![]() |
Budujące opowieści szlachetnych ludzi. Tak człowiek nabywa dystansu do wszechobecnego dziadostwa.
|
4 Załącznik(ów)
Dzięki wszystkim za miłe słowa :)
Artek, podziemie pomocowe działa sprawnie! US7IGN, to by się zgadzało ;) Załącznik 115229 Tomas_XRV z tym centrum konfliktu, to zdecydowanie się nie zgodzę. Zachodnia część Ukrainy jest aktualnie relatywnie bezpieczna (napiszę poniżej). Z grubszych akcji miały miejsce chyba trzy ostrzały, jednak dotyczyły one wyłącznie celów militarnych. Szansa, że dostaniesz w łeb rakietą wystrzeloną z łodzi podwodnej (tak było z bazą we Lwowie) jest dosyć mała... Chyba że... https://telegraf.com.ua/lifestyle/20...hta-ukraintsev Przed wyjazdem obawiałem się tylko, że dopadną mnie jakieś dziwne procedury (np. że zarekwirują mi furę na potrzeby armii :) ) GregoryS napisz na priv, to dam Ci namiar. Koszulka kosztuje chyba 40 zł w Warszawie. CzarnyEZG, działam w sprawie materaców, udało mi się skontaktować. Dzięki! Stopa, ja jestem Poncjusz Nieobrażalus! Matjas, we Lwowie właśnie zwierzęta domowe dały mi do myślenia (piszę poniżej). Pisałem wcześniej o wyrzutach sumienia - że może za mało robię, że może nie tak, że inni robią lepiej i więcej. Bardzo szybko poradziłem sobie z nimi, jak tylko dojechaliśmy do Stryja. W sumie nie wiem czego się spodziewałem, ale widok par spacerujących po mieście z kubkami kawy był dla mnie sporym zaskoczeniem. Jakoś tak sobie wyobrażałem, że wszyscy działają w szeroko pojętym wolontariacie i nikt nie ma czasu na głupoty. O Dworcu Centralnym w Warszawie też pewnie słyszeli wszyscy. Armagedon, bałagan i tragedia wielu ludzi (problem został już w większości rozwiązany). Tymczasem na okolicznych ulicach stoją zaparkowane grube fury na białoruskich i ukraińskich blachach. W galeriach handlowych lub sklepach na Mokotowskiej (to takie zagłębie drogich butików) też nie brakuje wschodnich języków. Dla niektórych to wakacje na zachodzie i kasa płynie strumieniami. Tymczasem inni (ojciec, matka, córka i niepełnosprawny syn) przyjeżdżają bez języka do obcego miasta, a cały ich dobytek to laptop i dokumenty. We Lwowie jest dokładnie tak samo. Poszedłem na bazar koło dworca, żeby kupić miód. Z całą stanowczością muszę powiedzieć, że nie brakuje tam niczego. Tłok też bez zmian, ludzie robią zakupy i nic szczególnego się nie dzieje. Gdybym dotarł do Lwowa bez kontekstu, to bym pomyślał, że trafiłem na jakieś święto - wszędzie wiszą flagi. Gorzej jest niestety na dworcu (byliśmy tam po przejściu największej fali). W jego kierunku cały czas zmierzają ludzie z walizkami. Nie są to jakieś straszne tłumy, nie ma tłoku, ale ruch jest spory. Nikt nie płacze, nikt nie krzyczy i jest prawie normalnie. Tylko że ludzie są mega smutni i to widać na pierwszy rzut oka. Mało kto ciągnie za sobą więcej niż jedną walizkę. Natomiast sporo jest zwierzaków domowych. Niektóre w kontenerkach, inne zawinięte w prześcieradło, widziałem też dzieciaka z papugą w klatce. Załącznik 115230 Realnie poprawiła mi nastrój atmosfera panująca na linii wolontariusz - wolontariusz i wolontariusz - osoby potrzebujące. Na miejscu działa sporo organizacji z wielu krajów świata. Na bieżąco wydawane są posiłki, jest kilka namiotów, toitoie i raczej nie ma armagedonu. Nie zauważyłem tam osób z przypadku, każdy jest zaangażowany i chętny do pracy. Nie mogłem się dogadać z kobietą, która miała jechać ze mną do Warszawy. Złapałem pierwszego z brzegu gościa w kamizelce i zaraz temat udało się ogarnąć. Chwilę później włączyły się syreny ostrzegające przed nalotem. Nikt się szczególnie nie przejął i zaczęliśmy się zastanawiać jaki jest cel włączania ich co chwila, skoro nikt nie reaguje. Zdecydowanie odgłos syren działa mobilizująco i podkreśla doniosłość chwili. Zaryzykuję też stwierdzenie, że buduje atmosferę zjednoczenia. Bez wątpienia jednak nikt do schronu się nie chował. Podczas pierwszej wizyty we Lwowie nie wiedziałem jak znaleźć osoby, które potrzebują "podwózki". Podszedłem do przypadkowych Polaków, którzy ładowali ludzi do swojego busa. Rozmowa nie zajęła mi więcej niż minutę i miałem już komplet. Dokładnie rzecz ujmując nadkomplet, ale tym nikt się nie przejmuje. Busy 8 osobowe wożą czasami po 17 osób - jak matatu w Afryce. Na granicy spotkaliśmy typka, który kupił Caravelkę specjalnie po to, żeby transportować ludzi z Ukrainy (rzecz jasna za free). Jak się okazało, gość prowadzi kanał, który regularnie obserwuje Tomek. https://www.facebook.com/niesprzedambederobil Załącznik 115231 Z Polski kursuje ogromna ilość prywatnych samochodów. Czasami są to pojedyncze osobówki, innym razem konwoje. Jeżdżą też autokary. Osławiony "zielony pas" nie istnieje (z TIRami jest chyba inaczej), a przynajmniej nie w takiej formie jak sobie to wyobrażałem. Aktualnie wjazd na Ukrainę powinien się zamknąć w 45 minutach. Na wyjazd trzeba liczyć 1 - 1,5 h. Dokumenty potwierdzające cel transportu są bardzo pomocne. Czasami jednak trzeba powalczyć o częściowe ominięcie kolejki ;) Załącznik 115232 No ale najlepsze są media światowe :) Stoimy na granicy w Medyce, jeszcze po polskiej stronie. Prawym pasem podjeżdża busik, z którego wysypuje się kilka osób. Wyciągają kamery, statywy i inne utensylia. Do nas podchodzi polski "opiekun" i pyta się gdzie są ci wszyscy ludzie. Przecież jeszcze kilka dni temu były tłumy. Jest mocno zawiedziony, że granica pusta i pyta czy może nie udzielimy wywiadu dla belgijskiej telewizji. Za chwilę wpada CNN, dziennikarz podchodzi do pierwszego z brzegu samochodu, nagrywa "setkę" i do domu. Ciężko oczekiwać, że powstaną z tego wybitne materiały... |
Tak masz rację. Wstydzę się wielu Ukraińców.
|
To nie był przytyk do Ukraińców, tylko do ludzi w ogóle.
Pozwolę sobie zacytować KNŻ "Widzę to co widzę i niczego się nie wstydzę. Niech się wstydzi ten kto robi, nie ten co widzi". |
1 Załącznik(ów)
Sorki, że post za postem, ale poniedziałek mnie zaskoczył :)
Podczas tego wyjazdu: https://gazbrothers.com/dt_gallery/2...aina-gazem-69/ Właściciel tego samochodu: Załącznik 115312 Ugościł mnie w swoim mieszkaniu w Kijowie. Gdyby ktoś akurat szukał beczki w kombi, to taka okazja może się nie powtórzyć :D |
Kojarzy ktoś jak teraz najlepiej ogarnąć temat Hrywien?
Zabrać jakąś walutę, wypłacać z bankomatu, Revolut? |
Ja kupuję zaraz po przekroczeniu granicy. Tylko ja jeżdżę przez Zosin i Dołchobyczów.
Ale kurs podobny jak w Polsce - około 12 groszy |
Dzięki!
|
27 Załącznik(ów)
W ubiegłym miesiącu miałem okazję odwiedzić Charków w ramach humanitarki i Lwów turystycznie. Z relacją musiałem się jednak wstrzymać i prawdopodobnie wydarzenia ostatnich dni w jakimś stopniu ją zdezaktualizują – jednak spróbujmy.
Po raz kolejny pozwolę sobie podpowiedzieć w kwestii: czy wypada teraz jeździć na Ukrainę i czy jesteśmy tam mile widziani? Myślę, że od początku wojny na Ukrainie nie zaobserwowałem negatywnych działań wymierzonych we mnie. Pomijając może napotkanych buraków, którzy zdarzają się wszędzie. Podczas ostatnich wyjazdów spotkały mnie za to trzy bardzo miłe sytuacje. - We Lwowie wszedłem do sklepu z pamiątkami, żeby kupić sobie koszulkę. Wybrałem co tam trzeba, podszedłem do kasy i powiedziałem że biorę. Pani podliczyła mnie i na koniec dodała, że odlicza 10% ponieważ jesteśmy z Polski. Zaznaczam, że było to już w momencie kiedy kładłem kasę na ladę - czyli nie był to element negocjacji. - W mojej ulubionej kawiarence koło bazaru (to specyficzne i nie turystyczne miejsce) panie z obsługi bardzo ucieszyły się na nasz widok. Pytały czy Ukraińcom dobrze jest w Polsce i w dosyć niepochlebnych słowach wypowiadały się na temat sąsiada ze wschodu. Załącznik 119388 Załącznik 119389 Załącznik 119390 - W Kijowie musiałem na szybko zjeść obiad, a że było już grubo po 20 :D to do godziny policyjnej zostało mi mało czasu. Podszedłem więc najpierw do spożywczaka w bramie, żeby kupić piwo. Ze mną wszedł jakiś inny chłopak, który został przegoniony od lodówek (o tej porze piwa nie sprzedajemy). Wiedząc co się święci poszedłem do działu spożywki i poczekałem aż wszyscy wyjdą ze sklepu. Następnie rozpocząłem negocjacje i po kilku minutach miłej pogawędki, wyszedłem ze sklepu z czarną reklamówką. Skierowałem się do najbliższego kebaba i po raz kolejny odbiłem się od kasy. UA: Nie, nie można płacić kartą. PL: A gdzie jest najbliższy bankomat? UA: A skąd jesteś? PL: Z Polski UA: To dla ciebie kebab jest gratis. Ostry czy łagodny? PL: Yyyy nie ma mowy - lecę do bankomatu. UA: Posłuchaj - przed wojną miałem rodzinę w Polsce (nie utrzymywaliśmy kontaktu) i w Rosji (mieliśmy kontakt ze sobą). Kiedy ruscy na nas napadli zadzwoniła ciocia z Gdańska i zaprosiła nas do swojego domu. Ruscy nawet nie zadzwonili. Kebab wart jest kilka złotych i ma się nijak do pomocy, która płynie z Polski. Będzie mi bardzo miło. To jak? Ostry, czy łagodny? PL: No to ostry! Załącznik 119391 Za granicą przywitała mnie kolejka tirów. Ponieważ lubię weryfikować doniesienia medialne, wyzerowałem licznik. I wiecie co? 45 kilometrów ciężarowego pociągu. Jeden za drugim, w zasadzie bez większych przerw. Samochody lokalnie dowoziły kierowcom obiady... Załącznik 119392 Na poboczach znowu pojawiły się patrole policji. Słońce w zenicie, a ci suszą... Załącznik 119393 Załącznik 119394 Lwowa nie będę opisywał, bo wskazówek co zwiedzać jest w necie co nie miara. Chciałbym jednak zaznaczyć, że miasto żyje normalnie (hotele, knajpy, turyści). Na wjeździe stoją blokposty, zabytki są zabezpieczone przed uderzeniem odłamków (np. witraże w kościołach). Załącznik 119395 Załącznik 119396 Załącznik 119397 Załącznik 119398 Lwowska opera zawsze stanowiła dla mnie wyłącznie punkt odniesienia. Tak się jednak złożyło, że tym razem zawitałem do środka i usiadłem w loży, w której (nie ukrywam - trochę wcześniej) siedział Sienkiewicz. Podobno razem ze Stasiem i Nel, ale nie wiem na pewno. Operę poprzedził lakoniczny komunikat: W razie nalotu prosimy Państwa o udanie się do schronu. Jeśli nalot będzie trwał ponad 40 minut, opera nie będzie kontynuowana. Najpierw odegrano hymn Ukrainy. Wszyscy wstali jak na komendę i usiedli zaraz po zakończeniu. Następnie wydarzyło się cos dziwnego. Przy kolejnej melodii część osób wstało, a część z dezorientacją zaczęło się rozglądać po sali i konspiracyjnie pytać "co to za melodia?". Szybko otrzymywali odpowiedź "wstawaj to hymn Polski". No i wstawali. Załącznik 119399 Załącznik 119400 Trasa od granicy do Kijowa jest w idealnym stanie i można grzać - aż miło. Pamiętać jednak należy, że suszą. Kilkadziesiąt kilometrów od stolicy zaczynają się ślady które pozostały po przejściu ruskiego miru. Przykładowo na stacji w miejscowości Borodyanka miało miejsce takie zdarzenie. Aktualnie stacja działa normalnie, tyle że miejscami przypomina durszlak. Na lodówkach można zobaczyć ślady po uderzeniu odłamków, a na poboczu stoi wrak ruskiego czołgu. Samo miasteczko ucierpiało dosyć znacząco, ale pozwolę sobie nie publikować zdjęć bloku w którym brakuje środkowej części i znajdujących się w jego otoczeniu wypalonych szkieletów. Załącznik 119401 Załącznik 119402 Załącznik 119403 Na samym wjeździe do Kijowa znajduje się Bucza - miasteczko, które stało się symbolem. Na wojnie symbole są bardzo ważne. Warto jednak pamiętać, że takich miejsc na mapie Ukrainy jest wiele. Zaraz po wjeździe do Buczy, po prawej stronie można zobaczyć polskie miasteczko modułowe. Załącznik 119404 W miasteczku Dmytrivka na poboczu stoi kolumna czołgów, która podobno została rozbita przez zaledwie dwa czołgi ukraińskie. Szczegółów nie znam. Zabawne jednak jest zderzenie tych dwóch "komunikatów". Załącznik 119405 Załącznik 119406 Załącznik 119407 Załącznik 119408 Podczas kilku godzin spędzonych w Kijowie odwiedziłem dwa miejsca, które stały się celem ostatnich ostrzałów. Pierwsze to Szklany Most (z widokiem na Dniepr) Załącznik 119409 a drugie to Bulwar Szewczenkowski, który prowadzi do wspomnianego wcześniej kebaba. Oba miejsca to ścisłe centrum Kijowa i zarazem miła okolica do spacerów. Na cel ostrzału jak znalazł... Trasa do Charkowa to już w zasadzie autostrada. Niesamowite jest to, że na przestrzeni kilkuset kilometrów po horyzont rozciągają się pola, a miejscami powstaje wrażenie, że przejeżdża się przez środek stepu. Daje to mocno do myślenia w kontekście możliwości zajęcia lub obrony takiego obszaru. Przed miastem musieliśmy przejechać przez kilka blokpostów i w sumie nie wiem czy bez odpowiedniego dokumentu można wjechać. Zdecydowanie kontrolują każdy samochód. W Charkowie spędziłem tylko kilka godzin. Z tego co wiem miasto jest nękane głównie nocnym i systematycznym ostrzałem, pojawiają się liczne alarmy i ciężko jest spać. Załącznik 119410 Załącznik 119411 Załącznik 119412 Gdyby ktoś z Was napotkał na swojej drodze ruski pojazd, to poniżej wrzucam instrukcję, która wskazuje słabe punkty każdego z nich. Załącznik 119413 W drodze powrotnej obeszło się już bez przygód. Jechaliśmy cały czas po znakach ;) Załącznik 119414 A na koniec chciałbym się pochwalić, że moje wsparcie dla Ukrainy zaczęło się zdecydowanie wcześniej niż by się mogło wydawać :) https://www.facebook.com/pelnymgazem...xcQVaFjRFFccel |
Dzięki, poruszające i wzruszające!
|
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:57. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.