Cytat:
Napisał calgon
(Post 668695)
Super relacja.Gdy czytałem to myślałem, że czasem chciałbym tam pojechać a czasem całkowicie nie:-). Tyle czasu w piasku i upale? Kłaniam się nisko:-)
ps.Seryjny Gs 800 jakoś specjalnie się nie psuł czym pozytywnie mnie zaskoczył wedle Twojego opisu.
Jakie są dalsze losy remontu obojczyków czy też KTMa?(czy coś pominąłem?)
|
Miałeś takie wrażenia jak my. :Thumbs_Up:
Czasami było epicko, a czasami, gdy słońce było w zenicie, a dookoła tylko piach to chcieliśmy być wszędzie, ale nie tam. Temperatura odbierała całą przyjemność z przebywania w tym pięknym miejscu. :mur:
Każdego dnia Sahara serwowała nam koktajl z emocji: euforia, kryzys, ulga, rezygnacja, satysfakcja, strach. Serwowany przez dłuższy czas może trochę namieszać w głowie. :dizzy::dizzy::dizzy:
Sytuację ratowała bardzo dobra logistyka Neno (organizatora). Nie brakowało nam jedzenia, wody, paliwa, a to w tamtych warunkach ma znaczenie. Jakby organizator dał ciała, to była duża szansa, że któryś by nie wykorzystał biletu powrotnego.
Po całej tej "przejazdżce", gdzie marzenia rozminęły się z realiami, poczułem, że już nic więcej nie muszę sobie udawadniać, a moje granice są dużo dalej niż myślałem. Miałem swój wymarzony mały Dakar i jest wielka satysfakcja, że dałem radę.
Co do GS800 to w sumie miał problemy tylko na wysokich wydmach. Waga zrobiła swoje i gotował się na podjazdach. Mimo największej pojemności najmniej palił, bo w okolicach 9 l (DR 10 l;huska 11 l). Na miejscu właściciela zmieniłbym na ten wyjazd tylną zębatkę na większą, bo chyba miał oryginał .... nieco większy niż u mnie największa w rowerze.
Z chłopakami nie mam kontaktu, bo nasza znajomość trwała zaledwie 3 dni. Z tego co słyszałem, to Piotr szybko się wylizał dzięki śrubowaniu kości. Wojtek dał ostatnią szansę KTMowi, zrobił remont i zdążył polatać w tamtym sezonie po Białorusi.