Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   Turkiye/Surija/Jordanien. Krótka wzmianka jak to w dwa tygodnie do Aqaby i z powrotem (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=4820)

puntek 20.12.2009 23:28

Cytat:

Napisał samba23 (Post 89602)
Po prostu jednym slowem ujmujac :Thumbs_Up::)
zaskoczyl mnie Misza tym opisem pamietam pytania typu czy ktos z forum wie ze pojechalismy oprucz Slawka i Radka eheheh

nie napiszę - też czekałem ... zainteresowani się muszą kiedyś wytłumaczyć :)

Misza 20.12.2009 23:31

Cytat:

Napisał nicek27 (Post 89534)
Super wyjazd. Czy można by prosić jakieś dane statystyczne tej wyprawy? Ile kilometrów coś.. jak finansowo to wyszedło?

Spoko, luzik. Na końcu będą credits i parę info technicznych na temat tego WYPADU WEEKENDOWEGO :D bo wyprawą tego w żaden sposób nie można nazwać ::haha2::haha2:

Cytat:

Napisał hubert.ale.ten.maly (Post 89551)
ogolnie to kurwa zajebiscie bylo...:D

Pierdolisz... :D Zajebiście kurwa w chuj :D
Cytat:

Napisał samba23 (Post 89602)
Po prostu jednym slowem ujmujac :Thumbs_Up::)
zaskoczyl mnie Misza tym opisem pamietam pytania typu czy ktos z forum wie ze pojechalismy oprucz Slawka i Radka eheheh

Siema chłopie... wiosna blisko, rzeka będzie wylewać, trza sprawdzić czy tym razem uda się przejechać:D % do krwi dostarczyć i obgadać następny wypad :D

wieczny 20.12.2009 23:52


Misza 21.12.2009 13:49

Dzień 9


Rafineria z rana:

http://lh5.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...Ag/s800/89.JPG


Pierwotny plan na Jordanię był taki, że jedziemy na sam dół do Wadi Rum zachodnią częścią tego kraju. Jak najwięcej pustyni i bocznych dróg. Niestety plan trzeba było zweryfikować. Założenie moje, że da radę robić dziennie 300km po pustyni może by i było wykonalne ale kłopoty z szybkim dojazdem w tą część świata jak i mocno ograniczony czas wymuszają na nas trasę którą zazwyczaj się jedzie... Tzn King`s Higway, droga bardzo fajna ale jednak sam asfalt a ja lubię sobie poendurzyć...

Jedziemy przez Amman znowu na strzałę z Garmina, tu już na szczęście drogowskazy są znacznie dokładniejsze i po niedługim kluczeniu na wzgórzach miasta wyjeżdżamy na drogę w kierunku Madaby.


King`s Highway wiedzie wyżyną, pomiędzy mniejszymi i większymi rozpadlinami. Cudowne winkle. W pewnym momencie doganiam cysternę z której leje się woda. Szczęśliwie omijam plamę którą za sobą zostawia, ale Hubert i Paweł zaliczają szlifa.

http://lh5.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Sy...6/SNC00117.jpg


Skrzynka USArmy Pawła znowu sterczy w postawie agresywnego oburzenia wskazując szczyty dookoła. Trza spawać stelaż...

Zajeżdżamy do najbliższego miasteczka. Spawacz rezdyuje tuż przy głównej drodze... Chusta beduińska wokół twarzy i okulary przeciwsłoneczne załatwiaja mu sprawę maski. Wspawywuje kawałek ogrodzenia do stelaża Pawła :D Jako tako się trzyma.. ale generalnie nie wierzę, już jordańskim ogrodzeniom :D. W przerwie jemy jakieś dziwactwa:

http://lh6.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...ks/s800/90.JPG


Trafiamy akurat na czas, gdy dzieciaki wracają ze szkoły do domów. Zatrzymuje się przy nas spora grupka. Większość jest przyjazna i rozmawiamy sobie. Dwójka mieszkająca w domu za naszymi plecami, przynosi nam coś do picia. Tomek z Rafałem zostają przez nich zaproszeni do mieszkania... Tam się dowiadują nieco o realiach życia na pograniczu Jordani z Izraelem. Chłopaki opowiadają o rozdzielonych rodzinach. Większość ich rodziny zostało zamkniętych w Palestynie... Wielu zginęło podczac izraelskich interwencji tam. Opowiadają o tym jak co jakiś czas jeżdżą do Palestyny jak i na granicę izraelską bić żydów. Arabowie się nie dają i przemyt ludzi jak i towarów przez granicę jest bardzo duży. Jeden z grupki dzieciaków jest bardzo nerwowy, biega we wszystkie strony, wrzeszczy coś po arabsku. Wymachuje rękoma, pcha się na motocykle. Zrzucany z nich, wrzeszczy jeszcze mocniej. Chyba nas nie lubi... Robi się atmosfera trochę nieciekawa. Chłopak coraz bardziej nas wkurza, jesteśmy blisko po prostu użycia siły :D Ale wiadomo... lepiej nie robić takich rzeczy w miejscach gdzie biali nie są widziani zbyt mile. Podjeżdża policja i stara się uciszyć chłopaka i paru będących z nim. Odjeżdżają a my kończymy spawać Pawła... Po chwili podjeżdżają ponownie i mówią, żeby odjechać jak najszybciej bo może być nieciekawie... Pakujemy się i jedziemy. Policja eskortuje nas parę kilometrów za miasto. Generalnie będąc w Jordanii trzeba uważać na grupki dzieciaków rzucających kamieniami... Nieraz zebrano w kask kamulcem. Atmosfera w tym kraju jest też mniej przyjazna niż w Syrii, to daje się odczuć na postojach w rozmowie z lokales`ami.

King`s Highway wiedzie przez dwa niesamowite kaniony. Jednym z nich jest Wadi Mujib.

http://lh4.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...8c/s800/91.JPG

http://lh6.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Sy...0/SNC00126.jpg

Kanion robi ogromne wrażenie, na zdjęciach tego nie widać ale jest naprawdę wielki. Niesamowita przestrzeń.



http://lh3.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...CM/s800/94.JPG


Reklama? :)

http://lh3.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...j8/s800/97.jpg


Hubert :)

http://lh5.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...pc/s800/98.JPG


Hubert, chłop po szlifie z uszkodzoną lewą ręką ... sprzęgło rzadko używane

http://lh4.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Sy...0/SNC00131.jpg



Coś ciągle ciągnie XTeka na tą lewą stronę :)

http://lh4.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Sy...0/SNC00130.jpg

http://lh3.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...0Q/s800/99.JPG

Zatrzymujemy się w miejscowości Al-Tafila na małą szamę... Trochę problemów jest ze znalezieniem jakiegoś żarcia... Sklepy pozamykane, knajpki też. Mają Ramadan. W końcu pewien przyjazny jordańczyk zaprowadza nas do knajpy swojego znajomego. Nie powiem, żarcie wyśmienite ale rachunek trochę gorszy... Zawsze pytajcie się o ceny przed zamówieniem :D.

Jeszcze tego dnia jedziemy do Petry, to miasto to już naprawdę jest pełne turystów. Robimy małą rozkminkę na parkingu przed wejściem do starożytnego miasta, myślimy gdzie przenocować... Podjeżdża do nas parę razy gość i zaprasza nas do swojego hotelu. My dziękujemy gdyż brzydzimy się hotelami, hotele są dla miekkich siurów a nie dla nas :) Chodzi o to, że hotele są drogie i nie można w nich normalnie czuć wolności :). Po pewnym czasie podjeżdża do nas jeszcze raz i oferuje zamiast normalnych pokoi, że za śmieszną cenę pozwoli nam przenocować na dachu :D. Zgadzamy się prawie natychmiast i do niego jedziemy. W hotelu mieszka chyba cały przekrój kuli ziemskiej.

Bajki rozładowane
http://lh5.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Sy...0/SNC00136.jpg

Ot filmik:



Ot i drugi,


dziewczyna z australii. "Och jakie to AWESOME, że przyjechaliście tu na bajkach aż z polski. Moi dziadkowie są też z polski." Piła z nami arbuzową wódke normalnie z kubka, Hubert zaproponował popitę "Oj nienie, nie trzeba. Przecież w pół-polka jestem". No i gitara... :) Umówiliśmy się nazajutrz z samego rana na zwiedzanie Petry... Taaaa, " z samego rana" :D

Miasto z dachu hotelu:

http://lh6.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...Q/s800/102.JPG

Jeszcze zmiana opony u Tomka i można zacząć pić :D

http://lh6.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Sy...0/DSCN0667.JPG

Co się działo potem to wiem z opowieści. Jedni wędrowali po mieście, z wódką w łapach po ARABSKIM mieście :). Jakieś seriale o wybuchających bombach...

CDN...
W przerwach od projektowania, coś znowu napiszę :)

Andrez 22.12.2009 13:35

Dobre. Zaprawdę dobre!

Sławekk 23.12.2009 13:09

:rolleyes::hello::rolleyes:

Misza 23.12.2009 13:58

Dzień 10

4.00 rano budzi nas muezin wywrzeszczający dogmaty wiary. Już nie ma spania, tylko drzemka. Wstajemy wcześnie, żeby zdążyć do ruin przed falą turystów.

http://lh6.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...g/s800/105.jpg

Trzoda

http://lh6.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...U/s800/106.jpg


Pakujemy szybko motóry i zjeżdżamy na dół... JEB, paweeł znowu leży :D zapomniał podpompować hamulca po wymianie opony :D:D Stelaż znowu do spawania... :D. Płacimy kosmiczną opłatę za wejście (dwadzieścia parę dinarów).

http://lh4.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...4/s800/107.JPG

Wejście do korytarzyka:

http://lh5.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...0/s800/108.JPG


No i to by było na tyle z ciekawości... :)

http://lh4.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...A/s576/110.JPG

http://lh5.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...M/s576/112.JPG

http://lh5.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...0/s800/113.JPG


http://lh6.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...w/s800/114.JPG


Oczywiście nie byłoby tej ekipy gdyby nie było trochę offroadu nawet pieszo... :)

http://lh5.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...Q/s576/115.JPG

Wspięliśmy się na skały i szliśmy górą, (nienie, to nei ten oficjalny szlak na górę -to byłoby za normalne :))

Na górze siedział sobie beduin, który na początku chciał nam wcisnąć te ich "speszyl ajtems for ju mister, speszyl prajses"

http://lh6.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...k/s800/116.JPG

Ale widział, że nie zamierzamy nic kupić więc pogadaliśmy sobie chwilę. Gość nieźle nawijał po angielsku, w końcu jeszcze nie dawno mieli tu jakieś układu z anglikami (Lawrence z Arabii itp). Opowiadał o życiu beduinów, o tym jak mieszkają w Petrze i okolicach w starożytnych wydrapanych grotach latem a zimą przenoszą się z dobytkiem na pustynię. Mają zupełnie nieźle w tych grotach... doprowadzona woda itp. Mówił o tym jak bardzo beduini kochaja pustynię, wędrówki na grzbiecie wiernego wielbłąda :D. Coś nas łączy :D



Z góry wszystko jakby lepiej wygląda :)
http://lh5.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...0/s800/119.JPG


http://lh5.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...I/s800/120.JPG

Schodzimy z góry i idziemy do dalszej części miasta, wchodzimy pod sztuczne przekrycie i mała chwila refleksji.

http://lh3.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Sz...0/S6003016.JPG


http://lh3.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...M/s576/124.JPG


No ale juz wszystkim odbija... to nie ten wiek, zwiedzanie - ok, ale nie dłużej niż dwie godziny :D:D:haha2::haha2::haha2:.

Wychodząc z ruin spotykamy znajomą parę z Australii. Mieli z SAMEGO RANA wstać i iść z nami zwiedzać miasto... Widać u nich rano to 11.00 :)

Na zewnątrz już jedziemy do sklepu skompletować zapasy żarcia i wody. Paweł jedzie szukać spawacza.

http://lh3.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Sz...0/S6003031.JPG

CDN... części 1 tego dnia... coś zdjęcia nie chcą mi się dodawać do Picasy, jak się uporam z problem to będą kolejne części... Jedziemy na pustynię :):at::at::at:

Misza 24.12.2009 00:21

Dzień 10. Cz 2 - ta fajniejsza :D


Wyjeżdżamy z Petry kierując się na południe, nadal King`s Highway. Szczerze mówiąc, mam już dość asfaltów. Wystarczy tego... Tymczasem trzeba jakoś dojechać :)

Zaczyna już być WadiRumowo:

http://lh4.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Sz...0/DSCN0683.JPG

Przy skrzyżowaniu z drogą wiodącą do wioski Rum, tankujemy do fula i w kanistry na stacji benz (taka info dla przyszłych wypadowiczów). Można się tam też zaopatrzyć w wodę, butelkowana woda leży tam ułożona z palet tejże w wielkioe góry - chyba popularny towar w tych rejonach :D.

Krajobraz wokół jest już zupełnie taki jaki znamy ze zdjęć, to właśnie główne miejsce (jeśli chodzi o mnie) które zdecydowało o tym że tu jedziemy. Dojeżdżamy do wioski Rum, to tu jest teoretyczny punkt wylotu na pustynię.... Jest jednak nie tak słodko, dowiadujemy się, że wjazd na pustynie "OK, tak oczywiście ale 2 dinary. Można wjechać dwa kilometry w głąb do 'miasteczka turystycznego" i tam przesiąść się na 4x4 żeby pozwiedzać. NIE MA możliwości wjazdu własnym sprzętem. Jest to teren zamknięty, poruszać się po nim mogą jedynie pojazdy oznaczone. No tak... obracamy się szybko i dzida. Nie po to przyjechaliśmy taki kawał, żeby nie móc pojeździć po pustyni. Dokładnie dowiaduję się od obsługi jak szeroko rozciąga się ten "obszar chroniony". Jedziemy do wioski na końcu drogi... :D w kierunku Arabii Saudyjskiej. Dalej jest już tylko pustynia, nie ma miast wiosek. Później dowiadujemy się, że jednak są.... farmy rolnicze ::D:D:haha2::haha2::haha2: i droga wiodąca do Arabii. No to jedziemy do tej ostatniej wioski, trochę szalejemy po okolicznych piachach. Na razie jest dość twardo i zero kłopotów :D


Dojeżdżamy do wiochy i zjeżdżamy w głąb pustyni :D. Twardy grunt szybko się kończy. Pierwsze spostrzeżenia co do podłoża... EEeeeee piach ok da się przedzidować bez żadnych problemów, może przydałoby się troche spuścić ciśnienia w oponach... Jednak kolejne kilometry przynoszą kolejne spostrzeżenia :D miejscami piach 'zwykły' :D zamienia się w łachy 'specjalnego' :D Nazywają to chyba fesz-fesz, obciążonym motocyklem, bez zmniejszenia ciśnienia... nie ma szans :D

http://lh6.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Sz...0/S6003018.JPG

http://lh3.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...c/s800/126.JPG


Bez obniżenia ciśnienia nie da rady... Rafał z Tomkiem którzy mają to już za sobą dzidują dalej, my się wykaraskujemy z tego i dalej... Hubert jedzie z uszkodzoną ręką, nie może używać sprzęgła za często z powodu bólu. No łatwo chłop nie ma.


Taki niby łatwy moment... a jednak nie :) Zasada: zwalniasz - giniesz, działa tu wyjątkowo mocno :).

http://lh3.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...s/s800/131.jpg


Decydujemy się znaleźć wkrętne miejsce na nocleg, Rafał z Tomkiem jadą przodem i znajdują świetną skałę z potężną łachą piachu do podjechania... tam się zatrzymujemy.

Paweł: dalej XTek nie wjedzie :)

http://lh3.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...o/s576/133.JPG


To taka fotka: Leżi i kwiczy :)

http://lh4.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...s/s800/134.JPG


Wjeżdżam na górę i zostawiam bajka, Hubert został w pewnym momencie i chcę podejść do niego pomóc mu... Nie wygląda na to, żeby był daleko... w koncu jechałem stamtad i raczej szybko poszło... No więc idę ... Tomek w okolicach napiera na pełnej pecie po piachu, no masakra jaki świr :D Ale to trzeba widzieć... Rozchełstana kurtka, ta biedna pokiereszowana czarna afra i grzmot Remusa (najlepsze brzmienie wg wielu spośród przelotówek). :D Afra daje radę... :D... idę... słysze ciągle ten grzmot... idę :D idę idę... no kurna nie wydawało się tak daleko :D Kolejne spostrzeżenie - postrzeganie odległości może nie działać tak skutecznie :) W końcu Rafał podjeżdża i zabiera mnie dalej... wyciągamy Huberta z opresji i wracamy...


http://lh3.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...0/s576/135.JPG


http://lh4.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...Y/s800/127.JPG

http://lh4.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...M/s576/128.JPG

http://lh5.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...0/s800/130.JPG


Rozbijamy się i tak dalej... Od polski wlekliśmy ze sobą torby makaronu :D Jakoś dziwnie stwierdziliśmy przygotwując się przed wyjazdem, że będzie to dobre żarcie - nie zzepsuje się i w miarę zapychające. Ja mam jeszcze sos do spaghetti w proszku. W petrze kupiliśmy mięso mielone w puszcze (taaaaa, raczej to jakiś pasztet był :D) i sos pomidorowy (przynajmniej tu trafiliśmy :)). Pasztet przysmażony na menażkach :D, dodany sos pomidorowy i sos w proszku... do tego ugotowany makaron i jest spaghetii jak sie patrzy...

Nooo może nie jak się patrzy, bo lepiej an to nie patrzeć, w smaku na pewno było dobre :D Wpierdzielaliśmy jak głupi - niebo w gębie :D

http://lh3.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...w/s800/138.JPG

Noc na pustynii... Piach, wokół czarne góry, księżyc nadal dawał sporo światła. Klimat niesamowity.

CDN... odcinek następny: dzida pustynna na pałe :)

wieczny 24.12.2009 00:35

Bajeczka.

czosnek 24.12.2009 01:04

Pięknie. Ja na Wadi Rum byłem transportem wynajętym ale tej nocy na pustyni się nie zapomina. Pustynia, miliony gwiazd, fajka wodna i cichy śpiew beduina... czas się zatrzymuje.

graphia 24.12.2009 01:13

cichy śpiew beduina.... co to kurwa za romantyzm pozytywistyczny? może to beduinka była i wcale nie śpiewała tylko....

czosnek 24.12.2009 01:15

Cytat:

Napisał graphia (Post 90109)
cichy śpiew beduina.... co to kurwa za romantyzm pozytywistyczny? może to beduinka była i wcale nie śpiewała tylko....

PRYMITYW !!!!!! ;):)

hubert.ale.ten.maly 24.12.2009 02:09

co do gwiazd to fakt to niesamowite bylo...

Misza 24.12.2009 11:55

Zgadzam się z czosnkiem. No klimat pustyni mi bardzo odpowiada. Tak samo jak klimat gór :D. Znacznie przyjemniejszy niż np klimat mokradeł :D. Jasne można się zagalopować w poetyckie porównania, ale najważniejsze jest samo doświadczenie. Po prostu świat jest piękny i tyle:) Zdecydowanie wolę spędzać czas na jeździe, podziwianiu cudów natury niż cudów rzemieślnictwa człowieka (które naturze nie dorastają do porytego bruzdami, skostniałego naskórka pięt). U nas były miliony gwiazd, niezły efekt dawał jasny księżyc a zamiast śpiewu beduina było rżenie pobliskich okolicznych wielbłądów :)

nicek27 24.12.2009 13:12

Mnie to zastanawia jak tam spaliście(o ile w ogóle spaliście:D)? Nie ma tam jakichś zwierzątków groźnych:osy:, co by to krzywde ludziowi zrobić mogły? (takie mi się pytanie nasunęło, nie wiem może za dużo Discovery oglądam..):lol19:

kyller 24.12.2009 13:31

Cytat:

Napisał Misza (Post 90137)
Zgadzam się z czosnkiem. No klimat pustyni mi bardzo odpowiada. Tak samo jak klimat gór :D. Znacznie przyjemniejszy niż np klimat mokradeł :D. Jasne można się zagalopować w poetyckie porównania, ale najważniejsze jest samo doświadczenie. Po prostu świat jest piękny i tyle:) Zdecydowanie wolę spędzać czas na jeździe, podziwianiu cudów natury niż cudów rzemieślnictwa człowieka (które naturze nie dorastają do porytego bruzdami, skostniałego naskórka pięt). U nas były miliony gwiazd, niezły efekt dawał jasny księżyc a zamiast śpiewu beduina było rżenie pobliskich okolicznych wielbłądów :)

otóż to misza otóż to :D pustynia ma coś w sobie
poza oczywiscie niezaprzeczalnymi zaletami
a/ jest sucho
b/ jest ciepło

Misza 24.12.2009 13:36

No trochę się jednak spało... Niby zdarzają się tam zwierzaki mniej lub bardziej niebezpieczne. Żmije, jaszczurki, nawet ponoć hieny i wilki. generalnie jaszczurek widzieliśmy sporo, wiewióry :D. Żadnej żmiji.. nic.

Żyje tam też camel spider:

http://www.bnl.gov/bera/activities/v...mel-spider.jpg


ale też nic nie spotkaliśmy, camel-spidery nie są jakieś szczególnie niebezpieczne dla życia niemniej jednak rana po ugryzieniu lubi się jątrzyć i rozrastać do sporych rozmiarów.

Spaliśmy trochę normalnie pod chmurą albo rozkładaliśmy samo wnętrze namiotu - żeby żadne robactwo właśnie po nas nie łaziło. Czasami potrafi też nieźle wiać, więc samo wnętrze namiotu fajnie chroni przed wszędobylskim piaskiem.

Generalnie bez napinki - to nie dżungla gdzie możesz się obudzić z ręką już do połowy strawioną przez jakiegoś żmijca :)

puntek 24.12.2009 13:44

Cytat:

Napisał Misza (Post 90145)
Żyje tam też camel spider:

http://www.bnl.gov/bera/activities/v...mel-spider.jpg


ale też nic nie spotkaliśmy, camel-spidery nie są jakieś szczególnie niebezpieczne dla życia niemniej jednak rana po ugryzieniu lubi się jątrzyć i rozrastać do sporych rozmiarów.
:)

do takich ?:)
http://www.rochedalss.eq.edu.au/bite...the%20bite.JPG

nicek27 24.12.2009 16:29

Jakbym takie coś zobaczył koło siebie to prędzej bym umarł na zawał niżli po ukąszeniu przez takiego krokodyla.:haha2:

wieczny 24.12.2009 16:42

Ta rana wygląda jak Wasze spaghetti :D.

bajrasz 25.12.2009 04:18

Cytat:

Napisał Misza (Post 90145)
Żyje tam też camel spider:

Eeee, nie ma takiego zwierzęcia, - Misza, czy naprawdę jesteś taki tępy? w tym kraju nie ma takich zwierząt. jest żubr, bóbr, kurwa łoś, lis, wilki kuna, koń. wydra, ryjówka, zając...;)
I drogi Panie, wieje nudą, bo gdzie jakieś foty kościołów i linii telegraficznych na tle tam czegoś?:D

pozdrawiam spod choinki;)

graphia 25.12.2009 11:08

ryjówki są? :D

7Greg 25.12.2009 11:21

Cytat:

Napisał bajrasz (Post 90200)
.... linii telegraficznych na tle tam czegoś?:D

Włala:

http://lh3.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...0Q/s800/99.JPG


Super wyjazd, super opis :)

graphia 25.12.2009 14:12

to wygląda trochę jak os. Karpackie w Bielsku-Białej ;-)

Misza 25.12.2009 19:46

Cytat:

Napisał bajrasz (Post 90200)
Eeee, nie ma takiego zwierzęcia, - Misza, czy naprawdę jesteś taki tępy? w tym kraju nie ma takich zwierząt. jest żubr, bóbr, kurwa łoś, lis, wilki kuna, koń. wydra, ryjówka, zając...;)
I drogi Panie, wieje nudą, bo gdzie jakieś foty kościołów i linii telegraficznych na tle tam czegoś?:D

pozdrawiam spod choinki;)

Nie zaprzeczam ani nie potwierdzam :D bo nie widziałem, ale nie widziałem też żubra bubra ani kurwa łosia też nie :D Camel spider to nie nazwa oficjalna :D to nawet nie jest spider, tylko coś pomiędzy. Czytałem o faunie pustyni syryjskiej (na którą się składają terytoria Syrii, Jordani, Iraku części Turcji) i tam znalazłem info o takim stworzeniu. Panuje masa mitów na ich temat. A to tylko spokojne badziewie, nawet niegroźne tylko paskudne kurewsko. Jedynie nieleczone ukąszenia powodują wdanie się zakażenia i powstawanie spaghetti-ran... Tu także nie potwierdzam ani nie zaprzeczam, że jechał z nami szósty koleś który został pogryziony przez camel spidery, nie było ratunku i został w akcie rozpaczy głodowej pożarty - to wyjasnienie zagadki tajemniczego pojawienia się dziwnego żarcia :).


Graphia: bo masz rację, wybierając sie na wyjazd zajechaliśmy do Bielska po Tomka i tam juz zostaliśmy - wyjaśniona następna tajemnica znikającego spirytusu. Całe dwa tygodnie kombinowaliśmy jak powycinać drzewa i zmienić kolor ziemi w Photoshopie i jak widać sie udało, starzy wyjadacze dali sie nabrać dopiero Ty wszystko zrujnowałeś:D

7Greg: no dzięki, Twoje relacja dała pomysł a relacja Michasso utwierdzenie w nim na wyjazd :)

Dzięki za czytanie, następna część jutro rano.... mam nadzieję:D

NaczelnyFilozof 25.12.2009 20:09

Cytat:

Napisał graphia (Post 90215)
to wygląda trochę jak os. Karpackie w Bielsku-Białej ;-)

Gijodikaster Albania :)

rumpel 26.12.2009 10:29

http://pl.wikipedia.org/wiki/Solfugi

Misza 26.12.2009 12:25

Dzień 11

Dość wcześnie wyjeżdżamy na pustynię. Wszystko co zbędne znika z motocykli i jedziemy na lekko pośmigać. W obozie zostaje Hubert jako, że ze zwichniętym nadgarstkiem raczej ciężko...

Pierwsze kilometry to raczej nauka jazdy w wielkiej piaskownicy. Nikt z nas nie miał wcześniej dostępu do takich terenów... wszystkie dostępne w polsce to raczej marne są lub rozjeżdżone przez 4x4.

Zróżnicowanie terenu jest naprawdę niczego sobie. Mamy miejsca twarde jak to:

http://lh4.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Sz...0/SNC00164.jpg

Sa miejsca z normalnym, kopnym piaskiem gdzie da się fajnie bawić jazdą. Jednak czasami też da się zakopać w takich:

http://lh3.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...g/s800/141.jpg

Cała pustynia w tym miejscu jest usiana śladami po 4x4 lokalesów, jeżdżą tamtędy w kierunku drogi prowadzącej do Arabii Saud. .

http://lh6.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...w/s800/140.jpg


Bywają też miejsca z tym piaskiem (jak wcześniej mówiłem, nazywa się to chyba fesz-fesz). Który jest masakrycznie trudny do jazdy. Bez ciągłego ognia nie pojeździsz po tym... Zdjęc z takich miejsc nie ma bo się nie dało... :D

http://lh4.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...s/s800/142.jpg




Autor tekstu z jego niewiernym wielbłądem:

http://lh5.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...M/s800/143.jpg


Mine globtrotera opanował do perfekcji :D:D:D

http://lh5.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...M/s800/145.jpg


Gdzieś pomiędzy...

http://lh4.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...8/s800/147.jpg


W międzyczasie Paweł musiał wrócic do obozu... problemy z jednolitością motocykla :D

Kolejny twardy element.

http://lh6.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...U/s800/148.jpg


Panorama I(prawie:)

http://lh5.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...M/s800/150.jpg


Czasami zwyczajny piach z pojedynczymi kamieniami (na którym i tak trzeba ciągle odkręcać żeby jechać) zamieniał się w piach "usiany" kamieniami (widoczne w głębi zdjęcia powyżej). Tam też trzeba odkręcać, żeby się nie zakopać a wokół kamienie.. i trzeba wybrać :D Czy męczyć się i omijać kamienie czy mieć nadzieję na niepokrzywienie felgi i dzidować na strzałę... :)

Miejscami spod piasku wychodziły nawet kawały skał...


http://lh5.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...U/s800/152.jpg


Chwila odpoczynku w cieniu bajka po podjeździe pod nasyp utworzony pod górą... udało sie wjechać. Fajne widoki...


http://lh6.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...4/s800/153.jpg


Tam jedziemy....

http://lh3.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...A/s800/154.jpg


Koniec cz1. CDN... :)

graphia 26.12.2009 12:30

ech piknie. przywiozłeś trochę tego piachu w kieszeniach lub w kufrach do PL?

Sławekk 26.12.2009 14:02

Znalazłem 0.20 kg piasku we wtyczkach regla "małego Huberta" Po wysypaniu na A4 strasznie się wnerwił . Obiecałem , że łoddam ;)

7Greg 26.12.2009 20:44

Jak już skończysz zapraszam do : http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=2736

RAFWRO 26.12.2009 22:03

Misza,
Fantastyczna relacja, chłopaki dzięki za zdjęcia.
Dobra lektura na nudne święta u teściów, a i inspirująca do planów na 2010.
Misza, spełnienia Twpich marzeń którymi się dzielisz w innym poście.
Tym bardziej jeśli wszystko skrupulatnie opiszesz i "ofocisz"

Misza 26.12.2009 22:54

Dzień 11. Część druga...

Dodatek do części 1.



Parę kilometrów po zjechaniu ze wzgórza trafiamy w końcu na regularną szutrówkę. Jedzie się nie zaprzeczę genialnie :D droga raczej szybka z wieloma hopami. W ten sposób docieramy do farmy rolniczej :D Patrząc na mapę nic podobnego nie widać, ale potem google earth wszystko wyjaśniło. Przy drodze prowadzącej do Arabii Saud. znajduje się teren który jewst sztucznie nawadniany. Docieramy do drogi i Tomek z Rafałem łapią kapcie - jeden po drugim. Efekt niskiego ciśnienia w oponach, mega dziur w drodze i dużej szybkości :D Na szczęście mamy komplet dętek, szybka wymiana. W międzyczasie podjeżdżają do nas pracownicy farmy pytając się co tu robimy itp... Patrzę na GPS i okazuje się, że przejechaliśmy w linii prostej około 30 km. Cóż... Czas wracać bo zajęło nam to zdecydowanie dużo czasu. Ciągłe lawirowanie pomiędzy górami nie skraca drogi :). Jedziemy jakiś czas zajebiście szybką szutrówką wzdłuż linii kolejowej, szybkość cały czas powyżej 100kmh a hopek i innych atrakcji nie brakuje :D. Cały czas jedziemy na strzałę z GPSa, po pewnym czasie szutrówka się kończy (prowadzi w inna stronę) i zjeżdżamy na chyba przyszłe pola... tzn dużą część pustynii która jest okresowo nawadniana, zrobiło się z tego błoto które wysychając utworzyło idealnie płaską powierzchnię... Oczywiście ogień. Jadę 140kmh omijając większe dziury i hopy, Tomek przy tej prędkości jeszcze mi odchodzi :D Masakryczna prędkość... 165 Afryką, nieźle.

Kawałek tego shitu:



Po tym arcydziele filmowym wyjeżdżamy z w miarę cywilizowanej części w pustynię... Z początku teren jest bardzo łatwy, twardy piasek, miejscami układający się w "tarkę" Jadę po tym szybko i widzę większą hopę... Wiem, że nie zdążę wyhamować więc pizda ogień odchylenie do tyłu i... sie nie udało :D Lecę z dupą w górze... Ląduję ja na głowie a bajk bokiem. Chwila ogłuszenia, zdziwienie wielkie co się stało... (To było głupie, lepiej nie zapierdzielać jak się nie ma pewności). Z dalszej drogi przez pustynię nie ma zdjęć... zdecydowanie nie byłem w nastroju do ich robienia. Od tego paciaka pada mi pompa - nie wiem czemu, nie widać uszkodze płytki ani styków więc ją zdjemuję. Wiem, że mamy 30km do obozu w linii prostej, liczę że będzie to przynajmniej 50km błądząc między górami... Nie jest dobrze, bo Afra napewno spala spore ilości paliwa w takich warunkach.

Jazda przez pierwsze może 10 km była w zasadzie bardzo fajna, nadal oczywiście dyńka napierdzielała i cały bok ale było git... Naprawdę pasuje mi jeżdżenie po pustynii :) Spotkałem dwie grupy wielbłądów, fajna faza jechać razem z nimi :)wiele razy w Polsce jeździło się razem z sarnami ale to inna sprawa :). Trasa była tu przejrzysta i można było nawigować na strzałę, bez wiekszego odchylenia kursu. Jaja się zaczęły jak wjechaliśmy między góry :). Wygląda tam to tak, że jest sobie łańcuch góry(skał) powiedzmy 100m wysokości, długości kilkuste metrów do kilku kilometrów a między nimi piach po którym można jechać. Nie wiadomo, czy wybierając jazdę w którąś strone (bo prosto się nie dało) - nie natrafimy na ślepy zaułek. Spójrzcie na Google Earth i od razu zajarzycie o czym mówię :). Wtedy Rafał zapytał się mnie ile km mamy do obozu... Pamiętam jak dziś, że odpowiedzialem mu że troche ponad 12 w linii prostej :D No ok... Jechaliśmy tak klucząc, podjeżdżając pod masakryczne wydmy, zjeżdżając między skałami pewne około godziny i wtedy kolejne pytanie Rafała: "Ile jeszcze mamy do obozu?" "-9km :D" No już byliśmy lekko zmęczeni, było południe (gorąco niesamowicie) a my w czarnej dupie :D. W takich warunkach nie polecam jechac tam nikomu bez GPSa albo porządnego kompasu. Mieliśmy juz za sobą dobrze poand 100km, ja bez pompy wiadomo - długo nie pociągnę grawitacyjnie. Jechaliśmy tak już dość długo... aż odległość na GPSie zmalała do 1,2km tuż przy zaaaajebistym łańcuchem górskim ciągnącym się co najmniej parę kilometrów w lewo i prawo. Trzeba było wybrać... Wybralismy lewo na szczęście była to dobra decyzja. 1.2km w linii prostej, okrążając góry pewnie coś koło 10km i jesteśmy w obozie..

Przygoda z pustynią dała w dupę, nauczyła kilka rzeczy i przede wszystkim dała ochotę na więcej w przyszłości :). Dwa fakty:

-200km w takim terenie to absolutnie maksymalny zasięg afryki
-300km dziennie to absolutnie maksymalny przebieg dzienny afryki ze średnio znającym się na rzeczy kierownikiem z jakims tam ładunkiem.

Jako, że było raczej gorąco to zostaliśmy jeszcze rozwaleni pod skałą z cieniem, popijając miętową herbatkę i pierdoląc głupoty...

http://lh3.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...8/s800/159.JPG


No ale co dobre to szybko się kończy, o tej porze dnia w tym miejscu jest niesamowicie gorąco. Pakowanie nie było niczym przyjemnym :D i poszło chyba rekordowo szybko. Wyjechaliśmy z powrotem z pustynii na drogę...


http://lh6.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...o/s800/160.JPG

http://lh3.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...Q/s800/161.JPG


... i ruszyliśmy w kierunku Al Aqaby :)

Tam pojeździliśmy trochę po mieście, kupując co nieco. Miasto zdecydowanie cywilizowane, czyste piękna publiczna plaża itp... Pojechaliśmy jednak dalej w kierunku granicy i wpakowaliśmy się z motorami na plażę...

Morze Czerwone, cel zdobyty :)

http://lh6.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...Y/s800/163.JPG


http://lh5.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...w/s800/164.JPG


Oczywiście kapiel w morzu... i posiadunek na molo. Woda nawet z molo była tak przejrzysta, że dno na głębokości 3-4m było doskonale widoczne nawet w nocy. Widoczne też były jeżowce na które widać nie zwracaliśmy uwagi kąpiąc się godzinę temu bez tych śmiesznych butów :).

Parę godzin gadaniny, kolejny zajebisty wieczór i kima. Tej nocy mocno wiało i prawie nie spałem - po prostu się nie dało zasnąć. Utworzyłem se z motocykla coś w rodzaju zapory wiatrowej ale i tak nic to nie dało...

http://lh5.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...M/s800/165.JPG

Plaża była publiczna i dużo ludzi tamtędy chodziło ale ch** z tym :).

CDN...

nicek27 27.12.2009 01:28

No zaj...ście Panowie. Super wyprawa.:) Opony kosteczki i można śmiało po piasku przyjemnie pośmigać.:at: Sama przyjemność. Z ogromnym zaciekawieniem czekam na dalsze relacje z waszej trasy!:Thumbs_Up:

jochen 27.12.2009 11:54

Cytat:

Napisał Misza (Post 90254)
:D Camel spider to nie nazwa oficjalna :D to nawet nie jest spider, tylko coś pomiędzy. Czytałem o faunie pustyni syryjskiej (na którą się składają terytoria Syrii, Jordani, Iraku części Turcji) i tam znalazłem info o takim stworzeniu. Panuje masa mitów na ich temat. A to tylko spokojne badziewie, nawet niegroźne tylko paskudne kurewsko. Jedynie nieleczone ukąszenia powodują wdanie się zakażenia i powstawanie spaghetti-ran...

A propos wyprawy, dołączam do chóru pochlebców, magaszacun panowie, a w temacie camel spidera - toto naprawdę istnieje, nazywa się też potocznie wind scorpion, a po naszemu solfuga. Zdjęcie z żołnierzami jest sprytnie skombinowane (solfugi na pierwszym planie, żeby wyglądały na większe), tak naprawdę mają te robale kilkanaście centymetrów, żyją na pustyniach, są niesamowicie agresywne i szybkie (chyba najbardziej agresywne ustrojstwo na tej pięknej planecie), atakuje i zżera wszystko co się nawinie i co jest w stanie upolować (inne robaki, skorpiony, małe węże i takie tam). Dla ludzi niegroźne, w chodowli bardzo trudne bo w terrarium wymaga dużej powierzchni (musi gonić) i dużych skoków temperatur (gorąco w dzień i zimno w nocy, jak to na pustyni), jak się mu tego nie zapewni, to szybko zdycha.
I to by było na tyle. ;)

puntek 27.12.2009 14:29

Po każdym dniu kapcie mi spadają , i szczęka - do tej pory szukam ....

mega kozaki jesteście :)

myku 27.12.2009 14:42

Nie nooo Misza.Klimat jak by sie tam samemu bylo.Rewelacja:Thumbs_Up:

MaRP 28.12.2009 23:57

Chłopaki, jestem pełen podziwu, super relacja Misza:Thumbs_Up:

Misza 29.12.2009 12:49

Dzięki wszystkim, to już końcówka express wypadu na bliski wschód więc pójdzie gładko... :)

Dzień 12

Pakowanie rano

http://lh5.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Sz...0/SNC00176.jpg

i bez zbędnych pierdół jazda na północ, Jordania jadąc ekspresówką wlecze się okrutnie. Generalnie nie śpieszymy się - bo i po co. Granica idzie polewkowo... na jordańskiej części prawie żadnych formalności. jedna sprawa tylk... wojaki chcą żeby ruszyć na kole... no nie ma sprawy :D. Na syryjskiej wszystkie sprawy załątwia jedyny mówiący po angielsku wojak, całekiem sympatycznie jest, polewka. Więcej czasu zabiera gadanina niż wypisywanie papierków. Chcemy jeszcze dzisiaj przejechać Damaszek - tak żeby uniknąć korków itp. Jest już noc więc mamy taką głupią nadzieję :D:haha2::haha2:. Wjeżdżamy do Damaszku i się zaczyna... tu widać zaczynają dopiero jeździć po zmroku, jadąc w dzień nie było tak fajnie :). Samochody atakują z każdej strony, pierwszeństwo ma ten kto ma najgłośniejszy klakson. Droga na północ niby dobrze oznaczona, ale... zamknięta więc znowu trzeba się przeciskać jakimiś bazarami, waskimi uliczkami. Pilnować grupę za mną żeby się nie pogubiła i kompas na GPSie. Ileś tam czasu minęło i wyjeżdżamy z miasta...

Nocleg wypada gdzieś tam pod mostem... tu pierwszy raz w przeciągu następnych dni mierzą do nas... tym razem Kalashnikowy. To nie pierwszy i nie ostatni raz na tym wyjeździe :) Okazuje się, że zaraz za mostem jest jednostka wojskowa i budka strażnika, który dziwiąc się odgłosom dobiegającym z ciemności (my tylko chcieliśmy przejechać pod mostem i dalej był podjazd wiec silniki ryczały, zawołał oddział do spacyfikowania nas :D. Podjechali z bronią, znaleźli wśród swoich takiego gadającego po angielsku, sprawdzili paszporty i pojechali.

(fota z rana)
http://lh5.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...w/s800/169.JPG


CDN...
później :) w częściach kolejnych atak wpienionej ekipy na syryjskie przejście graniczne, smigające nad głowami kule na głowami, śmierć Tomka na stacji benzynowej i cudowne zmartwychwstanie rano

graphia 29.12.2009 15:22

proponuję Wam sprzedać tą historię na scenariusz.... daję dziesięć PLN :D

JuIo 29.12.2009 17:58

Cytat:

Napisał graphia (Post 91029)
proponuję Wam sprzedać tą historię na scenariusz.... daję dziesięć PLN :D

to przecie skromne chłopaki są, ja dam dziewięć PLN:D

bajrasz 30.12.2009 00:33

Skoro już powstał konkurs " Światowe Starcie Czarnych Tytanów": http://www.africatwin.com.pl/showthread.php?t=4701
Zombi, dlaczego jeszcze tam nie ma chłopaków?
Aaa, bo w sumie to jeszcze nie ma końca;)

Ronin 03.01.2010 00:47

Misza! :)
więcej, więcej! czy zginęliście 12 dnia?;):D

generalnie super:Thumbs_Up::Thumbs_Up:
:at::at:

Misza 03.01.2010 12:55

Spoko spoko, dzięki :D Żyjemy i napieramy dalej tylko... nie ma rozpędu żeby opisać te 3 ostatnie dni :D. Może wieczorem coś się pojawi... :D

Ronin 03.01.2010 13:57

...a fani czekają;) :D


:lukacz::lukacz::lukacz:

Misza 03.01.2010 16:55

Taka piękna pogoda, że szkoda marnować czas na pisanie... lepiej potrzodować po łąkach :D

Misza 04.01.2010 17:01

Dzień 13 Coś jest na rzeczy...


"-No to się zaczyna..." Pomyślałem wychodząc drugi raz tego ranka z krzaków. " Humor też podły... w końcu już wracamy. " Jednak najbliższe 3 dni, choć potwierdzają, że powroty zazwyczaj do dupy nie muszą być nudne...

Jazda przez Syrię nudna jak... nie ważne jak. Po drodze trochę lawirujemy i wpadamy na przedmieścia jakiejś większej miejscowości... W centrum wyjeżdżamy wprost na wysypisko śmieci.. hmm ciekawy przykład urbanistyczny :)

Plan jest taki, żeby przed przekroczeniem granicy jeszcze coś wpierdzielić i zatankować tanią waszkę.

Tuż przed tą granicą kupujemy żarcie i tankujemy. Rozsiadamy się wygodnie w przydrożnym row...eeee znaczy w cudownym zajeździe "pod drzewkiem".

http://lh5.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/S0...braz%20117.jpg

Humory nadal nie dopisują, a dwukrotna wizyta w krzakach ich nie polepsza... Drzemiemy sobie spokojnie w cieniu drzewka oliwnego. We wnętrznościach młyn, czuć napływającą gorączkę... Nikt nie ma rozpędu by jechać dalej.

Dobrze po południu ruszamy dalej, do przejścia nie było daleko więc... chwila czasu i jesteśmy. Mają akurat malowanie... wszystko pokrywają pancerną warstwą białej farby olejnej. Wszystko bez wyjątku... całe wiadra... Ten zapach zmieszany z niespecjalnym samopoczuciem ekipy nie wpływa kojąco na nerwy. Jakiś palant przypałętuje się i chce pomagać... Nie rozumie, że mamy go w dupie, juz sami potrafimy to zrobić... Przechodzimy z angielskiego na "polski-powitalny", który wiadomo nie brzmi łagodnie. Gość zrozumiał chyba, że nie zapłacimy mu... Lecimy załatwić resztę formalności. Troche to trwa... wiadomo azjatyckie przejście.

Wracamy do ostatniej budki z wojakiem wyposażonym w wielką księgę i nasze kwitki z pozwoleniem na wyjazd. Gość nie kumaty ale jedno rozumiemy... nie da nam naszych kwitków bo "pomagacz" nie dostał swojego siana i zabrał mu nasze które wpłaciliśmy(to na opłatę za wyjazd). No to wkurwienie sięgneło szczytu :). Nasz "polski-powitalny" przeszedł w "polski-oburzony" :). Gość w budce nic nie kuma, "pomagacza" nie ma. I ten zapach farby na sraczke i goraczke... Przelewek nie ma :) Wojaki lecą poszukać pomagacza. Ten przybiega zaraz z naszymi kwitkami wyjazdowymi i wydziera się, że chce $$. Gówno... Trza się tez wydrzeć, że nie chcieliśmy jego pomocy.... W końcu pojawiają się kwitki, mamy je w rękach. Odjeżdżamy czym prędzej bo w budce nadal jakieś starcia ale w języku "haallahalla-al-halla". Tracimy przez debili mnóstwo czasu i nerwów.

Przejście graniczne tureckie... tu juz cywilizacja ale... mają system wykrywania podwyższonej temperatury u ludzi przekraczających granicę... W Jordani ponoć epidemia świńskiej. No FAK!!!!... Dokładnie widzę na ekranie, swoją potężną sylwetkę i czerwony kolor obrazujący temp pow 37st. W sumie fajny wkręt :) Oficer na szczęście nie zauważa (albo ma to w dupie) i jedziemy dalej. Rozwalamy się w cieniu. W nasze ręce wpada świeża gazeta... Na pierwszej stronie wielka fota Tirów pływających w rzecze... Co? Pierwszy napotkany anglojezyczny tirek wyjaśnia, że w Stambule powódź i mogą byc kłopoty z przejazdem przez Bosfor... No pięknie...

Wyjeżdżamy z przejścia, mi schodzi powietrze z koła. Pompujemy. Paweł prowadzi... jakoś dziwnie....

Krajobraz tylko piękny...
http://lh6.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...c/s800/180.JPG

Wjeżdżamy w góry i widzę, że to do niczego nie prowadzi. Prawie spadam z motocykla, czuję że gorączka robi swoje. Nie mogę dalej jechać - konieczna wizyta w krzakach (nie jedna) i jakiś Ibuprom. Zjeżdżamy tylko z drogi parę metrów i się rozbijamy... Na dzisiaj starczy, wizyta w krzaczkach, dawka Ibupromu mogąca powalić słonia, kubeczek wódy i spać... Słyszę jak chłopaki nawijają przy kojącym skwierczeniu ruskiej kostki na syryjskim paliwie

http://lh4.ggpht.com/_c_HXNlsuDoY/Ss...Q/s576/170.jpg

Sen nadchodzi, ale wiadomo jaki... lekki, prawie nie sen tylko zawieszenie pomiędzy światami. W środku nocy słyszę jakieś głosy i jakby światło latarki prześlizgujące się po namiotach... nic to, musiało mi się przyśnić. "-Mamy gości? -Rafał coś mówił?". Spać...


CDN...

zbyszek_africa 04.01.2010 21:22

Misza, ja pierdziu :D Stambuł zalało, mosty pozrywało:D:D

Misza 04.01.2010 22:04

Zbyszku, też mi sie wydawało to mało prawdopodobne by te jebitne mosty pozrywało. Lecz poważny wzrok autochtonów i sugestywne zdjęcia w gazetach dały do myślenia... :) Chodziło głównie o drogi w tamtym rejonie...

Poza tym... się okazało, że byle podtopienie okrutnie przeraziło opinię :D. To chyba tylko jeden parking dość nisko położony zalało i tyle... No i jakoś element grozy trzeba podtrzymywać no nie? :D:D:D

nicek27 04.01.2010 22:15

Cytat:

Napisał zbyszek_africa (Post 91929)
Misza, ja pierdziu :D Stambuł zalało, mosty pozrywało:D:D

Na wszelki wypadek dobrze umieć jeździć tak: http://www.youtube.com/watch?v=AnyTj...eature=related :D;)


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:36.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.