Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=27849)

henry 29.01.2017 01:20

Dzień 24 Niedziela 21.08.2016

Wstaję wcześnie, bo o szóstej. Max śpi jeszcze smacznie, ja tymczasem biorę kąpiel i idę do samochodu, przygotować nasze bagaże i motory do zapakowania. Max wstaje trochę później, ale jego nadgarstek nie wygląda najlepiej, jest czerwony, nabrzmiały i twardy.
Do domu zostało nam 1300 km, samochodem machniemy to szybko na jeden raz i jutro ręka znajdzie się u lekarza. Do jutra Max i jego ręka wytrzyma jakoś.

Pakujemy motory na priczepku, manele do Audi i udajemy się na śniadanie.

https://lh3.googleusercontent.com/OC...m=w868-h651-no

Na śniadanie zamawiamy jajecznicę, ale, ponieważ wszędzie gdzie zamawialiśmy jajecznicę, podawano nam jajka sadzone, idę do kuchni powiedzieć paniom, co to jest jajecznica i jak się ją robi.
Pani mówi, że rozumie, wie o co chodzi i tak zrobi.
Przez drzwi słyszymy, że rzeczywiście, rozbija jajka które potem roztrzepuje. Będzie dobrze, chyba wie o co chodziło.
Kiedy przynosi nam do stolika … no tak, jednak nie rozumie i nie wie co to jest polska jajecznica.
Zjadamy jednak tego niby omleta, nie będziemy grymasić.

https://lh3.googleusercontent.com/UF...n=w868-h651-no

https://lh3.googleusercontent.com/lp...a=w868-h651-no

Startujemy o 9.00.

https://lh3.googleusercontent.com/9m...P=w868-h651-no

Dalej, to już tylko droga … droga … Kijów … droga …

i obiad gdzieś w drodze. Ważne, że mam apetyt, że chce mi się jeść i nabieram sił. Po obiadku, nagle ... zachciało mi się do kibelka …
Szok … szkoda tylko, że nie zrobiłem fotki … po trzech dobach … wreszcie normalna kupa … wołam Maxa, ale jakoś nie chciał popatrzeć, to spuściłem wodę. No … wreszcie wszystko wraca do normy.

https://lh3.googleusercontent.com/te...0=w868-h651-no

https://lh3.googleusercontent.com/dH...G=w868-h651-no

Lecimy dalej … wszystko idzie dobrze, gdzieś koło północy pewnie będziemy w domu. Jednak samochód to jest to: komfort, luz, swoboda.

https://lh3.googleusercontent.com/fA...e=w868-h651-no

Lecimy … do granicy dojeżdżamy o godzinie 20.00.
Przelecimy granicę, prześpimy się w jakimś hotelu i jutro, spokojnie dojedziemy do domu. Takie były założenia.
Stajemy na końcu kolejki do odprawy, dosyć długiej kolejki, ale przy wjeżdzie z tamtej strony też była długa kolejka, a udało się zjechać w cztery godziny.
Stoimy … dwa metry do przodu … stoimy … stoimy … trzy metry do przodu … stoimy … jedna godzina … kilka metrów do przodu … stoimy … dwie godziny … Max pojeżdża do przodu, a ja idę do baru coś zjeść.
Teraz zmiana, ja pojeżdżam a Max idzie pokuszać.
Dwudziesta trzecia … spać się chce … ktoś puka w szybę, pajechali … trochę do przodu … stoimy … przy drodze po prawej, lasek. Panowie chodzą tam pojedynczo, a panie grupkami. Lepiej chyba nie myśleć, jak wygląda runo w tym lasku.
Jeden z nas drzemie, drugi pojeżdża … potem zmiana …
Pierwsza po północy … bez zmian … końca nie widać … znowu ktoś puka w szybę … pięć metrów do przodu … czwarta nad ranem … robi się widno …
to noc w hotelu mamy z głowy … jesteśmy padnięci … ale ile zaoszczędzimy ? trochę do przodu … czy akumulator to wytrzyma ? … trochę do przodu …

https://lh3.googleusercontent.com/OS...k=w868-h651-no

Ta pani sprząta … pety wyrzuca się po prostu przez okno.

https://lh3.googleusercontent.com/nn...M=w868-h651-no

6.30 JUŻ jesteśmy pierwsi przed szlabanem. Takiego burdelu jak na przejściu ukraińskim nie widziałem na żadnej granicy.
Pomiędzy przejściem ukraińskim i polskim, również kolejka, ale tutaj już funkcjonuje UE pas, który jest pusty. Nie wiemy czemu, bo w kolejce widzimy przecież polskie tablice.
Walimy na UE pas omijając całą kolejką i wjeżdżamy prosto pod budkę celników.
Polski celnik w czasie odprawy pyta gdzie byli i czy warto było. Wtedy odpowiedziałem z przekonaniem, że nie warto.
Z granicy zjeżdżamy o 9.00, czyli po 13 godzinach. Nie tego się spodziewaliśmy, nie tak to miało wyglądać, plany były całkiem inne.

https://lh3.googleusercontent.com/4u...p=w868-h651-no

Los chyba nie oszczędził nam niczego na tej wyprawie, nie mieliśmy ani czasu, ani możliwości poczuć nudę, ale czy to nie za dużo na jeden wyjazd ? Przecież tymi „przygodami” spokojnie można by obdzielić kilka wypraw. Czym sobie na to zasłużyliśmy ? I czy możemy traktować to jak łaskę, przywilej, czy raczej przekleństwo ? A może jedno i drugie ?
No cóż, wszystko już za nami, pozostało tylko dojechać do domu i zamknąć ten rozdział.
Po NASZEJ stronie granicy świat wygląda całkiem inaczej: weselej jakoś, radośniej, piękniej. Wszystko jest ładniejsze: i drogi i domy i pola i drzewa i nawet chmury są ładniejsze. Ładniejsze, bo Nasze, bo jesteśmy u siebie, jesteśmy w domu. Polska, to piękny kraj jest, ale czy my o tym wiemy ? Czy zdajemy sobie sprawę w jakim pięknym kraju żyjemy ?
Lublin, Puławy, Radom … INOWŁÓDZ, ja już jestem w domu, Max musi dojechać jeszcze do siebie, czyli do Łodzi, ale to już tylko maleńki kroczek. Tymczasem, żegnamy się serdecznie, dziękując sobie za wszystko. Szczególnie oczywiście ja mam za co dziękować i jeszcze raz dziękuję, bo takiego towarzysza podróży jak Max, życzę każdemu.

https://lh3.googleusercontent.com/6W...-=w489-h651-no

https://lh3.googleusercontent.com/Ll...J=w868-h651-no

https://lh3.googleusercontent.com/fN...1=w868-h651-no

I to by było kur.. na tyle. Tak wtedy pomyślałem i napisałem. A miało to znaczyć ni mniej ni więcej, tylko tyle …
to jest koniec, mam dość wypraw motocyklowych.
Dosyć twardej dupy, srania po krzakach, spania w namiotach, nie mycia się przez tydzień, jedzenia byle czego, niebezpiecznych przygód, nieprzewidywalnych granic, jazdy przez tysiące kilometrów w morderczym upale żeby zobaczyć jakiś głupi kamień, a potem jeszcze wracać przez te tysiące kilometrów.
Tak wtedy myślałem i myślę, że miałem do tego prawo, ale … człowiek nie świnia ( bez urazy) i zdanie może zmienić, więc niczego nie wykluczam.

Dystans 1300 km Temperatura 20 – 24 *


Podsumowując:
25 dni z czego 24 dni w drodze.
12210 - przejechane km.
6000 PLN – koszty z czego:
2600 – 650 $
1500 – wizy
1520 – płatności kartą (paliwo)
210 – ubezpieczenie
170 – SPOT

tyran 29.01.2017 01:32

No i pięknie.
Dość wypraw???
Może do wiosny. :)

motoMAUROxrv 29.01.2017 03:02

Henry :brawo::brawo::brawo: -świetna relacja! :Thumbs_Up:
Z wielką przyjemnością się czytało i oglądało :drif:
Duży respect dla Was za postawę, wytrwałość i kondycję.. :bow:
-Pozdrowionka, i niech MOC zawsze będzie z Wami! :):at::D

Grzechu2012 29.01.2017 09:40

ehhh... szkoda że już koniec opowiadania,
a może będą jakieś 'odcinki specjalne' ? :)

bankier 29.01.2017 10:03

To gdzie w tym roku Henry?? :D

tomajkAT 29.01.2017 10:17

Henry oddałeś WIELKĄ przysługę tą relacją z podróży. Podparta porządnymi zdjęciami, dla wielu ułatwi decyzję.
Dzięki!

pete17 29.01.2017 10:20

Dzięki za super relację i...natchnienie...mam nadzieję:)

Marulin 29.01.2017 11:35

Dziękuję za relację.

henry 29.01.2017 12:21

Cytat:

Napisał bankier (Post 516408)
To gdzie w tym roku Henry?? :D

Wstępny plan już jest ... jedyne co mogę powiedzieć, to WSCHÓD, bo tam na pewno czeka na nas przygoda :at: :haha2:

bylekiery 29.01.2017 13:13

Świetna wyprawa, świetna relacja. Szacunek! Dzięki Henry ;-)


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:46.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.