Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   Ekspresem w Kaukaz Południowy, Lipiec 2010 (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=7735)

JARU 01.11.2010 23:13

4 Załącznik(ów)
jesteśmy znów w Gruzji.

W Kachetii próbujemy gruzińskich "snickersów". Są to orzechy włoskie zalane, no właśnie do końca nie wiem czym bo po smaku nie da się ocenić, krótko mówiąc smaku nie ma:D

Prysznic de luxe

RAFWRO 01.11.2010 23:29

Fajna przygoda, zazdroszczę i czekam na swoją :)

puntek 02.11.2010 09:27

kruca bomba - Jaru nieźle ci te grafiki wychodzą ... :)
a wyjazd superowy :D

Sławekk 02.11.2010 10:41

Czurczcheli / Czurczechela - orzechy włoskie/laskowe nawleczone na nitkę i oblane gęstym, słodkim sokiem z winogron a następnie wysuszone . Podawane np. dzieciom do szkoły jak i w wojsku . Istnieje też odmiana pokryta pleśnią podobną do tej z serów .

Porównanie ze snikersem wypada troszkę blado , ale czurczchela jest smaczna i wymyślono ją dużo wcześniej niż te wszystkie popierdółki w kolorowych papierkach .


Armenia to piękny karaj . My jednak nie potrafiliśmy pokazać jego piękna . Ciężko jest się zatrzymać na 2-3 minuty by zrobić zdjęcie przypadkowym osobom podczas ich codziennych obowiązków . Jest to krępujące dla obu stron . Wiele cennych uwag na ten temat usłyszałem w Srebrnej G. po powrocie z Gruzji.
Klimat armeńskich wiosek pozostanie na długo w mej pamięci .


JARU 02.11.2010 14:08

Grafiki nie mojego autorstwa, niestety tak nie potrafie

JARU 04.11.2010 19:21

14 Załącznik(ów)
tak to jest ten dzień! Jedziemy do Omalo w Tuszetii..

Można powiedzieć, że drogę znam na pamięć bo odkąd na Google Earth odkryłem przełęcz Abanos minęło już pół roku a ja zdążyłem od tego czasu przejechać palcem po ekranie każdy zakręt wzdłuż i wszerz..


Dla tych co też lubią podróżować w domu podaję namiary;)
42 16' 41.02" N 45 30' 27.43" E

no to ruszamy

Chwilę zajęło nam odnalezienie dobrej i jedynej drogi do Omalo i tak ze słonecznej Kachetii wjeżdżamy do wąwozu. Startujemy z wysokości ~500 m npm i od samego początku mam wrażenie, że nie będzie łatwo.

Po chwili zaczyna siąpić i znów marzniemy, tym razem w chmurach. Na całe szczęście (?) miejscami się przejaśnia. Nie jestem do końca przekonany czy na szczęście bo w momentach kiedy widać otoczenie, droga robi się jakby bardziej stroma, zakręty węższe i cieplej robi się w środku.


W drodze na szczyt spotykamy Gruzinów w rozlatującej się Ładzie Nivie, którzy rozradowani próbują nas częstować samogonem o kolorze rdzawej wody z kranu. Sławek grzecznie dziękuje;)

Mijamy przełęcz 2926 m npm.


Cholernie głodni zbliżamy się do Omalo. Koło małego domku zatrzymuje nas leśnik. Zaprasza nas do ciemnej sali i jak wszystkich turystów zapisuje nas do swojej księgi. Ogrzewamy się, a w międzyczasie leśnik częstuje nas serem, pomidorami i chlebem. Z ciężkim sercem nie zjadamy wszystkiego i ruszamy dalej.

Pierwszy i jak się okazuje najbardziej okazały dom jaki napotykamy w pobliżu wiosek należy do Czeczenów, których z racji bliskości Czeczenii jest wiele w okolicy. Nie tak sobie wyobrażaliśmy "dzicz", Czeczeni wynoszą aparat cyfrowy i jesteśmy dla nich niczym atrakcja turystyczna. Cena jaką nam proponują za nocleg wydaje się dość wysoka jak na standardy Gruzińskie więc ruszamy dalej.

Jak się później dowiadujemy, w tej okolicy Czeczeni bardzo często przechodzą nielegalnie przez góry do Gruzji.

Snujemy się po wiosce i trafiamy (teraz uwaga) do informacji turystycznej, hotelu, muzeum i budynku administracji Tuszetii w jednym. Gruzinki gadają po angielsku ale z gościny nie korzystamy więc dają nam wskazówki jak trafić na nocleg do lokalesów.

No to trafiamy pod dom z napisem "shop" na płocie. To musi być tutaj. Wchodzimy z fanfarami bo wychrzaniam się pod samą furtką i łamię klamkę. Wychodzi Pani, która też w miarę mówi po angielsku i proponuje nam 60zł za nocleg z jedzeniem. Rozglądamy się i coś nam się wydaje, że pięciu gwiazdek nie ma ale zachciało nam się trochę folkloru..

Toaleta:

Romantyczną atmosferę przy kolacji zakłóca tylko gospodyni, która z grzeczności siedzi z nami przy malutkim stole i.. cały czas wysyła smsy. Znowu nici z dziczy.
Można się czepiać do cen ale jedzenia Gruzini nigdy nie żałują. W końcu kosztujemy gruzińskiego wina, zajadamy się super leczem i jak zwykle prze smacznym serem. Do każdego posiłku jaki jedliśmy na wschód od Istambułu serwuje się pomidory z ogórkami, a w Armenii i Gruzji dodatkowo dodaje się do nich zielsko o specyficznym smaku. Laska smaży jeszcze tradycyjne danie z Tuszetii - Kotori, czyli jak mi się udało ustalić smażony placek z bułki, sera i ziemniaków. Coś pięknego.

Idziemy wybierać pokój. Po obejrzeniu wszystkich dwóch na podstawie burzliwej dyskusji wybieramy pokój nr 2. Wybór był trudny bo w jednym z pokojów stały zapasy piwa ze "sklepu", co było w drugim zobaczcie sami.
Niestety musiałem przyznać rację Sławkowi, że nie wypada ucinać misiakowi pazura żeby zrobić sobie naszyjnik:D Mogli by policzyć i wylądowalibyśmy na podłodze w drugim pokoju..

Kupujemy piwo i walimy "na miasto" w nadziei gorącego powitania i integracji. Nikt nie chce się napić, twierdzą że Gruzini nie piją. Pije z nami tylko jeden starszy człowiek, który jak się okazuje cały rok pracuje w instytucie w Moskwie ale urodził się w Omalo i co roku przyjeżdża na miesięczne wakacje w rodzinne strony.

Opowiada nam co nieco o wiosce. Omalo jest wioską, która z powodu srogiej zimy jest odcięta od świata pomiędzy listopadem a kwietniem (pewno mniej więcej).. W tym czasie we wiosce pozostaje część ludzi, natomiast reszta spędza bydło na niższe tereny.


Kończymy piwko i idziemy spać. Z ilości wrażeń ciężko zasnąć. Na taką Gruzję czekałem. Przejechanie drogi o długości 70km zajęło nam około 5 godzin. Dopiero wieczorem okazuje się, że przez większość drogi ja myślałem o tym, po co broniłem dyplomu skoro mam gdzieś spikować, Sławek zastanawiał się co będzie ze wszystkimi kredytami:D A następnego dnia mamy wracać tą samą drogą..

Sławekk 05.11.2010 11:01

Wyprzedzając fakty .

Zaczeła się najbardziej emocjonująca część wyjazdu . Góryki i długie szutry .



7Greg 05.11.2010 11:40

:Thumbs_Up:

:Thumbs_Up:

miroslaw123 05.11.2010 12:22

"Piękne okoliczności przyrody...":D

Jarek 05.11.2010 12:44

Jaru...:):)- to w końcu kto się spierd...ł, Sławek, czy koń turysty???:):):)
- super wyjazd, gratulazione!
pzdr:)


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:35.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.