![]() |
Pięknie,Atomek,Musisz znaleźć oficynę wydawniczą :bow:
|
Jako żywo, pięknie się to czyta:bow:
|
niesamowite, aż łza...
eeech ...w Oblęgorku, a z drugiej strony polskie społeczeństwo, ze społecznych składek 175 milionów złotych na utrzymanie... |
Serdeczne pozdrowienia od Samych Swoich dla wszystkich, którzy tu zaglądają:
|
Również pozdrawiam, czapką do ziemi :)
Sikoreczki :) |
20 Załącznik(ów)
Załącznik 59315
Załącznik 59316 Załącznik 59317 Zapraszam do kącika czytelnika :) Załącznik 59318 Załącznik 59319 W ramach nieustających prób odpowiedzi na pytanie âSkąd się wzięli Sami Swoiâ podzielę się z Wami prawdziwą, wielką historią. Wolność naszego narodu nie została nam dana raz na zawsze. Wymagała ciągłej walki. W miarę siły przeciwnika powstawały sojusze- choćby Unie z Litwą. Było ich kilka; zawierane i odnawiane do wspólnej obrony przed rujnującą ekspansją Zakonu Krzyżackiego. Od tej pierwszej w Krewie z1385r aż do Lubelskiej z 1569. Przetrwały do zaborów. Były niezbędnym kompromisem ciągle narażonym na próby zerwania. Bez nich nie byłoby choćby Grunwaldu⌠W opowieści zmierzam do najbardziej zapomnianej bitwy w nasze historii- Bitwy nad rzeką Świętą, ze względu na swoje znaczenie zwanej też drugim Grunwaldem. Po 25latach od klęski potęga krzyżacka odradzała się. Kolejna Unia w Grodnie z 1432r wzmacniała Koronę odsuwając zbuntowanego brata Władysława Jagiełły- księcia Swirdygiełłę. Z pomocą pokrzywdzonemu, żeby obalić rządy Zygmunta Kiejstutowicza, nadeszli Krzyżacy z Inflant wraz ze wsparciem rycerstwa z Rusi i Czech. Załącznik 59320 1 września 1435r przeciwko tej sile stanęli litewscy bojarzy wraz z 8000 polskiego rycerstwa. Zagrzmiała âBogarodzicaâ i jedna szarża pod wodzą Jakóba z Kobylna roztarła w proch potęgę Zakonu inflanckiego; w dobrą godzinę poległo kilkanaście tysięcy Niemców łącznie z Wielkim Mistrzem Zakonnym Kirkshoffem. Poboisko to wieś, gdzie rozegrała się bitwa. Dziś miejsce skromnie oznaczone dębowym gajem jakby uśpione i nie skażone upływem czasu. Widok rycerskiego hufca byłby tu czymś naturalnym. Załącznik 59321 Załącznik 59322 Załącznik 59323 Załącznik 59324 Nieopodal leży miasto Wiłkomierz (od 1918 Umkerge). To jedna z najstarszych osad na Litwie. W nazwie wilk i dziewczyna... Załącznik 59325 Załącznik 59326 Załącznik 59327 To Zamkowa Góra w Wiłkomierzu, gdzie już przed 1225 r stało warowne grodzisko. W jego w pobliżu w 1387 na chrzest Litwy, Jagiełło ufundował kościół stanowiący jedną z pierwszych parafii katolickich Załącznik 59328 Załącznik 59329 Załącznik 59330 A moje wspomnienie kończy się tu, w Trokach , na wieży Starego Zamku, gdzie w 1440r zostaje zamordowany Wielki Książę Litewski Zygmunt Kiejstutowicz czym zostaje przekreślone włączenie Litwy do Korony aż do innej unii- lubelskiej i powstania Rzeczpospolitej Obojga Narodów w1569r. Załącznik 59331 Załącznik 59332 Witaki nad rzeką Świętą Załącznik 59333 Przy okazji chciałbym polecić dobre miejsce do spania lub zjedzenia wyśmienitych kibinów i nie tylko. Ze dwa km od Trok w malowniczo położonych Jowariszkach pensjonat prowadzą miejscowi Polacy, mili P. Sidorczukowie. Można w pokojach, można też w ziołach :): Załącznik 59334 Wspierajmy Samych Swoich! http://www.noclegi-online.pl/noclegi...zagroda-o20656 |
Dzięki, inspirujące
|
Az milo czytac Tomek!
|
:Thumbs_Up: super, Tomku! Chyba namówiłeś mnie na rodzinną wyprawę!
|
Tomku dzięki! W tym roku błądząc po okolicy Wiłkomierza (szukając 2 opuszczonych baz wojskowych) 3 razy przejeżdżaliśmy mostem, który uwieczniłeś na zdjęciu:
http://africatwin.com.pl/attachment....1&d=1447777073 i nie wiedziałem, że to takie ważne miejsce pod względem historyczny - piękne rejony, które zapraszają do odwiedzin. |
Dzięki Tomek za lekcję historii , chyba większość miała dziurę z 1435
|
Dzięki za dobre słowa. Zapraszam- zawsze na półce można znaleźć jakiś zakurzony, opasły tomik :), po przeczytaniu którego chciałoby się jechać i zobaczyć to na własne gały.
Czasem, jak się człowiek mocno naczyta i pojedzie, to aż dziw, że ludzie już tam nie żyją w kurnych chatach, nie chodzą boso i w płóciennych koszulinach... ale kto wie, gdyby tak przeczytać jakiś rękopis i pojechać głębiej w las... |
ATomek nawiązując do tych tomików.....
Rozmawialiśmy trochę przy ognisku na zakończeniu sezonu w Białej. Okoliczności jednak były takie, że mam sporą dziurę w pamięci :dizzy: :D Bardzo ciekawie opowiadałeś o kresach. Pytałem Ciebie o jakąś godną przeczytania książkę na temat tego co stało się na Wołyniu i jego bliższych-dalszych okolicach. Problem w tym, że nie pamiętam czy i co mi poleciłeś. Zapytam zatem jeszcze raz. Co mogę przeczytać ?? Chodzi o książkę przystępną, a nie dla osoby chcącej się z historii doktoryzować. |
Niestety, ja też nie pamiętam. Słowo "dziura" pada tu po raz kolejny :)
"Przemilczane ludobójstwo na Kresach" to jakieś 160stron złożonych z felietonów publikowanych do 2010r prasie przez ks.Isakowicz Zaleskiego. Napisane prostym językiem wzbogacone relacjami ofiar i obszernym uzupełnieniem Pani Ewy Siemaszko- badacza i eksperta w temacie. W tej formie można czytać na wyrywki, choć nie wyczerpuje tematu. Moim zdaniem w tym trudnym temacie niezbędne jest poznanie tła w historycznej kolejności. Prawdziwy obraz konfliktu pojawia się w miarę kolejnych wydarzeń. Dopiero poznając chronologię decyzji rządu Polski i Ukrainy będziesz mógł określić swój pogląd. Emocje to za mało. Okiem obiektywnego, wybitnego historyka Grzegorza Motyki można poznać cały konflikt polsko-ukraiński w opracowaniu "Od rzezi wołyńskiej do akcji Wisła". Zdjęcia, przypisy... choć to 500stron to nadal publikacja popularno naukowa. Obydwie mogę Ci wypożyczyć. Priw |
Dzięki :Thumbs_Up: Poczytamy....pogadamy :)
|
1 Załącznik(ów)
Załącznik 59975
Bardzo mnie ucieszyła dzisiejsza wiadomość o powrocie kamiennych lwów na Cmetarz Orląt Lwowskich. Wielokrotnie kłaniałem się im będąc we Lwowie i wielu zachęcałem do odwiedzenia ich w miejscu ich zesłania: jeden stał przy stromej, krętej drodze do Winnik, drugi w krzakach przy szpitalu psychiatrycznym... Obydwa niszczały w samotności. Czas zatarł napisy ale nie stępił ich pazurów "ZAWSZE WIERNY" " TOBIE POLSKO" |
o! jest rano, nie boli mnie głowa a na dodatek kolejna dobra wiadomość :D
|
No właśnie, bardzo dobra wiadomość, w związku z którą pracuję intensywnie nad tym, żeby mnie bolała głowa jutro rano...taaaaaaaaka robota!
|
Cerkiew w Radrużu.
2 Załącznik(ów)
Wokół cerkwi są dwa cmentarze. Na jednym z nich jakiś czas temu pojawił się pomnik ku "czci" bandy UPA. Nie wiadomo kto i kiedy.
Jak nas traktowała pewna część społeczeństwa ukraińskiego wszyscy wiemy. Opowieści dziadków, rodziców na zawsze pozostaną w naszej pamięci. Po kilku dniach nie wiadomo kto rozbił tablicę i pojawiła się nowa. Załącznik 60397 Załącznik 60398 |
Mocne..
|
@ATomek wiele razy byłem na cmentarzu Orląt Lwowskich. Przeraża mnie tam Anioł zwycięstwa z uniesionym w górę mieczem. Jak ostatnio tam byłem, to lwów jeszcze nie było. Wkrótce ponowni się tam przejadę.
|
2 Załącznik(ów)
Anioł zwycięstwa to pomnik wznoszący się ponad Cmentarz Orląt Lwowskich ale jest poświęcony pamięci poległych w walkach o Lwów w1918-1920 Strzelców Siczowych Ukraińskiej Galicyjskiej Armii. Niestety, ukraińskie ofiary walk zostały tu nazwane obrońcami Lwowa.
Załącznik 67117 Fragment obrazu ,Orlęta Lwowskie, Batowskiego, odnalezionego po 77latach: Załącznik 67024 Piękny, stary przewodnik po cmentarzu, w którym również można znaleźć klarowną odpowiedź na pytanie wątku: Skąd się wzięli Sami Swoi? http://www.lwow.home.pl/orleta/orleta39.html |
2 Załącznik(ów)
Musiałem to zobaczyć na własne oczy, bom nie wierzył, co mówio.
Patrzaj i ty! KOTY W NIEWOLĘ POPADLI! Załącznik 65055 Nu,sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszy stronie... Załącznik 65056 Semper Fidelis Leopolis |
14 Załącznik(ów)
Sami Swoi.
I sami i swoi. Skąd się wzięli? Właściwie, to oni tam byli od zawsze i należy pytać -kiedy? Pojawiali się wielokrotnie, w miarę upływu lat i kurczenia się granic Rzeczpospolitych, po każdej utracie niepodległości i jej odzyskaniu. Ginęli w jej obronie, wyjeżdżali, wracali, asymilowali się, ale zawsze silnie z Ojczyzną związani. Nawet wtedy, gdy ta o nich zapominała. Sami... I jak na ironię, właśnie od nich i dzięki nim najczęściej wracała. Kresy jako przetrwalnik polskiego patriotyzmu i woli poświęcenia życia za Naród i Kraj. Ile już razy i czy jeszcze kiedykolwiek? Wielką bzdurą myśleć, że Polska traciła niepodległość z powodu skłócenia wewnętrznego Polaków, zgnilizny elit itp. Przyczyna jest zawsze jedna i ta sama- chęć zagrabienia polskiej ziemi i jej majątku przez pazernych sąsiadów. Zawsze Rosja i Niemcy choć jako różne byty państwowe wysługując się przekupnymi Polakami hodowanymi na tłustym mięsie do czasu, kiedy przyjdzie ich rola. Milczące psy- tak ich nazwie Waldemar Łysiak. Łatwiej utracić- trudniej odzyskać. Zaborca nie po to zabiera, żeby ławo oddać. Podłącza się do wszystkich życiowych arterii i ssie⌠zniewalając ducha i sekując męstwo. Odległa data 1914 to czas marzeń o niepodległej Polsce, podzielonej rozbiorowymi traktatami. To jakby dziś nasze mieszkanie w bloku odziedziczone po przodkach zostało podzielone: sąsiad z prawej kosztem naszego salonu powiększył swoje m o bawialnię, sąsiad z lewej połączył swoją kuchnię i nasz przedpokój i ma teraz wystawną jadalnię, sąsiad z dołu kosztem naszej łazienki zrobił schody, którymi wygodnie wchodzi do zajętego pokoju naszych dzieci? A my? Mamy krążyć jak te duchy po naszej przestrzeni życiowej, ale cichutko, na palcach, żywiąc się odpadkami. Musimy żyć, bo ktoś tu musi sprzątać i gotować... Pozostają nam ciche marzenia o dawnym spokojnym mieszkaniu i że być może kiedyś sąsiedzi się pokłócą między sobą. Kiedy? Może za sto dwadzieścia pięć lat? Trzy pokolenia... I jak dojdzie do tej sąsiedzkiej kłótni, to za którym ciemiężycielem się opowiemy? Żona mówi- z Niemcami, mąż mówi- tylko Rosjanie... Tylko jak zwrócić uwagą zarządcy bloku na nasz problem? Wolności Polakom nikt nie podarował, upomnieliśmy się o nią zbrojnie. Pomysłem Piłsudskiego na niepodległość była walka. Szary, żołnierski, mozolny trud i krwawe, zwycięskie bitwy. Miał plan, który bezwzględnie realizował, choć nie był popierany przez całość społeczeństwa. Kostiuchnówka. Tu zrozumiałem 'Straceńców los' Miejsce krwawej bitwy trzech Legionów Piłsudskiego. To właśnie po niej i dzięki niej w Radzie Europy waleczność polskiego Legionisty zwróciła uwagę państw i tu padła obietnica wolności. Załącznik 66996 We wspólnej podróży z Marcinem po Polesiu Wołyńskim najechaliśmy na niespodziewany widok: niedaleko Polskiej Góry, pod lasem zobaczyliśmy oddział Legionistów, pospiesznie zajmujący dogodne pozycje. Ukryte tabory i przygotowane sanitariusze zwiastowały przygotowania do obrony Załącznik 66998 Załącznik 66999 Zagrzmiało, błysnęło, huknęło, i polanę spowiły kłęby bitewnej zawieruchy. Padali rani i zabici... atakowali i odstępowali...Z okopów wyszli ruskie... URRRRAAAAA... Żołnierze Austro-Węgier uciekli... Okrążają nas... Bagnet na broń! Załącznik 67000 Załącznik 67001 Załącznik 67002 W Kostiuchnówce na Wołyniu, po 100 latach, po raz pierwszy od 1939r odbyły się państwowe uroczystości. Po dewastacji polskiej historii rozpoczętej przez Niemców i dokończonej przez sowietów, przez selektywne i konsekwentne kasowanie i dewastację chluby naszych dziejów, największa bitwa Legionów Piłsudskiego popadła w niemal całkowite zapomnienie. Załącznik 67003 Załącznik 67004 Załącznik 67005 Załącznik 67006 Załącznik 67087 Działa tu również prężnie Centrum Dialogu Kostiuchnówka Pięknie zadbany cmentarz pozwalał na godne i uroczyste obchody. Dzięki harcerzom, ich pamięci i pracy jest to piękny skrawek dawnej Polski. Mało kto wie, że to właśnie stąd, ze znicza z tych mogił, każdego roku zabierany jest do Warszawy ogień, na uroczyste zapalenie pochodni przy Grobie Nieznanego Żołnierza w dniu Święta Niepodległości. Załącznik 67007 Załącznik 67088 'Ta ziemia do Polski należy, Choć Polska daleko jest stąd, Bo wolność krzyżami się mierzy - Historia ten jeden ma błąd' Załącznik 67008 |
|
1 Załącznik(ów)
Wątek "Skąd się wzięli Sami Swoi" zakładałem z myślą o prezentowaniu w nim piękna ziem Kresów, wspaniałej historii wielkich i zwykłych ludzi z nimi związanych... z założenia dumny, barwny i radosny. Trochę jako kontra do wątku o Hucie Pieniackiej- choć też Kresowego, to upamiętniającego historię krwawą.
Dziś po zdjęciu z powyższego postu Złoma, widzę wielką analogię w historii tego internetowego wątku i rzeczywistej historii Kresów: początkowo wielka mieszanka nastrojów, patosu, patriotyzmu a potem... rezun z siekierą! Historia tych dwóch przeplatających się wątków towarzyszy mi od lat. Zatracam się w nich w czasie i nadal szukam sposobu na dotarcie i zrozumienie. W sumie- to po co? Można kochać i bez tego? Załącznik 67119 |
Się wkleiło po podlasku, " dla " złomie Złoma o kurwa ?
|
Zgubiłem się ... wino ich.
Nad zapierdal ........ H2O P Paula? |
6 Załącznik(ów)
Marek, mam nadzieję, że się już znalazłeś? :)
Mam nadzieję, że jeszcze kiedy zgubimy się razem :) To patrzaj, no, co w ramach "Jeden wyjazd-jedno źródło" Tobie dedykuję, mojemu wiernemu czytelnikowi. Załącznik 69433 O Hodowie marzyłem dwa lata i zawsze do niego wracałem, ilekroć myślałem o Sobieskim. Chwała jego husarzy przypominała mi opowieść z jego młodości: jego matka od dziecka wpajała swoim synom, żeby nigdy nie ustępować placu, a nie daj Bóg, nie pokazać pleców przeciwnikowi w czasie boju. Lepiej ostać na poboisku... I tak w czasie najazdu na Podole jednej z tatarskich ord doszło do bitwy znanej jako Polskie Termopile. Spartanie utrwalili symbol poświęcenia życia w obliczu przewagi wroga 1: 30. Walecznie zginęli... Kpt Raginis pod Wizną 1:40. Walecznie przegrali... Kiedy w okolicy Hodowa oddział husarii Konstantego Zahorowskiego wdał się w potyczkę z Tatarami, okazało się, że to tylko przednia straż 40000 czambułu. Polaków było 100 husarii i 300 jeźdźców pancernych, więc 1:100. Bronili się mając za plecami jezioro i wiejskie chałupy Hodowa. Mimo tragicznego przebiegu bitwy, Tatarzy w obliczu zadanych im strat wycofali się do Kamieńca Podolskiego; przychodzili tu po łatwy łup, a nie po śmierć. http://historia.wp.pl/title,Bitwa-po...?ticaid=118c60 Załącznik 69434 Załącznik 69436 Załącznik 69435 "Bogu Najwyższemu na chwałę, potomności na pamiątkę, bohaterom polskim na przykład, wrogom Ojczyzny na hańbę, wzniósł mnie najjaśniejszy Jan III Sobieski, król Polski, na tym miejscu, na którym Polacy pod wodzem Zahorowskim, osaczeni w płotach, odparli 70 000 Tatarów, z wielką klęską nieprzyjaciół, a swoich żadną. Dnia 5 czerwca 1694 roku." Ten napis inspirował mój przyjazd tutaj. Oryginał, nie jakaś replika. Jakim cudem ocalał do dziś? Chciałem zobaczyć staw w Hodowie i wypić herbatę z zasilającego go źródła Zwaryczy. Chciałem zobaczyć to miejsce upamiętnienia przez Sobieskiego miejsca walecznej, wygranej bitwy swojego rycerstwa. Pomnik stoi do dziś wciśnięty między chałupy wsi, odnowiony przed dwoma laty staraniem głównie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego i Fundacji 'Mosty'. Załącznik 69437 Cień wielkiej góry, u podnóża jakiej leży jezioro szybko przysłania dzień i potęguje ciemności. Nocleg nad jeziorem wybieramy tak z rozpędu, bo zapominamy o zimie i lodzie. W kilku miejscach przedzieramy się przez strumień i rozbijamy namioty na samym cyplu. Ledwie rozpalamy ogień a tu już mamy gości. Niepokoją nas światła samochodu i czterokrotne chlapnięcie drzwi. Przyszło mi do głowy: nie jest źle, 1:2; łatwo nas nie wezmą, mamy jezioro za plecami :) Czterech smutnych panów oschle nas wypytało: za czom my tu pryjechali po nocy, ale po opowieści o pomniku i historii puściły lody. Po kolei przywitali się i przedstawili jako straż- obrona wsi. Po zapewnieniu, że nam do szczęścia potrzeba tylko spokojnie przenocować, zapewnili, że nikt więcej nie będzie nas tu niepokoił, pożegnali się i odjechali w noc. Noc była mroźna a niebo wygwieżdżone na pogodę. Tak się spełniają moje marzenia. Załącznik 69438 |
Dziękuję ATomku.
Twoje relacje poruszają wszystkie moje zmysły, mam wrażenie, że wszystko to widzę, czuję zapach, słyszę wiatr. Pisz dalej proszę. |
Nadal poszukuję odpowiedzi na pytanie skąd się wzięli, ale tym razem dostałem od nich odpowiedź-jak się należy rozstawać, a mówiąc wprost- jak pić na odchodne.
Takiego klimatu rozstań wam wszystkim życzę! Эх, славянскае жыцце... |
17 Załącznik(ów)
"a w Krużewnikach byl?" - zapytał niedawno na forum w jednym z podróżniczych wątków Mirkosławski.
a był ! - odpowiadam, ale w swoim wątku, bo czasami celem jest jechać, a czasem być. Bo każdy żyje jak umie. Choć miałem wcześniej możliwość, to wizytę w Krużewnikach- Boryczówce odkładałem. Nie byłem gotów, jeszcze nie teraz.. Bałem się konfrontacji wizji świata utrwalonego w mojej świadomości, niemal mitycznego, ze światem realnym. "Sami Swoi" to czysta, szara CODZIENNOŚĆ. Ona stanowi trzon Kresów i je wypełnia. Każda chwila przeżyta z trudem i namaszczeniem: praca, posiłek, zabawa, rodzina, ojczyzna, wiara a nawet umieranie ma tam swoisty sens. Planowałem i wyobrażałem sobie to, co pozostało po wyjeździe stąd Kargula i Pawlaka. Wszak świat tworzą ludzie żyjący i wspomnienia po ich przodkach. Podobnie jak postacie Kargula i Pawlaka zżyte ze sobą dolą i niedolą stały się stereotypem Kresowiaków, tak w miarę poznawania historii Krużewników- folwarku, młyna, kościoła- zdałem sobie sprawę, że jest ona identyczna jak setek innych wsi i miasteczek -dzisiaj niestety Kresowych- z którymi się zetknąłem i może posłużyć za symbol. To pierwsze odkrycie po którym odetchnąłem z ulgą. Bałem się, że będzie takie infantylne, jak niektóre utrwalane obrazy. W przeciwieństwie do wielu polskich osad, po których został zaledwie przydrożny krzyż, kapliczka na rozstajach, szczątki mostka lub zwykła plątanina zarastających dróg, pamięć o Boryczówce przetrwała dzięki Andrzejowi Mularczykowi i jego powieściom. Wieś wzięła początek jako folwark Karmelitów, z królewskiego nadania w XVIIw. Księgi parafialne prowadzone od 1784r. W 1921roku 801 mieszkańców żyło w 162 gospodarstwach. 709 Polaków, 4 Rusinów, 11 Żydów. Czy jest sens szukać czegoś we wsi, z której wyjechali nasi bohaterowie? Czego ja tu szukam? Czyichś wspomnień z minionego, beztroskiego dzieciństwa sprzed ponad stu lat? Ano, posłuchaj ty, co mam ja tobie do opowiedzenia na początek drogi Załącznik 72304 A droga miała być długa, przez pole, błoto, las. A wieś miałem zobaczyć wyjeżdżając z leśnej przecinki z Poddębiny. wprost na Krowienieckie pola i Wyklęki. Dalej zielona Szwabówka, co to na niej zieleń, jakiej nigdzie nie uwidzisz Załącznik 72305 Załącznik 72306 Załącznik 72307 prawie jak pastowany kaban Załącznik 72308 I zobaczyłem mostek nad rzeczką Porzeczką. Ileż to wody w niej upłynęło... a zarośnięte jej brzegi kryją nadal wspomnienia szczenięcych lat, kiedy każdej soboty Jaśko z Bronciem i nnnymi kolegami zbierali się by zgłębiać tajemnice kosmatej natury i chwaląc się swoją pućką sprawdzać, który jest w stanie "przestrzelić" na drugi brzeg. Tak rodziła się duma, albo wstyd zostania koniosrajem. Tu pachniało świeżym sianem i grzechem z pierwszego "siodłania gęsi" z Nechajką. Tu też rodziła się prawdziwa pasja Pawlaka- konie. Nikt tak jak on nie potrafił ich pławić w wodzie i zadbać o nie pod każdym względem. Bo żona jest ważna, ale ważniejszy koń. Pierwszy raz został sierotą po tym, jak Ruskie w 1916 zabrali mu ukochanego Faraona. Ale ponad miłość do kobiety i koni była miłość do tej ziemi. Ziemi, której zawsze za mało.. Załącznik 72309 To tu rozegrała się tragedia po tym, jak Kargulowi lemiesz się omsknął i odkroił skibę Pawlakowego pola na trzy palce.. scena, która trwała całe życie... Załącznik 72310 Załącznik 72311 Dziś wielkie drzewa chronią cieniem stare, zniszczone domy i obejścia. Jak dawniej. Jak przed wojną, których przetoczyło się przez Krużewniki pięć, w tym dwie światowe. O tych sąsiedzkich z plemieniem Kargulowym nie wspomnę.. Załącznik 72312 Sucha grobla i nikomu nie potrzebny młyn i żaby i ryby nikomu nie potrzebne i kładki i wysłużone kijanki, których klekot mieszał się z rozmowami i śpiewem piorących kobiet. Dziś demokracja. Wszystko niczyje.. Załącznik 72313 Załącznik 72314 A gdzie rodzinna Hańczarówka i płot- przyczyna nowych wojen i miejsce sąsiedzkiego pojednania? Gdzie dom Rózi co chuda jak drabina i smutna jak pusta stodoła? Załącznik 72315 Koniec wsi zwany Nieszczęściem Załącznik 72325 Kościół św. Wojciecha Załącznik 72316 Załącznik 72317 1934-50=1884 Załącznik 72319 Im więcej w człowieku złości, tym mniej w nim człowieka. A ludzi są różne: są ludzie ptaki i ludzie robaki, co to podgryzają i czekają chwili, żeby wyjść z ukrycia Załącznik 72318 Za tym wzniesieniem leży Trembowla. Tam tory i stacja kolejowa, gdzie w bydlęcym wagonie wraz z dobytkiem rozpoczęła się powojenna epopeja rodziny Pawlaka. Jako sołtys zdał klucze od wszystkich budynków ukraińskiemu następcy , odwiedził groby przodków i jako ostatni wsiadł do swojej Arki Noego, co unosiła się na wodach potopu i popłynął na Ziemie Odzyskane, ku swemu przeznaczeniu... Płacz głośno, nie wstydż sia, bo ja też płaczę... Cmentarz na Panieńskiej Górce nadal jest i łączy zwaśnione pokolenia. Ziemia na nim dobra, pachnąca. Starczy dla wszystkich. Choć szukałem, nie znalazłem na nim podwójnej brzozy na grobie Maryjki i Kacpra. Może ty znajdziesz ten skarb ukryty w blaszanym pudełku po prezerwatywach żołnierzy Wermachtu i zawinięty w jutowy worek karabin, co to z niego zamek wylata? Bo choć to obrzyn, zawsze się przyda, bo sąd sądem, ale sprawiedliwość i tak musi być po naszy stronie. |
Japierdziele.... Ciebie czytać to przyjemność jest.
|
5 Załącznik(ów)
Załącznik 72489
Od dawna nurtuje mnie sprawa lwów, które po latach tułaczki wróciły na swoje stare miejsce przed Pomnik Chwały Obrońcom Lwowa. Niestety, ponownie popadły w niewolę. I to nie jak wcześniej za sprawą tępych sowieckich najeźdźców a zadaną przez europejskich braci Ukraińców. Pewnie doskwiera im duchota w tej paździerzowej niewoli... A i przez lata przywykłe do łaskawego wzroku Polaków tłumnie odwiedzających Cmentarz Łyczakowski a pozbawione go, muszą cierpieć męki. Załącznik 72490 Z głębi skrzyń daje się usłyszeć coraz głośniejsze pomruki i drapanie. Załącznik 72491 Załącznik 72493 Widać już pierwsze efekty Załącznik 72492 Troszku wylniały i wychudły, ale pazur u nich nadal ostry! LEOPOLIS SEMPER FIDELIS |
Wizyta w legendarnych Krużewnikach mogłaby zakończyć moje dociekanie "skąd się wzięli Sami Swoi", ale niespodziewanie, niemal u źródła, pojawiła się nowa wersja odpowiedzi.
Nie, to nie żart. Ukraiński pisarz i polityk przedstawił swoją znacznie szerszą od oczekiwanej wersję, z typową dla swojej nacji rzeczową argumentacją: https://kresy.pl/wydarzenia/jezus-by...lizacje-video/ |
2 Załącznik(ów)
Zdecydowałem się wkleić tu tekst dr Radosława Sikory napisany dla portalu kresy.pl. Skopiowałem go w całości, ale bez zbędnych reklam dla łatwiejszego czytania. Zawiera bardzo ciekawą listę źródłowych przypisów, które posłużyły do napisania tekstu.
Nie nadaje się do czytania we wtorkowe przedpołudnie, ale ma wielką wagę: naukowo porusza problem mówiąc w skrócie- jak to było z Kresami i jak to było z Ukrainą. Wyjaśnia istotę powstania ukrainy i Ukrainy rzeczowo, bez niedomówień, zwięźle ale jak dla mnie wyczerpująco. Zrozumienie tego tematu jest kluczowe dla przeszłości, teraźniejszości i przyszłości spraw "Samych Swoich". Załącznik 73521 zamek w Haliczu "UKRAIŃSKA OKUPACJA KRYMU? POLSKA OKUPACJA UKRAINY? Ukraina staje w.obliczu rozpadu państwa. Licznie zgromadzeni na.centralnym placu Sewastopola mieszkańcy, skandując hasła „Putin nasz prezydent!” oraz „Rosjo, zostaliśmy porzuceni, weź nas z.powrotem!”, wskazują swoje sympatie narodowe i.preferencje polityczne . Skąd ta miłość do Rosji, a niechęć do państwa, w.którym żyją? Czy ci ludzie czują się okupowani przez Ukrainę? Jeśli tak, w.jaki sposób ta okupacja się zaczęła? W roku 1954 ówczesny I sekretarz KC Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, Nikita Chruszczow, odłączył Krym od Rosyjskiej Federacyjnej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej i.przyłączył do Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Zmiana ta wydawała się wówczas kosmetyczna. Wszak Krym pozostawał częścią Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Najwyższa władza pozostała ta sama, a przesunięcia z.jednej republiki związkowej do drugiej, było niewiele kosztującym gestem dobrej woli, mającym świadczyć o.braterstwie narodów. Gest ten wykonano w.trzechsetną rocznicę zawarcia ugody w.Perejesławiu, gdzie polska dotąd Ukraina, rękami ich kozackich przywódców, poddała się pod panowanie władców Moskwy. Na marginesie warto przypomnieć, że w.imieniu Kozaków ugodę zawierał Bohdana Zenobii Chmielnicki, który wciąż powszechnie uznawany jest za bohatera Ukrainy. Zmiana ta wydawała się kosmetyczna, aż tu nagle w.1991 roku rozpadł się ZSRR, a na.jego gruzach powstały państwa niekoniecznie pałające do siebie braterską miłością. Krym po rozpadzie ZSRR pozostał w.granicach Ukrainy, mimo iż w.większości zamieszkiwany jest przez ludność rosyjskojęzyczną. Tej, jak widać, po ponad dwóch dekadach istnienia suwerennej Ukrainy, wciąż bliżej do Rosji. Czy tę sytuację można nazwać okupacją Krymu przez Ukrainę? Chciałbym, by na.to pytanie odpowiedzieli sobie przede wszystkim sami Ukraińcy, zwłaszcza ci z.nich, którzy od lat głoszą hasła o.polskiej okupacji Ukrainy. Mnóstwo Ukraińców, z.którymi się dotąd spotkałem, jest święcie przekonana, że Polska była okupantem Ukrainy, stąd jak najbardziej usprawiedliwiony był fakt, iż miejscowa ludność wielokrotnie buntowała się i.brała krwawy odwet na.„okupantach” i.ich rodzinach. Warto więc przypomnieć jak Ukraina znalazła się w.granicach Polski. A właściwie… jak Polska stworzyła Ukrainę. Na początku odrzućmy absurdalne twierdzenie, że Polska okupowała Ukrainę już sześć stuleci temu. Wiem, że to będzie trudne do przełknięcia dla wielu Ukraińców, ale trzeba powiedzieć wprost: tak, jak na.przykład w.VIII wieku nie było jeszcze Polski, tak w.XIV wieku nie było jeszcze Ukrainy, więc jak można ją było okupować? A co było? Oczywiście były ziemie i.byli ludzie, ale ani ziem zamieszkałych przez różne plemiona słowiańskie w.VIII wieku nie nazywano Polską, ani też zamieszkałych w.XIV wieku przez Rusinów ziem nie nazywano Ukrainą, a ich samych Ukraińcami. Kiedy więc i.jak powstała Ukraina? Pospolicie znane Polakom i.Rusinom słowo „ukraina” jeszcze w.XVI wieku oznaczało pogranicze. Tak więc obozując w.roku 1562 pod litewskim Połockiem, hetman koronny Florian Zebrzydowski pisał o.„ukrainie połockiej”[1], czyli o.połockim pograniczu[2]. .Dla słabiej znających geografię wyjaśnienie. Połock leżał na.północno-wschodnich krańcach ówczesnego Wielkiego Księstwa Litewskiego, czyli dobre kilkaset kilometrów na.północ od terytorium dzisiejszej Ukrainy. Kilka lat wcześniej, bo w.1557 roku, uczestnik polskiego poselstwa do Imperium Osmańskiego, Erazm Otwinowski, podziwiając „tureckich” wojowników pisał: „POGRANICZNI ludzie albo służebni, którzy tam przyjeżdżają, które oni deliami zową, ci tylko tak chodzą jako i.jeżdżą w.ostrogach, z.pierzem pospolicie żurawiem białem i.według tego, jako który zwycięstwo otrzymał, tylko piór białych u kiwiora [rodzaj nakrycia głowy] nosi i.z bronią wielką, aby znać było UKRAINNEGO witezia [rycerza].”[3] Miała więc swoje ukrainy nie tylko Litwa, ale i.Imperium Osmańskie. Ba! Jak pisał Fabian Birkowski, miała je nawet Afryka[4]. Bo też i.ukraina znaczyła wówczas nic więcej, jak tylko pogranicze. A pogranicza są w.bardzo wielu miejscach. Kiedy więc słowo ukraina stała się nazwą własną jednej z.krain, przechodząc później w.nazwę państwa? W roku 1569 do Królestwa Polskiego przyłączono część terytorium Wielkiego Księstwa Litewskiego. Akt ten można porównać do tego, co zrobił Chruszczow w.1954 roku. Zygmunt II August, który był wówczas jednocześnie i.królem polskim, i.wielkim księciem litewskim, odłączył od jednego swojego państwa część terenów i.jego mieszkańców, po czym przyłączył „jako rownych do rownych, wolnych do wolnych ludzi” do drugiego. Była to bezkrwawa zmiana granic. Wkrótce potem doszło do zjednoczenia Polski i.Litwy unią realną. Warto tu podkreślić fakt, na.który zwróciła uwagę ukraińska profesor historii, Natalia Jakowenko. Stwierdziła ona, że ówcześni ruscy kronikarze, rzetelnie odnotowujący mnóstwo drugorzędnych szczegółów z.bliskiego im życia, „nie zauważyli” tak epokowego aktu, jak przekazanie Polsce części swoich ziem. „Nie świadczy to jednak o.obojętności wobec losów rodzinnego kraju. W średniowiecznych kategoriach, w.przeciwieństwie do współczesnego schematu myślenia, odrębność polityczna utożsamiana była nie z.niepodległością państwa, ale z.własnym władcą. A ponieważ wielkim księciem litewskim i.królem [polskim] była jedna osoba – Zygmunt II August, w.oczach ludzi owego czasu w.ogóle nie zaszło żadne epokowe wydarzenie, bowiem lokalne instytucje polityczne, przez które realizowała się właściwa odrębność w.ustroju administracyjnym, zwyczajach i.systemie prawnym, pozostały bez zmian.”[5] Tak oto w.granicach Królestwa Polskiego znalazły się ziemie, z.których część wkrótce zaczęto nazywać Ukrainą. Dlaczego Ukrainą? To proste. Skoro zmieniły się granice Królestwa, to zmieniło się również i.to, gdzie były pograniczne ziemie tejże Polski. Nowe pogranicze było bardzo słabo zaludnionym pasem ziemi od strony tatarskiej i.moskiewskiej. Tam była owa ukraina, która wkrótce stała się Ukrainą. Po Unii Lubelskiej 1569 roku zanika bowiem zwyczaj nazywania każdego pogranicza ukrainą. Pozostała jedna ukraina – polskie pogranicze od Tatarów i.Moskwy. Wkrótce sformalizowano ten termin. Ukrainą zaczęto nazywać terytorium przyłączonych do Polski w.1569 roku województw bracławskiego i.kijowskiego. A po odzyskaniu z.rąk moskiewskich księstwa czernihowskiego (fakt ten sformalizowano rozejmem w.Dywilinie 1618 roku), także i.o te ziemie powiększono Ukrainę. Najlepszym tego dowodem są uchwały sejmów polsko-litewskich, które współtworzyli posłowie z.Ukrainy. Przykładowo, w.czasie sejmu 1659 roku wymieniono „Woiewodztwa Ukrainne”. Były to „woiewodztwa, Kiiowskie, Bracławskie, Czerniechowskie”[6]. Wszelkie też traktaty, w.których padało słowo Ukraina, potwierdzają takie, a nie inne rozumienie tego pojęcia. Także i.w.potocznym rozumieniu Ukraina była terytorium złożonym z.trzech, wymienionych województw. Przykładem rękopis „Opisanie Woyny Kozackiey, to iest Buntow Chmielnickiego z.namienieniem roznych Woien z.postronnymi monarchami […]”, w.którym stwierdzono: „Ukraina jest kraj polski z.trzech województw kijowskiego, bracławskiego i.czernihowskiego składający się, od wschodu słońca przy granicy moskiewskiej, potym tatarskiej, dalej ku południowi wołoskiej [czyli mołdawskiej] leżący, ciągnie się wzdłuż (rachując i.stepy, to jest Dzikie Pola obszerne, dla których dla niedostatku wody i.lasów, tudzież niebezpieczeństwa od Tatarów ludzie nie mieszkają) […] I dlatego Ukrainą ten kraj przezywa się, że przy kraju cudzych granic ma swoje położenie.”[7] To rozumienie pojęcia Ukraina nie ograniczało się tylko do Polaków, bo i.Rusini tak właśnie pojmowali ten termin[8]. W każdym razie Ruś Kijowska, to nie Ukraina. Do dziedzictwa Rusi Kijowskiej odwołują się zresztą nie tylko Ukraińcy, ale również Rosjanie i.Białorusini. Żaden z.tych narodów nie ma jednak prawa zawłaszczać sobie historii Rusi. Próbowała to robić Rosja. Od jakiegoś czasu próbuje to robić Ukraina, tworząc konstrukcję Ukrainy-Rusi. Ale to nie znaczy, że mają do tego prawo. To mniej więcej tak samo, jakbyśmy historię Polski cofnęli o.kilkaset lat, bo przecież zanim powstała Polska, żyły na.tych terenach plemiona słowiańskie. To, że Polacy mają przodków, nie ulega wątpliwości. Tylko ci przodkowie, choć byli Słowianami, nie byli Polakami. Nie było też wówczas Polski. Dlatego historię Polski nie cofamy np. do roku 750, bo byłoby to groteskowe. Choć Ukraińcy lubią się dziś powoływać na.jeden, wyjątkowy przypadek, kiedy to w.trakcie negocjacji między Kozakami a Szwedami w.1657 roku, Iwan Wyhowski domagał się „całej starożytnej Ukrainy albo Rusi, gdzie bywała grecka wiara, i.gdzie istnieje jeszcze język aż do Wisły.” (Jakowenko, Historia, s. 23). Najczęściej zapominają jednak o.kontekście tego wydarzenia. Chodziło wówczas o.określenie terenów, które mieli na.Polsce zagarnąć Kozacy. Domagali się, co nie dziwi, jak najwięcej. Utożsamienie Rusi z.Ukrainą miało na.celu usprawiedliwienie tych żądań. Przykładów jest aż nadto, choćby anonimowy, kozacki świadek wojen drugiej połowy XVII w., czyli tak zwany Samowidec. W swoim latopisie[9] wielokrotnie używa nazwy Ukraina. Padają tam nazwy miast i.ich przypisanie do różnych ziem. Na przykład o.okolicach Jarosławia (chodzi o.część województwa ruskiego, którego stolicą był Lwów) pisał jako o.„polskiej ziemi”[10]. Podobnie czynili i.osiemnastowieczni Kozacy. Ukraina bowiem, aż do końca istnienia Rzeczpospolitej Królestwa Polskiego i.Wielkiego Księstwa Litewskiego, a nawet dużo później, to tereny naddnieprzańskie. Nie sąsiadujące z.nią Wołyń i.Podole, czy bardziej od nich na.zachód leżące województwo ruskie ze Lwowem, ale właśnie tereny wokół Dniepru. Dopiero pod koniec XIX wieku ukraińscy historycy (w szczególności Michajło Hruszewskij oraz Iwan Franko) rozszerzają znaczenie terminu Ukraina na.całość ziem ruskich. Na tej to właśnie podstawie część dzisiejszych Ukraińców, zwłaszcza spod znaku wojującej na.Majdanie „Swobody” uważa, że tereny etnicznej Ukrainy rozciągają się niemal do Wisły, gdyż w.przeszłości zamieszkiwała je ludność ruska. Zresztą nie tylko uważa, ale i.wysuwała już roszczenia terytorialne wobec Polski. Jak z.tego, bardzo skrótowego opisu genezy powstania Ukrainy widać, twierdzenie o.polskiej okupacji Ukrainy jest nieuzasadnione. Polska najpierw pokojowo weszła w.posiadanie ziem, które utworzyły przyszłą Ukrainę, po czym ją stworzyła. Polska nie zajęła Ukrainy zbrojnie, i.nie okupowała jej. Tak potępiane przez historyków liberum vetoma tę zaletę, że nikt nie może dziś Polakom zarzucić, iż narzucali innym swoją wolę. Jeden poseł z.Ukrainy, czy z.innej części wspólnej Rzeczpospolitej, mógł zerwać obrady sejmu. Bez porozumienia, bez kompromisu, bez powszechnej zgody, nie można było w.Polsce tworzyć prawa. Takich prerogatyw nie mają dziś reprezentanci Krymu w.ukraińskim parlamencie… Gdyby nie Królestwo Polskie, nie byłoby Ukrainy i.Ukraińców. Przy czym warto zaznaczyć, że pod tym drugim pojęciem, do końca istnienia dawnej Rzeczpospolitej rozumiano nie naród, ale mieszkańców Ukrainy. Polski szlachcic zamieszkujący Ukrainę nazywał się Ukraińcem[11]. Dopiero dużo później, po rozbiorach Polski, uformowano naród ukraiński, który zaczął rościć pretensje do ziem, które nigdy Ukrainą nie były. Efektem tego było między innymi ludobójstwo na.Wołyniu w.czasie II Wojny Światowej. Zdaję sobie sprawę, że to, co tu piszę będzie szokiem dla większości Ukraińców. Piszę to jednak nie w.tym celu, by wypominać Ukraińcom okupację Krymu i.moralnie usprawiedliwiać rozpad państwa. Piszę to po to, by właśnie dzisiaj, w.sytuacji, gdy część obecnego terytorium państwa ukraińskiego grozi odłączeniem się od reszty, skłonić Ukraińców do refleksji. Może wówczas przyjmą jeden standard oceniania historii. Jeśli Krym uważają za integralną część swojego kraju; jeśli uważają, że nie są jego okupantami, to dlaczego za okupantów Ukrainy uważają Polaków? A jeśli sądzą, że Polska okupowała (a nawet wciąż okupuje etniczną) Ukrainę, to jakie mają moralnie prawo do utrzymania w.swoich granicach Krymu? Dr Radosław Sikora" całość tu:https://kresy.pl/publicystyka/ukrain...pacja-ukrainy/ Załącznik 73520 |
Cytat:
. . . . . . . Napisałem coś nie tak? A twierdzenia: Polacy to antysemici; Polacy to złodzieje i pijacy. ?? Znam chyba z kilkunastu Ukraińców i wszyscy(!!) oni pukają się w czoło jak słyszą zarówno kretynizmy tego Ukraińca-Jezusa jak i opinie "Polacy to.." Więc co jest "typowe" dla Ukraińców?? Chciałbym, żebyś i ty też puknął się w czoło. Nawiasem mówiąc, z wklejonego przez ciebie tekstu Sikory aż bije poczucie wyższości na Ukraińcami. Uważaj kolego, bo ktoś zacznie się zastanawiać czy przypadkiem, z historycznego punktu widzenia, Dolny Śląsk i Pomorze aby na pewno są polskie? A Polacy to może taka mieszanka tutejszo-mongolsko-rusko-żydowska, a nie wielki i nieskazitelny Naród? No, ale na szczęście mamy tu w Polsce wyznawców wielkiego imperium Lechitów z czasów przedrzymskich.... Zdrówko, Miszel |
A ty jesteś Polakiem ? bo jakoś mi się nie wydaje...
|
Dzięki Tomku !
Powstanie jeszcze niejeden tekst po jednej i drugiej stronie. Chętnie usłyszę opinie jednych i drugich. pozdrawiam Miszel nie wiem czy poznałeś ATomka :) Gdybyś poznał, oszczędził byś sobie i innym swoich spostrzeżeń. |
Cytat:
Przywoływanie tego nieszczęsnego Rotysława Nowożeńca i twierdzenie że to co i jak on mówi jest "typowe" dla Ukraińców jest tak samo bzdurne jak twierdzenie że Polacy (w domyśle: wszyscy) to złodzieje i pijacy. A oprócz tego, że to bzdury, to jeszcze rzeczonym ludziom sprawia sporą przykrość. Ja sam nie jestem ani pijakiem ani złodziejem, a spotkałem się już z takimi stwierdzeniami i wiem jak to jest usłyszeć podobne opinie... Mógłbym się zgodzić ze stwierdzeniem, że typowe dla Ukraińców jest to że mówią po ukraińsku (choć też nie wszyscy). Poza tym z każdą inną "typowością" niesłychanie bym uważał. Wklejony przez ATomka tekst, jest trochę podobną sprawą. Sam pisze, że jest dla niego ważny. Jednak jego ogólny wydźwięk jest taki, że Ukraińcy właściwie trochę wydziwiają z tą swoją państwowością, bo ich terytoria to tak na dobrą sprawę są nasze polskie, albo rosyjskie, albo jeszcze jakieś. Nawet nazwa państwa - Ukraina, też jakaś taka skundlona: to obrzeża, krańce.. czyje? No właściwie nasze, polskie... Dobrze byłoby pamiętać, że ktoś nad Polską też może pokiwać głową: że duża jej obecna część to właściwie ziemie niemieckie, że świadomość narodowa to jakoś tak dopiero od XVIII wieku, że niemal każdy tutaj ma w rodowodzie jakiś Tatarów, Rusinów, Żydów, Niemców. Że przez 200 lat to Polski w ogóle nie było.. Słowem wspólnie z Ukraińcami mamy tego pecha, że żyjemy w miejscu przez które przez setki lat przewalały się tam i nazad obce wojska i ludy zostawiając za sobą kupę nieszczęścia i potomstwa... Traktowanie sąsiadów protekcjonalnie jest w tej sytuacji po prostu hmmm... niemądre. I to właśnie bardzo mi się nie spodobało. Zdrówko, Miszel |
1 Załącznik(ów)
Cytat:
Paradoksalnie, wstawiając tekst dr Sikory liczyłem na wytłumienie możliwych złych emocji, w myśl: "nerwowe reakcje pojawiają się tam, gdzie brakuje wiedzy". Zestawienie przeze mnie tych dwóch krytykowanych przez Ciebie wypowiedzi, dotyczy tego samego- RZECZOWEJ ARGUMENTACJI! W różnorakich kontaktach z Ukraińcami podkreślam ich niską umiejętność rzetelnego wytłumaczenia faktów, zdarzeń, okoliczności i nikt dotychczas się o to nie obraził, tłumacząc luki w wiedzy. Jeśli ktoś mówi mi, że jestem garbaty, a jestem, to stwierdza fakt a nie obraża. Podobnie Twój post jej nie zawiera. Obfituje w inwektywy i wpisuje się w powyższe. Chętnie w miarę możliwości odniosę się do konkretów a najchętniej przeczytałbym Twoją argumentację tego, co napisałeś. Byłoby i ciekawie i miło, gdybyś podał źródło Twojej wiedzy. Cytat:
Załącznik 73879 Na kapliczce w okolicy miejscowości Rozdół, ciekawy tekst, jak na "polską okupację": "Ten pomnik Bogu Najwyższemu na cześć i chwałę a Jaśnie Wielmożnemu Panu ś.p. Kazimierzowi Hrabii Rzewuskiemu Pisarzowi Koronnemu Fundatorowi obligacyj gminnych prawdziwemu Ojcu i Dobrodziejowi narodu ruskiego w dowód wdzięczności postawiła gmina Brzezińska roku Pańskiego 1864" |
Myślę, że jeszcze wiele sporów między tymi narodami.
Umiejętne argumentowanie swoich racji będzie kluczowe w pisaniu historii. Jeszcze się wiele osób oburzy. p.s A prawda o Polakach jest taka : Najgorzej o Polakach mówią sami Polacy - niestety. |
p.s
A prawda o Polakach jest taka : Najgorzej o Polakach mówią sami Polacy - niestety.[/QUOTE] I to mnie smuci najbardziej, bardzo. |
Sami znamy sie najlepiej i dlatego jestsmy w stanie o sobie tak mowic. Ale najgorsze jest, ze srednio ludzie chca sie zmienic. Wynika to z otoczenia i wszystkiego, co sie w Polsce rozgrywa - arena polityczna np.
|
8 Załącznik(ów)
Pytanie skąd się wzięli Sami Swoi nadal aktualne.
Opowiem historię prawdziwą. O tym, jak, odgrzebałem w historii nieistniejącą dziś wieś, szukając śladów z przeszłości innej wsi, której również nie ma już na mapie. Brzmi zawile i tajemniczo, ale to prawdziwe moje przeżycia z podróży po Kresowych ścieżkach. To spełnienie, o jakim zapewne marzy każdy podróżnik w czasie i przestrzeni. Motto moich podróży "Jeden wyjazd- jedno źródło" symbolicznie kieruje mnie wstecz wartko płynącej rzeki czasu. Pozwala mi dosłownie podróżować do świata dzieciństwa minionych pokoleń. "Motocyklem do źródeł", bo najczęściej to tereny trudno dostępne i ścieżki z pojedynczym śladem. Czy dziś można jeszcze coś odkryć, czy wszystko już zostało odkryte? Na pewno są miejsca, które warto odkryć po raz kolejny. Zapomniane, dziś już nikomu niepotrzebne, ale z ogromnym ładunkiem emocji. Zwłaszcza wtedy, gdy odnajdziemy w nich nitkę łączącą z naszym światem. Załącznik 74059 Herb Garwolina Garwolin to moje rodzinne miasto. Z herbu można wnioskować pierwszych i kolejnych właścicieli miasta. Po 600 latach legenda miesza się z rzeczywistością. Sosna wyrwana z korzeniami wspomina rycerza, który w pojedynku bitewnym stracił broń i dokończył wygranej potyczki właśnie takim orężem biorąc przeciwnika w niewolę. Jego męstwo zostało nagrodzone szlachectwem i herbem Godziemba. Rogi tura dołożyli Ciołkowie, a złote jabłka jako symbol królewskiej władzy pochodzą od Zygmunta Starego. Garwolin ma prawa miejskie od 1423r. Sama nazwa może być pochodną nazwiska herbowego- Garwola i jest niepowtarzalna. Załącznik 74060 Herb Godziemba Wśród nazwisk herbowych- Gardziński- jak panieńskie mojej Matki. Moje wyjazdy na ziemie dawnej Rzeczypospolitej będące dziś poza jej granicami nabrały swoistego wyrazu od pierwszego pobytu w Hucie Pieniackiej na Podolu. Jej najbliższa okolica, jest zdominowana rzeką Seret, która właśnie tu bierze swój początek wraz z wieloma źródłami i dopływami. Wrzynając się w pagórki Woroniaków tworzy jary i wąwozy charakterystyczne dla krajobrazu Podola, krainy trwale związanej z dziejami Polski. Załącznik 74061 Gołogóry, kolumna Marka 1271r To rok wygranej bitwy a wzgórze jest miejscem śmierci tatarskiego wielkiego chana Początkowo bezludne obszary Rusi Czerwonej i Podola zaczęli zasiedlać rycerze Kazimierza Wielkiego i Władysława Jagiełły a po ich przyłączeniu do Korony Polskiej w 1432 wiele drobnych rodów mazowieckich masowo ruszyło na ziemie ruskie, by "na pniu" zakładać nowe grody, gródki i mniejsze siedliska. Tak po Unii Lubelskiej znaleźli się tu Żółkiewscy spod Zamościa i Sobiescy z Sobieszyna między Rykami a Kockiem. Z ożenku Jakuba Sobieskiego z Marianną Wiśniowiecką i później z Teofilą z Daniłowiczów powstała niebywała fortuna, której spadkobiercą został ich syn Jan III Sobieski. Urodził się w Olesku oddalonym od Huty Pieniackiej o kilkanaście km. 7 km stąd, w Podhorcach był ochrzczony. Jego całe życie naznaczone było walką o Ojczyznę i chrześcijaństwo. Jego pierwszy krzyk przy narodzinach wymieszał się z okrzykami nacierających na Olesko Tatarów, a pierwsze słowa, jakich nauczył się czytać, to te z nagrobka pradziadka, jedynego zdobywcy Moskwy, hetmana Żółkiewskiego: "O, jak słodko i chlubnie umierać za ojczyznę". Same Podhorce to dla mnie miejsce symboliczne całego Podola. Tu patrząc ze wzgórza dookoła, jednym tchem można wspomnieć Podhoreckich, Koniecpolskich, Wiśniowieckich, Żółkiewskich, Sobieskich, Rzewuskich, Dzieduszyckich czy Sanguszków i całe 600 lat ciągłości tradycji. Załącznik 74062 W akalicy czas płynie znacznie wolniej, w rytm kląskania końskich kopyt Historie magnackich rodów są fascynujące, ale mnie fascynują historie z obrzeża. Choć początkowo przeczyły moim wyobrażeniom piękna kresowego świata, to w miarę ich poznawania zakochiwałem się w nich. Huta Pieniacka. Nieistniejąca już dziś wieś, ale tu, wśród okolicznych wzgórz echo nadal odpowiada po polsku. Tu zmieniłem strategię poznawania Kresów. Śpiąc na śródleśnej polanie, szukając źródła, czy zbierając drewno na ognisko, powoli docierało do mnie, że chodzę ścieżkami żyjących tu wcześniej ludzi. Ich imiona i nazwiska poznawałem odczytując fundatorów na kapliczkach i cmentarnych kamieniach. Los sprawił, że później poznałem żyjących jeszcze mieszkańców i słuchałem ich opowieści. Początkowo, by tu dotrzeć znałem tylko jedną drogę... Tak odkrywałem dawny świat na nowo. Załącznik 74063 Chowaniec, jedno ze źródeł Seretu Powoli odnajdywałem miejscowe osobliwości wśród których były kamieniołomy. Bardzo chciałem odnaleźć kościół zbudowany z kamienia wydobywanego w Hucie Pieniackiej, by dotknąć i mimo upływu lat potwierdzić jego wyjątkową odporność na warunki atmosferyczne. Załącznik 74064 Załącznik 74066 Załącznik 74065 Kiedy odnalazłem go w odległej o 9 km wsi Hukałowce, wraz z nim odkryłem, że były siedzibą gminy m.inn. miejscowości... GARWOLIN. Zabrzmiało niewiarygodnie, ale swojsko! Tak odnalazłem drugi Garwolin odległy od mojego rodzinnego miasta o 500km i 200 lat! Pobudzona wyobraźnia pracowała; jakie ślady miejscowości mogę tam odnaleźć po latach? Czy ktoś już wcześniej słyszał o drugim Garwolinie? Jakie są związki z moim miastem? Obserwowałem kiedyś próbę odnalezienia jakiegokolwiek śladu po wołyńskiej, rodzinnej wsi jednego z naszych kolegów. Widziałem, jak dalece można zatrzeć ślady po istnieniu dużej osady. Mój poszukiwany Garwolin był ledwie folwarkiem... Wszyscy, z którymi na początku dzieliłem się odkryciem, podchodzili do sprawy podejrzliwie: zwłaszcza historycy potrzebowali więcej faktów, by uwierzyć a paradoksalnie, to od nich oczekiwałem wsparcia. Najczęściej traktowano sprawę z przymrużeniem oka, jak moją kolejną opowieść z pogranicza historii znanej i tej spoza szkolnego podręcznika. Ot, takie bajanie... Byłem zdany na siebie. Miejsce w przybliżeniu znałem z moich wcześniejszych poszukiwań kolejnych źródeł Seretu. Krążyłem i zbierałem informacje. Czułem się tak, jakbym odnalazł wiadomość o skarbie gdzieś zakopanym i nie mogłem się doczekać okazji, kiedy z mapą w jednej i łopatą w drugiej ręce wyjdę z domu. |
6 Załącznik(ów)
Dwa lata minęło na znalezieniu informacji i sposobnej chwili na odnalezienie Kresowego Garwolina. W grupie wsparcia w poszukiwaniach Mirek i Marcin
Załącznik 74081 Droga prowadziła za radą miejscowych: „Jedźcie, jedźcie wzdłuż słupów” Załącznik 74082 Załącznik 74083 Kiedy słupy się skończyły, stare kapliczki pomagały odnaleźć drogę Załącznik 74084 Czasem ścieżka przecinała się z autostradą Załącznik 74085 Wszystko po to, żeby zrealizować marzenia… Załącznik 74086 o Kresowym Garwolinie |
czytamy czytamy!
|
20 Załącznik(ów)
Zdecydowałem się jednak opisać tę historię, bo chociaż może być ciekawa tylko dla związanych z Garwolinem, to jest podobna do innych, zapomnianych miejscowości. Może jest niepełna, ale opisałem ją w oparciu o znalezione dokumenty. Kto szukał, ten zna ten dreszcz emocji, kiedy dowiadujesz się, jak kolejny pradziadek miał na imię, gdzie mieszkał, kim była jego żona; zna ten żal, kiedy księgi parafialne kończą się nagle, na jakiejś wojnie, pożarach, zaborach i nie prowadzą w historii przodków dalej i dalej...
Jak miejsce z nazwą na mapie przerodziło się w miejsce pełne własnej historii? Głównie z ciekawości i potrzeby znalezienia dowodów. Oczywiście jest jeszcze nadzieja na przygodę oraz nieodparta siła, którą nie zawsze rozumiem ale wybierając drogę, kieruję się jej podpowiedziami. Tam jest znacznie ciszej i łatwiej mi je usłyszeć. Zwłaszcza jadąc samemu zostaję z nią sam na sam. Sama nazwa miejscowości potwierdzona tu: http://www.kami.net.pl/kresy/ to za mało. Ja potrzebowałem żywej historii jej mieszkańców, bo tylko tak mogłem mieć nadzieję na odnalezienie powiązania z moim jakże odległym miastem. Ponieważ żadna najmniejsza wieś nie żyje sama sobie- sąsiedzkie kontakty doprowadziły mnie do poznania historii okolicy w promieniu dziesięciu km. Skrótowo opiszę co najważniejsze. Początki Kresowego Garwolina sięgają spokojnych czasów, kiedy mądre panowanie Sobieskich zatrzymało najazdy Tatarów i kozackie bunty. Jako zapłatę za wojenną posługę, zasłużeni w bojach rycerze otrzymali ziemię z królewskich dóbr Podola, żeby w razie wojennej potrzeby zawsze byli pod ręką. Zapewne jednym z nich był szlachcic- Jan Garwoliński herbu Nałęcz. Załącznik 74595 W Herbarzu Szlachty Polskiej w 1700r znalazłem wzmiankę o jego wsi Hnidów (Gnidów, Gnidowo) na ziemi złoczowskiej, nieopodal Pieniak i Załoziec na Podolu. Wieś położona jest w górzystej okolicy, na przedzielonych jarami pagórkach Woroniaków. Ich zbocza porośnięte wówczas lasem opadały na południe, do doliny rzeki Seret, rozlanej tu w okazały staw. Rozległe dobra Hnidawskie: lasy i pola uprawne na północy, aż do Manajowa, ograniczała inna rzeka -Wiatyna, której źródło jest w Hucie Pieniackiej. Na południu sąsiadami byli Dziki herbu Doliwa (wymienieni w akcie nadania ziemi przez Sobieskiego) a na zachodzie niemieccy osadnicy o nazwisku Bem, którzy ziemię otrzymali jeszcze od Wiśniowieckich za wkład w budowę grobli i stawów. To w ich sąsiedztwie, niejako w najodleglejszym miejscu dóbr, powstał pańszczyźniany folwark szlachecki Garwolin, widoczny na mapach z 1763r : http://mapire.eu/en/map/firstsurvey/...15882.89988717 Załącznik 74596 Cerkiew w Hnidawie W 1740 ziemię z klucza złoczowskiego Sobieskich przejęli Potoccy a w akalicy życie toczyło się własnym rytmem... Z ksiąg metrykalnych dowiadujemy się o wnuku Jana, Tadeuszu Garwolińskim, żonatym z Agnieszką z domu Pawłowską, szlachcianką. W ich domu numer 1 w Hnidawie ok. 1785 urodził się ich syn- Jan. Czasy były niespokojne. Czasy były niespokojne. W1772r jeden z zaborców- Austria- z tej polskiej ziemi Małopolski Wschodniej utworzyła tzw Galicję. Choć zmieniła się przynależność administracyjna i zmieniali się właściciele sąsiednich wsi, to folwark Garwolin nadal pozostawał jako dobra rodowe Garwolińskich. RODZINA Herbarz Szlachty Polskiej, podaje Jana Garwolińskiego herbu Nałęcz jako "dziedzica dóbr Hnidawa w Galicyi" w 1855r. http://www.wbc.poznan.pl/dlibra/doccontent?id=82975 choć w starych schematyzmach galicyjskich i skorowidzach widnieje jako właściciel wsi już w 1851r. W księgach parafialnych odnalazłem jego wielokrotne zapisy jako ojca chrzestnego dzieci właścicieli sąsiednich majątków, co świadczy o jego pozycji społecznej i dobrosąsiedzkich relacjach. Załącznik 74597 Kapliczka w Pieniakach, upamiętniająca zniesienie pańszczyzny w 1848. Dziś już niestety z tablicą ukraińską. Takie zamiany często poświadczają nieprawdę, burzą obraz rzeczywistości i właściwe pochodzenie zabytków. Są nagminne na zamkach, kościołach itp. zupełnie eliminując akcenty polskiego pochodzenia. Załącznik 74598 Pola garwolińskie Od zniesienia pańszczyzny, powstają nowe folwarki, do pracy w których najmują się chłopi z okolicy. Rola tu urodzajna i czarna, choć płytka. Kiedy mokro, utrapieniem jest wszechobecne błoto. Suche dane z położenia Garwolina: "Poczta i odległość stacyi w kilometrach: Olejów 9,0 km Telegraf i odległość stacyi w kilometrach: Zborów 22,0 km. Starostwo, Rada powiatowa: Złoczów 30km Sąd powiatowy, Notaryat i Urząd podatkowy: Zborów Parafia łacińska: Olejów, kościół św. Michała Archanioła (z1848) Parafia unicka- Harbuzów, św.Mikołaja" karczma na rozstajach 2km :-) Załącznik 74599 W 1830 w czasie Postania Listopadowego wspomina się patriotyzm Garwolińskich m.inn. przy udzieleniu schronienia powstańczym emisariuszom. Rok 1863 to czas walk Powstania Styczniowego, które w tamtej okolicy pozostawiły po sobie kurhany nad właścicielami sąsiednich folwarków: Józefem Bemem i Nałęczu Klemensie Bobrowskim. O Janie Garwolińskim wspomina się przy okazji rewizji na skutek doniesień, jakich nie szczędzą mu okoliczni Rusini, chcący zaskarbić sobie przychylność władz zaborczych. Dziwi to, bo Jan Garwoliński jest "znany powszechnie w okolicy jako najspokojniejszy, wyłącznie gospodarstwu oddany obywatel". Konfiskaty i parcelacje powodowały wykup gruntów i w okolicy pojawiły się nazwiska kolejnych właścicieli. Zaborcy nigdy nie zapominali podniesionej na siebie polskiej ręki. Przy okazji wspomnę potomka innego sąsiada -Dzika- późniejszego dowódcę w bitwie obrony Lwowa pod Zadwórzem, rozniesionego na kozackich szablach... Cmentarzyska i groby naszych bohaterów 1794-1864 http://www.pbc.rzeszow.pl/dlibra/plain-content?id=8725 Jan Garwoliński wymieniany jest jako właściciel Garwolina jeszcze w 1872r. Później spadkobierczynią jego majątku zostaje Olimpia Hołowkiewicz z domu Garwolińska- córka brata Jana- Józefa Garwolińskiego. Załącznik 74600 Ostatni opuszczony dom w sąsiedztwie Załącznik 74602 W kamiennej rozecie data 1936r i inicjały KB Załącznik 74601 W tym miejscu i dalej wzdłuż tej drogi do Hnidawy, stały zabudowania Garwolina. Po mojej lewej stronie, jeszcze dwa lata temu prowadziła droga na Bemówkę. Dziś zaorana. Podobny los czeka to miejsce i śladu Garwolina szukać będziemy wśród bezkresnych, rzepakowych pól. Liczy się to, co przetrwało w dokumentach. Po 200 latach, każdy z nich jest na wagę złota. Powstawały co jakiś czas, a przecież życie toczy się codziennie. Od suchej daty naszych urodzin do następnej- np. ślubu, mija nasze dzieciństwo i młodość. Kolejne dane w rocznikach nie uwzględniają piękna macierzyństwa, codziennej pracy, ważnych wydarzeń, przyjaciół, całego kolorytu i szarości życia. Trwają aż do kolejnej, często ostatniej daty w parafialnej księdze. Na kolejny dokument natrafiłem w Dzienniku Polskim We Lwowie. Wtorek dnia 9. Października 1883: Załącznik 74615 Ten kolejny dowód z przeszłości to doskonały przykład ówczesnych zwyczajów i wysokiej kultury panującej na prowincji, która to w istocie była trzonem narodowej kultury Polski, będącej przecież wtedy pod zaborami. Dla niektórych, Polska wtedy nie istniała... A co dalej z Garwolinem? "Skorowidz dóbr tabularnych w Galicyi z wielkiem księstwem Krakowskiem" szczegółowo podaje wielkość Garwolina i w zachowanych rocznikach wspomina go do 1897r. Wtedy jako właścicielka występuje Olimpia Hołowkiewiczowa. Ostatnią znaną właścicielką była Helena Zielińska, która w 1914r musiała wraz z pierwszą falą uchodźców wojennych przed represjami Rosjan uciekać do Wiednia. Właściciel okolicznych, wcześniej rozparcelowanych majątków hr. Aleksander Wodzicki w 1915 został aresztowany i wywieziony w głąb Rosji. Austriacy opuszczając po przegranej wojnie tereny Polski pozyskane wcześniej w zaborach, âuwłaszczyli na nichâ Rusinów, czym ci ostatni do dziś tłumaczą swoje do nich prawa. Najbliższa okolica była przeorana przez wojska Rosji, Prus, Austrii, Niemiec nie wyłączając Ukraińskich Strzelców Siczowych i walk w 1918-1920r co można potwierdzić przeglądając mapy sztabowe różnych armii. W 20leciu międzywojennym, po scaleniu gruntów okoliczną ziemię zakupili i zasiedlili polscy gospodarze z okolicznych wsi. Niestety, zaraz po wkroczeniu Armii Czerwonej, na podstawie list sporządzonych przez rusińskich nacjonalistów byli aresztowani i już w 1940r wywiezieni na Sybir - za to jedynie, że kupili ziemię u "pańskiej Polszy" Załącznik 74604 Ciekawa mapa z 1934r podaje ilość numerów gospodarstw w miejscowościach: http://www.olejow.pl/www/har-mapa-1934.jpg Załącznik 74603 Sprawdzenie teorii z rzeczywistością w terenie. Centrum Garwolina Tu kończy się znana mi dziś historia Kresowego Garwolina. Oficjalnie, według bazy miejscowości kresowych sprzed reformy administracji a utworzonej według stanu z lat 30-tych XXw, Garwolin istniał do troku 1938. Kościół w Olejowie, wraz z dokumentami parafialnymi już nie istnieje. Po banderowskich atakach i mordach w 1944 został splądrowany i zdewastowany a w 1951 rozebrany; materiał przeznaczono na miejscowy kołchoz. Ludzie z tamtej okolicy dziś żyjący nie pamiętają już o Garwolinie, nazywając miejsce Folwarkami Słotwińskiego. A co z Hnidawą? Właściciele majątku ziemskiego Hnidawa, spisani ze schematyzmów galicyjskich 1851-1868 Jan Garwoliński 1872 Maurycy Hescheles 1890-1904 Bronisław Słotwiński 1905 Stanisław Słotwiński 1909 Juda Mantel i Spółka Załącznik 74605 W Hnidawie, pod koniec wojny upowcy bestialsko zamęczyli 50 Polaków. Kościół zamienili na cerkiew. Załącznik 74606 Budynek przedwojennej szkoły. Kolumny budzą skojarzenia z dawnym dworem Dziś, choć nie ma na mapie Hnidawy, bo nazwę zmieniono na Piszczane(Pishchane), to bez trudu możemy odczytać dawny charakter wsi szlacheckiej XVIII i XIXw. Załącznik 74608 Załącznik 74607 Choć na wiekowych kapliczkach napisy zatarł czas i ludzka ręka, to nadal świadczą o pobożności tak fundatorów jak i zwykłych mieszkańców. A niezatarte do dziś ścieżki prowadzą do miejsca rozparcelowanych folwarków. Ta w oddali prowadziła z Hnidawy do Garwolina. Załącznik 74609 Załącznik 74610 Garwoliński hotel w ziołach pod pięcioma gwiazdkami zaprasza. Niestety, na kolację w żydowskiej karczmie na rozstajach Obydra nie mogliśmy liczyć- spóźniliśmy się dobre 100 lat. Rankiem mieliśmy niespodziewanych gości- parę modliszek Załącznik 74611 Załącznik 74612 Moja opowieść nie wyczerpuje tematu, ani skali przeżyć, jakie nam towarzyszyły. Staram się zachęcić do własnej podróży w czasie, bo wierzę, że jest jeszcze sporo do odkrycia i pogłębienia wiedzy. Sama najbliższa okolica jest tematem bezkresnym, bo mimo lat, ciągle pojawiają się ciekawostki. Dzięki wspomnieniom i staraniom rodzin Polaków żyjących tam przed wojną, historia przetrwała a duch dawnej Polski towarzyszył nam w tym pięknym zakątku. Co do związku Kresowego Garwolina z moim miastem, to wcale nie musi kończyć się na Garwolińskich. Może to np. historia sprzed ponad 200lat ładnej dziewczyny z tamtejszej okolicy, o imieniu Petronela? Ale to już opowieść przy okazji poszukiwania innego źródła. Załącznik 74613 Taka plątanina dziś nikomu niepotrzebnych dróg i ścieżek to jedyna pozostałość po wielu Kresowych miejscowościach. Byłem tam, żeby chociaż to ocalić od zapomnienia i wierzę, że to nie koniec historii. "Przesiedlili, przegnali, wywieźli, Oddzielili duszę od ciała. Zapomnieli tylko o jednym... Przeoczyli, że ziemia została" Feliks Konarski Trzy ziemie Od lat jakże długich i trudnych Wciąż ta sama na sercu troska: Że tam gdzieś- zostały trzy ziemie: Wileńska, Wołyńska i Lwowska Jak w nowych księgach Pielgrzymstwa, Genezie naszego tułactwa: Trzy ziemie. Trzy ofiary Największego na świecie łajdactwa. Wymazali, skreślili z mapy, Oddzielili drutów zasiekiem. Nie mieli kruszyny litości Nad ziemią i nad człowiekiem. Człowieka wygnali z ziemi - Ziemię człowiekowi wydarli. Zostali w ziemi ci tylko, Którzy kiedyś wolnymi umarli. Kara ludzka ich nie dosięgła, Nie zlękli się przeto i boskiej I plądrują... i chodzą po ziemi Wileńskiej, Wołyńskiej i Lwowskiej. Wykarczować by chcieli korzenie, Przeorali by ziemię do spodu, Żeby nic tu nie mogło przypomnieć, Jej przeszłości i tego Narodu, Który w ziemię tę wrósł od prawieków. Który żył od dziadów pradziadów Żeby nikt nie odnalazł tu więcej Raz na zawsze zatartych śladów! Przesiedlili, przegnali, wywieźli, Oddzielili duszę od ciała. Zapomnieli tylko o jednym... Przeoczyli, że ziemia została. Ziemia, której ni wygnać, ni wywieźć. Z której nadal z nadejściem wiosny Zielonością w niebo tryskają Buki, klony, topole i sosny! I już gaj się rozszumiał, rozgadał Po dawnemu...wileńską brzozą... Łatwo było wywieźć człowieka- Ale brzóz... wszystkich brzóz nie wywiozą! A tu las się po lwowsku rozśpiewał Po człowieku została scheda... Łatwo było wysiedlić człowieka- Ale lasu wysiedlić się nie da! A tu chabry wśród zbóż modrookie Ubarwiły tę ziemię żałosną Łatwo było wyplenić człowieka, Ale chabry na nowo wyrosną! Ani słońca nikt przegnać nie zdoła, Ani wiatru nikt nie wyrzuci- Bo i słońce na nowo zaświeci, Bo i wiatr na nowo powróci! Miasto da się przemienić... przestawić Można z każdą rozprawić się wioską, Ale ziemia wciąż ziemią zostanie Tą Wileńską, Wołyńską i Lwowską! I zostaną w tej ziemi mogiły, I te prochy zostaną i kości - Jako symbol dawnego dziedzictwa, Jako prawo odwiecznej własności! I gdy człowiek po latach tułaczki Wróci tu z własnym synem lub wnukiem I usiądzie znużony wędrówką Pod modrzewiem, topolą czy bukiem Na tej ziemi żyjącej i żywej - Wtedy nagle usłyszy z daleka Jak doń las po wołyńsku zagada... Jak po lwowsku zaszumi mu rzeka... Jak mu wiatr po wileńsku zaśpiewa O przeszłości tej ziemi upartej, Która burze najgorsze przetrwała... O tej Polsce na części rozdartej. Z mapy świata zmazanej...a przecież Znowu całej. I wtedy zrozumie, Że to ziemia go wita najmilsza I usłyszy w gałęzi poszumie, Jak raduje się jego powrotem, Czekająca na niego... ojcowska Jego ziemia, za którą tak tęsknił! Ta Wileńska, Wołyńska i Lwowska! Feliks Konarski Ref- Ren ur. w 1907 r. w Kijowie (zm. 1991 r.), żołnierz armii generała Andersa, pieśniarz, autor licznych pieśni, m. in. "Czerwone maki na Monte Cassino" |
"Czy Kresy istnieją naprawdę?
Czy można odnaleźć je na mapie? A może to tylko obszar pamięci i tęsknoty dla tych, którzy urodzili się we Lwowie, Grodnie, Wilnie...? Tak naprawdę Kresy są w nas i każdy przeżywa je na własny sposób. Błękit Dniestru, zieleń Polesia, złoto liści na wileńskiej Rossie - tych kolorów się nie zapomina. I choć dziś ziemie te znajdują się w granicach niepodległej Ukraina, Białorusi i Litwy, nie przestały być dla nas ważne. Wciąż do nich wracamy, wciąż za nimi tęsknimy." Tekst w cudzysłowie to przedmowa z książki "Kresy" Jędrzeja Majka. Zaciekawiony Twoimi wpisami pobuszowałem w biblioteczce Mamy, gdzie są również pochowane 'wspomnienia' mojego ojczyma, urodzonego we Lwowie. Baryton, chórzysta w chórze Piastuny. Są też książki Prof. Stanisława Sławomira Nicieja, Rektora Uniwersytetu Opolskiego, który podobnie jak Ty szuka odpowiedzi na podobne pytania. Moja Mama opowiedziała mi, że była na jednym z wykładów Prof. Nicieji, na którym zapraszał do kontaktu osoby, które mają pochodzenie lub dokumentcje, gdyż Prof. Nicieja spisuje/dokumentuje wszystko i pisze książki, żeby historia nie popadła w niepamięć. |
1 Załącznik(ów)
Novy. Twoja opowieść o biblioteczce Mamy to piękny zaczątek żywej historii. Życzę Ci poznania jej smaczków a przede wszystkim, niech doprowadzi Cię do Twojego źródła.
Wspomniałeś prof. Nicieję... Na jednym z Kresowych spotkań byłem poproszony o opowieść o przeżyciach na moich motocyklowych, Kresowych ścieżkach, jako "przedskoczek", dla mającej się odbyć nazajutrz prelekcji prof. Nicieji. Była okazja do wzajemnego poznania. Nicieja to człowiek zorganizowany, racjonalny, mówiący i piszący pięknym językiem literackim. Planuje, że jego dzieło "Kresowa Atlantyda" dobije kiedyś 30 tomów opowieści o miastach i (co wynikło w trakcie zbierania materiałów) o kresowych rodach. Ja nie mam takich aspiracji. Moja ostatnia opowieść o odnalezieniu na Kresach miejscowości z konotacjami do mojego rodzinnego miasta- Garwolina jest jedyną opublikowaną poza forum afrykańskim. Opisuję tylko to, co sam przeżyłem, jadąc tam gdzieś swoją afryką. Kogo to więcej może interesować? Tak samo zdjęcia. Są zawsze moje, choć jeśli jadę z kimś i jego ujęcie jest lepsze, nie waham się go użyć. Zdjęcia miejsc byłyby może zgrabniejsze bez ubłoconej afryki :) Wiem, że to przeżycia z pogranicza (ale mi się ładnie powiedziało: "z pogranicza" to prawie jak z "kresów") tego, o czym może nie powinno się opowiadać obcym, czy może bardziej nieznajomym. Tu również nie znam wszystkich, ale mam poczucie zrozumienia. Porównałem sobie dwie wersje tej samej opowieści: dla strony garwolin.org i africatwin.com i mam potwierdzenie, do kogo mi lepiej mówić. Trzy lata temu miałem włom na komputer i straciłem cały mój zdjęciowy i pismacki dorobek. Pozostało mi tylko to, co zamieściłem tu, na forum i jakieś papierowe skrawki. Być może kiedyś zbiorę je stąd do kupy (znowu ładnie mi się powiedziało :)) jako ślad po moich wycieczkach po kochanych Kresach. Ale jest pewne, że będzie w nich pierwiastek forumowej atmosfery, afrykański advenczer który kształtuje mój sposób dotarcia i poznawania Kresów, a za który jestem Wam wszystkim wdzięczny. Samo opisanie historii wsi, bez przeżyć z dotarcia do niej, to dla wielu za mało :) Załącznik 75053 |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:19. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.