Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   Szczupak po fińsku (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=33037)

zbyszek 25.09.2018 22:14

No, nareszcie relacja z rybami.

ps. tylko czemu Kaczor, ładniej było by np. Kaczuszka :)

CeloFan 25.09.2018 23:22

:Thumbs_Up:

Przezwisko to przezwisko. Ja też sam sobie w szkole nie wybierałem :D

trzykawki 25.09.2018 23:24

Cytat:

Napisał zbyszek (Post 602350)
No, nareszcie relacja z rybami.

ps. tylko czemu Kaczor, ładniej było by np. Kaczuszka :)

Nie, nie Kaczor jest ok. Zgodnie z zasadą: Górą spokój a na dole robi robotę. Kto pierwszy zgadnie z czego to cytat, temu przy najbliższej okazji browarek albo co inszego serwuje.
A tak o relacji... mniód ona jest i tyle. Bardz, bardzo fajne

Tank 26.09.2018 07:07

Z "Konwoju" :)

A relacja super!!! :)

Wysłane z mojego WAS-LX1 przy użyciu Tapatalka

wojtekk 26.09.2018 10:20

Pisz Pan !!! Odcinek przeczytany

Emek 26.09.2018 10:31

Świeża rybka pasąca się dziko w czystych chłodnych wodach, przyrządzona na ognisku :drif:. Eeeeh. Poproszę o więcej.

CeloFan 27.09.2018 21:23

:Thumbs_Up:

7.09.2018
8 dzień podróży. Konnevesi – Łowisko specjalne.


https://www.tdm.pl/media/files/2cc40...4ab9feee9f.jpg

Po śniadaniu z kubków zalewanych wrzątkiem, zwija się obóz spod brzozy. Wyznaczam raczej azymut niż docelowe miejsce i w drogę. Jest rześko. Temperatura w okolicy 10 stopni, pełne zachmurzenie ale sucho.
Dla rozgrzewki zatrzymuję się na stacji benzynowej. Kaczor idzie po kawę. Oczywiście nie byłby sobą gdyby nie dokupił czegoś ekstra. I tak to zajadam hot-doga, przepijając czarną, gorącą, rozgrzewającą kawą.
Po autostradzie jeździ się tu z prędkością 120km/h. To wystarczy przy tej pogodzie i niedopasowanym ubiorze, żeby skostnieć i lekko stężeć.
Za Kuopio GPS odmawia posłuszeństwa. Zawiesza się i nie chce pokazywać niczego oprócz prędkości. Resetuję, czyszczę pamięć, wyjmuję baterię, trzęsę, podrzucam, rzucam o ziemię. Tak przez jakieś 100 km. Nic nie pomaga. Dopiero kiedy wyłączyłem mapę ściągniętą z Openstreetmaps, urządzenie odzyskuje świadomość. I tak do tej pory nie pamiętam jaką drogą do tego doszedłem. W każdym razie mapa przestała współpracować.
Kaczor korzystając z każdej okazji ucina sobie drzemki. Chyba niewyspany. Prawdopodobnie znowu dygotał w nocy z zimna ale oczywiście milczy o tym. Na noc ubiera na siebie coraz więcej warstw przeróżnych ciuchów, przez co z pewnym wysiłkiem wciska się do swojego śpiwora. Wygląda przy tym jak larwa w kokonie.

https://www.tdm.pl/media/files/06bc0...ebc2f9e053.jpg

Nastaje wczesne popołudnie i tradycyjnie już wypatruję odpowiedniego miejsca. Znienacka, tuż przy drodze wyłania się znak z symbolem przyczepy kempingowej. Skręcam. To łowisko specjalne. Niewielki jak na tutejsze warunki akwen, kemping nad samym jeziorem i mały, pływający pomost. Kilka drewnianych, nowych domków i kilka starych. Wielki drewniany dom z „recepcją” i mini sklepem. Do recepcji idzie się wśród bibelotów i różności na sprzedaż jak na pchlim targu.
Właścicielka tylko w suomi. No to każdy po swojemu. Rysujemy sobie na kartce jak kto umie a to namiot a to cenę za pobyt tutaj, to znów mapkę gdzie co się znajduje. Jest miejsce na namiot i dodatkowe pozwolenie na połów za 5 Euro. Załatwione. Kaczor znów wpisuje moje dane a ja podpisuję. Już prawie wszystko zna na pamięć.

https://www.tdm.pl/media/files/d3bff...d850a1a874.jpg

https://www.tdm.pl/media/files/52b50...2febdf1c4b.jpg

Wszędzie grzyby. Namiot szybko się stawia. Przebieram się i nad jezioro.

https://www.tdm.pl/media/files/143e9...ab3540932e.jpg

https://www.tdm.pl/media/files/1763a...269c67cac5.jpg

Kaczor doubiera się i też łowi. Chybotliwy pomost kołysze się przy każdym ruchu. Rzucać można właściwie tylko przed siebie. Po obu stronach pływają liście kaczeńca i rosną rzadkie szuwary. Wszystko bezskutecznie. Przy pomoście dwie łodzie. Wynajduję dwa kapoki, chociaż nie wiem po co dla Kaczora... A już wiem! Kaczor nigdy nie pływał łódka. Cykor jeży włosy na głowie. To znaczy jedno - ja wiosłuję. No trudno.
Z łodzi wylewam wodę. Łagodną perswazją umieszczam Kaczora na prawie suchym pokładzie. Nawet zbytnio się nie szarpie. Wrzucam wędki i na polowanie. Przecież z łodzi zawsze się coś trafi. Tylko w jakimś amoku, zamiast obławiać brzeg przy trzcinach, płynę na środek i tam próbuję sił w toni. Bez osiągnięć.

https://www.tdm.pl/media/files/5e69e...395e7ad751.jpg

Wracamy. Na brzegu stoi (jak się potem okazuje) Rosjanin. Wyciąga okonie jak ze sklepu rybnego. Walę burtą o pomost. Ten się nie przejmuje. Burczę tylko zazdrośnie coś jak dzień dobry, nie siląc się nawet na angielski. Udaję właściwie że go nie widzę. Idę na kawę ale… ciekawość zwycięża. Wracam dopytać. Na robaki łowi. Robaków nie mam ale jestem przygotowany! Idę do motocykla. Chwytam markową łopatkę z Castoramy i w pole. A tam pod trawą piach i ledwo jedna mizerota się znalazła. Czyli nic. Mimo to, zakładam haczyk zamiast woblera. Do tego kamyk zamiast ciężarka. Ten sam, z którego skonstruowałem wczoraj zestaw gruntowy. Tak uzbrojony, dodatkowo z bułką Kaczora w kieszeni, idę znów na pomost. Tam już dwóch Rosjan. Nie stoją na pomoście tylko wypływają "moją" łodzią! W ostatnim momencie zagaduję o robaki. Tym sposobem wyżebrałem dwa czerwone i trochę białych. Popłynęli. Teraz to jest łapanie! Na ten kamyk i na ten haczyk łowię leszcze, okonie i płocie. Kaczor uparł się na spining. Coś mi się zdaje, że bardziej chodzi tu o bilans cieplny niż o sama metodę. Złowione ryby wpuszczam do innej łodzi, częściowo zalanej deszczówką.

https://www.tdm.pl/media/files/d4f90...05bb584b92.jpg

Ryb uzbierało się tyle, że od wracających z udanych połowów Rosjan dostaję zaproszenie na wódkę z grillem. Dokładnie w tej kolejności. Chłopaki są z Sankt Petersburga. Wrócili tu po raz kolejny zemścić się na sztuce, która ciągnąc ich łódź, umknęła.
Andriej oporządza ryby w kuchni a z Rodionem rozprawiamy o tym i owym. Właściwie o wędkowaniu najwięcej. Z łódkowania wrócili ze szczupakiem 4 kg. Dzień wcześniej złapano tu 25 kg sztukę! Oglądam wędki, plecionki i przynęty. Słucham wskazówek i rad jak początkujący buddysta Dalajlamy. Trochę politykowania, opowieści o życiu w Rosji, sytuacji na świecie, o kobietach, automobilizmie, przygodach. I tak do nocy.

https://www.tdm.pl/media/files/50d0f...7d7942fe70.JPG

Z każdym kęsem wyśmienicie przyrządzonych ryb zapijanych trunkiem, zaprzyjaźniamy się coraz bardziej. Biesiadowanie kończymy w absolutnych ciemnościach, rozświetlanych jedynie przygasającym żarem paleniska. Chwiejnym krokiem wracam do namiotu, prowadzony po linii prostej przez rozbrechtanego Kaczora. Ale sam widziałem jak Kaczor pije wódkę! I teraz nasuwa się decydujące pytanie: kto kogo prowadzi?!

krakus 27.09.2018 21:39

Kaczor zmarzł to i wódkę pił.

matjas 27.09.2018 23:22

Kaczor Kaczor coś narobił :D :D :D Kaczor Kaczor nie dręcz mnie :D

Pięknie piszesz.

m

trzykawki 28.09.2018 20:21

Jaki Kaczor taka bajka... Pięknie napisane. Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:58.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.