Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   Mongolia 2011 P-R-S (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=10720)

PiotrW 06.11.2011 20:52

1 Załącznik(ów)
A propos niedźwiedzi.
Droga z Bajan Olgyi prowadziła doliną porosłą lasem, wzdłuż brzegu rzeki. Jak zwykle troszkę zapomniałem się przy zdjęciach i przyszło gonić mi chłopaków, którzy pewnie byli już kilka kilometrów z przodu. Lecę tak sobie:at:, napawam się piękną pracą zawiechy KTM'a :D gdy nagle kątem oka dostrzegam w rzece niedźwiedzia. Wrzuciłem hamulce (oczywiście delikatnie by zwierzaka nie spłoszyć) i staram się wykorzystać okazję na zrobienie zdjęcia. Przez głowę przebiega szereg myśli.
Jak to możliwe, że niedźwiedz siedzi w rzece skoro chłopcy jechali tędy kilkanaście minut temu? Nie spłoszył się? :confused:
Głos wewnętrzny podpowiada" I co z tego! Nie mędrkuj tylko łap aparat i działaj!":Sarcastic:
Robienie zdjęć to nie takie hop siup. Trzeba zdjąć kask, powiesić go na lusterku. Zdjęć rękawice. Rozpiąć tankbag, wyciągnąć aparat, zmienić obiektyw. Dopiąć konwerter :dizzy:
Uwijam się jak w ukropie przy składaniu sprzętu, kątem oka obserwuję niedźwiedzia, który znieruchomiał i gapi się moją stronę. Podświadomość przetwarza rejestrowane obrazy i toczy wewnętrzny dialog.
"Jakiś on taki czarny jak amerykański baribal" - "pewnie jest cały zmoczony to i wygląda ciemniej niż zwykle"
"Jakaś ta szyja taka długa" - " zmoczył futro to włos mu przylega do szyi, to jest długa"
Miso wreszcie się poruszył i widzę, że ten jego ogon to coś nie teges. Cholera toż to pies, który pożywia się na padłej krowie! I była to jedyna jak się okazało sytuacja na misia.

Robert jednak wiedział swoje i nie ustawał w profilaktyce, która miała nas uchronić przed spotkaniem oko w oko z niedźwiedziem. :haha2:

Załącznik 25382

tomekc 06.11.2011 21:10

Niedzwiedzios-mongolos, ladny mnimo ze troche mniejszy i "inny" od reszty niedzwiedziej populacji zapewne................

Robert B 06.11.2011 21:18

Jak sobie przypominam, to kiedy my z Sebą przejeżdzaliśmy to tych niedżwiedzi było więcej. Rozbiegły się niestety widząc potężną postać na moocyklu... Niemniej ten z fotki był najgrożniejszy. Dobrze że nie dopadły nas przy pobliskim brodzie:). A na poważnie to wyglądało to wszystko mało ciekawie. Naprawdę duże psy. Jakaś dziwna atmosfera.

PiotrW 06.11.2011 21:28

W Mongolii znany był zwyczaj pochówkowy, który polegał na tym, że zmarłego wyprowadzało się poza obręb miasta czy wsi, a tam zwierzaki jak psy, sępy, itp dbały o włałściwy obieg materii. Cholera, jeżdżąc tak po Mongolii nie trafiliśmy na żaden cmentarz. Ciekawe jak to wygląda dziś?

Robert B 06.11.2011 21:43

Ciekawe, czy to co obgryzał:drif::drif::drif:"niedżwiedż" na pewno było krową za życia....

Robert B 07.11.2011 18:15

Tak na marginesie:
Nigdy, przenigdy nie pijemy surowej wody ze strumyka. Nigdy nie wiadomo czy powyżej nie ma właśnie takiej padliny. Piękna czysta woda a w niej może być tyle bakterii,że kilka dni będziemy kursowali jak boening na trasie namiot- krzaki.(to wersja optymistyczna)

sebol 07.11.2011 19:53

Cytat:

Napisał Robert B (Post 204980)
Tak na marginesie:
Nigdy, przenigdy nie pijemy surowej wody ze strumyka. Nigdy nie wiadomo czy powyżej nie ma właśnie takiej padliny. Piękna czysta woda a w niej może być tyle bakterii,że kilka dni będziemy kursowali jak boening na trasie namiot- krzaki.(to wersja optymistyczna)


hmm... a jeśli po wodzie zapijemy np. spirytusem lubelskim ?? :)

sebol 08.11.2011 14:18

Dzień 13 196km. 09.07

Po przebudzeniu każdy z nas w pierwszych swoich myślach pewnie zadaje sobie pytanie, co dalej. Robert z bólu ledwie zmrużył oko w nocy. Nie dziwię się . Po stłuczeniu zawsze dzień następny jest jeszcze gorszy, gdyż jest się bardziej obolałym .




http://images10.fotosik.pl/217/50e043ccc1defd6c.jpg


Decyzja Roberta jest następująca-„ Spróbuję w miarę sił jechać dalej i zobaczymy, jak sytuacja się dalej potoczy”. Kleimy w motocyklu na silvertape to, co da się pokleić, resztę ogarniamy pozostałymi klejami. Po oględzinach okazuje się również, iż na tylnej osi nie ma nakrętki. W wyniku drgań wykręciła się sama. Robimy szybko sztukę z poxipolu oraz dratwy
i sznurka. Dobry patent, bo jak się okaże ta „śruba” własnoróbka wytrzyma cały powrót do domu, czyli niecałe 10 000 km. Zamieniam się z Robertem motocyklem i jedziemy dalej.




http://images10.fotosik.pl/217/32c9d00a092cc18a.jpg


http://images10.fotosik.pl/217/2df801de2fd9482a.jpg


Kilka widoczków na polepszenie humoru :)



http://images10.fotosik.pl/217/695d56b48e2ef126.jpg


http://images10.fotosik.pl/217/0c4bc24a1c0b9c20.jpg


W wiosce Baruunturuun, po długich tłumaczeniach udaje nam się zamówić kawę w kawiarni, choć na początku właścicielka upierała się, ze kawy nie ma . Może już tak kiepsko wyglądamy, że nawet Mongołowie nie chcą w knajpkach przyjmować takich brudasów.


Do miast prowadziły mniej lub bardziej okazałe bramy


http://images10.fotosik.pl/257/a32d541d5ada0fd1.jpg



http://images10.fotosik.pl/217/e2135ce734f2ebbe.jpg



Analizę dalszej drogi w cieniu muru kawiarenki przerywają dwa motocykle i jedna terenówka podjeżdżające do naszych zaparkowanych motorów. Dwóch Austriaków na Transalpie i Diminatorze, oraz Holender w krótkim Pajero jadą również do Ułan Bator. Opowiadamy im o wczorajszej kraksie. Patrzą na Roberta i kiwają głowami. Jeden z nich mówi mi , że Robert wygląda bardzo kiepsko, ale jak człowiek ma wyglądać dobrze po takim dzwonie myślę sobie. W dalszej rozmowie wspominają, że w Ułan Bator mają zamiar zatrzymać się w gesthousie prowadzonym przez Austriaków. Przypominam sobie, że przed wyjazdem dostałem namiary od Macieja, który był u nich i z którym spotkałem się przed naszym wyjazdem ( dzięki Stary za te namiary ). Żegnamy się z nimi i ruszamy dalej.



http://images10.fotosik.pl/257/5b6985dc553f86ea.jpg

Kilka fotek z miasta


http://images10.fotosik.pl/257/f9ed269cefe0ec2e.jpg


Nie wiem czy się chłopaki ze mną zgodzą ale chyba najładniejsza Mongołka jaką widziałem .


http://images10.fotosik.pl/257/f582e7d070784dff.jpg

To taki odpowiednik lokalnego DHL :)

http://images10.fotosik.pl/257/b2ba48e179de44a9.jpg


Główna droga do stolicy jest identyczna, jak nasze drogi polne tylko w Mongolii mamy widoki ładniejsze ( może raczej inne niż u nas ).


http://images10.fotosik.pl/257/eb680d4036c1f457.jpg

http://images10.fotosik.pl/217/e47c8d84812d27f0.jpg

Górki sporo niższe, jak kilka dni temu na południowym-zachodzie, ale za to mijamy fajne wydmy i ogólnie jest więcej zieleni .




http://images10.fotosik.pl/217/763896ecbe38f68f.jpg

Wieczorem zatrzymujemy się w uroczym miejscu nad rzeką. W tle skały oświetlane przez zachodzące słońce. Biwakujemy przed miasteczkiem Tes.




http://images10.fotosik.pl/217/e1228d88c070ef21.jpg


Miejsce noclegu N 49°39.914’ E95°43.118’





Dzień 14 191km. 10.07

Dzisiejszy dzień zaczyna się od łatania dętki w Piotra KTM-ie. W tylną oponę wkomponował się sporej wielkości gwóźdź. Zastanawiamy się jak to jest, że taki okaz sam wchodzi centralnie w oponę, ale gdybyśmy chcieli wbić go celowo mógłby z tym być problem.



http://images10.fotosik.pl/217/0b84cce7bd88a7d3.jpg

Sprawca wygląda tak.

http://images10.fotosik.pl/257/2c31b899738b9169.jpg

Po śniadaniu dalszy ciąg szuter party. Ruszamy w dalszą drogę. Robert to twardziel, a jazda idzie jemu całkiem przyzwoicie, zatem po wspólnych ustaleniach kierujemy się nie bezpośrednio do Ułan Bator, ale na południe w stronę Harhorin .Obserwujemy kolejne delikatne zmiany w krajobrazie . Pojawiają się górki na których rosną drzewa.


http://images10.fotosik.pl/217/ecf5a6bf8ef1b820.jpg


http://images10.fotosik.pl/258/dc5fe39635ffe3f3.jpg


Na drodze spotykamy myśliwych będących na polowaniu. Piotr chce aparatem utrwalić ich postacie ze zdobyczą oraz ich broń. Myśliwi nie godzą się na zrobienie zdjęcia, pewnie mając swoje powody . Godzą się z to na zdjęcie na koniach .

http://images10.fotosik.pl/217/9f303b613ec7e576.jpg


Przed wieczorem jesteśmy w Nomrog. Tankujemy na lokalnej stacji oraz robimy sesję foto uroczemu mongolskiemu bobasowi, który jest ubrany w tradycyjny del w wersji mini .


http://images10.fotosik.pl/217/b982e3eae1ecf327.jpg


Dzień żegnamy żołądkową gorzką :) Robert przed bólem wspomaga się Bi-profrnidem .




http://images10.fotosik.pl/258/efd2c5b4ffea4656.jpg
Miejsce spania N 48°54.477’ E97°04.875’





Dzień 15 218km. 11.07


Nie napiszę nic odkrywczego. Śniadanie, pakowanie obozu i wio do przodu. W porze obiadowej zatrzymujemy się w przydrożnej knajpce. Nie bardzo wiemy co zamówić, więc pokazując palcem poprosiłem o zupę z mięsem i makaronem, którą jadł jakiś gość przy stole. W knajpce jest coś na wzór dosyć twardego, wielkiego łóżka, na którym można poczekać za jedzeniem lub zlec po obfitym posiłku błogo leniuchując.


http://images10.fotosik.pl/217/539f4cd162fe7e14.jpg


Po kilku minutach dostajemy swoją porcję obiadu. Zupa jest tłusta, mało przyprawiona, mięso niewiadomego pochodzenia. Piotr nie odczuwa kulinarnej satysfakcji z podanego jedzenia, jest wybitnie na „nie” i zostawia swoją porcję. Ja mówię, że przydałoby się coś na wzór naszych przypraw do zup „maggi ” lub coś podobnego. Jakież jest zdziwienie, gdy sięgając po małą flaszkę na stole obracam ją i widzę napis „ Miś-Pol przyprawa do zup
i potraw „





http://images10.fotosik.pl/217/68364248a7e65e77.jpg

Dozuję do mojego talerza odpowiednią dawkę i stwierdzam, że jednak za mało . Poprawiam podwajając ilość przyprawy. Zupka stała się znośna w smaku. Zjadam trzy czwarte półmiska, a resztę zostawiam ( pewnie dla innych klientów ). Kontynuujemy naszą podróż zatrzymując się po kilkudziesięciu kilometrach nad którąś z rzędu rzeką. Piotra KTM mocno się grzeje, ponieważ w poprzednich dniach zagotował płyn i część tego płynu oczywiście została wypluta z układu. Pomimo dolewania wody motocykl nadal się mocno grzał. Inna sprawa to dosyć powolna moja i Roberta jazda z przyczyn oczywistych. KTM woli większy pęd powietrza. Diagnoza zapowietrzony układ chłodzenia. Czynności serwisowe są w KTM dosyć czasochłonne, więc my z Robertem wylegujemy się na skarpie podziwiając widoki, a Piotr bierze się do działania .




http://images10.fotosik.pl/217/679af166ed3296a7.jpg


http://images10.fotosik.pl/217/cd3c0c31bd89b6da.jpg


Po kilku chwilach podjeżdża do nas Mongoł na swoim chińskim wynalazku ubrany w tradycyjny strój. Mongołowie ( przynajmniej ci mieszkający poza stolicą w „dzikszych” regionach” ) to ludzie prości, życzliwi, uczynni i strasznie ciekawscy. Po chwili mamy zademonstrowany mały przekrój zachowań. Nasz gość z zainteresowaniem zagląda przez ramię grzebiącego przy motocyklu Piotra, bekając sobie przy tym. Obchodząc motocykl dookoła puszcza bąka, po czym oddala się całe 3 m od kolejnego motocykla, by się odlać. Pyta nas, czy łowimy ryby pokazując, że w tutejszej rzece są wszystkie rozmiary od małych uklei do ryb wielkich, jak jego maksymalnie rozciągnięte ramiona . Na koniec pokazuje ,
że zgubił jedną ze śrub mocujących silnik. Gestem i miną pyta czy mamy takową? Odpowiadamy , że nie i również pokazujemy, że potrzebujemy śrubę do motocykla Roberta. Krótkie pożegnanie i nasz gość rusza w swoją stronę a my po chwili w swoją. Jadąc dalej spotykamy Niemca i jego żonę podróżujących na BMW. Jak się później okaże spotkamy się z nimi ponownie w Ułan Bator.



http://images10.fotosik.pl/217/2f818e2715097cae.jpg


Namioty rozstawiamy o zachodzie słońca nad rzeczką .

http://images10.fotosik.pl/217/ce0059759fbe3da4.jpg

http://images10.fotosik.pl/258/a79f3961336be993.jpg



Na koniach podjeżdża do nas dwóch młodzieńców. Patrzą na nasz obóz i znikają.
Pojawiają się po chwili, wręczając nam słoik świeżo udojonego ciepłego jeszcze mleka. Odwdzięczamy się, częstując chłopaków cukierkami. Oglądają motocykle i ponownie odjeżdżają. Z Robertem pijemy pyszne mleko zastanawiając się, czy krowie czy może od jaka. Mleko poprawiamy piwem, coś do tego przekąszamy i idziemy spać.




http://images10.fotosik.pl/217/924e64d058ce5e14.jpg





Miejsce spania : N48.50897 E99.37193








Dzień 16 245km. 12.07

Z rana pyszna herbata z wody z pobliskiej rzeki oraz konserwa.
Pakowanie bagaży i kontynuacja drogi w stronę Harhorin. Mijamy kolejne ludzkie osady. Przy jurtach pojawiają się zbudowane przez Mongołów drewniane domy.
Zatrzymujemy się, by zrobić zdjęcie jednego z takich miejsc. Stoję na górce i pstrykam fotki. Widzę, jak pędzi dzieciak przez kładkę na strumyku i dalej do góry w naszą stronę. Za nim na koniach rusza kilku innych ciekawskich, a po chwili przy motocyklach jest już pokaźna grupka młodzieży.




http://images10.fotosik.pl/217/d82c5c807f928120.jpg


http://images10.fotosik.pl/217/f11e9a10678d5e2b.jpg


Częstujemy ich cukierkami. Specjalnie 8 000 km targałem ze sobą na takie okazje nasze Made in Poland „ krówki ”. Chyba im smakują, bo wsuwają, aż im się uszy trzęsą. Robimy jeszcze kilka zdjęć i ruszamy w dalszą drogę. Dojeżdżamy dosyć stromym podjazdem poprzez wyłupany w skale przełom do wzniesienia, z którego rozciąga się piękny widok na jezioro Białe ( Horgo Tsaagan Nuur ), które otoczone jest górami. Dalej ostro w dół na jedynce wspomaganej hamulcem. Przy jeziorze jest dosyć dobrze zorganizowana, jak na Mongolię turystyka. Do wynajęcia w kilku miejscach gery turystyczne (lokalne hotele) i sporo ludzi na czymś co przypomina plażę.


http://images10.fotosik.pl/217/8f875e535c2fa3c2.jpg

http://images10.fotosik.pl/258/5dc5480a7b44f26a.jpg


Jest Naadam i zapewne ci, którzy nie biorą udziału w uroczystościach w miastach wypoczywają właśnie w takich miejscach. Na brzegu mała przerwa, by krew z pośladków mogła dotrzeć do innych miejsc w organizmie. Oczywiście sesja foto i próba wody - słodka czy słona? Stwierdzam definitywnie, jako jedyny członek i zarazem szef tej komisji- jezioro jest słodkowodne. Odpalam maszynę i jadę do reszty załogi, która jest trochę z przodu. Ponownie wspinamy się na motocyklach pod górę. Na górze jest kopczyk Owoo, przy którym siedzi dwóch gości. Zsiadam z motocykla i idę ponownie zrobić zdjęcia jeziora, tym razem z innego ujęcia. Wracając podchodzę do Owoo i robię zdjęcie „ odpoczywającym ” tubylcom. W momencie, kiedy już puszczam palec ze spustu migawki ,jeden z nich kiwa ręką, że nie chcą być fotografowani. Trochę za późno. Jego kiepski refleks był spowodowany tym, iż byli już nieźle zawiani. Kilka kroków do przodu i następny piękny widok. Tym razem raczymy się krajobrazem wulkanu Horgo .


http://images10.fotosik.pl/217/b1a204aefadb1156.jpg


Poniżej wulkanu mnóstwo pumeksu, czyli lawy ,która w wyniku wybuchu w przeszłości wypaliła odrastający teraz las. Kolejny dość stromy zjazd, tym razem w stronę wulkanu.
Po kilku kilometrach zatrzymujemy się przy szlabanie. Jest to punk poboru opłat. Musimy zapłacić za wstęp do parku narodowego ( jak pamiętam ok. 3000 tugrików ). W pobliskiej miejscowości robimy zakupy. Sklep wita nas szeroko otwartymi drzwiami :)




http://images10.fotosik.pl/217/23d1efc908c42784.jpg


Dalsza droga w stronę byłej stolicy Mongolii to przewracająca wątrobę tarka. Kombinujemy jadąc bocznymi ścieżkami, by ponownie wjechać na „główną” drogę, jeśli dostrzegamyjej poprawę i tak w kółko. Zatrzymujemy się z ciekawości w miejscu, gdzie przy parkingu stoi sporo samochodów, a ludzie kilkadziesiąt metrów dalej pozują do zdjęć nie wiadomo czego. Po zejściu z motocykli i pokonaniu kilkudziesięciu metrów, ukazuje nam się niesamowity widok kanionu, na dnie którego płynie rzeka. Na szczycie urwiska stoją jurty, w których można przenocować.




http://images10.fotosik.pl/217/67afca8dac1fc04a.jpg


http://images10.fotosik.pl/217/7815414203fc98ca.jpg


Patrząc na zdjęcia, mogę powiedzieć znowu „ lipa panie”, bo nie oddają faktycznej głębokości i piękna tego miejsca. Przed końcem dnia czeka nas jeszcze jedna miła niespodzianka. Po drodze w oddali, w górach kłębiły się chmury i zapewne padał z nich ulewny deszcz. My złapaliśmy się tylko na jego końcówkę, po której ponownie pięknie zaświeciło słońce, a niebo ozdobiła tęcza. Zatrzymaliśmy się wraz z innymi użytkownikami drogi przed rzeczką, która wezbrała w skutek wspomnianej w górach ulewy. Mongołowie wychodzą z osobówek, podchodzą do brzegu i dumają którędy przejechać . Chcą byśmy przejechali pierwsi, ale „ nie z nami takie numery Bruner!”. Potopimy sprzęty, a oni będą mieli polewkę.


http://images10.fotosik.pl/217/7298b231822d7604.jpg


http://images10.fotosik.pl/258/9633aaf31e8c9853.jpg




Kilka terenówek pokonało rzekę bez problemu. Po terenówkach ruszył busik, w którym jechało około sześciu Japonek lub Koreanek -nie wiem, bo nie rozróżniam .
Oj jaki był kwik i wrzask w samochodzie, co najmniej jakby przez Niagarę przejeżdżały. Tymczasem znudzeni pasażerowie osobówek po drugiej stronie rzeczki ściągają buty, podwijają spodnie i napierają do przodu .Testują poziom wody w miejscu, w którym planują przejechać . Po przejściu rzeki dają sygnał kierowcom, a ci już wiedzą co robić. Cofają kilka metrów, pedał gazu w podłogę i przejeżdżają, jak strzała przez wodę dwie sztuki raz za razem. Na brzegu ich aerodynamikę trochę psują wyrwane z zaczepów tylne zderzaki ….. ale co tam, da się naprawić. Teraz kolej na nas. Pierwszy Piotrek idzie, jak czołg nabierając wody w buty. Następnie ja, również wypełniam buta świeżą deszczówką . Połamany Robert suchą stopą już na swojej maszynie gładko pokonuje rzeczkę. Gdybym ja jechał jego Viaderem pewnie nie byłoby tak szybko i bezproblemowo. Stwierdzam, że Robert pomimo, iż jest kontuzjowany lepiej sobie radzi z Varadero, ( które z tytułu masy pieszczotliwie nazwałem Schleswik Holstein ) aniżeli ja .
Miejsce noclegowe znajdujemy za Tsetserleg przy rzece. Końcówki dnia możecie się domyślić :)





Miejsce noclegu N47.56870 E101.20807

Boski-Kolasek 09.11.2011 13:24

Mnie sie nie udalo pojechac w Mongolie w 2011 jednak dzieki temu w Gruzji poznalem czlowieka, ktory pojedzie z nami Mongolie w 2012, a czytajac Wasza relacje po raz wtory stwierdzam, ZE WARTO!!!!!!!!!!!!!!!!!

PiotrW 09.11.2011 13:43

Pewnie, że warto:Thumbs_Up:. Ja już tęsknię za tymi przestrzeniami i prostotą życia w Mongolii. :D Chciałbym tam być już z powrotem. Tylko ta Rosja taka duża:dizzy:.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:58.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.