Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   Magadan - śladami polskich zesłańców (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=30898)

sebol 19.01.2018 23:04

Droga jest sucha, a z lepkiej glinki zrobił się "beton". Nie wiem, czy mieszkańcy mogą liczyć na to, że kiedykolwiek położą tu asfalt. Ojciec Karol opowiadał historię ów drogi, która mogłaby być nawet śmieszna, gdyby nie to, że sami po deszczu poznaliśmy jej możliwości i sami zmagaliśmy się z jej nawierzchnią. Z pewnością gorsze są wiosenne roztopy, gdy jest nie tylko ślisko, ale i bardziej grząsko.

Do władz w Irkucku wielokrotnie wysyłano wnioski o położenie asfaltu na drodze. Urzędnicy byli w Wierszynie, oglądając jej stan. Zdumiewająca zatem, wydaje się być decyzja, a jeszcze bardziej kuriozalne jej uzasadnienie. Asfaltu nie położą, gdyż na mapach oznaczono, iż asfalt tam jest !! I tyle w temacie. Godne umieszczenia w kolejnym odcinku "Absurdów drogowych".

Do promu jest nie całe 270 km. Jedziemy do Tihonowki, później Ust-Ordyński i dalej na wschód w stronę Olchonu.

https://lh3.googleusercontent.com/Wy...-=w800-h450-no

Tempo jest spacerowe a droga zaskakująco dobra. Po 4,5 godzinach jesteśmy na przystani. W oddali, na tle wyspy, widać prom płynący w naszą stronę. Piętnaście minut mija, gdy prom dopływa brzegu, opuszczają wjazd, a my wjeżdżamy na pokład. Płyniemy podziwiając ogrom jeziora.

https://lh3.googleusercontent.com/2n...F=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/Dj...G=w800-h600-no

Bajkał to rekordzista w kilku kategoriach. Jest najgłębszym (Wikipedia 1620 m), oraz najstarszym jeziorem świata, ma bodajże najczystszą wodę wśród jezior. Bajkał zasila 336 rzek, a wypływa z niego tylko jedna Angara. Stanowi 20% światowych zasobów słodkiej wody. Maksymalna szerokość 79 km. natomiast jego długość to 636 km. Działa na wyobraźnię ? Jeśli nie, z pewnością pomoże poniższy obrazek.

https://lh3.googleusercontent.com/dd...p4NG_d=s600-no


Asfaltu nie ma. Jest wielka przestrzeń z pagórki porośniętymi trawą. Widok przypomina mongolskie stepy. Jedziemy szutrówką , na której jest wyjechana przez samochody "tarka"

https://lh3.googleusercontent.com/IP...M=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/lR...S=w800-h600-no

https://lh3.googleusercontent.com/tB...b=w800-h532-no

43 km. dzielą nas od celu, czyli miejsca w którym chcemy się zatrzymać. "U Pana" (tak nazywa się hotel) który znalazłem w internecie, jeszcze przed wyjazdem, w relacji któregoś z naszych rodaków. Prowadzi go Polak z żoną Rosjanką. Krótko przed zmrokiem jesteśmy na miejscu. Ośrodek wygląda znakomicie. Zostajemy tu kolejne 2 dni. Szybki prysznic, kolacja na stołówce i piwko, które można pić spokojnie, celebrując każdy łyk, bez konieczności walki z komarami. Przed północą idziemy do pokoju. Na dworze (dla innych na polu) niebo rozświetlają gwiazdy, a w powietrzu unosi się jakże znajomy zapach. Znany głównie z towarów, do nabycia holenderskich sklepach.


Dobranoc.

https://lh3.googleusercontent.com/EN...4=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/zD...Q=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/5S...G=w800-h532-no

Rano przy śniadaniu ustalamy plan dnia.

https://lh3.googleusercontent.com/1i...9=w800-h532-no

Wpierw schodzimy nad jezioro. Ośrodek położony jest przy zatoce z piaszczystą plażą. Jest też mała wyspa, na którą można przejść brodem. Ech...Co tu dużo pisać. Podobno jedno zdjęcie wyraża więcej niż tysiąc słów.

https://lh3.googleusercontent.com/m2...X=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/0G...j=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/L0...z=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/D0...J=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/p7...J=w800-h532-no

Po małej sesji foto, obadaniu temperatury wody i stojącego przy drodze UAZ-a, demontujemy kufry i na lekko jedziemy na północ. Są tam foki bajkalskie, które jak sama nazwa wskazuje, występują nad jeziorem Bajkał jako gatunek endemiczny.

https://lh3.googleusercontent.com/mv...8=w800-h450-no

Osiołki są żwawsze, lepiej pracują w terenie i chyba zapomnieliśmy już, jak jedzie się bez bagażu. Pagórki i wielkie przestrzenie z rzadka porośnięte drzewami, podjazdy, zjazdy i piękne widoki potwierdzają wiele opinii, o niezwykłym uroku wyspy.

https://lh3.googleusercontent.com/CN...q=w800-h600-no

https://lh3.googleusercontent.com/T1...S=w800-h450-no

https://lh3.googleusercontent.com/Vn...j=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/Xt...d=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/Xx...g=w800-h532-no

Ta jedyna, najpiękniejsza :D

https://lh3.googleusercontent.com/Qy...W=w800-h532-no

Cieszy się ona dużym powodzeniem w śród turystów. Świadczyć o tym może ilość jadących w różne części wyspy busików. Mamy nad nimi przewagę. Sami wybieramy miejsca postoju, często oddalając się od głównej drogi. Końcowy odcinek to kopny piach, który pomimo, że nie mamy bagażu, daje nam się mocno we znaki. Wierzchem przelecieć nie bardzo jest jak, bo teren nie daje możliwości, by odpowiednio się rozpędzić. Choć prędkość nie jest duża, lekka wywrotka Pawła wyłamuje szybę w Transalpie. Naprawa zostaje szybko wykonana, przy użyciu "pancer taśmy".

https://lh3.googleusercontent.com/eI...F=w800-h450-no

Jesteśmy w miejscu, gdzie kończy się droga. Kończy dla samochodów, z których dalej już na piechotę maszerują grupki ludzi. Wahamy się chwilę czy jechać dalej. W oddali są punkty widokowe, do których po pagórkach prowadzi droga. Po chwili ruszamy chcąc podjechać do nich bliżej.

https://lh3.googleusercontent.com/Cw...P=w800-h532-no

Jest bardzo stromo, lecz zdjęcie niestety tego zupełnie nie oddaje.

https://lh3.googleusercontent.com/5Y...=w1088-h612-no

Piękne widoki, bezkres wody i foki Bajkalskie, okazują się mieć konkurencję. Dwójka przystojnych motocyklistów kradnie show stanowiąc główną atrakcję. Chińska wycieczka małych chichotek oblega kolegów, robiąc sobie z nimi zdjęcia. Choć się nie rozumiemy, śmiechu jest co niemiara.

https://lh3.googleusercontent.com/ZO...w=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/qT...q=w800-h532-no

Miłym akcentem jest napotkana dwójka rodaków, która w towarzystwie międzynarodowym, przyjechała do Irkucka Transsyberyjską koleją.

https://lh3.googleusercontent.com/Nu...2=w800-h532-no

Droga powrotna, przez zmianę trasy jest trudniejsza aniżeli w pierwszą stronę. Więcej odcinków z piachem i wysoka temperatura dają nam w kość.

https://lh3.googleusercontent.com/6q...n=w800-h450-no



Po obiedzie jedziemy na plażę. Wiatr we włosach, piasek w zębach i banan na gębie kończy się przy próbie nawrotu. Królowa, mieli piasek, grzęźnie w błocku, by ostatecznie spocząć na osłonie silnika.

https://lh3.googleusercontent.com/OW...O=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/yc...A=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/ae...D=w800-h532-no

W Pawła Trampku brakuje wspornika lag, który znajduje się pod błotnikiem, przez co przód nie jest stabilny. Sprzedawca zapomniał o tym powiedzieć, więc nie było okazji zrobienia tego wcześniej. Przy hotelu jest mały warsztat, w którym tenże wspornik z udziałem majstra, chłopaki "wystrugali" z kawałka zderzaka UAZ-a. Kolejny mix japońsko-rosyjski.

https://lh3.googleusercontent.com/mT...e=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/P7...n=w800-h532-no

Jutro po śniadaniu jedziemy do Irkucka. Po kolacji, przy browarze rozmawiamy chwilę z właścicielem ośrodka. Opowiada nam swoją historię i jak tutaj trafił. Chcemy się wyspać, więc dłuższej nasiadówki dzisiaj nie będzie. Po rozmowie idziemy spać.


Ostatni spacer nad jezioro.

https://lh3.googleusercontent.com/WE...v=w800-h532-no

Pożegnanie z plażowiczami.

https://lh3.googleusercontent.com/Ps...P=w800-h532-no

Małe pół godziny i ruszmy na prom.

https://lh3.googleusercontent.com/7S...Z=w800-h532-no

Nowoczesność w domu i zagrodzie.

https://lh3.googleusercontent.com/39...T=w800-h532-no

Przed promem jest spora kolejka. Ciśniemy jednak bokiem, by na pokład wjechać jako pierwsi.


Irkuck mijamy obrzeżami miasta, wjeżdżamy na drogę P 258 i jedziemy na Kułtuk (Култук).

https://lh3.googleusercontent.com/4x..._=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/QA...I=w800-h532-no

Zakupy w sklepie i rzut okiem na jezioro

https://lh3.googleusercontent.com/Nc...K=w800-h532-no

Za jedną ze stacji benzynowych jest zagroda z łąką, na której pasą się krowy i jaki.

https://lh3.googleusercontent.com/z_...C=w800-h532-no

Miejsce dzisiejszego noclegu, w naszych ukochanych namiotach, jest nad rzeką Bezimienną (Безымянная) 18 km. przed Bajkalskiem. Jest klimatycznie, z pięknym widokiem, głośnym szumem rzeki, ale przede wszystkim bezpiecznie.

https://lh3.googleusercontent.com/jh...A=w800-h450-no

https://lh3.googleusercontent.com/O4...i=w800-h450-no

Jedni szykują miejsce noclegu.

https://lh3.googleusercontent.com/zT...k=w800-h450-no

Inni robią to co lubią, podziwiając przyrodę.

https://lh3.googleusercontent.com/Zp...3=w800-h600-no

https://lh3.googleusercontent.com/ap...q=w800-h532-no

Na kolację jest rybka z puszki i rozważania, czy są już w tutejszych lasach niedźwiedzie.

RonDell 19.01.2018 23:18

Sebol,
piękny trip.
Czy dobrze widać na zdjęciach, że jeszcze nie zmieniliście opon???

sebol 19.01.2018 23:50

Tak. To wciąż Tourance.

Sławekk 21.01.2018 18:47

1 Załącznik(ów)
fajnie się czyta



do Irkucka to ja bym na piechotę poszedł :D



Załącznik 77265

sebol 25.01.2018 23:07

Rano ponownie korzystamy z dobrodziejstwa rzeki. Po toalecie nieśpiesznie jemy śniadanie. Nieśpiesznie, ponieważ jak na Rosję, można powiedzieć, komarów praktycznie tutaj nie ma !! Wracamy na główną drogę i wzdłuż brzegu Bajkału jedziemy do Ułan Ude. Mijamy kolejne wioski, strumyki i rzeki wpadające do jeziora, podziwiając malownicze widoki.

https://lh3.googleusercontent.com/yS...0=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/6k...A=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/2G...A=w800-h532-no

Pogoda dopisuje a kilometry uciekają tak szybko, że zaskoczeniem jest dla nas, gdy wkrótce widzimy znak "Republika Burjacji".

https://lh3.googleusercontent.com/PM...w=w800-h532-no

Przy drodze na straganach oferują przeróżne towary. Od witek brzozowych do oklepywania się w bani po ryby, zapewne złowione, w którejś z rzek wpływających do jeziora lub w samym Bajkale. Tuż za wioską na poboczu jest kolejny z nich. Może nie jest zbyt okazały, lecz istotniejsze jest to, co klientom oferuje. Kobieta otwiera styropianowe opakowania i zachęca gestem do kupna ryb.

Omuly ? - dopytuję
Nie. Hariusy - słyszę w odpowiedzi

Nie znam się na rybach, toteż przychodzi uwierzyć na słowo. Zasadniczo nie nazwa się liczy lecz to, co nos podpowiada. W powietrzu unosi się przyjemny zapach wędzonki. Ryby są ciepłe, więc nie tracąc czasu, na dobry początek po dwie na twarz przyjmujemy. Rewelacja, palce lizać !!

https://lh3.googleusercontent.com/Vv...k=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/vN...4=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/cA...A=w800-h532-no


Wkrótce droga odejdzie na wschód. Ostatni raz jedziemy nad brzeg pożegnać się z jeziorem.

https://lh3.googleusercontent.com/zR...Y=w800-h450-no

https://lh3.googleusercontent.com/Vn...c=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/vU...0=w800-h532-no

Za Babuszkinem ostatecznie rozstajemy się z Bajkałem.
Z drogi w oddali widać złote kopuły. Jak u nas kościoły, tak w Rosji cerkwie prezentują się okazale. W ramach odpoczynku, a raczej bardziej urozmaicenia, klucząc pomiędzy budynkami podjeżdżamy pod ogrodzenie. Okazały budynek to Selengijski Klasztor Świętej Trójcy (męski) przy wejściu , którego na sporym banerze obwieszczono jego okrągłą rocznicę. Paweł z Robertem zostają przy motocyklach, ja zaś wchodzę na teren klasztoru. Czysto i schludnie, jest mały ogródek, dzwonnica i jakoś inaczej jak za ogrodzeniem. Pałętam się chwilę po terenie, robię kilka zdjęć i wracam do chłopaków.

https://lh3.googleusercontent.com/pd...I=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/Wx...c=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/fH...Y=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/hW...A=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/rS...g=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/jl...g=w800-h532-no

W ramach zabicia nudy, Paweł naprawia halogen, przy użyciu denka butelki.

https://lh3.googleusercontent.com/iD...k=w800-h600-no

https://lh3.googleusercontent.com/x6...E=w800-h600-no

Droga do Ułan Ude biegnie wzdłuż rzeki Selengi. Wzdłuż tejże rzeki biegnie również Kolej Transsyberyjska, która jeszcze do niedawna była najdłuższą na świecie trasą kolejową, biorącą swój początek w Moskwie, a kończącą się we Władywostoku (9259 km. 6 dni i 4 godziny jazdy). Natężenie ruchu jest bardzo duże, bowiem pociągi jeżdżą co kilkanaście minut, przy czym przeważają składy towarowe.

https://lh3.googleusercontent.com/FS...Q=w800-h450-no

https://lh3.googleusercontent.com/Eg...I=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/r_...E=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/_y...g=w800-h558-no

Kolej Transsyberyjska
Bajkalsko Amurska Magistrala

„Co się odwlecze, to nie uciecze”. W roku 2011 Władimir Ilicz Uljanow, szerzej zwany Leninem strzelił focha i zesłał na nas ulewę, przez co zrezygnowaliśmy z poszukiwania jego monumentu. Tym razem miał gest i w Ułan Ude przywitał nas pięknym słońcem. Mieszkańcy szczycą się pomnikiem, gdyż jest to największa na świecie głowa Lenina i zarazem jedna z głównych atrakcji miasta. Wysokość samej głowy 7,7 m. waga 42 tony (brązu) przyciąga wielu turystów.

https://lh3.googleusercontent.com/mz...c=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/eJ...A=w399-h600-no

Każdy robi zdjęcia lub selfie , a nam do głowy przechodzi myśl oto taka. A gdyby tak lineczkę do motocykla, ściągnąć czerep z cokołu i odstawić na skup złomu, wyszłoby …....

42000 kg. x18 zł/kg = 756 000zł. Toż to 15 nowych Afryk !!

Plan może„kozacki”, lecz niewykonalny, zaś głowa przereklamowana, bowiem sam, co najmniej dwie głowy większe znam !!

https://lh3.googleusercontent.com/gm...o=w800-h532-no

Za miastem jemy obiad a przed wieczorem robimy zakupy. Sklep godny uwagi, a nawet nas rozbawia z powodu sposobu obsługi. Przez małe okienko niczym w więzieniu, kupujemy produkty, po czym jedziemy zatankować.

https://lh3.googleusercontent.com/NQ...E=w800-h450-no

https://lh3.googleusercontent.com/t2...s=w800-h450-no

Może nie Honda, ale z pewnością przemyślana konstrukcja.

https://lh3.googleusercontent.com/vI...w=w800-h600-no

https://lh3.googleusercontent.com/L8...c=w800-h600-no

Paweł ma nadal problemy z układem paliwowym, przez co wspomaga się 10 litrową bańką dolewając paliwo do wyższego poziomu w zbiorniku, by motor płynnie jechał i się nie "krztusił".

https://lh3.googleusercontent.com/FR...k=w800-h450-no

Wieczorna biesiada w miłym towarzystwie kończy jakże piękny dzień.

https://lh3.googleusercontent.com/7i...Q=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/51...A=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/VI...Q=w800-h532-no



Cdn...


Dzień: 17 czerwca

Od rana błękitne niebo i piękne słoneczko zachęca nas do pobudki. Nie oznacza to niestety , że tak będzie przez cały dzień. Już nawet nie wspominam o przelotnych deszczach, które napotykamy na drodze prawie każdego dnia. Przy tak sporych odległościach to naturalne, ale najważniejsze jest to, iż przed noclegiem wszystko zawsze jest suche.

https://lh3.googleusercontent.com/d7...Y=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/0I...c=w800-h532-no



Pora na popas.

https://lh3.googleusercontent.com/3y...w=w800-h600-no

https://lh3.googleusercontent.com/xj...0=w800-h600-no

Po prostu odpoczynek.

https://lh3.googleusercontent.com/pU...o=w800-h600-no

A później dalej w drogę.

https://lh3.googleusercontent.com/Hw...M=w800-h532-no

Dzień w którym nic ciekawego się nie dzieje, kończymy... nawet nie wiem gdzie.

https://lh3.googleusercontent.com/YM...o=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/Ka...o=w800-h532-no



Dobranoc.


Dzisiaj, jeśli nie będzie niespodzianek spędzimy ostatni dzień na „Drodze Amurskiej” . Droga ta oznaczona symbolem M58 początek swój bierze w mieście Czyta ( Чита ) a kończy się w położonym ponad 2000 km dalej Chabarowsku ( Хабаровск ). Jeszcze zupełnie nie tak dawno, odcinek ten był w fatalnej kondycji i praktycznie prócz krótkich fragmentów asfaltu nie było. Drogę po remoncie oddano w 2010 roku, a jednym z pierwszych kierowców , który podobno przejechał cały odcinek, był Władymir Putin. Ogromne przestrzenie lasów ciągną się jak morze po horyzont i czuć już powoli dzikość tych bezkresów.

https://lh3.googleusercontent.com/sh...0=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/Ao...M=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/tX...E=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/_v...A=w800-h532-no

Przerwa na "małą czarną" w jednym z przydrożnych zajazdów. Prócz pytań skąd i dokąd jedziemy dostajemy również ofertę. Dowcipniś kierujący "TIR-em" oferuje nam opony na zmianę. Gdyby nie to, że jeszcze jeden nowy komplet każdy z nas posiada, zapewne oferta byłaby godna rozważenia.

https://lh3.googleusercontent.com/nx...k=w800-h450-no

https://lh3.googleusercontent.com/IE...w=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/Ce...I=w800-h532-no

Kawa z "sałdatem".

https://lh3.googleusercontent.com/_6...8=w800-h532-no

Krótko po południu jesteśmy na rozjeździe. Dalej prosto jest Chabarowsk i Władywostok. My odbijamy na północ. Jest też pierwszy drogowskaz na Magadan i Jakuck. Pośród kilku naklejek na drogowskazie, jest jedna, która szczególnie zwraca naszą uwagę. To ślad zostawiony przez Robina z Adamem. „Nasi tu byli !!!” Po kilku pamiątkowych zdjęciach wjeżdżamy w ślimaka i zatrzymujemy się pod wiaduktem. Czas na wciągnięcie deszczówki, ponieważ zaczyna coraz mocniej padać deszcz.

https://lh3.googleusercontent.com/ma...=w1082-h612-no

https://lh3.googleusercontent.com/EV...c=w800-h600-no

https://lh3.googleusercontent.com/7u...k=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/JH...U=w800-h532-no

Pierwszy odcinek i pierwsze zaskoczenie. Asfalt ? Nie tak miało być. Zaskoczenie mija jednak z upływem przejechanych kilometrów. Po chwili jest tak, jak być powinno. Grawiejka po horyzont a na jej brzegach Tajga. Młode drzewa i krzewy tworzą zwartą gęstwinę tak zwartą, że trudno przez nie się przedrzeć do wewnątrz lasu, zaś o wjechaniu motocyklem zupełnie nie ma mowy.

https://lh3.googleusercontent.com/qv...k=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/5b...I=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/d0...w=w800-h450-no

https://lh3.googleusercontent.com/AO...c=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/NX...M=w800-h600-no

Mały żart budowniczych drogi.

https://lh3.googleusercontent.com/y7...4=w800-h532-no

W Tyndzie zatrzymujemy się , by uzupełnić paliwo.

https://lh3.googleusercontent.com/ax...o=w345-h612-no

Droga którą jedziemy, pomimo padającego deszczu jest naprawdę dobra. Przed wioskami i na ich terenie bywa trochę asfaltu, jednak po wyjeździe poza ich granice, ponownie jedziemy grawiejką. Tereny te , to obszar wiecznej zmarzliny i stan drogi na dzisiaj to prawie "autostrada". Nie zawsze jednak jest tak dobrze. Po zimie, od maja do czerwca, gdy zmrożona ziemia odtaje potrafi tu być prawdziwy hardcor i jeśli ktoś chce się sprawdzić, ten właśnie termin powinien wybrać. Jak potrafi wyglądać droga ? Katastrofalnie !! :dizzy:

https://lh3.googleusercontent.com/OW...s=w800-h531-no

https://lh3.googleusercontent.com/A8...c=w800-h600-no

https://lh3.googleusercontent.com/fx...U=w776-h612-no

https://lh3.googleusercontent.com/ax...k=w800-h600-no

Za Tyndą spotykamy motocyklistę. Zatrzymujemy się na poboczu, a po chwili dojeżdża jeszcze kilka motocykli. Cały czas pada i na zmianę pogody się nie zanosi. Chłopaki jadą od strony Jakucka i mówią, że słońca spodziewać się nie możemy. Padało wczoraj, pada dziś i na jutro też zapowiadają deszcz. Pytają nas gdzie śpimy. "Pod namiotami" odpowiadamy. Lekkie zdziwienie pojawia się na ich twarzach. My z kolei pytamy o niedźwiedzie, czy są i jak ewentualnie przed nimi się bronić. "Niedźwiedzie są. Jagód jest mało i nie są jeszcze najedzone. Ostatnio zabiły dwóch pracowników obsługi kolei, którzy robili w lesie jakieś remonty. Zabiły ich, a później zjadły." Już obawiamy się niedźwiedzi, ale teraz mamy pełne portki. Mówią nam, że pewnym sposobem jest palenie ogniska, ale jak mamy się wyspać podtrzymując całą noc ogień ?? Ciekawostką jest to, że niedźwiedzie (według nich) boją się paralizatora. Nie wiem czy dobrze zrozumieliśmy, ale chodzi o wydzielający się ozon przy wyładowaniu prądu paralizatora, a niedźwiedzie tego nie lubią. Nam musi wystarczyć gaz pieprzowy, petardy i gwizdki.

Miejsce na nocleg jest chyba najgorsze z dotychczasowych. Klucząc po dróżkach w gęstwinie leśnej namioty rozbijamy w wąskim kawałku pomiędzy krzakami. Przy głowie jest gaz pieprzowy, petardy i gwizdek. No niech tylko podejdzie "Koralgol". Łatwo skóry nie sprzedamy !!!

https://lh3.googleusercontent.com/Vb...M=w800-h600-no

до завтра !

karlos 25.01.2018 23:20

Czyta się :Thumbs_Up:

Boski-Kolasek 26.01.2018 00:12

Czuje sie to, dzieki!!!

Vlad Palinka 26.01.2018 10:50

super!

strażak 27.01.2018 15:06

1 Załącznik(ów)
Sebol, w 2017 wasza naklejka wciąż wisiała:Thumbs_Up:
I pamiętam ją jeszcze ze stacji w Kjubeme:)

sebol 28.01.2018 11:30

Sporo naklejek przybyło. Pewnie lada moment będzie akcja czyszczenia.

Przejechaliście "Drogę Letnią", czyli przez Tomtor ? Jechaliście motocyklami ?




Pytanko do moda działu. Dlaczego znika cyrylica i pojawiają się po jakimś czasie "krzaki" ?

Rojek 28.01.2018 13:16

http://africatwin.com.pl/showthread....t=dziwne+znaki

Może choć odrobinę pomoże.

jagna 28.01.2018 15:41

Rojek, zobacz, w którym roku ja ten problem zgłaszałam ;)

Problem pojawia się przy edycji. Zamienia cyrylicę, inne alfabety oraz znaki typu ... " " na inne.

sebol 01.02.2018 21:46

Jak wczoraj zapowiadali koledzy motocykliści z Tyndy, pogoda nie ma się zamiaru zmienić i całą noc, jak i na rano pada deszcz. Wczoraj rozkładając namioty, przez gęste krzaki nie widzieliśmy, że zupełnie nie daleko idą tory kolejowe. Bajkalsko Amurska Magistrala i spokojny sen w nocy niestety nie idą ze sobą w parze. Rano w deszczu zwijamy manatki i szybko wyjeżdżamy z tego paskudnego miejsca.

Kolejne perypetie prądowe Roberta Trampka. Pomimo usunięcia nadpalonej kostki z upływem czasu ponownie zaczynają pojawiać się problemy z ładowaniem. Dobrze, że zamontowane ma światła LED-owe, bo zmniejsza to znacznie obciążenie elektryki.

https://lh3.googleusercontent.com/fr...8=w800-h532-no

Asfalt pojawia się i znika, jak w "Józek" - piosence Bajmu

https://lh3.googleusercontent.com/VF...M=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/eY...I=w800-h532-no

Mała przerwa na "chwileczkę zapomnienia"

https://lh3.googleusercontent.com/5Q...U=w800-h532-no

Robi się coraz chłodniej. Zakładamy docieplające podpinki i na głowy kominiarki. Robert ubiera się na cebulkę, a zamiast membrany, którą diabli wzięli kilka tysięcy kilometrów stąd, na kurtkę zakłada płaszcz przeciwdeszczowy. Druga połowa czerwca, a na pagórkach i w żlebach nadal leżą resztki śniegu.

https://lh3.googleusercontent.com/SQ...o=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/er...4=w800-h532-no

W oddali na drodze widać jakiś pojazd. Nerwowo manewruje do przodu i do tyłu, jakby kierowca miał ADHD. Podjeżdżamy bliżej, by dostrzec, że to pojazd wojskowy. Transporter na gąsienicach tutaj, na tym zadupiu ? Przez chwilę, zastanawiamy się nawet, czy to nie koniec podróży. To jest Rosja, a wojsko może zrobić wszystko. Zatrzymać nas, lub nawet zawrócić pod byle pretekstem. W miarę zbliżania się do pojazdu ciśnienie opada, gdyż zamiast wojskowych mundurów widać ludzi w cywilnych ubraniach. Stajemy przy nich, by chwilę porozmawiać. Ekipa tryska humorem i chętnie podejmuje temat. Opowiadają z ochotą o swojej pracy. To elektrycy, a ich zadaniem jest dbanie o linie przesyłowe prądu. Sprzęt mają wojskowy, bowiem ten dobrze sprawuje się w terenie, a spalanie 80 litrów nie jest w Rosji problemem. Zapraszają do swojej bazy na nocleg, jednak pora jeszcze zbyt wczesna i bardziej ciągnie nas do jady, niż imprezowania.

https://lh3.googleusercontent.com/Q3...I=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/sQ...E=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/GY...g=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/Wx...c=w800-h532-no

Pojazd jest również bezpiecznym schronieniem, a przy dalszych wyjazdach, by nie wracać do bazy można w nim nocować. Są 4 łóżka i piecyk do ogrzania. "Miszki" i mrozy im nie straszne !!!

https://lh3.googleusercontent.com/Mj...I=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/zv...0=w800-h532-no


Syberyjskie przestrzenie.

https://lh3.googleusercontent.com/pm...M=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/tW...s=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/d7...0=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/ua...g=w800-h532-no

Na drodze mała "niespodzianka". Ze spalonej ciężarówki, wiozącej owoce i warzywa, wydobywa się jeszcze słaby dym. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że nic nie przetrwało pożaru. Arbuzy wyglądają jak wielkie kule węglowe, są też jabłka i stopione skrzynki plastikowe. Chodzimy dookoła oglądając wrak i tlące się pogorzelisko. Pośród tego bałaganu Paweł wypatruje czosnek. Jest całkiem doby i o dziwo płomienie go nie strawiły, zatem zabiera kilka główek. Pozyskany czosnek i rosyjska wódeczka to klasyka i z pewnością da nam zdrowie do końca wyprawy.

https://lh3.googleusercontent.com/-2...8=w800-h450-no

https://lh3.googleusercontent.com/_y...4=w800-h532-no

Jesteśmy w wiosce Ulu. Po zrobionych zakupach czas pomyśleć o noclegu. Ktoś rzuca pomysł "może u kogoś w domu, lub choćby na posesji". Mija nie cała minuta, gdy koło nas podjeżdża samochód i motocyklista. Crossową 250-tkę i starego Nissana prowadzi dwóch młodzików o azjatyckich rysach twarzy. Jadą do Jakucka i również szukają noclegu. Po krótkiej rozmowie pytamy o nocleg we wiosce i czy tutaj mają zamiar zostać.

-Nie, pojedziemy dalej, bo tutaj buchajom.

Nie brzmi to dobrze i w zasadzie nie rozumiemy dokładnie o co chodzi, jednak ochota na nocleg w tym miejscu ostatecznie nam przechodzi. Oni też odpalają sprzęty i choć zbliża się zmierzch jadą dalej przed siebie. Kilka kilometrów za wioską jest parking, od którego odchodzi boczna dróżka. Jedziemy na mały rekonesans, by po chwili powrócić ponownie na parking. Tutaj jemy kolację, czyli tradycyjną puszkę rybną z chlebem. Ryby w Rosji są dobre i tanie, lecz nie można powiedzieć tego o mięsie. Powód tej kolejności też nie jest przypadkowy, bowiem zapach ryb zostawiamy za sobą, by do miejsca noclegu nie przyciągać zwierzyny. Po kolacji czekamy jeszcze chwilę, aż panowie z kilku stojących tu cystern skończą "lewiznę" po czym jedziemy na miejsce noclegu.

Dzisiaj burżuazja gości na salonach. Kilka baraków , które pozostało, to zapewne cząstka bazy która istniała tu jakiś czas temu. Są drzwi, które można zamknąć, jest mała kuchnia, jest sucho i cieplej niż w namiotach. Po małym posprzątaniu pomieszczenia, w miarę możliwości ma się rozumieć, szykujemy miejsce do spania, a motocykle upychamy pomiędzy baraki zasłaniając je paletami. Jeszcze tylko wieczorne piwo, przywiązanie sznurkiem drzwi do szafki i gotowi jesteśmy do spania.

https://lh3.googleusercontent.com/1_...g=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/ij...U=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/Ip...Q=w399-h600-no

https://lh3.googleusercontent.com/B6...U=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/AX...w=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/LD...U=w800-h532-no

Noc była ciepła, wszak to "budynek", a nie cienka namiotowa szmatka, lecz o mocnym śnie nie było mowy. Choć sznurek i drzwi rano są na swoim miejscu, wrażenie miałem, że w gawrze z misiami spałem, a nie w salonie jaki z wczoraj zapamiętałem i nawet korki w uszach nie wytłumiły niedźwiedziego chrapania kolegów.
Do Jakucka jest 250 km. Po drodze spotykamy chłopaków , z którymi rozmawialiśmy wczoraj w Ulu. Jedziemy kawałek razem, lecz auto za nami nie nadąża, a kolega jadący crossem postanawia zwolnić i poczekać na towarzysza w samochodzie. Pięć godzin mija od wyjazdu, gdy stajemy na brzegu rzeki Leny, tuż przed przeprawą promową. Już Wołga wydawała się wielka, lecz Lena jest dużo większa. Główne koryto ma tu ponad 2,5 km szerokości i dla porównania, jest ok. 10 razy szersza od Wisły w Warszawie. Dodać należy, iż wzdłuż tego koryta płyną inne odnogi rzeki tworząc przy tym wysepki, a na drugi brzeg tak naprawdę jest ponad 8 km. Mostów na Lenie nie ma, więc do Jakucka latem dostać się można wyłącznie promem, zimą natomiast przez rzekę wytyczają "zimniki", po których jeżdżą osobówki , jak i ciężarowe auta, bowiem grubość lodu dochodzi do 3m.

https://lh3.googleusercontent.com/XP...s=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/rg...Q=w800-h532-no

Przeprawa trwa prawie godzinę, a w czasie jej trwania poznajemy kilka miłych osób. Jedną z nich jest Maja, od której dostajemy nr telefonu i zaproszenie do odwiedzin.

https://lh3.googleusercontent.com/aV...U=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/-2...Q=w800-h532-no

W samym Jakucku mamy dwa cele. Zwiedzić Muzeum Wiecznej Zmarzliny i Muzeum Mamuta. Błądzimy po mieście, pytając ludzi o drogę. Efekt tego jest kiepski, jako że zamiast muzeum zmarzliny trafiamy do instytutu zlodowacenia. Pani w instytucie tłumaczy nam, jak dojechać do celu, jednak jest to tak zawiłe, że temat odpuszczamy, by jednak skorzystać w drodze powrotnej z zaproszenia, które otrzymaliśmy od Maji.

https://lh3.googleusercontent.com/qP...s=w800-h450-no

https://lh3.googleusercontent.com/il...s=w800-h450-no

Jedziemy do promu, by wrócić na trasę.

https://lh3.googleusercontent.com/LW...g=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/FK...A=w800-h532-no

Choć oznaczenie "zero" km. znajduje się w Jakucku, powszechnie przyjęto, iż od tego oto skrzyżowania w Niżnym Bestiachu rozpoczyna się "Droga Kołymska".

https://lh3.googleusercontent.com/yK...k=w800-h451-no

"Trakt Magadański", "Trakt Kołymski", lub po prostu "Kołyma" jest drogą federalną z oznaczeniem R504, a jej długość wynosi 2032 km. i kończy się w Magadanie. Swoją nazwę nadała jej również historia w swej wymowie niestety raczej tragiczna.
Początki budowy drogi sięgają lat 30 XX wieku. Miała połączyć Jakuck z Magadanem, a sama trasa miała ucywilizować położone na bagnach i wiecznej zmarzlinie odległe rubieże Rosji, jak i przede wszystkim umożliwić pozyskanie i transport surowców naturalnych, w szczególności bogatych złóż złota. Zasoby ludzkie Stalin miał nieograniczone, lecz siłę roboczą przy budowie drogi stanowili więźniowie gułagów, którzy w nieludzkich warunkach odbywali wyroki na tych nieprzyjaznych dla człowieka terenach. Latem 40 stopni , zaś zimą -60, brak odpowiedniej odzieży, paskudne warunki bytowe, głodowe racje żywnościowe, wszystko to powodowało, iż wiele tysięcy osób nie przetrwało tych trudów, a średnią życia zesłańca sami oprawcy obliczyli na 3 miesiące. Historia ze względu na tak dużą liczbę ofiar nazwała ją "Drogą na kościach", gdyż wielu zmarłych zostało zasypanych w drodze, stając się jej częścią. Ulewne deszcze, czy woda podmywająca drogę do dnia dzisiejszego odkrywa szczątki ludzkie. Różne źródła podają różne cyfry, jednak przyjąć można, że w łagrach na Kołymie zginęło od 100 do 300 tys ludzi, a jadąc tą drogą pod naszymi kołami jest tragiczny losy tysięcy osób.

https://lh3.googleusercontent.com/qB...8=w483-h456-no

https://lh3.googleusercontent.com/1r...k=w492-h261-no

https://lh3.googleusercontent.com/aS...8=w320-h240-no

W Niżnym Bestiachu robimy małe zakupy. Będzie coraz zimniej, więc Robert kupuje ciepłe kalesony i bluzę. Kawałek za miastem przedostatni dziś przystanek. Jest tu mały placyk do spotkań i miejsce kultu, w którym można złożyć "cokolwiek" za szczęśliwą drogę.

https://lh3.googleusercontent.com/RB...k=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/Fl...c=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/RV...U=w800-h532-no

Nocleg mamy... nawet nie wiem gdzie. Pewnie nic ciekawego nie było, ponieważ nikt nawet jednego zdjęcia nie zrobił.



Drugi dzień na "Trakcie Kołymskim".

Pierwszy przystanek robimy przed wioską Czerkierz. Niedaleko drogi stoi budynek. Jest jeszcze w fazie budowy, więc można podejrzeć tutejszą technologię. Wygląda na to, że będzie to kawiarnia, a my jesteśmy jej pierwszymi klientami. Menu jeszcze nie ma, toteż skorzystać musimy ze swoich zapasów. Rozkładamy kuchenkę, wykładamy wałówę, a po chwili witamy tutejszą władzę. Starą Ładą po cywilnemu zaszczyca nas komendant (bynajmniej tak się przedstawia). Rozmowa przebiega w miłej atmosferze, są standardowe pytania, klasyczne nasze odpowiedzi, a trwa to na tyle długo, że kończymy posiłek i jesteśmy gotowi do drogi. Żegnamy się z naszym gościem i mamy już siadać na motocykle gdy nagle słyszymy "a teraz was zamknę". "El komendante" uśmiecha się do nas pokazując przy tym palcami kraty. Zdumienie i konsternacja- tak to chyba można nazwać. Lekceważymy jednak to co przed chwilą usłyszeliśmy , wsiadamy na motocykle i powoli ruszmy. Dziwne to jakuckie poczucie humoru.

https://lh3.googleusercontent.com/4Y...s=w800-h450-no

https://lh3.googleusercontent.com/wG...k=w800-h450-no

https://lh3.googleusercontent.com/4H...Y=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/EI...w=w800-h600-no


Droga odcinkami biegnie przez bagna i mokradła, toteż nie ma możliwości, a przede wszystkim sensu kłaść tutaj asfaltu.

https://lh3.googleusercontent.com/-w...4=w800-h532-no

Na postoju zatrzymuje się cysterna. Rodowity Jakut wylewa się z szoferki i mocno chwiejnym krokiem podchodzi do Roberta. Choć prawo w Rosji mówi - bezwzględne zero (promili) widok taki nie jest niestety odosobniony.

https://lh3.googleusercontent.com/Bv...8=w800-h532-no

Kawa, przeważnie rozpuszczalna, smakuje na takim wyjeździe jak Kopi luwak.

https://lh3.googleusercontent.com/dr...E=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/r_...8=w800-h532-no

I dalej w drogę.

https://lh3.googleusercontent.com/bw...I=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/Am...k=w800-h532-no

Sporym zaskoczeniem jest dla nas, gdy nagle droga dochodzi do rzeki , a przed nami pojawia się kolejna przeprawa.

https://lh3.googleusercontent.com/58...=w1088-h612-no

Tym razem przez rzekę Ałdan, płyniemy ponad godzinę do wioski Keskil.

https://lh3.googleusercontent.com/3f...Q=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/iS...E=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/zL...E=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/gp...U=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/NZ...4=w459-h612-no

Myślałem, że nawierzchnie dróg widziałem już niemal wszystkie, jednak to co było za wioską zaskoczyło mnie totalnie. Grubą warstwę średniej wielkości kamyków wysypano zupełnie luzem na drogę, a kwestię ich ubicia pozostawiono pojazdom. Sposób prosty, a przy tym tani i zapewne przez jakiś czas nawet jest skuteczny. Motocykl pływa i początkowo nie wiadomo jaką prędkością jechać. Ostatecznie 60-70-ka wystarczy i wydaje się, że to prędkość optymalna, bowiem zapasów gipsu nikt nie zabrał i kozaczyć nie mamy zbytnio ochoty. Pomimo tej dziwnej nawierzchni czterdzieści kilometrów do Chandygi pokonujemy dosyć sprawnie i bez żadnych przykrych zdarzeń.

"Uwaga remont 44 km" - jak widać może być gorzej.

https://lh3.googleusercontent.com/m5...g=w800-h450-no

https://lh3.googleusercontent.com/S8...w=w800-h532-no

Przed wieczorem jesteśmy w wiosce Tjeplyj Kljucz (Теплый Ключ). Za wioską jest kolejny znak na Magadan, a w jego pobliżu zajazd. Od kilku dni co wieczór kombinujemy, jak chronić się przed niedźwiedziami, a spanie w budynku zapewne bezpieczniejsze jest od namiotów. Wjeżdżamy na teren zajazdu i idziemy do właściciela.

https://lh3.googleusercontent.com/fB...Q=w800-h450-no

-możemy tu przenocować ?? -pytamy gospodarza
-nie zajazd jest zamknięty- słyszymy w odpowiedzi
-możemy spać na podłodze, mamy śpiwory i materace
-nie zajazd jest zamknięty od 2 lat
-boimy się niedźwiedzi, a w budynku będzie bezpieczniej
-możecie rozbić namioty obok budynku, ale niedźwiedzie i tak są, a jednego zastrzeliłem dwa tygodnie temu, bo chodził mi koło domu

Interes jest zamknięty od ponad dwóch lat, ale dziwić się nie można, bowiem szef robi wrażenie strasznego gbura, a swoim zachowaniem klientów wręcz odpycha. Na bezrybiu i rak ryba, lepiej będzie rozbić się tutaj, niż gdzieś na jagodzisku w lesie. Rozbijamy namioty, a szef szef rzuca propozycję. "Może banie wam nagrzać ??". Pomysł przyjmujemy z wielką chęcią, ustalamy cenę, a godzinę później wygrzewamy się w ruskiej bani zrobionej z obitego blachą baraku. Po saunie korzystamy z zaproszenia i idziemy do gospodarza na herbatę.

https://lh3.googleusercontent.com/Ub...Q=w800-h450-no

https://lh3.googleusercontent.com/Hb...A=w800-h450-no

-ciężkie tu macie życie - stwierdza Robert
-a dlaczego ?? - słyszymy w odpowiedzi
-mam tu wszystko co potrzeba. Opału na zimę jest pełno, mięso mam z polowania i co mi więcej potrzeba.

Choć jest telewizor i antena satelitarna, wydaje się nam, iż życie w cywilizacji jest jemu całkiem obce. "Żona mnie zostawiła, nie chciała tutaj żyć" otwiera się powoli nasz rozmówca. "Na polowania do tajgi bez psów nigdy nie chodzę. Niedźwiedzie są bardzo podstępne. Po strzale mogą udawać,że nie żyją, lecz gdy się do nich podejdzie potrafią się rzucić się na człowieka. Choć nie są tak duże jak te Grizli, są bardzo silne i jednym strzałem łapy potrafią oskalpować od głowy aż do samej dupy". Rozmowa średnio się klei i mamy wrażenie, że trochę zawiedliśmy gospodarza nie przynosząc ze sobą choć małej flaszki "wody rozmownej" , lub kilku piw. Do spania idziemy grubo po północy obchodząc przed snem teren dzisiejszego noclegu.

Piesek wabi się Ram i przywiązany do belki dzielnie znosi srogi tutejszy klimat.

https://lh3.googleusercontent.com/y4...I=w800-h450-no

W rzeczywistości jest jasno prawie jak w dzień i w namiotach głowy przykrywamy kurtkami - zdjęcie raczej ma ukazać piękno nieba a nie faktyczne warunki światła. .

https://lh3.googleusercontent.com/-I...Y=w800-h532-no

Dobranoc
CDN...

dzinks 02.02.2018 10:58

Ahh.. daje się poczuć klimat :-)

sebol 02.02.2018 11:06

Cieszę się :Thumbs_Up:

killjoy 02.02.2018 11:15

bardzo mi się podoba!! Magadan wrócił do miejsc które muszę zobaczyć!
Dzięki i pozdrowienia

jagna 02.02.2018 13:02

Czyta się i czeka na następne ;)

sebol 02.02.2018 15:07

Miło :)

Emek 02.02.2018 15:10

Dawaj dalej. Relacja i foty miodzio.

sebol 02.02.2018 15:40

Och, tak mi piszcie. Wpadłem w samozachwyt :D

kris2k 02.02.2018 15:53

To ja też połaskotam trochę ;)
Świetna relacja, lubię takie dokładne opisy. A sama wyprawa, kierunek, cel - po prostu spełnienie marzeń wielu z nas.
Jednym słowem - R E W E L A C J A !
Dziękuję że się z nami dzielisz.
I więcej zdjęć prosimy!!! Te krajobrazy są magiczne, mógłbym się w nie wpatrywać godzinami. A co dopiero zobaczyć to na własne oczy. Jak ja wam zazdroszczę...

sebol 03.02.2018 14:28

Wspomnienia "Sybiraka" Tomasza Klwe
Opracowanie Jolanta Klawe



"Prędzej zostanie wynalezione perpetum mobile lub eliksir życia
niż Zachód zrozumie ducha Rosji i jej charakter."
Fiodor Dostojewski

Słowa te w pełni oddają to co poniżej publikujemy. Powojenne losy wielu polskich rodzin żyjących na terenach po wojnie wcielonych do ZSRR były niezwykle tragiczne. Masowe wywózki, przesiedlenia dotknęły większość z nich. Cztery lata temu spisał swe wspomnienia Tomasz Klawe (1924-1993) . Być może zainteresuje Państwa historia kogoś kto ostatnich 37 lat swego życia związał z Kwilczem.


"PRZEŻYŁEM, ZOBACZYŁEM, PAMIĘTAM"



Urodziłem się w Kulbakach koło Grodna. Tam też mieszkałem do momentu aresztowania. W czasie II Wojny byłem żołnierzem Armii Krajowej - 81 PP Ziemi Grodzieńskiej. Oddział nasz działał na terenie pomiędzy Lidą-Grodnem-Augustowem. Mój pseudonim - "Bogdan". Po zakończeniu wojny, w 1944 r. rozpocząłem naukę w Szkole Felczersko - Położniczej w Grodnie. W czasie pełnienia dyżuru w szkole, 7 kwietnia 1946 r. zostałem aresztowany. Pod konwojem przeprowadzono mnie do siedziby MGB gdzie już znajdowali się aresztowani w ciągu dnia koledzy z mojej drużyny. Między innymi aresztowano : Stanisława Panasiuka, braci Stanisława i Wacława Suchockich, Władysława i Klemensa Konopelko, Cypriana i Witka Makarewiczów, Alojzego Kursztaka, Czesława Wojszela, Kazimierza Pogorzelskiego, Władysława Pogorzelskiego, Jana Baranowskiego. Wszystkich nas przeprowadzono do kwatery MGB przy ulicy Howera (przed wojną był to hotel, a w czasie wojny siedziba gestapo). Trzymano nas w piwnicy. Po około 10 dniach przeniesiono nas do ogólnego więzienia w Grodnie, mieszczącego się blisko Fary. Tu spędziliśmy dwa może trzy dni. Był to chyba pierwszy dzień Wielkanocy, kiedy załadowano nas do "stołypinów"(wagony kolejowe) i przewieziono do Mińska.


MIŃSK (Białoruś)


W Mińsku osadzeni zostaliśmy w więzieniu tzw. "okrąglaku". Było to więzienie polityczne. Każdy z nas zajmował oddzielną celę, w której było zamykane na dzień łóżko, stolik, taboret, w.rogu "parasza". Tu też rozpoczęła się udręka przesłuchań, które odbywały się tylko nocą poza budynkiem więzienia. W czasie jednego z takich przesłuchań zostałem dotkliwie pobity. Na znak protestu rozpocząłem głodówkę i w konsekwencji trafiłem na siedem dni do betonowego karceru.
Dni podobne były do siebie jak krople wody:
- pobudka (po krótkim śnie jeśli w nocy było przesłuchanie) o godzinie 6oo - zamykano wówczas łóżko,
- śniadanie: "kipiatok" - wrzątek (ok. 0,5 l)
- obiad - 0,5 l zupy z brukwi lub kapusty,
- kolacja - wrzątek, 150-200 g chleba ( chleb czarny, źle wypieczony), łyżeczka soli i cukru, kawałek ryby.
Raz dziennie mogliśmy korzystać z łazienki.

Po blisko trzech miesiącach pobytu w Mińsku postawiono nas przed Trybunałem Wojskowym i sądzono nas przy drzwiach zamkniętych. My obywatele narodowości polskiej postawieni zostaliśmy przed Trybunałem Wojskowym i osądzeni z artykułu 63-1A: "za bezpośrednią zdradę Ojczyzny", a przecież nie byliśmy obywatelami ZSRR. Nie mogliśmy się z.tym pogodzić.
26 lipca 46 r. ogłoszono wyrok: 10 lat pozbawienia wolności z pozbawieniem praw na pięć lat "za przynależność do AK - wrogiej organizacji wobec ZSRR i chęć przyłączenia zachodniej Białorusi i.Ukrainy do Polski". Moim przeznaczeniem były obozy pracy na dalekiej północy ZSRR. Po wyroku przez około rok wędrowałem z obozu do obozu przybliżając się coraz bardziej do KOŁYMY (obozy Gułagu Kołyma).

Po kilku dniach spędzonych w zwykłym więzieniu przewieziono nas do pierwszego obozu, który znajdował się na terenie spalonej fabryki traktorów w Mińsku. Stopniowo zwożono tu Polaków z.różnych obozów z terenu Białorusi. Było nas około 2-3 tysięcy.
Tutaj też po raz ostatni widziałem moją Matkę. Siedziała przy ogrodzeniu. Niestety, nie pozwolono nam ze sobą porozmawiać, ani nawet pożegnać się.
Po upływie dwóch tygodni przewieziono nas na stację kolejową, załadowano do bydlęcych wagonów i zaprowiantowano na dwa dni. "Jedziemy do Polski" - taka wieść zaczęła krążyć między wagonami. Niestety nadzieje prysły, kiedy przez szpary w wagonie dojrzeliśmy jak budują "wyszki" dla żołnierzy. Tak rozpoczął się marsz na wschód. Pierwszym obozem był :


UGLICZ
Obóz ten składał się z dwóch podobozów położonych po obu stronach Wołgi. W obozie przejściowym - Uglicz I -przechodziliśmy tzw. kwarantannę. Pamiętnym wydarzeniem z pobytu w.tym obozie była ucieczka więźniów. Niestety, wszystkich lub prawie wszystkich złapano i.rozstrzelano, a ich ciała leżały trzy dni przy obozowej bramie. Jedyną cenną pamiątką z Uglicza II jest fotografia przedstawiająca Bronka (Władysława Konopelkę), Jana Grelaka i mnie.



Kolejny obóz to


RYBIŃSK
Stąd po krótkim pobycie przewieziono nas samochodami do JAROSŁAWLA. Tu też nie zagrzaliśmy miejsca. Wkrótce załadowano nas do wagonów z napisem "Zdrajcy Ojczyzny" i wywieziono na daleki wschód. Podróż była długa - trwała około 2 miesięcy. W czasie tej podróży pamiętnym wydarzeniem była "kąpiel" w mieście Czita. Był piękny dzień - prawdopodobnie niedziela. Brudnych i zupełnie nagich (w obawie przed ucieczką) przepędzono nas przez całe miasto do łaźni. Tu nas odwszawiono, ogolono nam głowy, pozwolono wykąpać się i ponownie przepędzono nagich do wagonów.
W wagonie znajdowali się głównie złodzieje. Elitę stanowili tzw. złodzieje czystej rasy - "czesnyj wor". Niżej sklasyfikowani byli ci, którzy zdradzili złodziejski kodeks - nazywani “sukami”. W.każdym wagonie było ok. 80 więźniów. Przy drzwiach wagonu stały dwie beczki - jedna na czystą wodę, druga do zaspokajania potrzeb fizjologicznych. Wodę uzupełniano w czasie każdego postoju. W wagonach był zaduch i smród, trudno było oddychać. Raz dziennie wrzucano do wagonu kosz sucharów lub pajd chleba.
Drugim pamiętnym wydarzeniem był bunt więźniów w Birobidżanie. Nasz transport zatrzymał się na dworcu. Na sąsiednim torze stał drugi transport. Brakowało nam wody. Od kilku dni nie uzupełniono zapasu. Wszyscy więźniowie głośno zaczęli domagać się wody krzycząc "Naczalnik wady". Kiedy to nie dało rezultatu rozkołysały się wagony - przechodziliśmy z boku na bok. Reakcja była natychmiastowa. Poczuliśmy szarpnięcie - wywieziono nas za miasto. Tu.dokonano "przeliczenia" za pomocą drewnianych młotków - bito nas głównie po głowie (na co dzień młotków używano do opukiwania wagonów). Po trzykrotnym przeliczeniu jednak dostaliśmy wodę.

Dalej trasa wiodła przez Komsomolsk, nową linią kolejową. Na poboczu leżały zwalone ogromne drzewa. Cały nasz skład musiały ciągnąć aż dwie lokomotywy. W Komsomolsku przeprawiono nas promem na drugi brzeg Amuru (na promie mieściły się dwa wagony). Stąd przewieziono nas do BUCHTY-WANINO (Port Wanino, położony blisko Sowieckiej Gawni). Tu znów mogliśmy się wykąpać. Była to krwawa kąpiel. Doszło bowiem do wyrównywania porachunków między złodziejami.
W Porcie Wanino byliśmy zamknięci w tzw. obozie przesyłowym. Stąd kierowano więźniów do obozów na dalekiej północy. "Zamknięto" nas w barakach bez ścian (było tylko zadaszenie). Spaliśmy na ziemi, a właściwie porowatym podłożu, prawdopodobnie pochodzenia powulkanicznego. Jako poduszka służył mi węzełek z bielizną, który jakimś cudem dotarł ze mną aż tutaj. Budziłem się często aby sprawdzić czy jeszcze mam swój "dobytek". Kiedy mi go ukradli spałem mocnym snem, tak mocnym, że nie poczułem jak zdjęto mi buty, które były "zasznurowane" drutem. Zostałem więc bosy ale w kożuchu. W czasie apelu zainteresował się moim dziwacznym wyglądem lekarz w randze kapitana. Od niego dostałem buty, a właściwie kalosze. To dzięki niemu trafiłem do obozowej służby medycznej.
Liczba więźniów w obozie stale malała. Powodem była silna biegunka. Każdego dnia sprawdzano stan obozu. Wyczytywany więzień przechodził na drugą stronę apelowego placu zabierając po drodze przydział żywności tzn. porcję chleba 150 - 200 g i wodę prosto z kranu. Obiad to 0,5 l porcja zupy najczęściej z sorgo. Byłem wycieńczony.


PODRÓŻ MORSKA

To kolejny etap mojej tułaczki. Załadowano nas na towarowy statek. Więźniów rozlokowano na trzech pokładach. Podróż "Dżurmą" - tak nazywał się statek - trwała ponad tydzień. Wielu więźniów nie wytrzymywało trudów podróży. Tych, którzy nie przeżyli, zgodnie z morską tradycją grzebano w morskich falach. Miałem możliwość poruszania się między pokładami - byłem bowiem w więziennej służbie medycznej. Codziennie rano sprawdzaliśmy "nary" i wynosiliśmy umarłych na pokład. Płynęliśmy na północ. Kiedy ujrzałem ląd, doznałem uczucia ulgi. Pierwszy rok więzienno-obozowej tułaczki był za mną.

CDN....

Wojteak 03.02.2018 14:55

Czekam na kolejne...
Dziękuję Sebol

sebol 08.02.2018 23:56

Początek dnia nie zapowiada się optymistycznie. Rano w deszczu zwijamy obozowisko. Szef zajazdu nie ma ochoty wytknąć nosa za drzwi i obserwuje nas bacznie przez zamknięte okno. Po spakowaniu bagaży siadamy na motocykle, kiwamy szefowi na pożegnanie i ruszamy. Zatrzymujemy się jeszcze na chwilę przy drogowskazie. Wczoraj z naszym gospodarzem rozmawialiśmy o wiosce Topolinoje. Przed wyjazdem trafiłem w internecie na artykuł, w którym opisano nietypowy pomysł władz Jakucji. Otóż planowano w kilku gułagach znajdujących się 18 km. od Topolinoje stworzyć atrakcje turystyczne. Co by to miało dokładnie być nie wyjaśniono, liczono jednak na spore zainteresowanie turystów jak i ekspedycji naukowych. W okolicach owej wioski znajdował się również jeden z największych gułagów żeńskich. Choć ochota na odwiedzenie tych miejsc jest spora, a odległość nie wielka, bo raptem jakieś 200 km. na dotarcie tam nie mamy jednak szans. Padające od dłuższego czasu deszcze podniosły poziom wody w rzekach na tyle, że szef powiedział nam, iż w dwóch większych rzekach, przez które będziemy musieli się przeprawić poziom wody dochodzi do 2 metrów, a to dla nas, jak i dla wielu innych pojazdów zdecydowanie za dużo.

https://lh3.googleusercontent.com/0P...I=w800-h532-no

Po 50 kilometrach robimy przerwę na śniadanie. Zatrzymujemy się przy "Strumieniu Szamana". To nie tylko parking, ale również miejsce kultu. W intencji szczęśliwej podróży można składać ofiary duchom wrzucając monetę, trochę jedzenia, lub po prostu cokolwiek, co ma się pod ręką.

https://lh3.googleusercontent.com/F0...w=w800-h532-no

Podczas gdy Paweł w desce małej wiatki dziarga nożem "kocham Iwonkę", zniecierpliwiony i mocno już osłabiony głodem Robert, czeka na kawałek strawy.

https://lh3.googleusercontent.com/XG...k=w800-h532-no

Już ciało z głodu osuwa się w dół, gdy lewa ręka resztką sił bystro chwyta barierkę, prawica sięga suchą kromkę chleba, łapczywie wpycha ją w paszczę, a po kilku sekundach na twarzy Roberta pojawia się zalążek uśmiechu.

https://lh3.googleusercontent.com/xC...I=w800-h532-no

Znak informujący, iż do posiłku a może i nawet do samych gości tego miejsca, mogą dołączyć się niedźwiedzie.

https://lh3.googleusercontent.com/JD...o=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/Zx...Y=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/yF...g=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/ZC...0=w800-h532-no

Droga jest mokra a przez to bardzo śliska miejscami, więc łatwo "wywinąć orła". Przed nami Góry Wierchojańskie i dosyć niebezpieczne odcinki. Niebezpieczne szczególnie dla dużych aut ciężarowych w warunkach zimowych, gdzie trudno im się minąć na wąskich odcinkach, a na skraju drogi są prawie 500 metrowe urwiska. Szczególnie złą sławą cieszą się odcinki nazywane "Żółty Priżin" i "Czarny Priżin" miejsca , które pochłonęły już dziesiątki ofiar. Motocykle są dosyć małe, toteż nie ma takiego stresu, lecz i tak dla pewności wolimy jednak trzymać się bliżej ściany a niżeli stromego urwiska.

https://lh3.googleusercontent.com/PU...A=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/-u...U=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/LO...o=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/Lh...Q=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/z5...g=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/do...o=w800-h532-no

Droga remontowana jest odcinkami. Sporo pracy zajmuje uregulowanie spływu dziesiątek większych i mniejszych strumyków, które przy obfitych opadach, oraz topniejących na wiosnę śniegach rozmywają i tak nie najlepszą już drogę. Pod nawierzchnią wkopuje się rury o wielkiej średnicy, które służą za przepusty i prowadzą wodę tak, by ta nie niszczyła konstrukcji drogi. Przez liczne remonty i związane z tym używanie wielkich, ciężkich pojazdów, w drodze powstają głębokie koleiny, które teraz zalał deszcz. Jedziemy przez kolejny taki odcinek blisko bazy budowlańców. Koła motocykla grzęzną w koleinie wypełnionej deszczem, a ja toczę się na "jedynce" podpierając nogami. Na przeciwko staje wielka wywrotka z rodzaju tych, których się nie rejestruje, bowiem drogi publiczne są dla nich zbyt wąskie. Choć rozsądek podpowiada "ustąp" nie mam możliwości, gdyż koleiny są zbyt głębokie, a na ich dnie jest śliska maź na , której koło nie ma przyczepności. Rozkładam ręce w geście niemocy, pokazując siedzącemu wysoko w szoferce kierowcy, iż ustąpić nie mogę, a jedyne co mi pozostało, to dalsza jazda przed siebie. Zabawny to musi być widok, gdy "Goliat" ustępuje "Dawidowi" i wielka wywrotka powoli wycofuje do tyłu, by przepuścić mały motocykl i jego kierowcę. Dziękujemy sobie wzajemnie gestami i ruszamy każdy w swoją stronę.
Po wyjeździe z promu, którym przeprawiliśmy się przez Ałdan tankowaliśmy paliwo. Robert nie zalał pod przysłowiowy "korek" i jest ryzyko, że nie dojedzie do kolejnej stacji, która znajduje się dopiero w Kjubeme. Ja z Pawłem, też nie mamy nadwyżek, więc profilaktycznie wjeżdżamy na teren bazy, by poprosić o pomoc. Kilka zdań wystarcza, by po chwili, brygadzista powrócił z wypełnioną po korek pięciolitrową bańką wachy. "Weź mu zapłać, później się rozliczymy" słyszę w interkomie. Chwytam za kasę, wyciągam rękę do naszego wybawcy i słyszę "djengów nie nada". Zmieszany trochę jestem, bo u nas paliwa nikt darmo nie rozdaje. "Jak to bez kasy" pytamy ? "Kasa nie jest mi potrzebna, ale jak macie jakieś prezenty, to możecie nam dać". Na szczęście Paweł ma trochę gadżetów reklamowych, więc wychodzimy z tej sytuacji z "twarzą". Żegnamy się serdecznie i ruszamy w dalszą drogę.

https://lh3.googleusercontent.com/rM...M=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/Hg...M=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/k3...8=w800-h532-no



Rzeka "Vostocznaja Kandyga" (taką nazwę znalazłem na Google). Choć zaledwie tydzień dzieli nas do lipca, brzegi nadal pokrywa gruba warstwa lodu i śniegu. To co odróżnia go od naszego rodzimego, to kolor, który tutaj na dalekiej i zimnej północy jest miejscami błękitny.

https://lh3.googleusercontent.com/BJ...k=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/HK...Y=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/2b...A=w800-h532-no

Lasy coraz bardziej przerzedzone, drzewa niezbyt grube, często porośnięte mchem. Przyroda nie ma łatwo w tych surowych warunkach z krótkim okresem wegetacji.

https://lh3.googleusercontent.com/mu...8=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/la...k=w800-h532-no

Jedna z nielicznych rzeczek, przez którą trzeba przejechać.



Po godzinie piętnastej jesteśmy przy skrzyżowaniu z "Drogą letnią". W prawo przez nowo wybudowany most, droga prowadzi do Tomtoru i dalej by wyjechać przed Kadyczanem. Tomtor to najzimniejsze stale zamieszkane przez "zwykłą" ludność miejsce na ziemi (nie licząc baz na Antarktydzie). W styczniu 2004r. odnotowano tam -72,2 st. C , przez co wyprzedził leżącą nieopodal wioskę Ojmiakon, ustanawiając nowy rekord zimna. Na drogowskazie znajoma naklejka, świadcząca o tym, że Robin z Adamem też tu zawitali. Chłopaki są już przed Magadanem, a my niestety przejazd tą drogą musimy odpuścić, bowiem ostrzegli nas SMS-em, iż poziom wody w rzekach jest tak wysoki, że nie jesteśmy w stanie ich pokonać, a nadmienić należy, iż do pokonania jest ich ponad 40. Trudno pogodzić się z tą decyzją i obiecujemy sobie, że przejedziemy "Drogę letnią" wracając z Magadanu, by w tym właśnie miejscu wyjechać.

https://lh3.googleusercontent.com/Gm...I=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/bH...s=w800-h532-no

https://lh3.googleusercontent.com/Ep...c=w800-h532-no

Choć Robin z Adamem całej "Drogi letniej" ostatecznie również nie przejechali, film ten choć trochę opowie Wam o ich przygodach na tym odcinku.



Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:28.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.