![]() |
To czekamy do wieczora :)
|
Wieczór minął. Dwa nawet :mad:
|
Misza jak Bajrasz nie kończy opowieści:):):):):):)
|
Bo to juz koniec. dojechali? dojechali...
|
no ale najwazniejsze, za ile sprzedali merca :D
|
Albo ile maja na nastepnego :D
|
chopy zawalony jestem robotą i serwisem afri pomiedzy (bo sie z lekka zużyła );) obiecuję, że dzisiaj sięde i naskrobie ;)
|
no!!! odkładam ostrzenie pala do wieczora...
se narobiłeś Misza to teraz masz. to się nazywa 'brzemię popularności' :D :D |
pewnie okaże się , że mesio nie miał BT a zza winka wyskoczył lekko nietrzeźwy funkcjonariusz i w trzech krótkich ruchach machając pałką góra-dół zatrzymał ów pojazd o znacznikach DW....
...i do tej pory siedzą tam i kombinują jak z ziemniaka wyskrobać pieczęć i uaktualnić w dowodzie pewne braki |
Pisze się, a tymczasem... ;)
:grass: W Tangerze trochę się gubimy... niestety tym razem, znowu nie mamy mapy na gpsa tylko jako taką papierową :) Jeździmy po nigdy nie zamieszkanych dzielnicach bloków... Takie trochę slumsy, trochę squoty. W sumie to w całym Maroku co krok widać takie bloki lub zwykłe domy... budowane, budowane i nagle opuszczone. Dziwne. Z miasta udaje się wyjechać dzięki pomocy przechodniów i kompasowi w Garminie :). To zatrzymywanie przechodniów nie było wcale łatwe. Podjeżdżając do nich, widzieli oni tylko czarnego mesia 190 jakich tam pełno, zaglądali do środka - tam ciemno. Przyglądali się bliżej i widzieli 3 białych oraz jednego tamtejszego... więc od razu startowali z wyjaśnianiem drogi do "tamtejszego" po arabsku. Biedny Hubert niestety ni w ząb nie kumał :D Była juz noc, więc miejscówę na nocleg łatwo znaleźć nie było... rano wyglądała tak: https://lh5.googleusercontent.com/-q...0/P3080111.JPG W nocy Rafał zamierzał jechać dalej tą drogą ;) https://lh5.googleusercontent.com/-h...0/P3080114.JPG Wyjechać pomógł nam nauczyciel fizyki wraz z ojcem, akurat przechodzili... Zanim się zebraliśmy, my pomogliśmy wyjechać komuś innemu :) https://lh6.googleusercontent.com/-A...0/P3080115.JPG Z Tangeru wyjeżdżaliśmy w jedynym słusznym kierunku :) Już w Polsce słyszeliśmy o niesamowitej, typowo marokańskiej przyprawie... Ponoć poprawia smak KAŻDEJ potrawy :) Musieliśmy ją znaleźć. Ponoć najłatwiej w okolicy miast Chefchouan i dalej na wschód (google patrzy to nie piszę gdzie ;)) Podróż urozmaicały nam widoki znane już nam, z wycieczek z nie tak dalekiej przeszłości :) https://lh6.googleusercontent.com/-e...0/P3080116.JPG Po kilku kilometrach w bardzo komfortowym wnętrzu naszego niemieckiego samochodu, dotarliśmy do "niebieskiego miasta" - Chefchouan. Jakkolwiek to się pisze. Trochę niebieskie było, ale głównie to było deszczowe. Tutaj konsumujemy tradycyjny marokański Tajin... notabene ;) chyba najlepszy podczas całej wycieczki.. a jeszcze nie doprawiany!! :D https://lh6.googleusercontent.com/-_...0/P3080118.JPG Powiem szczerze... nasze poszukiwania okazały się banalnie proste. Być może jest to głupie i nieroztropne, oraz bardzo "turystyczne" ale daliśmy się skusić handlarzowi przypraw na małą wycieczkę kulturoznawczą w góry okalające to piękne miasto. Zabraliśmy się w 6 w 190 i pojechaliśmy w chmury :) Jechaliśmy takim terenem z którego niejeden właściciel (nawet!!) GSa by zawrócił bo zbyt hardcore ;) Tutaj ujawniła się pierwsza i ostatnia usterka mechaniczna w samochodzie... przestało działać wisko wiatraka i trzeba było zaimprowizować naprawę. Okazało się, że do naprawy wiska w Mercedesie-(Bęc) 190d 2.0 wystarczy komplet 5 dwugroszówek. Farmer i jego wspólnik byli pod wrażeniem. Po długich wybojach dotarliśmy na miejsce https://lh4.googleusercontent.com/-H...0/P3080119.JPG Za tymi drzwiami kryła się Bursztynowa Komnata północnej afryki ;) https://lh4.googleusercontent.com/-M...0/P3080120.JPG Pan był bardzo miły i w typowy sposób uraczył nas opowieścią o powstawaniu przypraw w tym rejonie świata... Jakieś badylki... https://lh6.googleusercontent.com/-O...0/P3080127.JPG Nie wiem... miska https://lh3.googleusercontent.com/-D...0/P3080124.JPG Po całej tej szopce, okazało się że nie dysponujemy "spustem" zdolnym przetrawić ilości przypraw którymi "częstowali" nas miejscowi i zadowoliliśmy się byle zawiniątkiem. (Jakiego w sumie w polsce próżno szukać....) Droga powrotna do miasta była już całkiem wesoła :) Szybko udało się znaleźć hotelik za 5 Eu za łeb, nażarliśmy sie baranów, ponapijali wódki z miejscowymi. Wieczór był... smaczny :) CDN... |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:24. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.