![]() |
Linkujesz fotki z google, a oni tego nie lubią. Ty jesteś zalogowany u siebie na koncie więc widzisz wszystkie. Może niektóre nie są udostępnione publicznie (udostępnione), albo google losowo banuje niektóre linki - tak bywa.
Sprawdziłem i w starszych postach też niektóre fotki poznikały. Najlepiej wrzucać na imgur lub Flickr (polecam) oni zezwalają na wstawianie zdjęć na fora. Relacja super! Czytam z przyjemnością. |
Najlepiej wrzucać na nasz serwer i wtedy nawet za jakiś czas będzie je widać.
|
Potwierdzam - część fot nie trybi
|
Niezły kibel. :(
To zostają filmy z YT. Tam też są wkomponowane fotki. Nawet więcej niż w relacji. |
17 Załącznik(ów)
XVIII Dzień
Jeszcze jest ciemno, ale budzi nas nawoływanie do modlitwy z meczetu parę metrów od stacji. Do tego dokładają się kozy i owce. Dramat!!!! :mur::mur::mur: Załącznik 91312 Załącznik 91313 Zrobiło się widno, więc wstajemy i próbujemy nawiązać łączność z Neno. Nic. :( Knajpkę otwarto, więc w ramach nudy i czekania zamawiamy coś co chwilę. Obsługa zadowolona z utargu. :) Mają też miejscowy specjał, czyli bułkę z frytkami, mięsem i cebulą. :drif: Załącznik 91315 Załącznik 91316 Załącznik 91317 Załącznik 91318 Dogadujemy się z gościem z obsługi, żeby dał nam wodę do umycia moto z soli jaką nałapaliśmy w parku. Umyłem moto i Wojtek może zdążył umyć pół, ale gość chce jakąś stówę na polskie. Pokazujemy mu, że chyba go pogięło i dajemy mu dwie paczki fajek. Obraża się, zakręca wodę i odchodzi. :( Załącznik 91314 Po dwóch godzinach znowu jest best friend i pomaga zorganizować benzynę. Nawet na koniec robi za osobistego kamerdynera Wojtka i pomaga odziać swego Pana w pancerze (film). :D Jeden jego znajomek dowozi nam ze stacji odległej około 20 km za podwójną cenę. Bierzemy jedną bańkę 20 litrów na trzech tak, aby tylko dojechać do stacji, gdzie jest benzyna w normalnej cenie. Załącznik 91319 W końcu dostajemy od Neno smsa, że czeka na nas tam gdzie spotkaliśmy się poprzedniego dnia skręcając do parku z głównej drogi. To ok. 100 km od nas nie w tą stronę, co mamy dalej jechać do granicy. Okazało się, że nie dostał naszych wiadomości. Dzwonimy i w końcu się udaje połączyć. Dogadujemy się, że będziemy czekać na niego, gdzieś na trasie do granicy. Ruszamy przed dwunastą. Na pierwszej stacji, gdzie mają essens (benzyna) dolewamy paliwa. Po drodze spotkamy chińczyka na AT 07 o którym już wcześniej pisałem. Trochę pogadaliśmy i sprawdziłem, czy jest przygotowany na furie afrykańskie. Był :). Załącznik 91320 Załącznik 91321 Załącznik 91322 Jedziemy dalej i wbijamy do sklepu na stacji. Oczywiście opróżniamy lodówkę i czekamy na Neno. Na stację co chwilę zajeżdżają białe busiki pełne miejscowych. Wysypują się i mają parę minut przerwy. Co chwilę ktoś zagaduje. Jest sympatycznie, ale szybko męczy. Czas na modły Załącznik 91323 Statek matka dobija do nas i razem jedziemy szukać miejscówki na nocleg niedaleko granicy. Neno chce zrobić parę fotek, a ja powiedzieć Saharze do widzenia …., ale nie żegnam. Jest tak blisko granicy, że już mi wszystko jedno, czy coś się stanie z moto lub ze mną. Chcę pojeździć tak jak chciałem przez cały wyjazd, ale głupi rozsądek nie pozwalał. :) Pierwszy najazd na wydmę i …… całe koło mi wpada w luźny piach, a ja ląduję przed motorem. :vis: Łukasz pomaga mi odkopać Dryndę i dalej latam bokiem już na nieco twardszym. :) Załącznik 91324 Załącznik 91325 Załącznik 91326 Wieczorem Sahara też pożegnała się z nami, bo zerwał się taki wiatr, że nie było miejsca, gdzie nie byłoby piasku….. w stringach też. :D Załącznik 91327 Załącznik 91328 Tak serio to nie było żadnych stringów, za to polecam cieniutkie majtki dla biegaczy z Decathlona za parę złotych. Robią robotę w upały. :) Kolacja, rotoś i w kimę. |
Pięknie!
|
8 Załącznik(ów)
XIX Dzień
Czas kończyć, bo nawet mi się już dłuży. :) Wstajemy, jemy i suniemy na granicę. Po drodze przy checkpoincie zabieramy lawetę, która stała tu 3 tygodnie i nie nawet zniknęła. Przyjeżdża też znajomy fixera, co nam załatwiał dokumenty do wjazdu. Ma ze sobą rzeczy tych co już pojechali wcześniej do domu. Załącznik 91347 Na granicy pod posterunkiem granicznym stoi pięć motocykli, które oblazła ruda, gdzie tylko się dało. Pilnowali je pogranicznicy za trochę jurków. [IMG]https://live.staticflickr.com/65535/...485affcb_k.jpgIMG_4600 by Ryszard Nieczypor, on Flickr[/IMG] Załatwiamy formalności i pakujemy wszystkie moto na lawetę. Załącznik 91348 Po stronie marokańskiej szukamy taxy do Dakhli całe 15 sekund. Musi się uzbierać 6 osób, więc idziemy coś zjeść. Potem dalej czekamy i czekamy. Uzbierało się, ale gość z Senegalu nie miał tyle kasy, co trzeba, więc naganiacz spytał, czy dorzucimy za niego po dwa Euro. No i po 4 godzinach czekania pojechaliśmy. :) Po drodze przygoda z jakimś czubkiem, co poukładał głazy na asfalcie dosłownie chwilę przed naszym przyjazdem. Na szczęście wyhamowaliśmy i ominęliśmy poboczem. Inni z drugiego auta jadącego z naprzeciwka, którego staraliśmy się zatrzymać, dorwali kolesia, bo uciekał poboczem. Najpierw był łomot, a potem kazali mu to ściągać. Z tego zamieszania trzymałem źle kamerę i zamiast nagrać łomot, to nagrałem siebie. :mur: Silny chłop, bo niektóre głazy były spore, takie, że TIR, którego w porę zatrzymaliśmy straciłby przednią oś. :vis: Załącznik 91349 Trochę się zestresowałem, bo myślałem, że zaraz wyskoczą za wydm kolesie z kałachami i będzie porwanko dla okupu. Jak już pisałem, Sahara Zachodnia to jeszcze gorący rejon .... politycznie. Znałem ten numer z byłej Jugosławii, gdzie byłem na trzech turnusach organizowanych przez biuro podróży UN. Kamienie znaczyły, że albo droga zaminowana, albo za chwilę wrócimy do jednostki piechotą. Na początku Serbowie kradli Honkery, ale szybko im przeszło i przerzucili się na Hiluxy i Navary od obserwatorów międzynarodowych. Wiadomo dlaczego. :D Neno miał szczęście, bo wyprzedziliśmy go i pierwsi byliśmy przy kamieniach. Mógł nie wyhamować z tym całym zestawem. :vis: Załącznik 91350 W Dakhli na nocleg idziemy do zaprzyjaźnionej francuski, gdzie zostawiliśmy rzeczy niepotrzebne na pustyni. Patrzy na nas tak trochę z politowaniem. Trzy tygodnie wcześniej wyprawiała 8 podjaranych facetów, a dzisiaj wraca trzech przygaszonych maruderów. :D Nocujemy u niej w mieszkaniu za rozsądne pieniądze w najlepszych na tym wyjeździe warunkach. Załącznik 91351 Neno odlał nam do butelki rotosia, więc opijamy szczęśliwy koniec tego wyjazdu. :zdrufko::chleje::chleje: XX Dzień W południe pakujemy się do samolotu i lecimy do Marakeszu. Załącznik 91352 Ostatnie spojrzenie na Saharę Załącznik 91353 Załącznik 91354 Tam mamy sporo czasu, bo następny lot do Barcelony jutro rano. Potem lot z Barcelony do Krakowa i Flixbus do Opola, gdzie jestem o 01.00 dnia następnego w domu. W sumie to na trzeci dzień od wyjazdu z Dakhli. HOME SWEET HOME!!!!! Przez cały wyjazd nie udało nam się pokłócić. Wspólny cel, czyli dojechanie do końca i wspólna walka z piaskami zjednoczyła nas, tak, że staliśmy się z obcych sobie ludzi, całkiem zgraną grupą. Zmieniło to moje nastawienie do wyjazdów z nieznanymi ludźmi. Fakt, że mogło być całkiem inaczej, ale tym razem było ok. :) Szkoda tylko, że nie wszyscy dojechali do ostatniego dnia. :( Zwykle stawiam sobie poprzeczkę coraz wyżej i mam nadzieję, że jeszcze pojadę na podobną wyrypę i coś będzie się mogło równać z tym wyjazdem. albo go przebije ..... bo się zanudzę. :) Jak na razie ten wyjazd zaspokoił wpełni moje aspiracje dakarowe :D Dziękuję za uwagę ;) |
Super się czytało i oglądało, dzięki za świetną relację. Macie panowie cojones :bow: :Thumbs_Up:
|
Również dziękuję za niemal codzienną lekturę :) Świetna wyprawa, dobre pióro i mega oko, bo sam aparat zdjęć nie robi... :D
|
Dzięki za podróż razem z Wami :Thumbs_Up: :)
|
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:11. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.