![]() |
My też chcemy zobaczyć, więc pisz jak najczęściej!
|
No, chłopie. Pompeczki.
:) |
38 Załącznik(ów)
Postanowiłem kontynuuować nie zważając na zaczepki kolegi Wiecznego.
Tak więc po hucznych i arwnych obchodach Wielkiego tygodnia w miejscowości Antigua/Guatemala udało się zgromadzić potrzebne papiery i w ciągu dwóch godzin zarejestrować motor w urzędzie. Załącznik 21074 Załącznik 21075 Załącznik 21076 Głodni przygód po dokonaniu niezbędnych czynności serwisowych skierowaliśmy się w stronę Salwadoru. Jakie było nasze zdziwienie gdy okazało się że tutejszym przysmakiem są świeże jaszczurki. Załącznik 21077 Załącznik 21078 Po obedzie ruszyliśmy łapać najlepsze fale w La Libetad. Jest to ponoć mekka światowego surfingu. Załącznik 21079 Załącznik 21080 Honduras chcieliśmy przejechać możliwie bokiem gdyż jest to kraj, który słynie z braku cienia. Występują tu też rozmaite anomalia na osławionej panamerykańskiej drodze nr 1. Niestety nie udało nam się uniknąć gumy ale dzięki temu zdobyłem trochę doświadczenia w pchaniu motocykla i wymianie dętki. Udało się też zobaczyć tukana. Załącznik 21081 Załącznik 21082 Załącznik 21083 Załącznik 21084 Załącznik 21085 Załącznik 21086 Do Nicaraguii wiechaliśmy tuż przed zmrokiem i zbłądziwszy gdzieś w górach musieliśmy korzystać z gościnności tamtejszych ex partyzantów. Udostępnili nam swoje najlepsze komnaty i konie. Załącznik 21087Załącznik 21088Załącznik 21089 Chcąc się odwdzięczyć narodowi Nicaragui za gościnność próbowaliśmy przybliżyć im nasz kraj. Niestety bezskutecznie. Załącznik 21090 Jedną z atrakcji Nikaragui jest jezioro na środku którego sterczą dwa aktywne wulkany tworząc malowniczą wyspę Ometepe. Załącznik 21091Załącznik 21092Załącznik 21093 W weekendy mieszkańcy zabawiają się ujeżdżając byki. Ten wieczór okazał się niezbyt szczęśliwy dla jednego z uczestników rodeo. Dostał rogiem pod żebro i został odwieziony gdzieś w siną dal bo na wyspie nie ma szpitala. Załącznik 21094 Załącznik 21095 Załącznik 21096 Ulka zrobiłą parę ósemek na motocyklu i zabrała mnie w stronę Kostaryki. Niestety radzi sobie coraz lepiej i ciągle dopytuje się co to takiego lejdis więc wygląda na to, że mój czas na forum jest policzony. Załącznik 21097Załącznik 21098 Na granicy z Kostaryką kupujemy hamaki więc jest już łatwiej z noclegami chociaż trzeba przyznać, że gościnność tutejszych ludzi jest ogromna. Korzystając z niej zatrzymujemy się na kilka dni u pewnego policjanta pomagając mu budować domek letniskowy nad brzegiem Morza Karaibskiego. Zobowiązany bliskością Jamajki gości nas nie tylko rybą i tutejszym produktem spirytusopodobnym o nazwie Apache ale też różnymi 'ziołami'. Załącznik 21099Załącznik 21100Załącznik 21101Załącznik 21102Załącznik 21103Załącznik 21104Załącznik 21105 Ciężko się rozstać ale pora deszczowa wisi w powietrzu więc drewnianą kładką uciekamy na drugą stronę do Panamy. Korzystając z pogody odpoczywamy na rajskich wyspach Bocas del Toro przed atakiem na Darien Gap. Morze Karaibskie ma tu aż nieprzyjemnie wysoką temperaturę ;). Pozdrawiamy i do następnego razu. Załącznik 21106Załącznik 21107Załącznik 21108Załącznik 21109Załącznik 21110Załącznik 21111 |
aj... bym sobie popływał w ciepłych wodach . :Thumbs_Up:
|
Miodzio!!!!
|
Ta woda, po prostu kryształ :drif:
|
Zazigi jestem twoim wielkim fanem, super relacja.
|
:)......
|
:brawo::brawo::brawo: więcej, więcej :Thumbs_Up:
WIECZNY - pokaż klatę... pokaż klatę... |
:Thumbs_Up:
Powodzenia w Darien Gap! |
Malina:drif: Gratuluje pomysłu, realizacji i dziękuję za relacje - i oczywiście czekam na więcej :bow:
Powodzenia!:at: |
Zazigi, do tablicy!
|
No właśnie, chyba że Zazigiego tubylcy juz zjedli albo porwali dla okupu:dizzy:
|
Cytat:
|
Panowie lecimy odbić Zaziego !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Zjemy wszystkich TAMbylców. Wpisywać się na listę. |
Żyje, a oto jeden z ostatnich "genialnych" pomysłów Zazigiego:
Jestesmy w archipelagu Kuna Yaloa. W zyciu nie widzialem tak pieknych klimatow. motur sie trzyma ale pojawil sie szatanski pomysl zeby kupic dlubanke i plynac do kolumbii wiec nie wiem czy sie nie utopi. zastanawiamy sie jak go zainstalowac na lodce i przyczepic lopatki. tymczasem. |
Zazigi gratulacje za odwagę i wyjazd w tamte strony.
Przecieraj szlaki bo ja też coraz bardziej dojrzewam do tego kierunku. Pozdrowionka i czekamy na jeszcze. |
Na SALAR!!! :)
a pozniej jadac na poludnie gdzies bym sie zapodzial w okolicy Cachi w Argentynie gratuluję pomysłu i ZAZDROSZCZE przeokrutnie (pozytywnie) - w sumie po naszym wyjeździe postanowiłem zrobić A i pojechać następny raz już na motorku :) |
Mam nadzieję, że koniec świata nie nadejdzie w 2012 roku i kiedyś będzie mi dane zobaczyć choć część tego na własne oczy.
|
I jeszcze jedno na przedostatnim zdjęciu jesteś jak David Hasselhoff.
|
Darien Gap
38 Załącznik(ów)
Dzięki wszystkim za troskę i niepokój, przyznam się, że trudno myśleć o relacjach w tak pięknych okolicznościach przyrody i niepowtarzalnej. Ale kontynuując:
Z Bocas del Toro w strugach deszczu udaliśmy się w kierunku Panamy. Załącznik 21752 W mieście David jako dwójka rumuńskich podróżników zostaliśmy zaproszeni przez lokalną grupę motocyklistów o swojsko brzmiacej nazwie 'Orły ze stali' na wycieczkę w stronę malowniczego wulkanu. Herszt bandy przewodząc zbieraninie różnej maści sprzętów poruszał się dziwnie znajomo wyglądającym motocyklem. Załącznik 21753 Załącznik 21754 Załącznik 21755 Załącznik 21756 Jak gdzieś zdążył zauważyć kol. Wieczny za wąski jestem w klacie w związku z czym nie podjęliśmy próby bezpośredniego ataku na Darien Gap. Postanowiliśmy opłynąć Darien z lewej strony. Z Panama City dojechaliśmy piękną choć niestety od niedawna wyasfaltowana droga do Carti skąd łódką dopłynęliśmy do pobliskiej wyspy Sugdup zamieszkanej przez indian z plemienia Kuna. Załącznik 21757 Załącznik 21758 Załącznik 21759 Załącznik 21760 Załącznik 21761 Załącznik 21762 Poczuliśmy się trochę jak w kosmosie. Kuna to plemię zamieszkujące kilkanaście spośród około czterystu niewiekich i niezwykłej urody wysp rozsianych wzdłuż wybrzeża panamskiego, tworzących archipelag San Blas. Podczas oczekiwania na statek, który mógłby zabrać nas do Kolumbii uczestniczyliśmy w życiu plemienia. Podział ról jest tu bardzo prosty, gdy mężczyźni zajmują się łowiectwem, kobiety pilnują domowego ogniska. W wolnych chwilach robiliśmy wypady do pobliskich, niezamieszkanych wysepek. Czasami naszą chatę odwiedzał szaman z powodu ciężarnej. Załącznik 21763 Załącznik 21764 Załącznik 21765 Załącznik 21766 Załącznik 21767 Załącznik 21768 Załącznik 21769 Po trzech dniach oczekiwania, w mojej głowie zaczęły rodzić się alternatywne pomysły. Znalazłem odpowiedniej wielkości dłubankę i silnik, który wymagał naprawy. Załącznik 21770 Załącznik 21771 Niestety dłubanka okazała się przeciekać a zanim zabraliśmy się do naprawy przypłynął statek kapitana Sierry który zgodził się naz zabrać do Puerto Obaldia - ostatniego portu w Panamie. Jak tylko odpaliłem Kata zbiegły się dzieci z całej wyspy. Widok motocykla jest dla nich raczej niecodzienny więc przewiozłem kilkoro z nich, co okazało się niedozwolone. Ulka stanęła przed radą starszych co skończyło się naszczęście tylko pouczeniem. Załącznik 21772 Załącznik 21773 Statki krążące po San Blas to zazwyczaj małe sklepy, które zajmują się handlem wymiennym. Kokosy są wymieniane przez indian na ryż, cukier i coca-colę. Statek kapitana Sierry okazał się połączeniem Castoramy z RTV-AGD. Mieliśmy na pokładzie, cement, pustaki, drut i inne mat. budowlane oraz lodówki, pralki, klimatyzatory i telewizory plazmowe. Płynąć od wyspy do wyspy Sierra realizował wcześniejsze zamówienia a my penetrowaliśmy kulturę Kuna. Załącznik 21774 Załącznik 21775 Załącznik 21776 Załącznik 21777 Załącznik 21778 Załącznik 21779 Załącznik 21780 Załącznik 21781 Załącznik 21782 Po trzech dniach rejsu, jakże by inaczej, urwał się ster i dopłynięcie do brzegów Kolumbii stanęło pod znakiem zapytania. Zaradni jednak marynarze wezwali na pomoc małą łódkę, która naprowadzała nas na kurs. Załącznik 21783 Załącznik 21784 Załącznik 21785 Po dopłynięciu do Puerto Obaldia zostaliśmy przesadzeni na małą łódkę, która dowioza nas do brzegu (Puerto Obaldia nie ma pomostu dla dużych statków). Tu odprawiliśmy się po stronie panamskiej. Tą samą łódką dopłynęliśmy do odległej o 20 minut kolumbijskiej Capurgany, skąd nic prostszego, statkiem towarowym o wdzięcznej nazwie "Nie ma to jak bóg" nadaliśmy motor, żeby odebrać go na drugi dzień w Turbo - pierwszym kolumbijskim mieście do którego można dojechać drogą lądową. Załącznik 21786 Załącznik 21787 Załącznik 21788 Aktualnie przemierzamy Kolumbię od której niesamowicie pięknych widoków robi mi się niedobrze. Załącznik 21789 Wracając do pomysłu na przepłynięcie San Blas dłubanką, uważam, że to jeden z lepszych pomysłów. Woda o tej porze roku jest tu spokojna prawie jak na jeziorze. W zasięgu wzroku zawsze jest brzeg i kilka przepięknych wysp na których można nocować, żywiąc się kokosami. Co jakiś czas zdarzają się zamieszkane wyspy na których można uzupełnić zapasy. Mam nadzieję wrócić tam jeszcze kiedyś choćby z dmuchanym kajakiem! Do następnego! |
Pięknie Zazigi, pięknie :Thumbs_Up::D;). Pomysł dłubanki bardzo mi się podoba. A w ogóle to zazdroszczę Ci (tak pozytywnie oczywiście) tego bliskiego spotkania z plemieniem Kuna, no i tej pięknej Kolumbii.
Trzmam kciuki - niezmiennie i bawcie się tam dobrze. |
Po prostu rewelacja. Miły przerywnik w pracy :)
|
A ja siedzę w pracy... :( Pięknie!
|
Właśnie odlatuję. Trzymaj się Brachu!
|
Cytat:
|
Zazigi, przepiękna przygoda... czyta się prawie jak Cejrowskiego :D tylko trochę mniej tekstu a więcej zdjęc... jestem pod ogromnym wrażeniem :p to jest fantastyczne, że ludzie, których się zna, mogą "dotknąc" takiego skrawka ziemi i podzielic się z nami swoimi przeżyciami :bow: chylę czoła, gratuluję i tak jak Ola pozytywnie zazdroszczę :p
|
piñones=zębatki
23 Załącznik(ów)
Piszę mało bo niezbyt mi to wychodzi. Ale...
Dzień zapowiadał się piękny, słoneczny, mieliśmy dojechać do Bogoty, jakieś 300km od Manizales. Wyskoczyliśmy rano szybko po awokado i bułki na ostatnie śniadanie dla siebie i znajomych z Couchsurfing u których zatrzymaliśmy się dość przypadkowo. Nieoczekiwanie obok spożywczego udało się kupić filtr oleju do KTMa, którego szukałem przez ostatni tydzień (podchodzą filtry od John Deere ale mają różne oznaczenia i trudno znaleźć właściwy). W czasie ostatniego wypadu w wysokie góry parku Los Nevados (4500m) musiałem robić kilka razy przerwę na ostudzenie silnika bo przy gorącym oleju sprzęgło ślizgało się niemiłosiernie. Bachio u którego nocujemy ma Yamahę WR 450 i warsztat w którym przygotowuje motory do startów w zawodach crossowych nie było więc lepszych okoliczności do zmiany oleju. Odkręciłem jeden korek a na magnesie choinka z opiłków. Odkręciłem drugi, z olejem popłyneły kawałki metalu. Wszyscy popatrzyli na mnie ze współczuciem - nie ma jazdy. Dramatyzują, nic szczególnego nie słychać w silniku, czasem tylko skacze na sprzęgle, zmienię olej, pojedziemy. Pomyślałem, że zrzucę jeszcze dekiel sprzęgła, upewnię się że to nic takiego skoro olej już spuszczony a to tylko kilka śrub. Zrzucam dekiel a tam kawałki zmielonego plastiku i fragmenty plastikowej zębatki. Szukam w manualu, okazuje się że to zębatka pompy olejowej, której nie widać spod sprzęgła. Na szczęście jak wynika z papierów pompy są dwie. Jedna od smarowania wału i tłoka, druga od olejenia trybów czwartego i piątego biegu. Ucieszyłem się i wszyscy się zgodziliśmy, że musiała się rozsypać zębatka od olejenia biegów bo chrupnięcie słyszałem wyjeżdzając z Turbo, jakieś 1000km wcześniej, więc bez olejenia wału na pewno byśmy tu nie dojechali, o Los Nevados nie wspominając. Zbieram się do składania wszystkiego do kupy, lejemy olej i jedziemy, w Bogocie dowiem się o nową zębatkę. Ale skoro już i tak mam sprzęgło na wierzchu to może sprawdzę dlaczego się ta zębatka rozsypała? Zaczynam zdejmować sprzęgło, to nietrudne, sześć kolejnych śrubek ale czuję, że wałek sprzęgła ma duży luz. Już chyba wiem ale jeszcze się nie przyznaję nawet przed sobą. Zdejmuję kosz sprzęgła. Kuuuuuurrrrrrrwwwwwaaaa. Obie zębatki zjedzone. Wszyscy się patrzą na mnie jak na idiotę. Przecież bez olejenia nie miałem szans na jazdę już dawno dawno temu. Cud jakiś czy co? Wałek sprzęgła lata lużno jak żyd po pustym sklepie - rozsypał się wianek trzymający kulki w łożysku, wszystko zostało zmielone przez tryby i spłynęło z olejem. Luźny wałek rozwalił współpracujące plastikowe tryby napędu pomp olejowych. Załącznik 21942 Załącznik 21943 Patrzę na łożysko i płąkać mi się chce bo żeby go wyjąć potrzeba rozpołowić silnik rozebrać go do pojedynczych śrubek, nie wyobrażam sobie tego. Bachio nawet nie wiem kiedy zadzwonił do KTM do Bogoty i mówi, że kółka będą najwcześniej za miesiąc. Gordo (Gruby), niezwykle sympatyczny gość, już zdjął kółka i się nimi bawi jak dziecko. W pewnym momencie niewiele mówiąc bierze kółka w kieszeń wsiada na swojego komarka i odjeżdza. Wraca za 20 min i mówi, że ma złą wiadomość, w trzech zaprzyjaźnionych frezarniach nie mają tego modułu żeby zrobić nowe kółka na CNC. Ale trzymając nas chwilę w niepewności mówi, że ma też jedną dobrą wiadomość. Czwarta frezarnia zrobi nam to na pojutrze ale będzie nas to kosztować bagatela 60 tysięcy Pesos za obie sztuki! Na szczęście Kolumbia jest wciąż przed denominacją i wychodzi to około 60PLN. Cieszymy się. Hellou ale co z łożyskiem? Stojący z boku, zawsze cichy i wycofany spawacz Jorge potocznie zwany Dżordż odzywa się i mówi że przyspawa ściągacz argonem i wyciągnie łożysko bez odkręcania jednej śrubki. Odwraca się i odchodzi. Po godzinie zaprasza mnie z motorm do warsztatu gdzie czeka ze spawarką i koromysłem Załącznik 21944 Załącznik 21945 Zdjęcie łożyska z niewielką pomocą Gordiego zajmuje mu 15 minut. Wygląda na to że jesteśmy uratowani poza jednym ale. Łożysko nie jest uniwersalne i nie można go znaleźć w żadnym sklepie. Wymyślam żeby rozwiercić łożysko nominalne etc ale jest już kolejny dzień i Bachio pojechał na obronę dyplomu swojego brata do Medellin, drugiego co do wielkości miasta w Kolumbii (2,5 mln.). Obiecał, że tam poszuka łożyska. Nie odzywa się do wieczora i jesteśmy w kropce ale w końcu dzwoni, że ma to łożysko. Wraca nazajutrz rano, Gordi w południe przywozi koła zębate Załącznik 21946 Czyszczę wszystko i składam, Ula zaangażowana całkowicie w sprawę od samego początku skręca sprzęgło Załącznik 21947 zakładamy dekiel, lejemy olej i przychodzi chwila prawdy... odpalamy... działa! Wszyscy są szczęśliwi, brawa szampan i kurtyna. Załącznik 21948 Nazajutrz ruszamy dalej, do Bogoty z nadziją, że się wszystko dotrze i już będzie dobrze. Osobiście całe to zajście traktuję w kategoriach cudu, żeśmy nie zatarli silnika, żeśmy się znaleźli akurat tu i teraz i że spotkaliśmy ludzi którzy zupełnie bezinteresownie dali nam dach i naprawili motor, bo co tu się oszukiwać ja właściwie tylko patrzyłem stojąc z boku. ________________________ Do Bogoty nazajutrz nie dojechaliśmy. Jechałem tego dnia z duszą na ramieniu, Wsłuchując się, wwąchując i wwczuwając w każdy takt silnika. Myślałem nerwowo jak to możliwe, że przejechaliśmy tyle bez smarowania? Przez miesiąc od zakupu KTM szukałem kontrolki ciśnienia oleju dopóki nie dostałem maila od Dandiego, że w LC4 coś takiego nie występuje (nie pamiętam już dlaczego). Na ch..j mi te pompy oleju, myślałem skoro KTM nawet nie zatroszczył się abym pilnował ciśnienia smarowania? Może po prostu są praktycznie zbędne i to żaden cud tylko technika? Pogrążony w rozmyślaniach nad tym dylematem nie zauważyłem, że ruch na drodze pnącej się coraz bardziej w górę praktycznie zanikł. Dopiero gdy dojechaliśmy do rozkopanego urwiska zrozumiałem, że musiałem przeoczyć jakąś informację o zamkniętej drodze. Może, mimo że to jedna z ważniejszych dróg w Kolumbii, po prostu jej nie było? Załącznik 21949 Załącznik 21950 Na szczęście dało się przejechać przez plac budowy motocyklem, a niedaleko znajdował się punkt widokowy na piękną dolinę, zatrzymaliśmy się, zrobiło się ciemno i poszliśmy spać. Załącznik 21951 Następnego dnia czyli wczoraj, kolejna niespodzianka. Sporo w Kolumbii walczącej partyzantki i nie dziwni nas już wojsko rozstawione przy drodze co kilkanaście kilometrów, ale takich przebierańców jeszcze nie widzieliśmy. Po krótkim namyśle postanowiliśmy zawrócić i przejechać jeszcze raz przez checkpoint robiąć zdjęcia w biegu. Załącznik 21952 Za zakrętem kolejny nawrót i jedziemy z powrotem w kierunku Bogoty, gdy nagle uzbrojony żołnierz wychodzi na środek drogi zmuszając nas do zatrzymania. Stajemy z nadzieją, że może zadowolą się aparatem puszczając nas żywcem. Niestety zołnierze szybko pozbawili nas wszelkiej nadziei i zaczęli strzelać do nas ze wszystkich swoich aparatów zmuszając też do robienia sobie zdjęć z nimi. Co wiecej gdy już chcieliśmy odjeźdzać zatrzymli nas siłą i kazali czekać na przyjazd telewizji. Nie mielismy wyjscia, musielismy udzielic wywiadu. Załącznik 21953 Załącznik 21955 Załącznik 21954 I jeszcze kilka zdjęć z wypadu w chmury do parku Los Nevados: Załącznik 21956 Załącznik 21957 Załącznik 21958 Załącznik 21959 Załącznik 21960 Załącznik 21961 Załącznik 21962 Załącznik 21963 Załącznik 21964 więcej na naszym mikroblogu ;) http://laodyssey.pl/zona-cafetera Napiszcie jak to jest ze smarowaniem kata! Z góry dzięki! ps. a Wieczny jak zwykle wykrakał, że przesiądziemy się na chińczyki... |
Aaale odlot Zazigi:)
Myslałem że to totalna czarna dupa, ale nie jest tak źle, naprawili Ci pomarańczowgo:D powodzenia:) |
Afri mu się nie psuła...:mad:
|
Cytat:
Ale już niech się więcej nic nie psuje. |
Zazigi po prostu czad :Thumbs_Up::bow:
|
Cytat:
Ciszę się że mu naprawili tego kacika, w Azji Centr. nie poszło by tak łatwo. Dwie osoby, full bagaż, pomarańczowy i tak bardzo dobrze się spisuje.To w zasadzie motor jednoosobowy ze starszym modelem silnika (czarny) Zazigi nie grzeszy nadwagą, jego Panna też;) Ony oba to tyle co jedna osoba (Puszek, albo ja):) pozdr. |
Wiem, że to już nie to forum :) ale jak to jest z tym smarowaniem w LC4? Dlaczego nie ma kontrolki ciśnienia oleju? Co się dzieje jak nie działa pompa oleju? Dzięki za info i mam nadzieję, że nie będę musiał korzystać z tej wiedzy:)
|
Mamusiu jak tam piknie ! ! ! !
dzieki za tych kilka opisow i zdjec !!!!:):):) |
Cytat:
W komorze wału zawsze jest trochę oleju - tam jest w to LC4 regulowane ciśnieniowo (upuszczanie nadmiaru). Nie jestem pewien, czy przypadkiem w tym układzie kat nawet nie potrafi sobie zassać odrobiny oleju z ramy (w huskach TE610 jest dosyć podobny układ i tam to tak działa). Skrzynia biegów bez smarowania trochę pożyje - przed '96 nie było tej pompy od skrzyni i też jeździły (choć fakt - krócej ;) ). Głowica i tak nie jest smarowana ciśnieniowo, tylko rozbryzgowo (przez łańcuszek rozrządu), więc na nią wpływu to by nie miało. Tak czy siak miałeś sporo farta. Ja ostatnio nie dokręciłem korka oleju w swoim LC4, wypluło doslownie cały i na autostradzie przejechałem 15km od felernej dolewki - silnik totalnie kaput. Co do łożyska - to jest dosyć znany feler, rzadko pada, ale potrafi. Była nawet na to akcja serwisowa, w nowszym modelu (od '03) było już stosowane łożysko rolkowe - polecam taką modyfikację na dłuższe trasy. Jeśli padło Ci to łożysko warto by się też zainteresować tym po drugiej stronie wałka (przy wysprzęgliku) - jest dosyć małe i delikatne - przy tej akcji miało szanse nieźle dostać - znane są przypadki gdy też się rozpadało i mieliło karter. BTW. wymiany oleju - wiesz o tym, że obieg w ramie trzeba odpowietrzyć? Z innych dupereł - nie wiem jaki przebieg ma Twoja/Wasza LC4, ale przy ok. 40kkm zużywają się dźwigienki zaworowe i ich bolec (zwłaszcza wydechowa) - warto zerknąć przy okazji. Choć jak widzę moto miało już zmieniany silnik... (na starszy) Jak patrzę na to jak jedziecie we dwójkę tym przeładowanym katem to jedyne co mi przychodzi do głowy to "ja pier####" - szacun, bo ja sobie tego nawet wyobrazić nie potrafię... Mam nadzieję, że na tą intencję wzmocniliście górne mocowanie subframe'a - uszy na ramie potrafią strzelić przy delikatniejszym traktowaniu. Nie wiem też ile masz wzrostu, ale przy min. 175 warto strzelić 4cm tulejki pod mocowania kiery (jeśli nie masz) - wygoda prowadzenia wzrasta niesamowicie. Aha, i przy okazji: jeździsz w gorącym klimacie, na przeciążonym moto - zerknij czy masz smar na łożyskach główki ramy, bo ten od temp. (gorący olej jest tuż obok) potrafi wypłynąć i wtedy łożyska szybko mówią "do widzenia". A ślizgające się sprzęgło to raczej kwestia jego zużycia i ciężkich warunków niż temperatury.. na dakarze orlen team wozi w LC4 kilka tarczek sprzęgłowych na zapas (przypalanie). BTW. w kacie sprzęgło składa się na znaki. Z dupereł jeszcze: jeśli nie zaglądałeś do gaźnika zrób to i sprawdź, czy nie zjada Ci iglicy - w ekstremalnych przypadkach potrafi się nawet urwać (zakładam, że gaźnik to seryjny mikuni; nie trzeba go wyciągać - wystarczy bak ściągnąć). Powodzenia w dalszej części wyprawy! pozdrawiam, Adam P.S. tak mi się jeszcze przypomniało: jeśli masz oryginalny układ zapłonowy (od fabrycznego silnika - powinien zostać, bo jest kompatybilny ze starszym) to na module masz możliwość włączenia trybu niskooktanowego (80okt) przy gorszej benzynie. Powinno się tego używać, żeby zapobiegać spalaniu stukowemu (metaliczny dźwięk przypominający "klepanie zaworów"). Nowszy moduł łatwo poznać po tym, że podłącza się doń sporą wtyczkę (ze starego wychodziły kable zamiast tego). http://www.advrider.com/forums/showp...48&postcount=9 Cytat:
Możesz mieć jeszcze zbędne dopalanie spalin (SPS), ale to już ciut trudniej usunąć. |
Po tym co Ci napisał fxrider to chyba już tak beztrosko nie będziesz miał Zazigi - niestety.
|
LC4 to bardzo dobre moto, tylko trzeba wiedzieć jak o nie dbać, żeby nie mieć niespodzianek.
Jak moto waży 2/3 tego co AT i wyciąga tyle samo mocy z jednego cylindra przy mniejszej pojemności, ma praktycznie wyczynowy zawias to niestety nie jest to "za darmo" - i OK, tylko trzeba mieć tego świadomość (najlepiej przed zakupem ;) ). Spotkałem się już z przypadkami typu "to on ma DWA filtry oleju??" albo "to filtra powietrza nie wystarczy wymienić? trzeba jeszcze czymś nasączać?" - te moto nie lubią takich właścicieli. pzdr, Adam P.S. Kupując kata nie trzeba sprawdzać regulatora ani wielowypustu zębatki ;) A z pompą zależy od modelu/rocznika ;) |
Za kilka lat jak tak dalej pójdzie na KTM będzie mógł jeździc tylko Szparag, fxrider,dandy i oczywiscie Lepi( jak sie zrosnie) Inni zeby sobie pojeździc będa musieli startowac jako zespół firmowy w Dakarze lub zabrac lampasy Taddiemu....No i Zbyszek Africa jeszcze ... ale on tylko po asfalcie :D
|
Cytat:
Zobacz moją fotkę w Motocyklu:) pozdr. |
2 Załącznik(ów)
Dzięki fxraider za wszystkie uwagi! Co prawda to brzmi jak wyrok ale faktycznie pocieszam się, że przynajmniej nie mam problemu z wałkiem zdawczym ;). Kurcze trzeba było kupić BMW:mur:, niestety to było jedyne moto w Gwatemali powyżej 500cc które znaleźliśmy. Póki co jedziemy dalej, wybierając co bardziej łagodne trasy, żeby nie nadwyrężyć subframe'a ;)
Załącznik 21991 Załącznik 21992 |
5 Załącznik(ów)
Finca Casa Roja. Melgar. 100km na południe od Bogoty.
Niewiele pamiętam z wydarzeń tamtej nocy. Wiem jednak na pewno, że byłem najszczęśliwszym na świecie posiadaczem wody w oleju. Załącznik 22175 Załącznik 22176 Załącznik 22177 Załącznik 22178 Załącznik 22179 |
Cytat:
|
Hehe, widac, ze niezla impreza byla. Pozazdroscic!
|
miazga! zazdroszczę i podziwiam :)
|
29 Załącznik(ów)
Dzięki wszystkim za forumowe towarzystwo, które bardzo się przydaje w tych dalekich stronach.
Kupując używany motor niewiadomego pochodzenia a tym bardziej KTMa, w wiele mówiącej wersji Adventure, spodziewałem się przygód ale przyznaję, że woda w oleju trochę mnie przerosła. Ale po kolei... Po sensacjach z łożyskiem sprzęgła i pompami oleju do położonej na wysokości 2,500m Bogoty dojechaliśmy bez problemów. Miasto z 7 mln. mieszkańców jest duże ale nie przytłacza. Poza kilkoma muzeami, nie jest też szczególnie ciekawe. Załącznik 22675 Załącznik 22676 Pojechaliśmy zatem na północ rozeznać trochę okolice Kolumbijskiej stolicy. Wybieraliśmy drogi trudne, często przejezdne jedynie dla osłów. Sypialiśmy w okolicznościach przyrody. Załącznik 22677 Załącznik 22678 Załącznik 22679 W Zipaquira, jak zdarza się to ostatnio coraz częściej, zupełnie przypadkowo ugościł nas Carlos. Rezygnując z wizyty u dentysty zabrał nas do kopalni soli z podziemną katedrą i rzeźbami z Wieliczki. https://lh5.googleusercontent.com/-Y...520Ecuador.jpg https://lh3.googleusercontent.com/-m...520Ecuador.jpg https://lh3.googleusercontent.com/-F...520Ecuador.jpg https://lh5.googleusercontent.com/-c...520Ecuador.jpg Pozdrawiam wszystkich afrykanerów! W drodze powrotnej, przejazdem przez Bogotę, kupiliśmy zapasową oponę bo tu trudno dostać dużą oponę. Fajnie mieć zapasową oponę. Wszyscy widząć taką oponę trąbią i pozdrawiają. Nie to co bez opony. https://lh6.googleusercontent.com/-M...520Ecuador.jpg Już z oponą zmierzaliśmy do Melgar na imprezę trans, bo korciło nas, żeby skosztować specjałów z których słynie Kolumbia. Melgar leży 100 km od Bogoty i jedzie się ciągle w dół obniżając o ponad 2000 metrów. Zmienia się klimat i temperatura ciągle rośnie. Rośnie i rośnie. Ciągle mam cztery kreski na termometrze. W końcu zatrzymuję się i zaglądam do chłodnicy. Okazuje się, że nie ma wody. Zaglądam do oleju. Mleko. Dolewam wody i dojeżdzamy do Melgar. Ostatnie parę kilometrów to ostry podjazd do finki (finka to takie gospodarstwo rolne które w ameryce łacińskiej zwykle oznacza dom z basenem i conajmniej 50 hektarów). Tu wszystko się już gotuje, silnik z czarnego zrobił się czerwony. Myślę, że to koniec wycieczki, staram się zapomnieć i nie psuć zabawy. https://lh5.googleusercontent.com/-X...520Ecuador.jpg Tej nocy śmiałem się z siebie, że można się przejmować czymś tak idiotycznym jak woda w oleju. Ale następnego dnia nie byłem już tak zadowolony. Zastanawiałem się czy to jeszcze podróż czy to już życie ze swoimi wszystkimi problemami. Przyznaję, że byłem załamany. Jestem wdzięczny Ulce, że podtrzymywała mnie na duchu, ale tłumaczyłem sobie, że nie rozumie skali problemu. Było z górki więc dotoczyliśmy się do miasta na luzie. Zatrzymaliśmy przy pierwszym lepszym mechaniku. Nie budził zaufania, ale nie mieliśmy wyjścia. Przynajmniej rozpoznał markę i był entuzjastycznie nastawiony. Umówiliśmy się na kolejny dzień. Nazajutrz w pół dnia wyjeliśmy silnik i zdjeliśmy głowicę. Uszczelka ok, za to pompa wygladała na nieszczelną i okazało się, że na jednej śrubie jest zerwany gwint w cylindrze. Zabraliśmy silnik do gwintowania. Załącznik 22680 Załącznik 22681 Załącznik 22682 Kupiłem chiński uszczelniacz do pompy o podobnych parametrach i silikon. Manuel mimo, że mieszka w jednym pomieszczeniu z żoną i chorym dzieckiem, dał nam dach i kawałek podłogi. Następnego dnia wysmarowaliśmy wszystko silikonem, wywaliliśmy termostat, założyliśmy przycisk do wentylatora, żeby dmuchać na zimne i skręciliśmy wszystko do kupy. Mogliśmy jechać dalej. https://lh5.googleusercontent.com/-T...520Ecuador.jpg https://lh5.googleusercontent.com/-l...520Ecuador.jpg Pojechaliśmy 200 km dalej, dzidować na pustyni Tatacoa. Załącznik 22683 Załącznik 22684 Załącznik 22685 Załącznik 22686 Załącznik 22687 Załącznik 22688 Stamtąd jeszcze dalej na południe do położonego w górach San Agustin, wzbudzając naszym przeładowanym motocyklem coraz to większe zainteresowanie wśród miejscowych. Ich inwencja nie zna granic, wystarczy popatrzeć na autobusy z osobnym wejściem dla wszystkich pasażerów. Istny Wąchock. https://lh4.googleusercontent.com/-X...520Ecuador.jpg https://lh3.googleusercontent.com/-c...520Ecuador.jpg https://lh6.googleusercontent.com/-E...520Ecuador.jpg Wokół San Agustin jest wiele dziwnych rzeźb których pochodzenia nikt nie był nam w stanie wytłumaczyć. W trudniejszym terenie decydowaliśmy się na konie nie licząc już na terenowe możliwości KTMa. Załącznik 22689 Załącznik 22690 Załącznik 22691 Załącznik 22692 Załącznik 22693 Załącznik 22694 Załącznik 22695 W drodze do Ekwadoru zatrzymaliśmy się jeszcze na chwilę w Mocoa, u wrót dzungli amazońskiej, żeby dotrzeć do wodospadu "Fin del mundo" ('Koniec świata'). Załącznik 22696 Załącznik 22697 Załącznik 22698 Załącznik 22699 Wydawało nam się, że jesteśmy dzień drogi od Ekwadoru, tymczasem ta droga przez Andy to zwykła szutrówka poprzecinana wodospadami. Dotarcie do miejscowości położonej po drugiej stronie gór, oddalonej w linii prostej o 26 km zajeło nam ponad 8 godzin. Przed samą granicą wizyta w sanktuarium w Lajas. Załącznik 22700 Załącznik 22701 Załącznik 22702 Załącznik 22703 Kolumbia jest niezwykle piękna, niestety nie wszystko co byśmy chcieli udało się nam zobaczyć. Często z braku czasu, którego potrzeba wiele, żeby poznać tak duży kraj, ale kilkakrotnie też ze względu na bardzo aktywną partyzantkę 'guerillas' przed którą ostrzegali nas raz po raz kolumbijczycy. Do Ekwadoru dojeżdzamy na oparach bo tam powinno byc tansze paliwo - i tu pierwsze zaskoczenie. Nie wolno tankowac pojazdow na zagranicznych blachach (mamy gwatemalskie), potrzebna jest zgoda policji. Jak sie okazuje to z powodu cen paliwa. Galon Extra (81 oktanów) kosztuje 1.48 USD czyli około złotówki za litr. Super (91 oktanów) jest trochę droższa bo po niecałe 2 dolary za galon. Ostatnio minęliśmy równik, żniwa kawowe na panamerykanie w pełni. https://lh6.googleusercontent.com/-c...520Ecuador.jpg Pozdrawiamy!!! |
jest pieknie i adventure jak sama nazwa maszyny wskazuje :)
|
wow. inspirujecie. dzięki.
|
Zazigi RESPECT za odwage i za decyzje. (zazdroszcze wam wyprawy)
Powodzenia i trzymam za was kciuki. |
Niesamowite przygody. Oby szczęście Was wciąż nie opuszczało.
|
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:53. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.