![]() |
Pisz a może i nam się uda wyrwać z codziennego kieratu.
|
1 Załącznik(ów)
Cytat:
|
5 Załącznik(ów)
"Nie o zemstę, lecz o pamięć wołają ofiary"
Załącznik 108287 Spojrzałem dzisiaj wieczorem na pas zimnej mgły unoszącej się nad okoliczną doliną łąk i uświadomiłem sobie, że dziś dzień świętej Anny. A jak wspominała moja Babcia- âod świętej Anki zimne wieczory i ranki... Załącznik 108285 Buszując na Wołyniu w okolicach Krzemieńca, nie mogłem sobie odmówić przyjemności i zajechaliśmy do żródeł św.Anny do Onyszkowiec. Miejsce urocze, chętnie odwiedzane dla kąpieli leczących duszę i ciało. Wywierzyska są widoczne pod cerkwią i zawierają duże ilości srebra i krzemu Z racji uzdrowień bezpłodności widać żarliwie modlące się kobiety przyjeżdżające z całej UA i nie tylko. Załącznik 108286 Oczyszczająca kąpiel jest sporym wyzwaniem, bo temperatura wody to tylko 4 stopnie tak latem jak zimą. Nieobce mi są zimowe kąpiele w przeręblu, ale wejście przy trzydziestu kilku do 4 to mocne przeżycie. Zwyczajowo trzykrotnie zanurzamy się razem z głową i... pozostaje wierzyć, że to pomoże na nasze bolączki. Po kąpieli zakonnice oferują herbatę, pierniki... Załącznik 108288 Załącznik 108289 Rześka kąpiel odmłodziła nas z lekka i świeże rżysko pod cerkwią wykorzystaliśmy na małe dzidowanko. To był miły przerywnik w naszej wędrówce. |
7 Załącznik(ów)
Moje opowiadanie dla łatwiejszego zrozumienia będzie według chronologii wydarzeń historycznych. Jechaliśmy według ustalonego wcześniej planu miejsc, niejako zbierając po drodze wszystko to, co założyliśmy.
Załącznik 108372 Za to wybór dróg był spontaniczny. W większości zły ich stan, jakoś tak uzupełniał klimat zapomnianych miejsc. Jednocześnie chyba jak nigdy, uświadomiłem sobie wielkość wołyńskiej przestrzeni, co przy zróżnicowanym terenie potęgowało izolację dawnych wsi i osiedli. Poruszając się pomiędzy nimi najkrótszą możliwą drogą, ulegaliśmy wrażeniu, że są to realne, stare drogi od ludzi do ludzi z czasów konia i furmanki. Napotykane stawy i brody służyły zapewne jako wodopoje, a ocienione leśne dukty dawały wytchnienie tak koniom, jak podróżnym. Upał dawał się we znaki. Kwas chlebowy z beczki najlepiej schładzał i nawadniał. Czego chcieć więcej w naszej drodze? Obecność Renanta gwarantowała pełnię odbioru. Ma wyobraźnię przestrzenną i czasową tak potrzebną do głębokich przeżyć naszej podróży. Ma cierpliwoć w szukaniu zatartych przez czas śladów, nie złości się gdy droga prowadzi donikąd i bezdroże wyrzuca gdzieś w nieoczekiwanym miejscu. Wycieczka sama w sobie nie gwarantowała przygód- musieliśmy na nie zapracować każdym kilometrem. Załącznik 108373 1. Włodzimierec to początek mojej narracji. Jesienią 1942 po kongresie OUN i podstępnym zwycięstwie „gorącej krwi” czyli frakcji baderowskiej- maski opadły i zapadła uchwała ”W związku z sukcesami bolszewików należy przyspieszyć likwidację Polaków, w pień wycinać, czysto polskie wsie palić”. Były do tego siły i środki: następowały masowe dezercje całych uzbrojonych oddziałów ukraińskich w służbie Niemiec. Również te szkolone do eksterminacji Żydów spełniły swoje zadanie. Po gwałtownej reakcji Niemców na próbę ogłoszenia ukraińskiego państwa ze stolicą we Lwowie i utratę zaufania entuzjazm współpracy ostygł, choć romans trwał nadal w ramach SS Galizien. W miarę narastających porażek Niemców w Rosji, skrajni nacjonaliści spod znaku tryzuba zaczęli szukać nowej narracji w historii. Wbrew faktom ogłosili światu walkę z hitlerowskim najeźdźcą i potrzebowali dowodów. Jednym z nich jest napad pierwszego oddziału UPA na posterunek żandarmerii we Włodzimiercu. Jak głosi napis na pomniku „pierwszy bój UPA” z niemieckim garnizonem. Data 7/8 luty 1943jest ważna, bo od tej pory odpowiedzialność za mordercze działania dotyczy strukturalnych sił zbrojnych UPA, oficjalnej armii powołanego państwa. Załącznik 108374 Zachowany budynek „garnizonu” i tablicy upamiętniającej: rzekomych 63 zabitych i kilkunastu rannych Niemców. 51.420083, 26.140028 W rzeczywistości zabito jednego Niemca i trzech Kozaków a sześciu wzięto do niewoli. Dowódcą owego bohaterskiego oddziału był Hryhorij Perehijniak- " Korobka”, przesiąkniety banderyzmem u samego źródła - wyrok za morderstwo polskiego sołtysa odsiadywał w jednej celi ze Stefanem Banderą skazanym za zabójstwo polskiego ministra spraw zagranicznych Pierackiego. Załącznik 108375 2. Parośla i mord na jej mieszkańcach nastąpił nazajutrz po bitwie we Włodzimiercu, 9lutego 1943. Odległość to ok dwadzieścia km. 51.330519, 26.206064 To początek krwawego szlaku sotni Korobki i początek „Rzezi Wołyńskiej”, zaklasyfikowanej jako ludobójstwo ze szczególnym okrucieństwem „Genocide atrox”. Ok 150 mieszkańców Parośli zarąbano siekierami. Wraz z nimi owych 6 Kozaków wziętych do niewoli. Przebieg wydarzeń znamy z relacji okaleczonych ocalałych Polaków jak i Żydów przechowywanych pod podłogą jednego z gospodarstw. Zachowanie mieszkańców Parośli zdradza niedowierzanie w możliwy czarny scenariusz. Mimo wcześniejszych przypadków śmierci Polaków na Polesiu Wołyńskim w okolicy panowało przekonanie o względnym bezpieczeństwie, wynikające z zasiedzenia od stuleci wśród ukraińskich sąsiadów: Polacy czuli się tu rdzenną ludnością- byli wżenieni w ukraińskie rodziny, wśród Ukraińców mieli przyjaciół... Niestety mordów dokonywały oddziały z odległych okolic Łucka i Lwowa. To tam ich nasilenie było największe, ale mieli związane ręce z racji swoistej „ochrony” przez niemieckie władze, którym zależało na spokoju na zapleczu działań wojennych. Polskie wsie bogato rozrzucone wśród wołyńskich lasów były bezbronne. Nasilenie mordów rozpoczęło się od napadów na wszystkie dwory szlacheckie i postępowało lawinowo ku zaskoczeniu wszystkich; w maju było to 68, a w czerwcu już 78 polskich wsi. W tym czasie okręg wołyński nie miał żadnych terenowych oddziałów partyzanckich AK. Znamienita była decyzja ówczesnego polskiego rządu na emigracji o podjęciu próby negocjacji z dowództwem najważniejszych sotni UPA. Załącznik 108376 3. Kustycze. Zatrzymujemy się w cieniu przydrożnych lip na dociągnięcie zluzowanego bagażu. Z domu obok wychodzi ciekawe przybyszów starsze małżeństwo. Proponują studzienną wodę i wypytują o cel. Nie śmiem mącić miłej atmosfery i pytam o jezioro. Faktycznie było świadkiem interesujących nas wydarzeń przed 78 laty. 51.072883, 24.436162 A potem - potem gdzieś w rowie wargi przytulę do ziemi... ...wszystkie swe bóle wypowiem ...wrosnę zielonym korzeniem. („Pole" Z. J. Rumel) Wielu polskich emisariuszy jacy zdecydowali się udać na rozmowy z banderowcami zasłużyło sobie na miano bohatera narodowego. Wybrałem do swojej opowieści postać utrwaloną w filmie „Wołyń”. Wybór Jana Rumla, by pertraktować z banderowcami był w pełni świadomy. Urodzony na Wołyniu w rodzinie z silnymi tradycjami niepodległościowymi. Był absolwentem słynnego Liceum Krzemienieckiego. Wielki miłośnik i spadkobierca kresowej tradycji Słowackiego, Goszczyńskiego i Malczewskiego, ostatni z romantycznej szkoły ukraińskiej w poezji polskiej. W wierszach pełnych legend stepów pogranicza wyrażał miłość do ziemi i folkloru swoich dwu ojczyzn: Polski i Ukrainy. Patriota i optymista mimo wielu dostrzeganych napięć. Załącznik 108377 Dwie mi Matki-Ojczyzny hołubiły głowę - Jedna grzebień bursztynu czesała we włos Druga rafy porohów piorąc koralowe Zawodziła na lirach dolę ślepą - los... Jedna oczom tańczyła pasem złotolitym, Czerep drugą obijał - pijany jak trzos - Jedna boso garnęła smutek za błękitem - Druga kurem jej piała buntowniczych kos Dwie mnie Matki-Ojczyzny wyuczyły mowy - W warkocz krwisty plecionej jagodami ros - Bym się sercem przełamał bólem w dwie połowy - By serce rozdwojone płakało jak głos... („Dwie Matki" Z J. Rumel 1941) http://nawolyniu.pl/wiersze/index.htm Poeta z Pokolenia Kolumbów- od początku zaangażowany w konspiracyjną walkę o wolną Polskę. Był założycielem i komendantem wołyńskich Batalionów Chłopskich, wraz z siecią łączności, kolportażu i organizacji partyzanckich oddziałów samoobrony. Po nasileniu aktów ludobójstwa przyjechał tu w imieniu polskiego rządu na misję parlamentarną, prosząc atamanów UPA o życie dla tysięcy niewinnych kobiet i dzieci, lub czas na ich ewakuację. Bezbronny, wraz ze swoim adiutantem Krzysztofem Markiewiczem i woźnicą Witoldem Dobrowolskim został rozerwany końmi. Są przykładem, że największą ludzką wartością nie jest życie, ale miłość do innych ludzi. Poćwiartowane ciała zakopano w bezimiennej mogile w lesie w pobliżu jeziora. Tu droga była naszym celem. Był 10 lipca 1943. Dziś wiemy, że na następny dzień było już przygotowane apogeum Rzezi Wołyńskiej- Krwawa Niedziela. A kiedy go z wami nie będzie - Usypcie mu kurhan stepowy - Aby słyszał, jak burzan pieśń gędzie I wiatr stepem przewala się płowy... („Na śmierć poety” Z.J.Rumel) Załącznik 108379 |
Zawsze z uwagą czytam Twoje posty. Dzięki.
|
Serce się kraje jak się to czyta...
|
wielki szacunek dla Ciebie - ATomek
|
Dzięki Tomek. Czekam na więcej.
|
10 Załącznik(ów)
Załącznik 108399
Załącznik 108400 4. Kisielin 50.849722, 24.804472 Krwawa Niedziela swoją symbolikę zyskała znacznie później, a do szerszej świadomości dotarła dopiero wraz z sejmową uchwałą z 22 lipca 2016 roku, ustanawiającą 11 lipca Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczpospolitej Polskiej. Akcja mordowania Polaków w czasie niedzielnych nabożeństw w ok150 kościołach jednocześnie była możliwa dzięki wspomnianej wcześniej konsolidacji sił UPA. Zbrodniczymi metodami zmuszono do niej inne frakcje dotychczas niechętne krwawej eliminacji Polaków i w ogóle nacji innych niż ukraińska, skupionych na walce z partyzantką radziecką. Ujawnili się wtedy w niemal każdej ukraińskiej wiosce tajni współpracownicy terroru siłą zmuszający społeczność do udziału w bestialskim pochodzie. Było w nim miejsce dla kobiet, było w nim miejsce dla dzieci… Niepokornych Rusinów, mających rozeznanie w prawdzie i przyzwoitości, odmawiających udziału w mordach czekał ten sam los, co Polaków. Ich ilość szacuje się na ok 30tys ofiar. Niedzielna akcja z 11 lipca 1943 odsłania barbarzyński stan umysłu i nieliczenie się z klasyfikacją czynu, która kiedyś przecież musiała nastąpić. To pogarda w budowaniu fundamentów niezależnego państwa, zło w czystej postaci. To cała prawda o - jak to dziś Ukraińcy nazywają- Drugiej wojnie polsko ukraińskiej- nie dopowiedziana do dziś, mająca znaczący wpływ na nasze dzisiejsze relacje mimo upływu prawie 80lat Załącznik 108401 Załącznik 108402 Dziś ulegamy z Renantem potędze symbolu ruin kościoła dawnego miasteczka-Kisielina. Pisałem kiedyś o innym miasteczku z balastem wydarzeń Krwawej Niedzieli, o Porycku, ale mam coraz większą potrzebę odnalezienia pozostałych. Może kiedyś… Załącznik 108403 Załącznik 108404 Dziś przed Kisielinem stoi drogowskaz informujący o miejscu setek ofiar żydowskiego holokaustu z 1942. Pomnik znajduje się tuż za ruinami kościoła. Dziś słowo holokaust jednoznacznie kojarzymy z ofiarami żydowskimi, co jest zasługą polityki pamięci Żydów. Samowolnie pojawia się retoryczne pytanie, dlaczego żaden znak nie wskazuje miejsc holokaustu Polaków? Załącznik 108408 Dziś nasz dzień kończymy odpoczywając nad pobliskim jeziorem 50.846214, 24.791001 To pierwszy nocleg naszej wycieczki. Wspominamy kończący się pogodny dzień. Jest piątkowy wieczór i na kąpielisko zjeżdża okoliczna młodzież. Sklep w Kisielinie jest dla mnie jednym z najnędzniejszych, ale jest ser, makaron i ryba w tomacie. No i oczywiście piwo i beczka z kwasem! Załącznik 108405 Po kolacji kolejna, wyśmienita kąpiel. Jezioro płytkie, piaszczyste, woda jak podgrzewana. W sam raz dla starych, zdrożonych kości. Było tak ciepło, że nie opłacało się stawiać namiotów. Zrobiłem sobie legowisko pod drzewem, a Zbyszek wypróbował nowego tarpa. Wtedy zwiedziały się o nas komary… W trosce o spokojną noc, stawianie namiotów trwało chwilę. Rankiem kolejna kąpiel i jazda na głodniaka, bo pies nam pożarł przeznaczony na śniadanie chleb. Żółty ser z postem musiał wystarczyć na te kilkadziesiąt km. Miejsce znam z robionych na poczekaniu pierogów, ale dziś za wcześnie, jeszcze zamknięte i jemy pyszne czebureki. Załącznik 108406 Załącznik 108407 |
7 Załącznik(ów)
Załącznik 108419
5. Zasmyki 51.087736, 24.723542 Wraz z niedzielną pożogą, wśród polskiej ludności szybko rozeszła się tragiczna wiadomość, że parlamentariusze nie wrócili z rozmów. Ewakuacja stawała się bezcelowa, bo i pożoga przesuwając się na zachód odcinała drogę ucieczki. Pozostało szukać ratunku we wsiach dających możliwość obrony przed banderowskim żywiołem. Taką pierwszą wsią były Zasmyki, gdzie ok 20tys zgrupowanych okolicznych Polaków broniło życia tworząc Rzeczpospolitą Zasmycką. Załącznik 108413 Dopiero 19 stycznia 1944 roku napadu dokonali Niemcy, chcąc zlikwidować bazę partyzancką wobec zbliżającego się frontu. Powołana partyzancka samoobrona Zasmyk, wraz ze wspomagającymi oddziałami AK były zaczątkiem i trzonem legendarnej 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK. To prawdziwy fenomen polskiej organizacji wojskowej w czasie wojny, prowadząca jednoczesne działania przeciwko banderowcom, Rosjanom i Niemcom Załącznik 108415 Załącznik 108416 Załącznik 108418 Bohaterstwo Zasmyk trwało również po wojnie. Mimo likwidacji wsi, zburzenia domów, kościoła, cmentarza, trwała pamięć grobów ofiar UPA i żołnierzy AK wypierających z Wołynia Niemców. Dzięki niej możliwe było utworzenia tego miejsca pamięci. Funkcjonuje jako cmentarz wojenny i tylko dzięki temu jakoś trwają tu symbole Polski Walczącej, czy AK, które są na UA zakazane. Załącznik 108414 Załącznik 108417 |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:18. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.