![]() |
podobno w ten most uderza tyle piorunów, że stał się obiektem kultu dla miłośników burz (fotografowanie piorunów)
|
Całe szczęście nas ta przyjemność ominęła, choć na zdjęciach widać,że się zanosiło na deszcz.
|
15 Załącznik(ów)
Kapryśna aura każe nam przyspieszyć kroku. Postanawiamy jechać dopóty, dopóki damy radę. Kierunek - Sintra.
Tuż przed zachodem słońca mijamy Leirę. Załącznik 25412 Załącznik 25413 Załącznik 25414 Gps wiedzie nas wzdłuż wybrzeża. W pewnym momencie mamy wrażenie, że jakoś dziwnie ta trasa przebiega :) - jest noc, orientacja słaba, widoczność podobnie i jakoś dłuuuugo się wydaje. Uspokajamy się nieco docierając do Nazare i Caldas, skąd niewielka odległość dzieli nas od Obidos (rejon Estremadura i Ribatejo). Tu robimy postój . Starówkę Obidos tworzą białe domy, porośnięte pięknymi pnączami (ogniste bugenwille, rude miliny, etc.). Załącznik 25417 Załącznik 25418 Otacza je świetnie zachowany pierścień murów obronnych, wiodących do górującego nad zabudową zamku. Na mury można się wspiąć i z perspektywy obserwować miasteczko. Załącznik 25415 Jest już ciemno, nie decydujemy się więc na spacer po murach, nie są bowiem dostatecznie zabezpieczone. Wchodzimy w głąb zabudowy Bramą Miejską (Porta da Vile), której wewnętrzną arkadę zdobią piękne azulejos. Załącznik 25416 Główna ulica Obidos - Rue Direita doprowadza nas do rynku, gdzie tuż obok imponującego pręgierza znajdują się dwa miejskie kościoły : kościół Miłosierdzia z XVI wieku i najcenniejszy - kościół Najświętszej Marii Panny z XII wieku. Zamek i mury obronne Obidos to jedne z 7 warowni umieszczonych w herbie kraju. Zbudowany w czasach mauretańskich, został powiększony, a następnie w XVI wieku przekształcony w pałac królewski. W 1950 roku otworzono w nim jedną z pierwszych poudad (ekskluzywny hotel w historycznej budowli), w okna której usiłowaliśmy zajrzeć. Załącznik 25419 Załącznik 25420 Załącznik 25421 Uliczki Obidos przywodzą nam na myśl Dubrownik, jednak różnica jest zasadnicza - ten ostatni jest zamieszkany, natomiast zabudowa staromiejska w obrębie murów Obidos pełni jedynie funkcję komercyjną : hotele, restauracje, bary, muzea... Brak tu zwykłej, ludzkiej krzątaniny, wrzawy, życia... Wypijamy kawę i nie zrażeni otaczającą nas nocą i spadkiem temperatury jedziemy do Sintry. Na miejsce docieramy około 2 i tu z kolei nie możemy narzekać na brak objawów życia :). Znajdujemy czynny Mc'Donald i zespołowo się posilamy, wzbudzając wcześniej spore zainteresowanie składaniem zamówienia "na piechotę", bo obładowane rumaki zostały wcześniej odstawione na parking. Załącznik 25422 Mimo późnej pory ruch jest spory - w końcu to początek weekendu, więc młodzież szaleje :D. Załącznik 25423 Zmęczenie daje o sobie znać, postanawiamy więc szukać noclegu. Na kemping o tej porze nie mamy co liczyć, hotelami gardzimy jak na skautów przystało, pozostaje nam więc miejscówka na łonie natury. A że mimo wszystko jesteśmy wybredni i nie bierzemy byle czego, to poszukiwania zajmują nam kolejną godzinę. Wreszcie jest - ze śliczną nocną panoramą na miasto, u podnóża wiatrowych elektrowni :). Zadowoleni organizujemy obóz. Załącznik 25424 Optymistycznie zakładamy,że ma nie padać, więc nie rozbijamy namiotów. Gdy tylko udało nam się opanować chichoty i zmrużyć oczy..., zaczyna padać :mur:. Wojtek usiłuje wcisnąć mi kit, że "to mgła opada" :haha2:, ale jakaś cholernie mokra ta mgła i się wzmaga! Wyszarpuję namiot z pokrowca i zarzucam na nas. Kici pomrukując też szarpie jakieś pałatki - Ola nie współpracuje - śpi jak zabita :D. Poranek budzi nas brutalnie szybko i ... szokująco, okazuje się bowiem, że cud -" mniód " miejscówka to dzikie wysypisko śmieci. Ale widoki i tak niezłe. Załącznik 25425 Specjalnie dla pidżamowych szyderco - prześmiewców : teraz możecie pocieszyć oko podkolanówkami i brakiem pidżamki :D Załącznik 25426 Śniadanko w wersji light i atakujemy Sintrę za dnia! |
czekamy na Sintre - byliście w tym parku z podziemiami?
|
Cytat:
|
15 Załącznik(ów)
Sintra - położona wśród licznych wzgórz przyciąga swym widokiem. W 1995 roku została wpisana na listę UNESCO. Najkrócej - miasteczko królewskich pałaców i zamków otoczone cudowną roślinnością :).
Odpuszczamy zwiedzanie Zamku Królewskiego - tłum chętnych piętrzy się na placu przed wejściem i odstrasza :Sarcastic:. Oto widok na tenże, z wyżej położonej części miasta. Załącznik 25427 Pniemy się wyżej, do górującego nad miastem zamku Maurów (Castello dos Mouros) - twierdzy z VIII wieku, zdobytej w 1147 roku przez Alfonsa Zdobywcę. Zachowały się do dziś imponujące mury, ruiny dawnego meczetu oraz zbiornik na wodę. A nade wszystko - rozciąga się stąd fantastyczna panorama na całą okolicę. Załącznik 25428 Załącznik 25429 Załącznik 25430 Załącznik 25431 Rozochoceni piękną pogodą i widokami nie osiadamy na laurach i zmierzamy wyżej : ponad nami Palacio da Pena :). Załącznik 25432 Załącznik 25433 Rezygnujemy ze wspinaczki pieszej i krętą, stromą drogą docieramy pod bramę wjazdową, skąd mamy 2 opcje do wyboru : lokalny transport "wagonikiem" lub własne nogi. Po prześledzeniu trasy decydujemy się maszerować, żeby nie ominąć ciekawych widoków Parku Pena, zalesionego wiekowymi dziś cedrami, cisami i wieloma innymi rzadkimi gatunkami roślin. Zamek został wzniesiony w XIX wieku na miejscu XV wiecznego klasztoru Hieronimitów. Pomysłodawca projektu - Ferdynand von Sachsen Coburg, mąż królowej portugalskiej Marii II bardzo rozwinął się tu w realizowaniu własnych fantazji.O ile park otaczający zamek zachwyca różnorodnością roślin, o tyle mnogość i mieszanka stylów zarówno wewnątrz budynku, jak też biorąc pod uwagę jego zewnętrzną bryłę, mogą przyprawić o zawrót głowy. Przez wielu uważany jako wielki kicz i przerost formy nad treścią, na nas zrobił duże ( i pozytywne ) wrażenie. Trochę bajkowo, trochę dziwacznie..., na pewno inaczej niż w oglądanych przez nas dotychczas zamkach :). Załącznik 25434 Załącznik 25435 Załącznik 25436 Załącznik 25437 Załącznik 25438 Załącznik 25439 Załącznik 25440 Załącznik 25441 Przy ładnej pogodzie można stąd zobaczyć Cabo da Roca - najdalej na zachód wysunięty skrawek Europy, jak i Lizbonę na wschodzie. Przy wejściu informują nas o zakazie fotografowania wewnątrz pomieszczeń, co przy cenie 14 E (za oba zamki) i braku jakiegokolwiek folderu wydaje się nieco dziwne. Kilka fotek "z bunkra" udało się jednak zrobić :). cd nastąpi :D |
Cytat:
Dostępne tylko na domówce - Twoja szansa już przepadła :haha2:. |
A pro po noclegu na wysypisku śmieci (znaczy się na romantycznym wzgórzu z wiatrakami i panoramą na świecące nocą miasto) - tak jak Lena pisze, wyspałam się tam wyśmienicie, nie słyszałam jak Kici chrapie, nie czułam padającego deszczu (może dla tego, że spałam w butach, a na twarzy miałam śpiwór), nie budziłam się w nocy, nic nie śmierdziało gnojówką jak to wcześniej czasem bywało, nic nie hałasowało, a wiatraki szumiały usypiająco:) Na nocleg na dziko w cywilizowanym świecie idealne miejsce:)
|
2 Załącznik(ów)
Żal opuszczać Sintrę, ale ciągnie nas na południe , do regionu Algarve. Liczymy na łagodny klimat, piaszczyste plaże i wysoką temperaturę wody, tak opiewane w przewodnikach. W golfa raczej nie zamierzamy grac, ale chętnie zerkniemy tez na jedno z 25 tutejszych pól golfowych, będących atrakcją regionu :).
Po 350 km docieramy do Luz Lagos, gdzie decydujemy się zabawić trzy dni. Kici z Olą szukają miejscówki bliżej plaży - każda z par ma szansę odpocząć wedle własnych oczekiwań/marzeń/możliwości... Zanim błogie leniuchowanie będzie nam jednak dane, musimy zrobić mega pranie, łącznie z namiotem, do którego "silną sympatię"poczuł francuski kocur. Dowód tej "sympatii" drażnił niemiłosiernie nasze nozdrza przez ostatnie kilka dni :o. Bierzemy bungalow, a co tam - "hajs nie gra roli" :D, byleby wreszcie nie rozkładać namiotu, nie dmuchać materacyków, etc. Plan jest prosty - leżymy i byczymy się. Kemping jest wypasiony, więc palemki, parasolki i basen w zasięgu ręki. No i wreszcie jest odpowiednia temperatura = 28 stopni w cieniu ! Załącznik 25558 Załącznik 25559 |
22 Załącznik(ów)
Niestety, nie nadajemy się na kanapowców i mimo solennych obietnic, że przynajmniej jeden dzień bez :at:... ruszamy w teren :).
Lagos okazuje się portem rybackim nad jedną z największych zatok Algarve - Baja de Lagos i słynie z pięknych plaż. Miasto zostało założone przez Fenicjan. To z tego portu w 1499 roku Vasco da Gama wyruszył w swoją historyczną podróż. Natrafiamy na pozostałości fortyfikacji i zabudowy miejskiej z czasów, kiedy to Lagos było ważnym ośrodkiem handlu : Załącznik 25585 Ciekawostka - w centrum miasta odbywało się pierwsze w Europie i jedyne w Portugalii targowisko niewolników - niechlubny ślad czasów handlu z Afryką. Docieramy na ładnie położoną plażę w pobliskim Luz : Załącznik 25586 Załącznik 25587 Załącznik 25588 Niestety, okazuje się, że jakaś bakteria rozwinęła się w wodzie i nie można się kąpać :Thumbs_Down:. Nie psuje nam to specjalnie nastroju, przerzucamy się na obserwację współplażowiczów. Zgodnie z zasadą : "Każdy orze jak może" jest i tutaj. Jedni - aktywnie : Załącznik 25589 Drudzy - pasywnie, bez napinki :) : Załącznik 25590 Trzeci - w pozycji kolankowo - łokciowej :Thumbs_Up: Załącznik 25591 Jeszcze inni - kłusując (nurek wił się jak węgorz, żeby uniknąć sfotografowania zdobyczy, którą okazała się ośmiornica): Załącznik 25592 Widoki - bezcenne, a klimat niemożliwy do oddania poprzez fotografię. Załącznik 25593 Załącznik 25594 Jak zwykle, konsumujemy lokalne osobliwości - tu odmiana spiralnego chipsa, robiona na poczekaniu z surowego ziemniaka. Załącznik 25595 Załącznik 25596 Kręcimy się po okolicy, podziwiając widoki i osobliwe dekoracje : Załącznik 25597 Załącznik 25598 Docieramy do Sagres. Sama wioska nie jest zbyt ciekawa. Oprócz górujących nad nią ruin XVII - wiecznej twierdzy Henryka Żeglarza - Fortalezy, wraz z ogromną (43-cio metrowej średnicy)różą wiatrów i małą, prostą kapliczką ze złoconym ołtarzem nie ma tu nic godnego uwagi. Załącznik 25599 Jest to natomiast świetna baza wypadowa na okoliczne plaże i na otoczony 60 - cio metrowymi skałami Przylądek Świętego Wincentego ( Cabo de Sao Vincente ), najdalej na południowy - zachód wysunięty punkt Europy. Załącznik 25600 Obszar Fortalezy jest bardzo duży, a słońce zachodzi szybko. Nie mamy dziś szans za dnia dotrzeć do przylądka, postanawiamy wiec podziwiać widoki rozciągające się z fortu na okolicę. Załącznik 25601 Załącznik 25602 Załącznik 25603 Załącznik 25583 Gdy zjawiamy się u stóp latarni morskiej, zajmującej kraniec Przylądka Św. Wincentego (z 1846 roku, o zasięgu świateł 95 km) jest już zupełnie ciemno. Nie ryzykujemy szwendania się wokół - widoczność jest bardzo ograniczona, a przy tym wieje bardzo silny wiatr. W 2001 roku niemiecki turysta wychylając się poza klif stracił równowagę wskutek gwałtownego podmuchu wiatru, co przypłacił życiem. Wrócimy tu jutro. Załącznik 25604 Załącznik 25584 |
Po pierwsze co to za zdjęcia z plaży?? Większych wielorybów nie znaleźliście?;)
Po drugie, w 1999 w Algavre woda w oceanie była bardzo zimna. Coś się zmieniło? ;) |
Cytat:
:haha2::haha2::haha2:Mam syndrom "grubego dziecka", pocieszam się więc póki mogę. Ponadto , w październiku tłumu lasek z okładek Playboya nie zanotowaliśmy, a szkoda. Osobiście cieszy mnie fakt, że nikt się nie wstydził, nie chował, etc...pełen luz. Za chwilę będą bardziej rozebrane sesje, niekoniecznie w rozmiarze "s", ale kochanego ciała ponoć nigdy dość :). Nie wiem jaka była woda w oceanie w 99, teraz było ok, nawet bardzo - punktem odniesienia jest dla mnie" nasz " Bałtyk, gdzie dostaje się gęsiej skórki na całym ciele już po zanurzeniu palców u stóp :D. Co nie zmienia faktu, że tenże Bałtyk uwielbiam. |
27 Załącznik(ów)
Zgodnie z planem wracamy następnego dnia na Przylądek Św. Wincentego,żeby w ciągu dnia pocieszyć oko. Obszar ten jest częścią rezerwatu Parque Natural Suoloeste Alentejano e Costa Vincentina, utworzonego głównie ze względu na specyficzną roślinność. Można tu podziwiać karłowate odmiany roślin, endemiczne nadmorskie goździki, jałowce, narcyzy, etc.
Załącznik 25605 Bez problemu zjeżdżamy z asfaltu na kamienisto - piaszczyste dróżki, skąd rozpościera się widok na otaczające skały i morską toń. Załącznik 25609 Załącznik 25610 Załącznik 25611 Załącznik 25612 Załącznik 25613 Jak widać, nie jesteśmy stosownie ubrani na pojeżdżawkę, kierujemy się więc tam, gdzie gołe torsy są jak najbardziej na miejscu, czyli na plażę. Po drodze z Sagres na Cabo de Sao Vincente znajdują się dwie plaże. Pierwsza z nich, doskonale widoczna z Fortalezy - Plajade Torcal - większa i bardziej znana, jest głównym miejscem lanserki :D surferów i tekstylnych ogólnie :). Załącznik 25614 Nuuuda jak widać, dobrze że otoczenie inspiruje. Natura jest wielka. Załącznik 25615 Załącznik 25616 Po szybkim zlustrowaniu terenu jedziemy dalej do Plaja de Beliche, już tak z ciekawości. Po drodze mijamy ruiny zawieszone nad skalnym zboczem : Załącznik 25619 z taaakim pejzażem :Thumbs_Up:: Załącznik 25618 Pokonując galerię schodów w dół przekonujemy się,że było warto :). Plaża jest zdecydowanie bardziej kameralna, otulona niemal pionowymi ścianami klifów. Załącznik 25620 Na śniadanko można sobie wyłowić omułka tudzież małżyka :). Załącznik 25621 Bardzo mi się tu podoba. Klimacik jest, średnia wieku 40 + :Thumbs_Up: i pełen luz, bez napinki i ciasnych tekstyliów :D. Rozkładam się na piasku, odmawiając dalszej eksploracji okolic przylądka. Wojtek jedzie sam i przywozi z powrotem cieszące oczy zdjęcia : Załącznik 25622 Załącznik 25623 Załącznik 25624 A ja cieszę się piękną pogodą i ciepłą wodą, starając się zasymilować z plażowymi sąsiadami. Jest pięknie :). Załącznik 25625 Załącznik 25626 Załącznik 25627 Załącznik 25628 Załącznik 25629 Załącznik 25630 Załącznik 25631 Po takim relaksie droga powrotna usiana kilkudziesięcioma schodami jest bolesna :o. Załącznik 25617 Mój nastrój poprawia ceramiczne zagłębie, którego wnętrze wabi kolorami. Niestety te przeklęte kuferki motocyklowe nie są z gumy i mieszczę tylko kilka niewielkich "skorupek", które szczęśliwie udało mi się dowieźć w całości do domu :) . Załącznik 25632 Załącznik 25633 Załącznik 25634 |
9 Załącznik(ów)
Powrót na kemping jest leniwy. Nic nas nie goni tego dnia, wiec chętnie zbaczamy z głównej drogi, żeby lepiej poznać / obejrzeć okolicę. Szukamy poczty...i nawet znajdujemy, ale okazuje się,że interesujące nas znaczki możemy kupić być może za 3 dni :), od ręki tylko do UK :D.
Naszym oczom ukazuje się jedno z pól golfowych, z których słynie rejon Algarve. Wymuskane otoczenie wraz z "zapleczem"mieszkalnym :dizzy:. Załącznik 25635 Załącznik 25636 Załącznik 25637 Załącznik 25638 Załącznik 25639 Załącznik 25640 Miejsce wydaje się idealne na organizację zlotu Afrykanerów, nieprawdaż ;). Żeby te obrazki nie wydały się Wam zbyt idylliczne spójrzcie na widok po drugiej stronie drogi : Załącznik 25641 Załącznik 25642 Załącznik 25643 Jak noc i dzień, a wszystko tuż obok siebie. |
:rules::zdrufko::blues::brawo::at::Thumbs_Up:
ale tak jajca na piach... to bardzo niezdrowo :oldman: czytam i milczę, cacucho jest. dzięki :) |
9 Załącznik(ów)
Portugalia wielu z nas kojarzy się głównie z produkcją wina i korków do "winnych" butelek :). Fakt, jest korkowym potentatem, ale ilość i rodzaj produktów wyrabianych z tego surowca bardzo nas zaskoczyła - np. w Sintrze widzieliśmy mini wystawę korkowych produktów, takich jak damskie torebki, etui, paski, okładki notatników, etc.
Drzewa korkowe są niepozorne, zwracają uwagę dopiero po okorowaniu : Załącznik 25668 Załącznik 25669 A tak wygląda składowanie kory: Załącznik 25670 Załącznik 25711 Ale Portugalia to również kraina gajów cedrowych, rozsiewających cudowny zapach. Załącznik 25671 Gaje oliwne: Załącznik 25672 Załącznik 25673 Trafiliśmy również na plantację bawełny :) : Załącznik 25674 Załącznik 25675 Z żalem przychodzi nam opuszczenie tego pięknego kraju. Przed nami ponownie Hiszpania, na którą też się radujemy - trasa "białych miast", Ronda, El Chorro, Gibraltar, najwyżej położona droga Europy i zdobywanie Pico Veleta (2 co do wysokości szczytu Hiszpanii), Barcelona... Ech, żal że to wszystko już za nami. |
15 Załącznik(ów)
Południowa Hiszpania wita nas chmurami. Kierujemy się do Rondy. Nie możemy wybrać drogi "na skróty", ponieważ przez Parque National de Donana takowe nie prowadzą. Decydujemy się na podróż drogą "białych miast" (pueblos blancos).Trasa wiedzie z Arcos de la Frontera, przecinamy ją mniej więcej w połowie długości w El Bosque, skąd dalej po A 372 kierujemy się na wschód.Naszym celem jest Ronda - najbardziej atrakcyjne "wiszące, białe miasto".
Wszyscy fani winkli będą zachwyceni (choć ponoć jeszcze bardziej krejzolska dojazdówka jest od miejscowości Zahara do Grazalemy :)) ! Bonusem są fantastyczne widoki, poruszamy się bowiem po terenie Parque Natural Sierra de Grazalema. Załącznik 25704 Załącznik 25705 Załącznik 25706 Mijamy polecane przez przewodniki "białe miasteczka" :El Bosque, Benamahomę i Grazalemę - są niczym przyklejone do skalnych ścian, lub "wciśnięte" w niewielkie dolinki między wzniesieniami. Załącznik 25698 Załącznik 25699 Załącznik 25700 Załącznik 25701 Załącznik 25702 Załącznik 25703 Załącznik 25712 Załącznik 25713 Jesteśmy w kraju corridy, czego można doświadczyć nawet na "zadupiu" :D - mijamy kameralną arenę i jej gwiazdy :). Załącznik 25708 Załącznik 25707 Bliskie spotkanie trzeciego stopnia z rogacizną arenową może skutkować stałą miejscówką w takim wiecznym, białym miasteczku :D: Załącznik 25709 Późnym popołudniem naszym oczom ukazuje się Ronda. Załącznik 25710 |
:d:d:d:d:d:d:d:d:d:d:d:d:d:d:d:d:d:d:d
|
Te jajca na piachu mnie rozwaliły...cóż za reporterskie podejście, no może bardziej paparazzi. :haha2:
|
23 Załącznik(ów)
Ronda rozciąga się nad wąwozem El Tajo o głębokości 100 m, prowadzącym do rzeki Guadalevin. Nowy Most (Puente Nuevo) łączy starą i nowszą (z XVIII wieku) część miasta. Jest jedną z najczęściej fotografowanych i najbardziej obleganych atrakcji miasta.
Załącznik 25716 Załącznik 25717 Załącznik 25718 Załącznik 25719 Wędrując uliczkami miasta oglądamy ratusz, kościół Santa Maria la Mayor zbudowany na miejscu meczetu, minaret oraz fragmenty starych arabskich murów z podwójnymi bramami : mauretańską Puerta de Almocabar i renesansową Puerta de Carlos V. Zdjęć z tych miejsc nie zamieszczam, bo będziecie narzekać, że same starocie i kościoły :D. Miasto tętni życiem. Nawet poza sezonem sporo tu turystów. Spotykamy wiele urokliwych kawiarenek i restauracji, z tarasów których można podziwiać panoramę wokół Rondy - a jest na co popatrzeć :). Mamy ochotę gdzieś przycupnąć i napawać się widokiem pięknie zachodzącego słońca : Załącznik 25720 Załącznik 25721 Załącznik 25722 Załącznik 25723 Kawiarnie kusza, nogi bolą i trudy całego dnia dają się we znaki. Mimo wszystko nie ulegamy pokusie, jeszcze za dnia chcemy obejrzeć jak najwięcej. Załącznik 25724 Załącznik 25725 Załącznik 25726 Załącznik 25727 Załącznik 25728 Postanawiamy poszukać noclegu w okolicy i wrócić na rekonesans wieczorem, co też czynimy. Jako że rozkładanie namiotu opanowaliśmy do perfekcji, więc nie zajmuje nam to dużo czasu, choć tym razem procedurę musimy wykonać dwukrotnie. Okazuje się bowiem,że mamy na parceli stado mega mrów i trzeba wiać. Również podłoże okazuje się niesprzyjające - nawet młotek niewiele pomaga :). Nie idziemy na łatwiznę, choć przez moment kluje nam się w głowach plan zjedzenia kolacji w pobliskiej knajpce - ruszamy na nocną szwendaczkę . Załącznik 25729 Załącznik 25730 Załącznik 25731 Załącznik 25732 Nagle przypomina nam się smak podlaskiego smalczyku i Szymkowych ogórków :D:drif: Załącznik 25733 Załącznik 25734 Posilamy się spokojnie, jednak nie możemy poprawić trawienia, bowiem i kierowca i pasażer muszą być trzeźwi :). Lufkę strzelamy więc na dobranoc. Poranek budzi nas rześki. Załącznik 25735 Śniadanko w dobrych nastrojach... Załącznik 25736 Niestety okazuje się,że rozstajemy się z Kicim i Olą. Oni planują podróż do Angory, my chcemy zobaczyć wschodnie wybrzeże z Barceloną, Marbellą i Monaco. W drogę... Załącznik 25737 Kierunek - Gibraltar. Załącznik 25738 |
Cytat:
A Ty już i tak masz przechlapane za tekst pt : " nie było żadnego sensownego planu / propozycji wyjazdowej", o czym piszesz w swojej relacji. Jak to do cholery nie było !!! Miałeś jechać z nami Ty zdrajco ! :D |
Wiesz, że termin był nie dla mnie. ;) Ale mogę byś zdrajcą, chamem i prostakiem, przywykłem. :D
|
Cytat:
|
Cytat:
|
Cytat:
|
:lukacz: Macie fotę z samego krańca europy?? I most poproszę :bow:
|
Cytat:
Z którego krańca ? :D Most dostałeś mmsem :), a na większy format musisz poczekać aż dobrnę z historią do Francji. A idzie mi ciężko, bo myślę że mało kto czyta moje wypociny - nie każdy ma talent pisarski :o. Tak więc cierpliwości. |
Cytat:
:hehehe: |
14 Załącznik(ów)
Pierwotne plany wizyty na Gibraltarze wiązały się z chęcią 2-3 dniowego wypadu na czarny ląd. Ale jak to zwykle z planami bywa...ulegają zmianie. Pogoda wciąż nas nie rozpieszcza - chmury i mgła, szału nie ma również pod względem temperatury. Klnę ze złości, że odpuściłam wyjazd w czerwcu. Mniemam, że Ci, których wtedy "błogosławiłam" obeszli się tylko pryszczem na języku :D, a życzyłam im co najmniej...sraczki, rzygaczki, ospy i hemoroidów :p.
Gibraltarską skałę (430 m n.p.m) nie sposób przeoczyć. Załącznik 25798 Załącznik 25799 Wznosi się dumnie nad portem, a z jej szczytu rozpościera się piękny widok na Cieśninę Gibraltarską i hipotetycznie -góry Atlas w Afryce. "Hipotetycznie", ponieważ na taki widok liczyliśmy, niestety mgła i niski pułap chmur rozwiały nasze marzenia. Tak tak, gdzieś tam.....jest Afryka :) Załącznik 25802 Załącznik 25801 Zanim jednak dotarliśmy na szczyt, musieliśmy pokonać główną ulicę tworzącą skrzyżowanie z pasem startowym :dizzy: (na czas startu lub lądowania samolotu szlabany zamykają możliwość przejazdu) lotniska. Załącznik 25800 Na dzień dobry nastrój poprawia nam cena paliwa :1,2 E/litr , to jak dotychczas najtaniej :). Na Szczyt Skały (The Top of the Rock)wjeżdża kolejka linowa, która zatrzymuje się w połowie drogi przy Jaskini Małp (Apes' Den). To jedyne miejsce w Europie, w którym możemy zobaczyć bezogonowe małpy - magoty. Nie idziemy na łatwiznę, kolejkę oglądamy : Załącznik 25803 Załącznik 25804 ale pniemy się uparcie pod górę na własnych kołach. Załącznik 25805 Magoty wyglądają słodko: Załącznik 25806 aż do momentu, gdy jeden z osobników przejmuje panowanie nad maszyną: Załącznik 25807 Widać "czytata", bo przewodnik po Hiszpanii najpierw przegląda, a dopiero potem "bierze na ząb", dziurawiąc tankbag. Załącznik 25808 Spragniona, usiłuje dobrać się do coli : Załącznik 25809 Konfrontacja : Załącznik 25810 Dumna zwyciężczyni: Załącznik 25811 |
Cytat:
Nie na "mniód" liczę, tylko na konstruktywną krytykę, pytania,dyskusję....Że też zawsze muszę sobie tak wysoko poprzeczkę zawiesić :dizzy:. A Ty się Karolku nie chichrol, bo jesteś w grupie tych "od sraczki" :D. |
Jak nikt nie czyta jak czyta i i to uważnie :)!!! Relacja super a małpki wymiatają:haha2:
|
Tę małpę na motórze wycinam i umieszczam w kalendarzu zamiast jakiegośtam zdjęcia :D. Wspaniałe.
PS jeszcze raz DZIĘKI za mms-y przy których darłem szaty pokutne :mur: |
12 Załącznik(ów)
Bilet wstępu obejmuje kilka atrakcji. Poza Jaskinią Małp znajduje się wśród nich również Jaskinia świętego Michała (Saint Michael's Cave), która podczas wojny spełniała funkcję szpitala wojskowego. Obecnie jej zdumiewającą akustykę wykorzystuje się podczas organizacji licznych koncertów.
Załącznik 25825 Załącznik 25813 W Wielkim Tunelu (Great Siege Tunnels), będącym częścią systemu obronnego Wojtek próbuje odpalić armatę :). Załącznik 25814 Tower of Homage (Wieża Hołdu), będąca pozostałością arabskiego zamku w swej dolnej części mieści dziś więzienie. Załącznik 25815 Rzut oka w stronę Morza Śródziemnego i Costa del Sol : Załącznik 25816 Z napotkanymi hiszpańskimi motocyklistami gawędziło się bardzo miło. Załącznik 25818 Zjeżdżamy w dół. Królują skutery, a na nich zdecydowanie LEJDISKI !!! Załącznik 25819 Załącznik 25820 Policja lekko przymyka oko na wyczyny jednośladów :Thumbs_Up: Załącznik 25821 Małe, bzyczące skuterki otaczają nas z każdej strony. Ekwilibrystyka kierowców zasługuje na podziw i uznanie. Szok ! Usiłujemy dotrzymać im kroku, ale nasza "dama" jest lekko otyła podczas tej wyprawy, a może raczej "ciężarna":D ? Pozostaje nam więc wąchanie spalin : Załącznik 25822 Skierowani do "rękawa" dla jednośladów brniemy nim do pewnego momentu. Przed nami wyłania się zasiekowy szpaler pachołków ustawionych w wąskie, kręte korytarze. Konsternacja. Spoglądamy na siebie nawzajem, potem na kufry, jeszcze raz na siebie...Dżizas, nie ma szans! Do tego samego wniosku dochodzą widocznie tubylcy, tłoczący się już w korku za nami. Milkną klaksony... wreszcie okrzyk i gestykulacja na dziurę w zasieku, dzięki czemu przedzieramy się na pas dla samochodów, a pomysłodawca rozciąga usta w bezzębnym uśmiechu :). Załącznik 25823 Załącznik 25824 |
18 Załącznik(ów)
Opuszczamy Gibraltar i kierujemy się do Marbelli. Słynny kurort rozczarowuje. Spodziewaliśmy się bardziej kameralnej, nadmorskiej atmosfery, a tu ...wielki moloch. Przytulne, stylowe kompleksy wypoczynkowe znajdujemy dopiero na obrzeżach miasta.
Załącznik 25847 Bez żalu mijamy miasto i pod czujnym okiem rodzimej drogówki lecimy do Malagi, skąd już niedaleko do Antequery. Znowu jedziemy nocą. Naszym celem jest wąwóz El Chorro, ale nie będziemy pchać się nocą na górskie drogi (rankiem okaże się, że to była dobra decyzja :)). Nocujemy na dziko u progu Antequery. Załącznik 25848 Załącznik 25849 Załącznik 25850 Chłodny poranek i huk przejeżdżających obok pojazdów podrywają nas wcześnie na nogi. Obowiązkowa kawa z mlekiem rozgrzewa i przypomina dom - to już 20 dzień podróży. Przemierzamy drogę do El Chorro, którego zdjęcia oglądaliśmy z zapartym tchem na tymże forum. Za chwilę sami doświadczymy tego widoku. Droga jest kreta i wąska. Robi się ciepło. Znajdujemy ładną miejscówkę na parking : Załącznik 25830 Nie wiadomo skąd zjawia się lokalny dredziarz i pyta, czy mamy marihuanę ? Zaskoczeni stwierdzamy, że zapewne źle zrozumieliśmy treść pytania, ale okazuje się,że nie. Śmiejemy się sami z siebie, dywagując czy lepiej wyglądać jak lump spod mostu, czy jak ćpun :D. Odnajdujemy ścieżkę wiodącą do wąwozu, a w zasadzie do 180 metrowej rozpadliny w wapiennej skale, o długości 5 km, z rzeką Guadalhorce na dole. Załącznik 25831 Załącznik 25832 Jak podają materiały źródłowe, wąwóz w najwęższym miejscu liczy sobie zaledwie 10 metrów szerokości. W 1921 roku jego ściany połączono betonowym przejściem, nazywanym Camino del Rey (Droga Królewska). Załącznik 25837 A to budowniczowie tego "cudu" : Załącznik 25838 Załącznik 25839 Panorama z wierzchołka wzniesienia : Załącznik 25836 Załącznik 25835 Wojtek nie daje za wygraną i mimo że kładka jest nieczynna próbuje podejść jak najbliżej. Załącznik 25840 Załącznik 25841 Najchętniej rozbilibyśmy tu obozowisko i zostali na dłużej. Plan jest napięty i gęsto usiany ciekawymi miejscówkami, wsiadamy więc na koń i w drogę. Granada czeka ! Od dawna ostrzyłam zęby na pałac Alhambra w Granadzie, a zwłaszcza na jego część parkowo - ogrodową, jako że rolniczka nizinna jestem, z zacięciem do grzebania w ziemi . Pogoda do zwiedzania jest idealna - ciepło i słonecznie. Udaje nam się zaparkować w pobliżu wejścia do Alhambry, ale to jedyne pocieszenie jak się za chwilę okaże. Po pierwsze - tłum i kolejka do kasy. Ładu pilnuje ochroniarz, więc nie ma szans na podejście i zorientowanie się w temacie. Docieram do informacji turystycznej i tu dobra nowina - są bilety ( w publikacjach na temat Alhambry są informacje,że bilety trzeba rezerwować nawet a półrocznym wyprzedzeniem :)), ale ich cena już mnie nie cieszy : 40 E/osobę gotówką lub 50 przy płatności kartą :Thumbs_Down:. Nie ma opcji "same ogrody", kalkuluję więc i z przykrością odpuszczam. Kierując się na Sierra Nevada, tuż po wyjeździe z parkingu przy Alhambrze natrafiamy na taki widok : Załącznik 25844 Załącznik 25845 Załącznik 25846 Zatrzymujemy się zaskoczeni,że ktoś mieszka w tych warunkach. Ujadanie psów wywabia na zewnątrz parę młodych ludzi, którzy chowają się przed obiektywem aparatu. Gdy tylko go opuszczamy wychylają się uśmiechnięci :) Uważniejsza obserwacja okolicy ujawnia więcej podobnych "norek". Załącznik 25843 |
Cytat:
Ze względu na zapędy reporterskie twojego pierwszego męża sprawdź twarde dyski czy czasem z wyjazdów moich i jego coś takiego tam nie widnieje choć może być problem w ocenie do kogo to należy :D Żarcik Ocenia kobieta z zawiązanymi oczyma po dotyku "męskości" To nie jest mój mąż To nie jest żaden z naszych sąsiadów Ten to nie z naszej wsi A ten to nie z naszego powiatu:D |
Cytat:
Lenka, nie rozpraszaj się "dezerterami", pisz. Bardziej nas nie "ukarzesz", niż tym, co tu czytam :Thumbs_Up:. |
Cytat:
|
Cytat:
|
Lena co się działo, że Wojtek chciał się zabić :dizzy:. Bez liny - wygląda to odważnie.:Thumbs_Up:
|
Cytat:
sorry za off |
iMe gusta!
Cieszę się, że jest pisane bo to jeden z ostatnich działów które trzymają tu poziom :). |
Cytat:
|
Cytat:
Majki, powinnam poczuć się dotknięta brakiem wiary z Twojej strony :). Wiesz, gdyby to była górka za domem, skąd po upadku ( o ile nie śmiertelnym :D) można doczołgać się do własnego łóżka, to ok - "jest ryzyko, jest zabawa". Ale nie w sytuacji, gdy masz 4 - 5 tys km do kraju, objuczony motor i jesteś sam, tzn. we dwoje :). Dlatego też ja stałam na górze, żeby w razie potrzeby było komu wezwać karetkę :haha2: . A tak poważnie, to jest jak pisze 7Greg - bez sprzętu wspinaczkowego się nie da :(. Nie wiem czy to był zbieg okoliczności i jakaś ekipa "zwiedzała" z lotu ptaka, czy też rutynowe loty, ale jak tylko Wojtek wgramolił się za "furtkę", pojawił się helikopter i dłuuuugo nas nie opuszczał :). |
1 Załącznik(ów)
Z innej perspektywy:
|
22 Załącznik(ów)
Hiszpania i jej mieszkańcy wydają się nam nieźle, acz pozytywnie zakręceni. Szaleni kierowcy pełni luzu, bez kompleksów i zadęcia grasujący po fantastycznie ukształtowanym obszarze, z widokami zapierającymi dech w piersi, powodującymi zielenienie z zazdrości "górali nizinnych", takich jak my:) . Fauna też jest tu wyjątkowa :
Wyluzowane kozice: Załącznik 25906 Dziwne krowy :): Załącznik 25864 Byki wpędzające w kompleksy samczą społeczność :D Załącznik 25907 Coraz bardziej nam się podoba. Żwirownia w sercu Sierra Nevada: Załącznik 25908 Dojeżdżamy do El Purche, gdzie zauroczeni otaczającą nas przyrodą lądujemy na opustoszałym kempingu, na wysokości 1495 m n.p.m. Jest pięknie :):Thumbs_Up:: Załącznik 25909 Załącznik 25910 Załącznik 25911 Załącznik 25912 Załącznik 25913 Cisza, spokój, ludzi wokół brak...zasypiamy spokojnym snem aby wcześnie rano zerwać się i niecierpliwie przemierzać górską trasę , wiodącą nas na najwyżej położoną drogę Europy i dalej...na szczyt drugiego co do wysokości szczytu Hiszpanii - Pico Veleta (3398 m n.p.m). Pniemy się drogą wyżej i wyżej, udaje się nawet lecieć seteczką, gdzie winkle podnoszą gwałtownie poziom adrenaliny, zwłaszcza gdy zajmuje się miejsce na kanapie pasażera :D. Załącznik 25879 Docieramy do narciarskiego kurortu Solynieve, skąd już tylko rzut beretem dzieli nas od podejścia na szczyt. Załącznik 25880 Jesteśmy na wysokości 2490 m n.p.m i tu musimy zakończyć jazdę. Dalszą drogę możemy przebyć jedynie pieszo lub na rowerze. Załącznik 25867 Musimy zostawić motor na parkingu, ponieważ dalszą jazdę uniemożliwia nie tylko znak zakazu, ale również szlaban :D. Załącznik 25881 Załącznik 25882 No chyba że jest się pracownikiem Parku lub obserwatorium astronomicznego i na drzwiach bocznych posiada się zieloną tabliczkę :) : Załącznik 25883 Naszym oczom ukazuje się Pico Veleta. Podejście powinno zamknąć się mniej więcej w ciągu 3 godzin. Załącznik 25866 Załącznik 25865 Wejście na Mulhacen zajmuje 8 godzin, których niestety nie mamy w zapasie :). Ruszamy z kopyta. Pogoda zaczyna się załamywać, schodzi mgła, staramy się więc uchwycić w kadrze choć część słynnej drogi : Załącznik 25884 Załącznik 25885 Mijamy sympatyczną, hiszpańską młodzież posilającą się na trasie. Załącznik 25887 Jak nigdy nie zapakowałam prowiantu, a zawsze pakuję się jak "matka - kura". Mamy tylko wodę, która wraz ze wzrostem wysokości robi się coraz bardziej lodowata. Ubieramy wszystko co mamy, jest coraz zimniej. Wojtek nie przyznaje się, że pikawa mu galopuje bo idę zbyt szybko ( nie lubię ciechocińsko - emeryckiego tempa) i zanim się orientuję to jest już lekko "zielony". A że jest cholernie ambitny i uparty, nie odpuszcza. Widzę,że sprawdza na gps ile jeszcze mamy do przejścia :) i micha raczej mu się nie raduje. Później odgryzie się za moje drwiny, ale o tym w dalszej części. Załącznik 25886 Mamy 300 metrów do szczytu - definitywnie szutrówkę zamykają głazy. Załącznik 25888 |
10 Załącznik(ów)
Zdobywamy Pico Veletę !
Załącznik 25914 Załącznik 25915 Niestety obiecanych widoków ze szczytu, tj. Morza Śródziemnego na południu i pasma górskiego z Mulhacen i Alcazabą nie doświadczamy :mur:. Widoczność nie przekracza 10 metrów, mgła jak śmietana, zimno. Zejście na dół zajmuje nam 2 godziny. Znowu możemy cieszyć się pięknem otaczającego nas masywu Sierra Nevada. Załącznik 25916 Załącznik 25917 Jesteśmy mega głodni, przemy więc do parkingowej knajpy na pizzę i hamburgera. Czas złapać oddech :D. Załącznik 25918 Nagle pojawia się stado koni. Albo są równie głodne jak my i wpadły się "postołować", albo cholernie swojsko śmierdzimy, że tak się do nas garną :haha2:. Załącznik 25919 Załącznik 25920 Żal nam zjeżdżać tak szybko do drogowego zamieszania i wrzawy miejskiej. Ostatnie spojrzenia na Sierra... Załącznik 25921 Załącznik 25922 Złażę z siodła,żeby Wojtek choć na chwilę mógł pośmigać po winklach sam, bez mojego oddechu na karku i ściskania udami :). Załącznik 25923 |
2 Załącznik(ów)
Wracamy na kemping, gdzie pod koniec pakowania łapie nas deszcz. Niczego dobrego to nie wróży. Jest 18-sta a my dopiero startujemy. Zgodnie z hasłem : "Nie spać - zwiedzać" zamierzamy jechać nocą, tzn. Wojtek zamierza, bo ja na pewno przytnę komara jak tylko maszyna zakołysze. Obłożona kuframi mam poczucie jakbym siedziała w fotelu :).
Zatrzymujemy się w zasadzie tylko na tankowanie. I tu pojawia się element słodkiej zemsty za "poniewierkę" podczas wspinaczki :D - teraz On mi robi "jazdę". Gram twardziela i nie stękam. Wreszcie, po niemal 600 przebytych kilometrach dochodzimy do kompromisu i szukamy miejscówki na przekimanie, bowiem o "noclegu" nie może być mowy - jest około 3 nad ranem :). Apartament : :) Załącznik 25934 Załącznik 25935 Poranek, jak zawsze nadchodzi zbyt szybko. Za to pakowanie idzie nam sprawniej - nie trzeba zwijać namiotu :haha2:. Przed nami Barcelona. |
19 Załącznik(ów)
Zatrzymujemy się na obrzeżach Barcelony. Miejscówka jest "przez drogę" z plażą, mariną i morzem. Ładujemy akumulatory, żeby mieć siłę na nocne zwiedzanie.
Załącznik 26059 Zaczynamy od Sagrada Famila Gaudiego, będącej "godłem" Barcelony. Zdjęcia nie oddają piękna i ogromu tej świątyni. To ostatnie i wciąż niedokończone (od 1882 roku) dzieło życia Gaudiego. Obchodzimy budynek kilka razy. Prace trwają, żurawie dźwigów nijak nie komponują się z takim cackiem budowlanego "rękodzieła". Załącznik 26060 Załącznik 26061 Załącznik 26062 Załącznik 26074 Załącznik 26075 Mimo późnej pory nie ma co liczyć na samotność. Handel wre. W jednym z okolicznych sklepików zagaduje nas hiszpański sprzedawca o tureckim wyglądzie, w języku polskim :). Pierwsza myśl - nasi są wszędzie ! Okazuje się jednak, że ów poliglota potrafi więcej..., po rosyjsku, niemiecku, angielsku :dizzy:. Wybieramy zestaw sportowy w kolorach barcelońskiej Barcy, za jedyne 40 eurasów :D. Coby nasz syn miał wypisane własne imię pod numerem Messiego, musimy poczekać jedyne 10 minut, podczas których sprzedający udaje się do piwnicy, by po chwili wrócić z gotowym produktem. Zasada: "Klient nasz pan" jest tu jak widać traktowana bardzo serio :Thumbs_Up:. Załącznik 26063 Miło rozpoczęty wieczór postanawiamy kontynuować - jedziemy na poszukiwania Parku Guell. GPS standardowo robi jaja. Dwa razy tniemy pod prąd jednokierunkową, potem jakimiś mega wąskimi uliczkami docieramy na parking, który małpa określa jako "cel osiągnięty". Ale ni chuchu..., nic nie widać. Spodziewamy się wielkiej bramy z banerami, a tu ciemno i głucho. Wojtek wkurzony chce wracać. Wyjmuję latarkę i ruszam na zwiad, ale cykorian mnie ogarnia ciągnę więc Wojtka jako obstawę :D. Jest ! Jest! Tylko niestety (jak wynika ze słowa pisanego) światła gaszą o 20 ! Przyjedziemy tu jutro. Tymczasem wracamy do dzielnicy Eixample, gdzie odnajdujemy kolejne projekty mistrza Gaudiego: Casa Vicenc - kamień w kolorze ochry w połączeniu z cegłą : Załącznik 26064 Załącznik 26065 Załącznik 26066 Casa Mila , potocznie zwana La Pedrera - najlepszy i najpełniejszy przejaw koncepcji architektonicznej i natury Gaudiego, wzniesiona w latach : 1905-10. Sam autor pisał o niej :"...znikną kąty i materia zamanifestuje się w swej astralnej krągłości :słońce wzejdzie z czterech stron i będzie to jakby wizja ziemskiego raju..." Poniżej - rzeźbiarskie kominy na dachu La Pedrera. Załącznik 26067 Na najwyższym piętrze znajduje się interaktywna ekspozycja projektów i modeli Gaudiego. Załącznik 26068 Załącznik 26076 Załącznik 26077 Mylimy drogę i zupełnie przypadkiem trafiamy na połyskującą w świetle ulicznych latarni, wielokolorową, lśniącą mozaiką jakby prosto z baśni o morskich stworach Casa Batlo (1904-06). Załącznik 26069 Załącznik 26070 Usiłujemy zajrzeć przez okno do wnętrza. Gaudi przebudował bowiem nie tylko fasadę budynku, ale również całe wnętrze wraz z meblami. Załącznik 26071 Załącznik 26072 Załącznik 26073 Gapimy się zauroczeni. Jesteśmy pod wrażeniem. Żeby lekko ochłonąć idziemy na drugą stronę ulicy, na lody do Mc' Donalda (jest 1 w nocy!). Czas wracać na nocleg. Wsiadamy na motor, ...i ...Afri nie odpala po raz pierwszy (ale nie ostatni ) podczas tej podróży. Wojtek dłubie przy klemach aku - jest git! Ufff... już wiemy co czuje rolnik, któremu zachoruje koń :D. |
13 Załącznik(ów)
Zgodnie z planem, rano wracamy do Parku Guell. Tym razem już bez pudła :).
Plan stworzenia parku zakładał budowę miasta - ogrodu, oddalonego od miejskiego zgiełku, w stylu XIX wiecznych urbanizacji angielskich. Z 60 parceli wystawionych na sprzedaż, zajęte i zagospodarowane zostały jedynie 3. Wówczas sponsor Gaudiego, hrabia Eusebi Guell pozwolił architektowi zaszaleć :Thumbs_Up:. W efekcie powstał labirynt wiaduktów, schodów, ławek, zakrzywionych kolumn, ozdobionych fragmentami ceramiki. Załącznik 26078 Załącznik 26079 Załącznik 26080 Załącznik 26081 Załącznik 26082 Załącznik 26083 Załącznik 26084 Załącznik 26085 Załącznik 26086 To niezwykłe miejsce przyciąga ciekawe osoby. Załącznik 26087 Załącznik 26088 Załącznik 26089 Chętni mogą obejrzeć dom, mieszczący muzeum poświęcone Gaudiemu. Mistrz mieszkał tu w latach 1906 - 1926. Przed nami w kolejce ustawiły się dwa autokary rosyjskiej wycieczki :), rozumiecie więc dlaczego nie weszliśmy do środka. Załącznik 26090 Przed nami ponad 500 km trasy. Zamierzamy dotrzeć do francuskiego Millau. Podekscytowani wsiadamy na motor i ... bach :mur: - na oczach trzech autokarów turystów walimy parkingówę :haha2:. Wszyscy żywi, więc zbieramy się błyskawicznie. Dobrze, że kaski zasłaniają twarze, bo jesteśmy pąsowi :). |
Cytat:
Barcę widziałem jakieś 10lat temu i widzę, że Sagrada dużo się nie zmieniła. Potrwa to jeeeeszcze. :Sarcastic: |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:15. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.