![]() |
PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
Dzień 4 Poniedziałek 1.-8.2016
Wstajemy o 5.15, startujemy o 6.30 https://lh3.googleusercontent.com/Wp...t=w868-h651-no https://lh3.googleusercontent.com/nv...a=w868-h651-no Po drodze śniedanie w jakimś barze i co więcej ? Nic ... tylko droga ... droga ... no, może jeszcze nieznośny upał 35* Anna, zjeżdżamy gdzieś za budynki w centrum w poszukiwaniu cienia. Musimy odpocząć, wyprostować kości, napić się kawy, zjeść ciastko i naprawić prąd w ładowarce Maxa. https://lh3.googleusercontent.com/JF...-=w868-h651-no https://lh3.googleusercontent.com/7t...n=w868-h651-no W czasie postojów, najważniejszą rzeczą było ... właśnie znalezienie cienia, chociaż i tam było gorąco, ale zawsze kilka stopni mniej niż na słońcu. Z bankomatu przy dworcu wyciągam 5 tys RUB dla Maxa, ja kupiłem ruble w kantorze na Ukrainie. Droga, nic tylko droga. https://lh3.googleusercontent.com/cU...U=w868-h651-no https://lh3.googleusercontent.com/O1...M=w868-h651-no Przed nocą, zjeżdżamy na nocleg w jakieś krzaki. Niby nad rzeką, niby woda jest, ale nie jest łatwo znależć fajne miejsce na biwak. Po drodze, w sklepie kupiliśmy coś na kolację i kiełbaski na ognisko, ale co to była za kiełbasa ... syf po prostu, nawet z ogniska nie dało się zjeść. U nas, byle jaka, najbardziej podła, jest sto razy lepsza. Już tęsknimy za naszą kiełbaską. Ruskie, nawet zwykłej kiełbasy nie potrafią zrobić. https://lh3.googleusercontent.com/E6...F=w868-h651-no Dystans 690 Temperatura 35* |
Fajnie się czyta a tak krótko , rozpędziłem się i koniec. Pisz Henry bo czekamy :)
|
Pierwszy dzień, w którym nic się Wam nie wysypało ... to to już z górki :)
Pisz, pisz bo nie mogę się tego Bartangu doczekać. |
Cytat:
|
Dzień 5 Wtorek 2.08.2016
Wstajemy o 5.00. Temperatura szybko rośnie, ledwo wyszło słońce i już jest 30*. https://lh3.googleusercontent.com/hI...Z=w868-h651-no Lecimy. https://lh3.googleusercontent.com/lH...K=w868-h651-no Chyba to było w Saratowie. Jedziemy przez miasto i nagle Max woła w interkomie, że widział Donalda, tzn. MacDonalda. Zawracamy ? Oczywiście, że zawracamy. Zamawiamy jakieś burgery, frytki, lody. Wreszcie jakieś znajome smaki. W pewnym momencie do baru wchodzi para młodych ludzi, podchodzą do nas i dziewczyna radosnym głosem, raczej twierdzi niż pyta - to wy z Polski przyjechali - Tak z Polski - To ona strasznie się cieszy, że ludzie z Polski przyjeżdżają do Rosji – Nam też jest miło. https://lh3.googleusercontent.com/fM...J=w868-h651-no https://lh3.googleusercontent.com/iW...j=w983-h651-no W Engels, wyciągam kolejne 5 tys RUB dla Maxa. Od Saratowa przez Engels, aż do samej granicy, asfalt podłej jakości, gdybyśmy jechali naszym zestawem, było by koszmarnie, ale to marne pocieszenie. Gdzieś po drodze, zjażdżamy na tankowanie i kolejną naprawę prądu w ładowarce. Stacja całkowicie okratowana z folią odblaskową w szybie i z taką dłuugą szufladą do podawania kasy, ale … można płacić gotówką lub kartą i tankować do pełna. Po robocie, pani ze stacji przyniosła nam miskę z wodą i mydło do umycia rąk. https://lh3.googleusercontent.com/GK...U=w868-h651-no https://lh3.googleusercontent.com/kZ...G=w868-h651-no https://lh3.googleusercontent.com/Qz...F=w868-h651-no https://lh3.googleusercontent.com/aD...4=w868-h651-no Lecimy dalej. https://lh3.googleusercontent.com/3W...L=w868-h651-no https://lh3.googleusercontent.com/NY...K=w868-h651-no Posiłek w barze przy drodze. Sztuką jest, jak zwykle zresztą, znalezienie cieniowego miejsca. I przy okazji, uzupełnianie notatek. https://lh3.googleusercontent.com/mQ...G=w983-h651-no https://lh3.googleusercontent.com/pH...k=w868-h651-no https://lh3.googleusercontent.com/RK...U=w983-h651-no I znowu lecimy ... a jaki mamy wybór zresztą. https://lh3.googleusercontent.com/Zo...l=w983-h651-no O 14.30 jesteśmy na granicy. https://lh3.googleusercontent.com/rX...Y=w868-h651-no Ruska szybko i sprawnie, dajemy tylko paszport i dowód rejestracyjny. Małą karteczkę zostawiamy, dużą (wremiennyj wwoz) zabieramy z sobą. https://lh3.googleusercontent.com/tK...C=w983-h651-no Przejście kazachskie w stepie. Gorąco, nigdzie kawałka cienia. Na małym druczku wpisujemy podstawowe dane i stajemy w małej kolejce do okienka. Kolejka krótka, ale pot leje się po plecach. Urzędniczka w okienku wpisuje dane z karteczki w komputer i pyta o miejsce zamieszkania. Mówię jak jest, czyli Inowłódz. Urzędniczka się zawiesiła na chwilę. Inowlod ? Inowol ? „A może być Warszawa ?” - pyta. Mnie tam wszystko jedno, byle uciec wreszcie z tego słońca. Od granicy droga jeszcze gorsza. Pierwsze miasteczko po 30 km. Tankujemy na kartę i w budce ze „strachowkami” wymieniamy walutę. 100$ = 34.500 Tenga. https://lh3.googleusercontent.com/Yz...C=w868-h651-no Droga do Uralska jest w budowie, więc ruch odbywa się poboczami w tumanach kurzu. https://lh3.googleusercontent.com/OL...x=w868-h651-no W Uralsku chcemy rozbić się nad wodą, więc zjeżdżamy przed mostem na rzece Ural w prawo. Znajdujemy nawet jakiś ośrodek wypoczynkowy z czasów głębokiej komuny, ale skośnooka azjatka mówi, że ośrodek jest zamknięty, ona go pilnuje i nie może nas przyjąć. https://lh3.googleusercontent.com/o_...A=w868-h651-no https://lh3.googleusercontent.com/WE...9=w868-h651-no Szukamy innego miejsca, ale nie jest łatwo, wszystko mocno zarośnięte, nawet wody nie widać. Wracamy w kierunku Uralska. Znajdujemy w końcu ścieżkę pod mostem prowadzącą do rzeki. Jedziemy brzegiem rzeki, po pochyłej skarpie, jest ślisko i niebezpiecznie. W końcu, spotykamy kazachskie małżeństwo i oni, na zarośniętym wale przeciwpowodziowym pokazują nam kawałek równej i odkrytej przestrzeni. https://lh3.googleusercontent.com/iR...2=w983-h651-no https://lh3.googleusercontent.com/9f...8=w983-h651-no Rozmawiamy oczywiście o tym skąd i dokąd jedziemy. Dziwią się, że nam się chce jechać tak daleko od domu i że się nie boimy. Pytają, co mamy na kolację, a kiedy pokazujemy im nasze zapasy, natychmiast oferują, że zaraz coś przywiozą z domu. Wsiadają na chiński skuterek i odjeżdżają, a my tymczasem przygotowujemy nasze obozowisko. Po pewnym czasie, słyszymy odgłos zbliżającego się skuterka. Przyjechali we dwoje i przywieżli nam produkty na wielką ucztę; piwo, słoninę, chleb, gotowane na twardo jajka, jabłka, ogórki, pomidory i baniak czystej wody. Jesteśmy niezmiernie wdzięczni i dziękujemy serdecznie za dary. Rozmawiamy jeszcze jakiś czas i kazachowie odjeżdżają swoim skuterkiem, a my spożywamy oferowane produkty, potem bierzemy kąpiel – ja w rzece a Max pod prysznicem i na koniec zanurzamy się w naszych śpiworkach. Dystans - 510 km Temperatura - 35* |
Kurcze -35* "mołodce" ;)
|
To jest ten kierunek , co ja też TAM chcę!
ps. Mam nadzieję, że nie trzeba zostać dziadkiem, żeby tam pojechać :) Chłopaki, czyta się super! Czekam na więcej.................................... |
Cytat:
- czas - kasę - chęci |
'Przyjechali we dwoje i przywieźli nam produkty na wielką ucztę; piwo, słoninę, chleb, gotowane na twardo jajka, jabłka, ogórki, pomidory i baniak czystej wody.'[/SIZE]
A tyle złości wobec tego narodu na świecie :rolleyes: Tam gdzie nie ma polityki człowieczeństwo wygrywa.. :brawo: p.s czytałem nerwowo, ale tym razem bez większych problemów :Thumbs_Up: |
Cytat:
|
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:01. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.