![]() |
Od czego się zaczęło?
Od tego: http://nf.e-net24.pl/2012/DSCF3119.JPG Inni mogą. Ja też chcę! Ile za kajak? 30zł za dzień. Z drugiej strony śluzy? 25zł! Już wiemy co będziemy jutro robić! - Pływałeś na kajaku? - Nie! - Ale umiesz pływać? - Nie, Panie, u nas w górach to nawet rzek nie ma! W plecaku mineralna, konserwa, ciastka, wafle ryżowe. Podstwaowy ekwipunek marynarza amatora. Wiosło! Siadamy. Kołysze! W wolna naprzód! Mamy kotwice? Nie! http://nf.e-net24.pl/2012/DSCF3165.JPG Najpierw przepłynąć jezioro. Bokami. Lajtowo. Ruch na jeziorze mały. Czasem jakiś kajakarz. Wszytsko śpi? Napierasz ramionami. Lewa i prawa. Z wolna. Zawiewa wiatr. I wszystko bierze diabli. Cel i kurs ulega ci zmianie. Ale kontrujesz i idziesz dalej... Byle do brzegu i zrobić przerwę... Obieram dłuższą drogę. Zygzakami. Od cypla do cypla. Droga dłuższa ale przerwy wypadają w bezpiecznym miejscu. Na środku jeziora paść z sił? Kanał Augustowski. Zieloność otacza. Jezior oztaje za plecami. Warto było tak się męczyć przez fale? Warto. Kanał oaza spokoju... http://nf.e-net24.pl/2012/DSCF3227.JPG Śluzy działają od iluś lat. Za 3zł z jakimiś groszami przeprawiasz się. Stara technika daje rady. Razem z tobą inni kajakarze. I dzieciarnia na jakimś spływie, i zapaleńcy z dobytkiem zapakowanym na kajaku. Kilka dni i spływają w dół. Tyle zakręconych ludzi w PL. Tyle fantastycznych przygód. A jaki promil dociera do nas w opowieściach??? http://nf.e-net24.pl/2012/DSCF3235.JPG Stasiek! Jedź! Najwyżej! http://nf.e-net24.pl/2012/DSCF3237.JPG Moje cudo: http://nf.e-net24.pl/2012/DSCF3228.JPG Klasa: kajak mazurski. Wypornośc 10 000 ton. Max predkość 15 węzłów. Max zanurzenie 10 000km. Uzbrojenie: wiosło drewniane. Kadłub: laminat z dziurą. Design: Pinifarma. Silnik: Suzuki 1.3 łankampałer. |
mmm...
|
Po kajakach nie ma zakwasów :) 16 km krutynia na ostro :P we dwoje ale tak jakby samemu :P i jeszcze jezioro dookoła przez pomyłke w poszukiwaniu odplywu znajdujacego sie 200m w Prawo... a nie w lewo daleeeeko wsród drzew... :)
Super filozoficzna wyprawa :) |
Dzień 1
Albo dzień -2. Minus dwa? Dzień minus dwa??? Startując w poniedziałek rano, masz dzień pierwszy wyprawy. Ale wracając w sobotę z pracy, patrzysz na motocykl. Może wyjechać dzisiaj? Może rozpocząć przygodę dwa dni wcześniej??? Każdy szanujący się włóczykij, nie potrzebuje żmudnego pakowania. Wszytsko zawsze gdzieś poupychane w czeluściach domu. I tylko czeka. Czeka na komendę wyruszenia. Kuchenka, śpiwór, mała sakwa. Przeciwdeszczowce. Lekki prowiant w spożywczym. Mija godzina motocykl zajuczony. Namiot. Narzędzia. 60tka na kierowicy tyczy trajektorie Nieznajowa. Schronisko Chatka Studencka. Bezkresy przed Bieszczadami. No raptem 250 km... Rzut beretem... Startujesz reaktor. Fałka popierduje na wolnych obr. Zapodajesz mp3. Muzyka. Jedynka. Tniesz... Próbuję sobie przypomnieć ten ciepły powiew lata. Długie gprące popołudnia. Ten pęd na krajowej 28mce. Te serpentyny przed Jordanowem. Te łagodne łuki za Rabką. Tą muzykę. Ten bezkresny ocean urlopu... Plan był prosty. Na wieczór zajechać do schroniska. Plan taki był. W Nowym Sączu szukam bankomatu. Ok jest. Obok co? Dwa Urale. Jeden z koszem. Odpalają i odpalają. A ruskie jak nie rusza, tak nie rusza... Kasa jest. Lecimy dalej? Tak patrzę z boku jak męczą się z uralem i męczą. Nie no, nie pojadę. Trzeba wesprzec duchem. Goście kopią i kopią. Odkręcają świece. Patrzą w zapłon. Patrzą w gaźniki. Nawet ja kopię. Ale nie wychodzi. Trzeba mieć nogę bohatera. Obok dobre lody. Poezja. Ural nie pojedzie. Na uralach sie nie znam, więc nie wnikam. Co raz się ktoś zatrzymuje i zapytuje. Zmieniają świece. Motocykl załapuje i gaśnie. Goście kumaci, indywidualiści, nie będę się wciskał jak się znają i znów ustawiają zapłon bo iskry nie ma. W końcu sam patrzę na ich świecę. AŻ MNIE STRZELA. ODSTĘP CHYBA Z 1 MM! Obstukjuję świecę na latarni. Do 0.6 mm. Mierzone okiem. Sprawdzamy świecę na bloku. Iskra zabija przelatujące muchy. Druga świeca. Modyfikacja taka sama na latarni. Iskra jest. Skręcili. Trzy kopnięcia. JEB! Reaktor Grzmi!!! Półtorej godziny w plecy! Ale miło było! Asfalt kończył się długo po zachodzie słońca. Szutrowa kamienista droga wiodła w czeluścia beskidów sądeckich. Nieznajowa. Gdzie jesteś? O schronisku nie wiedziałem praktycznie nic. Że to studencka chata z jakiejś fundacji. No ale przecie przenocują turystę o 22 w nocy? Rozwidlenie dróg. W lewo. No gdzie w lewo. Reflektor widzi dzicz i kamienie. Masakra. Nie lubię samotnych offów. W prawo. Niby dzicz. Ale co jakiś czas namioty i ogniska. Pytam ludzi o dojazd do tej chaty studenckiej. Panie trzy brody przez strumień. Da radę. Strumienie płytkie. Więc wracam... Kamienie... Woda. Mgły. Off z wieczora jak śmietana.... CO za dzicz... Jedynka i rura.... :) |
Piękne to okolice są. Super!
|
Dzień 2.
http://nf.e-net24.pl/2012/DSCF2403.JPG Poranek wita Cię szumem lasu. Ptakami. Szemraniem potoku. W chatce wszystko jeszcze śpi... http://nf.e-net24.pl/2012/DSCF2405.JPG Wszytsko dopiero zacznie budzić się do życia... Motocykl na drugiej stronie strumienia. Do chatki dojazd zbyt mocnym offem. W nocy nie było szans dojechać. Ale TA stoi w trawie. Nikt w nocy nie pod*****lił. Towarzystwo? W chatce ekipa spokojnych rodzinnych rodzin. Za rzeczką jacyś patrioci palili do rana ogniska. Z namiotami i samochodami. Alkohol też mieli z racji okrzyków. Trochę się zdziwili jak o 22 w nocy motocyklista przepławiał się brodem przez rzeczkę ;-) Żegnam się z domownikami. Niedzielny poranek... W stronę bieszczad... Lecim! http://nf.e-net24.pl/2012/DSCF2415.JPG |
Cytat:
Od kiedy Ty tak przeklinasz [cenzuralnie oczywiście ;)]?! Pisz, bo zimno. |
Bieszczady... Bieszczady...
Dochodziła może 11 przed południem. Cel był jasny i prosty. Gdzieś w stronę Ustrzyk lub gdzieś tam. A może nie było celu? Na samym początku Bieszczad, gdzieś za polami i lasami stała studencka chata "Koniec Świata". Jest sens tam zahaczyć? Wczesna godzina? Nie mam tam po drodze. No ale? Mamy wakacje. Nikt nigdzie nas nie pogania. Mogę zboczyć z trasy, zajechać, rekonesnans. A nóż kiedyś się wiedza przyda! Z asfaltu zjeżdżam na kamienistą szutrówkę. TA idzie jak przecinak. Kamyczki latają. Za znakami w polną drogę. Offik przez strumień i łąki. Schroniska nie widać. Same łąki i pola. Wg map, gdzieś na wschodzie jakiś 1 km. Dajemy... Wstąpimy na chwilę... http://nf.e-net24.pl/2012/DSCF2427.JPG Miejsca Magiczne mają to do siebie że wciągają. Wciągają klimatem i ludzmi. Sączyłem herbatę na schodach. W odali lasy i chmury. Czas zwolnił. Nigdie nie trzeba dalej jechać. Można tu zostać. Można tu posłuchać ciszy. Budynek ma jedną wielką kuchnię z jadalnią. Na poddaszu szereg materacy do spania. Nie ma prądu. Woda ze studni. Wielki piec. Wszędzie pełno różności. Wszędzie inaczej. Różni ludzie. W jednym miejscu. http://nf.e-net24.pl/2012/DSCF2436.JPG Co jest najgorsze? Że w PL są tuziny, setki takich wspaniałych magicznych miejsc. A my o nich nie wiemy. Może nawet mieszkamy obok nich i nie wiemy o ich istnieniu. Nie wiemy... http://nf.e-net24.pl/2012/DSCF2465.JPG |
Ładnie tam.
|
U mnie są dwa takie miejsca: http://www.niemcowa.com/ i http://www.chatkamagory.pl/
Jak ktoś będzie chciał to chętnie pokaże. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:59. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.