![]() |
|
Matias, ja też nie zawodnik, za rok rozpocznę 6ty krzyżyk. Zawiasy lubię mieć bardzo "odkręcone" ale jak umawiamy się na szybkie latanie po piaseczku na wiślanych łachach czy pod liniami wysokiego napięcia to zawsze dokładam po kilka klików reb i comp tak z przodu jak i z tyłu. Mniej mnie wtedy nosi, motor nie wali się w zakręt jak chodzimy bokiem po miekkich plażach i łatwiej wychodzi na koło jak trafi się jakaś niespodziewana hopa lub locha wypłukana przez wodę. Ale wiadomo, każdy ma swój styl i swoje potrzeby.
Ciągle powtarzam, motorek przefajny. Może kiedyś? |
Nie wiem czy bez logowania na FB pójdzie ale...:D
https://fb.watch/aY03WjGMVR/ |
on ra dadę na wszystkim ale to nie jest 'nasza' crf - chyba, że krzywo patrzę :D
tutaj taki przykład, że Bou jest kosmitą... japierBoule... coś się posrało na YT - ale tu link https://www.youtube.com/watch?v=BdJ4LaLFXxI |
Cytat:
Chciałbym Was na żywo zobaczyć na jakimś Izim czy Sosma ;) eNCekiem byłem to na NAT da się z palcem w... nosie. Tylko opon szkoda na autobahnie... sorki za off-top ;) |
hehe - też, jak wiesz, mam spore doświadczenia asfaltowe na NC. to było bardzo dobre moto na asfalt, wbrew temu co wielu jest w stanie pomyśleć. niezbyt mądra życiówka w dzień na NC to było 1370km. da się i było bez rzeźni. takie trasy po 700-800 to robiłem bez jęknięcia.
podobnie jak na NC, wielu patrzy z góry na małą CRF. myślę, że niesłusznie - do każdej roboty jest odpowiednie narzędzie. przypomniał mi się jeszcze jeden minus z dzisiaj - zgasła mi dwa razy w miejscu gdzie sobie kręcę kółeczka trialówką. takie małe podjazdy, ósemki między drzewami. chciałem żeby odjechała z dołu puszczając już sprzęgło i za późno dodając gaz jak mniemam - gaźnikowe moto by nie zgasło. tu komp dostał za mało impulsów na sekundę i bezdusznie odciął zapłon - tyle w temacie. trzeba, jak sądzę, się przyzwyczaić. |
Nie koniecznie taka przyczyna. W mojej wtryskowej becie w takich sytuacjach komp próbuje pomóc i zwiększa dawkę. W efekcie zalewa silnik. Muszę po takim zadławieniu chwilę poczekać lub nieco dłużej pokręcić/pokopać.
Zresztą, moje wcześniejsze gaźnikowce w podobnej sytuacji też zwykle strzelały focha. Pozdr rr |
na pewno masz, z tego co Ciebie czytuję na forum, większe doświadczenie i więcej jeździłeś sprzętami bardziej hard. to na pewno duży dystans do CRF :D
MOJE gaźnikowe moto to były raczej duże tłuki a nie hardenduro. XT czy DR czy XL600LM ciągnęły choćby skały srały i nie było tam mowy o jakimkolwiek gaśnięciu nawet kiedy mnie się już wydawało, że będzie koniec :D no ale to inne motocykle były. możesz również mieć rację z tym dotryśnięciem w ostatniej chwili - po zgaśnięciu pod tą górką musiałem dłużej pokręcić żeby odpaliła - aż się zdziwiłem. jak pisałem - no nie jest to wada per se. trzeba się przyzwyczaić i troszkę dostosować. pamiętać również należy, że to zaledwie 280cc... więc trzeba dostosować swoje oczekiwania. |
Ja to się śmieję że moja 350 to jest 3T ze wszystkimi zaletami ale i wadami obu koncepcji. Ten motocykl nauczył mnie jeździć z palcem na sprzęgle by dozować moment na kole również sprzęgłem, rzecz normalna na 2T. Przy (teoretycznie) lżejszym wale w takich sytuacjach może to pomóc bo być może brakuje właśnie momentu bezwładności wału by przełamać z jednej strony opór na już "zapiętym" napędzie, z drugiej zwiększony opór sprężania przy otwartej przepustnicy. Co tu zresztą będę deliberował, masz triala, wiesz o co chodzi.
|
Cytat:
|
3 Załącznik(ów)
Jakby ktoś się zastanawiał czy CRF300L po 76 dniach niejeżdżenia odpala to informuję że owszem, od pierwszego strzała.
|
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:40. |
|
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.