![]() |
6 Załącznik(ów)
Myślałem,że w mojej karierze "podróżnika" nigdy nie napiszę tekstu w stylu: "Jedźcie na SH 20 bo niedługo tam będzie asfalt" ,ale jednak to napisałem:--))) W temacie budowy dróg w Albanii najwięcej może wypowiedzieć się Motyl.Gdy walcząc ze swoim martwym Ohlinsem dojechał w końcu do nas usłyszał jak zwykle: -Odkręcaj tą rączkę po prawej stronie! -Dwójka jest do góry itd. Motyl swoim spokojnym i znanym stylu: -Panowie NIE O TO CHODZI!!! -Były wybuchy ,lawiny ,trotyl, dynamit ,wojna!!!!! -Ta jasneeeeeeee Oczywiście nikt mu nie uwierzył po czym okazało się ,że jako maruder musiał poczekać aż Panowie drogowcy wysadzą sobie skały. Kiedy dojechaliśmy do szczytu z którego dobrze widać było cały wąwóz uświadomiłem sobie ,że takie ujęcia widziałem w relacji Jagny i Bliźniaka. |
Szacun dla Mańka za przejazd tą ćwierćtonówką po "drodze" w Kosovie.:bow:
Calgon możesz podrzucić jakieś bliższe namiary na ten hajłej z Czarnogóry do Kosova? Jak to sprawy objęte klauzulą tajności to daj na priv. Z góry dzięki. Nam wybuchów oszczędzono - tylko jakiś Besil, Chamil czy inny Fatos gibał się w koparce nad drogą. :D Pisz dalej chłopie - masz talent. |
Cytat:
No cóż, SH20 nawet na googlach zaznaczona już w połowie prawie jako hajłej... Chyba się muszę pośpieszyć, żeby do Theth nie wjechać asfaltem ;) |
Cytat:
|
juz chyba za pózno , mysle, ze do wakacji juz wyasfaltuja
|
2 Załącznik(ów)
|
8 Załącznik(ów)
Gdy już zakończył się lans na szczycie i wszystkie sesje zdjęciowe dobiegły końca ruszyliśmy pełni energii aby zjeżdżać w tym samym stylu w dół.
Niestety ku naszemu zdziwieniu zastał nas piękny asfalt.Było mokro, ale nie przeszkadzało mi to wyprzedzać wszystkich i z nudów i testować przyczepność opon.Przód wiadomo TKC a na tył zarzuciłem MT 21. Jestem zadowolony z tego zestawu. Nie będę wypisywał historii o tym jak schodziłem na kolano i łokieć w łokieć walczyłem o pierwsze miejsce ze Sławkiem aby na czele wyjść z zakrętu bo mija się to z prawdą. Kolejna agrafka i może by tak bardziej się złożyć? Człowiek uczy się całe życie także uświadomiłem sobie jak ważne jest rozkładanie siły hamowania na dwa koła.Najważniejsze ,że droga była pusta i nie spodziewałem się innych pojazdów. Efekt jednak był przewidywalny, uślizg przedniego a ja gładziutko za motocyklem w dół.Podobno podniosłem rączki do góry jak przedszkolak na ślizgawce. Afryka na szczęście nie dojechała do krawężnika. Część kolegów robiła zdjęcia i pamiętam dobrze którzy to byli! Z pomocą pośpieszył Ryszard.Podnosząc wraz ze mną motocykl przypłacił to jednak kontuzją pleców o czym przypominał mi do końca wyjazdu. Wiem dobrze ,że u starszego Pana taki wysiłek mógłby wywołać spore komplikacje zdrowotne dlatego wieczorem pośpieszyłem z maścią rozgrzewającą. Wbrew oczekiwaniom poszkodowanego i opisie na ulotce opakowania nie dałem się wkręcić-cytuje: " Nanieść niewielką ilość na dłoń i delikatnie rozmasować" Summa summarum jedynym poszkodowanym w tym upadku był Greg gdyż na mnie ten poślizg nie wywarł większych emocji. W końcu jestem zajebisty! Jadąc w kierunku do Koman zatrzymaliśmy się w okolicach Shkoderu aby zatankować.Kawka, fajeczka i luźna rozmowa tak nas pochłonęła ,że nikt nie domyślał się co oznacza potężne pierdolnięcie w odległości 30 metrów od nas. Nagły odwrót a tu: Z auta ,które jak sądzę nie uzyskuje maksymalnej ilości gwiazdek w testach zderzeniowych wyskoczyło dwóch mocno opalonych i wyżelowanych Albańczyków. Skóra z węża strażackiego i buty typu mokasyny z doklejanymi żołędziami nie wzbudziły wśród nas największego zainteresowania. Zarzucam poglądową fotę dla niewtajemniczonych. Naszą uwagę przykuły jednak rozkwaszone jak pomidor gęby oraz ręce wygięte w nadnaturalnych kątach ,których nie powstydziłby się szanujący jogin z doliny Gangesu. Zagadkę rozwiały wystrzelone poduchy oraz niezapięte pasy. Panowie zachowywali dziwnie umiarkowany spokój, ale tłumaczył ich stan upojenia tudzież znana choroba filipińska ,która spowodowała ,że karnęli się rondem pod prąd! Zacząłem zastanawiać się nad kupnem miejscowego kodeksu ruchu drogowego. Odcinek SH 25 zapamiętałem jako dziurawy asfalt przechodzący na zmianę w szuter i kamienie.Na Afryce jechało się świetnie a surowy krajobraz dodawał smaku. Moje odczucia burzyły tylko potężne słupy energetyczne. Było mokro zaprawdę mokro powiadam Wam. Cel podróży widoczny był z daleka. Widok taniego nawet jak na warunki albańskie burdelu wzbudził sporo dwuznacznych skojarzeń i śmiechu!!! Jedni zajęli się rozpakowywaniem bambetli inni serwisem motocykli. Dla Żołnierza był to szczególny dzień gdyż wrzucił trójkę w terenie a zdarzyło mu się nawet wyprzedzać! Jedno jest pewne złapał bakcyla enduro a mając u swojego boku Dużego jako mentora ,łatwo nie zejdzie z tej drogi! Maniek zajął się fotografowaniem połączeń energetycznych odkrywając tajemnice dlaczego czasem w Albanii gaśnie światło. Ryszard długo ukrywał swoje odczucia.Patrząc w niebo widać było ,że jest coraz bardziej wkurwiony.Ci co znają Ryszarda wiedzą ,że długo nie daje po sobie poznać ,że jest wkurwiony ale jak się wkurwi to różne dziwne rzeczy mogą mu przyjść do głowy. Szukał przyczyny dlaczego pada?Przecież gdy on jedzie w nieznane to nigdy nie pada.Co się stało?Czyżby bogini Tyche i jej łaska opuściła go? Wtem pojawił się młodzieniec półbóg pochodzący w bezpośredniej linii od Charyty będący personifikacją wrodzonego wdzięku, piękności i radości.Tajemniczy ów młodzieniec( i tak wszyscy wiemy o kogo chodzi) wypowiedział te grzmiące słowa: ........ Sam se kurwa płyń do tego Bari!!! Czas odciąć pępowinę pomyślałem wpierw.... ale ,że znamy się już trochę to oboje wiedzieliśmy ,że chcemy dalej być razem i wspólnie upajać się razem przebytymi kilometrami. Obróciła się pozostała część drużyny nie znająca Ryszarda i przysłuchując się rozmowie przecierała oczy ze zdumienia.... Baaaaariiiiiii? Ryszard jak rażony piorunem wziął się do działania. -Calgon bo z nimi tu nic nie wymyślimy czas na konsultację z bazą ! Wziąłem się więc do roboty.Zdywersyfikowaliśmy informację wiedząc ,że będą one podawane przez kobiety. Ryszard nakreślił tabelę.Przyszły dane z ziemi ojczystej opierające się o świeży łederforkast.Wyciągnęliśmy średnią w przypadku gdyby nadawcy wiadomości pomylili kontynenty. Podając nazwy i współrzędne miast gdzie Sycylia sąsiadowała z Istambułem odnosiłem wrażenie ,że reszta poda nam w nocy psychotropy. legenda : D-deszcz S-słońce i słowo ciałem się stało a ja zacząłem nucić: Usta jak maliny, włosy kolor blond Jeansy z Istambułu, a Ty dziewcze skąd ? Gdy mi Cię zabraknie kto mi poda dłoń ? Czy z miłości wpadnę w studni ciemną toń ? |
Cytat:
Calgon Gdzieś Ty się chłopie uchował? Te kamasze to nie są żadne mokasyny z doklejanymi żołędziami tylko rasowe pikolaki karguloskie z czereśniakowymi kutasikami. Na Twoim zdjęciu jest wersja bez płotka.:D |
Calgon dawaj dalej - fani czekają :)
Masz Ty chłopie dar relacji w stylu rejli :) |
zaktualizowałem się wyżej.
Tak właśnie rozpoczął się rajd "w pogoni za słońcem!" Ponieważ moje produkcje są dalekie od doskonałości a niektórzy koledzy stwierdzili ,że zawarta w nich muzyka prowadzi do nudnego samobójstwa postanowiłem obciąć podkład. Youtube także robi mi schody ale ja: Tak jak i Piotr Blandford wiem jak trudno dobiec do celu i wygrać w zawodzie! Oddaje więc kolejne epokowe dzieło. Mimo krytyki ze strony wszystkich będę tworzył dalej. Podniosę się i zostanę diamentem! Porażka i ucieczka to nie moje słownictwo! Pytacie dlaczego? BO JESTEM ZWYCIEŹCĄ |
Cytat:
|
|
Calgon, co z Tobą? Bierz się chłopie do roboty! :umowa:
|
5 Załącznik(ów)
Dzień VI
Po burzliwych naradach stwierdzamy ,że skierujemy się prosto do Grecji.Niestety musieliśmy odpuścić Theth z czego nie byliśmy zadowoleni. Duży był tam rok wcześniej i utwierdził nas w przekonaniu ,że jazda w chmurach w tym miejscu nie ma sensu. Budzimy się a za oknem leje.Jestem szczęśliwy ,że mam skarpety Dexshella (dystrybutor niech zapamięta to, bo robię mu reklamę), które są przezajebiste. Mokro w butach a noga sucha! Ciśniemy w stronę morza czyli: Lezhe ,Durres ,Vlore czyli palemki słoneczko i banan na twarzy.Już czujemy nosem Grecję. W tej części Albania zaczyna przypominać bogatszą część Europy.Moje subiektywne odczucie jest takie ,że Albańcy zjedzą kiedyś żywcem tych nierobów Greków od których odwróci się ciocia Angela. Dość jednak polityki. Tak jak kiedyś zmieniłem zdanie o Rumunii tak teraz uważam ,że Albania to równie bezpieczny i dobrze rozwijający się kraj. Jadąc wybrzeżem nie sposób ominąć gór z których roztacza się przepiękny i bezludny krajobraz.(SH8) Na jednej z przełęczy dopadła nas taka mgła ,że każdy musiał jechać sam a światła stopu motocykla poprzedzającego były praktycznie niewidoczne.Kilkanaście minut później znów słońce i widok pięknego morza. Gdy w końcu zatrzymaliśmy się w Sarandzie udaliśmy się na zasłużony napój w pięknych okolicznościach przyrody. Popijając spokojnie czekaliśmy na wszystkich aby dokonać zakupów na kolacje.Do tego potrzebna była miejscowa waluta z której liczeniem jak zwykle miałem problem.Wybrałem jednak kelnera z najgrubszą złota bransoletą i dokonałem uczciwej wymiany. Załącznik 44646 Nadszedł czas zakupów.Zakupy dokonywane z Ryśkiem obfitują zawsze w różne frykasy.Ceny były przystępne także Rychu realizował się na półce z oliwkami oraz deskami serów. Ja z Jarem udaliśmy się w stronę innego regału. |
4 Załącznik(ów)
po chwili zacząłem śpiewać: Załącznik 44651 Ja uwielbiam ją. Ona tu jest i tańczy dla mnie, bo dobrze to wie, że porwę ją i w sercu schowam na dnie... Jaro biorąc do rąk karton 10 litrów Vranaca Załącznik 44652 stwierdził że: A little party never killed nobody So we gon’ dance until we drop, drop A little party never killed nobody Right here, right now’s all we got Duży z Tomkiem widząc ,że zabieramy się za drugi karton zanucili: Nie uda nam się mieć wszystkiego na raz, Coś kończy się żeby coś mogło trwać, Ta brakująca część ukryta tu gdzieś, Do pełni szczęścia brak nam jej... od tej pory kartonik o wyżej wymienionej pojemności stał się kolacyjną tradycją. Wizyta w kolejnym sklepie z warzywami zapowiadała wspaniały wieczór.Zakupy w przystępnej cenie powiązane z noclegiem w bardzo fajnych apartamentach zlokalizowanych przy plaży za 5 euraków cudownie nas nastroiły. Przygotowanie kolacji należało do znanego master szefa nad którego pracą skutecznie czuwało podżerające składniki- jury. On pieścił,mieszał doprawiał a jury nalewało wina!!! Podczas gdy Jaro lansował się w swojej lokalnej koszulce, Motyl z Mańkiem zdecydowali się na powrót do miasteczka w celu zakupu pamiątek. Bardzo długo ich nie było i już zaczynaliśmy się martwić.Wszystko jednak wyjaśniły słowa Mańka. -Kurwa nawet koleś z pizzą na skuterze dwa razy nas wyprzedzał!!!! Gdy już Vranac zrobił swoje zaczęliśmy oswajać właścicielkę przybytku z myślą,że dzisiaj może być głośniej niż zwykle. Jako ,że ja znałem dwa zwroty po Albańsku to do akcji wkroczył Ryszard. Co chwilę brakowało mu to soli to pieprzu a to jakiegoś specjalnego noża. Nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie to ,że za przewodniczki po zakamarkach kuchni właścicielki służyły dwie latorośle płci żeńskiej będące córkami owej. Niczym Alina i Balladyna pływały jak obłoki miedzy szafkami donosząc naszemu niemłodemu już Kirkorowi kuchenne sprzęty współzawodnicząc miedzy sobą. Dobrze ,że nie skończyło się jak w oryginale gdyż dziewczęta operowały nożami!!! |
A gdzie foty Aliny i Balladyny??:D
|
Bałem się robić bo nie wiadomo kim był nieobecny tata Albaniec!
Poza tym ta cała nagonka na pedofilów w mediach jest a one raczej niepełnoletnie były... |
Calgon, przekozak! dajesz dajesz:)
|
2 Załącznik(ów)
Gdyby ktoś z czytających chciał osobiście sprawdzić urodę "Aliny i Balladyny" ..znajdzie je w mieście Ksamil , kilkanaście kilometrów za Sarandą :cool:
Calgonie... ślad gps jest wielce pomocny przy pisaniu relacji. Więc dlaczego słowo garmin wywołuje tyle frustracji u fanatyka tomtoma ? :rolleyes: :D foto pogląd Załącznik 44705 Załącznik 44724 |
Dobrze, że mam Ciebie i Twojego zafajdanego Garmina.Wiesz, że ja kijek i worek na plecy .
Nie mam pamięci do imion i nazw miejscowości!:-)))) |
Rozumiem, ze tymi dwiema butelkami z 2005 i 2007 roku, zrobiłeś się tak, ze póki nie wytrzeźwiejesz, to ciągu dalszego nie poczytamy?!
|
"Rozumiem, ze tymi dwiema butelkami z 2005 i 2007 roku, zrobiłeś się tak, ze póki nie wytrzeźwiejesz, to ciągu dalszego nie poczytamy?! "
:haha2: :Thumbs_Up: |
Calgon, nawet GSiarz się zalogował, by w pełni zobaczyć relację waszą!
Będąc bezimienny - only pisanina, bez foto! USZANUJ i pisz, bo jak Cię spotkam w realu...to nie ręczę!!! :D Pozdro Orzeppe |
Calgoniku drogi, miej sumienie i postukaj w klawiature - my tu cierpimy a ty nic....
|
Kochani budowałem masę przez ostatnie dni i nie mogę się ruszyć ale obiecuje ze od poniedziałku zabieram się do roboty.
|
Słyszałem na żywo wraz z zakończeniem :D ale opowieść uzupełniona zdjęciami nabiera innego lekko wymiaru.
P.S. Masę już zbiłeś więc bierz się do pisania :D |
10 Załącznik(ów)
Dzień VII
Obudził nas ciepły lecz pochmurny dzień.Chmury zapierdzielały po niebie a nas ogarnęło straszne lenistwo.Powolnie majstrowane śniadanie i oczy zwrócone ku niebu pozwoliły dostrzec kózki,owce,stateczki oraz nieudane budowle samozwańczych konstruktorów. W takich chwilach przychodzą do głowy głupie pomysły.Całe szczęście wino się skończyło a do sklepu było daleko. Cześć z nas postanowiła zażyć kąpieli w morzu.Patrząc na mapę główkowałem czy wody te należą do morza jońskiegio czy może Adriatyku.Zastanawiałem się i kontemplowałem. Gdy już miałem pytać Ryszarda,nagle przypomniałem sobie ,że mylił on Sarandę z Samarkandą dlatego odpuściłem i pozostałem dalej sam w swych rozważaniach. Na Motyla także nie można liczyć w tej kwestii bo miewał gorsze rozterki.Nad Balatonem zastanawiał się przecież, czy to już może Rumunia? Długo nie zastanawiając się wziąłem klapki oraz ręcznik i dołączyłem do pluskających morświnów.Woda wydawała się ciepła i mniej słona niż w chorwackiej części Adriatyku.W związku z tym ,że Jaro zabrał kamerkę rozpoczęły się popisy godowe samców. Skoki do wody ze skoczni? Tak to jest to. Dawne chwile świetności na lokalnych basenach OSIRU wróciły w myślach jak bumerang. Stado wyleniałych pijaków przypominało sobie jak to imponowało młodym, dopiero co rozwiniętym pączuszkom w mocno wyciętych strojach, swoimi skokami na główkę z olbrzymich wysokości. Niestety widowni nie było a i rozbryzg wody nie przypominał tego sprzed 20 laty.Zabawa była jednak przednia a te chwile relaksu zawsze przydają się wymęczonym kończynom. Gdy minęło południe za cel obraliśmy grecki wąwóz Vikos czyli najgłębszy kanion a świecie.(co z mijaną Tarą pomyślałem) Z niedowierzaniem spojrzałem do internetu i okazało się ,że stosunkiem szerokości i głębokości wyprzedził słynną peruwiańską Colcę. Czytając dalej dowiedziałem się ,że najgłębszych i największych wąwozów jest co najmniej pięć.Marketing turystyczny jest nie dla mnie dlatego zostawiam to dla bardziej zaciętych geografów. Zanim jednak dotarliśmy na miejsce udało się nam zaliczyć: lokalny prom,przebić dętkę oraz odwiedzić greckiego rolnika. Prom jak prom.Przewoźnik nie za bardzo reagował na nasze okrzyki "u nas tolko wiza" dlatego skroił nas po 2 euraki jak przystało na obcych.Jego funfel dodatkowo chciał zarobić na ekskluzywnej biżuterii, która jednak nie robiła na nas większego wrażenia. Niektórzy jak widać na zdjęciu powyżej spoglądali na handlarza w stylu: "Synu czy ty wiesz ile ten tłumik kosztował?-To jest BMW!(trzeba poprawić na tubę na narzędzia, przeta auspuf jest z drugiej mańki) Greg wił się jak rzeka w wąwozie aby "umilić" nam trasę przejazdu.Zapędzał się w górskie dróżki i zapomniane wioski ,których drogi ułożone z kamienia powodowały nagłe ataki potu na czole podczas przejazdu. W pewnym momencie dopadły nas potężne grzmoty dochodzące z oddali a pioruny przecinające niebo sygnalizowały nadejście deszczu.Wyładowania były dość mocne i miałem nadzieje ,że zarejestruje to moja kamera, ale nic takiego się nie stało. Chowając się przed deszczem wjechaliśmy na posesje greckiego rolnika.Gospodarstwo duże i ładnie utrzymane. Duży i Sławek jako znawcy tematu wymieniali poglądy na temat maszyn oraz sposobu założeń konstrukcyjnych stodoły.Ja i Jarek obmyślaliśmy plan jak zamocować barana na Afrykę w przypadku dobicia targu z gospodarzem. Sławek jako fascynat życia wiejskiego obdarzony wieloma talentami niczym Wyspiański ,obiecał oprawić nam barana. Chłopak ten pielęgnuje piękno wsi na każdej szerokości geograficznej czego dowodem są jego ukraińskie wspomnienia.Wszyscy znamy jego chęć kontaktu z ludźmi miejscowymi dlatego ten wieczór miał być dla niego. Gospodarz jednak długo drapał się po głowie i za nic w świecie nie chciał zgodzić się na naszą cenę! Już miałem polubić tych Greków, ale ten miał chyba żydowskie korzenie co doprowadziło do tego, że zacząłem syczeć po nosem: -Co ci kurwa zależy i tak Angela Tobie dopłaci -dawaj tego baranka. Zanim dotarliśmy do celu naszej podróży nasze oczy syciły się wspaniałymi widokami, które w perfidny sposób odrywały wzrok od drogi i nie pozwalały skoncentrować się na prowadzeniu motocykla.Boleśnie przekonał się o tym Żołnierz a raczej jego kolano co uwzględnię w moim w kolejnym nudnym filmie. Załącznik 45245Załącznik 45246 Miejscówka okazała się być bardzo klimatyczna.Ryszard spojrzał na nas i rzekł: -Chłopaki Albania się skończyła tu tanio nie będzie! Załącznik 45248Załącznik 45249 Podczas gdy reszta strzelała foty i podziwiała krajobrazy ja wraz z Ryszardem udałem się na negocjacje do właściciela tego kamienistego przybytku. Załącznik 45250 Przywitała nas mała dziewczynka w wieku lat ok. 8-9 i grzecznie wysłuchała pytania o tym ,że 9 strudzonych losem motocyklistów chcę pozostać w tym miejscu na noc.Mówiła po angielsku w przeciwieństwie do jej taty po którego zdecydowała się posłać. Załącznik 45251 Tata nie był ani pluszowy ani nie był komikiem jednak miał coś wspólnego z tą fotografią Grek cennik miał w głowie i był początkowo mało elastyczny.Zgodziliśmy się jednak na jego warunki gdyż udało się przekonać go do zaserwowania nam śniadania. Gdy ja już zadowolony chciałem obwieścić jak to wspaniały nocleg nam załatwiłem,Rysiek zwrócił się do mnie: -Calgon hola, hola! -Musimy jeszcze ustalić co będzie zawierało nasze śniadanie! Greg wyczuwając chęć do pracy właściciela zaczął ustalać menu z przerażoną 8 latką. Dziewczę przypomniało sobie cały zakres produktów spożywczych o ,których uczyło się w szkole na lekcjach angielskiego. Nasza tłumaczka przekazywała info co do naszych życzeń a my po minie Pana domu odczytywaliśmy czy jest to możliwe do zrealizowania.Całe zajście było bardzo wesołe co by nie powiedzieć przyjacielskie. Nasz śmiech obudził nawet lekko zmarszczonego starszego Pana, który w kącie leniwie popijał jakiś trunek. Na jego pytanie: -Skąd jesteście? odpowiedzieliśmy: - ITAAAAALIAAA Dlaczego? Nie pamiętam Po tym okrzyku Rysiek sypnął od siebie kilka słówek po włosku,które kompletnie do siebie nie pasowały,ale chyba nie miało to znaczenia.Na koniec poinformowaliśmy właściciela ,że zapłacimy po śniadaniu co miało dodatkowo zmobilizować go do wystawnego przyjęcia gości.Nie widział przeciwwskazań dlatego czule pożegnaliśmy się i opuściliśmy tawernę W mojej głowie już rysowały się te jajeczka,sery,dżemy,wędliny,swojski chlebek oraz owoce przepite pyszną kawą z ciasteczkiem. Najważniejsze ,że mogliśmy znosić bambetle. |
W Twoim porównywaniu kanionów kluczowym słowem w wielkości kanionu Vikos jest słowo "stosunek"
Gdyby mówić tylko o głębokości Colca jest o wiele głębszy . Z tymi kanionami to jest tak jak powiedzmy z tabelkami w banku . Każdy bank wybiera takie zagadnienie by w tabelce być na 1 miejscu. Mniejsza o to. Widoki kanionu piękne . Czekamy na kolejną część . |
Cytat:
Przecież tłumik jest z drugiej strony. :D Dawajta dalej. |
Jesteś pierwszy! To chyba było afrykańskie przyzwyczajenie-kapnąłem się dopiero po browarze:-)
|
Cytat:
Czy mogę oczekiwać jako gratyfikacji cennych porad w pierwszej sprawie mojego wątku? http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=19879 Pozdrawiam |
Po tej czy tamtej i tak kosztował swoje :).
|
Calgoon! Święta się skończyły :-) do roboty!
|
Calgon nie bądź chytrus. Napisz coś.;)
|
Co ma pisać? Było mi minęło, wrócił.... cała prawda :)
|
Obiecuje za tydzień pisanine.Tydzień jeszcze mnie nie bedzie-pilna delegacja.
|
Taaaak, służbowo na statek ;)
|
Cytat:
|
Cytat:
|
5 Załącznik(ów)
Kwaterki położone nad samym wąwozem były bardzo małe, ale schludne.
W związku z wczesną godziną i kłębiącymi się chmurami część załogi postanowiła dokonać inwentaryzacji sprzętu. Trzebi zaniepokojony plamami oleju dokręcał filtr rękami dużego Mańka.Dopiero jednak użycie skórzanego paska załatwiło sprawę i Panowie uporali się z problemem.Naszemu żołnierzowi zaczęło poważnie doskwierać kolano co nie napawało go optymizmem.Popołudniowy upadek odbił się trochę na jego humorze i nastawieniu do dalszej jazdy w terenie podczas naszej wycieczki. Na efekty trzeba było jednak czekać do rana i podejmować ewentualne decyzje. W moim przypadku motocykl naprawiał się sam za co jestem jak zwykle wdzięczny dwóm kochanym wróżkom! Powoli nadchodził czas kolacji a Sławek wyraźnie zasmucony nieudanym zakupem baranka nie mógł odnaleźć sobie swojego miejsca. Zaniepokoiłem się przez chwilę dalszym losem miłego pieska ,który jednak nie stał się azjatyckim przysmakiem i po wymianie czułości opuścił kolana Sławomira. Po przeanalizowaniu map i możliwych sklepów wysłaliśmy ekspedycję po niezbędniki pomocne w zasypianiu. Jaro i Maniek nie zawiedli także nocny deszcz i bijące krople po drewnianych okiennicach nie przerwały boskiego snu w tych pięknych okolicznościach przyrody. idę po browar. |
8 Załącznik(ów)
Dzień VIII
Pomysł na dzisiaj to Kalampaka i słynne Meteory.Odległość nie porażała bo to raptem 150-200 km. Plan okazał się jednak proroczy. Po pysznym śniadanku z którego wywiązali się gospodarze ruszyliśmy mniej uczęszczanymi trasami w kierunku słynnych klasztorów. Niesamowita ilość różnych magicznych miejsc ,które po drodze można odwiedzić pozostawia niedosyt.Wydaje mi się ,że po Grecji można kręcić się całymi tygodniami i miesiącami a i tak nie zobaczy się wszystkiego. Każdy skrawek i okolica obfituje w jakieś ciekawostki. Załącznik 45756Załącznik 45757 Kluczyliśmy pustymi wioskami a temperatura stawała się nad wyraz łaskawa.Przejazd był regularnie utrudniany przez prowadzących co obfitowało w coraz liczniejsze spotkania z matką ziemią. |
Jest czad!
|
Krótkie odcinki jak dobranocka kurde !!!! I znowu tyle czekania !!!!
|
1 Załącznik(ów)
|
6 Załącznik(ów)
Gdy po raz kolejny zabrnęliśmy w ślepą uliczkę zauważyłem ,że pot zalewa mi skronie a pod kurtką robi się coraz bardziej gorąco.
Nasza trójka Drombo czyli Motyl i Mańki cały czas lekko z tyłu ale brnęli do przodu.Dobrze im szło dlatego na szczycie jednej ze ślepych dojazdówek stwierdziliśmy z Dużym,że nie będziemy machać aby zawracali. Hasłem przewodnim stało się :"Chłopakom się to przyda" Parli jak dziki a na końcu okazywało się: "W tył zwrot-taki psikus" W pewnym momencie Motyl porzucił motocykl aby dokonać oceny napotkanej zwierzyny. Samica nie była jednak godna aby nasz Inseminator dokonał dzieła i ze smutkiem pożegnaliśmy najwyraźniej chorą krówkę. Obecność tego zwierzaka w tym miejscu i do tego okrytego kocem mocno mnie zastanowiła. "Stało się, stało się to co miało się stać,dlaczego w tym skwarze, nosz kurwa mać!" Nasz kolega Sławek rozpoczął czarną serię.Wracając po zaginione fajeczki poczuł ,że przednie koło lekko ucieka.To oznaczało tylko jedno.Odpoczynek i chwilę przerwy Pot lał się po wszystkich niedostępnych miejscach, ale na szczęście pomocników było wielu. Nawet przycięta dętka nie zepsuła humorów.Nie tracąc czasu, podzieliliśmy naszą ekipę i część podróżników ruszyła zdobywać Meteory jako pierwsza. Gdy my walczyliśmy z dętkami nasz trzon zadecydował o rozmontowaniu Afryki na czynniki pierwsze.Powód był prosty. Ilość przepalanego paliwa przez kochankę Mańka mogłaby wystarczyć aby wzbić Boeinga 747 w powietrze i wylądować bezpiecznie w Australii. |
11 Załącznik(ów)
Fotka z cyklu : Dlaczego mi to robisz!!!!! Koniec końców chłopaki poskładali maszynę a poziom spalania wywołał wreszcie oczekiwany uśmiech na twarzy Mańka. Załącznik 45825 Gdy my lansowaliśmy się podziwiając klasztorne krajobrazy, Rysiek pożerał greckiego kebaba w Kalampace. Rysiek jako fan schabowego na wyjazdach zawsze pożera kebaba.On ma jakiś szczególny talent do wynajdywania przybytków serwujących taką strawę No nic każdy ma swój fetysz. Załącznik 45819Załącznik 45820 Wklejając te fotki na górze olałem widoki i stwierdziłem ,że trzeba skreślić parę słów o bohaterach pierwszego planu.Jaro czyli totalnie bezproblemowy koleś ,któremu nie przeszkadzają żadne niedogodności potrafi dostosować się do każdej sytuacji.Nie traci pozytywnego nastawienia nawet w sytuacjach w których Afrykanerowi kraja się serce.Jako wieczny operator zasłużył na relacyjną fotkę . Sławek .... no cóż jak on ze mną wytrzymuje.Twardy rzeźnik znający trudy relacji międzyludzkich a jednocześnie marzyciel o gołębim sercu.Zdjęcia robi komórką i nigdy nie ma fotek ze swoim udziałem. Ta chwila dla Was Panowie Załącznik 45826 Chwila zagapienia i niestety padło hasło : Dlaczego te gmole nie przyszły przed wyjazdem!!!! Jakieś mnie refleksje dopadły na tych meteorach i zacząłem zastanawiać się ile ujechaliśmy.To już połowa podróży pomyślałem... Załącznik 45859Załącznik 45860 Załącznik 45861 Załącznik 45897 Nie wszyscy dojechaliśmy na zasłużoną kolację, w tym samym czasie.Pierwsze 50 km w górach zajęły nam 5h.Wydawało się, że po płaskim pójdzie już sprawnie.Ku mojemu zdziwieniu jadący przede mną Duży nagle zaczyna hamować i zjeżdża na pas awaryjny.Grupa była już dość mocno rozpędzona także zniknęli nam w tunelu ,który wyrósł przed nami. Duży oznajmił ,że ma kolejnego kapcia.Inwentaryzacja narzędzi ,łatek i już wiemy ,że możemy wszystko naprawić sami.Jeździec migiem rozpoławia Afrykę a ja kolejną konserwę.Chłop klnie pod nosem bo to kolejna gumka dzisiaj. Nagle pojawiają się wybawcy ,których nieoceniona pomoc kosztuje jedyne 500 euro.W cenie mają oczywiście blokowanie pasa i dobre słowo. -Duży ile to jeszcze zajmie? -Chwila daj tylko pompkę! -Trzymaj, ja idę okiełznać fachowców bo ciamkają coraz głośniej! Krótkie bla bla ,że tutaj nie można i ,że zawołają pomoc ,holowanie i takie tam.Tłumaczę ,że to tylko moment i wszystko mamy aby usunąć awarię. Umorusani z kompletem wszystkich rzeczy rozłożonych na pasie budzimy szacunek. Przyglądają się nam i podnoszą brwi z podziwu jak to podróżnicy usuwają tą przykrą awarię. Duży pompuje i brzdęka pod nosem. -Kurwa albo przyciąłem dętkę albo mam druga dziurę. -Co robimy? -Jedziemy do zjazdu tam na spokojnie opatrzymy rany. Pakujemy się a Grek sugeruje nam ,że mamy kapcia.Duży zrobił do niego oczy jak Shrek i tylko wzruszył ramionami.Ja postarałem się bardziej. Zakładając kask wykrzywiłem usta w taki sposób aby wyrażało to : -Wszystko jest ok chłopaku! Mrugając do niego okiem dałem mu do zrozumienia ,że o to właśnie nam chodziło a siła odśrodkowa i tarcie spowoduje samoczynne dopompowanie koła. Panowie wyluzowali i dali za wygraną a my doczłapaliśmy się do zjazdu gdzie Duży otrzymał nową dętkę. |
W Grecji nie kupisz kebaba lecz suflaka
|
:lukacz:
|
Cytat:
|
Rzeka, którą widać z Meteorów to najbardziej śmierdząca rzeka jaką dane nam było wciągnąć przez nozdrza.
Po drugiej jej stronie, wzdłuż brzegów ogromne chlewnie, a z nich rowami płyną ścieki - wprost do rzeki. ...."Wali jak w klatce z lawami" |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:33. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.