Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   Będzie fajnie....czyli jak skopiemy niedźwidziom dupsko!! [2008] (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=992)

pałeł 22.12.2008 16:16

pełen szacun :bow::bow::bow::bow:

JareG 22.12.2008 16:16

Cytat:

Napisał Robert Movistar (Post 36421)
Dzień 29. Rzeźnia. Przejechane 37km. Od mostu z ochroną do Issy.
(..)
Nikt nas nie znał, a dał jedzenie, przenocował, załatwił pociąg za który grosza nie zapłaciliśmy.

Szkoda, ze Rosja od wiekow ma pecha do wladz.. wyglada na to, ze zwykli ludzie sa tam OK :)

A relacja jak zwykle - rewelacja :Thumbs_Up:

Gradient 22.12.2008 16:29

Czytam z wypiekami na twarzy. Rzeźnia jak nic. Gratuluję wam,że żyjecie.:brawo::brawo::brawo::Thumbs_Up:

Mor,mor,mor...:)

Robert Movistar 22.12.2008 16:43

Cytat:

Napisał giziu (Post 36425)
Aż trudno uwieżyć, że ruskie takie gościnni są.
Relacja pełna tragizmu :)

Giziu, na pewno są miejsca i ludzie od których lepiej trzymać się z daleka, ale Ci z którymi mieliśmy do czynienia, to naprawdę fantastyczni ludzie. Nigdy, ale to nigdy nie spotkaliśmy się z jakąkolwiek agresją, czy chamstwem. Zawsze mili i pomocni (może po za jednym typem z dworca kolejowego w Irkucku :)).
Można ewentualnie pominąć milicjantów czy służby mundurowe (ale jak załatwialiśmy na tamożni w Irkucku "wriemiennyj wwóz" żadnych problemów nie było, pomagali jak mogli).
Choć jak życie wskazuje można też przejechać całą Rosję i nie zapłacić żadnej łapówki, kwestia z jakim się jedzie nastawieniem i jakim się jest człowiekiem. Wszystko co robili, robili bezinteresownie. Nigdy nic nie chcieli w zamian. Naprawdę można się było czuć bezpiecznie. Większość z nich pewnie nigdy nie widziała obcokrajowca, tym bardziej z nim nie rozmawiała. Ludzie ciekawi świata i wcale nie zaściankowi jak nam się wydaje.
Dobra, nasze grono to motocykliści, więc pewnie większość z nas pomogłaby obcemu motocykliście. Ale tam to nie ma żadnego znaczenia.
Co mogę powiedzieć, to że Rosja to przezajebisty kraj!

puszek 22.12.2008 18:00

Niesamowite jest to ,ze sa jeszcze tacy ludzie...Nie zniszczeni przez industrializacje... Oni tam musza sobie pomagać, bo to nie jednokrotnie ratuje zycie.... Dlatego dla nich to zachowanie jest czyms naturalnym... To nie tylko na innostranców nastawienie..
Smutne ,ze u nas to juz minęło...Ya prawdziwie polska goscinnośc..możemy jej poszukac na wschodzie teraz. Ale jak sobie przypomne Bieszczady sprzed 30 lat czy Beskidy to było podobnie....Cywilizacja zachodnioeuropejska napełnia nam kieszenie , niestety drenuje mózgi .
Mowvistar ... dzięki panie Szklarski....

kudlacz 22.12.2008 18:13

A gdybyście mieli jechać jeszcze raz to zmienilibyście sprzęty na jakieś inne?

Robert Movistar 22.12.2008 19:09

Cytat:

Napisał kudlacz (Post 36435)
A gdybyście mieli jechać jeszcze raz to zmienilibyście sprzęty na jakieś inne?

To zależy jakimi drogami i gdzie miałbym się poruszcać. Jeśli głównymi, AT jest idealna, jeśli jakieś zadupie z nie wiadomą drogą tak jak BAM, to napewno coś lżejszego.
Przebieg rzędu 20 - 30 km dziennie, to nie efekt spania do 12 i kończenia jazdy o 15. Więcej napewno z buta byśmy zrobili. Taki przebieg to efekt pchania, ciągania, podnoszenia, wleczenia, wypychania, odkopywania, wyławiania, i utrzymywania grubo ponad 260 kg na właściwym torze jazdy z prędkością 5 km/ h. Daje to w dupę i to strasznie.
Najlepszym wyjściem na sam BAM byłaby jakaś 250 cm, co by mogło przejechać bez tankowania jakieś 150 km, do tego karnister 10 litrów i można śmigać aż miło. Ale jak wyjedziesz na federalkę to się zamęczysz.
Jak to w życiu bywa, nie ma złotego środka.

kudlacz 22.12.2008 20:29

Cytat:

Napisał Robert Movistar (Post 36440)
To zależy jakimi drogami i gdzie miałbym się poruszcać. Jeśli głównymi, AT jest idealna, jeśli jakieś zadupie z nie wiadomą drogą tak jak BAM, to napewno coś lżejszego.
Przebieg rzędu 20 - 30 km dziennie, to nie efekt spania do 12 i kończenia jazdy o 15. Więcej napewno z buta byśmy zrobili. Taki przebieg to efekt pchania, ciągania, podnoszenia, wleczenia, wypychania, odkopywania, wyławiania, i utrzymywania grubo ponad 260 kg na właściwym torze jazdy z prędkością 5 km/ h. Daje to w dupę i to strasznie.
Najlepszym wyjściem na sam BAM byłaby jakaś 250 cm, co by mogło przejechać bez tankowania jakieś 150 km, do tego karnister 10 litrów i można śmigać aż miło. Ale jak wyjedziesz na federalkę to się zamęczysz.
Jak to w życiu bywa, nie ma złotego środka.

Tak też myślałem.....ale i wolałem się upewnić.

Robert Movistar 23.12.2008 13:29

Dzień 30. Fiewralsk. Przejechane 570km.

Rano o 6 meldujemy się na stacji w Fiewralsku. Pan kolejarz był tak miły że podjechał pod drugą bocznicę, co byśmy mieli lepszą możliwość zjazdu z platformy. Pierwszą rzeczą, jaką musimy zrobić, to zatankować. Jeśli będzie woda na stacji, to umyć zaciski hamulcowe co by dojść do klocków. Miasto opuszczamy piorunem, kierując się na Wiedenowka. Na wylocie tankujemy pytając panią o wodę do mycia. Na co odpowiada, że 5 km stąd jest rzeka z dobrym zjazdem. Na słowo rzeka widzę jak Izi leci do baby z łapami i pianą na gębie. Widać nie ma miłych wspomnień. Faktycznie po 5 km, most o dziwo przejezdny i zjazd w stronę rzeki. Bierzemy leżąc puste plastikowe butelki, napełniamy wodą i myjemy. Klocki z przodu są na wykończeniu, tyłu już dawno nie ma. Na przód ma iść nówka komplet, a na tył lekko zużyte. Izi wymienił u siebie bez problemu, wszystkie śruby odkręcił. W mojej tylko wymieniliśmy jeden komplet z przodu, drugiego zacisku nie dało się odkręcić, gdyż obrobiła się śruba. Jak ruszyliśmy, pech chciał, że nowe klocki działały ale na tarczy która była jak się okazało krzywa. Hamowało się do dupy. Plan taki, żeby zakupić płyn hamulcowy, odkręcić przewód hamulcowy z zacisku tarczy, na której nie było klocków, odpowietrzyć i jakoś do przodu. Tak zrobiliśmy. Wracałem z hamulcem na jednej krzywej traczy, tyłu używałem sporadycznie, wiedząc, że na długo nie wystarczy. Zaczęło dość mocno padać, więc kondony nieodzowne. Droga to znana nam grawiejka z mnóstwem kałuż. Można spokojnie jechać 110 – 120 km/h. W końcu dojeżdżamy do krzyżówki, gdzie wbijamy się na federalkę, kierunek Czita!


Zaczął się asfalt, piękny i równy. Zatrzymujemy się pod barem, żeby wciągnąć coś ciepłego. Na parkingu stoi mnóstwo „pieregończyków”, wynajętych kierowców, którzy jadą z Władywostoku do Czity, Ulan Ude czy Irkucka samochodami na handel, które przypłynęły z Japonii. Od tej pory będą nam towarzyszyć prawie do Krasnojarska. Pytamy jednego z nich jak wygląda droga, na co odpowiada że na przemian co 40 km będzie grawiejka na zmianę z asfaltem. Tak też było. Sucha grawiejka, to kurz, mokra, więc było błoto.


Nie przejechaliśmy 10 km, kiedy z przeciwka nadjeżdża motocykl. Było to BMW 650 GS, z Kanadyjczykiem na pokładzie. Kierował się do Władywostoku i na statek, którym chce dopłynąć do domu. Koleś jest od 3 lat w podróży. Niestety musi ją kończyć, gdyż jak nam zakomunikował, żona się już stęskniła. Kiedy zatrzymujemy się na tankowanie, podjeżdża jeden z pieregończyków, i prosi żebyśmy przy wyprzedzaniu odjeżdżali trochę dalej, gdyż walimy im kamieniami po autach. Większość aut, którymi się poruszają, są oklejone specjalną taśma, żeby nie uszkodzić lakieru. Niektórzy z nich ciągną na krótkim sztywnym holu kolejną osobówkę w której nikogo nie ma. Pomiędzy holującym pojazdem a holowanym jest włożona dykta, żeby kamienie spod kół nie tłukły lakieru. Owszem, może i lakier będzie w nie złym stanie, natomiast zawieszenie po takiej jeździe dostaje nie źle w dupę.
Tak czy siak dojeżdżamy do Magadaczi.


W 2005 roku kiedy Izi jechał z Władywostoku spał u jednego dziadka. Postanowiliśmy go odwiedzić, a przy okazji przenocować. Izi trafił na miejsce bez problemu. Niestety sąsiad dziadka nas poinformował, że dom został sprzedany, a właściciel przeprowadził się do córki., która mieszka w Czicie. Cóż, zostaliśmy bez noclegu, ale pytamy gościa czy nie dałoby rady się gdzieś przespać. Każe nam jechać za nim. Dojechaliśmy do budynku jakiejś firmy, która zajmuje się remontem i obsługą kolei. Dostaliśmy do swojej dyspozycji salę wykładową. Na stole, który stał na podeście zrobiliśmy knajpę, a niżej legowisko. Była woda, było ciepło, co więcej trzeba? Idziemy spać.


Izi 23.12.2008 13:35

Cytat:

Napisał Robert Movistar (Post 36440)
To zależy jakimi drogami i gdzie miałbym się poruszcać. Jeśli głównymi, AT jest idealna, jeśli jakieś zadupie z nie wiadomą drogą tak jak BAM, to napewno coś lżejszego.
Przebieg rzędu 20 - 30 km dziennie, to nie efekt spania do 12 i kończenia jazdy o 15. Więcej napewno z buta byśmy zrobili. Taki przebieg to efekt pchania, ciągania, podnoszenia, wleczenia, wypychania, odkopywania, wyławiania, i utrzymywania grubo ponad 260 kg na właściwym torze jazdy z prędkością 5 km/ h. Daje to w dupę i to strasznie.
Najlepszym wyjściem na sam BAM byłaby jakaś 250 cm, co by mogło przejechać bez tankowania jakieś 150 km, do tego karnister 10 litrów i można śmigać aż miło. Ale jak wyjedziesz na federalkę to się zamęczysz.
Jak to w życiu bywa, nie ma złotego środka.

tak w ogóle gościu to może się pochwalisz jak po powrocie wyglądałeś :) jakbyś miał 18 lat, chodzi mi o wymiary zewnętrzne, i pierwsze co zrobiłeś to zakupy ciuchów w hipermarkecie, bo wszystkie ciuchy stare z Ciebie spadały i jak worki wyglądały :) :) :)
a tak po prawdzie to NIE POLECAM TEJ TRASY NIKOMU, chyba że wrogowi
pierwsze co po wydostaniu z tej trasy z Robertem sobie przysięgliśmy to, to że tam już nie wrócimy za żadne skarby
można się tam wybrać, ale motocykle lżejsze 125-250 ccm, większa ekipa min.4 osoby, i trochę kondychy też się przyda a szaleństwa w oczach to podstawa
generalnie nasz dzień wyglądał mniej więcej tak, pobudka 6-6,30 śniadanie szybkie,pakowanie i o 7-7.30 start, jazda do zmroku, żadnych zaplanowanych obiadów, deserków, odpoczynków tylko walka z żywiołem,(przerwy same się robiły, a to rzeka, a to coś utopiliśmy, a to przemarsz wojsk) do 12 przeważnie mieliśmy wypite wszystkie zapasy wody i napojów, i musieliśmy czerpać wodę ze strumieni, jedzenie wieczorem jak się ściemniło i chciało się nam jeszcze coś robić, RAZ na trasie użyliśmy kuchenki na gaz (to już Robert opisał wyżej, jak gotowaliśmy wodę z czymś w środku)


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:58.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.