Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   Offroadem na Kaukaz - 3 x DR [2016] (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=27031)

siwy 05.09.2016 10:27

Wow, ale widoki, muszę tam kiedyś pojechać.

calgon 05.09.2016 13:14

Ukradłeś mi cenny czas.... Pisz Pan dalej ,zajebiście!

dżony 05.09.2016 17:01

Rano budzą nas owieczki biegające między namiotami. Pogoda świetna i w kościach czuję, że to będzie dobry dzień.

https://lh3.googleusercontent.com/cU...Q=w876-h657-no

Pakujemy się, Gosi i Michałowi życzymy szczęśliwej drogi do domu już bez takich przygód jak poprzedniego dnia i ruszamy. Droga na mapie nie wygląda jako najniższej kategorii a raczej na jakąś krajówkę. W Gruzji jednak często to co na mapie nie przekłada się na rzeczywistość. Biała kreska może okazać się asfaltem a czerwona krecha szutrówą. Nie ma co narzekać bo dla nas to jeszcze lepiej ;)

https://lh3.googleusercontent.com/Jf...I=w876-h657-no

https://lh3.googleusercontent.com/OU...n=w876-h657-no

https://lh3.googleusercontent.com/P_...h=w876-h657-no

W najbliższym miasteczku wjeżdżamy na bazar zrobić zakupy na śniadanie. Dookoła roznosi się woń czegoś smażonego, jakieś placki czy co? Szybko lokalizuje to miejsce. Kupujemy ze dwadzieścia świeżo smażonych racuchów.

https://lh3.googleusercontent.com/8j...z=w876-h657-no

Do tego arbuz, kilo pomidorów, ogórki, ostre papryki, cebula - będzie wyżerka. Jedziemy za miasto nad rzekę poleżeć w cieniu i zjeść wszystko na spokojnie. Racuchy opędzlowaliśmy już na bazarze. Kilka tłustych, drożdżowych placków na pusty żołądek okazało się niezbyt dobrym pomysłem. Położyłem na to jeszcze połowę arbuza, kilka pomidorów i ostre czili więc w żołądku zaczął się niezły kocioł. Opadłem dosyć z sił i musiałem to przeleżeć. Tak się złożyło, że akurat Marcina DR znowu miał problem z gaźnikiem i nie chciał odpalić. Zrobiliśmy sobie przerwę serwisową. Ja ogarniałem swój żołądek, Marcin gaźnik a Maciej pojechał do wioski pospawać popękane stelaże. Kiedy każdy pozałatwiał swoje sprawy ruszyliśmy dalej. Kilka kilometrów dalej było już skrzyżowanie gdzie zaczynała się droga do Omalo.

https://lh3.googleusercontent.com/vI...w=w876-h657-no

Początek był w miarę łagodny ale z każdym kilometrem droga wjeżdżała coraz bardziej w góry i zaczęły się strome podjazdy. Wszędzie dużo luźnych kamieni, ciężko było się rozpędzić. Do tego co chwile nawroty o 180 stopni i ostro w górę, było co robić.

https://lh3.googleusercontent.com/TH...m=w876-h657-no

https://lh3.googleusercontent.com/WP...v=w876-h657-no

https://lh3.googleusercontent.com/YD...J=w876-h657-no

Ostro pięliśmy się w górę, widok szybko się zmieniał. Gęsty las z każdym zakrętem zmieniał się w gołe skały aż wyjechaliśmy ponad piętro drzew. Tam dopiero zaczął się widok... i niesamowita przestrzeń.

https://lh3.googleusercontent.com/8x...F=w876-h657-no

https://lh3.googleusercontent.com/U-...Y=w876-h657-no

https://lh3.googleusercontent.com/7k...i=w876-h657-no

https://lh3.googleusercontent.com/Dv...s=w876-h657-no

https://lh3.googleusercontent.com/AQ...W=w876-h657-no

https://lh3.googleusercontent.com/wG...c=w876-h657-no

Za tym zakrętem znowu czekała nas niespodzianka..

https://lh3.googleusercontent.com/Eg...L=w876-h657-no

Przy drodze stał pickup a obok niego na ławeczkach siedziała grupa Gruzinów. Machnęli do nas żebyśmy się zatrzymali. No i się zaczęło. Szybki zestaw pytań skąd dokąd po co i przeszliśmy do konkretów.

https://lh3.googleusercontent.com/YS...p=w876-h657-no

Sanczo Pansa w peruwiańskim swetrze zaraz wyjął spod stołu plastikową butelkę z przeźroczystą substancją w środku. Ohoo będzie się działo. Machnęliśmy po plastikowym kubeczku pełnym czaczy, wyśmienita ale mocna okrutnie. Zaraz pod nos podsunęli nam kurczaka, pomidory, chleb - jedzcie do woli. No to co, jak już tu jesteśmy to machniemy drugiego. Znowu piekielny oddech, tym razem chłopiec przyniósł nam wody ze strumienia na ugaszenie ognia. Mi się zaczęło lekko ściemniać więc delikatnie chciałem podziękować i pożegnać towarzystwo. W żadnym wypadku, chlup na trzecią nóżkę. Nieee, teraz to już musimy jechać bo już czuje te 300ml substancji wypitej w dwie minuty.

Przepaści zaczęły robić się jakby coraz bardziej głębokie a droga coraz bardziej stroma ale jak tylko spojrzałem w dół od razu otrzeźwiałem.

https://lh3.googleusercontent.com/Td...t=w876-h657-no

https://lh3.googleusercontent.com/68...X=w876-h657-no

https://lh3.googleusercontent.com/uC...9=w876-h657-no

https://lh3.googleusercontent.com/NQ...s=w876-h657-no

https://lh3.googleusercontent.com/oo...9=w876-h657-no

Jesteśmy na ponad 2800 mnpm. Przed samą przełęczą wjechaliśmy w gęstą chmurę i widoczność mocno spadła. Zrobiło się zimno i coś zaczęło kapać z nieba.

https://lh3.googleusercontent.com/9_...u=w876-h657-no

https://lh3.googleusercontent.com/mo...=w1024-h576-no

Jakby atrakcji było mało to Maciej wymyślił sobie na samej przełęczy, że złapie kapcia. Ot taki gwóźdź w oponie. Okoliczność do łatania dętki cudowne, pizga wiatr, pada deszcz na zmianę z gradem i do tego w całej okolicy coś okropnie cuchnie, mocna zgnilizna.

https://lh3.googleusercontent.com/1z...S=w876-h657-no

https://lh3.googleusercontent.com/Qc...i=w876-h657-no

Nie wiem czy to pech czy tak po prostu musiało być. Dętka załatana, jednak szczypnięta przy zakładaniu. Od nowa, kolejny raz to samo. Ta farsa trwa już dobrze ponad godzinę ale humor nas nie opuszcza. Dla otuchy wyjmuję jeszcze z dna torby awaryjne pół litra. Robimy je z Marcinem na rozgrzewkę bo pogoda nie jest łaskawa. Oni dalej walczą z kolejnymi dętkami a że trzy osoby są tam niepotrzebne to ucinam sobie drzemkę. Czekam jak te zdjęcia wypłyną gdzieś w internecie bo podobno wycieczka japońskich turystów robiła sobie ze mną zdjęcia. Też mi atrakcja..

https://lh3.googleusercontent.com/bO..._=w876-h657-no

Operacja trwała ze trzy godziny ale w końcu działa, możemy jechać dalej.

https://lh3.googleusercontent.com/5N...n=w876-h657-no

https://lh3.googleusercontent.com/tI...K=w876-h657-no

Po drodze było kilka przepraw przez rzeczki ale ta wzbudza moje obawy. Niby nie jest głęboko ale jakoś te hałdy śniegu po bokach robią wrażenie. Do tego mam przed oczami wizję, że jak fiknę do wody to nurt wciągnie mnie pod śnieg i w sumie to znajdą mnie pewnie za 2000 lat jak stopnieją wszystkie lodowce.

https://lh3.googleusercontent.com/n9...5=w876-h657-no

https://lh3.googleusercontent.com/nd...K=w876-h657-no

W sumie okazało się nie takie straszne na jakie wyglądało i pojechaliśmy dalej.

https://lh3.googleusercontent.com/-K...v=w876-h657-no

https://lh3.googleusercontent.com/f2...0=w876-h657-no

Ostatnie kilkanaście kilometrów przed Omalo zaczęło się solidne błoto, głębokie koleiny wyjeżdżone przez terenówki. Na szczęście nie było już przepaści więc co najwyżej można było wpaść do rwącej rzeki...

https://lh3.googleusercontent.com/yU...y=w876-h657-no

Omalo

https://lh3.googleusercontent.com/0j...C=w876-h657-no

https://lh3.googleusercontent.com/se...X=w876-h657-no

Kręcimy się po okolicy szukając jakiegoś miejsca do spania. Przydałyby się też jakieś zakupy bo nie mamy nic do jedzenia a zapas picia zrobiliśmy na przełęczy. Stoimy gdzieś przy drodze kiedy podjeżdża do nas LR Disko, niby na gruzińskich rejestracjach ale ze środka ktoś do nas gada po polsku. Chwile później dojeżdża jeszcze Defender. Ekipa z Polski na rodzinnych wakacjach. Paweł, kierownik defendera mocno wciągnął się w rozmowę o motocyklach bo jak się okazało niedawno kupił sobie Afrykę z ostatnich lat produkcji i też ciągnie go gdzieś poendurzyć.

https://lh3.googleusercontent.com/v3...-=w986-h657-no

Ratują nas bańką wina i niedopitą butelką wódki. Dostajemy też namiar na ładne miejsce pod namiot. Jedziemy dalej drogą w stronę Dartlo.

https://lh3.googleusercontent.com/Wb...L=w876-h657-no

Zatrzymujemy się na tej polanie po prawej stronie. Na jej końcu zaczyna się przepaść, widok niesamowity więc musimy tu zostać.

https://lh3.googleusercontent.com/--...R=w876-h657-no

https://lh3.googleusercontent.com/vz...K=w876-h657-no

Cała polana dla nas :)

https://lh3.googleusercontent.com/n7...H=w876-h657-no

Wygrzebuję z torby awaryjną konserwę i trochę kuskusa. Dziś będziemy gotować. Robimy gulasz, dopijamy resztki i kładziemy się spać. A rano...

https://lh3.googleusercontent.com/4y...e=w986-h657-no

https://lh3.googleusercontent.com/Vo...O=w876-h657-no

https://lh3.googleusercontent.com/Ce...2=w876-h657-no

https://lh3.googleusercontent.com/QK...W=w876-h657-no

https://lh3.googleusercontent.com/vb...-=w876-h657-no

https://lh3.googleusercontent.com/F8...R=w876-h657-no

https://lh3.googleusercontent.com/Ku...q=w876-h657-no

https://lh3.googleusercontent.com/i3...o=w876-h657-no

https://lh3.googleusercontent.com/IK...h=w876-h657-no

Rzeczka nie robi już na nas wrażenia więc bez zatrzymywania ją szturmujemy

https://lh3.googleusercontent.com/qa...i=w876-h657-no

https://lh3.googleusercontent.com/a0...a=w876-h657-no

https://lh3.googleusercontent.com/vD...u=w876-h657-no

https://lh3.googleusercontent.com/S3...u=w876-h657-no

Tym razem na przełęczy czyściutko, widok niesamowity

https://lh3.googleusercontent.com/r4...A=w876-h657-no

https://lh3.googleusercontent.com/MY...r=w876-h657-no

i zagadka wczorajszego smrodu rozwiązana.. krowa poszła sobie spać ale już nie wstała. Łataliśmy dętkę kilkanaście metrów od niej ale przez gęstą mgłę nie było jej widać.

https://lh3.googleusercontent.com/b5...N=w876-h657-no

Jedziemy na dół

https://lh3.googleusercontent.com/5q...T=w876-h657-no

https://lh3.googleusercontent.com/hH...z=w876-h657-no

https://lh3.googleusercontent.com/zc...h=w876-h657-no

https://lh3.googleusercontent.com/aM...q=w876-h657-no

https://lh3.googleusercontent.com/Ey...0=w876-h657-no

Zjechaliśmy z gór i zaczynamy przedzierać się przez centrum kraju żeby dojechać dziś na samo południe, pod ormiańską granicę. Po drodze odwiedzamy małą winnicę, którą prowadzi Gruzin o znajomym nam nazwisku Grigorij Saakaszwili.

https://lh3.googleusercontent.com/yc...z=w876-h657-no

Oprowadza nas po okolicy na koniec częstując winem.

https://lh3.googleusercontent.com/2k...4=w876-h657-no

https://lh3.googleusercontent.com/Sv...S=w876-h657-no

Jedną lampkę bym zniósł ale dostaliśmy czerwone, później białe, kwaśne, słodkie nie wiem ile tego było ale wisienką na torcie była szklanka 12 letniego koniaku. No i znowu się ściemniło.

Przeskoczyliśmy asfaltem na południe. Mimo, że po czarnym to droga bardzo fajna, cały czas serpentyny i mnóstwo szybkich zakrętów. Przejeżdżamy przez ostatnia przełęcz i krajobraz znowu się zmienia, koniec gór a w oddali widać step.

https://lh3.googleusercontent.com/hQ...Z=w876-h657-no

https://lh3.googleusercontent.com/En...b=w876-h657-no

https://lh3.googleusercontent.com/oz...8=w876-h657-no

Jedziemy do Udabno, wioski pośrodku niczego gdzie Polacy otworzyli hostel - Oazis.

https://lh3.googleusercontent.com/4c...d=w876-h657-no

Ta wioska to stary sowiecki twór sztucznie zbudowany na tym pustkowiu. Za czasów ZSRR okoliczne pola obsiane były słonecznikami, rosły tu arbuzy i pomidory. Po transformacji wszystko upadło. Na tej pustyni wszystkie pola były sztucznie nawadniane a w nowych czasach nikt już nie chciał za to płacić. Teraz to kilkanaście rozsypujących się domów.

https://lh3.googleusercontent.com/bQ...m=w876-h657-no

No i oaza ;)

https://lh3.googleusercontent.com/DD...c=w876-h657-no

https://lh3.googleusercontent.com/wf...D=w876-h657-no

W końcu dobrze zjedliśmy. Gruzińskie potrawy ale doprawione w polskim stylu, na prawdę polecam każdemu kto będzie w okolicy aby odwiedził to miejsce. Jak to w turystycznych miejscach poznaje się nowe osoby. Tam również, w tym dwie turystki z Finlandii.. ;)

Nynek 06.09.2016 09:24

Nie zwalniaj tempa. Jedziesz z kolejnym odcinkiem :D

Emek 06.09.2016 09:46

Oasis club. Ania i Ksawery serwują zajebistą czaczę. Dawaj dalej.

dżony 08.09.2016 23:29

znowu będzie dłuższa przerwa, jadę dalej. ukraina czy rumunia tydzień czy dwa, albo może i trzy. pozdro ;)

dżony 13.10.2016 02:25

przeciągnął mi się ostatni wyjazd, miało być dwa tygodnie a znowu wyszedł ponad miesiąc.. Wróciłem wczoraj i od razu wziąłem się do roboty żeby nadrobić zaległości :)

W ciągu najbliższych dni postaram się podgonić ile się da ;)


Skończyliśmy na pobycie w Udabno. Dużo było wina więc i szybko nie poszliśmy spać. Wstaliśmy za to wczesnym rankiem. Spakowaliśmy toboły i ruszyliśmy zanim jeszcze ktokolwiek dookoła zdążył się obudzić. Chcemy dziś wjechać do Armenii.

Różne rzeczy słyszałem na temat tego kraju, nie mam tutaj na myśli krajobrazów i ludzi a raczej procedurę i koszty wjazdu. Jeszcze będąc w domu i szukałem o tym informacji i różnie ludzie pisali - ichne ubezpieczenie OC, wwóz i wywóz pojazdu to razem około 60-70$, do zniesienia. Będąc już w Gruzji spotkaliśmy Polaka na DL, który przejechał odprawę gruzińską ale odbił się na bramkach ormiańskich bo chcieli aż 150$.. ta kwota znowu i dla nas nie wchodziła w grę. Opowieści opowieściami ale chcemy spróbować tego na własnej skórze, jedziemy w stronę granicy.

https://lh3.googleusercontent.com/L4...9=w979-h734-no

Z Gruzinami poszło szybko, pytam celnika jak to z opłatami za wjazd do Armenii. Uśmiecha się tylko do mnie i mówi, że nie ma pojęcia bo zależy na kogo się trafi.

https://lh3.googleusercontent.com/Lg...f=w979-h734-no

Ormiańska kontrola paszportowa też bez problemów ale po chwili dowiadujemy się, że musimy odwiedzić jeszcze biuro brokera. Kto to jest nie mam pojęcia ale już się domyślam, że to właśnie on zgarnia kasę, tak też było. Ruch na przejściu ogromny więc Maciej zostaje przy motocyklach a ja z Marcinem idziemy na pertraktacje.

https://lh3.googleusercontent.com/3p...S=w979-h734-no

W dużym pomieszczeniu pod ścianą ciągnie się długi stół za którym siedzi pięciu czy sześciu gości, ostatni z nich jest w mundurze. Przerzucają między sobą papiery, które wszystkie ostatecznie trafiają do mundurowego. Ten ma już przed sobą spory stos i na każdym świstku przystawia sztempel. Czuję, że to on jest najważniejszy w tym towarzystwie. Jak tylko weszliśmy od razu przejął nas jeden z nich. Wyglądał jak Abelard Giza i nawet próbowałem mu to wytłumaczyć ale z marnym skutkiem. W każdym razie po twarzy, zachowaniu i gadaniu przez dwa telefony na raz widać było, że jest to gość, który potrafi załatwić wszystko. Oczywiście za opłatą rzecz jasna. Polsko-angielsko-ruskim próbowałem się dowiedzieć ile ta przyjemność, czyli wjazd do ich kraju nas będzie kosztować. Przygotowany był na to dobrze bo zaraz nam wszystko rozrysował kto ile zgarnia. Ileśtam idzie na strachowkę czyli ormiańskie OC na pojazd, kolejną część dostaje Ararat Bank czyli pewnie kasa idzie do państwa a reszta to opłata manipulacyjno-operacyjna czyli to co zasila kieszeń brokera. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że są widełki właśnie na tej ostatniej opłacie ale o tym dowiemy się dopiero przy opuszczaniu kraju, za kilka dni.

Wyszło tego razem za wjazd, wyjazd + OC coś koło 85$. Nie jest źle, wjeżdżamy. Papierologia trwała jeszcze z dobrą godzinę, papiery z rąk do rąk aż trafiły do tego ostatniego. Sztempel przybity czyli papiery w porządku. Przed wyjściem zapytałem jeszcze Abelarda jak to będzie z wyjazdem z kraju bo będziemy jechać przez inne przejście graniczne. Mówi, że nie ma to znaczenia tylko przy wyjeździe będziemy musieli znowu iść do tamtejszego brokera i mu zapłacić 7600 pieniędzy, napisał mi to jeszcze na oficjalnej karteczce na której był sztempel.

Ruszyliśmy w drogę, zaraz za granicą zatrzymaliśmy się spróbować lokalnej kuchni. Od razu idziemy na żywioł, co nas nie zabije to nas wzmocni. Kebaboszarma z jakiejś budy przy drodze. Smakuje całkiem nieźle, zobaczymy co jutro na to nasze żołądki.

https://lh3.googleusercontent.com/P8...v=w979-h734-no

Od pierwszych kilometrów zaczyna mi się tu podobać. Góry niby wysokościami podobne jak w Gruzji ale krajobraz jakiś inny, nie ma lasów i wysokich roślin. Wszystko jakby bardziej suche, z innego klimatu.

https://lh3.googleusercontent.com/Ks...5=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/SD...g=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/Om...H=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/mh...X=w979-h734-no

Jedziemy główną drogą łączącą dwie stolice, Tbilisi i Erywań. Jest ciekawie nie tylko przez ładne widoki ale i przez to co serwuje nam sama droga. Nie można dać się zwieść nowym asfaltem bo za zakrętem czai się hard enduro. Dziury, kamolce i TIR jadący z naprzeciwka, który próbuję objechać dziurę lewym pasem..

https://lh3.googleusercontent.com/5b...3=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/BS...p=w979-h734-no

Wpakowałem się pędem do jednego z tuneli, zanim wzrok przyzwyczaił się do ciemności nie widziałem kompletnie nic. Ciężarówki jadące z naprzeciwka błyskają światłami i trąbią żeby się zatrzymać. Po chwili zrozumiałem o co chodziło. Budowniczowie tej drogi wykuli tunel w skale ale już zapomnieli wylać w środku asfaltu. Na suficie kamienie, ściany z kamienia to i podłoga taka sama. Późnym popołudniem docieramy nad Sewan, największe jezioro Armenii leżące na wysokości 1900m.n.p.m. Północny i zachodni brzeg jest mocno zaludniony. Dookoła mnóstwo ośrodków i hoteli. Znajdujemy jednak kawałek dzikiej plaży.

https://lh3.googleusercontent.com/K5...s=w979-h734-no

Mimo lodowatej wody niektórzy sprawdzają jak mocno mogą skurczyć się jajka

https://lh3.googleusercontent.com/i8...1=w979-h734-no

Następnego dnia chcemy jechać dalej na południe, bez konkretnego celu - tak o, zwiedzić okolicę. Wybieram na Garminie jakieś boczne ścieżki żeby nie pchać się główną drogą.

Tak jak pisałem wcześniej, mocno musiałbym się zastanowić gdzie jest ładniej - Gruzja czy Armenia. Tu i tu jest po prostu inaczej ale mnie chyba bardziej urzekły ormiańskie krajobrazy ;)

https://lh3.googleusercontent.com/Ik...D=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/6Z...W=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/zm...x=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/tb...B=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/QX...w=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/RE...T=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/_k...T=w979-h734-no

Tak nam się dobrze jechało, że kompletnie zapomniałem się w tym dokąd prowadzę. Pierwszy raz mi się takie coś zdarzyło, że kierowałem się na południe a faktycznie cały czas jechaliśmy na zachód.. :D Zjechaliśmy z gór w okolicach Erywania, mieliśmy tu być dopiero jutro czy pojutrze. Zmiana planów, jak już tutaj jesteśmy to jedziemy zobaczyć świętą górę Ormian - Ararat. Mimo, że aktualnie leży na terenie Turcji to Ormianie mocno utożsamiają się z tym miejscem.

Przebijamy się przez stolicę.

https://lh3.googleusercontent.com/JL...x=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/nw...V=w979-h734-no

Ararat widać z kilkudziesięciu kilometrów, cały czas jest na horyzoncie. Dookoła płasko i ten wulkan, który wyrósł pośrodku niczego.

https://lh3.googleusercontent.com/uj...P=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/4-...F=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/uG...E=w979-h734-no

Mimo, że całe niebo czyste to szczyt zakryty chmurami

https://lh3.googleusercontent.com/hr...l=w979-h734-no

Pamiętam, że była wtedy niedziela. To był jeden z najgorętszych dni z całego wyjazdu. Powietrze dosłownie stało, zero wiatru i pewnie +40*C w cieniu. Jazda nawet z otwartą szybą w kasku nic nie pomagała, gorące powietrze biło w twarz.

Tym razem obieramy już dobry kierunek, jedziemy na południe.

https://lh3.googleusercontent.com/-o...w=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/oA..._=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/G2...a=w979-h734-no

Wjeżdżamy na wyżynę, zaczynają się serpentyny. Ruch na drodze bardzo mały a zakręty wyśmienite. Szeroka droga, dwa pasy w każdą stronę i zaczyna się zabawa. Mimo, że jechaliśmy na kostkach to rozgrzana guma klei znakomicie. Podnóżki w motocyklu mam na wysokości ponad 30cm a były momenty, że butem tarłem o asfalt. Opony pozamykane.

https://lh3.googleusercontent.com/iv...4=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/A7...D=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/qS..._=w979-h734-no

Zatrzymaliśmy się pod sklepem kupić wodę. Podjechał do nas lokalny motocyklista. Rozmawiamy chwile o tym gdzie fajne tereny do jazdy ale aktualnie bardziej interesuje nas gdzie coś zjeść. Jest niedziela i większość miejsc pozamykana. Poleca nam jedną knajpę przy drodze kilkanaście kilometrów dalej. Jak już wiemy gdzie to pada pytanie co warto zjeść. Zachwala baraniny, zupy z barana, kotlety z barana. Świniny chyba u nich za wiele nie ma więc dajemy się namówić. Ojj gościu gdybyśmy cie teraz dopadli w swoje ręce za to co nam poleciłeś... ! :mad:

Znajdujemy w końcu tę knajpę, ceny wysokie ale chyba nic innego w okolicy już nie znajdziemy. Chłopaki zamawiają zupę na baranich żeberkach ja idę na całość i biorę baraninę grillowaną. Czekamy prawie godzinę, są w końcu zupy. Nie wiem jak to ubrać w słowa żeby nie użyć zbyt wielu przekleństw. Ogólnie była to pomarańczowa woda z pływającą w środku dętką która imitowała baraninę. Śmiałem się mocno jak widziałem ich męczących się z odgryzieniem kawałka mięsiwa. Śmiałem się dopóki nie dali mi spróbować. Czegoś takiego nigdy jeszcze nie jadłem. Nie dało się ukroić, odgryźć, urwać, nic. Stara opona i do tego ten smak. Mhhmmmmm, nie wiem jak to możliwe ale żeberka u tego barana były chyba w bliskiej odległości jąder bo fetor był okrutny.

https://lh3.googleusercontent.com/1S...7=w979-h734-no

Jak mówi stare przysłowie ten się śmieje kto się śmieje ostatni. Rolę się odwróciły kiedy przyszedł mój grillowany tryk. Poddałem się po dwóch kęsach, twardość podobna do tego z zupy ale bukiet smaków znacznie bogatszy. Smak jąder przeplatał się z nutą węgla z grilla. Zostawiliśmy tam niemało pieniędzy, odjechaliśmy głodni ale apetyt skutecznie został zabity smakiem.

Mamy w planie zobaczyć jeszcze dziś klasztor Noravank. Droga zaczyna wjeżdżać między skały i do samej świątyni prowadzi przez wąwóz.

https://lh3.googleusercontent.com/vH...R=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/Qk...-=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/-Y...v=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/9t...n=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/wL...B=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/TK...X=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/MB...-=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/rb...V=w979-h734-no

Wracając z klasztoru zaczynamy rozglądać się za noclegiem. Po fajnym kimaniu w Udabno zaczynamy szukać czegoś podobnego. Zazwyczaj rozbijaliśmy się z dala od wszystkiego ale dobrze jednak jest posiedzieć z ludźmi. Szukamy kempingu. Korzystam z dobrodziejstw techniki i z bazy danych Garmina wynajduję jakiś camp w górach. Po drodze robimy zakupy i jedziemy wąską drogą w górę.

https://lh3.googleusercontent.com/c_...y=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/26...5=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/sC...r=w979-h734-no

Tym razem GPS zrobił nas mocno w chu*a, dojechaliśmy co prawda do punktu ale był on właśnie tutaj. Gdzie ten UAZ i dziadek z laską.

https://lh3.googleusercontent.com/AG...J=w979-h734-no

Trudno, nie wracamy już na dół. Dookoła przecież tyle niesamowitych miejsc. Zjeżdżamy z drogi na dużą łąkę. Dojeżdżamy do najbardziej wyjebistego miejsca w którym kiedykolwiek spałem. Mam tutaj na myśli widok. W dupie mamy rozkładanie namiotów, bierzemy wino i idziemy oglądać zachód słońca.

https://lh3.googleusercontent.com/0p...u=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/Vq...=w1024-h683-no

https://lh3.googleusercontent.com/oc...b=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/Su...g=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/_6...=w1024-h681-no

W międzyczasie przyjeżdża do nas biały UAZ z logo kozicy na obu drzwiach. Okazuje się, że jesteśmy w jakimś parku krajobrazowym czy narodowym a kierowca samochodu jest jego strażnikiem. Na szczęście nie ma problemu żebyśmy tutaj zostali, chciał tylko sprawdzić kto to.

https://lh3.googleusercontent.com/67...-=w979-h734-no

Jak tylko zachodzi słońce na niebie pojawia się milion gwiazd. Najbliższe źródło światła jest pewnie dobre 30km od nas więc jest ciemno jak w d. ale za to widok nieba niesamowity. Mimo tych okoliczności przyrody noc mam niespokojną. Wysoka trawa ciągle ociera o namiot a ja cały czas mam wrażenie, że ktoś chodzi po naszym obozie. Dwa razy wychodzę z namiotu ale okazują się to fałszywe alarmy. Rano jednak nie jesteśmy sami, stoi koło naszych motocykli jakiś typ. Z wyglądu zupełnie jak miejscowy pastuch pilnujący krów. Legitymuje się jednak jako ranger, strażnik parku. Okazuje się, że nasz pobyt tutaj jest nie do końca legalny. Ciężko mi się z nim dogadać bo ani angielski ani ruski nie idzie ale tłumaczę, że wczoraj był tutaj ktoś od nich w oficjalnym wozie, w mundurze. Pastuch robi wielkie oczy bo nie wie o kim mówię. Dzwoni do kogoś z centrali, tam podobno jest pani mówiąca po angielsku. Wręcza mi w końcu telefon i z rozmowy dowiaduję się, że musimy do nich przyjechać, zameldować się i coś zapłacić za wjazd do parku. Czar tego miejsca prysł. Pakujemy bambetle i jedziemy do miasta szukać bazy parku.

https://lh3.googleusercontent.com/X1...Y=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/Dc...m=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/jE...w=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/4h...0=w979-h734-no

Na miejscu już po angielsku tłumaczymy się, że kompletnie nie wiedzieliśmy o obszarze chronionym. Mówimy również o strażniku, który odwiedził nas poprzedniego wieczora. Miny ludzi w biurze takie same jak pastucha o poranku. Jakim strażniku? Przecież my nie mamy nikogo takiego, naszym strażnikiem jest właśnie ten gość, który stał rano przy naszych namiotach. Ja zgłupiałem kompletnie. Ktoś w samochodzie z logo parku, w mundurze, opowiadający nam o okolicy, o zwierzętach a w centrali nie mają pojęcia o kim mówię? Znają za to kogoś, kto wypasając krowy przyuważył nas, że śpimy na polance. Dziwna to była sytuacja ale po dłuższych negocjacjach skończyło się na tym, że nic nie musieliśmy zapłacić i całe szczęście bo chcieli po kilkadziesiąt złotych od łebka.

Tego dnia dosyć asfaltu, jedziemy gdzieś w bok. Kierujemy się z powrotem na północ.

https://lh3.googleusercontent.com/Sh...D=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/mJ...i=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/Sz...S=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/eJ...U=w979-h734-no

Kilka serpentyn i znowu wjeżdżamy na wyżynę, nie wiadomo kiedy jesteśmy na grubo ponad 2000m.n.p.m. a u góry już płasko.

https://lh3.googleusercontent.com/-o...h=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/vx...B=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/jV...w=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/eA..._=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/Ux...K=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/jW...j=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/0a...H=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/bx...Z=w979-h734-no

Przez pomylenie drogi pierwszego dnia musimy teraz nadrobić trochę kilometrów. Kierujemy się z powrotem nad Sewan bo na wieczór jest w planie fajna miejscówka do rozbicia namiotów.

https://lh3.googleusercontent.com/iB...D=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/J_...X=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/LL...m=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/tB...a=w979-h734-no

Jedziemy asfaltem wzdłuż zachodniego brzegu i dalej odbijamy na zachód, jesteśmy już całkiem niedaleko. U podnóża kupujemy kilka butelek taniego wina i w drogę, mamy kilkanaście kilometrów podjazdu na niemała wysokość. Jesteśmy u podnóża wulkanu Aragac, najwyższego szczytu Armenii. Droga do góry łatwa. Nie spodziewałem się tego bo prowadzi wąskim, rozsypanym ale jednak asfaltem.

dżony 13.10.2016 02:26

Wjeżdżamy na ponad 3200m.n.p.m.

https://lh3.googleusercontent.com/9_...=w1024-h683-no

Tak się składa, że jest to dokładnie półmetek naszego wyjazdu. Jest to również najwyższe miejsce na jakie uda nam się wjechać. Widok u góry jest niesamowity. Dookoła sporo śniegu. Topniejąca woda płynie wszędzie.

https://lh3.googleusercontent.com/R3...j=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/_q...K=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/I9...G=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/01...A=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/Kw...X=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/q0...z=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/fO...5=w979-h734-no

Między kamieniami rozbijamy namioty. Marcin z Maciejem mają chęć wejść jeszcze wyżej. Faktycznie niecodziennie jest okazja przebywać na tych wysokościach. Pakują wino do plecaka i idą w górę. Ja odpuszczam bo w moich plastikowych butach crossowych męczarnią byłoby wejście po tych kamieniach.

https://lh3.googleusercontent.com/px...=w1024-h683-no

https://lh3.googleusercontent.com/y2...=w1024-h683-no

https://lh3.googleusercontent.com/Hv...=w1024-h681-no

Każdy dokłada swoją cegiełkę.

https://lh3.googleusercontent.com/MK...=w1024-h683-no

No i piosenka godna szczytu. Udaje im się wejść jeszcze dobre 300 metrów w górę, pewnie długo nie pobiją tego rekordu wysokości.

https://lh3.googleusercontent.com/6K...=w1024-h683-no

To była najwyższa a zarazem najzimniejsza noc wyjazdu. Nad ranem na pewno był przymrozek bo namioty całe oszronione. Noc spędzona w letnim śpiworze dała w kość ale dla takich poranków jestem w stanie to znieść

https://lh3.googleusercontent.com/Vp...=w1024-h683-no

Zjeżdżamy na dół i kierujemy się w stronę granicy. Po drodze ustrzelił nas jeszcze na fotoradar patrol milicji. Widziałem ich z daleka i zwolniłem ale mimo to było dla nich za szybko. Podobno w tym miejscu było ograniczenie do 80km/h a ja miałem 91. Pokazują nam zdjęcie a na nim trzy motocykle i samochód, który właśnie zabiera się za wyprzedzanie nas... Na nic tłumaczenia, że nie wiadomo czyja prędkość została zmierzona. Z taryfikatora wychodzi mandat coś około 40$. Targujemy się ile da, w końcu staje na tym, że jak piszu to 40$ a jak nie piszu to 20$. Jasna sprawa. Milicjant dostaje w łapę dwadzieścia baksów i puszczają nas wolno.

Ciekawe jest to, że to pierwsza łapówka, którą zapłaciliśmy. Dotychczas przejechaliśmy Białoruś, kawał Rosji z Dagestanem i Czeczenią włącznie, Gruzję i dopiero teraz taka sytuacja. Chyba mamy ciut szczęścia :)

Do granicy jedziemy już spokojnie kontrolując prędkość. Na przejściu oczywiście czeka nas wizyta u brokera, bez tego celnicy nie chcą w ogóle oglądać naszych paszportów.

https://lh3.googleusercontent.com/8U...A=w979-h734-no

Wchodzimy do jakiejś piwnicy, w której na każdej ścianie wiszą absurdalne zakazy palenia. Absurdalne dlatego, że nie widzę schodów tak gęsto od dymu. W sutenerze za wysokimi biurkami siedzi dwóch sprawców tego smogu. Dwóch brokerów odpalających dosłownie papierosa od papierosa. Wręczam im dokumenty, zaczynają klepać w klawiatury i po chwili na kartce piszę nam kwotę do zapłacenia - 12600 pieniędzy. Ja kto !? Przecież miało być 7600. Nie chcą mi uwierzyć, pokazuje im kwity z ostatniej granicy gdzie mam napisaną kwotę do zapłacenia przy wyjeździe. Drapią się po głowie, znowu klepanie w klawiatury, trzy papierosy spalone i wychodzi im 8600 pieniędzy. Nie, nie, nie kiwam palcem. Na prawdę nie mieliśmy nic kasy bo zostawiliśmy sobie tylko tyle co miało być potrzebne. Nie o to już nawet chodziło ale o jakieś minimalne zasady w tej całej biurokracji gdzie każdy kwoty do zapłacenia wymyślał na poczekaniu. Nie ugiąłem się i ostatecznie wyszło, że Polska-Armenia to dwa bratanki i na tej podstawie mamy rabat czyli 5600 do Ararat Bank (czyli tak jak na wjeździe, opłata stała) a 2000 dla brokera. Da się? Da.

Nie jestem do końca pewien w tym stwierdzeniu i mogę się mylić ale z tego co zauważyłem to kwotami stałymi na których nie ma widełek są strachowka czyli OC i opłata do banku. Reszta opłat idzie dla brokera i jak widać, może skasować i 2000 jak i pewnie z 10000 pieniędzy.

Jesteśmy z powrotem w Gruzji czyli jakby już u siebie, niby jeszcze nie Europa ale jakby już bardziej swojsko :)

Jedziemy w stronę Vardzi, skalnego miasta.

https://lh3.googleusercontent.com/Tf...7=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/3w...l=w979-h734-no

Tam z polecenia polskiej ekipy spotkanej pierwszego dnia naszego pobytu w Gruzji wiemy już gdzie uderzyć na nocleg. Podjeżdżamy pod bar przy samym skalnym mieście. Wiemy też już jak podejść gospodarza żeby pozwolił się rozbić za darmo na jego terenie. Znamy i sekretne miejsce w okolicy ale to zostawimy sobie na wieczór. (Dzięki Zofia i Lewar!)

Korzystając z bieżącej wody doprowadzamy się trochę do ładu, pranie gaci i innych części ciała.

https://lh3.googleusercontent.com/Oc...k=w979-h734-no

Bierzemy od gospodarza baniaczek wina i siadamy do stołu. Przy barze widać, że szykuje się jakaś impreza, na stole pojawia się coraz więcej jedzenia, w końcu zaczynają się schodzić goście. Ohoo, będą urodziny. Zabawa powoli się rozkręca i zostajemy zaproszeni do stołu a tam już z górki. Wino leje się dużym strumieniem. Ciężko nam się z nimi dogadać bo jedyną osobą mówiącą po rosyjsku jest dziadzia w białej koszuli stojący obok mnie, bardzo sympatyczny i otwarty. Mieszkał kiedyś w Abchazji ale odkąd Rosjanie zaczęli się tam mocno udzielać został przesiedlony w głąb kraju. Znał kiedyś wielu polaków, przyjeżdżali do niego na "wakacje". Jak się później okazało przywozili mu zachodnie towary, głównie dżinsy a z powrotem zabierali złoto.

https://lh3.googleusercontent.com/-9...a=w979-h734-no

Zabawa była całkiem fajna ale od początku widziałem, że jednemu z biesiadników nie pasujemy. Patrzał na nas krzywym wzrokiem często rzucając jakieś docinki. Nie rozumiałem kompletnie ponieważ mówił po gruzińsku ale dało się wyczuć co ma na myśli. Kilka razy pytałem dziadzi czy nie przeszkadzamy, w każdej chwili mogliśmy iść do siebie. Zapewniał, że jesteśmy teraz jego gośćmi i mamy się niczym nie przejmować. Zacząłem się jednak przejmować kiedy sytuacja zrobiła się napięta. Między imprezowiczami wyrosła jakaś kłótnia, najpierw słowna a później i siłowa. Zaczęły się wyzwiska i przepychanki. Szarpali się wszyscy i młodzi i starzy i nawet dziadzię w białej koszuli popychali. Szkoda mi go było ale to był dobry czas na odwrót i skorzystanie z tajnego miejsca.. 8)

W okolicy baru stał blaszany barak, buda obita falistą blachą. Jednak to co w środku było istotne.

https://lh3.googleusercontent.com/T1...m=w979-h734-no

Mnisi z pobliskiego klasztoru wywiercili kiedyś dziurę w ziemi, kilometr w głąb. Trysnęła gorąca woda, no i tak płynie do dziś :D Woda miała pewnie ponad 40 stopni, w połączeniu z dużą ilością wina dawała uczucie błogości. Można było odpłynąć i to na dobre.

https://lh3.googleusercontent.com/5z...N=w979-h734-no

Odmoczyliśmy się za wszystkie czasy. Wyszliśmy pewnie po godzinie albo dwóch. Sytuacja na urodzinach już się uspokoiła, wszyscy już mocno pijani ale zaprosili nas do stołu po raz kolejny. Nasze stany umysłu mocno nie odbiegały od nich więc dogadywaliśmy się już świetnie mimo bariery językowej. Zdjęcia rozmazane ale przynajmniej dokładnie oddają to co wtedy widziały moje oczy. Zdrowia! ;)

https://lh3.googleusercontent.com/If...y=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/zf...w=w979-h734-no

RonDell 13.10.2016 08:57

MEGA:Thumbs_Up::Thumbs_Up::Thumbs_Up:

Rychu72 13.10.2016 09:04

Szkoda, że omineliście worek Armeński prowadzący do granicy z Iranem. Bardzo ładne widoczki ...... i te monolityczne góry po stronie irańskiej.

voxan69 13.10.2016 09:19

Rewelacja, ;-)

Wysłane z mojego E2303 przy użyciu Tapatalka

zbyszek 13.10.2016 09:40

Dżony, very fajosko:Thumbs_Up::Thumbs_Up::Thumbs_Up:

matjas 13.10.2016 10:14

Nikogo nie obrażając, ale takich zajebistych okoliczności na zdjęciach dawno nie ogladałem.

Ślicznie k..wa turbo! :D

m

Zet Johny 13.10.2016 10:17

Zajebiście :Thumbs_Up:

czarekszo 13.10.2016 11:30

Też czytam i też mi się podoba. Ostatnie zdjęcia mają klimat :chleje: :Thumbs_Up:

QrczaQ 13.10.2016 11:55

Dobra wyprawa!

Poncki 13.10.2016 12:07

Miszcz!!!
:)

dżony 13.10.2016 12:27

dzięki wielkie, miło mi to czytać. Myślałem, że tematy typu Gruzja nie robią już na nikim wrażenia bo mnóstwo osób tam było. A jednak ;)

motoMAUROxrv 13.10.2016 12:38

Kuuuurcze, -ale Ty masz rękę i oko do fotek :bow:
Pióro również pierwyj sort!.. :brawo::Thumbs_Up:
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.. :drif:
-Pozdrowionka :)

Sylwek_76 13.10.2016 14:30

Dżony,

Gruzja i Armenia są przyjemne,ale tu chodzi o..
SPOSÓB PODANIA :chleje::chleje::chleje: :D.

No i zdjęcia.

Dziękuję za świetną lekturę.

Korbol 13.10.2016 18:01

Fanie się czyta. Wracają wspomnienia.

PS Jak jak wjeżdżałem w zeszłym roku do Armenii chcieli tylko starachowke i tyle, przy wyjeździe nic nie płaciłem. Ale się porobiło :Sarcastic:

Boryss 14.10.2016 14:10

To jest właśnie relacja na poziomie FAT.
Brawo! Tak trzymać.

dżony 14.10.2016 16:07

Rano zostaliśmy oczywiście zaproszeni na poprawiny do domu solenizanta. Głowę miałem dosyć ciężką bo tym razem Maciej i Marcin poszli spać a ja dbałem o polski honor więc nie bardzo dziś była ochota na drugą turę. Chłopaki poszli jeszcze zobaczyć skalne miasto, a że u mnie nie było za wiele sił to popatrzałem na nie z daleka leżąc pod namiotem - jak dla mnie to wystarczy, bardzo ładne miejsce. Zdjęć nie ma.

Dziś jedziemy na północ, trzeba się przebić przez cały kraj i dojechać do Swaneti.

https://lh3.googleusercontent.com/Ma...d=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/xH..._=w979-h734-no

Po drodze łapie nas przelotny deszcz i zatrzymuje się przy drodze w jakimś opuszczonym PKSie. Okazało się, że w pomieszczeniu obok czekają też dwa konie, coś mówiły o autobusie do Pacanowa. A nieee, to Koziołek Matołek chciał tam jechać a nie Koń Rafał. No nie ważne.

Czekając aż chmura przejdzie jeden z naszych nowych znajomych wyczyścił mi jęzorem motocykl, tłumik wylizany do czysta

https://lh3.googleusercontent.com/tC...g=w979-h734-no

Drugi chciał Marcinowi wszamać skarpety suszące się na motocyklu

https://lh3.googleusercontent.com/D9...Z=w979-h734-no

A od Macieja nic nie chciały, świetnie się z nimi dogadywał

https://lh3.googleusercontent.com/Fp...h=w979-h734-no

Wbijamy się na drogę SH14 prowadzącą przez Park Narodowy Borjomi-Kharagauli

https://lh3.googleusercontent.com/jw...R=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/9L...5=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/OA...y=w979-h734-no

Widoki podobne jak w Wysokim Kaukazie a to pasmo przez które właśnie jedziemy tak dla odmiany nazywa się Mały Kaukaz

https://lh3.googleusercontent.com/09...8=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/C5...r=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/jz...U=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/xQ...x=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/Q0...i=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/uL...Q=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/-d...w=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/ZK...d=w979-h734-no

Stojąc na przełęczy widzę niedaleko w dole jakiś samochód stojący na poboczu

https://lh3.googleusercontent.com/IC...i=w979-h734-no

Wygląda znajomo. Taaaak to Defender, którego spotkaliśmy wcześniej w Omalo. To oni wtedy poratowali nas bańką wina i niedopitą butelką wódki.

https://lh3.googleusercontent.com/N8...=w1024-h683-no

https://lh3.googleusercontent.com/Aw...=w1024-h683-no

https://lh3.googleusercontent.com/zS...x=w979-h734-no

Parzymy czaju, rozmawiamy chwilę ale muszą jechać dalej bo czasu mało a tego dnia dużo kilometrów jeszcze do zrobienia. Tradycyjnie tak jak i na drodze do Omalo gdzie na przełęczy Maciej złapał kapcia i tutaj jest to samo - przełęcz i gwóźdź w oponie...

https://lh3.googleusercontent.com/W7...r=w979-h734-no

I znowu to samo, łatanie dętki a przy zakładaniu szczypnięta. I kolejny raz.. Daję mu w końcu moją tajną zapasową dętkę, którą trzymałem na czarną godzinę. No i co? Teraz nie przyszczypnęli przy zakładaniu ale za to zjebał się kompresor. Dmucha pół atmosfery a dalej nie ma siły. Tak jak i poprzednim razem cała operacja trwa już ze dwie godziny więc kierownik wycieczki ucina sobie drzemkę a Maciej zaczyna pompować koło ręczną pompką. Podobno 300 machnięć wystarczy...

https://lh3.googleusercontent.com/f-...Y=w979-h734-no

Niestety oponiarski pech nas nie opuszcza i mimo ręcznego napompowania powietrze dalej schodzi. Jest już około 19, zbierają się chmury i zaraz zrobi się szaro. W użytek idzie ostateczna broń, szprej łatający dętkę od środka. Ruszamy w dół, powoli jakoś da się jechać ale po kilku kilometrach znowu kapeć. Nie mamy już żadnej dobrej dętki i trzeba myśleć co dalej. Na szczęście zjechaliśmy już do asfaltu i zaczęła się cywilizacja. Maciej nie chce jechać ani metra dalej i jest gotowy rozbić obóz na drodze. Jadę na zwiady czy w okolicy jest jakiś kawałek trawnika pod namioty. Dwa zakręty i zatrzymuję się na placu gdzie pewnie co rano jest bazar. Chciałem już zawracać do chłopaków kiedy coś mnie tknęło żeby spytać jeszcze o miejsce do spania faceta który przyglądał mi się z daleka.

A pewnie, zapraszam do mnie, dam wam pokój, naprawicie sobie i rano pojedziecie dalej. Jednak mamy trochę szczęścia. Najpierw mówił coś o pokoju ale jak przyjechaliśmy już i zaczęliśmy rozpakowywać toboły stwierdził, że w pokoju za ciasno i mamy spać w tym musztardowym kontenerze w tle. No ok, nie będziemy wybrzydzać, nawet jakieś łóżka i kołdry w środku są.

https://lh3.googleusercontent.com/NR...B=w979-h734-no

Dawno nikt go chyba nie otwierał i nie wietrzył bo smród w środku był straszny ale to nie wszystko. Pod nieobecność właściciela w środku leśne zwierzątka zrobiły sobie noclegownie. Jak podniosłem kołdrę to wysypało się z niej ze dwa miliony mrówek i jeszcze raz tyle białych jajeczek, na Marcina skoczył szczur wielkości kota no i przeszkodziliśmy w spaniu kilku nietoperzom. Nie do końca byliśmy chętni żeby tam spać, właściciel to zrozumiał i zaoferował jednak pokój.

https://lh3.googleusercontent.com/Le...b=w979-h734-no

Dostaliśmy celę 2x2 metry, jakoś się we trójkę zmieścimy.

https://lh3.googleusercontent.com/sW...S=w979-h734-no

Tam również było mini zoo. Na podłodze mrówki, pająków i much aż gęsto na ścianach. Gramy w marynarza kto bierze miejsce na podłodze i idziemy spać. Całą noc czułem, że coś po mnie chodzi. Śpiąc w namiocie w lesie zawsze miałem większy komfort psychiczny niż tam ale jakoś przeleżeliśmy do rana. Co ciekawsze właściciel rano chwali się, że to są pokoje pod wynajem turystom. Dumnie opowiada, że prowadzi już biznes od 40 lat. Od nas na szczęście nic nie skasował. Chce ktoś namiary..? :D

Przebijamy się przez Kutaisi i wpadamy na boczne drogi cały czas kierując się na północ

https://lh3.googleusercontent.com/RJ...C=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/f1...b=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/xW...M=w979-h734-no

Na pewnym odcinku jedziemy ładnym asfaltem, fajne serpentyny więc i prędkość niemała. Jedziemy przez tunele, jeden, drugi, w każdym ciemno bo nie ma oświetlenia. Wjeżdżając do kolejnego zwolniłem, całe szczęście. Ciemno jak w dupie i nagle słyszę ding dong. Hamulce do oporu, włączam halogeny i czekam chwilę aż wzrok się przyzwyczai. Co jest grane.. Ding dong, w całym tunelu leżą krowy. Krasule znalazły sobie zacienione miejsce do odpoczynku. Jak bym się nie zatrzymał w porę to nawet nie miałbym pojęcia w co wjechałem a zderzenie z półtonową krową chyba nie należy do najprzyjemniejszych.

Zaczynamy podjazd do Ushguli.

Pięciometrowy Józek ciągle żywy

https://lh3.googleusercontent.com/5v...=w1003-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/3N...8=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/1H...v=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/AC...o=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/C1...Z=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/Ss...2=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/mh...E=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/Hm...L=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/Tn...9=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/o_...r=w979-h734-no

Dwa tygodnie temu podobno leżał tutaj jeszcze śnieg, nam już zimówki nie były potrzebne

https://lh3.googleusercontent.com/yb...v=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/P_...V=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/EB...v=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/Uy...6=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/S9...C=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/ih...A=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/QN...W=w979-h734-no

W Ushguli szukamy czegoś do jedzenia. W Gruzji jest kilka tradycyjnych potraw - chinkali, chaczapuri i to chyba na tyle. W kółko to jedliśmy bo nie mogliśmy nigdy trafić na nic innego. Pewnie wiele osób powie, że gruzińska kuchnia jest bardzo bogata ale my jakoś tego nie doświadczyliśmy. Robimy rozeznanie po wiosce i tutaj podobnie, do wyboru chaczapuri albo chaczapuri. Na jednym z domów w oknie wisi mała polska flaga, wjeżdżamy na podwórko. Kręci się tam kilka osób z plecakami, widać turyści. Okazuje się nawet, że z Polski. Są tam od wczoraj więc znają temat. Z domu wychodzi babićka i od progu powtarza chinkali, chaczapuri, chinkali... podpytujemy ich co tu można zjeść innego. Odpowiedź jest taka jak się spodziewaliśmy.. dostajemy chaczapuri z mięsem. W środku krowa zmielona w całości, więcej kości niż elementów miękkich. Widzę uśmiechy pod ich nosami, widać musieli jeść to samo i teraz śmieją się z nas plujących chrząstkami.

Mieliśmy się już zbierać i jechać gdzieś szukać miejsca pod namioty kiedy na horyzoncie pojawiła się grupa ukraińskich turystek zmierzających w naszą stronę. Okazuje się, że zostają u babićki na noc. Hmmmm, to my chyba też zostaniemy :D

https://lh3.googleusercontent.com/eJ...F=w979-h734-no

Za małe pieniądze można wyspać się w domu na łóżku ale, że my biedni i skąpi to wybieramy opcje namiot. Siedzimy wszyscy razem pod daszkiem przed chałupą i integrujemy się wspomagając rozmowę baniakiem wina. Jak się okazało nie zawsze dobrze jest oszczędzić bo pod wieczór przychodzi jebitna burza, hektolitry wody lecą z nieba a pieruny strzelają dookoła. W końcu jeden jebnął gdzieś w okolicy i zgasło światło. Burza nic a nic nie odpuszcza, leje przez całą noc. Maciej otworzył w namiocie hodowlę karpia, wody miał pod dostatkiem. Marcin nic nie spał tylko łyżeczką wylewał wodę a mój chiński namiot z decathlonu nie puścił ani kropli. No może z litr ale tragedii nie było :)

Wyłazimy rano z namiotów, zaraz pojawia się koło nas babićka i zamiast dzień dobry w kółko powtarza chinkali, chaczapuri.. uciekamy czem prędzej.

Pada już mniej ale ciągle mokro, na każdym kroku błotniste pułapki.

https://lh3.googleusercontent.com/RH...G=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/hk...4=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/HG...1=w979-h734-no

Jedziemy do Mestii po drodze jednak odbijamy do małej wioseczki Adishi. Mało kto tam zagląda bo w sumie nie ma nic ciekawego, wioska jak wiele innych w górach. Fajny jest jednak jej klimat, praktycznie wszystkie domy są w tradycyjnym stylu, budowane z kamienia między średniowiecznymi wieżami strażniczymi.

https://lh3.googleusercontent.com/Ay...n=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/6c...0=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/WA...a=w979-h734-no

Teraz jest odpowiedni moment żeby krótko opisać transport jaki zaobserwowałem w Gruzji. Na wielu górskich drogach gdzie wydawało mi się, że skaczę po kamieniach jak Taddy Błazusiak a podjazdy są na prawdę trudne spotykaliśmy cywilne samochody. Głównie wiozące ludzi czyli dziewiętnastoosobowy sprinter long z tylnym napędem grzejący pod górę. Momentami droga robiła zwrot 180 stopni, na stromym podjeździe i do tej pory nie wiem jak oni się mieścili w tych zakrętach. Częściej jednak od sprintera widziałem samochód do zadań specjalnych czyli Ford Transit.

Pisze o tym akurat tu bo właśnie w Adishi pchaliśmy się już ostrym podjazdem w głębokim błocie. Metoda na listonosza czyli nogami odpychając się od ziemi żeby motocykl jakoś wdarł się na górę. I co spotykamy za zakrętem? Ford Transit, nie mam pojęcia jak on tam wjechał ale wjechał.

Tutaj ma sens i potwierdza się staro-kaukaskie przysłowie "gdzie Gruzin nie może tam Transita pośle".

Wracamy do "głównej" drogi i kierujemy się w stronę Mestii

https://lh3.googleusercontent.com/dz...r=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/Op...v=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/b_...d=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/tT...s=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/3U...c=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/hU...l=w979-h734-no

Tam z polecenia Polaków spotkanych w Ushguli (i równie zniesmaczonych kościstym chaczapuri) jedziemy do restauracji gdzie podobno można zjeść coś normalnego. Tak też było. W końcu dobrze doprawione mięso (nie baranina, fuj), zupy, zapiekanki. Po pierwszym daniu jesteśmy pełni ale trzeba się najeść na zapas bo nie wiadomo kiedy znowu tak dobrze trafimy. Jest 11 rano a my mamy za sobą już trzydaniowy obiad.

https://lh3.googleusercontent.com/f8...4=w979-h734-no

I w tym miejscu kończy się nasza przygoda z górami. Żegnamy się z kaukazem i zjeżdżamy w stronę morza, dalej już wzdłuż wybrzeża na południe. Od Mestii do Zugdidi prowadzi już asfalt.

https://lh3.googleusercontent.com/Ca...v=w979-h734-no

Po tylu dniach znakomitego offroadu w przezajebistych miejscach ponad 100km asfaltu okropnie mi się nudzi, na koniec łapie nas jeszcze deszcz.

https://lh3.googleusercontent.com/V5...A=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/v_...o=w979-h734-no

Jedziemy w stronę morza, krajobraz się zmienia. Dookoła inna roślinność, inne domy każdy z wielkim ogrodem i oczywiście winoroślą

https://lh3.googleusercontent.com/Dw...G=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/cs...e=w979-h734-no

A nad samym morzem to w ogóle jakieś Las Palmas

https://lh3.googleusercontent.com/Ss...L=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/Ud...B=w979-h734-no

Dziś śpimy na plaży, jedziemy w stronę wody i już z daleka widzę, że coś nie tak. Zaraz, zaraz my chyba mieliśmy dojechać nad Morze Czarne a nie Morze Czerwone?

https://lh3.googleusercontent.com/Kn...J=w979-h734-no

Woda ma brunatny kolor, co jest. Tutaj na pewno nie będziemy się kąpać, jedziemy wzdłuż plaży i po paru kilometrach ma już normalny kolor. Wszystko się wyjaśniło kiedy spojrzałem na mapę. W pobliżu do morza wpada duża rzeka płynąca z gór więc po ulewnych deszczach na pewno niesie ze sobą mnóstwo kolorowych rzeczy.

Syf na plaży jest okrutny, gdzie tylko spojrzeć leżą sterty śmieci. Morze wyrzuca mnóstwo bałaganu na brzeg ale i miejscowi dookoła robią sobie wysypisko.

https://lh3.googleusercontent.com/0b...L=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/zx...S=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/r2...o=w979-h734-no

Woda w morzu całkiem ciepła więc dokonujemy wieczornej ablucji

https://lh3.googleusercontent.com/2O...1=w979-h734-no

A Macieja obsrała mewa

https://lh3.googleusercontent.com/Eq...=w1024-h683-no

nieeee, to tylko szampon..

dżony 14.10.2016 16:07

Ogólnie dziwne to było miejsce, jakby opuszczony kurort. Opuszczony zanim jakikolwiek turysta zdążył do niego przyjechać. Dookoła mnóstwo nowych hoteli, pobudowane szerokie ulice, ronda. Na poboczach nasadzone rzędy palm. A wszędzie pusto.

Do tego tworu architektonicznego nawet nie było drogi dojazdowej

https://lh3.googleusercontent.com/ij...=w1024-h683-no

Na końcu tej alei było rondo na którym trzeba było zawrócić bo wszędzie tylko krzaki, ślepa uliczka

https://lh3.googleusercontent.com/rj...z=w979-h734-no

Kierujemy się w stronę Poti i dalej do Batumi, jedziemy drogą wzdłuż wybrzeża. W Poti na rondzie przegapiam zjazd i zatrzymuję się kilka metrów za nim. Zawracam i jedziemy pod prąd dosłownie 5 metrów, rondo miało trzy pasy więc jadąc poboczem nikomu nie zaszkodziliśmy. Zauważył to jednak patrol policji i zatrzymał Macieja który jechał ostatni. W mieście był duży ruch i nie zauważyłem, że został z tyłu. Zatrzymaliśmy się na najbliższym skrzyżowaniu żeby na niego poczekać. Dojechał do nas po chwili energicznie machając żebyśmy jechali. Pytam tylko o co chodzi - policja za nami jedzie. A niech sobie jedzie myślę, przecież wszystko mamy w porządku. Jadąc dalej przez miasto jednak nie dawało mi spokoju o co mu chodziło i zacząłem kombinować. Utwierdziłem się w swoim przekonaniu kiedy jadący z naprzeciwka radiowóz widząc nas włączył koguty i zaczął jechać za nami. Chyba zwiewamy przed policją. Między nami było jednak jeszcze kilka samochodów więc się nie zatrzymywałem. Dojechaliśmy do rogatek miasta i w tym momencie radiowóz skręcił w jakąś uliczkę. Zatrzymałem się zaraz żeby wyjaśnić o co tutaj chodzi. Jak się okazało, nasz manewr na rondzie widziała policja i chciała nas wszystkich zatrzymać ale capnęli tylko Macieja. Powiedzieli mu, żeby ich do nas zaprowadził a ten stwierdził, że przecież jak ma motocykl i są korki to im ucieknie...

Nie trudno się domyślić, że zaraz podali przez radio informację ale o tym już wiedziałem jak radiowóz, który nas zobaczył zaczął za nami jechać. Nie wiedziałem co teraz robić, czy zawrócić do miasta czy olać sprawę i jechać dalej no bo przecież odpuścili i nas nie zatrzymali. Jedziemy dalej.

Kilkanaście kilometrów dalej na poboczu stoi radiowóz drogówki. Jak tylko pojawiliśmy się w zasięgu wzroku wyskoczył z niego na drogę policjant i ręką nakazuje się zatrzymać. Serce mam już w gardle tak jak i wizję odsiadki w gruzińskiej ciupie za ucieczkę przed policją. Zjeżdżam na pobocze a w tym momencie on wsiada do wozu i z piskiem odjeżdża. Zgłupiałem. Co tu się teraz wyprawia !? Musiałem ochłonąć i na spokojnie przemyśleć sytuację. W momencie jak dojeżdżaliśmy do radiowozu wyprzedzał nas samochód w miejscu gdzie był zakaz i podwójna ciągła. To jego policjant chciał zatrzymać i za nim z piskiem ruszył w pościg. To chyba był zwykły zbieg okoliczności, że w tej sytuacji znaleźliśmy się my - chwile wcześniej "uciekający" przed policją. Jak było z policją z Poti, która za nami jechała? Nie mam pojęcia. Może faktycznie chcieli nas zatrzymać ale w końcu odpuścili?

Dojechaliśmy do Batumi już bez przygód.

https://lh3.googleusercontent.com/f6...2=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/Yy...y=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/MU...q=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/wg...6=w979-h734-no

Miasto strasznie zakorkowane, ciężko się przebić. Widać też, że to centrum rozrywkowe Gruzji. Hotele, kasyna, restauracje na każdym kroku. Nas to jednak nie interesuje, jedziemy do Gonio posłuchać reggae :)

Kilka kilometrów pod Batumi znajduje się polski-czilaut-rege-hostel bar na plaży :D

https://lh3.googleusercontent.com/fN...V=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/fN...V=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/4Y...2=w979-h734-no

Jesteśmy tam już około południa więc dzisiaj jest dzień relaksu i picia piwa

https://lh3.googleusercontent.com/HZ...-=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/n8...v=w979-h734-no

Morze lekko zdenerwowane, fale jak na Hawajach ale upał jest okrutny i trzeba się chłodzić wewnętrznie i zewnętrznie

https://lh3.googleusercontent.com/Pq...=w1024-h576-no

https://lh3.googleusercontent.com/e7...m=w979-h734-no

Relaksujemy się przy dźwiękach Boba Marleya do późnych godzin nocnych.



I w tym momencie kończy się nasza gruzińska przygoda, jutro już Turcja i tranzytem powrót do domu... :(

Dzięki wszystkim, którym chciało się czytać moje wymiociny. Starałem się jak mogłem, uważałem żeby przecinki były w odpowiednich miejscach no i żeby ogólnie miało to jakiś ład i skład.

Do zobaczenia gdzieś w błocie ! :)

https://lh3.googleusercontent.com/bb...C=w979-h734-no

voxan69 14.10.2016 17:48

Pięknie się czytało :Thumbs_Up: szkoda, że to już koniec

fiecia 14.10.2016 18:55

Fajna robota panowie!

walther_white 14.10.2016 19:27

Genialne, dzięki za fajną opowieść i naprawdę wspaniałe foty

Jan 14.10.2016 22:02

Super... i przygoda i relacja! Co czytamy za rok?!?

siwy 15.10.2016 12:33

Super, fajna wyprawa świetnie opisana.

Sylwek_76 15.10.2016 15:16

Wiedział,kiedy zakończyć.
Dżony,wszystkiego najlepszego z okazji urodzin :zdrufko:.

tyran 15.10.2016 17:52

Przeczytałem całość "jednym tchem".
Idealny stosunek tekstu do zdjęć (z resztą bardzo dobrych).

Gruzja jeszcze przede mną!

Dziękuję i pozdrawiam.

TROJAN 15.10.2016 18:12

ajajaJaj ...przesoCzyście !!!!

smigacz 15.10.2016 22:37

:brawo::brawo::brawo: Łyknołem jednym tchem jak szklaneczke drinka.
Fajny opis dużo super zdjęć i ciekawe rady jak sie nie dac w ch... zrobić. Szcun.

Nynek 17.10.2016 10:23

Elegancko .. trzeba kiedyś wrócić w tamte strony :)

zaczekaj 17.10.2016 13:13

Przeczytałam z zapartym tchem. Super przygoda, na super sprzętach. :-)

wytapatalkowano

QrczaQ 17.10.2016 14:20

A bedzie czesc nastepna z powrotu przez Turcje czy jakas nuda?

dżony 17.10.2016 21:54

Kłamałem, to jeszcze nie koniec :D

Przecież to niemożliwe, żebyśmy wracali do domu najkrótszą drogą :D Fakt, że początkowo był taki plan, Turcja i Bałkany tranzytem prosto do chaty. Mamy jednak sporo czasu więc czemu by nie pojeździć ciut więcej? Wizy i tak musieliśmy kupić a nie wiadomo kiedy będzie następna okazja, żeby tu przyjechać.

Gruzja żegna nas gudlakiem, zobaczymy jak przywita Turcja. Pierwsza odprawa szybko i sprawnie

https://lh3.googleusercontent.com/b4...r=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/eG...7=w979-h734-no

jednak przy tureckich bramkach wielki korek, czynne tylko jedno okienko a samochody ustawione na trzech pasach..

https://lh3.googleusercontent.com/q2...I=w979-h734-no

Próbujemy motocyklami objechać kolejkę ale nie bardzo podoba się to pogranicznikom i każą wracać tam gdzie staliśmy. Ciekawe, że samochody na tureckich rejestracjach puszczają bokiem i wciskają na przód stawki.. Mimo braku słońca upał jest straszny, duża wilgotność i duchota. Leje się z nas strumieniem. Na granicy spędzamy około 2 godzin zanim udaje się pozałatwiać wszystkie rzeczy.

Dalej jedziemy hajłejem wzdłuż wybrzeża Morza Czarnego. Trasa bardzo ładna, z lewej strony góry z prawej morze no ale wszędzie asfalt. Zatrzymuje się na stacji benzynowej, musimy kupić jakąś mapę jak mamy się szwędać po kraju. Niestety nikt nie rozumie o co pytamy, ani po angielsku ani po rusku nie da się dogadać. Zrobiło się na stacji małe zamieszanie bo każdy chciał pomóc ale nie wiedział w sumie w czym. W końcu ktoś wcisnął mi komórkę do ręki i kazał mówić, po drugiej stronie łamaną angielszczyzną kolejna chętna do pomocy osoba pytała co się stało. Nic się nie stało, chcemy tylko kupić mapę. Z nim też nie dało się dogadać ale zrozumiałem, że wait 3 minuten i ja zaraz help you, rozłączył się. Faktycznie po 3minutach gość był już na stacji a rozmowa twarzą w twarz no i gesty zawsze lepsze niż komórka.

Po pół godziny kiedy już wszyscy zrozumieli o co nam chodzi okazało się, że na stacji nie mają w sprzedaży. Pomógł nam jeden kierowca który miał w schowku jakąś mapę. Mapę, dumnie powiedziane. Turcja to dosyć duży kraj a dostaliśmy mapkę wielkości kartki a5, była to broszura z zaznaczonymi stacjami BP. Nie ma co wybrzydzać, główne drogi są zaznaczone a w sumie tylko to było mi potrzebne, żeby mniej więcej zorientować się w terenie.

Była wtedy niedziela i wszystkie inne sklepy pozamykane. Dodatkowo trafiliśmy akurat na końcówkę ramadanu, czyli wszystko pozamykane do kwadratu. Jeździliśmy po mieście kręcąc się po uliczkach szukając czegoś do jedzenia. Ludzi na ulicach prawię nie widać, wszystkie witryny pozasłaniane. Zatrzymuję w końcu lokalnego rajdera i pytam o co tutaj chodzi. Wtedy dowiedziałem się, że w okresie ramadanu Muzułmanie od świtu do zmierzchu nie jedzą, nie piją, nie przeklinają w sumie to nic im nie wolno. Jest jednak dla nas ratunek, lokales podprowadza nas do centrum i pokazuje otwartą knajpę, ufff.

https://lh3.googleusercontent.com/kK...a=w979-h734-no

Dużo przed wyjazdem słyszałem o Turcji, głównie od ludzi którzy tam nigdy nie byli.. Między innymi, że nas zabiją, że tam sami terroryści no i wojna a tu się okazuje, że to całkiem fajni ludzie. Nie obyło się jednak bez incydentu. Po obiedzie manewrujemy po wąskich uliczkach szukając z powrotem hajłeja przy morzu. Tak jak w każdym społeczeństwie i tam trafią się czarne owce. Zatrzymuje nas dwóch typów, jeden z pistoletem a drugi z kałachem na ramieniu...

https://lh3.googleusercontent.com/Wp...7=w979-h734-no

Na szczęście dali się udobruchać cukierkami i batonem ale kto wie co kiedyś z nich wyrośnie.

Jedziemy tym asfaltem już ze sto pięćdziesiąt czy dwieście kilometrów. Ładny widok przestał cieszyć i zaczęła się straszna nuda. Trzeba rzucić okiem na nasza minimapkę. Stoimy znowu na stacji benzynowej i knujemy gdzie by tu jechać. Widzę ładną drogę na południe ale, że na tej mapie zaznaczone są główne drogi więc jestem pewien, że tam też będzie asfalt. A nieee, droga na sporym odcinku jest zaznaczona czerwoną kreską a reszta dróg na mapie jest zielona. Legenda mówi, że czerwień oznacza krew i cierpienie i droga w budowie albo wcale jej tam nie ma. Zaczyna mi się podobać. Oliwy do ognia dolewa jeszcze miejscowy, który zaciekawiony zagląda mi przez ramię. Z angielskim u niego kiepsko ale próbuję podpytać czy ta droga harosza i wszystko ok?
- Niee, ta droga Of
- Of? Faktycznie chłop ma rację, droga w góry zaczyna się w mieście o nazwie Of.
- Patrzy na mnie dziwnie i powtarza OFF ROAD.
Oczy mi się zaświeciły. OFFROAD? to jeszcze lepiej ! my love offroad zobacz na nasze motocykle !
- OFFROAD powoli powtarza krzyżując ręce

Nie słuchałem już go wcale, mamy wystarczająco informacji. Machnął na nas tylko ręką i odszedł.

Jedziemy w góry, w końcu. Na początku asfaltem ale z każdym kilometrem zaczynał robić się coraz węższy aż zaczął się szuter

https://lh3.googleusercontent.com/Dr...r=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/uY...U=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/x_...l=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/Vg...0=w979-h734-no

Droga prowadzi przez małe wioseczki, ciasnymi ulicami, blisko domów.

https://lh3.googleusercontent.com/r_...L=w979-h734-no

W jednej z nich na ulicy oprawiają sobie krówkę, to pewnie przygotowania na wieczorną ucztę

https://lh3.googleusercontent.com/u-...M=w979-h734-no

Coraz bardziej zaczynają mi się przypominać gruzińskie klimaty

https://lh3.googleusercontent.com/-I...U=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/ui...p=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/uY..._=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/ZF...u=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/WO...L=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/sY...r=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/xT...Q=w979-h734-no

No i skończyło się rumakowanie. Droga faktycznie zrobiła się OFF, gość miał jednak rację. Lawina z kamieni skutecznie uniemożliwiła przejazd.

https://lh3.googleusercontent.com/cS...2=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/lj...F=w979-h734-no

Wracamy do ostatniej wioski zapytać o drogę, musi przecież być jakaś droga na druga stronę.

https://lh3.googleusercontent.com/0S...b=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/in...u=w979-h734-no

No i była :) Wjeżdżamy w chmury i widoczność mocno spada, serpentynami wdrapujemy się na przełęcz.

https://lh3.googleusercontent.com/6Q...z=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/GA...1=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/E9...W=w979-h734-no

A po drugiej stronie...

https://lh3.googleusercontent.com/QW...F=w979-h734-no

Inny świat. Chmury zatrzymały się na szczytach i odsłoniły nam wnętrze kraju, całkiem inne niż wybrzeże

https://lh3.googleusercontent.com/Ng...6=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/Y4...c=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/6E...R=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/3i...E=w979-h734-no

Tutaj widać jak chmurzasta kołderka przykrywa góry

https://lh3.googleusercontent.com/7m...k=w979-h734-no

Jedziemy do Bayburt. To podobno bardzo religijne miasto, na ulicach duży ruch i czuje się tam strasznie dziwnie. Każdy nas obserwuje, czuje się jak intruz w cudzym domu.

https://lh3.googleusercontent.com/Vk...6=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/GJ...7=w979-h734-no

Wszystkie kobiety szczelnie pozawijane w koce, dywany czy co tylko miały pod ręką. Tylko jedno oko wystaje na zewnątrz ani milimetra ciała więcej.

https://lh3.googleusercontent.com/vu...q=w979-h734-no

Szukamy restauracji aby coś zjeść. Tutaj o dziwo wszystko pootwierane. Wchodzimy do jednej z nich, każdy stół zastawiony jedzeniem, przygotowane jakby na uroczystość. Tylko gości jeszcze brak bo w lokalach pusto. Rozmawiamy z właścicielem o co chodzi. Młody facet bardzo się ucieszył, że chcemy u niego zjeść i wszystko nam opowiada. Z racji postu Muzułmanie nie jedzą nic do zmierzchu, później po wieczornej modlitwie zbierają się wszyscy na wspólna ucztę.

Dostajemy baraninkę. Niemożliwe - baran, który jest miękki i nie śmierdzi. Czyli jednak da się, Ormianie muszą się jeszcze trochę podszkolić.

https://lh3.googleusercontent.com/cW...t=w979-h734-no

Jedziemy za miasto rozbić obóz

https://lh3.googleusercontent.com/EQ...w=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/k0...x=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/YL...B=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/6e...v=w979-h734-no

Robimy sobie trzeźwe dni. Nigdzie w sklepach nie ma alkoholu. Nie wiem czy to przez ramadan, czy ogólnie na wschodzie żyją bardziej ortodoksyjni Muzułmanie ale nigdzie nie ma ani piwka. Kupujemy kilo herbaty, będziemy się leczyć czajem.

Ciszę wieczora przerywają jakieś wycia, ktoś nieźle fałszuje. To chyba nawoływania z minaretów. Znaczy się, że już można jeść. Atakują nas z trzech stron, widać nadają nie tylko z Bayburtu. Mamy dolby stereo. Swoją drogą mają tam niezłe nagłośnienie bo byliśmy kilkanaście kilometrów za miastem a dźwięk jakby z radia obok.

Rano

https://lh3.googleusercontent.com/6a...=w1024-h683-no

https://lh3.googleusercontent.com/U3...=w1024-h683-no

Teraz będzie więcej zdjęć niż tekstu z racji tego, że nie mam pojęcia gdzie jechaliśmy. Był mniej więcej jakiś kierunek obrany na mapce BP i tak sobie jechaliśmy ale nie potrafię teraz powiedzieć jakimi drogami.

Komentarz: jedziemy asfaltem

https://lh3.googleusercontent.com/JN...S=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/bb...F=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/7S..._=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/au...7=w979-h734-no

Komentarz: upał +50*C w cieniu

https://lh3.googleusercontent.com/KL...a=w979-h734-no

Jadąc przez jakieś większe miasto wpadłem na pomysł, że musi tu być jakaś galeria. A jak galeria to i Empik a jak Empik to i mapy !
Idziemy na rekonesans.

W naszych obłoconych buciorach pasowaliśmy do tych marmurów znakomicie. Marcin wczorajszego dnia efektownie fiknął w błoto i teraz dumnie prezentował na łokciu brązową maź wyglądającego jak krowia kupa. A może fiknął w krowią kupę tylko wstydził się przyznać i powiedział, że to błoto?

https://lh3.googleusercontent.com/jP...p=w979-h734-no

Empiku nie było ale przynajmniej zrobiliśmy polerkę butów

https://lh3.googleusercontent.com/Sa...0=w979-h734-no

Komentarz: jedziemy dalej asfaltem ale już wąskim, w urokliwych okolicznościach przyrody

https://lh3.googleusercontent.com/OD...-=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/pY...X=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/BK...4=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/Kg...Y=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/Pt...B=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/gi...Z=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/FY...j=w979-h734-no

Nad rzeką

https://lh3.googleusercontent.com/dE...q=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/N8...O=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/9L...g=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/2i...p=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/v7...3=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/bW...p=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/04...P=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/cg...9=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/v8...2=w979-h734-no

Było też trochę terenu

https://lh3.googleusercontent.com/03...M=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/2u...F=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/-X...A=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/q4...4=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/W1...R=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/Zk...K=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/7W...z=w979-h734-no

dżony 17.10.2016 21:56

A to już chyba następnego dnia

https://lh3.googleusercontent.com/Bn...p=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/n0...v=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/S-...=w1024-h576-no

https://lh3.googleusercontent.com/vN...b=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/gf...f=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/zY...1=w979-h734-no

Pamiętam, że to było wcześnie rano. Kebab na śniadanie. I te kurewskie papryczki. Oj jak boli oj jak boli ostre piekielnie ale jakie dobre. Wiem, że będzie boleć tez drugi raz..

https://lh3.googleusercontent.com/IM...y=w979-h734-no

Ogólnie to jedziemy w stronę Kapadocji więc ta droga na zdjęciu jest gdzieś po drodze. Droga po drodze? to nie ma sensu, no nie ważne.

https://lh3.googleusercontent.com/aD...t=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/UK...g=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/cc...v=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/aL...K=w979-h734-no

Po drodze widzę znak w prawo, że jakieś waterfalls. Jedziemy zobaczyć

https://lh3.googleusercontent.com/NQ...Y=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/Gk...P=w979-h734-no

Niagara to to nie jest ale całkiem ładnie tam

https://lh3.googleusercontent.com/s1...O=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/KI...L=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/WW...e=w979-h734-no

Lokalne chłopaki zawstydzili nas stawiając swoje maszyny obok. Na nic moje przeróbki zawieszenia, gaźniki, halogeny. Złota rama i białe lampasy this is it

https://lh3.googleusercontent.com/SQ...H=w979-h734-no

No i jesteśmy. Kapadokya

https://lh3.googleusercontent.com/iE...H=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/M2...Q=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/w1...6=w979-h734-no

Gdzieś tu w okolicy o poranku podobno startują jakieś balony?

Dostajemy namiar na kemping, z którego podobno ładny widok na dolinę. Rozbijamy namioty i jedziemy na wieczorny rekonesans okolicy, żeby rano jechać już na gotowe miejsce.

https://lh3.googleusercontent.com/e3...7=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/lL...b=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/FI...=w1024-h681-no

Laczki enduro w tureckiej technologii rejli. Dobrze, że Marcin nie ubrał skarpet bo od razu by wiedzieli skąd przyjechaliśmy.

https://lh3.googleusercontent.com/Hp...e=w979-h734-no

Zachód ładny, jutro o świcie zobaczymy co na to wschód ;)

https://lh3.googleusercontent.com/Kf...=w1024-h681-no

https://lh3.googleusercontent.com/T0...=w1024-h681-no

Andrzej998 17.10.2016 23:13

Nie czekam do rana,jest za.......ście.

zaczekaj 18.10.2016 00:04

Jaka fajny suprise na koniec dnia :)

matjas 18.10.2016 00:28

Co reracja to lepsza. Warto płacić abomanent :)

ofca234 18.10.2016 01:31

co ormaniaskiej granicy to oczywiscie, że Was zrobili. Pewnie każdego robią.

Cytat:

Wyszło tego razem za wjazd, wyjazd + OC coś koło 85$.,
Stawki za wjazd i wyjazd są urzędowe, z tego co udało mi się ustalić. Agent celny tnie zawodowo, sprzedawcy OC również. Mi wyszło 30 za wjazd i 21 za wyjazd.

Dobra relacja, szczególnie, że w tej samej budzie w Vardzi dałem ostro w palnik ;)

dżony 21.10.2016 20:21

Wstaliśmy jeszcze przed świtem, jedziemy na wypatrzoną wczoraj miejscówkę. Dobry widok na całą dolinę, zaraz się zacznie.

I wystartowały, setki balonów zapełniły niebo :drif:

http://www.yoldancik.com/wp-content/...kapadokya5.jpg

kłamię, żaden nie wystartował bo był za duży wiatr a zdjęcie ukradłem z google.

ale chociaż ja mam zdjęcie ze wschodem słońca

https://lh3.googleusercontent.com/rl...=w1024-h681-no

No trudno, będzie jeszcze powód, żeby tutaj wrócić. Wracamy na kemping spakować graty i objedziemy chociaż okolicę, swoją drogą całkiem ładną.

https://lh3.googleusercontent.com/6p...F=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/Cp...g=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/mZ...C=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/7Y...G=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/dE...p=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/Hp...I=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/QN...L=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/hs...v=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/JH...Z=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/bv...s=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/ez...t=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/aF...n=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/Fu...c=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/38...o=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/ry...d=w979-h734-no

Wracamy na asfalt, dziś mamy sporo kilometrów do zrobienia. Kierujemy się na południowy zachód, gdzieś w stronę morza. Ten dzień to był tylko tranzyt głównymi drogami.

https://lh3.googleusercontent.com/Ib...c=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/vy...P=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/4f...v=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/kK...l=w979-h734-no

Jadąc tak beztrosko zamyślony coś błysnęło mi w lusterku. Przyglądam się co to zbliża się do mnie z dużą prędkością. Nie widać nic konkretnego bo wszystko przysłania błysk słońca odbijanego w chińskim chromie. Jakie było moje zdziwienie, gdy dostrzegłem, że zbliża się do mnie motocykl bez kierowcy ! Odwracam się w końcu przez ramię. Niee, jest kierownik ale w pozycji na supermena. Pędzi na chińskim motorku pewnie 150-250cm3 coś koło tego i nie daje za wygraną. Ja też nie dam się porobić byle komu, gaz do końca. Na liczniku mam ponad 130km/h ale widzę, że chłopak zawzięty i nie odpuszcza, kładzie się tylko coraz bardziej. Wjeżdżając do miejscowości zwolniłem a ten przeleciał tylko obok z prędkością dźwięku wyprostowany jak strzała . Będzie powód do dumy, że porobił trzy japońce :D

https://lh3.googleusercontent.com/Qb...=w1024-h576-no

Spaliśmy tego dnia gdzieś w górach na pastwisku, ładne miejsce ale nas.rane przez owce. Nie o tym jednak chce pisać. Udało nam się w końcu kupić piwko za 15zł butelka, stać nas w końcu - jesteśmy turystami z zachodu ale to też nie istotne. Położyliśmy się w namiotach, zdążyłem lekko usnąć kiedy obudził mnie krzyk z Marcina namiotu:
- O kurwa ale bydlę !!

W pierwszej chwili pomyślałem, że to Maciej wlazł mu do śpiwora ale słyszę dalej.

- Tomek dawaj laczka !

Zerwałem się tak szybko jak mogłem i gonię z laczkiem w ręku. Myślę komar pewnie bzyczy mu nad uchem.

- Dawaj buta laczkiem się nie da !

Diabelstwo faktycznie nic sobie nie robiło z ciosów gumowym laczkiem. Dopiero strzał z wojskowego buta skutecznie je uśmiercił.
Marcin leżąc już w śpiworku chciał skontrolować jeszcze czy nie ma komarów w namiocie i zaświecił latarką na sufit. Takie o to coś wisiało nad jego twarzą.

https://lh3.googleusercontent.com/X2...5=w979-h734-no

Nie mam pojęcia czy był jadowity czy tylko tak strasznie wyglądał. Tej nocy przemyślałem cały mijający już w sumie miesiąc podróży. Jak codziennie leżeliśmy beztrosko na trawce przed namiotami. Jak zostawialiśmy otwarte namioty kręcąc się gdzieś po obozowisku. Pierwsze takie sytuacje były już w Rosji gdzie rano też przechadzały się koło nas pająki, modliszki, i inne chuje muje dzikie węże. Chyba na przyszłość trzeba być bardziej ostrożnym.

Następnego ranka wynalazłem na mapie skrót do głównej drogi prowadzącej nad morze. Elegancki ten skrót się okazał, dobre 80km szutru.

https://lh3.googleusercontent.com/8L...v=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/b9...6=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/NI...W=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/_6...a=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/NI...W=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/jY...w=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/R6...E=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/2B...U=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/ka...y=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/vp...f=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/d0...v=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/Hs...R=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/Tu...r=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/nE...-=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/Wa...j=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/e9...i=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/Dc...3=w979-h734-no

W jakimś miasteczku zatrzymujemy się, żeby kupić suweniry. Udało nam się wyhaczyć eleganckie, oryginalne tureckie dywany.

https://lh3.googleusercontent.com/87...R=w979-h734-no

Marcin wytargował za niego całe 20zł i dostał jeszcze skarpety gratis. Dumny z siebie okrutnie bo pamiętał sytuację, kiedy był w Maroko i za chiński szmelc chciano 20 ale euro. Nie istotne, że żona go z tym zaraz pogoni bo żadnych dywanów w domu nie będzie. I co z tego, w piwnicy sobie na ścianie powiesi ! Mój kosztował całe 7ziko i aktualnie zamiast funkcji podłogowej robi za obrus na stole :D

https://lh3.googleusercontent.com/28...=w1024-h683-no

Tego wieczora dojechaliśmy w końcu nad morze

https://lh3.googleusercontent.com/kG...t=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/hR...D=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/IC...2=w979-h734-no

Wszędzie turystyka aż kipi. Na każdym kroku hotele, pensjonaty. Każdy kawałek plaży zapchany. Robi się popołudnie i zaczynamy szukać jakiegoś miejsca do kimania. Fajnie byłoby wyspać się na plaży bo widoki piękne, góry spadają do morza. Wszędzie stromo i tylko gdzieniegdzie widać kawałki plaż. Sprawdzamy jedno miejsce za drugim ale wszystkie są ogrodzone i nie ma nawet opcji, żeby zostać tam na noc. Trzeba zapłacić za wejście ale o 20 zamykają i wypad. Wszędzie to samo. Rozbijamy się w końcu na parkingu przy jednej z plaż. Chowamy się w krzakach za śmietnikiem, żeby nie rzucać się w oczy. Nocleg życia to nie jest ale dziś już nic lepszego raczej nie znajdziemy. I znowu to samo co poprzedniej nocy. Ledwo zdążyłem usnąć i budzi mnie głos Marcina.
- Tomek, mamy stąd wypierdalać.

Cooo? Wyczołguje się z namiotu.

Odwiedziła nas policja, powtarzają tylko w kółko NO CAMPING. Ja wiem przecież, że to nie kamping bo śpimy na śmietnisku. Próbuję z nimi gadać po angielsku i widzę, że rozumieją ale nie chcą już nic odpowiedzieć tylko w kółko to samo - no camping. I co my mamy teraz zrobić w środku nocy? Ich to nie interesuje, no camping i mamy 20 min żeby się stąd zwinąć. Odjechali i mówią, że zaraz wrócą sprawdzić czy tu jeszcze jesteśmy.

No i mamy problem, po dwa piwa w dupach, Marcin nie ma świateł z przodu i w sumie i tak nie wiemy gdzie jechać. Obmyślamy plan, że zrobimy to sposobem. Spakowaliśmy graty, ubraliśmy się w ciuchy jak do odjazdu i podjechaliśmy pod samą plażę. Jebnęliśmy się na kamieniach i jakby co to my tylko watching na gwiazdy i waiting for the sunrise. Przeleżeliśmy tak do rana, nie przyjechali.

Pierwszy raz przytrafiło mi się, żeby ktoś wyrzucił mnie z miejscówki. I to ze śmietnika.

Jedziemy ostro na północ, czas się kończy. Dalej to już tylko asfalty.

https://lh3.googleusercontent.com/LL...n=w979-h734-no

Po drodze widzę znak w lewo na Troję. To Troja nie leży w Grecji? Pomyliłem chyba bajki albo nie uważałem na historii. Nie mamy za wiele czasu ale oczywiście jedziemy to zobaczyć.

Piękne kamienie.

https://lh3.googleusercontent.com/UD...s=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/TA...K=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/y-...R=w979-h734-no

No i koń.

https://lh3.googleusercontent.com/Qn...i=w979-h734-no

W Çanakkale wskakujemy na prom i przepływamy na druga stronę cieśniny Dardanele, jesteśmy w Europie

https://lh3.googleusercontent.com/og...Q=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/Bh...Y=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/3D...Z=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/_X...O=w979-h734-no

Kimamy jeszcze ostatnią noc w Turcji już blisko przejścia z Bułgarią.

https://lh3.googleusercontent.com/cz...k=w979-h734-no

I tutaj na prawdę kończy się nasza przygoda. Kolejnych dni już praktycznie nie pamiętam bo całe dnie były autostradami aby jak najszybciej dostać się do domu.

W sumie przygody jakieś tam były. Mi przed samą turecką granicą kończy się paliwo. Obliczyłem sobie, że doleję tylko tyle żeby dojechać do Bułgarii a tam sobie zaleje tańszą benzynkę. Wyliczyłem prawie idealnie, 300 metrów przed granicą się skończyło..

https://lh3.googleusercontent.com/9U...k=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/W6...V=w979-h734-no

Unia Europejska wita ciepło, mocno chlorowanym prysznicem. Może w samochodzie nie robi to różnicy ale jadąc motocyklem bez kasku już tak. Szczególnie jak się dostanie strzał w oko :D

Wróciliśmy z Turcji w lekko ponad dwa dni. Robiliśmy dziennie po prawie 900km. Da się, nawet singlem.

https://lh3.googleusercontent.com/Ya...w=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/Zj...y=w979-h734-no

https://lh3.googleusercontent.com/ih...F=w979-h734-no

Dalej w sumie już się nic nie działo. No może po za tym, że Maciej zgubił się gdzieś na dwa dni. Znaczy się gubił się i znajdował wieczorem żeby kolejnego dnia znowu gdzieś źle skręcić i zgubić się dalej. Znalazł się ostatecznie.... dopiero pod Poznaniem.

No i pamiętam jeszcze, że w Serbii dziewczyny mają okrutnie długie nogi ! Na stojąco da się między nimi przejść !

To tyle, jeszcze raz dzięki tym co czytali ;)

https://lh3.googleusercontent.com/_7...j=w979-h734-no

voxan69 21.10.2016 20:40

Dżony jeszcze raz dzięki - czytałem jednym tchem :Thumbs_Up:

Korbol 21.10.2016 20:42

Fajnie się czytało. Dzięki

tyran 21.10.2016 21:05

Dooobra relacja!
Dziękuję.

zaczekaj 21.10.2016 21:30

Super! Miałam podobna akcje tylko, że ze strażą leśna. Wyganiali mnie z przystanku na którym spalam. No Sleep! A ja im mówiłam, że nie śpię tylko czekam na rano :-)

wytapatalkowano

antitank 22.10.2016 01:09

Za je bio za relacja! Jak bylismy w Gruzji ,w ten i nazad cisnelismy przez Turcje ,ale tyle fajnych szutrow nie bylo nam dane....za to prysznic na granicy kazdy zaliczyl prosto w mordeczke:haha2:

mikelos 22.10.2016 23:38

Piękna podróż i relacja, miesiąc w drodze - szacun !

Melon 23.10.2016 15:35

Dzięki za dobrą lekturę i foto!!!!!!!
Szkoda że od Turcji nie było żadnej libacji.:D


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:28.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.