Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   Dwóch Nasara na Czerwonym Lądzie - "Cameroon challenge 2014" (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=20571)

Sub 30.03.2014 22:11

Klątwa pigmeja



Spokojnie dojeżdżamy do misji w Bertoua. Na miejscu gościnni znajomi o. Darka przyjmują nas jak swoich, racząc czym mogą. Wieczorne piwo w przydrożnym barze, z dziewczynami w mundurach z pobliskiego garnizonu - umila koniec długiego dnia.






Rano po szybkiej kawie zostawiamy w misji swoje klamoty i ruszamy na "lekko" w teren. Cel: dotrzeć do pigmejów z plemienia Baka oraz do polskich sióstr prowadzących misję w Djouth. Powrót przez Batouri do misji w Bertoua na kolację. Ot, taka mała off-pętla prowadząca głównie przez dżunglę. 350 km. Będziemy z powrotem na kolację... Betka.

W końcu zjeżdżamy z asfaltu i możemy trochę pokurzyć po czerwonej, wypalonej słońcem ziemi. Po drodze gościmy w kilku osadach ukrytych wśród bananowców. Mieszkańcy reagują na nas dość ostrożnie ale już po chwili są serdecznie nastawieni i chętnie podejmują rozmowę.




Po kilku godzinach jazdy docieramy do większej wioski, gdzie trafiamy na targ. Sporo ludzi: kupują, sprzedają, chętnie z nami rozmawiają. Dzieciaki "oblepiają" nas oferując mięsna przekąski z grilla. "Może później" - pomyślałem. Póki co, chłodzimy się "33" Export uzupełniając braki w płynach.






Dochodzimy do grilla, który jest tuż obok rzeźni. Kontrola z Sanepidu raczej tu nie bywa. "Eeee.... może jednak innym razem..." - pomyślałem.





Grill w wersji mikro...





...i w wersji makro :)




Pranie nad rzeką jest częstym widokiem. Szczególnie na południu kraju, tam gdzie jest więcej wody w korytach rzek. Jest to doskonała sytuacja do integracji i zabawy. Takie przyjemne z pożytecznym.






Walcząc z "pudrem", którego sporo na drodze docieramy do Djouth. Gości nas siostra Donata, która na dźwięk motocykli już wiedziała kto przyjechał, chociaż nikt nas wcześniej nie anonsował. Zajadamy się zimnym ananasem, wspominamy wspólne, znajome okolice na południu Polski i ruszamy dalej..





Po drodze mijamy kolejne osady pigmejów. Mam szczęście, bo w ciągu dnia są zazwyczaj poza swoimi domami, gdzieś w dżungli. W jednej z nich trafiamy na pogrzeb, który trwa już od jakiegoś czasu. Kilkaset mieszkańców z okolicznych wiosek gromadnie rozsiadło się na trawie spędzając czas na rozmowach. Żegnają się ze zmarłą na różne sposoby: jedni wspominają, inni, piją, jeszcze inni oddają się transowemu tańcowi, śpiewając i plącząc. Marcin zostaje przy motocyklach tłumacząc coś zdezorientowanym gapiom, a ja "kocimi ruchami" wchodzę w ten tłum, który początkowo nie reaguje na moje pojawienie się. Dyskretnie próbuję zagrać to niecodzienne dla nas wydarzenie. Jestem oszołomiony: na środku leży na łóżku, pod moskitierą leciwa kobieta. W zasadzie moskitiera jest już jej nie potrzebna ale może to jakiś rytuał. Wmieszany w tłum ocieram się o tańczących wokół katafalku. Z pewnością znajdują się w innej rzeczywistości i bynajmniej nie sprawił to upał. Błędnymi oczyma zatrzymują się na naszych motocyklach. Widzę, że Marcin na dobre wdał się w rozmowę ze starszyzną. Coś nawzajem sobie tłumacza. Wódz wioski nastaje na niego, by ten coś zostawił żałobnikom na pocieszenie. Jest przy tym nieustępliwy. Tłum oblega motocykle ze wszystkich stron. Czuję, że jakoś napięcie rośnie w tej całej sytuacji. Marcin zniecierpliwiony po raz kolejny odmawia. "Grzeczniej, nie tym tonem do wodza...!" - poucza go jeden ze starszyzny. Chyba czas się zbierać. "Oj, dzisiaj to wy do Bertoua nie dojedziecie!" - słyszymy od niego na odchodnym. "Jak to nie?! Zostało nam ok. 150 km i 2 godziny do zmroku. Spokojnie, bez napinki damy radę..." - pomyśleliśmy. Ruszamy zostawiając za sobą wioskę żałobników.


W pewnym momencie zawieszenie w motocyklu Marcin jakoś dziwnie się obniża. Pobieżne oględziny jednak nie niepokoją. Jedziemy dalej odciążając go: zabieram cały jego bagaż. Po kilku kolejnych kilometrach jest jeszcze gorzej. Okazuje się, że pękły obydwie śruby mocujące ramę. Powolutku zmierzamy do Batouri, gdzie mamy nadzieję szybko to naprawić. Nadchodzi noc. Przedzieramy się nie tylko przez ciemności oraz kurz, który wzniecają jadące w szaleńczym tempie ciężarówki ale też liczne check-pointy, które ze swoimi rozłożonymi przez drogę kolczatkami i pijanymi żandarmami z kałachami spowalniają naszą jazdę. Na jednym z nich zatrzymujemy się pół metra przed kolczatką! W ciemnościach zupełnie niewidoczna zapora budzi już w nas frustrację czemu dajemy wyraz w rozmowie z pijanym policjantem. Zdziwiony, że tak na niego naskoczyliśmy macha ręką żeby jechać dalej. Docieramy do Batouri i po 2 godzinach poszukiwań i naprawy ruszamy w kierunku naszej misji w Bertua.




Nieziemsko zmęczeni, po przejechaniu 420 km docieramy na miejsce o 2:15 nad ranem... "Oj, dzisiaj to wy do Bertoua nie dojedziecie!". Oj, faktycznie...:)


This is Africa!



Mirmil 30.03.2014 23:23

Super odcinek, czekamy na kolejne
Jak dla mnie zachowujesz idelane proporcje ilosci zdjec do tekstu

baggins 01.04.2014 08:45

:brawo::lukacz:

madafakinges 01.04.2014 10:59

Głupio się przyznać, ale dopiero teraz doczytałem, że temat to dwóch 'Nasara' a nie dwóch nasra...
Super wyprawa:)

Pirania 01.04.2014 15:08

Cytat:

Napisał Mirmil (Post 371294)
Jak dla mnie zachowujesz idelane proporcje ilosci zdjec do tekstu

:Thumbs_Up::Thumbs_Up::Thumbs_Up:

RAVkopytko 02.04.2014 22:39

Myślałem,ze tylko w BMWu coś pęka ;)
Foty i opis w bardzo dobrych proporcjach :Thumbs_Up:

Orzep 03.04.2014 00:39

Sub - daj choć raz kilka odcinków!
Jak znam twoje relacje, to masz ich na pewno kilka w zanadrzu?! ;)

Pozdro Orzeppe

Sub 03.04.2014 11:37

Orzepku, uwierz, nie buduję napięcia, zresztą jak je zbudować jak wyprawa nudna jak flaki z olejem, nic się nie działo, kurz, kurz, bananowce, kurz... no panie nuda jak w polskim filmie... :) Nie mogę się ogarnąć z robotą i piszę z doskoku, a w zanadrzu mam zapalenie pęcherza przywiezione w gratisie z Afryki, które nie pozwala wysiedzieć dłużej jak 5 minut przed kompem...:mur:

A.Twin 03.04.2014 12:35

Schistosomozy chyba nie masz, co ?

Mirmil 03.04.2014 13:07

Cytat:

Napisał A.Twin (Post 372071)
Schistosomozy chyba nie masz, co ?

Ja bym stawial na brak pewnej blondynki , o kryptonimie "33"


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:21.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.