![]() |
Cytat:
|
Następny dzień z założenia miał być fajny. Wiadomo, Sahara, piachy i te rzeczy. Niestety nie było różowo. Zaczął Franz, który poprzedniego wieczoru, wydawałoby się, że spowolniony w reakcjach, nagle przyspieszył i poszedł spać o... 19. Puszek doczekał tarzinu, ale usnął chwilę później. Miało to konsekwencje nocne. Obaj wstali o 4 i zaczęli przygotowywać sobie żarcie doktoryzując się przy okazji na okoliczność obsługi kuchenki MSR. W Puszku dodatkowo obudziła się żyłka fotograficzna i zapragnął mi zrobić fotę, naturalnie z fleszem, z odległości pół metra. Podobnie jak i wielu Marokańczyków nie przepadam, gdy mnie fotografują. Wytrącony ze snu powiedziałem więc Puszkowi, by odszedł szybko.
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/DSC01240.JPG http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/DSC01241.JPG http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMGP0281.JPG http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMG_0114.JPG Wyruszyliśmy tuż po śniadaniu. Nieprzesadnie obfitym, ale na pustyni i rak ryba, czy jakoś tak... Po paru kilometrach dojechaliśmy do Ramlii, zatankowaliśmy z beczki i wyruszyliśmy na odcinek, o którym 7greg, by powiedział, że oddziela chłopców od mężczyzn. Tzw. sucha rzeka ma w tym miejscu około 5 kilometrów szerokości. Wystarczy pojechać parę kilometrów w jedną albo drugą stronę, by skrócić te męki, ale w końcu przyjechaliśmy tu, by się czegoś nauczyć. Podziękowaliśmy więc za sugestie, że tędy się nie da, odrzuciliśmy propozycje skrótu i wjechaliśmy między na piachy. http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMG_0117.JPG http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMG_0121.JPG Nie było aż tak źle, ale Ci z nas, którym do tej pory piasek na drodze kojarzył się z pozostałościami zimy na asfaltowych zakrętach zwolnili tempo i szerzej rozstawili nogi. Pekaes i Artek, ciągnęli się z tyłu asekurowani przez Puszka, ja ze Zbychem i Franzem szukaliśmy drogi. Marek był raz z przodu, raz z tyłu. Nie było bardzo gorąco, ale na czołach perlił się pot, z wysiłku zaczęły drżeć ręce, a z nerwów poniektórym i nogi... Kiedy Pekaes dwunasty raz podniósł tego dnia Afrykę (a nie jest przesadnie wielki, oceniam go na 65 kg) zaczął wątpić w sens tego co robi i rozglądał się za jakąś ciężarówką, która wybawiłaby go z tego kłopotu, w który dał się wmanewrować. My też zauważyliśmy, że pije więcej niż jego Afryka pali i nieco zwolniliśmy tempa. http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMG_0136.JPG http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...2/IMG_0125.JPG http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMG_0130.JPG http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMG_0139.JPG Jakoś po 3 godzinach byliśmy 6 kilometrów dalej. Trochę czasu zajęła reanimacja Pekaesa i niewiele mniej reanimacja KTMa, który chciał mieszankę wzbogacić saharyjskim piaskiem. Wyjechaliśmy w końcu z tej nieszczęsnej rzeki i trochę sobie z Puszkiem powiedzieliśmy przykrych słów różniąc się w ocenie zaistniałej sytuacji. http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMG_0141.JPG Przejąłem Pekaesa i twierdzę, że dzięki mnie stał się on Pekaesem pospiesznym, takim który do końca wyjazdu nie zwalniał na piachach. Czy w tym więcej zasługi Puszka czy mojej można dyskutować, na pewno najwięcej Pekaesa, który uwierzył, że można... http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMG_0147.JPG Po kolejnej gumie Pekaesa (znów Franz naprawiał, brawo ten Pan!), ustaliliśmy, że szukamy czegoś do picia. Wyrwałem do przodu wiedząc, że jesteśmy w pobliżu wsi. Za mną pognał Pekaes i Zbychu. Po 15 kilometrach droga się rozwidliła niedaleko knajpy. Skręciliśmy i zamówiliśmy coś do picia. Po 5 minutach 50 metrów od nas przejechał Franz. Nie zauważył nas, mało nie umarliśmy ze śmiechu! Chwilę później Marek – również nas nie zauważył... W końcu również Artek i Puszek przejechali nie słysząc ani naszych krzyków ani nie widząc jak skaczemy próbując zwrócić na siebie uwagę. My tu pijemy i mamy ich gonić? Niech przyjeżdżają; wysłannikiem do centrum wsi uczyniliśmy oberżystę. Odpalił komarka i pomknął w niebieskim dwusuwowym obłoczku. Nie minęło i 10 minut kiedy wrócił. Sam. Pojechali? Bez nas? Dogonimy; ruszyliśmy natychmiast. Jeszcze na horyzoncie widać było podniesiony przez nich kurz. Kwadrans i ich dojdziemy. Bylibyśmy doszli, gdyby nie kilkudziesięciometrowa łacha piachu. Zbychu zaatakował ją zbyt szybko, motocykl wypluł go i daleko i wysoko. Beemka po altonenie została niemal w miejscu, ale obrócona o 180 stopni. Zbyszek leżał blady, w dodatku marudził że nogę złamał. Tempo w jakim puchła faktycznie potwierdzało jego obawy. Pół godziny później, wsiadł jednak na motorek i był w stanie kontynuować jazdę. Byłem pewien, że nasi koledzy poczekają na nas przy rozjeździe na Tagounite i Zagorę. Nie czekali. Zrobił się problem, nie byłem w stanie sobie wyobrazić dlaczego pojechali bez nas. Zapewne sądzili, że jesteśmy z przodu, ale minęły już ze 2 godziny od kiedy się nie widzieliśmy. Umówieni jesteśmy wieczorem w Zagorze. A z tego rozjazdu do Zagory bliżej... http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMG_0160.JPG http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMG_0162.JPG Nie jestem pewien, którędy pojechali, czy w ogóle zauważyli rozjazd. Obserwując Puszkowe problemy z navi miałem podstawy, by sądzić że pojechali prosto. (Jak się okazało myliłem się jednak.) Mimo wszystko uznałem, że będzie bezpieczniej jeśli nasza trójka pojedzie krótszą, i znaną mi drogą do Zagory. http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/DSC01245.JPG http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/DSC01248.JPG http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/DSC01252.JPG Traska zrobiła się gładka jak stół i pozwalaliśmy sobie na te 80-100 km/h. Do momentu gdy mój motocykl zaczął się prowadzić trochę gorzej, a w końcu całkiem źle. Od kilkunastu kilometrów wiedziałem, że schodzi powietrze z przedniego koła. Mieliśmy ze sobą wszystko co trzeba do naprawy, prócz pompki oczywiście. No, ale nie planowaliśmy dziś podziału. Po 20 kilometrach na flaku znajdujemy jakąś wiochę i warsztat. Facet chce za nową dętkę 200 euro, ale ostatecznie dogadujemy się na 10 wraz z usługą wymiany. Później droga trochę się podnosi i staje się coraz bardziej kamienista. Zapada zmrok, uruchamiamy GPS, mamy jeszcze ze 30 km do Zagory. Damy radę. http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMGP0285.JPG http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMG_0153.JPG Nawet nie bardzo wiem jak to się stało, ziemia po prostu mnie nagle zaatakowała. Uderzyłem daszkiem o planetę kilka razy zanim się zatrzymałem. Z babci lało się na zielono. Koniec jazdy? Reanimacja przebiegła dość szybko, straty w sprzęcie nie były wielkie, odpadł błotnik, kamień zerwał korek z chłodnicy. Jak cholera bolały natomiast żebra i ambicja. No i trochę noga. Złapaliśmy z drugą grupą kontakt telefoniczny. Byli w Tagounite, a Gali z germańskim najeźdźcą w golfie zbliżali się od północy. Wszystko więc dobrze... Zlot gwiaździsty urządziliśmy sobie w centrum Zagory, tuż obok hotelu w którym zamieszkaliśmy. Tam, przy kebabie ustalaliśmy kto dziś narozrabiał. Wiedziałem, że popełniłem błąd ustawiając się tak, że nikt nas nie zauważył. Drugim naszym błędem było to, że wysłaliśmy oberżystę by sholował grupę. I tu nasze błędy się kończyły, a zaczynały błędy drugiej grupy. Koledzy jednak uważali, że są bez winy, w wiosce pojechali za tumanem kurzu wznieconym, jak się okazało później, przez hiszpańskich motocyklistów. Wieczór był więc burzliwy, nikt oczywiście nikogo nie przekonał, ale co się nagadaliśmy to nasze... |
Bosko się to czyta, scenariusz na komedie idealny, choć wiem, że czasem do śmiechu nie było. Dawaj dalej :)
|
Sambor, chyle czola, dramaturgia, styl, tylko pozazdroscic :)
|
Cytat:
|
Za Franzem: "Efektowny rzut na ciało".
Zawsze podziwiałem ta Puszkowa infantylnosc w traktowaniu gleb ... :D No, ta byla efektowna, a najwazniejsze bezbolesna! Oby tylko takie :) |
Cytat:
|
Mistrz efektownych gleb
2 Załącznik(ów)
Puszek
|
Fakt, że Puszek glebił efektownie, ale trzeba mu przyznać, że na piachu bardzo dobrze sobie radzi. Może ma więcej odwagi, a na pewno przydaje mu się błędowskie doświadczenie.
Tu zglebił, bo miał nas z obiektywami przed sobą i chciał pojechać bardziej sexi. Tak czy owak uważam, że pozwalał sobie zbytnio jak na te 4,5 tysiąca km od domu. Inna rzecz, że nie poobijał się tak jak Szatan, Maro czy ja... |
no! oplaca sie czekac: krotko na temat i z dowcipkami ;)
|
Myślę, że mało jest osób, które zaliczają glebę w sposób tak wdzięczny jak czyni to puszek :Thumbs_Up:
|
Cytat:
|
Dla niezorientowanych:
Marek zamieścił na advrider relację z Albanii. Tak się umówiliśmy, że ja mu kadzę tam a on mi tutaj. |
Migawki z tego dnia sa ubogie... Nie było niestety czasu :-)))
|
No ładne. Może nie do końca oddaje nastrój tego dnia, ale na pewno oddaje nastrój, który mógł/powinien być.
Występuję w Puszka filmach jako szwarccharakter i zaczynają mi się coraz bardziej podobać. Są w nich jakieś emocje ;) pozdrawiam Wasz bedgaj |
Fajnie te fimy Puszek montuje :Thumbs_Up:
|
Nono Puszek, coraz lepiej Ci wychodzi montaż, bardzo fajne:Thumbs_Up:. Aluzja do Sergia Leone, nono, brawo! Jedno pytanie: był zły, był dobry, a gdzie brzydki??
|
Scenariusz i montaż - super! :)
|
pieknie-to moje ulubiona piosenka Stinga-zwłaszcza jej poetyka...
|
Tylko coś ta piosenka jakaś smutnawa.
|
Cytat:
|
Może i jestem trochę Leon ostatnio. Ale raczej nie Zawodowiec. Zdjęcia wrzucę jak mi się będzie chciało.
http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...0/IMG_0590.JPG http://lh3.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...0/IMG_0599.JPG http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...0/IMG_0603.JPG http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...0/IMG_0616.JPG http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...0/IMG_0620.JPG http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...0/IMG_0625.JPG http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...0/IMG_0619.JPG http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...0/IMG_0628.JPG http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...0/IMG_0635.JPG Hotel był w rozsądnych bardzo pieniądzach i jeszcze lepszej lokalizacji. Basen i te rzeczy. No i ciepła woda oczywiście. W naszym apartamencie wieczór przeciągnął się do rana i dopiero z trzecim kurem Magda i Aśka dołączyły do swoich śpiących chłopców. I ja tam byłem co nieco piłem, ale nikogo nie uwodziłem. Ranek miałem leniwy, ale tak często bywa gdy się człowiek kładzie o 5 rano. Mam jednak dużo doświadczenia w szybkim spaniu. Moje łajdackie usposobienie powoduje, że wschody słońca kojarzą mi się raczej z powrotem do domu, niż z wstawaniem do pracy. Podniosłem się jednak już przed południem i zdążyłem na śniadanie. Pekaes i Gali uwijali się przy motorkach, Puszek przebierał nogami, bo za chwilę miał z Markiem pojechać do Foum Zguid – fajna pustynna traska wzdłuż granicy algierskiej. Oględziny KTM pokazały, że tylna zębatka swoim uzębieniem nie zachwyca. Zęby wprawdzie były wszystkie, ale jakby ciut ostre. Konsylium potwierdziło, że na tej zębatce wrócić do Hiszpanii się nie da. Wola zmierzenia się z pustynią była jednak mocniejsza – Puszek z Markiem będą próbowali znaleźć zębatkę kolejnego dnia w Zagorze. Nie pamiętam dokładnie co robiłem tego dnia. Na pewno moczyłem nogi w hotelowym basenie i nie dałem się do basenu ani wciągnąć ani wrzucić. Wypiłem dużo kawy, kupiłem sandały i chcąc skrócić sobie brodę wpadłem do fryzjera. Lubię fryzjerów, zawsze można uciąć sobie pogawędkę. Fryzjer nie może odmówić konwersacji. Gadanie, podobnie jak strzyżenie, to część jego pracy. Wlazłem więc do zakładu i jako białemu natychmiast ustąpiono mi miejsca. Pomny marokańskiej przygody Podoska ze strzyżeniem (stałem się ofiarą podobnie drogiej przyjemności w Tajlandii, ale tam strzygła mnie najpiękniejsza fryzjerka świata. W dodatku masaż był w cenie. Głowy oczywiście.), rezolutnie zapytałem dwumetrowego czarnego mistrza nożyczek i brzytwy: combien? Moja znajomość języka Moliera w zasadzie się na tym kończyła, więc pierwsze słowa wypowiedziane przez Murzyna odebrałem jako francuskie liczebniki, a następne jako pytanie jak mnie obciąć. Świadczyły o tym wyraźnie podniesione brwi i akcent w wygłosie. Już chciałem powiedzieć: tak jak zawsze, ale błądząc oczyma po ścianach zobaczyłem zdjęcie jakiegoś żigolaka. Wskazałem go palcem i zamknąłem oczy kończąc te francuskie pogaduszki. Murzyn był jak już napisałem dwumetrowy i siłę w łapach miał proporcjonalną do wzrostu. Czułem, że jestem w dobrych rękach. Te ręce skrobały mnie z pół godziny próbując bym był piękny jak z obrazka. Wstałem, z godnością powiedziałem mersi boku, wręczyłem 70 procent tego co zwykle płacę w Polsce i udałem się do hotelu. Poprosiłem grzecznie znajomych o to by nie robili mi zdjęć. http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...s/IMG_0640.JPG http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...2/IMG_0666.JPG http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...0/IMG_0681.JPG http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...A/IMG_0689.JPG Germański najeźdźca zapytał grzecznie czy nie byłbym tak uprzejmy i nie użyczył mojego przewspaniałego motocykla w celu odbycia wspólnej wycieczki na romantyczny zachód słońca. Zgodziłem się i pojechali z tą swoją całkiem fajną dziewczyną i równie fajnymi Galicami (wiem wiem Joasiu) hen za Zagorę, a może za górę... Ja zas zająłem się wpisywaniem koordynatów w GPS. Czasospowalniacze zakrzywiały przestrzeń delikatnie w lewo. Nawet Zumo stało się bardziej user friendly. Chciałem dać nawet buzi Puszkowi na przeprosiny, ale okazało się że gdzieś pojechał. Aha, do Foum Zguid. Przyjechał rano. Zębatka wytrzymała. Marokańska przygoda Jacka i Magdy niestety już się kończyła. Zapakowali golfa, i po pożegnaniu i obiecankach, że jeszcze na pewno odjechali na północ do Marrakeszu. http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...4/IMG_0708.JPG http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...A/IMG_0713.JPG http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...E/IMG_0720.JPG http://lh3.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...w/IMG_0724.JPG http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...8/IMG_0731.JPG http://lh3.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...M/IMG_0736.JPG My pogoniliśmy w przeciwnym kierunku na przejażdzkę, a Puszek z Markiem w tym czasie mieli zdobyć u mistrza Gordito zębatkę do markowego KTMa. Umówiliśmy się na 12 w tym samym miejscu. Po południu mieliśmy przeskoczyć jakąś pistą do Alnif. http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...8/IMG_0756.JPG http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...g/IMG_0760.JPG Lubię tropiki widziane z klimatyzowanych pomieszczeń. Lubię również pustynię widzianą z asfaltu. Nie znaczy to, że nie lubię pustynnych szutrówek, po prostu to jest coś zupełnie innego. Jazda pistą wymaga jednak pewnej uwagi i koncentracji na tym co przed kołem. Trzeba omijać na hamadzie większe kamienie, gdzieś tam odkręcić, tam przyhamować... Jazda pustynnym asfaltem daje komforcik. Zakręt? Za pięć kilometrów. Logujemy się po prawej stronie z prędkością 80 km/h i cieszymy oczy tym co dookoła. Czarny pasek przed nami da się pominąć. Pustynia na południe od Zagory nie jest monotonna, tu górka, tu coś nawiane piachu, tam palmy i jakaś oaza. http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...A/IMG_0765.JPG http://lh3.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...0/IMG_0779.JPG http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...0/IMG_0783.JPG http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...2/IMG_0786.JPG http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...0/IMG_0787.JPG http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...0/IMG_0791.JPG Kawa w Tagounite smakowała wybornie. W okolicy wdrapujemy się offikiem na jakąś górkę. I dobrze! Ze zbiorniczka artkowej TTR zaczyna się lać olej. Coś tam ciekło i wcześniej, ale było przez nas wszystkich lekceważone. Tu na kamykach okazało się, że jest to poważniejsze i trzeba to zrobić. http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...0/IMG_0813.JPG http://lh3.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...0/IMG_0816.JPG http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...0/IMG_0828.JPG http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...0/IMG_0832.JPG http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...2/IMG_0833.JPG W Zagorze trafiliśmy już na siestę. Maniana, nikt się nie spieszy. Chłopaki znaleźli jakąś używaną zębatkę, niewiele lepsza od tej, którą mają. Jedziemy do Gordito, Pekaes i Jarek zabierają się za demontaż zbiorniczka. Reszta jedzie do pobliskiej knajpy coś zjeść. Nic się nie dzieje. Czas skracamy sobie obserwując jak słońce przemieszcza się po niebie. Zagora to już południe, na ulicach jest bardziej konserwatywnie niż na północy. Czadory, długie suknie itd. I nagle ona! Krótka sukienka, odkryte ramiona, długie włosy. No i ładna. Oczywiście Polka. Próbując ocenić swoje szanse spojrzałem na faceta, który jej towarzyszył. Mały jakiś. I jaki podobny do Marka Dąbrowskiego, a ten drugi z lewej do Kuby Przygońskiego. I jeszcze ta koszulka Verva... Ponieważ ściganie na motocyklach mnie nie pasjonuje bardziej zainteresowałem się panią Martą, a moi koledzy w tym czasie robili za fanklub Orlen Teamu. Team sympatyczny, dał nam wskazówkę jak zdobyć zębatkę do KTMa. http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...0/PA160082.JPG http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...0/PA160078.JPG Ot pojechaliśmy na rajdowy parking i od mechanika dostaliśmy zębatkę „dla pana Marka”. Namawiałem jeszcze by podjechać pod inne stanowiska i wyżebrać trochę części „dla pana Cyrila” i „dla pana Comy”, ale ostatecznie poprzestaliśmy na ww zębatce, która rokowała, że KTM pojawi się z własnym napędem w Maladze. Zapomniałem napisać, że olejowy zbiorniczek TTR został pospawany. No więc został i mogliśmy wyruszyć na pistę. Jazdy to za dużo nam nie zostało – ze 3 godziny. Perspektywa noclegu na pustyni ucieszyła mnie bardzo, czułem że w tej Zagorze obrastam już mchem. |
1 Załącznik(ów)
Leon Zawodowiec :D podczas wyrywania chudej laski Dąbrowskiego :)
|
Brzuch wciągnięty, uśmiech łobuza, apaszka ala Holoubek, wojskowe bryczesy...no no :)
Ale jest pełen kultury bo ręce trzyma na swojej dupie :) |
...tylko do foty. Dlatego ten miły uśmiech nie zdążył zniknąć z ust panny Marty :D
|
Cytat:
|
Jako typowy Ucki ćwok powiem tylko - fajne cycki. Takie jak lubię, czyli niewiele większe od Samborowych (czywiście Samborowe mnie nie interesują, żeby nie było gupich docinków ).
Sambor, młodzieńcze, wreszcie zacząłeś pisać z jajem. Czyżby czasozakrzywiacz ? Fraza o tym, żeby Puszek odszedł bardzo szybko, wywołała nawet cień uśmiechu na mem smutnem obliczu:Thumbs_Up: |
Cytat:
Drogi Lewarze, Kiedyś pisałem i mi za to płacili później pisałem, bo mi za to płacili później nie pisałem, bo uznałem że płacą za mało teraz zaś piszę, bo lubię Czyli gramofon, czy jakoś tak... Tak jak Ty łódzkie kotły potrafisz rozżarzyć do czerwoności lub trzymać ledwie ciepłe, tak i ja potrafię napisać z jajem i bez jaj. Zależy jak mi się chce. Ostatnio zaś mi się chce czego i Tobie życzę ;) |
W moim wieku to może i się czasami zachce ale nie zawsze już moszna.
A co do pisania to mogę ale mi się nie chce. I nie wariujmy w temacie tych rozźarzonych ( k...wa jakie trudne słowo ) kotłów bo chociaż siedzę tu ponad ćwierć wieku to dalej nie ogarniam tych wszystkich jebanych rurek, zaworów, kabli i całego tego badziewia i jak na pasku w TVN 24 przeczytasz o spektakularnym blackoucie w Mieście Co Kiedyś Było Włókniarzy to wiedz, że tą piękną katastrofę uczyniłem ja - Lewar. |
Już ja swoje wiem co wy tam robicie...
<object width="480" height="385"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/uaaU79lNab4?fs=1&hl=pl_PL"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/uaaU79lNab4?fs=1&hl=pl_PL" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="480" height="385"></embed></object> |
Cytat:
Znakomita relacja....ale to nie nowina, Sambor jest klasą samą w sobie :) Pozdrawiam |
Sambor, jakie masz buty? Motocyklowe oczywiscie na tych fotkach.
|
Cytat:
http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...0/IMG_0833.JPG |
Fajne ta,.. hm te no... buty
|
Cytat:
|
:haha2::haha2: PIĘKNE te ,,quadowe Formy''
Cytat:
|
Panowi wy naprawdę widzicie na tym zdjęciu tylko buty ?
Komu jeszcze się bardziej podobają nogi z butami... |
za chude.....no ale możnaby sie blizej im przyglądnąć
zeby nie było OT: Sambor daj jakiś odcinek tej forumonoweli bo ........ |
Kompromis oczywiście, ale raczej w złą stronę.
W złą stronę oczywiście skierowane są buty i nogi. To widać! http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...0/IMG_0833.JPG[/QUOTE] |
A ja myślałem,że to pustynia oddziela chłopców od mężczyzn a wychodzi na to,że "chłopcy" robią sobie zdjęcia ze swoimi idolami a mężczyźni z ich dziewczynami...:)
Sambor a Tobie przypadkiem rąk z tyłu nie związali? |
Cytat:
|
Do kalendarza 2011 sie nada :D
|
Wydostaliśmy się z Zagory jak zwykle, to znaczy kłócąc się z Puszkiem którędy jechać. Ostatecznie pojechaliśmy też jak zwykle – tak jak chciał on, a nie tak jak chciałem ja. Nie chciałem tak jak on, bowiem była to droga, którą do Zagory przyjechałem z Szatanem i Pekaesem. No ale niech tam mu piachy lekkie będą...
http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...0/IMG_0840.JPG http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...0/IMG_0844.JPG http://lh3.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...0/IMG_0845.JPG http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...0/IMG_0860.JPG http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...0/IMG_0843.JPG http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...0/IMG_0870.JPG Kurzyliśmy niemiłosiernie jadąc czymś co niedługo będzie asfaltem. Jakieś ciężkie maszyny były już w tym miejscu i zostawiły trochę sztucznych przeszkód. Jedna z nich była szczególnie zdradliwa, spory najazd i... takie spore jebudu w dół. Nie bardzo wiem czemu nie przeleciałem nad kierownicą, ale i tak myślę, że Red Bulle X-fighters super szoł się chowają. Od 8 lipca nie palę, więc zatrzymałem się i nie bardzo wiedziałem co ze sobą zrobić, by się uspokoić. Jeszcze nogi dygotały mi z wrażenia, gdy dźwięk Arrowa zwiastował zbliżającego się Puszkolota. Nazwa pasuje do tej pary. Wiało od południa. Chmura kurzu, która wzbiła się na Saharze 3 sekundy później musiała dolecieć do Europy. Było dla mnie oczywiste, że Puszek musiał się co najmniej zabić przy tym upadku. Wyjście z progu nawet niezłe, ale lot jakiś taki niespokojny, a lądowanie zupełna tragedia, bez telemarku, na jedno koło i na ryj... Człowiek-kulka podniósł się jednak, lekko otrzepał z pustynnego kurzu, podniósł kask i zawołał: dzidaaaaa... Wypchnęliśmy razem afrykę z krateru, który zrobiła i pojechał dalej. Stałem jeszcze chwilę z szeroko otwartą gębą nie wierząc w to co się stało. W końcu podpiąłem się do camelbaga i ruszyłem za nim. http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMG_0198.JPG http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMG_0199.JPG http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMG_0207.JPG http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...0/IMG_0872.JPG Puszek mnie podwiózł. Wiedziałem kiedy wysiąść... http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...0/IMG_0874.JPG 7(!) sekund później... http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMGP0307.JPG http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...0/IMG_0882.JPG http://lh3.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...2/IMG_0883.JPG Zrobiło się jakoś mocno pod górkę i megakamieniście. Dla tych co potrafią jeździć droga stała się bardziej techniczna, a dla tych co nie umieją bardziej przej... Na pustyni jak na pustyni, kiepsko z dobrą miejscówką pod namiot. Chciałoby się nocleg nad rzeczką, z trawką i pod drzewkiem. Znaleźliśmy pod skałą, na piachu i przy drodze. Na pocieszenie przy studni. Było jednak pięknie, bo dzięki skale nie wiało, dzięki temu że był piach to było miękko, a że przy drodze to nic nie szkodzi, bo i tak nikogo nie uświadczyliśmy do rana. Siedzieliśmy na materacach dopijając ostatnie resztki płynów rozweselających i wspomagając się paliwem, dzięki którym mieszkańcy północnej Afryki potrafią się bawić całą noc bez alkoholu. Nasze „normalne” herbaty smakowały bosko po przesłodzonych miętowych wywarach z Zagory. Niebo waliło się nam na głowy i próbowaliśmy nadążyć z wymyślaniem marzeń przed kolejną spadającą gwiazdą. I nawet jeśli w październiku gwiazdy nie spadają, to nam na tym saharyjskim niebie spadały jedna za drugą, i nie jest ważne czy były prawdziwe czy też widzieliśmy je dzięki przestrzeniozakrzywiaczom. Marzenia były prawdziwe i mają się spełnić! http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...2/DSC01292.JPG http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/DSC01294.JPG http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMG_0237.JPG http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/DSC01299.JPG http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/DSC01303.JPG http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/DSC01304.JPG http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/DSC01308.JPG http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/DSC01309.JPG http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMG_0220.JPG http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMG_0241.JPG Nie lubię się rano spieszyć, ale jeszcze bardziej nie lubię być ostatni. Zauważyłem że to dość powszechne zjawisko wśród motocyklistów. Na szczęście zawsze na wyjeździe znajdzie się ktoś kto codziennie jest ostatni. Był więc tego poranka czas na saharyjską kąpiel przy studni, na mycie zębów, a nawet na założenie zębatki jakiegoś Czachora na KTM Marka. Poza tym oszacowaliśmy nasze fizyczne straty. W konkurencji na największego siniaka wygrałem! Mój był większy i świeższy od Markowego, w konkurencji na opuchliznę Zbychu nie miał sobie równych! http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMG_0243.JPG http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...0/IMG_0914.JPG http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMG_0253.JPG http://lh3.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...0/IMG_0896.JPG http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...0/IMG_0915.JPG Gali ruszył pierwszy, miał oczywiście na pokładzie Asię, droga nie była szczególnie trudna, ale jak się jedzie z pasażerem i dwoma kuframi i wieeelką torbą to się robi trochę trudniejsza. Swoją drogą - co roku jeżdżę z mniejszym bagażem. Czy to będzie postępowało bez końca? Coraz trudniej mi sobie wyobrazić trasę, w którą bym się wybrał z dwoma kuframi po bokach. Oczywiście mam na myśli jazdę bez pasażera. Tłukliśmy się parę godzin przez tą pustynię i nic wielkiego się nie działo, droga ładna, niespecjalnie trudna. http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMG_0257.JPG http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMG_0266.JPG Dojechaliśmy w końcu do urokliwego miejsca, jakiejś wiochy położonej nad kamienną rzeką, w której być może czasem bywa woda. Wyglądało to wszystko małomarokańsko i bardziejafrykańsko. Maroko nie jest bowiem miejscem, które jest Afryką z pocztówek. Dzikich zwierząt tu mało. Jest tu trochę słoni, żyraf, lwów, lampartów i innych afrykańskich atrakcji, ale wszystkie mieszkają w zoo. Wyglądało więc na to, że jesteśmy najdzikszymi wolnymi stworzeniami w okolicy. Daliśmy temu wyraz oddalając się tumanie kurzu w kierunku nieodległego już asfaltu przy Tazzarine. http://lh3.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...0/IMG_0920.JPG To nie była najlepsza miejscówka na obiad, choć knajpa wyglądała porządnie. Zbliżało się południe, a do Alnif - naszego dzisiejszego celu pozostało 70 kilometrów. Oczywiście asfaltem, my bowiem planowaliśmy drogę dłuższą i pustynną. W nocy uknuł mi się jednak w głowie chytry plan i postanowiłem wcielić go w życie dzieląc grupę. Powiedziałem, że do Alnif jest godzinka asfaltem i jak ktoś chce to może jechać tą drogą. Chciał Artek, ale cała reszta postanowiła pojechać offem. Było więc dokładnie jak zaplanowałem! Ponieważ to Afryka, nie można jeździć samemu etc zadeklarowałem, że pojadę z Artkiem. Szatan ma wbite waypointy i poprowadzi resztę ekipy przez pustynię do Alnif. Franz coś chytrze wyczuł i podpiął się do nas, pomachaliśmy kolegom i pojechaliśmy w przeciwne strony. W Tazzarine pożegnaliśmy Jarka i Asię, my bowiem się kierowaliśmy w stronę wąwozów Dades i Todra, w których oni już byli kilka dni temu razem z Jackiem i Magdą. Pojechali w wysoki Atlas w okolice Toubkala. Dojechaliśmy do Alnif w godzinkę. Pamiętałem ten hotel z poprzedniej wycieczki. Szybko ustaliliśmy cenę, wieczorne menu, ustaliliśmy też, że będzie piwo i znajdzie się butelka whisky. Jak doszliśmy do tego, że chcemy wstawić motocykle do recepcji facet sobie przypomniał nas sprzed pięciu lat i wszystko poszło gładko. http://lh3.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...0/PA170091.JPG Wokół Alnif jest wiele fajnych miejscówek dla takich motocykli jak nasze. Wiele z nich opisał Chris Scott w Morocco Overland. Czasem z nim koresponduję i kilka razy podpuszczał mnie na drogę MH5, uważa ją za najtrudniejszą w okolicy i wartą spróbowania. Uważałem, że głupotą będzie pchanie się tam z ekipą, która jest dość zróżnicowana pod względem umiejętności. Udało się jednak sprokurować okazję, by się temu przyjrzeć na spokojnie i bez bagażu. Zostawiliśmy Artura w hotelu i pogoniliśmy z Frankiem w góry. MH5 było kiedyś skrótem prowadzącym z Alnif do Ikniouen i dalej do Boumalne de Dades, przed dwoma laty drogę poprawiono, ominięto najtrudniejszą partię prowadząc równoległą drogę, którą Scott opisał jako MH10. http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...0/PA170095.JPG http://lh3.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...0/PA170096.JPG http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TO...0/PA170098.JPG Nie mieliśmy GPS ani mapy, wcześniej jednak na nią spojrzałem i wiedziałem, że nie możemy się pomylić. Góry wokół były wysokie, a w nich trudno o pomyłkę. Na wszelki wypadek wrzuciłem jednak do plecaka telefon satelitarny. Zatankowani pod korek zjechaliśmy na o pistę. Miałem w tym roku kilka dni na motocyklu wartych wspominek na starość. Obok tych najbardziej tragicznych, pamiętać będę również i te, które na pewno zaliczę do najlepszych w moim enduro życiu. Jeden z nich to właśnie owe marokańskie popołudnie z Frankiem. http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/DSC01323.JPG http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/DSC01332.JPG http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/DSC01334.JPG Mijamy jedną wiochę, drugą, droga wspina się coraz wyżej, ale nie ma żadnych specjalnych trudności. Jedziemy dynamicznie, szybko, bez nadmiernego ryzyka, ale bliżej naszych możliwości niż kiedykolwiek podczas tej wycieczki. Ja z lewej, Franz tuż obok, półtora metra ode mnie. Ani ja nie uciekam, ani mnie on nie goni. Mam wrażenie, że stanowimy jakąś całość, jeden pojazd. Frankowy trampek i moja babcia, może istotnie różnią się wyglądem, ale są w podobny sposób modyfikowane. Podobna idea nam przyświecała i może dlatego jedzie nam się tak dobrze razem. http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/DSC01345.JPG http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/DSC01350.JPG http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/DSC01356.JPG http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/DSC01360.JPG http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/DSC01367.JPG Zatrzymujemy się po godzinie przy jakimś rozjeździe, domyślam się że tu właśnie rozchodzi się MH5 i MH10. Jedziemy tą łatwiejszą, by móc ocenić jej przydatność do jutrzejszej wycieczki. Coraz wyżej i wyżej, aż pod 2 tysiące metrów. Widoków opisywał nie będę, od tego są zdjęcia. Żałuję, że tak niedoskonałe, nie są w stanie oddać tego co słońce i góry wyprawiały tego popołudnia i wieczora. Wspinamy się na kolejne przełęcze, coraz dalej i dalej. Do zachodu pozostała jeszcze godzinka, czas zawracać. I tak kończyć będziemy po ciemku. Jazda nocą nie należy do moich ulubionych, zwłaszcza po szutrowych górskich drogach. Jeden prawy zakręt zaskakuje mnie szczególnie; nie wiem jak to się stało, że zostałem na drodze. Wiem jednak, że można się spocić w ciągu dwóch sekund. Do hotelu docieramy ze 2 godziny po zachodzie. Jest Artek i... Zbyszek. Reszty nie ma. Chłopcy się gdzieś posprzeczali o trasę. Zbyszek przyjechał sam, o reszcie nie ma wieści. W dość ponurych nastrojach jemy kolację, gdy nadjeżdża reszta. Pekaes klnie jak szewc, jego Afryka jest bez szyby. Chłopcy pokonywali rzekę, tyle że według Pekaesa wzdłuż a nie w poprzek. No i był jakiś niski lot i kolanami zdjął szybkę. Później Puszek złapał gumę i tak zeszło do nocy... A miało być 150 kilometrów i 3-4 godziny. Jemy, pijemy, śmiejemy się. Jutro kończymy z pustyniami i jedziemy w góry... |
mistrzostwo:D błagam o wiecej:)
|
Cytat:
|
Sambor padam na kolana...
|
Rzeczywiście niepotrzebnie zaczynałem swój wątek :vis: niepotrzebnie przeniosłem swoje wpisy , pozostaje mi tylko czytać i ewentualnie rozpoznawać miejsca które zdarzyło się nam przetrzeć za wami. Od siebie mogę tylko dodać, że ta droga w budowie to niezły horror , jadąc nią z fracuzami wyprzedziliśmy grupę quadów . Ci poprosili przez CB aby im ustąpić drogi bo będą jechać szybko , prowadzący Jean grzecznie ustąpił im drogi , po czym odczekawszy aż kurz z lekka opadnie ruszyliśmy francuskim tempem . Jechałem jako trzeci i dwójkę prowadzącą miałem daleko przed sobą a na liczniku w granicach 100 . Po pewnym czasie dojechałem do 2 quadów jadących w granicach 90 i przez kilka minut zastanawiałem się jak ich wyprzedzić bo przez tuman kurzu nic nie było widać . Chłopaki pewnie też nie czuli się komfortowo mając za plecami 2 tonowy samochód i w pewnym momencie zwolnili i dali wolną drogę . Pozostała jeszcze jedna chmura kurzu oddzielająca mnie od czoła peletonu . Ten zawodnik był lepszy nie dosyć że miejscami grzał ponad 100 to jeszcze spod opon rzucał kamieniami wielkości pięści. Przepychanka trwała według mnie wieczność w końcu na odpowiednim według mojego rozpoznania miejscu udało się go wyprzedzić , ale wymagało to znacznego zwiększenia prędkości bo zawodnik do końca nie odpuszczał , a ja widząc fruwające kamienie zastanawiałem się czy któryś mnie trafi . Udało się wyjść bez szwanku tylko po to aby chwilę później zjechać na boczną pistę prowadzącą przez góry do Quarzazate. Co do drogi MH5 to jej kawałek od Boumalne du Dades do skrzyżowania z MH4 w kierunku Tizz n Tazazaert to jest asfalt .MH4 do przełęczy to dla motocykla przyjemna pista natomiast za przełęczą zaczynają się schody , tam się dowiedziałem się że straciłem bezpowrotnie górne mocowanie tylnego amortyzatora.
PozdrawiaM |
Sambor, pisz, pisz...to jak dobry serial sensacyjny, z niecierpliwością czekam na następne odcinki. :D
|
Sensacje to będą jak koledzy z którymi byłem zaczną opisywać jak oni to widzieli ;)
A serial jak serial, ma emisje co jakiś czas. Póki jest oglądalność to będzie emisja, a jak nie to spadnie z anteny. |
Teraz najprzyjemniejsza część jazdy -( potrafiąca obnażyć mniej lub bardziej boleśnie braki w technice dzidowania )
- MH5 :D dzidaaaaa... |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:36. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.