![]() |
[QUOTE=zaczekaj;615613]Czwartek 16.08.2018
Rano wstaje trochę niepewnie. Zazwyczaj na drugi dzień boli gorzej ale chyba mam szczęście. Nie jest tak źle. Trzeba włączyć tryb oszczędzania nogi i lecimy dalej. Napełniamy butelki wodą ze źródełka, pakujemy się i lecimy w nieznaną drogę. Wygląda zachęcająco. Dookoła pofałdowane góry, szuterek i ogromna przestrzeń. Podoba mi się. Po takie widoki tu jechałam. https://i.postimg.cc/htzzV1Js/IMG-5475.jpg https://i.postimg.cc/vH85xnL2/IMG-5479.jpg https://i.postimg.cc/sD81fGnh/IMG-5481.jpg Płaski i łatwy szuterek dobiega końca. Droga zaczyna się delikatnie piąć w górę a jej powierzchnia robi się sypka i kamienista. Luz, pewnie zaraz się wypłaszczy albo będzie jakaś cywilizacja. W końca linia energetyczna gdzieś musi prowadzić. Jazda zaczyna być coraz trudniejsza a ja nie jestem w stanie stać na podnóżkach. Kiepsko mi się jedzie ale staram się panować nad motocyklem. Spoglądam raz po raz w lusterko czy Marek, Bartek i Marcin za mną jada i napieram dalej. Niestety w pewnym momencie najechałam na kamień i nie zdołałam utrzymać kierownicy. Ląduje na lewy bok ale na szczęście lądowanie się udało. Marek zatrzymał się za mną ale po chwili jego Afryka leci na bok https://i.postimg.cc/Kc0RVHBQ/IMG-5486.jpg https://i.postimg.cc/mDwtTdqL/IMG-5488.jpg Czekamy na Bartka i Marka. Pojawili się po chwili. Tym razem Marcin leży. Trampek jest mocno obładowany i ciężko ruszyć z miejsca. Potrzebuje małej pomocy. https://i.postimg.cc/Y0MY3Lc9/IMG-5499.jpg https://i.postimg.cc/sDtDCdXP/IMG-5502.jpg https://i.postimg.cc/NFZYtmgG/IMG-5506.jpg Na drodze pojawia się kilka zakrętów. Za jednym z nich widok mnie rozwalił. Zobrazuje wam to ujęciem z kamery, które dopiero teraz sama obejrzałam. Przepraszam, za wulgaryzm, nawet sobie nie zdawałam sprawy, że tak powiedziałam. A powiedzenie ,,ożeszfak'' No nie mam pojęcia. Na co dzień takiego nie używam :haha2: Widok po prostu rozwalił system stąd taka reakcja :D https://i.postimg.cc/vBkHYphd/IMG-5511.jpg https://i.postimg.cc/mrqGC7HY/IMG-2206.jpg https://i.postimg.cc/52d1kB7n/IMG-5521.jpg Ścieżka prowadzi teraz w dół. Powoli sobie zjeżdżam co jakiś czas zatrzymując się na zdjęcie. O ile się uda bo jest nieco ślisko. Gdy tylko dojeżdżam do Łukasza i Marka proszę o chwilę przerwy. Niepokoję się bo od dłuższego czasu nie widzę za sobą Bartka i Marcina. https://i.postimg.cc/yY72JLGq/IMG-5527.jpg https://i.postimg.cc/3x87T8hv/IMG-5526.jpg Marek odnajduje jakąś roślinkę :D https://i.postimg.cc/ZKj26rkW/IMG-5541.jpg Dość długo czekaliśmy na chłopaków ale w końcu wymęczeni dołączają do nas. Marcin na obładowanym Trampku słabo sobie radzi w tym terenie. Bartek mu pomaga, podnosi moto, zjeżdża a potem wraca po swoją Tenerkę i tak kilka czy kilkanaście razy. Wcale się nie dziwię, że jest umęczony a to jeszcze nie koniec drogi. Prosi aby zmienić kolejność bo pada. Z drugiej strony to słabsza osoba powinna jechać z przodu. Na nic się zdało gadanie. Jedni wyszli z założenia, że nie mogą się zmęczyć bo się sami będą przewracać. Drudzy by chcieli pomóc ale nie mogą. Karawana ruszyła a kolejność pozostała taka sama. Bartek będzie wściekły. :mur: Wciąż lecimy w dół aż dojeżdżamy do skrzyżowania. Nad rzeką spotykamy rodzinkę przyrządzając sobie obiad. Obdarowujemy dzieciaki balonami i sami idziemy w cień odpocząć. Marek nawet bez motocykla jeździ :haha2: https://i.postimg.cc/mkKcnPJC/IMG-5551.jpg W końcu na horyzoncie pojawiają się chłopaki. Rzeczywiście kiepsko to wygląda. Mam wyrzuty sumienia, że Bartek został sam ale jednocześnie jestem bardzo dumna, że mimo skwaru i zmęczenia pomaga Marcinowi, choć tak naprawdę sam niedawno zaczął przygodę z offem i podróżami. https://i.postimg.cc/cH4YvDjJ/DSC-0661.jpg https://i.postimg.cc/gJSh8VFH/DSC-0662.jpg Już w komplecie, robimy mały relaks nad rzeką. Jednocześnie musimy podjąć decyzję. Droga offem biegnie dalej przez góry i nie wiadomo czy będzie gorzej/lepiej. Jest też droga która poprowadzi nas wzdłuż rzeki do asfaltu w pobliżu Karakol. Patrząc na Marcina i jego odpadające od hamowania nogami podeszwy decyzja jest prosta. Musimy wrócić tam gdzie każdy da radę. A na tą drogę to ja jeszcze kiedyś wrócę :drif: No no.. takimi klamotami przez Kargisz,chyba trochę potu wylaliście Przed ostatnim podjazdem obok słupa w lewo idzie droga serpentynami na szczyt,też ją znalazłem dopiero za drugim razem Widzę że mostek na rzece naprawiony a jak z drogą idącą po zboczu z drugiej strony? kiedy ja byłem z kolegą była zerwana,gdybyście pojechali w lewo dojechalibyście do jeziora Kiedy wracaliśmy po kilku dniach i przejechaniu przełęczy zauważyłem brak okularów słonecznych do których byłem przywiązany Rozsiodłałem konia i na lekko od podnóża do rzeki i z powrotem przez przełęcz zrobiłem w 35minut http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=30901&page=3 |
Widok za wzniesieniem zapewne zacny. Nie wiem , nie widziałem. Natomiast wiem, że żadne foto tego nie odda co widzi się w czasie rzeczywistym.
|
Te górki to jak z jakiejś dioramy. Nierzeczywiście piękne. Ależ to musiało wyglądać...
M |
Cytat:
Właśnie widziałam to jezioro na mapie. Droga po drugiej stronie rzeki na pierwszy rzut oka była ale nie jechaliśmy jej sprawdzić bo i tak musieliśmy wracać do asfaltu najkrótsza droga. Kurcze. Chce tam wrócić na dużo dłużej. Cytat:
Cytat:
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk |
1 Załącznik(ów)
[QUOTE=zaczekaj;615613]Czwartek 16.08.2018
https://i.postimg.cc/vH85xnL2/IMG-5479.jpg https://i.postimg.cc/sD81fGnh/IMG-5481.jpg Czy tutaj nie spotkaliście aby mojego kolegi? Załącznik 85288 z Gdybym się spodziewał że ktoś znajomy będzie tam jechał Z jaką zazdrością oglądał moje buty |
Piątek 17.08.2018
Noc w hotelu mimo odbywającego się w pobliżu wesela minęła spokojnie. Męczyła nas jedynie duchota w pokoju ale przynajmniej zrobione wieczorem pranie całkowicie wyschło. Przed wyjazdem w dalszą podróż postanawiamy zobaczyć bazar w Osz. Pozwalamy sobie wziąć Taxi. W 5 osób władowujemy się do Matiza. W pierwszą stronę jechaliśmy ze spokojnym kierowcą natomiast w drugą stronę przejażdżka była ciekawym doświadczeniem.:haha2: Momentami miałam lęki czy aby się z kimś nie zderzymy :haha2: Tu akurat spokojny taksówkarz. Obchodzimy bazar dookoła i zaopatrujemy się w pamiątki dla bliskich. https://i.postimg.cc/j26jgMzY/IMG-5627.jpg Dzisiaj mamy zamiar dojechać pod Pik Lenina także zapowiada się jeszcze piękniejszy dzień jak wczoraj bo w końcu ujrzymy ośnieżone szczyty gór. Spakowani ruszamy w stronę Sary-Tash. Bezproblemowo udaje nam się wyjechać z zatłoczonego miasta nie gubiąc się przy tym. https://i.postimg.cc/RVxZHxws/IMG-5637.jpg https://i.postimg.cc/fbqbt3vm/IMG-5657.jpg Dojeżdżamy do przełęczy Taldyk i robimy tam chwilę przerwy na fotki. https://i.postimg.cc/CMQKLfKg/IMG-5676.jpg https://i.postimg.cc/gJ6Gxgjb/IMG-5681.jpg Całkiem niedaleko od Sary- Tash Łukasz zauważył ciekawie wyglądającą ścieżkę. Po szybkiej naradzie decydujemy się skorzystać. Marcin wymęczony po wczorajszym offie jednak dezerteruje. Po przestudiowaniu mapy uzgadniamy miejsce spotkania i ewentualnego noclegu jeśli nie udałoby się spotkać wcześniej. Więc lecimy w offa. Zaczyna się robić pięknie. Szuterek ciągnący się gdzieś w środek gór, rzeczka i pełno koni wypasających się obok. https://i.postimg.cc/m2SB1zLk/IMG-5701.jpg https://i.postimg.cc/BQ3JvcGR/IMG-5703.jpg https://i.postimg.cc/HkxDJ6vv/IMG-2334.jpg Dojeżdżamy do pierwszej rzeczki. Asekurując się przejeżdżamy. Ja niestety czuje się mało pewnie na dużych, mokrych kamieniach z moim mało stabilnym i bolącym kolanem. Kolejne brody były już łatwiejsze więc spokojnie je przejeżdżam. https://i.postimg.cc/cHC0ppXj/IMG-5716.jpgnajlepszy darmowy hosting https://i.postimg.cc/XNf0tGyL/IMG-5726.jpg https://i.postimg.cc/vTzkTnrd/IMG-5733.jpg https://i.postimg.cc/hPQVSnc2/IMG-2346.jpg https://i.postimg.cc/5tgCPNS2/IMG-2339.jpg Do czasu. Na stosunkowo gładkim brodzie się wyłożyłam. Przednie koło ślizgnęło się na kamieniu a ja nie utrzymałam motocykla. Wpadłam do niezbyt ciepłej rzeki. Marek szybko przyszedł z pomocą i zaoferował swoja sucha kurtkę. Po sprawdzeniu czy dokumenty i telefon nie zostały zalane ruszamy dalej. po jakimś czasie w oddali widzimy chłopca na koniu w grubej puchowej kurtce. Natomiast za kolejnym zakrętem wyłaniają się nam pamirskie szczyty. Dochodzi wtedy do mnie w jak dużych i pięknych górach jesteśmy. https://i.postimg.cc/cCysqPW5/P8177550.jpg https://i.postimg.cc/J4XkkWtt/DSC-0680.jpg Dojechaliśmy do miejsca spotkania z Marcinem ale go nie ma. Czekamy chwilę ale widząc nadchodzące chmury postanawiamy kierować się do miejsca noclegu. Przeciwdeszczówek nie ubieramy bo przecież przejdzie bokiem :haha2: https://i.postimg.cc/SRy1BKw1/IMG-2376.jpg To był największy błąd. Wjechaliśmy w mega ulewę. Woda wlewała mi się ciurkiem przez kurtkę Marka. Motocykl spychało na lewy pas a widoczność była prawie zerowa. Nawet nie dostrzegłam, że wszyscy zjechali na pobocze pod jakiś daszek. Chcąc zawrócić utknęłam przednim kołem w dole i nie mogłam wycofać motocykla. Stałam tak i mokłam czekając aż mnie ktoś uratuje. W końcu dołączyłam do chłopaków choć w sumie schronienie tam było minimalne. Gdy przestało padać ruszamy dalej. Jeszcze zostało nam trochę kilometrów do campingu a godzina już późna. Po jakimś czasie zaczynam mocno marznąć. Zamieniam się z Bartkiem na motocykl, bo moje ręce dłużej nie utrzymają kierownicy a grzane manetki w Trampku się popsuły. Dojeżdżamy do jurt i na całe szczęście jest też Marcin, który pomyślał i nagrzał nam w środku. Rozbieramy się prędko i przebieramy w coś suchego. No jeszcze nigdy w życiu tak mocno nie zmarzłam. Najpierw marzłam po kąpieli w rzecze a potem jeszcze ulewa. Długo nie mogłam się rozgrzać. Pomogła dopiero gorąca herbata i kolacja. Przejechane ok 350 km. |
Przygoda, przygoda :)
|
|
Cytat:
ładnie oddają przestrzeń i ogrom tych gór. szacuneczek. m |
"Stałam tak i mokłam czekając aż mnie ktoś uratuje." :drif:
|
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:48. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.