Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   Wkoło Adriatyku 2012 (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=15638)

grabbie 12.02.2013 13:21

Cieszę się, że się Wam podoba :) to naprawdę budujące. Faktycznie nie mam lekko teraz i z tego też powodu się przeprowadzam także mam chwilowo inne priorytety. Nie wiem też czy i moto nie pójdzie pod młotek :mur:.

Jak tylko się nieco ogarnę to wrzucę pierwszy dzień z Albanii i szał zakupów (odkupów :P) w Podgoricy...i tak dalej :) Albania była dla mnie najciekawszym i najpiękniejszym doświadczeniem - gdybym sobie odpuścił to bardzo bym żałował. A dodać muszę, że robienie za menelowego turystę bez ciuchów, map i noża nawet, było ciekawym doświadczeniem :).

gdziala 22.03.2013 04:18

Cytat:

Napisał grabbie (Post 291701)

Jak tylko się nieco ogarnę to wrzucę pierwszy dzień z Albanii .

Grabbie ,ogarnij się nieco :D

grabbie 22.03.2013 10:28

robię co mogę...w między czasie sprzedałem motocykl i topie smutki w litrach wódki. A tak na serio do poniedziałku mam potężny projekt do skończenia. Obiecuję, że po poniedziałku ruszam z Albanią :D

igi 22.03.2013 11:00

Trzymamy cie za słowo!!! ;)

grabbie 25.03.2013 02:05

DZIEŃ 8 - ALBANIA, JADĄC Z GÓR W GÓRY PRZEZ... GÓRY.

Poranek jest chłodny. Najniższa do tej pory temperatura podczas całej wyprawy. Termometr od Rafwro pokazuje całe 4 stopnie. Podnoszę się z gleby i zaglądam pod siedzenie, gdzie zostawiłem telefon do ładowania - nie ma jeszcze 6 rano. Cała dolina w cieniu, spora rosa i przenikliwy chłód. Zbieram manatki, ubieram coś na szybko i robię 20 pompek na rozgrzewkę. Jest naprawdę zimno. Szybko pakuje rzeczy, zaliczam gorącą, rozgrzewającą kawkę i po krótkim pożegnaniu z gospodarzem już jestem na drodze. Jest jednak na tyle zimno, że po 2 kilometrach zakładam wszystko co mam na siebie, z przeciwdeszczówką włącznie. Jest znośnie. Po kilku następnych kilometrach świeżego asfaltu docieram do skrzyżowania z drogą do Hani Toti.

https://lh6.googleusercontent.com/-X...k/P1160523.JPG

Słońce dopiero leniwie wychyla się znad najwyższych szczytów i nieśmiało zagląda w dolinę. Dalej jest jednak zimno. Na skrzyżowaniu stoję jeszcze chwilę. Waham się trochę. Nie mam dobrych ciuchów, nie mam nic na wypadek kapcia a buty jedynie trekingowe. Przynajmniej będzie się dobrze szło po pomoc - pomyślałem sobie. Z drugiej strony zaczyna się to na co najbardziej czekałem. To właśnie te drogi, tutaj w górach przeklętych nie dawały mi spać. Bez ryzyka nie ma sławy. Z dużą rezerwą i z duszą na ramieniu ruszam dalej kamienistą ścieżką.

https://lh4.googleusercontent.com/-J...k/P1160525.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-p...k/P1160527.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-E...k/P1160528.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-V...k/P1160529.JPG

Pierwsze kilometry stromych podjazdów nie zaskakują mnie jednak swoim stanem. Owszem jest to najgorsza droga jaką jadę podczas tej wyprawy ale nie jest to znowu nic czego nie przerabiałem u nas w Polsce. Różnica polega jedynie na długości odcinka :). Na drodze jest dużo luźnego kamienia, momentami duże fragmenty okolicznych skał a momentami po prostu taki tłuczeń. Są też miejsca, w których droga wiedzie po litej skale. Póki co jest dobrze. Jest sucho, nie ma błota, robi się co raz cieplej. Największą frajdą była świadomość, że ta droga i widoki dookoła nie skończą się za 3 km. Mam przed sobą około 60 kilometrów takiej jazdy. Coś pięknego! Co chwilę zatrzymuje się żeby zrobić zdjęcia. Baterii może mi zabraknąć w Alpach... ale tutaj nie będę oszczędzał :).

https://lh4.googleusercontent.com/-A...k/P1160530.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-s...k/P1160534.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-Q...k/P1160535.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-c...k/P1160537.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-g...k/P1160539.JPG

Początek prowadził dość wąską dolną. Dalej krajobraz trochę się rozszerza aby znowu zacieśnić się do wąskiego gardła między szczytami. Powietrze jest w miarę przejrzyste w porównaniu do klimatów nad jeziorem Szkoderskim. Odnoszę też wrażenie, że w tych dolinach ruch powietrza jest większy, co pozwala rozwiewać kłęby dymu. Okoliczne krajobrazy zapierają dech w piersiach. Tutejsze szczyty mają wysokość między 2000-2500m npm. Coś niesamowitego. Przepiękna, pusta droga w sercu tak wysokich gór. Poezja.

https://lh4.googleusercontent.com/-j...k/P1160541.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-d...k/P1160542.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-e...k/P1160543.JPG

Powoli zbliżam się do słynnej "drabiny" która pozwala wspiąć się z dna doliny na pobliski płaskowyż. Doganiam starą IFĘ, która z mozołem wdrapuje się metr po metrze z olbrzymim ładunkiem drewna. Pomyśleć, że te ciężarówki są chłodzone powietrzem :). Młode chłopaki bez ani jednego lusterka od razu orientują się, że za nimi jadę. Puszczają mnie przodem. Muszę przyznać, że najtrudniejsze były ciasne nawroty na bardzo luźnym podłożu. Obyło się jednak bez przygód. Przerabiałem to już z resztą w Chorwacji. Technicznie rzecz biorąc to słynna droga Trolli w Norwegii jest przy tym ścieżką rowerową dla małych dzieci ale tragedii też nie ma.

https://lh6.googleusercontent.com/-g...k/P1160544.JPG

Po wdrapaniu się na szczyt zaczynam jechać po w miarę płaskim terenie. Na horyzoncie zaczynają pojawiać się domostwa. Mijam pierwsze samochody. Docieram tak do skrzyżowania z drogą SH11 przy jeziorze szkoderskim i kieruje się z powrotem do Czarnogóry. W Podgoricy będę próbował zdobyć kilka cennych rzeczy.

Pierwsze koty za płoty. Pierwsza z albańskich słynnych dróg za mną. Byłem pełen obaw o możliwości przejazdu ale niepotrzebnie. Technicznie nie jest to trudna droga a po 60ciu kilometrach miałem żal, że już się kończy. Niemniej jednak warto mieć coś na wypadek kapcia tudzież ładowarkę do telefonu :). Na granicy widać, że celnicy ostro pracują. Na wiatach zamontowane są lustra aby widać było dachy pojazdów. Ciężarówki przeglądane są również drobiazgowo od spodu. Już zapomniałem o takich klimatach na granicy. Ja nie mam problemów z odprawą. Przejeżdżam przez bramki a tuż za nimi stoi mały mercedes A wprowadzony jednym kołem na leżące koło od ciężarówki. Obok Mercedesa leży cała masa brązowych paczuszek wyciągnięta z podwójnej podłogi. Przemyt widać tutaj działa :).

https://lh4.googleusercontent.com/-d...k/P1160545.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-q...k/P1160548.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-H...k/P1160549.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-7...k/P1160550.JPG

W powyższych czterech zdjęciach można ująć cały mój zaopatrzeniowy wypad do Podgoricy. Udało mi się znaleźć kawiarnię z wifi. Na googlach znalazłem sklep rowerowy i salon yamahy. U japończyków zakupiłem smar do łańcucha a do rowerowego pognałem po jakieś łatki. Chłopaki jednak nie mieli takich rzeczy na stanie ale uruchomili telefony, kontakty i już miałem namiar na inny sklep, w którym takie rzeczy znajdę. Było im bardzo przykro, że okradziono mnie właśnie tutaj. Po drodze wpadłem do sklepiku z akcesoriami do telefonów i kupiłem ładowarkę samochodową do samsunga. U tego następnego rowerzysty dostałem łatki, ekstra klej i jeszcze kawałki starych dętek rowerowych na w razie czego. Pod tym sklepem rowerowym miałem jedyną! podczas całej wyprawy sytuację niebezpieczną na drodze. Typowy ślepy lewoskręt z naprzeciwka. Obyło się całe szczęście bez stłuczki. Wystarczy tego szału zakupowego. Możemy wracać do Albanii. To co widać na zdjęciu przy wjeździe powrotnym do Albanii to bardzo popularny tam widok. Range Rover jest tam bardzo często widywanym autem. Nierzadko też na brytyjskich bądź włoskich blachach.

https://lh3.googleusercontent.com/-d...k/P1160552.JPG

Po 30 kilometrach jestem już w miejscowości Shkoder. Tutaj usiłuję kupić mapę i wymienić pieniążki. O ile to drugie udaje się bez większego problemu, kupno mapy w niedzielę jest niemożliwe. Poznaje młodego jegomościa, który rzekomo pracuje w pobliskiej informacji turystycznej. Nie otworzy mi jednak, "bo klucze ma żona" :P. Później okaże się, że to ponoć popularny wkręt tutejszych "brytyjczyków". Dostałem mimo to kilka cennych uwag na temat włóczenia się po Albanii. Generalnie okazuje się, że turysta tutaj jest święty. Facet mówi, że tutaj nawet władze uczulają miejscowych na to, że turyści to dla tego kraju olbrzymia szansa i, że za nic w świecie nie można im robić krzywdy. Mimo to gość poleca mi np. zakleić czarną taśmą błyszczące napisy na aparacie, coby się nie rzucały w oczy :). Tak też zrobiłem.

https://lh6.googleusercontent.com/-d...k/P1160553.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-v...k/P1160554.JPG

Decyduje się jechać bez mapy. Chcę zrobić pętlę przez Koplik i Boge do Theth i dalej do Shodry tylko inną drogą. Wyjeżdżam zatem ponownie SH11 w stronę granicy czarnogórskiej. Niestety droga ta jest w remoncie. Jedzie się po świeżym czarnym asfalcie, co jest przyjemne, jednak nie uświadczysz kierowco żadnego znaku. Co chwilę zatrzymuje się i odpalam gpsa, żeby sprawdzić czy przejechałem już skrzyżowanie z drogą do Boge. Przejechałem ją dwa razy!. Dopiero za trzecim uznałem, że ta "droga" to chyba dobry kierunek :). Jadę w stronę Parku Theth. I banan nie schodzi z twarzy :D. Pierwsze kilka kilometrów od Koplik droga prowadzi po kompletnie płaskim przedpolu. Przede mną wyrastają dopiero masywne skalne grzbiety, w kierunku których zmierzam. Niestety dym w powietrzu ponownie ogranicza mój zasięg widzenia. Tutaj również jest sporo pożarów w górach.

https://lh6.googleusercontent.com/-f...k/P1160555.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-g...k/P1160558.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-8...k/P1160560.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-H...k/P1160562.JPG

Pierwszych kilkanaście kilometrów po wjeździe do doliny jadę bardzo dobrym asfaltem. Potem zaczyna się szutrowa droga. Różnej wielkości kamienie, różnej spójności nawierzchnia, trzeba bardzo uważać. Żeby śmiało utrzymywać prędkość na dwójce trzeba jechać raczej na stojąco. Motocyklem bardzo telepie na tych dziurach. To jest pierwszy moment, w którym "ciesze się", że mam mniejszy bagaż. Mój poznany jegomość w Shkoder powiedział, że tu po drodze w Boge jest informacja turystyczna i że tutaj będę mógł kupić mapę. Informacja owszem jest... ale mapa jest nie do dostania. Jadę dalej.

Powoli i z mozołem wspinam się co raz wyżej. Klimat zachodzącego w dymie słońca jest niespotykany jednak żałuję, że nie widać więcej i dalej. Droga miejscami jest na tyle nierówna, że trzeba zwalniać do pierwszego biegu. Są jednak momenty, w których można sobie pozwolić na trójkę :). Po drodze doganiam białego Range Rovera, który jedzie w górę. Jakiś bogaty jegomość jedzie z laseczką na wycieczkę. Nie byłoby może w tym nic dziwnego gdyby nie to, że Range to wersja Vogue na 22 calowych aluskach a opony mają profil może ze 45. Długo wlokę się za nimi zanim zrobi się miejsce na przejazd.

https://lh6.googleusercontent.com/-q...k/P1160563.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-s...k/P1160565.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-O...k/P1160568.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-7...k/P1160570.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-j...k/P1160571.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-X...k/P1160572.JPG

Po jakimś czasie wjeżdżam na przełęcz. To już chyba najwyższe miejsce, na które wspina się ta cała droga. Bardzo kiepsko widać. Na zdjęciu z ręką starałem się uchwycić wysokość na jakiej się jedzie ale fotografia kompletnie nie oddaje tego wrażenia. Dopóki jechałem było w porządku. Jak się zatrzymałem i spojrzałem w dół, jak zdałem sobie sprawę jak blisko krawędzi urwiska jest droga... to aż mi się miękko pod nogami zrobiło. Normalnie wysokie Tatry Afryką Twin.

https://lh4.googleusercontent.com/-6...k/P1160575.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-_...k/P1160581.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-b...k/P1160584.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-f...k/P1160586.JPG

Stamtąd już tylko długi i kręty zjazd do Theth. Słońce schowało się za szczytami gór a ja znajduje sobie nocleg dokładnie na przeciwko mostku, którym przejechałem przez rzeczkę. Nowego, betonowego mostku :). Dostałem duży pokój z dynamicznym prądem i równie dynamiczną wodą w łazience. Tutaj wszystko działa dzięki wodzie płynącej z gór. Kosztowało mnie to całe 20EUR ale nie chciałem szukać dalej już. Zmęczony byłem bardzo. Dopiero potem poszedłem do gospodarzy obok. Okazało się, że jest tam gościniec wraz z polem namiotowym i ekipa dwóch samochodów 4x4 z Polski. Przysiadłem się i zaczęliśmy rozmawiać. Ludzie z Mazowsza wybrali się już nie pierwszy raz na wakacje 4x4 do Albanii. Z dziećmi. Bardzo pozytywni ludzie :). Poznałem również gospodarzy, 17 letnią Sofi i jej 12 letniego brata Francesco. Okazuje się, że zajmują się tym miejscem w czasie lata. Przyprowadzają wycieczki młodzieży ze Shkodry i z innych miasteczek. Jest pełna obsługa, jedzonko, zimne piwko i świetna atmosfera. Gospodarze komunikują się doskonale po angielsku. Żałuję, że nie zostałem tam dłużej i że właśnie tam nie spałem. Byłoby taniej i przyjemniej :).

Grubo po zmroku wracam do siebie, walczę z lodowatą wodą w łazience i umęczony kładę się spać. Jest tutaj cudownie.

https://lh4.googleusercontent.com/-B...k/P1160589.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-4...k/P1160590.JPG

Gawron 25.03.2013 10:18

No nareszcie! ;)
Mozesz napisac albo zalaczyc jakas mapke?
Interesuje mnie ta 'drabina' gdzie IFE mijales.

grabbie 25.03.2013 11:46

To jest droga SH 20 z Gusinje do Hani i Totit, praktycznie cała wzdłuż granicy z czarnogórą. Drabinkę zaznaczyłem Ci dokładnie na mapce.

https://lh3.googleusercontent.com/-e...0+DRABINKA.jpg

Gawron 25.03.2013 13:50

Serdecznie dziekuje!:D

gdziala 04.06.2013 04:29

Dało by radę pojechać dalej?:at:

calgon 05.06.2013 20:56

Ja także czekam grzecznie

Kobra 11.08.2013 11:06

Stało się coś? Jeśli nie to prosimy dalej :at:

RAVkopytko 11.08.2013 21:56

Grabbie,Dawaj:lukacz:

grabbie 26.10.2013 19:33

Wybaczcie Panowie i Panie to sromotne opóźnienie... w przyszłym tygodniu podrzucę dzień następny :D

calgon 27.10.2013 09:39

No chłopaku bierz sie do roboty bo od jutra zaczynam gonić Cię z moją relacją.Kierunek ten sam.

grabbie 27.10.2013 17:07

DZIEŃ 9 - PARK THETH I GÓR CIĄG DALSZY.

Noc minęła spokojnie, bez żadnych przygód. Podnoszę się wcześnie, słońca jeszcze w dolinie nie widać. Zbieram graty, szybka toaletka i mocuje się z bagażem do motocykla. Wysoko nad szczytami promienie słońca nieśmiało zaglądają w dolinę. W powietrzu stale unosi się dym. Jest jeszcze przenikliwie chłodno ale wiem, że to będzie kolejny gorący dzień. Przede mną droga powrotna do Szkodry jednak nie tą samą drogą, którą przyjechałem tu wczoraj. W ten sposób zrobię piękną pętlę, wrócę do Szkodry i zobaczymy co dalej.

https://lh4.googleusercontent.com/-D...o/P1160595.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-T...o/P1160592.JPG

Dookoła cudowne szczyty Gór Przeklętych. Wysokości wierzchołków oscylują w okolicy 2500m n.p.m. ale patrząc po strzelistych i surowych skalnych szczytach można odnieść wrażenie, że ten region jest nieco wyżej. Przede mną około 80km do Szkodry z czego 3/4 po kiepskiej jakości szutrach. Zabawę czas zacząć :D.

https://lh3.googleusercontent.com/-c...o/P1160597.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/KE...w=w800-h600-nohttps://lh4.googleusercontent.com/SG...w304-h227-p-no

Po kilku kilometrach zaczęły się drobne problemy nawigacyjne. Według mojej mapy powinienem przejechać na lewy brzeg strumienia. Spotykam też starego Land Rovera z Austrii z dwoma chłopakami, którzy mają ten sam problem. Szukaliśmy mostu ale go nie było. Wygląda na to, że strumień w pewnym miejscu rozlewa się i płynie sobie to tu to tam. Trzeba przez to wszystko przejechać i wydostać się na lewą stronę. O tej porze roku to bułka z masłem. Ciekawe jak to wygląda na wiosnę :D.

https://lh6.googleusercontent.com/-3...o/P1160602.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-l...o/P1160603.JPGhttps://lh6.googleusercontent.com/-1...o/P1160605.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-Z...o/P1160607.JPG

Jeśli chodzi o drogę to muszę przyznać, że spodziewałem się czegoś znacznie gorszego. Ta droga jest po prostu przejezdna. Czujesz się pewniej - jedziesz szybciej, masz obawy - jedziesz wolniej. Nie było nigdzie problemów z przejazdem wynikających z jakiegoś wybitnie offroadowego charakteru tej trasy. Dzień wcześniej, ekipa z Mazowsza wspominała coś, że tędy niby jest trudniej, że gorzej itp. Po drodze jacyś miejscowi też wskazywali mi, że do Szkodry to ja z pewnością źle jadę i powinienem zawrócić. Ja napieram jednak dalej. Jest masa zabawy, tony kurzu i mnóstwo wspaniałych widoków :). Nawet gdybym miał zawracać - będzie warto.

https://lh6.googleusercontent.com/-r...o/P1160609.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-G...o/P1160613.JPG

Elegancja francja - piesi kładką, sprzęty przez bród. W oddali widać bardzo popularny środek transportu w okolicy. Mercedes 207. Widziałem też stary model Renault 5, który twardo poginał po tych ścieżkach na kompletnie łysych oponach.

https://lh5.googleusercontent.com/-A...o/P1160617.JPGhttps://lh6.googleusercontent.com/-m...o/P1160618.JPG

Woda jest tutaj obłędnie czysta. Niespotykana wręcz przejrzystość i cudowny kolor. Zdjęcie tego nie oddaje ale u dołu zdjęcia to z pewnością zakryłoby mnie razem z afryczką :)

https://lh3.googleusercontent.com/-1...o/P1160619.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-D...o/P1160625.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-w...o/P1160629.JPGhttps://lh3.googleusercontent.com/-u...o/P1160633.JPGhttps://lh6.googleusercontent.com/-x...o/P1160637.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-X...o/P1160644.JPG

Jeszcze stosunkowo wysoko w górach zaczyna się świeżutki i pachnący nowością asfalt. Po raz kolejny mam uczucie szutrowego niedosytu... niby kilkadziesiąt kilometrów górskiej, kamienistej wyrypy minęło ale chciałoby się jeszcze. Docieram ponownie do Szkoder. Krótka rozkmina co, gdzie i którędy i już jestem na wylocie. Żar leje się z nieba. Szybkie tankowanie motocykla i mojej spragnionej mordy i lecę na Kukes. Wybieram starą drogę SH5 i kieruję się powolutku na wschód w kierunku masywu Korab.

https://lh4.googleusercontent.com/-g...o/P1160645.JPGhttps://lh6.googleusercontent.com/-9...o/P1160646.JPG

Stara droga (nowa to teraz autostrada, którą jest dalej ale jedzie się szybciej) jest nie najlepszej jakości, przepotwornie kręta i obrzydliwie górska. Chyba nie sposób znaleźć tu odcinka 100m, który byłby idealnie prosty. Zakręt na zakręcie goni następny zakręt. Największa zaleta to kompletna cisza. Zero ruchu. Dokoła morze gór i przestrzenie niezmącone żadnym miejskim krajobrazem.

https://lh5.googleusercontent.com/-9...o/P1160647.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-0...o/P1160651.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-V...o/P1160659.JPGhttps://lh6.googleusercontent.com/-x...o/P1160661.JPG

W Kukes odbijam na SH31 i przesuwam się na południe, wzdłuż granicy z Kosovem. Następnie odbijam w jeszcze skromniejszą drogę w lewo, która... nie ma numeru ale jakoś na nią trafiłem. Okazała się z resztą w budowie i gdzieniegdzie pomykało się po podbudowie a gdzieniegdzie widniał już zacny asfaltowy chodniczek. Po drodze, w jednej z wiosek widzę mały sklepik a przed nim zaparkowane dwa, objuczone po pachy rowery. Myślę sobie... środek Albanii, ziomki na rowerach? To muszą być Polacy :). Wchodzę do sklepiku po zimną colę i oczywiście słyszę polski język. Goście po czterdziestce zostawili sobie auto gdzieś na północy i śmigają na rowerkach aż miło na południe. Mówię, że jadę do Peshkopi na co oni z uśmiechem odpowiadają - my też... tylko Ty będziesz tam za 2 godziny, a my za 2 dni.
Przy okazji całą zgraja miejscowej dzieciarni miała z nas rozrywkę.

https://lh4.googleusercontent.com/-W...o/P1160663.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-y...o/P1160664.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-w...o/P1160669.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-P...o/P1160676.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-b...o/P1160684.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-U...o/P1160683.JPG

Po ostatnich przygodach w Czarnogórze miałem jakąś blokadę przed szukaniem jakichś miejscówek do biwaku na dziko. Włączyła się kontrolka i koniec. Psycha rysowała przeróżne scenariusze i za nic w świecie nie chciałem już spać na zielonym. Dlatego zdecydowałem, że dobrnę do Peshkopi przed nocą i tam może poszukam jakiegoś hoteliku. W ten oto durny sposób minąłem lekkomyślnie zjazd na rezerwat Turaj i drogę w kierunku szczytu Korab. Taki byłem głupi. Teraz już wiem, że trzeba będzie tę stratę kiedyś nadrobić. U góry pięknie widać szczyt Korab, na granicy Albanii i Macedonii.

Słońce ucieka za horyzont a ja przestraszony wizją spania w krzonach, z obawy o kolejne straty kieruję się do było nie było cywilizacji.

Do Peshkopi docieram jeszcze za dnia. Zrobiłem trzy rundki po "centrum" i na skrzyżowaniu zagadnął mnie młody chłopak. Po angielsku zapytał czy nie potrzebuję noclegu. Ja odparłem, że i owszem, pytanie tylko za ile. Jegomość nie wie ale tu obok w sporym hotelu pracuje jako kelner. W ten sposób dostałem pokój z łazienką, klimą i satelitą za całe 15 Euro. Hotel był przeogromny, miał chyba ze trzy duże skrzydła i po wyjściu z klatki schodowej należało jeszcze jakieś 187 metrów iść z klamotami do pokoju. Musiałem dwa kursy zrobić. Piętro trzecie a windy nie ma. Jednak namiot przy samym moto jest wygodniejszym rozwiązaniem :P. Zamykany parking na tyłach hotelu był darmową opcją... pół nocy chodziłem sprawdzać czy na pewno brama jest zamknięta :/...

https://lh4.googleusercontent.com/-T...o/P1160690.JPGhttps://lh3.googleusercontent.com/-v...o/P1160691.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-4...o/P1160695.JPG

Na kolację coś miejscowego ale przyznać muszę, że jakością strawy to tutaj nie grzeszą. Pocieszam się miejscowym browarkiem i samotnym, nocnym spacerem przez główny deptak. Rudy na głowie i czerwony na gębie wśród samych śniadych twarzy czułem się lekko nieswojo lecz względnie bezpiecznie :D

Navaja 27.10.2013 20:03

Się czyta. Fajnie, że piszesz dalej. :brawo::brawo::brawo:
Jedna tylko mała uwaga: droga ze Skoder do Kukes to nie SH15 tylko SH5.

grabbie 27.10.2013 20:25

O! dzięki za uwagę, już poprawiłem. Jakoś te drobne maczki na google maps mi się zlały :)

grabbie 28.10.2013 14:35

DZIEŃ 10 - NA POŁUDNIE ALBANII

Przed snem znowu włączyła mi się psycha i tak sobie przypomniałem pewien brytyjski film, w którym w pewnym hotelu handlowali narządami nielegalnych imigrantów. I wyobraziłem sobie swoją sytuację. Jestem sam w środku jakiejś mieściny w Albanii, zgarnia mnie jakiś chłopaczyna z ulicy, dostaje pokój, z którego ewentualna ucieczka poprzedzona byłaby labiryntem korytarzy i klatek schodowych zanim dotrę do motocykla... a gość jestem w pełnym zdrowiu więc nereczka byłaby jak malowana. Takie brednie mi przelatywały przez czachę. Rankiem wstałem jednak bez ubytków i w jednym kawałku. Zwlekam się nieco obolały z wyra i nieśpiesznie wyruszam w stronę... motocykla.

https://lh6.googleusercontent.com/-I...o/P1160698.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-k...o/P1160700.JPG

Afryczka nietknięta czekała wiernie na swojego kierownika i jego klamoty. Podczas codziennych rytuałów z zapinaniem bagaży doceniałem przez łzy utratę części bagaży. Parking na tyłach opuszczam wąską uliczką i od razu znajduje się na głównej ulicy - w nocy ruch tutaj jest zamknięty i pełni ona rolę głównego deptaku. Na wprost mojego wyjazdu spotykam dwóch jegomości z Niemiec na BMW i Husqvarnie. No i zaczyna się pogawędka. Zaczęło się od tego gdzie oni byli i gdzie jadą, gdzie ja byłem i dokąd zmierzam. Okazało się, że goście jadą właśnie do Theth, skąd ja wróciłem. Ten na husce miał koła supermoto i obawiał się czy da radę. Powiedziałem im, że jeśli są na lekko (a mieli mało bagażu) i jest sucho to nie powinni mieć problemów. Jak zobaczyłem niemiecką mapę Albanii u jednego z nich, na którą czekałem tydzień we wrocławskim Podróżniku, a którą dopiero mi co ukradli to się mało nie popłakałem :[. Co ciekawe podszedł do nas jeden miejscowy, częstując papierosami próbował się z nami dogadać, poradzić gdzie jechać i które drogi wybrać. Był kierowcą ciężarówki. Mimo iż nie dogadaliśmy się zbytnio było bardzo miło.

https://lh4.googleusercontent.com/-p...o/P1160701.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-U...o/P1160702.JPG

Zostawiam Peshkopi około godziny dziesiątej. Wyjeżdżając rzucam okiem na miasto. Trzeba przyznać, że mnóstwo się tutaj buduje. Jak tylko okiem sięgnąć poza miejski krajobraz, wszędzie góry. Tutaj popełniam kolejny strategiczny błąd. Wymyśliłem sobie, że żeby zdążyć na czas na prom w Grecji muszę zostawić sobie dzień zapasu na wypadek nieprzewidzianego, np. kapcia. W ten sposób, bojąc się nieprzewidzianych przygód zdecydowałem, że nie pojadę drogą SH36 do Burell aby na okrętkę wrócić przy pomocy SH16 do SH6 przy granicy z Macedonią tylko już teraz pocisnę dalej na południe SH6.

https://lh3.googleusercontent.com/-Y...o/P1160704.JPGhttps://lh3.googleusercontent.com/-8...o/P1160708.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-K...o/P1160709.JPGhttps://lh3.googleusercontent.com/-n...o/P1160710.JPG

Kilka kilometrów za Shupenze odbijam przez mostek na drogę, która nie posiada numeru. Nawijałem kolejne kilometry górskich serpentyn po drodze w przeróżnych etapach jej budowy. Momentami jest dopiero co żywo zerwany humus (o ile można to w tym klimacie tak nazwać), niekiedy jedzie się po podbudowie z bardzo dużych i luźnych kamoli a czasem jest to już bardzo dobrze ubita warstwa żwirowa. Praktycznie cały odcinek do Librazhd jest jednym wielkim placem budowy. Droga jest szeroka, kręta, górska i dzika. Po drodze mijam zupełnie nie oznaczone maszyny podczas pracy, koparki, wywrotki, spychacze i walce. Są też dwa lub trzy bardzo przyjemne brody. Wokół przecudne widoki, kilometry gór i niesamowite przestrzenie. Są chwile kiedy droga jest tak równa, prosta i szeroka, że bez problemu można rozwinąć 100km/h wzbijając w powietrze kilometry sześcienne pyłowej chmury. Wyobrażam sobie, że od kiedy będzie tu asfalt, podróż tą drogą to już nie będzie to samo. To zaskakujące jak cienka warstwa czarnego, bitumicznego syfu potrafi wprowadzić pewien dysonans w odbiorze krajobrazu naturalnego.

https://lh3.googleusercontent.com/-F...o/P1160712.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-u...o/P1160715.JPGhttps://lh3.googleusercontent.com/-n...o/P1160716.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-5...o/P1160720.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-d...o/P1160721.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-f...o/P1160725.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-P...o/P1160727.JPG

Melduje się w Librazhd i w tym miejscu wpinam się w dobrej jakości asfalt SH3, który prowadzi mnie dalej do jeziora Ohrydzkiego a następnie do miasteczka Pogradec. Tam zaplanowałem sobie popas na ten dzień. Zupełnie nie wiem czemu gdzieś się spieszyłem. Obierałem cel i gnałem do niego jak poparzony. Jakieś wewnętrzne napięcie nie dawało mi spokoju i bez sentymentu mijałem kolejne górskie masywy i kręte doliny. Nie dałem sobie czasu na oddech, na spokojną analizę miejsca i czasu, która z pewnością pozwoliłaby mi dużo swobodniej powłóczyć się pośród mijanych regionów. Pozwoliłoby mi to odnaleźć miejsca, drogi czy rezerwaty, które teraz wiem, że po prostu bezczelnie minąłem a były warte odwiedzenia. Może to perspektywa spóźnienia na prom tak na mnie działała, a może to wszystko dookoła co można było zobaczyć z każdej obranej drogi było na tyle fascynujące i nowe, że nie było ochoty drążyć tematu głębiej.

https://lh6.googleusercontent.com/-A...o/P1160730.JPGhttps://lh3.googleusercontent.com/-b...o/P1160731.JPGhttps://lh6.googleusercontent.com/-X...o/P1160733.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-l...o/P1160736.JPG

Opuszczam Perrenjas. Przede mną ostatni masyw przed jeziorem Ohrydzkim. Droga jest tutaj nadzwyczaj dobra.Drogą SH3 wjeżdżam na ostatnią przełęcz i moim oczom, w oddali ukazuje się turkus jeziora Ohrydzkiego na tle potężnych gór Galicica, po stronie Macedonii. Masyw ten osiąga w porywach ponad 2200m n.p.m i wygląda obłędnie. Odcinek SH3 nad samym jeziorem pozostawia wiele do życzenia i trzeba uważać na wyrwy w asfalcie. Docieram do Miejscowości Pogradec. Rzut okiem na odpowiednią mapę (którą straciłem) wystarczyłby aby odnaleźć na niej przejście graniczne na drodze SH64 i zrobić szybki skok w bok na Macedońską stronę. Teraz wiem, że czeka tam piękna droga w górach Galicica i kolejne jezioro Prespa. Z Pogradec do granicy są jakieś 4 kilometry...

https://lh4.googleusercontent.com/-x...o/P1160738.JPGhttps://lh3.googleusercontent.com/-e...o/P1160740.JPG

W centrum miasteczka znajduję piekarnię i wchłaniam dwa przeogromne, świeże i przepyszne rogale z czekoladą. Mam spokój z obiadem na cały dzień. Wbijam na plażę miejską i rozkoszuje się widokiem wody i gór w oddali. Jest oczywiście okropnie gorąco - około 35 stopni w cieniu. Tutaj poświęcam chwilę nad mapą żeby ogarnąć trochę sytuację.

https://lh3.googleusercontent.com/-f...o/P1160742.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-R...o/P1160745.JPG

Było wczesne popołudnie więc nie miałem ochoty zostawać tutaj na resztę dnia i nocleg. Postanowiłem jechać dalej, do Korce, dalej drogą SH3. Po wyjeździe z miasta zrobiło się nieco nudno. Teren się wyrównał i góry odsunęły się w stronę horyzontu. Korce okazało się dużym i nieciekawym miejscem. Postanowiłem zatem jechać dalej na południe. Opuszczam miasto drogą SH75 w kierunku Leskovik. Tutaj zaczęło się dziać coś ciekawego. Według mojej mapy, którą zakupiłem w Albanii do Leskovik można dojechać drogą SH75 koloru żółtego jadąc po prostu na południe. Druga droga, jakieś 30 kilometrów po wyjeździe z miasta odbija nieco na zachód, nie ma numeru ale również jest koloru żółtego i zmierza do drogi SH75 ale na wysokości miasta Permes. Obrałem tę drugą opcję, bo nie chciałem jeszcze jechać do Grecji. Leskovik jest przy samej granicy a Permes nieco dalej. Teraz wiem również, że po drodze warto byłoby z Permes grzać do Vlore i Gjirokaster, których w ogóle nie miałem wtedy w planach.

https://lh5.googleusercontent.com/-R...o/P1160751.JPGhttps://lh6.googleusercontent.com/-b...o/P1160752.JPG

Za mną nieco wyrównany obszar z miastem Korce. Ponownie wjeżdżam w kręte i górskie drogi.

https://lh4.googleusercontent.com/-t...o/P1160756.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-C...o/P1160759.JPG

Przed miejscowością Mollas odnajduję dosyć wyraźne odbicie w prawo. Kilka kilometrów i asfalt się kończy. Nie ma w tym nic dziwnego, według albańskiej mapy spokojnie może to być droga barwy żółtej. Jest w miarę równo ale trzeba gdzieniegdzie uważać na wystające większe kamienie. Jadę sobie więc znowu szutrówką w góry nie spodziewając się niczego złego. Jedyny problem polegał na tym, że drogi tej nie było na moich mapach z Locus Pro więc opierałem się jedynie na mapie papierowej.

https://lh6.googleusercontent.com/-Q...o/P1160762.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-5...o/P1160763.JPGhttps://lh3.googleusercontent.com/-z...o/P1160764.JPG

Po drodze mijam kilka rozjazdów i skrzyżować ale wybieram kierunek wyraźnie bardziej rozjeżdżony. Im dalej jadę tym wyżej się wspinam. Po drodze mijam malownicze jeziorko. Przez chwilę zastanawiałem się nad noclegiem w tej okolicy jednak kilka śladów obecności 'tubylców' w połączeniu z czarnogórskimi przygodami ostudziło moje zapały. Jadę dalej. Po kilku ładnych kilometrach droga zaczyna robić się coraz bardziej kręta i wiedzie co raz wyżej. To lubię! - pomyślałem. Nawierzchnia stawała się wyraźnie bardziej wyboista, roślinność wypierały coraz większe połacie skał. W pewnym miejscu przytarłem lewą torbą o duży głaz leżący przy samej drodze i uzyskałem tym sposobem piękny boczny otwór załadunkowy. Po opatrzeniu rannego pancerną taśmą potoczyłem się dalej. Ku mojemu zdziwieniu dojechałem na plac, gdzie stał jeden samochód, kilka domków z kamienia, wokół żywego ducha i żadnych śladów dalszej drogi.

https://lh5.googleusercontent.com/-X...o/P1160766.JPG

Za mną było widać jedynie ogromne śmietnisko. Wyglądało jakby tędy miejscowi chodzili wyrzucać śmieci i tyle. Przejazdu nie było. Jak patrzę teraz na google maps to miejsce to zwie się Kaltanj. Zawróciłem grzecznie w poszukiwaniu jakichś rokujących rozjazdów. Kilka kilometrów wstecz próbuję w prawo ale po kilkuset metrach ląduję w kolejnej osadzie bez przejazdu - Qesarake. Cofam się jeszcze i celuję ponownie w prawo. Dość wyjeżdżona gliniasta droga daję nadzieję na powodzenie. Najgorsze było to, że skala mojej mapy nie pozwalała dokładnie ocenić gdzie jestem (była tylko jedna żółta droga) a według nawigacji błądziłem już dawno w morzu zieleni.

https://lh4.googleusercontent.com/-6...o/P1160767.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/--...o/P1160768.JPG

Jadę więc sobie w miarę pewnie dalej. Droga prowadzi przez niski las, w dół, później w górę. Na wszelki wypadek włączyłem nagrywanie śladu gps. Po jakimś czasie ślady stają się mniej wyraźne, wyjeżdżam na jakieś wzniesienie, kierunek kompletnie nie w tę stronę, w którą chciałem. Na jakiejś połonince docieram do kolejnej drogi. Zapala mi się w głowie kontrolka więc asekuracyjne obieram kierunek w lewo, jakbym chciał wrócić skąd przyjechałem. Dopiero teraz widzę na mapie satelitarnej, że właściwy kierunek był właśnie w prawo.

https://lh4.googleusercontent.com/-I...o/P1160770.JPGhttps://lh3.googleusercontent.com/-K...o/P1160771.JPG

Docieram do jakiejś miejscowości, wjeżdżając przez cmentarz, ledwie widoczną ścieżką na trawie. Stoi jakieś Pajero ale ludzi zero. Z cmentarza dojeżdżam do 'centrum' - trzy chałupy, stara ciężarówka Ifa i Samuraj. Ale jest! Jest droga!. Celuję w nią i zaczynam piekielnie stromo staczać się po luźnej i wymytej przez deszczowe potoki nawierzchni. Zachodziłem w głowę jak tu się tą Ifą wjeżdża?!. Teraz okazuje się, że dojechałem do czegoś co się nazwa Lencke. Zamiast wracać skąd przybyłem jechałem dalej na wschód, na czuja w kierunku asfaltu z którego przybyłem. Problem polegał na tym, że zrobiło się okropnie stromo, droga przestała być drogą a stała się górską ścieżką dla osiołków i ludzi. Zatrzymałem się w pewnej chwili co by ochłonąć i spojrzeć trzeźwo na swoją sytuację. Co ciekawe, na pierwszy rzut oka znajdowałem się na totalnym odludzi. Jednak jak zacząłem dokładnie obserwować okoliczne wzniesienia i doliny to okazało się, że co chwile gdzieś znajduje się jakieś domostwo. Wyglądało to jednak tak jakby wszędzie dojazd odbywał się pieszo lub konno. Tu po prostu żyli sobie ludzie, były drobne poletka uprawne i pastwiska. Jak popatrzeć na zdjęcia satelitarne to jest tu wokoło mnóstwo dróg, dróżek i ścieżek, o których przeznaczeniu wiedzą zapewne tylko miejscowi.

Dalej było tak stromo, że w tym momencie zawracanie nie w chodziło w grę. Przy tej nawierzchni w życiu nie wdrapałbym się z powrotem do Lencke. Zmierzałem w kierunku jakiegoś kamienistego żlebu, z którego wyjazd wyglądał podobnie jak moje obecna ścieżka. Mało tego, wypatrzyłem w oddali lokalesa popędzającego osiołka z chrustem ku górze. Niezłe klimaty. Jadę dalej, jakieś wielgachne kamole walą mi pod silnik a na kilku ewidentnie się wieszam. Podjazd na następne wzniesienie zdecydowałem zrobić po trawie, bokiem tak żeby nie cisnąć przez wielkie kamole i sypki żwir. Udało się. Na górze kolejna blada ścieżka ale już wyraźnie dla pojazdów wielośladowych. W miarę upływu metrów droga staje się co raz wyraźniejsza. Po kilkunastu minutach niepewności wracam do jakiejś wioseczki, w której już byłem. Stąd celuję z powrotem do asfaltu SH75. Trochę przestraszony ale i zawiedziony jadę asfaltem dalej. Byłoby zdecydowanie inaczej gdyby mieć chociaż dobrą mapę topograficzną na gps.

https://lh4.googleusercontent.com/-L...o/P1160774.JPGhttps://lh6.googleusercontent.com/-A...o/P1160778.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-8...o/P1160779.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-O...o/P1160783.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-t...o/P1160787.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-m...o/P1160788.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-5...o/P1160791.JPG

Dalej pomykam już asfaltem przez puste doliny pośród gór dzikich szczytów. No po prostu poezja. Słońce powoli chyli się ku zachodowi a ja z zainteresowaniem rozglądam się za ewentualnym miejscem na dziki nocleg. Ponownie ponure myśli wybijają mi zielone spanie z głowy. Docieram do Leskovik. Tutaj robię małe zaopatrzenie. Jakiś lokalny rider szpanuje na starej i zmęczonej xtz 750 z dzieckiem z tyłu, obaj bez kasków. Rzut okiem na mapę i dochodzę do wniosku żeby może jednak do tej Grecji dzisiaj skoczyć.

https://lh5.googleusercontent.com/-B...o/P1160792.JPGhttps://lh6.googleusercontent.com/-d...o/P1160793.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-Y...o/P1160796.JPG

Nie bez przeszkód udaje mi się znaleźć wyjazd z miasta drogą SH65 w kierunku granicy. Droga jest oczywiście w budowie. Dopiero przed samym przejściem pojawia się asfalt. Melduje się na przejściu. Albańsy celnicy bez przeszkód oddają paszport. Jadę mostem na drugą stronę rzeki i melduje się u Greków. Wokoło nikogo. Mam w ogóle wrażenie jakbym dzisiaj był jedynym, który z tego przejścia korzysta. Celnik bierze paszport, sprawdza, coś tam gmera w komputerku i daje paszport drugiemu. Dostaję informację, że u niego ok ale teraz ten drugi jegomość się mną zajmie... i się zaczyna. Faktem jest, że patrząc po ubiorze wyglądałem jak młody rudy, czerwonoskóry Albańczyk co to chwilę temu podpieprzył jakiemuś polakowi motocykl i próbuję tymże skromnym przejściem coś do Grecji przemycić. Zaczęło się od pytań, skąd, dokąd, na jak długo, dlaczego, w jakim celu. Potem gościu do mnie rzucił - otwierać kufer!. Spoko ale po kufrze była i karimata, i lewa torba. Odpinanie, wypakowywanie każdej najmniejszej paczuszki, pokazywanie, tłumaczenie i tak dalej. W torbie znaleziono butelki z wodą. - Co to jest?! - padło pytanie. Tłumaczę grzecznie, że kranówa ale gościu musiał każdą wziąć i obwąchać. Podobnie tłumaczyłem co to są klocki hamulcowe i regulator napięcia, butelka z gazem, naczynia, zapalniczka, nóż... po co mi to i tak dalej. Nic nie znalazłszy kazał odpinać namiot. Nie ruszałem go od Czarnogóry ale spoko. Wybebeszamy wszystko, stelaże, szpilki, podłoga, tropik. - Jest! Co to jest!? - gość wydziera się jakby właśnie przemytnika znalazł na gorącym uczynku. Triumf bije z jego greckiej, ciemnej facjaty. Wymacał sobie w tropiku takie piankowe usztywnienia od wylotów wentylacyjnych i chyba mu się wydawało, że jakiś biały proszek jest w środku. Poszukiwania oczywiście spełzły na niczym a ja sterczałem tam jeszcze 15 minut, żeby wszystko po zbierać do kupy. Już mi się Grecji odechciało.

https://lh3.googleusercontent.com/-R...o/P1160797.JPGhttps://lh6.googleusercontent.com/-6...o/P1160800.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-7...o/P1160802.JPG

Po greckiej stronie uderzyła mnie szerokość i równość asfaltów, które na mapie ledwo jawiły się bialutką, cieniutką kreseczką. Dojechałem do Kalpaki i cena benzyny prawie zrzuciła mnie z siodła. Dwa zero pięć euro za litr! To grubo ponad moje planowane średnie euro pięćdziesiąt. Pomyślałem sobie, że znajdę tu gdzieś nocleg przy granicy żeby jeszcze jutro wyskoczyć do Sarande po albańskiej stronie.

Po przekroczeniu granicy poczułem, że jestem bliżej jakiejś cywilizacji. Drogi zupełnie inne, miejscowości bardziej rozbudowane i schludne a stacje benzynowe większe i ładniejsze. Nie żeby mnie to cieszyło. Z Kalpaki pojechałem drogą 22 i tuż przed granicą odbijam na Ktismata. Znajduję jakąś knajpkę i pytam o nocleg. Wyglądam jak zjawa z horroru więc przyjmuję na klatę niezręczną odmowę, że niby nie ma miejsca itp chociaż zupełnie nikogo nie było w lokalu. Za poradą pojechałem do Delvinaki. Tam udało mi się znaleźć schludny pokoik za całe 25 eur... No cóż, cywilizacja wita. Nie mam wyboru bo już kompletnie ciemno. Biorę prysznic i schodzę na dół do knajpy. W hoteliku rządzi matka z córką, z czego ta pierwsza niczego po niegrecku poza ogromnym uśmiechem nie potrafi z siebie wydobyć. Na pytanie córki - co byś zjadł? - odpowiadam, że ... jakieś może mięsko? Uśmiechnięta greczynka prowadzi mnie do kuchni i pokazuje kolejne gary z mięsiwem - Tu wieprzowina taka a taka, tu baranina z pomidorami, tu jagnięcina z tym i tym a tam to i tamto. - Oczami dawno zjadłem już wszystko ale skusiłem się na baraninkę z warzywami i frytkami, które kobitki ręcznie wycinają z ziemniaków. Do pełni szczęścia jeszcze piwko, mały spacer po okolicy i kimono. Po trzech sekundach od logowania na poduszce Morfeusz zabrał mnie do siebie.

calgon 28.10.2013 16:45

porównując ceny z października jesli chodzi o noclegi to sezon wypada masakrycznie.
Pisz dalej kolego

gdziala 31.03.2014 05:06

Pora już dokończyć:lukacz: bo się popcorn kończy...


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:28.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.