![]() |
Odcinek 3, czyli jeśli chcesz poczuć się jak staruszek, jedź do Cuzco …
Wstajemy o totalnie nieprzyzwoitej porze (jak na urlop) czyli przed 6. rano, widzimy w łóżku obok Niemca od f800gs, z którym nawet nie było okazji pogadać. A szkoda, bo to było 50% wszystkich motocyklistów-podróżników, jakich widzieliśmy w Peru ;) Jeszcze zaspani lądujemy na lotnisku i szukamy stanowiska linii Star Peru. Ciekawe, czy dolecimy w całości ;) W Peru jest całkiem dużo lokalnych linii lotniczych, ale nie wiem, czy dostałyby zgodę na lądowanie w UE ;) Stardartowe spóźnienie odlotu i już siedzimy w małym, ale całkiem przyzwoitym Bombardierze. Widoki na Andy obłędne: https://lh6.googleusercontent.com/-S...0/DSC05249.JPG Kurczę, żeby móc przejechać tę ścieżynkę na mojej jagnięcinie… Lot króciutki, godzinka i lądujemy w Cuzco. (Dla wyjaśnienia naszego burżujstwa: z Limy do Cuzco można albo samolotem w 1 h, albo autobusem w 22 h, a cena samolotu nie jest zabójcza). Cuzco to turystyczna i histroryczna stolica Peru. Na szczęście jesteśmy w najniższym sezonie i tłumów nie ma. Tuż za drzwami tłum taksówkarzy, na szczęście wiemy, ile powinna kosztować taksówka do miasta i nie płacimy 3x tyle ;) To poprosimy na Plaza de Armas ;) https://lh4.googleusercontent.com/-a...0/_IGP2443.JPG Rynek ładny i klimatyczny: https://lh6.googleusercontent.com/-N...0/_IGP2452.JPG Krzychu leci obejrzeć hostel proponowany przez naganiacza, wraca po chwili z opinią „może być”. Podobno ma być i ciepła woda i wi-fi ;) Plecak na plecy i ruszam do hostelu. Droga liczy może 400 m, ale jest pod górkę. Niewielką górkę. A wręcz bardzo niewielką. Więc dlaczego czuję się, jakbym właśnie wspinała się co najmniej na Mont Blanc?? Serce wali jak oszalałe, nogi słabe… Cuzco leży na ponad 3300 m n.p.m., a jeszcze wczoraj byliśmy nad poziomem morza. Chłopaki też nie wyglądają najlepiej, ale ja, jak jakaś staruszka, muszę robić przerwy co 100m na złapanie oddechu! Oj, ciemno widzę najbliższe dni… Cuzco zostało założone przez Inków już w XII i mnóstwo tu zabytków, zarówno inkaskich, jak i hiszpańskich (Pizzarro zdobył miasto – wtedy stolicę - w 1533). Nasz pokój w hostelu też wygląda zabytkowo ;) https://lh4.googleusercontent.com/-A...0/_IGP2439.JPG ale sam hostel ma w sobie „coś” ;) https://lh4.googleusercontent.com/-w...0/DSC05260.JPG Łykamy po aspirynie, która rozszerza krew i ruszamy w miasto – jeszcze raz Plaza de Armas: https://lh4.googleusercontent.com/-q...0/DSC05261.JPG to tutaj rozerwano końmi Tupaca Amaru – przywódcę indianskiego powstania. https://lh3.googleusercontent.com/-4...2/_IGP2448.JPG Dookoła placu góry: https://lh4.googleusercontent.com/-z...0/_IGP2451.JPG jest jak zwykle policja: https://lh5.googleusercontent.com/-R...0/_IGP2456.JPG Iglesia (kościół) de la Compañía de Jesus, wybudowany w miejscu inkaskiej świątyni https://lh3.googleusercontent.com/-m...0/_IGP2459.JPG Czyszczenie butów: https://lh6.googleusercontent.com/-N...0/DSC05267.JPG Pucybut przyzwyczajony do półbutów zażądał dopłaty ; Uff, znów pod górkę… Na szczęście bez plecaka, więc postój na złapanie oddechu tylko co 200 m… https://lh5.googleusercontent.com/-J...0/DSC05270.JPG Docieramy do mercado i zaczynamy od świeżo wyciśniętego soku z mango z mlekiem https://lh6.googleusercontent.com/-e...0/_IGP2464.JPG Atmosfera nieco senna: https://lh6.googleusercontent.com/--...0/_IGP2468.JPG aż docieramy do działu restauracyjnego: https://lh6.googleusercontent.com/-l...0/_IGP2470.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-F...0/_IGP2471.JPG zamawiamy dane dnia, czyli zupa + milanesa. Milanesa to narodowe danie Peru (raczej tej biedniejszej części), składające się z ryżu, frytek, kawałka mięsa oraz surówki. Cena całości – 10pln ;) Obsługują dwie panie, z których ta z prawej jest jakaś podejrzana trochę ;) https://lh6.googleusercontent.com/-q...0/_IGP2474.JPG A tu druga potrawa narodowa, jeszcze surowa. https://lh5.googleusercontent.com/-O...0/_IGP2476.JPG Indianka się oodgrażała, żeby nie robić zdjęcia świnkom, bo to przynosi pecha, a dokładnie „la Muerte”… Po powrocie do hostelu Jagna chwilowo odmawia współpracy i Cuzco by night należy do chłopaków… https://lh6.googleusercontent.com/-Y...0/DSC05275.JPG cdn |
W czasie wieczornego spaceru Raf & Krzychu podobno byli grzeczni, a na pewno nie sikali na trawniki, bo to strasznie niedozwolone w Peru:
https://lh6.googleusercontent.com/-x...0/DSC05283.JPG Jak prawie każde miasto wieczorem: ładne, bo śmieci stają się mniej widoczne ;) https://lh6.googleusercontent.com/-k...2/DSC05289.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-o...0/DSC05299.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-K...0/DSC05298.JPG Na ulicy Hatunrumiyoc, gdzie (podobno) po którymś z częstych trzęsień ziemi odsłonił się inkaski mur, oczywiście niezniszczony: https://lh3.googleusercontent.com/-O...0/DSC05292.JPG a po drugiej stronie nowszy, hiszpański, już nie taki sprytny: https://lh5.googleusercontent.com/-K...0/DSC05295.JPG tak przynajmniej twierdził ten gość z prawej: https://lh3.googleusercontent.com/-L...0/DSC05296.JPG Wieczorem omawiamy strategię zdobycia Machu Picchu. No bo być w Peru i nie widzieć Machu Picchu to jak... być w Peru i nie widzieć Machu Picchu;) Przed wyjazdem znalazłam w sieci kilka niezbyt przychylnych opisów Peru, na czele z tym właśnie zabytkiem. Ale pomyślałam sobie: "eee tam, kolejny biały, który chce, żeby wszystko wszędzie było po naszemu i ze wszystkiego niezadowolony". Ale powoli dochodzi do nas, że jest w tym całkiem sporo prawdy. :mur: Turysta jest bowiem w Peru łupany jak się da i gdzie się tylko da. Nam się trochę upiekło dzięki biegłemu hiszpańskiemu Krzycha, który był się w stanie dopytać o wszystko. :bow: Machu Picchu jest świetnym przykładem peruwiańskiej ekonomii. Najtańsze wejście: 150pln. No dobra, zabytek jakich mało, to akurat przeboleję. Droga na Machu Picchu: masz wybór. Albo 2 h ostrego marszu inkaską kamienną ścieżką do góry (dla mnie na tej wysokości - 2500 m n.p.m. kompletnie niewykonalne) albo 18 $ (płatność wyłącznie w $ !) i 15 minut górskich serpentyn pokonanych autobusem. Ale najlepsza jest podróż do Aquas Calientes - czyli wsi, skąd wychodzi ścieżka na Machu Picchu. Aquas Calientes położone jest w odciętej od świata dolinie, do której nie dochodzi żadna, nawet najbardziej offroadowa droga. Jest tylko wąski wąwóz rzeki, gdzie zmieszczono tory kolejowe. Możesz więc w Cuzco wsiąść w pociąg i pokonać jakieś 100 km w 3 h za jedyne 80 $. Czyli razem, wypad na Machu Picchu to jakieś 800 złotych + nocleg... A wkurza to tym bardziej, że pod spodem wypisane są ceny dla Peruwiańczyków, który płacą mniej więcej 1/10 tych cen. :Sarcastic: Na szczęście mieliśmy Krzycha ;) :bow: cdn. |
Cooool..."jedziesz" waści koleżanko Jagno:)
|
Na szczęście nie.
Świnka morska z grilla to szczyt peruwiańskiego kulinarnego wyuzdania ;) |
Odcinek 4, czyli nie po to mamy ze sobą poznaniaka i krakowiaka, żeby płacić jak za zboże ;)
No dobra. To już wiemy, że można dostać się do Aqua Calientes za 80$ w jedną stronę. Ale nie będziemy przecież płacić tyle za 3 godzinną jazdę takim czymś: https://lh5.googleusercontent.com/-r...0/_IGP2514.JPG Krzychu robi research w kuzkańskich biurach turystycznych i okazuje się, że istnieją pewne alternatywy. Cena owych alternatyw zaczyna się od 90 soli, ale po jakimś kwadransie spada do 60 soli, czyli jakiś 80 pln. W obie strony ;) Alternatywa składa się z busa oraz dwunożnego transportu własnego, czyli nóg. I zamiast 3 h w pociągu, spędza się jakieś 6-7 w busie i wędruje kolejne 2-3. Hm. Nie jestem pewna, szczególne tego spacerku z plecakiem w dżungli w porze deszczowej. Ale zdaje się, że nie bardzo mam coś do gadania. Krzychu – poznaniak z dziada pradziada, Raf – oszczędny krakowiak… Co ja biedna mogę? Skoro świt pojawiamy się zatem pod biurem, skąd zostajemy zgarnięci na uliczkę, z której na raz odjeżdża chyba 15 sprinterów i innych podobnych. Chaos ogólny, każdy kierowca ma listę niemiłosiernie poprzekręcanych nazwisk i każdy wykrzykuje je w tym samym czasie ;) Po jakiejś pół godziny i pięciu przesiadkach ruszamy. W busie towarzystwo międzynarodowe, nie tylko my uważamy, że ceny są (bardzo delikatnie ujmując) zawyżone. Cuzco poza centrum już takie przeciętnie slumsowate: https://lh5.googleusercontent.com/-k...0/DSC05306.JPG Ale zaraz za miastem piękne góry (jesteśmy ciągle powyżej 3000 m n.p.m.) https://lh3.googleusercontent.com/-j...0/_IGP2479.JPG Krzyś patrzy zachwycony, bo wszędzie rosną, ba! kwitną nawet! pyry: https://lh4.googleusercontent.com/-u...0/_IGP2485.JPG niby lato, ale pora deszczowa, więc wszystko obłędnie zielone: https://lh4.googleusercontent.com/-r...0/_IGP2489.JPG Droga dość zakręciarska, kierowca tutejszy, więc zakręty bierze prawie bokiem ;) https://lh4.googleusercontent.com/-g...0/_IGP2486.JPG Wyżej już mniej roślinności: https://lh4.googleusercontent.com/-h...0/_IGP2494.JPG Po drodze miasto Urubamba: https://lh5.googleusercontent.com/-D...0/_IGP2496.JPG Przystanek na siku i takie coś przy okazji: https://lh5.googleusercontent.com/-Z...0/_IGP2513.JPG Zatrzymujemy się „na 2 min, bo jeszcze ktoś się dosiądzie” w Ollantaytambo – pięknym miasteczku w górskiej kotlinie: https://lh3.googleusercontent.com/-4...0/_IGP2523.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-w...0/DSC05337.JPG Latynoskie 2 minuty przechodzą w godzinę, możemy pooglądać lokalną ludność: https://lh4.googleusercontent.com/-z...0/_IGP2531.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-R...0/DSC05343.JPG Te ubiory nie są dla turystów. Wszystkie wiejskie kobiety są tak ubrane. Za Ollantaytambo zaczynamy się wspinać ku przełęczy Abra Malaga : 4316 m n.p.m https://lh3.googleusercontent.com/-A...0/DSC05356.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-G...0/DSC05358.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-s...0/DSC05361.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-v...0/_IGP2550.JPG brrr… https://lh5.googleusercontent.com/-1...0/_IGP2551.JPG Serpentynami zjeżdżamy w dół. Wysokość + ułańska fantazja kierowcy powoduje, że każdy zaciska zęby i trzyma się za żołądek. A niektórzy wychodzą z autobusu zieloni i pełnym woreczkiem ;) Dojeżdżamy do Santa Maria, gdzie zjeżdżamy z asfaltu i szutrem dojeżdżamy do Santa Teresy. Długi Sprinter średnio sobie radzi z pokonywaniem brodów i kamieni. Droga przyczepiona jest do zbocza góry, wąska i świeżo uszkodzona opadami. https://lh6.googleusercontent.com/-O...0/DSC05608.JPG Ogólnie staramy się nie patrzeć w dół, gdzie kilometr niżej wije się rzeka. I nie myśleć, ile Sprinterów już tam spadło ;) Z Santa Teresa zostało już tylko 10 km do końca. Ale to już w zasadzie offroad – sprinter pokonuje tę drogę dokładnie w 45 minut. Uff, dotarliśmy do stacji Hydroelectrica. https://lh3.googleusercontent.com/-L...0/DSC05606.JPG To stacja końcowa Perurail, można zapłacić jakieś chore pieniądze i pojechać 13 km do Aqua Calientes. Ale my mamy inny plan: https://lh5.googleusercontent.com/-n...0/Rysunek1.JPG W linii prostej mamy do Machu Picchu dokładnie 1 km. No i chyba 500 m do góry ;) Ruiny są nawet widoczne. Ale my musimy przejść się dookoła góry, wzdłuż torów i rzeki, do miasta. I mamy na to 2,5 h, bo w dżungli szybko robi się ciemno ;) To ruszamy – jak widać większą kupą: https://lh6.googleusercontent.com/-T...0/DSC05390.JPG Ci najbogatsi jadą: https://lh6.googleusercontent.com/-u...0/DSC05377.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-q...0/DSC05372.JPG Stopa raczej nie złapiemy ale spróbować można ;) https://lh5.googleusercontent.com/-K...2/_IGP2555.JPG Jakby ktoś miał pomysł, że rowerem albo motkiem – to absolutnie zakazane, rezerwat itp. https://lh3.googleusercontent.com/-E...0/DSC05374.JPG widoki są: https://lh3.googleusercontent.com/-m...0/_IGP2557.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-4...0/DSC05385.JPG Chyba nic nie jedzie ;) https://lh5.googleusercontent.com/-V...0/DSC05393.JPG Już po ciemku docieramy do Aquas Calientes. Wymęczone Jagnię czeka, aż Krzychu wynegocjuje rozsądną cenę: https://lh4.googleusercontent.com/-y...0/DSC05397.JPG I kolejny dzień za nami ;) cdn |
oj tam , dawaj Jagna dalej w Aquas trafił nam się zaje fajny nocleg za normalne pieniądze... że o owocowej kolacjii nie wspomnę...
|
1 Załącznik(ów)
Zdaje się, że mieliśmy sporo szczęścia na "alternatywnej" drodze do Machu Picchu.
Od kilku dni most, przez który przewiozły nas busy, wygląda tak: Załącznik 54205 Hmmm, mam małe deja vu z Chile. Choć widać pewną poprawę. Tam zrywało mosty w czasie naszego pobytu ;) https://lh5.googleusercontent.com/-i...0/IMG_2201.JPG |
Zimno jest, wychodzić z domu się nie chce, znajomi dopominają się o wspomnienia z Peru, więc…
Nie wiem, czy pies z kulawą nogą tu zaglądał, ale co mi tam, dokończę ;) Odcinek 5, czyli Machu Picchu ominąć nie wypada Tłumy turystów. Pięciu przewodników, każdy w innym języku i każdy głośno. W kadr wchodzi co najmniej pięciu Japończyków i trzech Rosjan. Uff. Ale co zrobić. Być w Peru i nie być na Machu Picchu? No nie da się… Sprawdziliśmy jeszcze w PL, że w lutym tłumów nie ma i bilet można kupić po prostu w kasie (w sezonie trzeba rezerwować dużo wcześniej, bo limit dzienny wynosi 2500 osób). Rano Aquas Calientes wita nas cudowna pogodą: https://lh3.googleusercontent.com/-B...2/_IGP2568.JPG Dookoła wysokie granie, więc mgła po prostu wisi i wisi… A w zasadzie to chyba chmury… Kupujemy bilety (jedyne 62 $ za sztukę) i pytamy miejscowych, gdzie tu „lokalnie zjeść”. No jak to gdzie. Na dworcu! Nad dworcem jest mała hala, gdzie ulokowało się chyba ze 20 barów. Biali zaglądają tam rzadko, więc za śmieszne pieniądze dostajemy kawał ciepłego kurczaka w bułce oraz świeżo sporządzony koktajl owocowy – niebo w gębie. https://lh3.googleusercontent.com/-K...2/DSC05405.JPG Machu Picchu znajduje się tuż nad Aquas Calientes, ale jakieś 800 m wyżej. Można skorzystać z inkaskiej ścieżki i podejść. My nawet nie próbujemy na tej wysokości ;) – 2500 m n.p.m. Korzystamy więc, zresztą jak 99% ludzi, z autobusów, które w 10 minut zawożą nas pod górę. Śmiesznie – miasto odcięte od świata, wszystko transportowane koleją, a tu nagle stadko autobusów ;) podobno przywieźli je na specjalnych platformach… https://lh3.googleusercontent.com/-p...2/DSC05406.JPG U góry kłębi się te 2500 sztuk turystów, do tego lokalni proponują usługę „przewodnictwa” (która nie jest ujęta w te 62$). Wbijamy sobie pamiątkową pieczątkę do paszportu i w końcu jesteśmy w środku. Machu Picchu wita nas oszałamiającymi widokami: https://lh3.googleusercontent.com/-J...2/DSC05410.JPG oraz cudowna pogodą: https://lh3.googleusercontent.com/-X...2/DSC05408.JPG Hmm. Stoimy, czekamy, nadal nic nie widać… Jedynie Raf się zakolegował z miejscowymi ;) https://lh3.googleusercontent.com/-n...2/DSC05416.JPG W przewodniku napisali, że często mgła podnosi się w południe i żeby być cierpliwym. No dobra, spróbujemy. Zostawiamy samo „miasto” i idziemy się przejść jedną z inkaskich ścieżek, które prowadziły do Machu Picchu. https://lh3.googleusercontent.com/-1...2/DSC05430.JPG Ścieżka biegnie zboczem, w prawo lepiej nie patrzeć: https://lh3.googleusercontent.com/-4...2/DSC05428.JPG Dziwi nas brak jakichkolwiek barierek itp. Ech, europejskie myślenie ;) https://lh3.googleusercontent.com/-S...2/DSC05438.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-3...2/DSC05440.JPG Po jakiejś pół godzinie dochodzimy do zakazu: https://lh3.googleusercontent.com/-D...2/DSC05448.JPG kilka lat temu można było dalej iść, ale zbyt wielu turystów zleciało na dół i w końcu przejście zamknięto. Teraz tylko przez furtkę można sobie popatrzeć na inkaskie „zabezpieczenie” przed niepożądanymi gośćmi: https://lh3.googleusercontent.com/-7...2/_IGP2593.JPG Kawałek ścieżki specjalnie wykuto i położono deski. Po ich zdjęciu można przejść jedynie w dół i w górę po wystających kamieniach (słabo je widać na zdjęciu niestety). Na takim kamyczku mieściła się jedna stopa, ale podobno nie było to problemem dla Inków. Cala reszta świata spadała w dół ;) Wracamy: https://lh3.googleusercontent.com/-m...2/_IGP2591.JPG Widoki nadal przepiękne: https://lh3.googleusercontent.com/-q...2/DSC05451.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-m...2/DSC05455.JPG Nawet lamy zrezygnowane: https://lh3.googleusercontent.com/--...2/DSC05459.JPG No nic, będą mgliste zdjęcia… https://lh3.googleusercontent.com/-F...2/DSC05466.JPG Ale, w końcu, powolutku, powolutku, minuta po minucie, mgła się podnosi! https://lh3.googleusercontent.com/-l...2/_IGP2600.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-N...2/_IGP2605.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-q...2/_IGP2621.JPG Widać nawet dolinę rzeki! https://lh3.googleusercontent.com/-J...2/DSC05476.JPG Będą nawet foty bez mgły ;) https://lh3.googleusercontent.com/-M...2/DSC05494.JPG Lamom też poprawił się humor ;) https://lh3.googleusercontent.com/-p...2/DSC05500.JPG |
"Nie wiem, czy pies z kulawą nogą tu zaglądał, ale co mi tam, dokończę ;)"
Wreszcie :lukacz::drif: |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:59. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.