Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   Sześć miesięcy w siodle - przygodę czas zacząć (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=3148)

Wegrzyn 15.12.2009 17:59

Cytat:

Napisał Ola (Post 88781)
Kiub!!! Ale miło Cię tu widzieć. Ze sto latsię nie widzieliśmy... Statek z naszymi Afryczkami na pokładzie ma wpłynąć do Gdyni jutro. Na razie cały czas negocjuję z urzędem celnym w Gdyni jak przeprowadzić odprawę: na miejscu,czy przekaz do Wawy.Także jeszcze żadnych konkretów i terminów nie znam.Jak tylko coś się "urodzi" dam znać.

Trzymaj się ciepło.

A może trzeba było celnikom dać adres do strony waszej i naszego forum, to by się jakiś osobiście pofatygował szanowne motocykle przywieźć do domu :D

HRABIA z Krosna 15.12.2009 23:33

Cóż można dodać, SZACUN , nawet koń na dwóch nogach wymięka...

Gajron 16.12.2009 12:19

Dzięki za to, że chce Ci się pokazać inym kawałek pieknego świata. Super zdjęcia! Pisz dalej i nie choruj, czytamy regularnie.

Ola 17.12.2009 14:28

18 Załącznik(ów)
Część V –DZONGI
<O:p</O:p
Bhumtang opuszczamy z poczuciem lekkiego niedosytu. To co odwiedzamy daje nam jedynie namiastkę niedostępnych części doliny. Jedziemy do Trongsa, gdzie kiedyś penlopem (lokalnym władcą) był Ugyen Wangchuck, późniejszy pierwszy król Bhutanu. Towarzyszy nam szum strumieni. W wielu miejscach pojawiają się „wodne młynki modlitwne”, działające na zasadzie młynów wodnych. Kolorowe i bogato zdobione, wyraźnie odcinają się na tle zielonego lasu. Modlitwy z takich młynków wędrują do bogów non stop, wystarczy że woda napędza łopatki.

Załącznik 9268 Załącznik 9269

Przejeżdżając przez małe wioski mijamy szkoły pełne rozkrzyczanych dzieci. Dzieciaki poubierane są w miniaturowe wersje strojów narodowych. Każda szkoła ma swój kolor. Dzieci za wszelką cenę próbują nas zatrzymać. Cierpliwie odpowiadamy na powtarzające się pytania: "what is your name" i "how are sou". Chęć praktykowania języka angielskiego, który wprowadził do szkół jako język obowiązkowy jeszcze czwarty król Bhutanu, jest ogromna.

Załącznik 9270

Załącznik 9271

W mniejszych wioskach mijamy prowizoryczne, wystawione na ulicę krosna. Tkactwo to jedno z podstawowych zajęć Bhutanek, które pracują z niezwykłą wprawą. Bhutańskie, ozdobne wyroby tkackie są słynne w całej Azji.

Załącznik 9272

Załącznik 9273

Za przełęczą Yotong La znowu zaskakuje nas zmiana otoczenia. Pojawiają się lasy mieszane. Widać już pierwsze kolory jesieni. Żadne z nas nie chce tego przyznać, ale trochę się wzruszamy – to tak jakby złota polska jesień przybyła do nas do Bhutanu.

Załącznik 9274

Załącznik 9275

Załącznik 9276

W Trongsa zatrzymujemy się w małym pensjonacie, w którym jak nas informuje właściciel, jeszcze nigdy nie mieszkali turyści. Aż do przesady dopytuje się, czy jesteśmy pewni, że chcemy tu zostać. Standard miejsca (jak i cena) jest inny, niż pensjonaty i hotele przeznaczone dla turystów. Podobna sytuacja powtarza się przy obiedzie. Po złożeniu zamówienia na lokalne przysmaki słyszymy: „Ale to przecież dania kuchni bhutańskiej!”. Do obiadu popijamy lokalne piwo niepasteryzowane „Druk 1100” i „Red Panda”.

Załącznik 9278

<O:pZałącznik 9277
</O:p
Dzong w Trongsa nie jest pierwszym, który odwiedzamy. Widzieliśmy już dzongi w Trashigang, Mongar i Jakar. Każde większe miasto w Bhutanie ma swój dzong, budowlę charakterystyczną tylko dla tego kraju. Dzongi, buddyjskie "klasztory – twierdze", były budowane w strategicznych lokalizacjach, według jednej koncepcji architektonicznej: pochylone, grube mury otaczały dwa dziedzińce, rozdzielone centralną wieżą. Dookoła jednego dziedzińca znajdowały się pomieszczenia administracyjne, a wokół drugiego – pomieszczenia dla mnichów. Do dziś dzongi zajmowane są zarówno przez lokalną administrację świecką, jak i władze buddyjskie. Dzongi były też miejscem narodzin narodowego języka Bhutanu dzongkha. Dzongkha to nic innego, jak „język używany w dzongach”.

Załącznik 9283

Wielopoziomowy dzong w Trongsa jest najbardziej złożony ze wszystkich bhutańskich dzongów. Nie dorównuje mu nawet największy w kraju, będący oficjalną siedzibą króla oraz najwyższych, świeckich i duchownych władz bhutańskich, dzong w Timphu (Tashichho).

Załącznik 9279

Załącznik 9280

Trongsa dzong To prawdziwy labirynt dziedzińców, krużganków, dormitoriów dla mnichów, lhakhangów (kaplic) i pomieszczeń administracyjnych.

Załącznik 9285

Załącznik 9284

Załącznik 9282

Nasza wycieczka po dzongu przypomina spacer po zaczarowanym labiryncie. Całość robi na nas ogromne wrażenie. Szczególnie spektakularne wydaje nam się położenie dzongu: kilkaset metrów nad rzeką Mangde Chhu i w bliskiej odległości od Czarnych Gór. Staramy się sobie wyobrazić tradycyjne (dziś już nieistniejące) wejście, które prowadziło przez wiszący nad doliną most. Przejście przez taki most musiało być nie lada "atrakcją".

Załącznik 9281

Blado przy dzongu w Trongsa wypadają najczęściej odwiedzane bhutańskie dzongi w Timphu (stolicy) i w Paro (mieście, w którym znajduje się jedyne lotnisko w kraju). Jedyny, który naszym zdaniem dorównuje mu wrażeniem estetycznym to dzong w Phunaka, ale o tym w następnym odcinku…<O:p</O:p

Izi 18.12.2009 00:46

Ola gratulację z powodu wyprawy i szczęśliwego powrotu do domu, z motocyklami mam nadzieję też tak będzie, nie miałem czasu wcześniej na czytanie takie życie, ale Sambor mnie zachęcił i było warto, naprawdę warto :)
niezły kawał śwaita odwaliliście :):):)
pozdrawiam i do zobaczenia

Lewar 18.12.2009 15:59

Jako że na starość robię się leniwy i dążę do doskonałości w oszczędności słowa mówionego i pisanego bo inni gadają zbyt wiele a nie zawsze mądrze, przeto na forum nie udzielam się ostatnio prawie wcale.
Tu jednako zdzierżyć nie mogę i zachwycić się muszę nad podejściem Waszym do Sztuki Podróżowania.
Bo jest wielką sztuką tak sie przygotować do podróżowania aby oczy nie prześlizgiwały się po pięknie mijanych krajobrazów, zabytków i ludzi ale aby obrazy te napotkały w umyśle na przygotowany grunt a wszystko to razem ( jak to pięknie mówią w kościele ), nas ubogaci.
A jest jeszcze piękniej jeżeli potraficie ( a potraficie ) podzielić się tymi wrażeniami z innymi w sposób interesujący, odbiegający od przewodnikowej sztampy.
Zaprawdę, powiadam, że godne to i sprawiedliwe aby nadać Wam tytuł Forumowego Podróżnika Roku.
Brawo !!!

jurek 18.12.2009 16:51

Cytat:

Napisał Lewar (Post 89379)
Jako że na starość robię się leniwy i dążę do doskonałości w oszczędności słowa mówionego i pisanego bo inni gadają zbyt wiele a nie zawsze mądrze, przeto na forum nie udzielam się ostatnio prawie wcale.
Tu jednako zdzierżyć nie mogę i zachwycić się muszę nad podejściem Waszym do Sztuki Podróżowania.
Bo jest wielką sztuką tak sie przygotować do podróżowania aby oczy nie prześlizgiwały się po pięknie mijanych krajobrazów, zabytków i ludzi ale aby obrazy te napotkały w umyśle na przygotowany grunt a wszystko to razem ( jak to pięknie mówią w kościele ), nas ubogaci.
A jest jeszcze piękniej jeżeli potraficie ( a potraficie ) podzielić się tymi wrażeniami z innymi w sposób interesujący, odbiegający od przewodnikowej sztampy.
Zaprawdę, powiadam, że godne to i sprawiedliwe aby nadać Wam tytuł Forumowego Podróżnika Roku.
Brawo !!!

Bardzo, bardzo dziękujemy za te zacne słowa, krzepiące niesamowicie nasze targane po powrocie duszyczki.:)

A chciałyby one dalej na te otwarte przestrzenie ale tym razem na południową stronę naszego pięknego globu, na Pampę Argentyńską, w kierunku Patagoniiiiiiiii....i dalej.......

A że z Olką już byliśmy w tamtych rejonach tym ciężej.....

Pozdawiam

Dyr techniczny wyprawy:) - Jurek

Ola 20.12.2009 22:20

19 Załącznik(ów)
Część VI – TRĄBA SŁONIA

<O:p</O:p
W drodze do Punakha pojawiają się pierwsze, zapełnione autobusy turystyczne. Bhutańczycy przyzwyczajeni do turystów starają się trzymać dystans. Rzadko ktoś nas zatrzymuje, czy zagaduje. To my musimy wychodzić z inicjatywą. W dolinie Phobijka, gdzie zimują rzadkie żurawie czarnoszyje, odbywa się właśnie lokalne tsechu (festiwal). Dla nas to kolejna (niespodziewana) okazja na podpatrzenie lokalnych zwyczajów. Pędzimy do gompy w Gangtey. Krążąc między samochodami, wozami konnymi, mnichami i odświętnie ubranymi ludźmi dojeżdżamy pod samo wejście. Zostawiamy motocykle z całym dobytkiem (Bhutan to bardzo bezpieczny kraj, a kradzieże prawie tu nie istnieją) i idziemy za kolorowym tłumem. Dziedziniec jest szczelnie zapchany.

Załącznik 9349

Załącznik 9363

Załącznik 9347

Załącznik 9364 Załącznik 9352

Wszyscy wpatrzeni są w odgrywane przez poprzebieranych w maski aktorów przedstawienie. Sądząc po reakcji zgromadzonych, nie wyłączając licznie zgromadzonych mnichów, to bardzo śmieszna komedia.

Załącznik 9350

Załącznik 9351

Załącznik 9365

Nie rozumiemy symboliki masek, ale gesty aktorów są wymowne i odwołują się do podstawowych ludzkich emocji. Śmiejemy się także i my. Nikt nie zwraca na nas uwagi. Po pewnym czasie czujemy się jak cząstka rozbawionego tłumu.

Załącznik 9345

Do Punakha, starej stolicy Bhutanu dojeżdżamy dopiero wieczorem. XIV wieczny dzong w Phunaka jest drugim najstarszym w Bhutanie. Jeszcze do lat 50-tych był siedzibą rządu.

Załącznik 9353

Dzong położony jest w miejscu, w którym łączą się rzeki Mo Chu (Rzeka Matka) i Po Chu (Rzeka Ojciec), i z trzech stron jest otoczony wodą.

Załącznik 9354

Załącznik 9355

Dowiadujemy się od strażnika dzongu, że jego wybudowanie przepowiedział już w VIII wieku Drogocenny Mistrz (czyli Guru Rinpoche). Miał on podobno powiedzieć: „człowiek o imieniu Namgyal przybędzie na wzgórze podobne do słonia, gdzie wybuduje świątynię”. Za koniec trąby owego słonia uznano miejsce zbiegu rzek Mo Chu i Po Chu (trzeba mieć bardzo bujną wyobraźnię żeby dostrzec to podobieństwo). Rzeki opływające dzong rzucają na nas prawdziwy urok. Brzegi ich krystalicznie czystych wód, tworzą idealne miejsce na biwak. Zaopatrzeni w bhutańskie przysmaki jedziemy kilka kilometrów w górę Rzeki Matki, gdzie w małym lesie rozstawiamy namiot. Wieczorem rozpalamy ognisko. Tuz obok nas szumi woda. Nad nami jak rozszalałe świecą gwiazdy. Odwiedzają nas zaciekawione nowymi przybyszami dzieci. Razem siedzimy w milczeniu, podjadając lokalne przysmaki. Jest bajkowo.

Załącznik 9356

<O:pZałącznik 9357</O:p

Wyremontowaną drogę na odcinku Phunaka - Timphu można już określić mianem „europejskiej”. Jest szeroka i bardzo komfortowa. Jadąc nią zapominamy, że znajdujemy się w egzotycznym Bhutanie. O bhutańskiej kulturze przypomina jedynie pomnik na przełęczy Dochu La (3140 m npm), upamiętniający poległych w walce z partyzantką assamską.

Załącznik 9358

Załącznik 9359

Duża elektrownia wodna wybudowana w okolicach Timphu i rozbudowująca się w szalonym tempie stolica pozbawiają całą dolinę uroku charakterystycznego dla innych części kraju. Timphu wygląda jak nowoczesne miasto, otoczone placem budowy. Napotykamy pierwszą sygnalizację świetlną. W wielu miejscach widać krzykliwe neony dyskotek. W kawiarniach można kupić upieczone w europejskim stylu ciastka (podobno najlepiej rokujący kucharze są wysyłani na koszt państwa na studia do Europy). Trudno dostrzec w Timphu ducha Bhutanu. My go znaleźliśmy jedynie na weekendowym targu warzywnym, na który co tydzień przybywają mieszkańcy wiosek porozrzucanych po dolinie. Prości w zachowaniu i „bhutańsko uśmiechnięci” wieśniacy nie próbują zachowywać się, ani tym bardziej ubierać na modłę zachodnią. Wcale tego nie chcą nie potrzebują. Przy nich robiące w jeansach zakupy młode Bhutanki wyglądają jak nie na miejscu.

Załącznik 9360

Załącznik 9361

Załącznik 9362

Drugim miejscem w Timhpu, które nie zatraciło magii jest stadion narodowy. O poranku przychodzą tu dziesiątki Bhutańczyków oddać się ukochanej, narodowej rozrywce – łucznictwu. Ubrani w gho mężczyźni wyglądają na bardzo przejętych współzawodnictwem, choć to tylko spotkania towarzyskie. Ktoś proponuje nam próbę zmierzenia się z łukiem i tarczą. Bhutańczycy są wybornymi łucznikami, do tarczy trafiają z kilkuset metrów. Dla nich łucznictwo jest naturalne, "wyssane z mlekiem matki". Nie chcą nam wierzyć, kiedy mówimy, że nigdy nie mieliśmy łuku w ręku...

LukaSS 21.12.2009 00:21

Pięknie, kolorowo... :) Ola poproszę o więcej :)

wieczny 21.12.2009 00:22

:lukacz:


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:28.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.