprawcow/ |
Znaczy są swoisi i mniej ? Przykre to i niezrozumiałe .
https://www.youtube.com/watch?v=kVlA...LeszekSykulski |
8 Załącznik(ów)
Załącznik 127377
Polityka. To słowo w moich tegorocznych wspomnieniach pobytu w Hucie Pieniackiej bardzo mnie uwierało. Cały wyjazd był naznaczony „rocznicowo”, jakby to miało jakiekolwiek znaczenie w relacjach między ofiarami a mordercami. My byliśmy zawieszeni w uczuciach pomiędzy. I nie stało się nic, co wyobrażałem sobie, że może się stać spotęgowane cyfrą 80. Po Wołyniu przemieszczali się dziennikarze w poszukiwaniu materiału i też nie spotkali ani ofiary, ani jej kata. Byliśmy my współczujący, z otwartymi dłońmi, tacy trochę ciekawscy. Razem z politykami, kościołem, budowaliśmy ten rocznicowy dzień 11 lipca. Tak naprawdę, to ten dzień przyszedł niespodziewanie i dopiero we wtorek, tam, w Hucie Pieniackiej. Wielkie 80 lat oczekiwania a wszystkie te uroczystości odbyły się kilka dni wcześniej ze względu na weekend, bo tak po prostu było wygodniej. My zostaliśmy, poczekaliśmy do 11.07 aż ucichnie gwar. Było podobnie, jak w Parośli, kiedy dzień po głównych uroczystościach niespodziewanie przyjechali pod kurhan prawosławni by odprawić Panachydę za okrutnie zamordowanych tam Polaków. Zamordowanych przez pozbawionych empatii i wyższych uczuć swoich pobratymców. I mordowanych przez nich dalej przez zakłócenie wiecznego spoczynku buńczucznym kultem oprawców Załącznik 127379 Załącznik 127378 Powitanie w Hucie było radosne. Józio Bernacki był sam, choć nie jest samotnikiem. Był nam wdzięczny, że ten symboliczny dzień spędzimy razem, co i dla nas było to równie ważne, bo inaczej jedzie się do miejsca w którym czeka gospodarz, który o wszystko zadbał: swoim zwyczajem rozstawił maszt z dumną biało- czerwoną, którą widzi się z daleka wyjeżdżając zza górki, zmienił szarfy na wszystkich okolicznych upamiętnieniach i przygotował ognisko Załącznik 127380 Miałem tam do spełnienia pewien obowiązek. Wspominałem o śmierci Pana Franciszka Bąkowskiego, ostatniego świadka ludobójstwa w HP, który do końca wytrwale przyjeżdżał tu, żeby dać świadectwo historii. Stojąc na Jego grobie spontanicznie wyjąłem z kieszeni kurtki biało czerwoną wstążkę i przeciąłem ją nożem na pół. Jedną część zawiązałem na krzyżu, na grobie Pana Franciszka, a drugą obiecałem Mu przywieźć do Jego rodzinnej ukochanej Huty Pieniackiej i zawiesić w miejscu spoczynku Jego Najbliższych tam zamordowanych. Wielokrotnie obserwowałem, gdzie przyklęka, żegna się i całuje nagrobny krzyż. Zrobiłem jak mu tam w Poznaniu obiecałem, przewiązując drugą część szarfy na krzyżu poświęconym Bąkowskim Załącznik 127381 Kolejnym wspomnieniem było czytanie nocą przy ognisku rapsodu „Potwór w ludzkiej skórze” Maurycego Kowalskiego poświęconego pamięci zagłady wsi Huta Pieniacka. Pan Franciszek znał całość na pamięć i deklamował jego fragmenty, kiedy tyko nadarzała się okazja Załącznik 127382 Józiu, bardzo dziękuję, że nas tam przygarnąłeś i dałeś świadectwo ludzi i miejsca, świadectwo o Twoich najbliższych pomordowanych i świadectwo Twojej utraconej ojcowizny. Tam, w Hucie Pieniackiej, ta wciąż krwawa kresowa rana stała się nam bardziej zrozumiała i bliższa. Każdy z nas po swojemu starał się zmierzyć z ogromem cierpienia ofiarując swoją obecność i współczucie. Sądzę, że każdy z nas przywiózł stamtąd iskierkę z tego krwawego żaru i należycie ją przechowa. Życzył bym sobie jeszcze kiedyś podobnych przeżyć w tak stonowanej ekipie. Załącznik 127383 Załącznik 127384 Wołyń, 80 rocznica, 11.07.23 |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:04. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.