![]() |
Janusz czy nie Janusz- ważne żeby były fajne wspomnienia!
pozdrawiam trolik |
Cytat:
Łapówka, bo o ty wszak mówimy zwyczajowo wynosi ok. 300 somów. Jak jest grube wykroczenie to 500. Czyli 5-8 dolców. A co do skrótu to zapewne poszło zgodnie z definicją: najdłuższa trwająca droga łącząca leżące obok siebie punkty ;) No, ale fajnie że macie adwenczerowy duch. A następnym razem sprawdźcie preferencje w Garminie. Maps.me ordynarnie wiedzie najkrótszą drogą. W efekcie jednej panny szukaliśmy w Argentynie przez cały dzień - jechała pierwsza i włączyła maps.me - skręciła pod kątem 90 stopni w góry. Miała szczęście, zresztą my też... Pisz, pisz. Fajne, świeże. |
Cytat:
Tak wiem. Popełniliśmy życiowy błąd płacąc tak dużo policjantom. Czytałam co nieco w innych relacjach i generalnie wiedzieliśmy, że żądana kwota jest za duża i nie powinnismy tak płacić. A najlepiej w ogóle nie płacić i nie przyzwyczajać. Ale gdy człowiek staje twarzą w twarz z funkcjonariuszem, nie znając języka i nie bardzo rozumiejąc o co kaman to pęka. Na obronę dodam, że przy następnym spotkaniu z policja nie dałam ani grosza. Pozwoliłam jedynie usiąść na Trampku :D No cóż. Byliśmy jak dzieci we mgle. Następnym razem będzie lepiej bo w końcu na błędach się człowiek uczy. Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk |
W 2016 na wylocie z Biszkeku we trójkę grzaliśmy sporo za szybko kiedy z
przystanku wyskoczył policjant chcąc nas zatrzymać, olaliśmy go Za chwilę zatrzymał nadjeżdżającego Sambora z resztą grupy który na zarzut naszego wykroczenia poradził mu żeby nas gonił Na powrocie mieliśmy problem z odnalezieniem uliczki z hotelem,za 10$ mam nagrane jak przelatujemy radiowóz na kogutach i sygnale my za nim przez miasto pod sam hotel |
1 Załącznik(ów)
Cytat:
Cytat:
Cytat:
https://www.google.com/maps/dir/52.0...b1!4m2!4m1!3e2 Cytat:
|
Cytat:
Z nieznajomością języka mi udało się akurat w tym roku nic nie zapłacić. Pomiędzy Biszkekiem , a Issyk Kul złapali naszą 3-kę 90 na 60 a że jechałem pierwszy to podchodzi do mnie policjant po rosyjsku się przedstawia i informuje, że przekroczyłem prędkość i że będzie mandat. Na to ja z bananem na twarzy zaczynam: dzień dobry panu, nazywam się.... przyjechałem z Warszawy z Polski, jestem turystą, Kirgizja to piękny kraj itd itp. Po chwili przerwał mi i pyta tym razem po angielsku. No to ja znowu, banan i dzień dobry, nazywam się,.... To on znowu po rosyjsku żebym podszedł do radiowozu to pokaże mi „foto”. Na co ja sięgam po aparat i mówię, że chętnie się z nim sfotografuję i że mam już dużo zdjęć bo Kirgizja to piękny kraj. Po kilku chwilach zaciągnął mnie do radiowozu a tam pijany starszyna do mnie: Salem malejku” no to ja „Salem”. Na co on po rosyjsku że przekroczyłem prędkość i że mandat i czy rozumiem po rosyjsku. No to ja z bananem zaczynam swoją śpiewkę, ten pokazał mi zdjęcie z moją prędkością , grożąc palcem ostrzegł mnie i ze względu na to że jesteśmy turystami odstępuje od nałożenia mandatu. No to ja z bananem tym razem po rosyjsku przedstawiłem się i dalej że Kigizja to piękny kraj. Mina starszyny bezcenna. Pozdrawiam i czytam Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk |
Ja nauczyłem się tego w zeszłym roku w Kazachstanie. W tym roku zadziałało w Kirgistanie. Moim zdaniem klucz to cierpliwość...:-)
pozdrawiam trolik |
Nam Ruscy skazali że jak ktokolwiek nas zatrzyma to:
1. Nie zdradzasz się, że znasz ich język. 2. Powtarzasz do znudzenia "ni panimaju". Rabotajet :Thumbs_Up: |
Czwartek 16.08.2018
Rano wstaje trochę niepewnie. Zazwyczaj na drugi dzień boli gorzej ale chyba mam szczęście. Nie jest tak źle. Trzeba włączyć tryb oszczędzania nogi i lecimy dalej. Napełniamy butelki wodą ze źródełka, pakujemy się i lecimy w nieznaną drogę. Wygląda zachęcająco. Dookoła pofałdowane góry, szuterek i ogromna przestrzeń. Podoba mi się. Po takie widoki tu jechałam. https://i.postimg.cc/htzzV1Js/IMG-5475.jpg https://i.postimg.cc/vH85xnL2/IMG-5479.jpg https://i.postimg.cc/sD81fGnh/IMG-5481.jpg Płaski i łatwy szuterek dobiega końca. Droga zaczyna się delikatnie piąć w górę a jej powierzchnia robi się sypka i kamienista. Luz, pewnie zaraz się wypłaszczy albo będzie jakaś cywilizacja. W końca linia energetyczna gdzieś musi prowadzić. Jazda zaczyna być coraz trudniejsza a ja nie jestem w stanie stać na podnóżkach. Kiepsko mi się jedzie ale staram się panować nad motocyklem. Spoglądam raz po raz w lusterko czy Marek, Bartek i Marcin za mną jada i napieram dalej. Niestety w pewnym momencie najechałam na kamień i nie zdołałam utrzymać kierownicy. Ląduje na lewy bok ale na szczęście lądowanie się udało. Marek zatrzymał się za mną ale po chwili jego Afryka leci na bok https://i.postimg.cc/Kc0RVHBQ/IMG-5486.jpg https://i.postimg.cc/mDwtTdqL/IMG-5488.jpg Czekamy na Bartka i Marka. Pojawili się po chwili. Tym razem Marcin leży. Trampek jest mocno obładowany i ciężko ruszyć z miejsca. Potrzebuje małej pomocy. https://i.postimg.cc/Y0MY3Lc9/IMG-5499.jpg https://i.postimg.cc/sDtDCdXP/IMG-5502.jpg https://i.postimg.cc/NFZYtmgG/IMG-5506.jpg Na drodze pojawia się kilka zakrętów. Za jednym z nich widok mnie rozwalił. Zobrazuje wam to ujęciem z kamery, które dopiero teraz sama obejrzałam. Przepraszam, za wulgaryzm, nawet sobie nie zdawałam sprawy, że tak powiedziałam. A powiedzenie ,,ożeszfak'' No nie mam pojęcia. Na co dzień takiego nie używam :haha2: Widok po prostu rozwalił system stąd taka reakcja :D https://i.postimg.cc/vBkHYphd/IMG-5511.jpg https://i.postimg.cc/mrqGC7HY/IMG-2206.jpg https://i.postimg.cc/52d1kB7n/IMG-5521.jpg Ścieżka prowadzi teraz w dół. Powoli sobie zjeżdżam co jakiś czas zatrzymując się na zdjęcie. O ile się uda bo jest nieco ślisko. Gdy tylko dojeżdżam do Łukasza i Marka proszę o chwilę przerwy. Niepokoję się bo od dłuższego czasu nie widzę za sobą Bartka i Marcina. https://i.postimg.cc/yY72JLGq/IMG-5527.jpg https://i.postimg.cc/3x87T8hv/IMG-5526.jpg Marek odnajduje jakąś roślinkę :D https://i.postimg.cc/ZKj26rkW/IMG-5541.jpg Dość długo czekaliśmy na chłopaków ale w końcu wymęczeni dołączają do nas. Marcin na obładowanym Trampku słabo sobie radzi w tym terenie. Bartek mu pomaga, podnosi moto, zjeżdża a potem wraca po swoją Tenerkę i tak kilka czy kilkanaście razy. Wcale się nie dziwię, że jest umęczony a to jeszcze nie koniec drogi. Prosi aby zmienić kolejność bo pada. Z drugiej strony to słabsza osoba powinna jechać z przodu. Na nic się zdało gadanie. Jedni wyszli z założenia, że nie mogą się zmęczyć bo się sami będą przewracać. Drudzy by chcieli pomóc ale nie mogą. Karawana ruszyła a kolejność pozostała taka sama. Bartek będzie wściekły. :mur: Wciąż lecimy w dół aż dojeżdżamy do skrzyżowania. Nad rzeką spotykamy rodzinkę przyrządzając sobie obiad. Obdarowujemy dzieciaki balonami i sami idziemy w cień odpocząć. Marek nawet bez motocykla jeździ :haha2: https://i.postimg.cc/mkKcnPJC/IMG-5551.jpg W końcu na horyzoncie pojawiają się chłopaki. Rzeczywiście kiepsko to wygląda. Mam wyrzuty sumienia, że Bartek został sam ale jednocześnie jestem bardzo dumna, że mimo skwaru i zmęczenia pomaga Marcinowi, choć tak naprawdę sam niedawno zaczął przygodę z offem i podróżami. https://i.postimg.cc/cH4YvDjJ/DSC-0661.jpg https://i.postimg.cc/gJSh8VFH/DSC-0662.jpg Już w komplecie, robimy mały relaks nad rzeką. Jednocześnie musimy podjąć decyzję. Droga offem biegnie dalej przez góry i nie wiadomo czy będzie gorzej/lepiej. Jest też droga która poprowadzi nas wzdłuż rzeki do asfaltu w pobliżu Karakol. Patrząc na Marcina i jego odpadające od hamowania nogami podeszwy decyzja jest prosta. Musimy wrócić tam gdzie każdy da radę. A na tą drogę to ja jeszcze kiedyś wrócę :drif: https://i.postimg.cc/659jYywF/IMG-20180816-101233.jpg Dojeżdżamy do asfaltu i lecimy w stronę Osz. Towarzyszy nam widok cudnie turkusowej rzeki Naryn. Droga ma sporo zakrętów, przejeżdżamy też za dwa tunele, wyprzedzamy kilka ciężarówek. W offie na moment zapomniałam o kontuzji kolana. Nieco nudnawy asfalt szybko mi o niej przypomina a zwłaszcza postój na siku. Mam problem by przyjąć pozycję do załatwiania potrzeb fizjologicznych.:haha2: Niby zaopatrzyłam się na wyjazd w lejek do siusiania ale nie mogę się przełamać żeby z niego skorzystać choć teraz jest najlepszy na to moment. :haha2: https://i.postimg.cc/tTM711Xw/IMG-2210.jpg https://i.postimg.cc/9MWyPqHf/IMG-5590.jpg https://i.postimg.cc/Hn8nbpnx/IMG-2220.jpg https://i.postimg.cc/y84gXSFz/IMG-2226.jpg https://i.postimg.cc/bwxG6NTS/IMG-2250.jpg Niedługo przed zachodem słońca dojeżdżamy do Osz. Ruch jest spory, staramy się nie zgubić choć nie jest to łatwe. Co rusz ktoś się wcina zmieniając pas. Łukasz od razu prowadzi nas pod jeden z hosteli. Parkujemy ale nie idziemy się od razu zameldować. Nie ma gdzie zamknąć motocykli więc Łukasz leci już sam obczaić inne najbliższe miejscówki. Ostatecznie zostaliśmy w tym samym miejscu. Po rozpakowaniu postanawiamy przejść się po mieście i znaleźć coś do szamania. https://i.postimg.cc/7ZJgVkCp/IMG-20180816-193517.jpg Przejechane ok 350 km. |
Czyta się.
|
[QUOTE=zaczekaj;615613]Czwartek 16.08.2018
Rano wstaje trochę niepewnie. Zazwyczaj na drugi dzień boli gorzej ale chyba mam szczęście. Nie jest tak źle. Trzeba włączyć tryb oszczędzania nogi i lecimy dalej. Napełniamy butelki wodą ze źródełka, pakujemy się i lecimy w nieznaną drogę. Wygląda zachęcająco. Dookoła pofałdowane góry, szuterek i ogromna przestrzeń. Podoba mi się. Po takie widoki tu jechałam. https://i.postimg.cc/htzzV1Js/IMG-5475.jpg https://i.postimg.cc/vH85xnL2/IMG-5479.jpg https://i.postimg.cc/sD81fGnh/IMG-5481.jpg Płaski i łatwy szuterek dobiega końca. Droga zaczyna się delikatnie piąć w górę a jej powierzchnia robi się sypka i kamienista. Luz, pewnie zaraz się wypłaszczy albo będzie jakaś cywilizacja. W końca linia energetyczna gdzieś musi prowadzić. Jazda zaczyna być coraz trudniejsza a ja nie jestem w stanie stać na podnóżkach. Kiepsko mi się jedzie ale staram się panować nad motocyklem. Spoglądam raz po raz w lusterko czy Marek, Bartek i Marcin za mną jada i napieram dalej. Niestety w pewnym momencie najechałam na kamień i nie zdołałam utrzymać kierownicy. Ląduje na lewy bok ale na szczęście lądowanie się udało. Marek zatrzymał się za mną ale po chwili jego Afryka leci na bok https://i.postimg.cc/Kc0RVHBQ/IMG-5486.jpg https://i.postimg.cc/mDwtTdqL/IMG-5488.jpg Czekamy na Bartka i Marka. Pojawili się po chwili. Tym razem Marcin leży. Trampek jest mocno obładowany i ciężko ruszyć z miejsca. Potrzebuje małej pomocy. https://i.postimg.cc/Y0MY3Lc9/IMG-5499.jpg https://i.postimg.cc/sDtDCdXP/IMG-5502.jpg https://i.postimg.cc/NFZYtmgG/IMG-5506.jpg Na drodze pojawia się kilka zakrętów. Za jednym z nich widok mnie rozwalił. Zobrazuje wam to ujęciem z kamery, które dopiero teraz sama obejrzałam. Przepraszam, za wulgaryzm, nawet sobie nie zdawałam sprawy, że tak powiedziałam. A powiedzenie ,,ożeszfak'' No nie mam pojęcia. Na co dzień takiego nie używam :haha2: Widok po prostu rozwalił system stąd taka reakcja :D https://i.postimg.cc/vBkHYphd/IMG-5511.jpg https://i.postimg.cc/mrqGC7HY/IMG-2206.jpg https://i.postimg.cc/52d1kB7n/IMG-5521.jpg Ścieżka prowadzi teraz w dół. Powoli sobie zjeżdżam co jakiś czas zatrzymując się na zdjęcie. O ile się uda bo jest nieco ślisko. Gdy tylko dojeżdżam do Łukasza i Marka proszę o chwilę przerwy. Niepokoję się bo od dłuższego czasu nie widzę za sobą Bartka i Marcina. https://i.postimg.cc/yY72JLGq/IMG-5527.jpg https://i.postimg.cc/3x87T8hv/IMG-5526.jpg Marek odnajduje jakąś roślinkę :D https://i.postimg.cc/ZKj26rkW/IMG-5541.jpg Dość długo czekaliśmy na chłopaków ale w końcu wymęczeni dołączają do nas. Marcin na obładowanym Trampku słabo sobie radzi w tym terenie. Bartek mu pomaga, podnosi moto, zjeżdża a potem wraca po swoją Tenerkę i tak kilka czy kilkanaście razy. Wcale się nie dziwię, że jest umęczony a to jeszcze nie koniec drogi. Prosi aby zmienić kolejność bo pada. Z drugiej strony to słabsza osoba powinna jechać z przodu. Na nic się zdało gadanie. Jedni wyszli z założenia, że nie mogą się zmęczyć bo się sami będą przewracać. Drudzy by chcieli pomóc ale nie mogą. Karawana ruszyła a kolejność pozostała taka sama. Bartek będzie wściekły. :mur: Wciąż lecimy w dół aż dojeżdżamy do skrzyżowania. Nad rzeką spotykamy rodzinkę przyrządzając sobie obiad. Obdarowujemy dzieciaki balonami i sami idziemy w cień odpocząć. Marek nawet bez motocykla jeździ :haha2: https://i.postimg.cc/mkKcnPJC/IMG-5551.jpg W końcu na horyzoncie pojawiają się chłopaki. Rzeczywiście kiepsko to wygląda. Mam wyrzuty sumienia, że Bartek został sam ale jednocześnie jestem bardzo dumna, że mimo skwaru i zmęczenia pomaga Marcinowi, choć tak naprawdę sam niedawno zaczął przygodę z offem i podróżami. https://i.postimg.cc/cH4YvDjJ/DSC-0661.jpg https://i.postimg.cc/gJSh8VFH/DSC-0662.jpg Już w komplecie, robimy mały relaks nad rzeką. Jednocześnie musimy podjąć decyzję. Droga offem biegnie dalej przez góry i nie wiadomo czy będzie gorzej/lepiej. Jest też droga która poprowadzi nas wzdłuż rzeki do asfaltu w pobliżu Karakol. Patrząc na Marcina i jego odpadające od hamowania nogami podeszwy decyzja jest prosta. Musimy wrócić tam gdzie każdy da radę. A na tą drogę to ja jeszcze kiedyś wrócę :drif: No no.. takimi klamotami przez Kargisz,chyba trochę potu wylaliście Przed ostatnim podjazdem obok słupa w lewo idzie droga serpentynami na szczyt,też ją znalazłem dopiero za drugim razem Widzę że mostek na rzece naprawiony a jak z drogą idącą po zboczu z drugiej strony? kiedy ja byłem z kolegą była zerwana,gdybyście pojechali w lewo dojechalibyście do jeziora Kiedy wracaliśmy po kilku dniach i przejechaniu przełęczy zauważyłem brak okularów słonecznych do których byłem przywiązany Rozsiodłałem konia i na lekko od podnóża do rzeki i z powrotem przez przełęcz zrobiłem w 35minut http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=30901&page=3 |
Widok za wzniesieniem zapewne zacny. Nie wiem , nie widziałem. Natomiast wiem, że żadne foto tego nie odda co widzi się w czasie rzeczywistym.
|
Te górki to jak z jakiejś dioramy. Nierzeczywiście piękne. Ależ to musiało wyglądać...
M |
Cytat:
Właśnie widziałam to jezioro na mapie. Droga po drugiej stronie rzeki na pierwszy rzut oka była ale nie jechaliśmy jej sprawdzić bo i tak musieliśmy wracać do asfaltu najkrótsza droga. Kurcze. Chce tam wrócić na dużo dłużej. Cytat:
Cytat:
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk |
1 Załącznik(ów)
[QUOTE=zaczekaj;615613]Czwartek 16.08.2018
https://i.postimg.cc/vH85xnL2/IMG-5479.jpg https://i.postimg.cc/sD81fGnh/IMG-5481.jpg Czy tutaj nie spotkaliście aby mojego kolegi? Załącznik 85288 z Gdybym się spodziewał że ktoś znajomy będzie tam jechał Z jaką zazdrością oglądał moje buty |
Piątek 17.08.2018
Noc w hotelu mimo odbywającego się w pobliżu wesela minęła spokojnie. Męczyła nas jedynie duchota w pokoju ale przynajmniej zrobione wieczorem pranie całkowicie wyschło. Przed wyjazdem w dalszą podróż postanawiamy zobaczyć bazar w Osz. Pozwalamy sobie wziąć Taxi. W 5 osób władowujemy się do Matiza. W pierwszą stronę jechaliśmy ze spokojnym kierowcą natomiast w drugą stronę przejażdżka była ciekawym doświadczeniem.:haha2: Momentami miałam lęki czy aby się z kimś nie zderzymy :haha2: Tu akurat spokojny taksówkarz. Obchodzimy bazar dookoła i zaopatrujemy się w pamiątki dla bliskich. https://i.postimg.cc/j26jgMzY/IMG-5627.jpg Dzisiaj mamy zamiar dojechać pod Pik Lenina także zapowiada się jeszcze piękniejszy dzień jak wczoraj bo w końcu ujrzymy ośnieżone szczyty gór. Spakowani ruszamy w stronę Sary-Tash. Bezproblemowo udaje nam się wyjechać z zatłoczonego miasta nie gubiąc się przy tym. https://i.postimg.cc/RVxZHxws/IMG-5637.jpg https://i.postimg.cc/fbqbt3vm/IMG-5657.jpg Dojeżdżamy do przełęczy Taldyk i robimy tam chwilę przerwy na fotki. https://i.postimg.cc/CMQKLfKg/IMG-5676.jpg https://i.postimg.cc/gJ6Gxgjb/IMG-5681.jpg Całkiem niedaleko od Sary- Tash Łukasz zauważył ciekawie wyglądającą ścieżkę. Po szybkiej naradzie decydujemy się skorzystać. Marcin wymęczony po wczorajszym offie jednak dezerteruje. Po przestudiowaniu mapy uzgadniamy miejsce spotkania i ewentualnego noclegu jeśli nie udałoby się spotkać wcześniej. Więc lecimy w offa. Zaczyna się robić pięknie. Szuterek ciągnący się gdzieś w środek gór, rzeczka i pełno koni wypasających się obok. https://i.postimg.cc/m2SB1zLk/IMG-5701.jpg https://i.postimg.cc/BQ3JvcGR/IMG-5703.jpg https://i.postimg.cc/HkxDJ6vv/IMG-2334.jpg Dojeżdżamy do pierwszej rzeczki. Asekurując się przejeżdżamy. Ja niestety czuje się mało pewnie na dużych, mokrych kamieniach z moim mało stabilnym i bolącym kolanem. Kolejne brody były już łatwiejsze więc spokojnie je przejeżdżam. https://i.postimg.cc/cHC0ppXj/IMG-5716.jpgnajlepszy darmowy hosting https://i.postimg.cc/XNf0tGyL/IMG-5726.jpg https://i.postimg.cc/vTzkTnrd/IMG-5733.jpg https://i.postimg.cc/hPQVSnc2/IMG-2346.jpg https://i.postimg.cc/5tgCPNS2/IMG-2339.jpg Do czasu. Na stosunkowo gładkim brodzie się wyłożyłam. Przednie koło ślizgnęło się na kamieniu a ja nie utrzymałam motocykla. Wpadłam do niezbyt ciepłej rzeki. Marek szybko przyszedł z pomocą i zaoferował swoja sucha kurtkę. Po sprawdzeniu czy dokumenty i telefon nie zostały zalane ruszamy dalej. po jakimś czasie w oddali widzimy chłopca na koniu w grubej puchowej kurtce. Natomiast za kolejnym zakrętem wyłaniają się nam pamirskie szczyty. Dochodzi wtedy do mnie w jak dużych i pięknych górach jesteśmy. https://i.postimg.cc/cCysqPW5/P8177550.jpg https://i.postimg.cc/J4XkkWtt/DSC-0680.jpg Dojechaliśmy do miejsca spotkania z Marcinem ale go nie ma. Czekamy chwilę ale widząc nadchodzące chmury postanawiamy kierować się do miejsca noclegu. Przeciwdeszczówek nie ubieramy bo przecież przejdzie bokiem :haha2: https://i.postimg.cc/SRy1BKw1/IMG-2376.jpg To był największy błąd. Wjechaliśmy w mega ulewę. Woda wlewała mi się ciurkiem przez kurtkę Marka. Motocykl spychało na lewy pas a widoczność była prawie zerowa. Nawet nie dostrzegłam, że wszyscy zjechali na pobocze pod jakiś daszek. Chcąc zawrócić utknęłam przednim kołem w dole i nie mogłam wycofać motocykla. Stałam tak i mokłam czekając aż mnie ktoś uratuje. W końcu dołączyłam do chłopaków choć w sumie schronienie tam było minimalne. Gdy przestało padać ruszamy dalej. Jeszcze zostało nam trochę kilometrów do campingu a godzina już późna. Po jakimś czasie zaczynam mocno marznąć. Zamieniam się z Bartkiem na motocykl, bo moje ręce dłużej nie utrzymają kierownicy a grzane manetki w Trampku się popsuły. Dojeżdżamy do jurt i na całe szczęście jest też Marcin, który pomyślał i nagrzał nam w środku. Rozbieramy się prędko i przebieramy w coś suchego. No jeszcze nigdy w życiu tak mocno nie zmarzłam. Najpierw marzłam po kąpieli w rzecze a potem jeszcze ulewa. Długo nie mogłam się rozgrzać. Pomogła dopiero gorąca herbata i kolacja. Przejechane ok 350 km. |
Przygoda, przygoda :)
|
|
Cytat:
ładnie oddają przestrzeń i ogrom tych gór. szacuneczek. m |
"Stałam tak i mokłam czekając aż mnie ktoś uratuje." :drif:
|
Czyta się i podziwia widoki!
|
Cytat:
:haha2: |
Cytat:
|
"ożeszfuck"...ale foty...:lukacz::lukacz::lukacz::lukacz:
czyta się...:drif::drif: |
To jeszcze nic , żebyście słyszeli jak Filozof się targował :D
|
Cytat:
Sent from my G8441 using Tapatalk |
18.08.2018
Tego dnia nie wstajemy zbyt wcześnie. Nie ma mocy a poza tym trzeba trochę odpocząć i przyzwyczaić się do wysokości. Marka chyba powoli łapie choroba bo mimo, że się nie skarży to widać, że męczy go ból głowy. Po pysznym śniadaniu wracamy do jurt na drzemkę. Ja zbyt długo nie wytrzymałam. Gdy zrobiło się w miarę ciepło wyszłam na mały spacer. Nie oddalałam się zbyt daleko ponieważ niepokoił mnie pies z sąsiednich jurt. https://i.postimg.cc/2y74J9T1/DSC-0686.jpg https://i.postimg.cc/yxHmLChq/DSC-0685.jpg https://i.postimg.cc/3wv2hqNL/IMG-5742.jpg https://i.postimg.cc/tJ2xDQvg/IMG-5743.jpg https://i.postimg.cc/CLcGsD94/IMG-5745.jpg https://i.postimg.cc/LXPDyXj8/IMG-5758.jpg Po powrocie ze spaceru podpatruje jak bawią się synowie gospodyni Chłopcy stoją na górce z liną i bawią się w wspinaczy. https://i.postimg.cc/DwygVh9n/DSC-0682.jpg Udało się złapać z nimi kontakt. Dzieci dostają balony i smyczki. Młodszy z chłopców wszedł do naszej jurty i zakosił mi takie słodkie mleczko co dostałam od Bartka. Kojarzycie mleko w tubce z Gostynia? To właśnie na wschodzie małż wynalazł mi takie w butelce :drif: Chłopczyk był zadowolony ze znaleziska a gospodyni nieco zakłopotana chciała mi zwrócić buteleczkę. Choć moje serce się krajało bo strata była dla mnie duża to nie przyjęłam :haha2: https://i.postimg.cc/NGSbrZ2x/IMG-2398.jpg https://i.postimg.cc/28WGdT4N/IMG-2401.jpg Tak wygląda jurta jak już pościągaliśmy wysuszone ubrania. Ten symbol przy otworze dymnym to znak z flagi Kirgistanu. https://i.postimg.cc/fWGjbX12/IMG-2394.jpg https://i.postimg.cc/mkfsqtqX/IMG-2384.jpg Chłopaki trochę odpoczęli, jest już południe więc czas się zbierać. Cały czas nurtuje nas gdzie jest ta słynna brama z napisem Peak Lenin. Pytamy gospodarzy ale nie potrafią nam odpowiedzieć bądź nie zrozumieli pytania. https://i.postimg.cc/3wtFrqHm/IMG-2390.jpg No to w drogę. Postanawiamy poszukać słynnego łuku i podjechać pod prawdziwą bazę bo jak to tak być w Kirgistanie i nie mieć takiej fotki? Wracamy w stronę asfaltu. https://i.postimg.cc/ZRJnQsdv/IMG-5773.jpg https://i.postimg.cc/BQ7FK31Y/IMG-5780.jpg https://i.postimg.cc/DZcJy3Tc/IMG-5793.jpg https://i.postimg.cc/JzWqpJqD/IMG-2436.jpg W końcu odnajdujemy prawidłową drogę z łukiem. Kilka fotek i jedziemy. https://i.postimg.cc/RZNg69XG/P8187567.jpg Droga zaczyna się na płaskim terenie a następnie powoli i delikatnie pnie się w górę. Co jakiś czas widać wynurzające się z nor świstaki, pasące się konie i bydło . https://i.postimg.cc/FKVs0bBr/IMG-5811.jpg https://i.postimg.cc/J7273zPk/IMG-5817.jpg https://i.postimg.cc/xdQgsH9p/IMG-20180818-160208.jpg https://i.postimg.cc/CMBsYJrn/IMG-2483.jpg Dojechaliśmy najdalej i najwyżej jak się dało. Dalej już tylko trialem albo pieszo. Miejsce jest przepiękne. Góry, choć w większości za chmurami robią mega wrażenie. Aparat nigdy tego nie odzwierciedli. Robimy sobie mały popas w tych pięknych okolicznościach. My z Bartkiem niestety nie radowaliśmy się wspólnie. O mały włos a prawie żeśmy się tam rozwiedli. Zdecydowałam, że wieczorem się odłączam i dokończę podróż samotnie. A poszło o gmole co miał mi naprostować na campingu. Glebłam na błocie i gmol połamał mi boczek. Mój piękny, niebieski Trampkowy boczek :mur::( Do tego nazbierało się kilka innych drobnostek i kryzys gotowy. A powiem Wam, że nie było warto się kłócić. Byliśmy w najpiękniejszym miejscu jakie do tej pory widzieliśmy i nie mamy nawet wspólnej fotki :( https://i.postimg.cc/W1M2P6jG/IMG-5829.jpg https://i.postimg.cc/j5kThMQb/IMG-5845.jpg https://i.postimg.cc/LsyCn5My/IMG-20180818-165323.jpg https://i.postimg.cc/QxXdVKT7/P8187571.jpg https://i.postimg.cc/YSRMvrvj/IMG-5865.jpg Po małym relaksie zbieramy się dalej. Planujemy dziś dojechać do granicy w Tadżykistanem. Z przydrożnej jurty wyskakuje trzech chłopaków. Podbiegają do nas z pytaniem czy szokolada jest? Ciekawe od kogo się nauczyli. W każdym razie od nas dostają tylko smyczki i balony. https://i.postimg.cc/G3Vr8SmP/IMG-5870.jpg Wróciliśmy na asfalt choć było nam szkoda opuszczać tak piękne tereny. Niestety chcąc zobaczyć jeszcze coś w Tadżykistanie nie możemy sobie pozwolić na dzień straty. Jadąc w stronę granicy mijamy ostatnią stację paliw. Nikt z nas nie pomyślał o zatankowaniu. Ale spoko, przecież jutro zatankujemy w Tadżykistanie :haha2: Zaczyna się robić ciemno akurat jak dotarliśmy na przejście graniczne. Po załatwieniu formalności i wniesieniu opłaty po 500 som za głowę jedziemy kawałek po ziemi niczyjej w poszukiwaniu kawałka płaskiego terenu na nocleg. Szybko rozbijamy namioty i idziemy spać. Noc zapowiada się chłodna. Przejechane 230 km |
Zazdraszczam wyprawy, super się czyta, zdjęcia magnum.
|
Niecierpliwie czekam na przygodę związaną z tankowaniem...:-). My też mieliśmy kiepską pogodę pod Pikiem w tym roku...
pozdrawiam trolik |
[QUOTE=zaczekaj;619910]18.08.2018
My z Bartkiem niestety nie radowaliśmy się wspólnie. O mały włos a prawie żeśmy się tam rozwiedli. Zdecydowałam, że wieczorem się odłączam i dokończę podróż samotnie. A poszło o gmole co miał mi naprostować na campingu. Glebłam na błocie i gmol połamał mi boczek. Mój piękny, niebieski Trampkowy boczek :mur::( Do tego nazbierało się kilka innych drobnostek i kryzys gotowy. https://i.postimg.cc/W1M2P6jG/IMG-5829.jpg https://i.postimg.cc/j5kThMQb/IMG-5845.jpg https://i.postimg.cc/LsyCn5My/IMG-20180818-165323.jpg https://i.postimg.cc/QxXdVKT7/P8187571.jpg https://i.postimg.cc/YSRMvrvj/IMG-5865.jpg To mogło być piękne rozstanie:) |
Poczekaj jeszcze pare lat i kryzys może być z powodu boczków ;) bynajmniej nie trampkowych :)
Oczywiście nie zycze |
Czytajac o takich problematorach, czlowiek uswiadamia sobie głęboką mądrość tkwiącą w powiedzeniu o niewozenu ze sobą drzewa do lasu... ;)
Ale i tak fajnie sie czyta.:) Wysłane z mojego WAS-LX1 przy użyciu Tapatalka |
Cytat:
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk |
No to się zacznie a tak było fajnie :)
M |
Jeszcze jedno mi się nasunęło. To o stole i nożycach. ;) :)
No i w razie odłączenia od grupy, pasowało by jeszcze to o ulzeniu koniom i wozie. :) :) :) Dworuję sobie troszeczkę- wybacz. :) :* No i czekam niecierpliwie na relacji ciągu dalszego nastapienie.:) Wysłane z mojego WAS-LX1 przy użyciu Tapatalka |
Jeśli już o przysłowiach to jest tez takie o srebrze i złocie ;)
|
Słaba wstawka "Beemiarza".
Zaczekaj. Przeszliście tą rzeczkę którą przepycił Sneer w swojej relacji w Base Camp Pik Lenina, czy poszliście z prawa tą łąką do oporu? |
Cytat:
Przejeżdżaliśmy przez rzekę :) Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk |
sporo tych różnych perypetii na tym wyjeździe. No ale czym była by wyprawa bez przeszkód. Dobrze żeś się zmobilizowała do pisania. Czyta się.
edit: my nie daliśmy rady przejechać :( |
Te same dzieciaki pytały mnie o czekoladę.
Tak, to piękne miejsce i bardzo sobie i wam zazdroszczę, że tam bylismy :) u mnie pogoda była so-so jak wjeżdżałem, potem koszmarnie zimna noc, ale nazajutrz mialem bonus: patelnia i powietrze czyste aż w zębach zgrzytalo. Czyta się. Szczególnie osobiste wątki :) Sent from my G8441 using Tapatalk |
A propos wątków osobistych, to kto kogo w końcu udobruchał?
Były kwiaty i kolacja przy świcach? ;) :) ..... ile razy miałem ochotę zostawić żonkę gdzieś daleko od domu ..... albo ona mnie :) Asia tak wygląda docieranie małżeńskie. ;) |
Sobota 19.08.19
Jest 19 sierpnia, pierwsza rocznica naszego ślubu a my budzimy się rano razem ale osobno. Noc była chłodna a ja zbyt uparta by się przytulić do męża. On zresztą to samo :haha2: W ciszy rozkładaliśmy namiot dnia poprzedniego, w ciszy go składaliśmy. Miałam się rozdzielić i pojechać samotnie ale Bartek stwierdził, że nie pozwoli bym jechała sama. On się odłączy. Automatycznie powiedziałam, że w żadnym wypadku, nie może jechać sam więc jakoś tak wyszło, że rano po ogarnięciu obozu ruszyliśmy razem. Jedno bało się o drugie. Po niedługiej chwili kłótnia z poprzedniego dnia rozeszła się po kościach. Chyba po prostu każde z nas wiedziało, że nie tak powinna wyglądać nasza rocznica i zaczęliśmy ratować to co się popsuło. Tak w ogóle to nie lubię jeździć motocyklem samotnie, więc teraz po dłuższym zastanowieniu nie wiem jak mogłam wymyślić, że pojadę sama. Wiem, że bym sobie poradziła. Jakoś, ale bym dała radę. Wiem też, że przyjemność z jazdy czerpię tylko wtedy gdy mogę ją z kimś dzielić. Cieszę się, że jednak udało się dogadać i pojechać dalej razem z mężem. https://i.postimg.cc/63Fm62Ry/IMG-5875.jpg Na drodze spotykamy parę rowerzystów z Polski. Historia z nimi jest taka, że Bartek podjechał z nimi porozmawiać. Chwila gadki po angielsku a potem padło pytanie skąd jesteście. No i się okazało, że to rodacy. Pamiątkowa fotka i lecimy na granicę z Tadżykistanem. https://i.postimg.cc/YCGB1Wfq/IMG-5878.jpg https://i.postimg.cc/d3wJ6VQN/IMG-5880.jpg https://i.postimg.cc/nzvHqDxQ/IMG-5882.jpg https://i.postimg.cc/tThx7JmB/IMG-2512.jpg Na pierwszej tadżyckiej przełęczy Trampek już lekko osłabiony ale parł dzielnie pod górę. Wyprzedził nawet Holendrów na V-stromach. https://i.postimg.cc/RhSzfpGj/IMG-5884.jpg https://i.postimg.cc/wB1MRM3h/IMG-5888.jpg Chwila na fotki pod pomnikiem i już zaraz będziemy na granicy. https://i.postimg.cc/SxMNm5Pr/IMG-5904.jpg Na przejściu musimy trochę poczekać aż nas wpuszczą za szlaban. W między czasie poznajemy kilka zagranicznych kierowników z transportu Sambora. Ucinamy sobie małą pogawędkę. Za szlabanem entuzjazm nam nieco zmalał. Tu ten dollars tam ten dollars i zebrała się ładna sumka. Nieco oburzeni próbowaliśmy negocjować warunki ale Tadżycy było nieugięci. https://i.postimg.cc/Kv5DJqf0/IMG-5912.jpg Wjechaliśmy do kraju trochę zniesmaczeni ale widok pamirskich szczytów i turkusowego jeziora Karakul od razu poprawił nam humory. https://i.postimg.cc/1X82Sxzc/IMG-2542.jpg https://i.postimg.cc/gcyGt8ZM/IMG-5934.jpg Postanawiamy wstąpić nad wodę bo poprzedniego dnia nie mieliśmy okazji się umyć czy wyprać. Gdy już byliśmy gotowi do kąpieli w niezbyt ciepłym jeziorze nagle podjechał bus z francuskimi turystami. Byliśmy dla nich nie lada atrakcja gdy zastali nas w trakcie kąpieli. Ukradkiem widziałam jak kamerują i robią fotki. https://i.postimg.cc/x1XZcSzw/DSC-0697.jpg https://i.postimg.cc/CKNb0RKS/DSC-0711.jpg https://i.postimg.cc/yNVSL7y5/DSC-0723.jpg https://i.postimg.cc/yNv352fN/DSC-0724.jpg Odświeżeni ruszyliśmy w dalsza drogę. Oczywiście będąc w mieście nikt nie pomyślał o poszukaniu paliwa a stacji do tej pory nie było :haha2: i jak zdążyłam się domyśleć po tym co miałam przed oczami to tak szybko jej nie zobaczymy. Tak więc bezmyślnie ruszyliśmy przed siebie. Ja chyba po prostu nie do końca byłam świadoma, że to już tu naprawdę kończą się wygody cywilizacji. https://i.postimg.cc/bNspyM55/IMG-2569.jpg Marcin coś zostawał mocno w tyle więc zatrzymaliśmy się po jakimś czasie by na niego zaczekać. Gdy dojechał stwierdził, że będzie oszczędzał paliwo. Rzeczywiście Marcina Trampek miał największe spalanie. Marek zaś jechał bez pompy. Ja też ostatnie 5 litrów wlałam do baku. Rzuciłam hasło aby Ci z większym zapasem paliwa jechali z tyłu by w razie w wspomóc się wzajemnie. Na nic się zdała moja prośba. Łukasz pognał do przodu zostawiając wszystkich w tyle. https://i.postimg.cc/7LQNk5Jd/IMG-5959.jpg Po jakimś czasie Marcin znowu zaczął nam niknąć w lusterkach. Czekaliśmy chwile pod tablicą z nazwą przełęczy bo pewnie jedzie oszczędnie. Ja postanowiłam ruszyć, wyczuwałam, że będzie problem z wjechaniem na Ak Bajtał. Miałam racje już po 50 metrach Trampek potrzebował pomocy w postaci odpychania się od ziemi. Kiepsko mi to szło ponieważ moje kolano wciąż pobolewało i mogłam odpychać się tylko jedną nogą. Bartek z Markiem widząc, że Trampek nie jest w stanie wjechać samodzielnie zadecydowali, że będą go holować. I tak toczyliśmy się pod górę. Gdy mijaliśmy gościa na rowerze ten nagle krzyknął ,, pomóc Wam?â https://i.postimg.cc/SxhTTYcG/IMG-5963.jpg https://i.postimg.cc/Ghsx13bS/IMG-5970.jpg Zaczęłam się martwić co z Marcinem. W ferworze walki z moim motocyklem nie poczekaliśmy na niego. Wrócić nie było szans bo paliwo się kończy. Marek jechał bez pompy, ja już dawno wlałam swój zapas i liczyłam na pomoc Bartka gdy mi braknie a Łukasz z największą ilością paliwa zniknął już dawno. Myśleliśmy, że na przełęczy na nas poczeka i tam pogadamy co z Marcinem bo generalnie sytuacja jest trudna, nie ma go już długo i najwyraźniej sam tu już nie wjedzie. Najlepiej by było gdyby Łukasz wrócił po swojego kolegę bo z zapasem paliwa ma największe szanse by go ewentualnie podholować do nas. Minęliśmy przełęcz a Łukasza nie było. Spotkaliśmy go dopiero po dobrych kilkunastu a może kilkudziesięciu kilometrach. Czekał na nas przy drodze. Nie zatrzymywaliśmy się. Jechaliśmy bo było lekko z górki. I tak mi albo Markowi niebawem braknie paliwa. Do Murgabu nie dojedziemy na bank. Nagle na horyzoncie pojawiły się trzy busiki stojące na poboczu. Zapaliła nam się iskierka nadziei. Udało się do nich podjechać. Bartek od razu zagadał czy nie mają przypadkiem odstąpić nieco paliwa. Jeden z chłopaków po szybkiej konsultacji ze swoją ekipą szybko wskoczył na dach i ściągnął 20 litrowy kanister. Podarowali nam tą benzynę praktycznie za półdarmo. Fantastyczne uczucie jak gdzieś na końcu świata ktoś Ci pomaga. https://i.postimg.cc/Nf770Jr1/IMG-5973.jpg https://i.postimg.cc/tTSN9Y18/IMG-20180819-174516.jpg https://i.postimg.cc/kg6ZzPHn/IMG-20180819-174528.jpg https://i.postimg.cc/yWq9N97p/IMG-2578.jpg Uradowani pognaliśmy w stronę Murgabu. Dzień się powoli ma ku końcowi. Jedziemy pomiędzy wysokimi górami, słońce już dawno pochowało się za szczytami. https://i.postimg.cc/5NMSbdj4/IMG-5976.jpg Po dojechaniu do miasteczka chwilę szukaliśmy noclegu. Nie było to jakieś problematyczne bo co rusz były tablice z nazwą guesthouse. Był też Hotel Pamir a pod nim stało kilka motocykli. Zdecydowaliśmy się jednak zanocować w głębi miasteczka. W tym samym miejscu nocowała też jedna ekipa rajdu Mongol Rally. Jeśli nie słyszeliście o tym rajdzie to kilka zdań o co chodzi: - rajd zaczyna się w Europie a kończy w Ułan Ude - pojazdy nie mogą mieć większego silnika jak 1000cm3 - ekipy muszą zebrać po 1000 funtów na cele charytatywne. https://i.postimg.cc/XNF9LNMj/IMG-20180819-190626.jpg https://i.postimg.cc/D0Bv6bnp/IMG-20180819-190649.jpg https://i.postimg.cc/T1R2ncMW/IMG-20180820-065459.jpg https://i.postimg.cc/CMNxS9kC/IMG-20180820-065536.jpg Po rozpakowaniu zrobiliśmy sobie mały spacerek do sklepu, który był całkiem fajnie wyposażony. Nakupowaliśmy sobie trochę przysmaków, których nam brakowało z piwem na czele :D Później czekała na nas pyszna kolacja, gorąca woda do kąpieli i pościelone legowiska. https://i.postimg.cc/3wHTZwwM/IMG-2582.jpg Oczywiście temat Marcina nie został zapomniany. Łukasz próbował się z nim kontaktować smsowo by ustalić jakiś plan działania. Przejechane 210 km |
To,że jedno się boi o drugie to fakt,widziałem to wczoraj w oczach Bartka.
Aśka,Samuraj to chyba obsługa rajdu ;) ? ma 1300ccm |
były też chyba 1l
|
Aśka piękna podróż na rocznicę...fajnie opisujesz kobiecy punkt widzenia w tym męskim świecie...
Kilka dni temu byłem na herbatce u męża mojej kuzynki. Jakże szczere były jego słowa: O rozwodzie jeszcze nie myślałem...o morderstwie już kilka razy:haha2: |
Bardzo fajna relacja :)
Nie rozumiem tylko tego zdania "Oczywiście temat Marcina nie został zapomniany. Łukasz próbował się z nim kontaktować smsowo by ustalić jakiś plan działania." Co to znaczy " Łukasz próbował się z nim kontaktować smsowo" ? Zostawiliscie chlopaka ? |
Cytat:
|
Cytat:
Cytat:
Nie czuję się z tym dobrze bo nigdy w życiu nie zostawiałam ludzi. Jestem raczej z tych osób co zawsze się patrzą w lusterka czy towarzystwo się nie pogubiło bądź jak jest awaria to zawsze z pechowcem czekam. Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk |
Cytat:
|
Cytat:
Po 30 minutach , przejechaliście obok mnie więc wsiadłem na motor i za Wami. Nie mam pojęcia co się działo z tyłu, oraz nie czułem się na siłach żeby wracać bo afra ledwo sobie radziła. Cierpliwie czekałem na resztę ekipy. Moim zadaniem było prowadzenie ekipy , jechanie jako pierwszym i gadanie po rosyjsku :haha2: Pamiętasz co mi powiedzieliście jak się zapytałem gdzie Marcin ? Odpowiedź była mniej więcej taka: Uzgadnialiśmy , że jak nie będzie dawał rady to się rozdzielamy. Wszyscy wiedzieli , że ma nieprzygotowany motocykl, który na wysokości nie chciał jechać, opony szmaty, widzieliśmy co się dzieje w lekkim terenie. Marcin olał sprawę przygotowania maszyny, serwis robił dwa lata temu. Ja na pewno nikogo bym nie był w stanie holować, sam wjechałem tam siłą woli i rozpędu. Przez sms ustaliłem z Marcinem że za 5 dni spotykamy się w Kirgistanie. Ogólnie słabo wyszło i każdy był trochę winny. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:28. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.