Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   Polak nie wieloryb na Lofotach czyli nie ma zgody na wydanie zgody (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=20222)

ocoloko 12.02.2014 22:24

To się czyta! Czosnek, dej no jeszcze parę linijek od siebie.

calgon 13.02.2014 21:42

Dobra to ja w pierwszy dzień widziałem to tak.

Pakowanie-kwestie ilości sprzętu fotograficznego, który usilnie chciałem zabrać pominę gdyż nie zdjęcia są ważne na wyjeździe tylko ludzie!

Połowa z moich siedmiuset obiektywów została na chacie u Asparanoiksa i jego małżonki Dobrominy.

Koniec końców okazało się ,że i tak Numernabis zrobił najlepsze foty używając swego Pneumatiksa Pentaxa.

Ograniczenia ,które wprowadziłem ze względu na wersję low-cost nie pozwoliły również na zabranie odpowiedniej ilości życiodajnej ambrozji.

Dodatkowo Bajrasz jako Panoramix mógł przygotować magiczny napój w stężeniu dla dzieci czyli nie przekraczający 60%.
Za bardziej wzbogaconą mieszankę moglibyśmy wylądować w lochach Cezara a tego Obelix Calgonus by nie zniósł.

W związku z tym ,że magiczny napój rozpakowaliśmy w dniu Księżyca to kurwa już w dzień Jowisza latałem o suchym pysku kupując z ukochaną Panoramixa bliżej nie sprawdzone mikstury.

No, ale cóż było robić? O tym dalej.

Gdy wreszcie podniebny ptak wystartował wezbrały we mnie emocje.
Wszystko się trzęsło i skrzypiało.Moje obawy podzielała ukochana Panoramixa z którą wypiłem zakupiony dodatkowo magiczny napój w strefie wolnej od rzymskich podatków.



Moich lęków i przymusu znieczulenia nie podzielała jednak piękna Marika obsługujaca maski tlenowe,kamizelki a po godzinach pewnie stewarda Arnoldasa.

Generalnie dostałem w łeb od mojej Falbali a Marika zajebała nam flaszkę!

Są Polacy jest skandal, tylko klaskania brakowało.

Na pierwszy przystanek wybraliśmy koło podbiegunowe.Jako ,że Obelix już tam był to stwierdził ,że nie będzie łaził po nocy w 18 stopniowym mrozie.

Ciemno jak w dupie i nawet żywej duszy dookoła.Nakryłem się kurtką i ułożyłem w rydwanie aby doczekać do rana, co w warunkach nocy polarnej nie jest zbyt oczywiste.Do snu przygrywała płyta Asparanoiksa, która posiadała trzy utwory i jako żywo przypominała" kasetę uwodzącą kobiety" ,które można było kupić w latach 90!

Azja 14.02.2014 01:14

Yeah! :D

czosnek 16.02.2014 23:17

Skoro pozostali nie kwapią się do przelania na ekran swoich złotych myśli to niestety jeszcze chwilę poprzynudzam.

Jak było wspomniane ekipa podzieliła się na dwa dziewięcioosobowe busy.
Bus pierwszy, z ojcem dyrektorem za kierownicą i śmietanką towarzyską na pozostałych miejscach jeszcze przed wyjazdem ochrzcił siebie mianem busa wesołego.
Pozostali, my mętna piana towarzyskich odmętów skupiliśmy się pokornie w busie numer dwa i ruszyliśmy śladem blasku busa prowadzącego.

Podczas gdy naszym smutnym pojeździe prowadziliśmy rozmowy popijając Ropuchowe i Bajraszowe napoje, w busie prowadzącym odbywała się prawdziwa orgia radości i najwyższej próby humoru,
że wymienię tylko zabawę w "kto puścił tego jadowitego" i wspomnienia ojca dyrektora o radości jaką sprawiło mu pierwsze objazdowe kino.

W tych wesołych a w naszym przypadku smutnych nastrojach dotarliśmy do granicy północnej Norwegii.

https://lh6.googleusercontent.com/-4...o/_IGP8892.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-f...o/IMG_0035.jpg


a po pewnym czasie do granicy koła polarnego, gdzie jak sugeruje nazwa było zimno jak... no rześko było.

https://lh4.googleusercontent.com/-N...o/_IGP8893.JPG

https://lh4.googleusercontent.com/-4...o/_IGP8896.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-d...o/IMG_0048.jpg

Dalsza część podróży minęła w spokoju, jedynym urozmaiceniem w smutnym busie była wizyta pasażera busa wesołego i jego magicznej modułowej mp3-lampy,
która jeszcze na lotnisku wywołała chwilową panikę u oficera celnego będącego przekonanym, że jeden z pasażerów wyciągnął z kieszeni 2 miny przeciwpiechotne, z którymi zamierza wparadować na pokład samolotu.

https://lh3.googleusercontent.com/-G...o/DSC09665.JPG

Bladym świtem czyli ok 10 dojechaliśmy na miejsce noclegu, zaczynając tym samym pierwszy pełny dzień na norweskiej ziemi.

https://lh6.googleusercontent.com/-a...683-no/001.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-_...o/_IGP8909.JPG

bajrasz 17.02.2014 05:06

Czosnek już jest "w to właściwe jutro", ale wrócę jeszcze do początku w słowach kilku.

Pewnego październikowego wieczoru pojawił się mniej więcej taki wpis:
-...A może ZORZA?




Nie jesteśmy narodem, dla którego skandynawskie stawki pobytowe są akceptowalne, więc odzew był raczej marny...,ale zaraz potem pojawiła się kolejna informacja:

-...bilet do Trodhaim i na zad, to koszt około 100pln…

I tu nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji. Nawet w gangach dochodzi do wielostronicowego przepychania się z rzeczywistością. Było jakoś tak:

C:...Nigdy nie skończymy tego remontu kurwaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
To w temacie rozterek: czy wyjazd, czy kafelki
R:...Śledzę wontek !!!! Byłoby zajebiście zamknąć się w tałzenie i przy okazji.... schudnąć.
To w temacie ceny hamburgera w Norwegi...tak 100 do 200NOK i problemów z żoną
AG:... A ciepłe majtki i futrzaną czapę to już macie?
To w temacie chyba oczywistym, w końcu...jedziemy na koniec.
JB:... Czy tam jest zimno ? Nienawidzę zimna!
To w temacie malkontenctwa...tak na marginesie właściciel BMW:D
AG:... Jeśli zabieracie emerytów to mohery też chcą
To nie wiem w jakim temacie, ale Andrzej już tak ma.
G:...Sami wiecie jak to się skończy. Nocleg na lotnisku a potem norweskie sanie lub PKS.
To w temacie wizjonerstwa
AG:...A moze powiem nieśmiało - byłby możliwy Camper lub 2...? Co o tym sadzicie
To już klimat fantasy
T:...Jest zgoda
A to po mundurowemu

Tak więc przystąpiliśmy do poszukiwania środka transportu, i szybko znaleźliśmy coś na miarę naszych potrzeb:



Ale niestety nie mieli nic podobnego...więc wzięliśmy co było, ale za to dużo taniej.
Nie lada problemem okazało się pakowanie o czym wspominał Czosnek.
Jak przemycić ten sprzęt fotograficzny warty tyle co sam samolot, ale który nie mieścił się w bagażu podręcznym. Pomysłów mieliśmy mnóstwo i każdy jeden, był bardziej durny od poprzedniego. Tu jeden z nich: Idzie sobie Pasza, a za nim przechodzi jego 17-to osobowy harem w zaawansowanej ciąży-no miał moc i tak mu wyszło - jak nic byśmy trafili na czołówkę lokalnych gazet. Pomysł upadł, bo nie każdy chciał mieć dzieci podobne do Paszy...ale przymiarki były:

https://lh5.googleusercontent.com/-0...regnatfoto.jpg


Ogólnie z pakowaniem był cyrk, ale to co najważniejsze dotarło do celu, a torba typu "Sylwiaâ€" i bagaż Andrzeja - "kontener"€, na pewno podniosła ciśnienie chłopakom od załadunku.

Dzień pierwszy o którym wspomina Czosnek, był długi...i był długi. Cała noc w trasie po przylocie. Krąg Polarny i inne atrakcje w nocy nas strasznie wymęczyły. Dzień zapowiadał się ciekawie, a wieczór bardzo rozrywkowo. Jak było w rzeczywistości? Chyba nikt tego nie opisze. Osobiście pamiętam, że zrobiłem zdjęcie, z którego wtedy byłem bardzo dumny...następnego dnia bolała mnie głowa...pewnie od tego zimna i wilgoci:

https://lh4.googleusercontent.com/-6...0/DSC09685.JPG

a kilku z nas miało jeszcze moc i chęć, żeby niczym Amundsen, odkrywać nieznane obszary północy

https://lh5.googleusercontent.com/-N.../pionierzy.JPG

nie wiem czy warto było, bo kosztowało nas to 50% surwiwalowych racji;)

https://lh4.googleusercontent.com/-i...0/IMGP8915.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-i...0/_IGP8918.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-t...0/_IGP8919.JPG

https://lh4.googleusercontent.com/-I...0/_IGP8933.JPG



.

Andrzej_Gdynia 24.02.2014 23:51

2 Załącznik(ów)
Ponieważ ekipa jakoś nie kwapi sie z pisaniem pozwolę sobie wtrącić parę zdań dla zyskania na czasie.
Zacznę od pierwszego dnia. Po przylocie nocnym i nocnej podróży na pierwszy nocleg dojechalismy za dnia. Było jakieś -15 (tyle pokazywał termometr na budynku recepcji).
Komandir wszedł do recepcji i po chwili wyszedł z pękiem kluczy. Stanął na srodku niczego, a trzódka skupiła się wokół.
- "Losujemy" - padło z ust Komandira
W moje ręce trafił kluczyk z nr 9. Rozejrzałem sie po polu. W oddali, jakieś 30 m od nas stały drewniane budki, sporo mniejsze od budy dla psa Janukowycza.
- "Na cztery osoby" - padło od Komandira...
Jeszcze raz spojrzałem w kierunku budy... Hmmm... pomyslałem, to pewnie kwestia perspektywy, jak podejdę bliżej wyda się wieksza...
Podszedłem. Nie zrobiła się wieksza. Włozyłem kluczyk do dziurki i przekreciłem. Nacisnąłem na klamkę - drzwi nie pusciły...
- Jołki, połki - zamarzło? Naparłem całym ciałem - nic. Cholera, nie w ta strona, trzeba pociagnać - to Bajrasz z Azja podszedł z pomocą. Szarpnąłem, puściło.
Uchyliłem ostrożnie drzwi z wewnatrz nie buchnęło ciepło ogrzanego powietrza...
Buda składała się z dwóch pokojów - sypiania miała jakieś 4 m2 po 1 na kazdego, na szczęście łlózka były pietrowe, bo inaczej trzeba by było spać na stojaco, a to niewygodnie, lub na zmianę raz Ja z Wieską, potem Bajrasz z Azją, ale to też słabo - bo krótko. Drugie pomieszczenie to kuchnia - razem jakies 3m2, miescił się stolik i dwa krzesła, oraz szafka z kuchenka dwupalnikową. Stolik stał w rogu i dobrze bo jak go przesunąłem to się okazałlo ze nózki słabe i się kiwa. Ponownie stanął w rogu, również dlatego że jak go przesunać nie można było przejść do sypialni. Trzeba było ustalić - Bajrasz z Azją idzie do sypialni, to my siadamy do stołu... A potem zmiana. No i teraz problem. Co zrobić z moją torbą. W kuchni - nie mieści się - stół za mały, na szafce kuchenka, a jak postawiłem na podłodze, to przejść nie idzie... Zostawić w aucie pomyslałem... Ale k...a zmarzną mi pomidory, szparagi, serki owocowe i jogurty się zwarzą... nie... nie mozna.
Znalazłem miejsce, akurat, aczkolwiek z trudem zmiesciała się pod łóżkiem.
Nastepnie zająłem się ogrzewaniem. Budka miała grzejnik w części kuchennej (600W jak przeczytałem). Był ciepły. Drzwi nie na darmo nie chciały się otwierać, bo szpara jaka była pomiędzy futryna a drzwiami była na dwa palce i nad ranem znów był problem z otwarciem , tym razem jednak wystaeczyło naprzeć ciałem i puszczały. W drodze dyskusji i glosowania ustalilismy że skupiamy się na ogrzaniu sypialni. Przesliśmy kuchenkę do sypialni i włączyliśmy obie fajerki.
Teraz bylismy szcześliwi że buda ma 4m2 - juz z wieczora można byłlo zdjąć puchówki i przestało parowac z pyska.
Tak oto rozgoscilismy się na naszym pierwszym noclegu.
Moje narzekania na jakość apartementu Komandir skwitował:
- Ale Andrzeju - nie zabijaj przygody
A Calgon dodał
- Tu jest Norwegia - tu sie oddycha....

calgon 24.02.2014 23:57

Mina Azji bezcenna!!!

Andrzej_Gdynia 25.02.2014 00:00

Dodam, że zdjecia robione były obiektywem "rybie oko" co wydatnie poprawia wrażenie wielkosci budki. Ostatnie zdjecie potwierdza moje słowa - budka była szeroka na 2 szrokosci naszego "smutnego" busa

Ropuch 25.02.2014 12:48

7 Załącznik(ów)
Hmm.....ja natomiast pierwszy dzień widziałem mniej więcej tak:
Od razu zaznaczam, że nie mam daru do pisania jak moi poprzednicy ale zostałem zmuszony do popełnienia kilku zdań "okiem ropucha" w dodatku nie mogłem być do końca sobą, bo.....byłem z żoną :)

Trochę trzęsło przy lądowaniu to fakt ale napój na odwagę dodał odwagi i jakoś poszło - lotnisko jak lotnisko - dupy nie urywało taka średnia europejska coś na wzór łódzkiego :)

Z tego całego zamieszania ominęliśmy bezcłówkę gdzie jak się okazało w drodze powrotnej można było spokojnie porobić zapasy na cały pobyt w cenach poniżej marketowych z PL - serce krwawiło :)

Podróż w smutnym busie w I klasie była fajna tak do 1 w nocy..... później dupa odmawiała już współpracy - co ja się nastękałem to wie już tylko Azja, bo siedziała obok - no i moja dupa :)

Jajebie ile to trza jeszcze naginać na północ jadąc zgodnie z przepisami, gdzie średnio co godzinę cała ekipa musiała opróżniać pęcherze :)

Załącznik 46243

Brygada rozprostowała kości przy przekraczaniu koła polarnego jeno temperatura odczuwalna po busie to jakieś -30 !!! FAK jak wtedy było zimno......ale widoki księżycowe :)
Zdjęć nie wklejam, bo Czosnka mówią same za siebie !!!

Zaczęło świtać tak koło 7 rano - taka jasna łuna na horyzoncie ale pies srał tę noc polarną, bo podobnie było koło 9....ok 10.30 zaczęło się robić w końcu normalnie...ech te widoki...zobaczyć to więcej jak 1000 słów....kontrasty przy tej pogodzie są nie do opisania !!!!

W końcu Dżordżo Armani zalogował nas na letnim campingu - zimą :) Miny mieliśmy jak srający kot na pustyni ale Dżordż starał się dozować emocje i potem było już tylko lepiej.
Dozowanie wspomnianych emocji sprawiało mu wiele radości choć ukrywał to jak mógł :)

Calgon nazwał go "celebrytą w supermarkecie"

Załącznik 46247
Załącznik 46248


Wylądowałem z Calgonami w hyccie jeszcze mniejszej niż opisuje Andrzej ale daliśmy radę jeszcze z zapasem :)

Załącznik 46249
Załącznik 46250
Załącznik 46251



Żeby nie zalać pały przed 12 w południe zdecydowaliśmy się na treking - krótkie rozglądnięcie po okolicy, chwila zastanowienia i padło: niech będzie ta górka, widok z góry będzie w pytę :) I tak właśnie było :)

Załącznik 46252

Obiadokolacja zaczęła się niewinnie, trochę wody już poszło...później było już tak wesoło, że nie potrafię tego opisać....opowieści dziwnej treści i takie tam - najlepiej opowie to i streści Deptul, bo był tego wieczoru miszczem pierwszego planu :)

Zapadła ciemnośc tak koło 17 - można pogubić rachubę cyklu dnia i nocy...w końcu nas złamało i poszliśmy do wyra coby na wcześniej wydanym rozkazie pojawić się na porannej odprawie......gdzieś koło 2 w nocy Calgon stwierdził, że zawór nie trzyma i trza go opróżnić....wyszedł.....wraca po kilku minutach i mówi tak:
"słuchajcie, możecie mi nie wierzyć ale za domkiem jest zorza" - myślę sobie, że gościa jeszcze trzyma i pierdoli od rzeczy żeby rozgrzać atmosferę ale nie wytrzymałem....idę za domek, wystawiam zawór i patrzę w niebo...Hmm....no niby zielono jest ale jakoś tak nie wyraźnie....na YouTube wyglądało to ładniej.....mówię: E Calgon, chujowa ta zorza, jutro będzie ładniejsza"....i co....i była....ale o tym później :)

Zanim zalogowałem się do wyra trochę zeszło, a jajca zdążyły się skurczyć na zew - ciepło nie było.... zamykam wrota naszej chaty a tam szpara na co najmniej 3cm....FAK ocokaman.....zamykanie trwało dobre 5 min i wymagało ingerencji noża kuchennego, bośmy tyle pary wychuchali, że trudno w to uwierzyć, a ta odłożyła się na futrynie i progu - trza-było skuwać :)

O nocnej zorzy opowiadamy rano reszcie ekipy - nikt nie uwierzył...same podśmiechujki ale spoko, my tam wiemy swoje....Gosia i Ania też widziały ale ponoć nie były wiarygodne :)

Wsiadamy do smutnego busa - nie zabijamy przygody - teraz będzie już tylko ładniej......

Dzień 2

Ropuch 25.02.2014 13:18

1 Załącznik(ów)
Elwood Brachu: chyba w skali do 10 :)

Macie jeszcze jedną fotę (autor Czosnek - w ogóle te najładniejsze są jego - naprawdę ogarnia ten sprzęt); Tyszce czytaj Calgonowi też się tak wydaje ale sporo jeszcze musi poćwiczyć :)
To tak na zachętę byście Wszyscy z wątku nie rezygnowali ale zakładam, że w takim tempie dzień 7 będzie opowiadany gdzieś kole lipca :)
Tyszka znając życie pewnie w znowu delegacji - taki to pożyje/pozazdrościć :)

Załącznik 46254

Może jakiś mądrzejszy powie mi jak wyprostować tę suchą sosnę z linka powyżej ???


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:18.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.