![]() |
A ja wydmuchałem na ukraińskim alkomacie same zera.
Do niedawna wierzyłem, że mają zepsute... ;) |
Ja też miałem "ciekawy" przypadek z kołami. Auto zostawiłem u mechanika na drobny serwis, +wymiana płynu i klocków hamulcowych. Następnego dnia rano przyjeżdżam, autko już stoi na zewnątrz, gotowe do odbioru. Szefa akurat nie ma, więc parę słów z pracownikami i ruszam za swoimi sprawami. Po kilku kilometrach zauważam że auto dziwnie pływa, ale ignoruję, -może to przez koleiny.. Po jakiś 20km przeskakuję przez przejazd kolejowy i mam problemy z utrzymaniem się na swoim pasie ruchu. Zatrzymuję i sprawdzam co jest grane?? O żesz ku...! wypowiadam co chwilę, dokręcając najpierw palcami, później kluczem WSZYSTKIE śruby:mad: Były jeszcze wszystkie, choć niektórym wystarczyłoby pół obrotu a zostałyby w ręce!
Tym czasem do warsztatu powraca szef i standardowo przepytuje pracowników. To wymienione? -tak, tamto założone? -tak, koła przykręcone? -iii... następuje cisza ! Jeden mechanik patrzy na drugiego, -ty dokręcałeś? Nie, -myślałem że ty to zrobiłeś... Podobno szef o mało nie zemdlał ! Wiele godzin jeździł po okolicy żeby mnie odnaleźć, kilka razy zaglądając do mnie do domu czy czasem już nie wróciłem? Współczuję chłopu, musiał mieć cięęężki dzień, iii.. pracownikom, -pewnie wylądowali na urazówce (znając charakter szefa). Po powrocie (-dopiero wieczorem) przeglądam pozostawiony:( telefon z mnóstwem nieodebranych połączeń... Od tego czasu ZAWSZE osobiście sprawdzam (m.in) dokręcenie kół ! Osy też już złapałem, raz za kołnierz (w pełnym umundurowaniu) a raz przez otwartą szybę w kasku. Pierwsze 3 dni puchło, następne 4 schodziło. W sumie tydzień chodzenia z worami pod oczami! Szerszenia też już zaliczyłem ale w innych okolicznościach, katastrofa, -prawie zgon!! |
Witam,
ja miałem taki przypadek. Odebrałem auto po przeglądzie w autoryzowanym serwisie ASO bo auto jeszcze na gwarancji więc trzeba u nich serwis robić a nie naprawiać byle gdzie, to ich zadanie. Dojechałem do domu. Żona rano do pracy jedzie i dzwoni że puka coś w przodu ale jakoś dojechała. W pracy chłopaki poszli sprawdzić co jest. Przynieśli jej w ręku śruby od przedniego koła, koło nie dokręcone. I tacy fachowcy są w ASO. Pozdro |
Cytat:
|
Cytat:
Ukraińskie milicjanty, też zapewne opowiadają wśród swoich, że Grisza homologował na 1.5promila, a zero wyszło!!! |
Jedna z sytuacji która postawiła mi włosy "dęba" w kasku :
Wiele już razy na moto traciłem powietrze w kołach, także z przodu, i jakoś dawało się to opanować. Ale ostatni przypadek -horror !! Śmigam sobie na Africzce ładną obwodnicą wokół Dobrodzienia, vmax -czyli ok.180/h (żaden to wynik, -na ścigach kręciłem i ponad 300) Zaraz po wyprzedzeniu sznura samochodów, gwałtownie tracę powietrze w przednim kole. Moto wozi mnie po CAŁEJ szerokości drogi "walając" się na boki. O szybkim wyhamowaniu nie było mowy, bo każda próba (zwiększająca nacisk na przód) tylko zwiększała problemy! Praktycznie nie miałem żadnego wpływu na kierunek jazdy i zachowanie się motura :eek: Cała akcja wyhamowywania tyłem, trwała wiecznie i była możliwa, -czy "w miarę bezpieczna" tylko wtedy, gdy akurat (chwilowo) znajdowałem się na osi jezdni. Pozostało się "modlić" aby nie było przeszkody z przodu, -walczyć o utrzymanie się jakoś na drodze, i o to aby się w końcu nie wypier....ć ! Auta z tyłu sprawnie wyhamowały widząc przed sobą takie kino... Ufff.. -znów z puli SZCZĘŚCIA zaczerpnąłem całą garścią, choć telepało mną jeszcze dobre 5 minut :cold: Natychmiast pozakładałem pancerne dętki !.. P.s. Ha,ha, dobre! Przypuszczam jednak, że ten alkomat miał rozładowaną baterię, -stąd te 0,00 !:D |
Przypadek z osą w roli głównej miałem w zeszłym roku. Jedziemy jednopasmówka, ja z przodu, Jagna za mną, wyprzedzamy niekończący się sznur pojazdów. Lecimy koło 100km/h, ja z otwartą szybką i tylko zaciągniętą blendą. Osa uderza w blendę dokładnie na na wysokości mojego prawego oka - fart jak nic :bow: i wpada do kasku. Jestem pewien, że nie przeżyła, nawet nie zwalniam, otwieram szczenę, żeby wypadła, ale nagle czuje silne ukłucie w okolicach szyi. Zaczynam okładać się po niej, ale skubane osisko włazi pod zbroje i zaczyna mnie żądlić w cycka!!
Myślałem, że się wścieknę!! :osy: Napieprzam w zbroje z całej siły, żeby dobić mentę, ale bez efektu. Z naprzeciwka sznur aut, za mną Jagna i sznur aut, po prawej rów i pole... dostrzegam w końcu dróżkę i bez namysłu zwrot w prawo i po heblach! Zrzucam z siebie zbroje, koszulkę i.... ku mojemu zdziwieniu osa na koniec odlatuje. :mad: Nie jestem uczulony, więc po za zwiększoną ilością sutków na prawej piersi i malince na szyi wszystko gra... do czasu aż doganiam Jagnę ;), która to nie zdążyła za mną zjechać na 'pole' i zatrzymała się kawałek dalej na poboczu. Strąbiona, przez wszystkie mijające ją pojazdy i wkurzona chyba bardziej niż ta osa - od razu mnie opieprza, że mogłem zaczekać z tym sikaniem do stacji :haha2::haha2::haha2: Od razu mi się humor poprawił ;) |
Cześć Bliźniak, Ty to masz talent! Powinieneś pisać teksty kabaretom, -sukces gwarantowany! Perfekcyjnie łączysz chwile grozy z satyrą, wyciskającą łzy i powodującą bolesny skurcz mięśni szczękowych :D !
Co do "przedmiotów" fruwających, to zaliczyłem również COŚ duuużo większego! Wracam sobie nocą do chaty, pusta droga, cisza, spokój... Nagle przed oczami pojawia się cień i dostaję mocno w czapę! Serce mi staje, co jest? Ki czort?.. Zawracam, omiatam światłem teren i widzę tylko trochę zwiewanych z drogi piór. Na sobie też ich trochę dowiozłem, -poddałem analizie, i wyszło mi że mogła to być albo jakaś spora sowa, ...aaalbo młody diabeł !?!:devil: Brrr.. :cold: A kyszsz..! Tfu, tfu... |
Kiedyś przywiozłem do domu wróbla wbitego za gmola... Jak tam wpadł, nie mam pojęcia...
|
Co do przygód z osą.
Kiedyś w centrum miasta jadę sobie grzecznie z uchyloną szybą, aż tu w pewnym momencie moją uwagę zaczyna coś odwracać. Z lewej strony, powoli, w polu widzenia zaczyna się "coś" pojawiać. Dopiero po chwili zauważyłem że to osa sobie urządziła spacerniak po krawędzi kasku. W miejscu gdzie dolna krawędź szyby kasku dolega do uszczelki. Jeszcze nigdy przedtem, i potem w sumie też, nie ściągnąłem tak szybko kasku jeną ręką, w czasie jazdy. To były czasy gdy nie zapinałem po szyją mojej Bell-ki. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:56. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.