![]() |
I poszedłem jeszcze raz i kupiłem tą wodę...
Co się mogło stać na tym wyjeździe aby wyprowadzić ta ekipę z równowagi? Są wogole takie odważniki? |
No jak ,jakiego ? Żeńskiego :D
|
Wszystko sie zgadza. Mieso archara dostaliscie surowe, pokrojone. Jak zobaczylem te czarne jak smola, wlokniste kubiki, wiedzialem co zrobic. Na moment na goraca patelnie, zamknac w srodku to co najlepsze..., potem do szybkwaru fazikowej mamy. Do tego cebula, marchew i kostki ziemniakow, duzo ich. Jako przyprawa tylko sol i odrobine pieprzu. 25 minut na gazie, chwila odpoczynku....by strawa doszla... Test. O dzizas. Lepszego miesa w zyciu nie jadlem. Czarne, delikatne, aromatyczne, szlachetne ze ja pierdole. Najlepsza restauracja pod golym niebem na skraju wiochy na koncu swiata, przynajmniej mojego, pizdziec.
|
Cytat:
|
4 Załącznik(ów)
Cytat:
|
Te trzydzieści jaj już pewnie przeszło przez cały układ trawiąco-....no wszyscy wiemy czym to się kończy.
DoPEDAŁował na tą granicę? |
Zmierza na poludnie tyle wiemy
https://imgupload.pl/images/2020/02/...38879488_n.jpg wyglada na to ze juz go nie zobaczymy.. z rodzina pozegnal sie na amen. To nie byl kierunek ktory oficjalnie zapodal. odezwal sie tylko raz |
Zacny temat, szkoda, że tak opustoszał........
|
na południe, przez dwa bieguny - i bedzie na abarot z powrotem ...
on uciekł do przodu |
Pamietacie?
ggdzies tam w pomroku wykasowanych postow El pisal, ze ten watek przegoni wszystkie w odslonach, mimo ze zadnych tresci zawieral nie bedzie? Dokladnie jak z koronawirusem... jak z ksiazeczkami mieszkaniowymi za komuny. Wszyscy mieli ale nikt nie mial mieszkania. Czemu ludzie klikaja? ja wam powiem. jak barany leca .. Widza 60 000 na licznkiku i klikaja a tu hugon. Cos od niego sobiscie Dzień dobry, zawsze bałem się pustyni. Może nie tak, jak dżungli, bo dżungli to boję się bardziej niż hipochondryk koronawirusa. Przemierzam teraz rowerem pustynię, taka prawdziwą, bez wody, bez niczego, bez ludzi... Dziwne... niczego mi nie brakuje. Nieuchronnie zmierzam ku dżungli... cha cha. Może mnie jednak wcześniej pustynia pochłonie. Tne ją na szagę ale ona mnie nie chce... codziennie, niezmiennie wypluwa. Przyplątał się mi jakiś szajbnięty Francuz i nie odpuszcza. Ni chuja go nie rozumiem. Taszczy ciężki w chuj akoredeon w trudzie, jak ja pcham mego ruska i tak razem przez te piachy już od bodaj czterech czy pięciu dni, brniemy bez sensu na południe. Wieczorami tniemy razem. On na akoerdonie, ja na defilu - polskiej gitarze, co ni chuja nie stroi. Dostałem ja w prezencie od kumpla, którego babcia byla ostatnim prezesem tej lutniczej fabryki a gitara rzeczona, ostatnim istrumentem, który upadłą fabrykę opuścił. Wieczory upływjąą nam mniej więcej w takim klimacie: tak sobie popierdalamy... nie ma potrzeby nic rozumieć. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:57. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.