![]() |
" bonżur, krokodyle? mersi "
Genialne w swojej prostocie ;) Proszę o więcej :Thumbs_Up: |
Przy przegrzanych zwojach cała lingwistyka leci na ryj. :)
2/3 po francusku, więc już jest dużo lepiej niż na początku. :D |
XV Dzień
Dzisiaj nudno, ale relaksująco na asfalcie. Po ciągłym napięciu na piachu, chyba to mi pasuje. Mamy do zrobienia do stolicy Naoukchott ok. 300 km. Czym bliżej wybrzeża tym zimniej. Prawie zamarzamy, bo jest ok. 30 stopni. Wrzucamy na siebie wszystko co mamy pod ręką. :D Często wpadamy w wielkie dziury i gniemy felgi. Nawet moja stalowa na tyle poddała się. Ci na końcu widzieli co się dzieje z przodu i zachowali kołowy kształt felgi. Gdzie nie staniemy, tam ktoś zaraz przychodzi przywitać się i zamienić parę słów. Po drodze dużo checkpointów i co chwile rozdajemy fiszki. U mnie prawie pusto i daje już te najgorsze co mi opona poszarpała. O dziwo nawet nie grymaszą. :dizzy: https://lh3.googleusercontent.com/0Z...w2571-h1447-no Na checkpointach tuż przed stolicą bardziej skrupulatnie kontrolują i uprzedzają nas, żeby pochować kamery, bo nie wolno nic nagrywać. Za bardzo to nas nie wzrusza, bo mamy w Wojtkiem nagrane przejazd przez całe miasto. :D https://lh3.googleusercontent.com/Uu...w2571-h1447-no W samym mieście totalna wolna amerykanka. Mały włos, a nawracający na dwupasmówce merol skasowałby mnie. Jedziemy w stronę wybrzeża i wbijamy na wypasiony jak na ten kraj camping, gdzie miejscowy estabilishment przyjeżdża na rybkę do restauracji. Andrzej i Witek decydują, że kończymy wspólny wyjazd i cisną dalej sami do granicy. Próbujemy jeszcze zamówić obiad, ale knajpę otwierają za dwie godziny, a chłopaki nie chcą tracić czasu. Będą musieli nocować gdzieś po drodze, bo dzisiaj już nie dojadą. Łezka się kręci w oku, bo sporo razem przeżyliśmy. Żegnamy się czule :friday: . Chłopaki są przykładem, że czasami warto zaryzykować i pojechać z nieznajomymi. Wygląda na to, że nasze drogi jeszcze się skrzyżują w przyszłym roku. :) Bierzemy mały domek dwuosobowy, ale będziemy spać w trzech. Jest kibelek w domku, ale nie ma drzwi lub nawet zasłonki. Jest wesoło, jak ktoś idzie rzeźbić. Efekty dźwiękowe i zapachowe powalają. :D https://lh3.googleusercontent.com/A4...w2169-h1446-no Ciekawy patent na montaż anten. Jak sól zeżre jedną to montują drugą. :D Montaż na betonie, bo pewnie przy tych wiatrach nic innego nie gwarantuje stabilności. :) https://lh3.googleusercontent.com/M_...=w964-h1446-no Postanawiamy jutrzejszy dzień spędzić do góry kołami. 14 dni ciągłej jazdy i walki z piachem dało się we znaki. Może byłoby to znośniejsze, gdyby nie było takich upałów i nie musielibyśmy cały dzień kisić się w całym uzbrojeniu. Na wybrzeżu zimno jak diabli, bo 25 stopni .......jest bosko. :D Zamawiamy rybę na obiad. Między czasie, zanim ogarną się, idziemy z Wojtkiem wykąpać się w Atlantyku. Woda rześka i wychodzić się nie chce. Totalny kontrast do tego co mieliśmy przez dwa tygodnie. https://lh3.googleusercontent.com/X3...w2720-h1446-no https://lh3.googleusercontent.com/qU...w2169-h1446-no Wieczorem robimy na kolację grilla na plaży. Widać, że grillowanie na wybrzeżu to miejscowy chillout. Nawet jeden tubylec ułatwia nam życie przynosząc żar ze swojego ogniska. https://lh3.googleusercontent.com/bs...w2169-h1446-no Co jakiś czas ktoś podchodzi, pyta jak się mamy i chcą z białaskami fotkę. Są bardzo otwarci i chcą pomagać na każdy sposób. :) Chwilami mamy oblężenie, ale jest wesoło. Pytają skąd jesteśmy, a my co rusz wymyślamy nowe miejsce na ziemi. Kanada, Honduras, Papua Nowa Gwinea itd :D Nie są namolni i po krótkiej rozmowie oddalają się. :bow: https://lh3.googleusercontent.com/_T...w2279-h1446-no Chłopaki trochę darli łacha ze mnie, że ja już kolorystycznie pasuję do tubylców. W sumie to z natury mam ciemniejszą karnację, ale fakt, że w życiu nie byłem bardzie zjarany. https://lh3.googleusercontent.com/8A...w2169-h1446-no Wieczorem leżę i czuję dużą ulgę, że to już koniec ...... bo nie wiem, że to nie koniec przygód. :D https://lh3.googleusercontent.com/KK...w2169-h1446-no Kolacja, rotośâŚ..dużo rotosia i w kimę. |
Cytat:
Cytat:
Te 2h straty to wynik 3h poszukiwań ekipy, która nie jechała po traku - myślałem, że coś się stało więc wróciłem w celach poszukiwawczych ;) Dajesz dalej! |
Nie było moją intencją wypominania Ci 2 godzin straty. Czasami miałem wrażenie, że walisz jakimiś skrótami, bo byłeś zawsze gdzieś zaraz za nami. ;)
Nawet nie wiesz jaki koktail emocji budził za każdym razem widok zbliżającego białego pickupa po środku niczego. :) Myśmy nie widzieli samochodu, ale jadącą cysternę wody i coli, wytworny obiad lub kolację, nocleg na bogato w namiocie ....... a o ROTOSIU nie wspomnę. :D |
2 Załącznik(ów)
Dzień XVI
Dzisiaj pierwszy dzień, gdzie nie musimy wsiadać na moto. Przez całą noc mieliśmy ochronę sprzętów, która za bardzo nie przykładała się do zleconej roboty. :) Jak patrzeliśmy to było to. Załącznik 91605 Jak nie patrzeliśmy to było to. :) https://lh3.googleusercontent.com/i2...=w964-h1446-no https://lh3.googleusercontent.com/cg...w2169-h1446-no W sumie to chyba bym się nawet ucieszył jak rano nie byłoby DRyndy na swoim miejscu. :D W nocy trochę padało i rano, po otwarciu drzwi, piękny widoczek. :) https://lh3.googleusercontent.com/_U...w3000-h1301-no https://lh3.googleusercontent.com/Ke...w2169-h1446-no Robimy śniadanie i potem leżymy….. i dalej leżymy…..i leżymy. Nikomu nie chce się wstać. :vis: Załącznik 91606 Pomysł wyjścia na miasto jest skutecznie odsuwany, bo leżymy, jemy i dalej leżymy. Wojtek chyba wczoraj zmarzł, bo ma dreszcze. :cold: Coś tam łyka i potem już jest ok. :) Około 16.00, po obiedzie mobilizuję wszystkich do ruszenia tyłków. Idziemy do portu plażą. Po drodze ładnie malowane łódki. https://lh3.googleusercontent.com/pz...w2169-h1446-no https://lh3.googleusercontent.com/HY...w2169-h1446-no https://lh3.googleusercontent.com/zX...w2169-h1446-no W samym porcie smród, więc szybko przebijamy się do miasta. :vis: https://lh3.googleusercontent.com/tB...w2169-h1446-no https://lh3.googleusercontent.com/nu...=w964-h1446-no Widok trochę przygnębiający jak na stolicę. Wszędzie pełno śmieci, co pasuje kozą i osłom. https://lh3.googleusercontent.com/1o...w2169-h1446-no https://lh3.googleusercontent.com/Sk...w2169-h1446-no https://lh3.googleusercontent.com/6d...w2169-h1446-no Elegancka pani wychodzi z domu i wywala śmieci na ulicę przed swoim domem. :mur: Samochody to istne frankensteiny i zlepki z innych pojazdów. Trudno znaleźć auto młodsze niż 10 lat i wpełni kompletne. :) https://lh3.googleusercontent.com/xo...w2169-h1446-no https://lh3.googleusercontent.com/JU...w2367-h1446-no https://lh3.googleusercontent.com/fT...w2169-h1446-no https://lh3.googleusercontent.com/Oc...w2169-h1446-no https://lh3.googleusercontent.com/3L...w2169-h1446-no Jeden nawet pomalowali miejscowym Raptorem, czyli lepikiem ….. sól już tego nie ruszy. :D https://lh3.googleusercontent.com/de...w2362-h1446-no Czy to patent Ohlinsa? :) https://lh3.googleusercontent.com/Zh...w2169-h1446-no Widać, że dużo się tu buduje nowych domów. Niektóre, bardziej wypasione, jak na tutejsze warunki, mają trochę zieleni. https://lh3.googleusercontent.com/o8...w2169-h1446-no Nawet nie pchamy się do centrum, które widzieliśmy wczoraj. Nic ciekawego. Nabywszy małego kryzysu wracamy na kamping. :dizzy: Dzisiaj też grillujemy na plaży, ale jest bardziej pusto i mamy spokój. https://lh3.googleusercontent.com/4J...w2169-h1446-no Dzisiaj miałem wolne od kręcenia, więc tylko posklejane fotki. ;) |
Któryś już raz piszesz o soli - skąd tam sól na drogach? Chyba jej nie sypią jak w Polsce, żeby zniknął śnieg? :D
|
z tymi smieciami to troche masakra... z tego co piszesz to przy kazdej wiekszej miejscowosci tak jest ? Fury tez robia wrazenie, taksowki tez w takim "wypasionym" stanie ? :)
|
Cytat:
[IMG]https://live.staticflickr.com/65535/...1d54e098_k.jpg20190330_191402 by Ryszard Nieczypor, on Flickr[/IMG] |
Jak wieje od morza to czasem niesie drobiny morskiej wody na wiele kilometrów. Śmiecie to normalka w Afryce...ale zabite zwierzęta przy drodze to specjalność Mauretanii , nigdy nie zbierane... ten smród ciagnie sie kilometrami...
fajnie sie czyta:at: |
XVII Dzień ..... długi dzień :)
Jedziemy do parku Przed wyjazdzem z kempingu w brodziku ganiamy się z krabami. :) https://lh3.googleusercontent.com/Zh...w2169-h1446-no Między stolicą, a granicą z Marokiem jest park, gdzie legalnie można jeździć za drobną opłatą. :at: Jedziemy asfaltem, ale w jednym miejscu blisko Atlantyku i za sugestią Neno odbijamy w kierunku brzegu Atlantyku. Jedziemy plażą na północ w kierunku parku. [IMG]https://live.staticflickr.com/65535/...6033da85_k.jpgG0673679 by Ryszard Nieczypor, on Flickr[/IMG] Trzeba uważać na żyłki wędkarzy i liny od łodzi, bo można zaplątać się. [IMG]https://live.staticflickr.com/65535/...ed55df58_k.jpgG0703689 by Ryszard Nieczypor, on Flickr[/IMG] [IMG]https://live.staticflickr.com/65535/...5ec2f584_k.jpgG0663660 by Ryszard Nieczypor, on Flickr[/IMG] Poza tym jest bajkowo. Atlantyk, plaża, słońce, mewy. Jadę i myślę, że tak wygląda raj dla motocyklistów, którzy trafili na drugą stronę (film). Mógłbym tak jechać do samej Polski. Neno zaproponował, że jak się da to możemy do parku dojechać plażą. Niestety, ale trafiamy na cypel, bez możliwości przejazdu. https://lh3.googleusercontent.com/_2...w2571-h1447-no Musimy wrócić parę km i przebić się przez piaski do asfaltu. Jedziemy dalej główną drogą do punktu, gdzie umówiliśmy się z Neno. Chwilę czekamy i potem razem jedziemy ok. 30 km w kierunku wybrzeża w parku. https://lh3.googleusercontent.com/f8...w2169-h1446-no Jemy obiad i uprawiamy łomżing. Dzięki temu, że skład zrobił się mały piwa starczyło do samego końca. https://lh3.googleusercontent.com/87...=w964-h1446-no https://lh3.googleusercontent.com/G8...w2169-h1446-no Umawiamy się na SMSa z koordynatami, gdzie Neno się zatrzyma na/lub przy traku i będziemy nocować. Miało to być w okolicach wioski Teichott. Neno ostrzega nas, że dalej będzie trochę kopnego piachu. Łukasz już nie ma ochoty na zwiedzanie parku i lobbuje za rozbiciem namiotów i plażingiem. Ja, widząc, że są fajne w miarę twarde drogi chcę zrobić objazdówkę. Mówię Łukaszowi, żeby jechał z Neno, a my z Wojtkiem objedziemy i dobijemy do nich. Trochę pomyślał i stwierdził, że jednak pojedzie z nami. I to był jego BŁĄD. :vis::vis::vis: Latamy sobie parę godzin. Drogi fajne, bo piasek jest związany solą. :at: https://lh3.googleusercontent.com/I7...w2399-h1349-no Miejscami piach daje nam do zrozumienia, że dalej jest górą. Łukasz zalicza gleby. Jest zły, że jednak pojechał, bo trafia się odcinek z kępkami traf i bardzo kopnym piaskiem jak uprzedzał Neno. Park nie wiele różni się od pozostałej części Mauretanii. Dużo piachu i trochę krzaczków przy plaży, wioski rybackie. [IMG]https://live.staticflickr.com/65535/...952214c9_k.jpgG0843732 by Ryszard Nieczypor, on Flickr[/IMG] Kontrastem jest osamotniony i nowoczesny, jak na tamte standardy, budynek piętrowy tuż przy samej plaży. [IMG]https://live.staticflickr.com/65535/...0ddfecc9_k.jpgG0843737 by Ryszard Nieczypor, on Flickr[/IMG] Jest też farma wiatrowa, ale z bardzo małych wiatraczków. :confused: Zaczyna mi brakować paliwa i DRka prycha i staje. Odkręcam PRI i kładę, żeby się paliwo przelało z drugiej komory. Postanawiamy sobie skrócić drogę do umówionego miejsca na nocleg. Lecimy skrótem, nie okrążając cypla, a przecinając go w poprzek, robiąc 8 km, a nie 25 km. Będąc na miejscu dostajemy wiadomość z koordynatami, gdzie jest biwak. Wbijam w gpsa i jesteśmy nieco wkurzeni, bo tam byliśmy prawie dwie godziny wcześniej, przed walką na odcinku z kępkami traw. :mur: Do zachodu słońca godzina, jesteśmy wykończeni i nikt nawet nie myśli wracać przez te wydmy. Jedziemy i szukamy jakiejś innej drogi przez wydmy trochę bliżej biwaku, ale nic. [IMG]https://live.staticflickr.com/65535/...5af818f5_k.jpgG0903776 by Ryszard Nieczypor, on Flickr[/IMG] Co chwilę kładę DRkę, żeby przelać z jednej komory baku do drugiej. Delikatnie traktuję manetkę i na szczęście dalej jedzie. :) Co jakiś czas próbujemy się dodzwonić do Neno, że nie mamy szans dojechania za dnia. On do nas też nie dojedzie ze względu na problem z wtryskami. Wysyłamy smsy. Nic. Bez odpowiedzi. Pewnie wszystkie satelity spadły. :vis: [IMG]https://live.staticflickr.com/65535/...35c4fb6d_k.jpgG0913846 by Ryszard Nieczypor, on Flickr[/IMG] Myślimy i decydujemy się dojechać do końca tracka, a potem do głównej drogi, gdzie Neno dobije do nas gdy odbierze wiadomość. Jedziemy wzdłuż Atlantyku ok. 30 km i sprawdzamy telefon. Żadnej wiadomości lub próby połączenia. W jednym miejscu trafiamy na duże pole słonego błota, które zakleja dosłownie wszystko. Coś, ala Ukraina po opadach. Można było go okrążyć, ale nieświadomy wjechałem w niego na pełnym gazie. :mur: Potem to już zostało wiosłowanie nogami i modlenie, żeby nie było głębiej. Trochę nam zeszło, zanim wszyscy przejechali, a słońce już prawie zaszło. Łapiemy jakieś ślady idące na wschód w kierunku asfaltu, odległego po najkrótszej linii o ok. 30 km. [IMG]https://live.staticflickr.com/65535/...e171b5e8_k.jpgG0913936 by Ryszard Nieczypor, on Flickr[/IMG] Słońce zachodzi i momentalnie robi się ciemno. Jedziemy po śladach, które nie prowadzą wprost na asfalt, a idą bardziej na północ. W pewnym momencie widzę, że Wojtek pojechał po innych śladach i trąbię, żeby go zawrócić. Krzyczę, że tamte prowadzą z powrotem na wybrzeże. :dizzy: Jazda jest trochę surrealistyczna, bo widać tylko tyle, co w światłach. Kompletnie nic nie widać co jest obok tego co oświetlamy i mamy wrażenie jazdy w tunelu. Nie wiemy na jaki teren za chwilę natrafimy. :vis: [IMG]https://live.staticflickr.com/65535/...6dd3f87c_k.jpgG0933956 by Ryszard Nieczypor, on Flickr[/IMG] Za dnia mijaliśmy pas wysokich wydm i bałem się, że w końcu odbijemy się od nich. Uspakaja nas tylko to, że jedziemy po śladach samochodu, który musiał jakoś dojechać do asfaltu. Między czasie Łukasz oświadcza, że pierdoli to i rozbija namiot tu gdzie stoi, bo dalej nie jedzie. Szybko robimy przegląd, kto co ma i tylko Łukasz ma namiot, a my z Wojtkiem tylko śpiwory. Nie uśmiecha mi się perspektywa kanapki w jednym namiocie z dwoma spoconymi samcami. Nocleg w samym śpiworze na piasku trochę ryzykowny, bo można obudzić się z jadowitym lokatorem. :mur: Nie ma innej opcji jak tylko jechać dalej. Od początku rządzi w grupie demokracja i Łukasz przegrywa 2:1. Mało szczęśliwy Łukasz jedzie dalej. :D Po drodze dwa razy gubimy go, bo ma suchoty w baku. Spuszczamy od Wojtka po półtora litra i dotankowywujemy bumę. Jakimś cudem DRka dalej jedzie. :) Tempo mamy słabe, ale najważniejsze, że nie ma wysokich wydm i jest w miarę płasko. Dużo kopnego piachu, ale z tym już sobie radzimy. Ślady prowadzą prawie równolegle do głównej drogi i z 30 km robi nam się ponad 50 km. Pod koniec dużą ulgę przyniósł nam widok świateł sporadycznie przejeżdżających samochodów, gdzieś daleko na horyzoncie. Zaaferowany tym, że już niedaleko mało co, a bym rozjechał jakiegoś zabłąkanego osła i wpakował się w szałas ze szmat. Ciekawe, czy ktoś był w środku i co sobie pomyślał słysząc piłowanie silnika za ścianą? :D Po trzech, czy czterech godzinach, około północy, docieramy do asfaltu i jedziemy w kierunku oświetlonych zabudowań. Okazuje się, że to siedziba parku ……. a my nie kupiliśmy biletów. :) Siadamy pod wielkim banerem parku i próbujemy dodzwonić się do Neno, żeby wiedział, gdzie jesteśmy. Dalej nic. Wysyłamy wiadomość. Na szczęście mamy wojskowe racje żywnościowe, które dostaliśmy pierwszego dnia na właśnie takie przypadki pogubienia się. Koło budynku kręci się jakiś miejscowy i mówi, że te najbliższe światła to stacja benzynowa. :bow: Po popasie Wojtek, jako, że ma najwięcej paliwa, jedzie na zwiad w kierunku stacji odległej o jakiś kilometr. Po chwili wraca, ale benzyny nie ma. :vis: U mnie w baku może z niecałe 0,5 litra. U Łukasza pewnie mniej. Wojtek ma z litr lub mniej, bo zasilał Łukasza. Piszemy znowu do Neno, że zmieniamy lokalizację i będziemy czekać na stacji. Kwitniemy na stacji próbując ciągle dzwonić. Wysyłamy wiadomości z koordynatami, gdzie jesteśmy, ale cisza. Do kafejki zachodzą miejscowe piękności. :D [IMG]https://live.staticflickr.com/65535/...4af05f44_k.jpgMAUR317 by Ryszard Nieczypor, on Flickr[/IMG] Jemy coś w knajpce i dogadujemy się z właścicielem odnośnie noclegu w kanciapie dla kierowców, gdzie leży parę materacy. Po godzinie zamykają całą stację i zostaje jeden do pilnowania stacji i naszych motocykli. Idziemy w kimę …… bez rotosia :( |
Foty i film nie rabotajo częściowo.
|
Teraz?
|
Film wskoczył ale części fotek dalej nie ma.
|
Potwierdzam. Film idzie, ale z fotkami kiepsko.
|
Nie mam pojęcia, o co chodzi, bo na kompie u siebie widzę wszystkie, ale sprawdzam na telefonie i faktycznie części nie ma.
Ktoś wie jak to ogarnąć? Na filmie jest to samo, więc na razie tylko film. |
Może zbyt duże rozdzielczości zdjęć są wrzucane.
Rychu kto nie spał w życiu na stacji benzynowej niechaj rzuci kamieniem:). Niezła wyrypa na zakończenie wycieczki. Super się czyta i ogląda. |
Fotki głównie GoPro i wcześniej już wrzucałem takie, więc nie tu problem.
Z tego co widzę to na googlach mam dwa foldery i z jednego widać fotki, a z drugiego nie. EDIT Powklejałem jeszcze raz linki i teraz powinno być widać. Potwierdzcie jak widzicie. |
Dalej, większość fotek nie śmiga
|
To już nic nie wiem, bo wszystkie widzę i na telefonie, i na kompie. :dizzy:
|
Linkujesz fotki z google, a oni tego nie lubią. Ty jesteś zalogowany u siebie na koncie więc widzisz wszystkie. Może niektóre nie są udostępnione publicznie (udostępnione), albo google losowo banuje niektóre linki - tak bywa.
Sprawdziłem i w starszych postach też niektóre fotki poznikały. Najlepiej wrzucać na imgur lub Flickr (polecam) oni zezwalają na wstawianie zdjęć na fora. Relacja super! Czytam z przyjemnością. |
Najlepiej wrzucać na nasz serwer i wtedy nawet za jakiś czas będzie je widać.
|
Potwierdzam - część fot nie trybi
|
Niezły kibel. :(
To zostają filmy z YT. Tam też są wkomponowane fotki. Nawet więcej niż w relacji. |
17 Załącznik(ów)
XVIII Dzień
Jeszcze jest ciemno, ale budzi nas nawoływanie do modlitwy z meczetu parę metrów od stacji. Do tego dokładają się kozy i owce. Dramat!!!! :mur::mur::mur: Załącznik 91312 Załącznik 91313 Zrobiło się widno, więc wstajemy i próbujemy nawiązać łączność z Neno. Nic. :( Knajpkę otwarto, więc w ramach nudy i czekania zamawiamy coś co chwilę. Obsługa zadowolona z utargu. :) Mają też miejscowy specjał, czyli bułkę z frytkami, mięsem i cebulą. :drif: Załącznik 91315 Załącznik 91316 Załącznik 91317 Załącznik 91318 Dogadujemy się z gościem z obsługi, żeby dał nam wodę do umycia moto z soli jaką nałapaliśmy w parku. Umyłem moto i Wojtek może zdążył umyć pół, ale gość chce jakąś stówę na polskie. Pokazujemy mu, że chyba go pogięło i dajemy mu dwie paczki fajek. Obraża się, zakręca wodę i odchodzi. :( Załącznik 91314 Po dwóch godzinach znowu jest best friend i pomaga zorganizować benzynę. Nawet na koniec robi za osobistego kamerdynera Wojtka i pomaga odziać swego Pana w pancerze (film). :D Jeden jego znajomek dowozi nam ze stacji odległej około 20 km za podwójną cenę. Bierzemy jedną bańkę 20 litrów na trzech tak, aby tylko dojechać do stacji, gdzie jest benzyna w normalnej cenie. Załącznik 91319 W końcu dostajemy od Neno smsa, że czeka na nas tam gdzie spotkaliśmy się poprzedniego dnia skręcając do parku z głównej drogi. To ok. 100 km od nas nie w tą stronę, co mamy dalej jechać do granicy. Okazało się, że nie dostał naszych wiadomości. Dzwonimy i w końcu się udaje połączyć. Dogadujemy się, że będziemy czekać na niego, gdzieś na trasie do granicy. Ruszamy przed dwunastą. Na pierwszej stacji, gdzie mają essens (benzyna) dolewamy paliwa. Po drodze spotkamy chińczyka na AT 07 o którym już wcześniej pisałem. Trochę pogadaliśmy i sprawdziłem, czy jest przygotowany na furie afrykańskie. Był :). Załącznik 91320 Załącznik 91321 Załącznik 91322 Jedziemy dalej i wbijamy do sklepu na stacji. Oczywiście opróżniamy lodówkę i czekamy na Neno. Na stację co chwilę zajeżdżają białe busiki pełne miejscowych. Wysypują się i mają parę minut przerwy. Co chwilę ktoś zagaduje. Jest sympatycznie, ale szybko męczy. Czas na modły Załącznik 91323 Statek matka dobija do nas i razem jedziemy szukać miejscówki na nocleg niedaleko granicy. Neno chce zrobić parę fotek, a ja powiedzieć Saharze do widzenia …., ale nie żegnam. Jest tak blisko granicy, że już mi wszystko jedno, czy coś się stanie z moto lub ze mną. Chcę pojeździć tak jak chciałem przez cały wyjazd, ale głupi rozsądek nie pozwalał. :) Pierwszy najazd na wydmę i …… całe koło mi wpada w luźny piach, a ja ląduję przed motorem. :vis: Łukasz pomaga mi odkopać Dryndę i dalej latam bokiem już na nieco twardszym. :) Załącznik 91324 Załącznik 91325 Załącznik 91326 Wieczorem Sahara też pożegnała się z nami, bo zerwał się taki wiatr, że nie było miejsca, gdzie nie byłoby piasku….. w stringach też. :D Załącznik 91327 Załącznik 91328 Tak serio to nie było żadnych stringów, za to polecam cieniutkie majtki dla biegaczy z Decathlona za parę złotych. Robią robotę w upały. :) Kolacja, rotoś i w kimę. |
Pięknie!
|
8 Załącznik(ów)
XIX Dzień
Czas kończyć, bo nawet mi się już dłuży. :) Wstajemy, jemy i suniemy na granicę. Po drodze przy checkpoincie zabieramy lawetę, która stała tu 3 tygodnie i nie nawet zniknęła. Przyjeżdża też znajomy fixera, co nam załatwiał dokumenty do wjazdu. Ma ze sobą rzeczy tych co już pojechali wcześniej do domu. Załącznik 91347 Na granicy pod posterunkiem granicznym stoi pięć motocykli, które oblazła ruda, gdzie tylko się dało. Pilnowali je pogranicznicy za trochę jurków. [IMG]https://live.staticflickr.com/65535/...485affcb_k.jpgIMG_4600 by Ryszard Nieczypor, on Flickr[/IMG] Załatwiamy formalności i pakujemy wszystkie moto na lawetę. Załącznik 91348 Po stronie marokańskiej szukamy taxy do Dakhli całe 15 sekund. Musi się uzbierać 6 osób, więc idziemy coś zjeść. Potem dalej czekamy i czekamy. Uzbierało się, ale gość z Senegalu nie miał tyle kasy, co trzeba, więc naganiacz spytał, czy dorzucimy za niego po dwa Euro. No i po 4 godzinach czekania pojechaliśmy. :) Po drodze przygoda z jakimś czubkiem, co poukładał głazy na asfalcie dosłownie chwilę przed naszym przyjazdem. Na szczęście wyhamowaliśmy i ominęliśmy poboczem. Inni z drugiego auta jadącego z naprzeciwka, którego staraliśmy się zatrzymać, dorwali kolesia, bo uciekał poboczem. Najpierw był łomot, a potem kazali mu to ściągać. Z tego zamieszania trzymałem źle kamerę i zamiast nagrać łomot, to nagrałem siebie. :mur: Silny chłop, bo niektóre głazy były spore, takie, że TIR, którego w porę zatrzymaliśmy straciłby przednią oś. :vis: Załącznik 91349 Trochę się zestresowałem, bo myślałem, że zaraz wyskoczą za wydm kolesie z kałachami i będzie porwanko dla okupu. Jak już pisałem, Sahara Zachodnia to jeszcze gorący rejon .... politycznie. Znałem ten numer z byłej Jugosławii, gdzie byłem na trzech turnusach organizowanych przez biuro podróży UN. Kamienie znaczyły, że albo droga zaminowana, albo za chwilę wrócimy do jednostki piechotą. Na początku Serbowie kradli Honkery, ale szybko im przeszło i przerzucili się na Hiluxy i Navary od obserwatorów międzynarodowych. Wiadomo dlaczego. :D Neno miał szczęście, bo wyprzedziliśmy go i pierwsi byliśmy przy kamieniach. Mógł nie wyhamować z tym całym zestawem. :vis: Załącznik 91350 W Dakhli na nocleg idziemy do zaprzyjaźnionej francuski, gdzie zostawiliśmy rzeczy niepotrzebne na pustyni. Patrzy na nas tak trochę z politowaniem. Trzy tygodnie wcześniej wyprawiała 8 podjaranych facetów, a dzisiaj wraca trzech przygaszonych maruderów. :D Nocujemy u niej w mieszkaniu za rozsądne pieniądze w najlepszych na tym wyjeździe warunkach. Załącznik 91351 Neno odlał nam do butelki rotosia, więc opijamy szczęśliwy koniec tego wyjazdu. :zdrufko::chleje::chleje: XX Dzień W południe pakujemy się do samolotu i lecimy do Marakeszu. Załącznik 91352 Ostatnie spojrzenie na Saharę Załącznik 91353 Załącznik 91354 Tam mamy sporo czasu, bo następny lot do Barcelony jutro rano. Potem lot z Barcelony do Krakowa i Flixbus do Opola, gdzie jestem o 01.00 dnia następnego w domu. W sumie to na trzeci dzień od wyjazdu z Dakhli. HOME SWEET HOME!!!!! Przez cały wyjazd nie udało nam się pokłócić. Wspólny cel, czyli dojechanie do końca i wspólna walka z piaskami zjednoczyła nas, tak, że staliśmy się z obcych sobie ludzi, całkiem zgraną grupą. Zmieniło to moje nastawienie do wyjazdów z nieznanymi ludźmi. Fakt, że mogło być całkiem inaczej, ale tym razem było ok. :) Szkoda tylko, że nie wszyscy dojechali do ostatniego dnia. :( Zwykle stawiam sobie poprzeczkę coraz wyżej i mam nadzieję, że jeszcze pojadę na podobną wyrypę i coś będzie się mogło równać z tym wyjazdem. albo go przebije ..... bo się zanudzę. :) Jak na razie ten wyjazd zaspokoił wpełni moje aspiracje dakarowe :D Dziękuję za uwagę ;) |
Super się czytało i oglądało, dzięki za świetną relację. Macie panowie cojones :bow: :Thumbs_Up:
|
Również dziękuję za niemal codzienną lekturę :) Świetna wyprawa, dobre pióro i mega oko, bo sam aparat zdjęć nie robi... :D
|
Dzięki za podróż razem z Wami :Thumbs_Up: :)
|
Brawo TY, brawo Wy, czytałem z otwartą gębą, super relacja :)
|
No Rychu, wielkie brawa i dziękuję.
|
Bardzo dziękuję! To była świetna i niezapomniana podróż.
|
Fajna relacja. Dzięki!
|
Wróciłem po przerwie spowodowanej koniecznością nadrobienia zaległości w firmie wynikających z zaczytania i zagapienia w filmy,a tu cenzura jakaś wprowadzona, czy co? 3/4 zdjęć nie widzę :eek:
|
Super relacja :)
ps Czy ktoś adminów z tymi fotkami może pomóc :) ? |
Niesamowicie napisana relacja. Tak prosto, że czytelnik sam czuje jakby był w środku rajdu Paryż-Dakar.
Jestem ciekawy jednego: Czy po Waszych doświadczeniach możecie powiedzieć czy Afryka Twin by przejechala trasę którą zrobiliście? Mam na myśli starą i nową Królową. |
Cytat:
|
2 Załącznik(ów)
Tworząc nową wiadomość kliknij na spinacz:
Załącznik 91598 Otworzy się nowe okno, klikasz zaznaczony kółkiem przycisk 'Wybierz plik' i wybierasz zdjęcia z dysku urządzenia. Po wybraniu zdjęć klikasz wyślij. To chwilę będzie trwać. Następnie zamykasz to okno i jesteś w oknie nowej wiadomości. Ponownie klikasz spinacz i klikasz wstaw wszystko. Przed zatwierdzeniem wiadomości, pod oknem wiadomości warto kliknąć 'Podgląd wiadomości', żeby zobaczyć czy zdjęcia są we właściwej kolejności. To tyle :) Załącznik 91599 |
Dzięki. Ten sposób już stosowałem w ostatnich dniach relacji, jak już się zaczęło pierdo....ć z linkami. No może bez ustawiania kolejności.
Myślałem, że mamy jakiś forumowy serwer ala google. Komar Wszystkim się da, ale będzie to wymagało większego wysiłku Twojego i pozostałych towarzyszy. Jeżeli byś jechał dwa trzy dni to spoko, ale jak jedziesz prawie trzy tygodnie przy temp. 50 stopni to wszystko się zmienia. Moto o wadze ok. 140 kg jest dobre, ale idealna byłaby 450 z wagą 120 lub mniejszą. Do tego zawsze trzeba doliczyć dużo litrów paliwa i wody. Najlepiej, aby się przekonać jak sobie radzisz w piachu to wyskocz sobie w weekend latem na na jakąś pustynię w Polsce i pocioraj przez całe dwa dni. Będziesz miał jako taki obraz. Dzięki do tych co docenili dobrym słowem relację. Fajnie, że się podobało. Jest motywacja na przyszłość :) ;) Edit: Wrzuciłem fotki na inny serwer i zrobiłem porządek. Dajcie znać, czy coś jeszcze ogarnąć, bo u mnie tego nie widać gdy jestem zalogowany. |
Cytat:
A na filmy znajdę czas może dopiero w długie zimowe wieczory. |
Z tymi fotkami z innych serwerów jest tak, że po jakimś czasie coś przestaje działać:/ przerabialem parę razy.
Wysłane z mojego SM-G970F przy użyciu Tapatalka |
Cytat:
|
Przeczytałam - świetna relacja :-)
Dziękuję. |
Świetna relacja i przede wszystkim wielka przygoda!
Gratulacje dla twardzieli i podziękowania dla Ciebie za super opis! :) |
Cytat:
|
Czy to ten co połamał się i nie dokończył rok wcześniej?
|
Cytat:
Jechał 2 lata temu. Rok temu obyło się bez kontuzji, choć było kilka efektownych figur - na szczęście skończyło się na strachu. Wszystko efekt brawury i zjeżdżania z traka, podobnie jak gleba i złamania o którym piszesz (skok z wydmy). Rok temu była tylko awaria motocykla, na tyle drobna, że moto wróciło na kołach, choć trasy nie dało rady przejechać w całości (przypalone sprzęgło, wyjazd z OFFu na pace pickupa, powrót asfaltem). CRF1000 można obejrzeć na filmie z Mauretanii: Fotki z CRFą wrzucę za jakiś czas, nie mam ich przy sobie. |
Zrobiłbyś jakiś filmik z naszego wyjazdu. ;)
Czysta profeska w porównaniu do moich i Wojtka wypocin. :) |
Cytat:
Ten klip akurat robił nasz forumowy kolega Olek, zawodowiec. P.S. Przypomniało mi się, że CRFa miała jednak jeden uszczerbek - pękła boczna owiewka po upadku na piasek - to tylko potwierdza fakt o lichych plastikach ;( Motocykl ruszył na trasę w stanie fabrycznym, olej zmienialiśmy mu na pustyni jak dobrze pamiętam (ten po 1000km) i nie miał jeszcze gmoli. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:19. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.