![]() |
Cytat:
|
czyta się pięknie i ogląda.
te oczęta Puszka ... ja proszę ;) jak ten piassssek potrafi gryźć, że takie dobrze ukrwione ;) ;) ;) matjas |
a mogę poprosić "slad" waszej wycieczki pustynnej?
|
Pewnie było wiele śladow :D
Czasem za swoim ogonem. Marek - funrider ma zapewne uchwycony jak należy :) |
Cytat:
|
jak zawsze montaż+ film na 5 :Thumbs_Up:
|
Orlen tim powinien Wam z ręki jeść i zębataki w zębach przynosić :)
|
Cytat:
|
Cytat:
|
2 Załącznik(ów)
Cytat:
Wasz ślad niebieski, nasz czerwony. Z Zagory chciałem jechać włąsnie tak jak Wy. Ale Puszek uparciuszek pociągnął nas tak jak mu się wydawało, że z Wami jechał ;) No, ale powoli kończę wycieczki o Puszku, bo gadałem z nim dzisiaj i wiem, ze szukuje revange. Muszę więc zbierać amunicję ;) |
Cytat:
To co pokazujesz nie jest nasza trasa wykonana tylko trasa planowana. Wykonana biegnie tak jak jechaliscie. Widze ze twoje zaufanie do GPS jest takie jak do puszka :) :haha2: |
Tutaj jest trasa wykonana pod kierunkiem lokalnego przewodnika , ostatnie kilometry pokonywane po zmroku co dodawało pewnego smaku. Jedziesz za światłami i jak nie wykonasz skrętu w odpowiednim miejscu to musisz się cofnąć . Ostatnie kilometry przed Zagorą to pokonywanie małych wydm.
http://i51.tinypic.com/33v16l0.jpg |
Cytat:
|
Cytat:
|
widziałem możliwości puszka-uparciuszka w drodze do Białej więc wierzę w każde słowo Samborszczaka. nie wiem tylko jak z tym puszkiem-kłębuszkiem ;)
puszek - no offence U nigga ;) w lasu było śmiesznie matjas |
Motorki oczywiście wylądowały w na posadzce w hotelowej recepcji. A my po ciepłej kąpieli pojawiliśmy się rano na peti deżaner. Śniadania nie są najmocniejszą stroną Maroka. A śniadanie, jak mówił mój tato, to podstawa. Jeszcze jakieś drobne naprawy, dopompowywanie kól i możemy ruszać.
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...2/IMG_0289.JPG No to jedziemy na tę pistę. Scott napisał w Morocco Overland, że to trudniejsze niż cokolwiek co można znaleźć w jego książce. Że trzeba być przygotowanym na to, że czasem droga jest nieprzejezdna i jedyne pojazdy jakie w ogóle można na niej spotkać to motocykle i terenówki, które szukają wyzwań. Napisał, że parę razy próbował, ale w końcu przejechał tę drogę motocyklem. Okupił to jednak krzywą felgą, zruinowanym zawieszeniem i dziurą w skrzyni korbowej. I że cieszył się jak dziecko, że nie pojechał załadowanym dużym GSem tylko małą tenerką. Sprawdzimy... Scott zapowiada, że 54 kilometry mamy pokonać w 5 godzin. Nie ma żartów. http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/DSC01373.JPG http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMG_0298.JPG http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMG_0300.JPG Pierwszy odcinek znamy z wczoraj więc jedziemy bez większych problemów, kilometr za kilometrem w górę. Dojeżdżamy do rozjazdu na 38 kilometrze w niecałą godzinkę i zatrzymujemy się. Tu rozchodzą się MH5 i MH10 po to, by spotkać się 17 kilometrów dalej. Proponuję podzielenie grupy. Namawiam Artka i Pekaesa by pojechali MH10, którą wczoraj pokonaliśmy z Franzem. Jest prześliczna i niespecjalnie trudna. Reszta ekipy pojedzie „na skróty” starą drogą MH5. Jak długo można jechać 17 kilometrów? Umawiamy się za półtora godziny w miejscu, w którym łączą się obie drogi. Początek nie jest trudny, ale daje się zauważyć, że mniej pojazdów tędy jeździ. Nie ma żadnych śladów opon i wiem że nie zwiastuje to niczego dobrego. Pchamy się dalej, ale już sobie myślę, że jak będzie za trudno to zawrócimy. Ważne żeby wiedzieć kiedy... Na razie jednak droga nie ma w sobie nic ekstremalnego. Dość łagodnie wznosi się w górę, ale wiem że przełęcz ma blisko 1900 metrów. Jesteśmy otoczeni przez wysokie góry i nawet nie próbuję się domyślać którędy mamy jechać, wygląda na to że się nie da, ale już wiele razy w górach tak mi się wydawało. Rozstaliśmy się na 1300 więc trzeba wyjechać 600 metrów do góry. Niby nie tak dużo wspinaliśmy się przecież na różne czterotysięczne przełęcze a i kilka miało powyżej pięciu kilometrów. http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/DSC01388.JPG http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/DSC01396.JPG http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMG_0305.JPG Jeżdżenie po górach to zupełnie inna bajka niż pustynie, błota, piachy. Jeśli mam wybierać to zawsze wskażę na góry - tam nie sposób się nudzić. Nie tylko pogoda, ale i droga może się zmienić w okamgnieniu. Kiedyś na Urdele wjechałem z pasażerką i bagażem – na siracach, innym razem nie dałem rady sam, na lekko będąc na kostkach. Kizył Art między Kirgizją a Tadżykistanem wspominam jako niezły hardkor z września 2006, później przejeżdżałem ją kilka razy bez większych kłopotów. Tutaj w Maroku teren jest bardzo surowy, Jebel Sarhro przez który przejeżdżamy to część Antyatlasu. Po jego przejechaniu będziemy już w Atlasie Wysokim. Bezpośrednie sąsiedztwo z Saharą daje podobne „bogactwo” roślinności. Nie ma drzew, ani nawet krzaków. Przynajmniej nie będzie w co przypieprzyć. Są za to kamienie, ba spore głazy. http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/DSC01406.JPG Mam koło z KTMa, Puszek również. Wiele złego słyszałem o obręczach, oględziny puszkowej felgi potwierdzają, że to jakaś pomyłka była. Moja choć dużo starsza wygląda jednak bez zarzutu. Od dwóch dni ślizga mi się rolgaz, klej którym była sklejona grzana manetka pod wpływem saharyjskiej temperatury puścił i muszę co kilkanaście minut wracać w położenie zero, bo na odkręcanie nie pozwala naciągnięty kabel zasilający. Zjeżdżam z niewielkiej górki, coś szarpnęło przodem, motocyklem zarzuciło, pociągnąłem gaz i nic... Z lewej strony jest ze 4 metry spadku i w tamtym kierunku podąża moja babcia. Wszystko trwa sekundę, może dwie. Wystarczy jednak, by się spocić. W ostatniej chwili oddzielam się z motocykla i na czterech kończynach uciekam w prawo. Leżąca na prawym boku babcia ze zgrzytem sunie w stronę „przepaści”. Zatrzymuje się jednak na jej skraju, przednie koło wisi już poza drogą. Było blisko końca przygody i początku następnej. Nadjeżdża Marek, a za chwilę Puszek. Marek pomaga mi wyciągnąć Afrykę na drogę, Puszek pomimo moich próśb najpierw zdejmuje kask i ustawia go na swoim motocyklu uruchamiając kamerę, by uwiecznić ten moment. Dostaję piany, aż się gotuję w środku. W dupie mam taką pomoc. Nawet nie próbuję trzymać języka na wodzy i znowu pada między nami cięższa wersja „odejdź szybko”. Wkur... przez Puszka nie potrzebuję pomocy, jestem tak wpieprzony, że wolałbym ją samemu zrzucić niż z nim wyciągać. Wtedy dopiero zrozumiałem czemu tak strasznie ciskał się Mateo w Himalajach, gdy Jojna ustawił się z aparatem w najtrudniejszej kamiennej sekcji i zamiast mu pomóc w przejeździe pstrykał fotki jak się wywraca. Razem z Markiem wyszarpujemy motocykl na gumy. Babcia straciła fason i jedno oko. Ale wygląda jeszcze hm... bardziej bojowo. Puszek ocalał. http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMG_0334.JPG Dojeżdżamy na 47 kilometr, po prawej stronie stoi kilkumetrowy obelisk z napisem 1710 metrów, upamietnia jakąs zwycięską bitwę Legii Cudzoziemskiej z Berberami w 1933 roku. Demontuję manetkę z gazem i poprawiamy ją z Franzem. Teraz niestety będzie zbyt ciężko wracała. http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMG_0316.JPG http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/DSC01409.JPG Ruszamy w dół do sporej kotliny i zaczyna się robić trudniej. Na drodze jest sporo luźnych kamieni, powoli zsuwamy się niżej i niżej. Franek przemyka szybko wyprzedzając mnie bez kłopotów. Jak dla mnie trochę za odważnie, a może to ja jestem w lekkiej panice po niedawnej przygodzie? Reszta też jedzie wolniej. Droga doprowadza nas do rzeki, w której kompletnie zanika. Wody oczywiście nie ma, są jednak duże kamienie i musimy się mocno nagimnastykować klucząc między nimi. Co chwila się zmieniamy na prowadzeniu, widać że mamy nieco inną technikę jazdy. A może raczej powinienem napisać: mamy różne braki w technice jazdy. Franz jednak wyraźnie radzi sobie najlepiej z nas. http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMG_0320.JPG http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMG_0323.JPG http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMG_0326.JPG http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMG_0328.JPG Przejeżdżamy kilkaset metrów rzeką, droga „odnajduje” się po prawej stronie. Jesteśmy na 1500 metrów, dookoła jednak wyłącznie góry, widać też wysoko po prawej stronie wyciętą w skale półkę – tamtędy mamy jechać. Zaczyna się walka nie na żarty, co chwila ktoś upada, jęczy z przygnieciona nogą. Zatrzymujemy się co kilkaset metrów zbierając siły. Już wiem, że przegięliśmy, jest po prostu za trudno. Takie zabawy można uprawiać gdzieś niedaleko domu, a nie 4000 kilometrów od niego. Wszyscy jednak wolą wjeżdżać niż wjeżdżać, o powrocie nie ma chyba mowy. Zresztą nie pada ani jedno słowo, by zawrócić. http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMGP0380.JPG http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMG_0341.JPG http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMG_0344.JPG http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMG_0353.JPG Wyobraźni mi nie brakuje, ale nie wiem jak ktoś tędy miałby przejechać autem. Jeszcze na MH10 minęliśmy się z kilkoma lekkimi katami, którym towarzyszyła terenówka, ale widać wyraźnie, że wybrali łatwiejszą trasę. Zakręt za zakrętem, wyżej i wyżej, zostało jeszcze jakieś 5 kilometrów; naprawdę mamy dość. I wtedy dojeżdżam do końca drogi. Jakaś nawałnica przeszła tędy i zabrała 10 metrów terenu. Przejechać się nie da na pewno, stok jest mocno nachylony i może w kilka osób dałoby się to jakoś przeprowadzić, a może rozsądniej byłoby się wycofać? A bo to wiadomo co będzie dalej? http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...2/IMG_0335.JPG http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMG_0337.JPG http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMG_0355.JPG Berber pojawia się oczywiście znikąd, pokazuje że kilkaset metrów stąd jest detour. Objazd jest jeszcze trudniejszy, męczymy sprzęgła, walimy osłonami o kamienie, ale wciąż dalej i dalej. Wreszcie opuszcza mnie strach i łapię rytm. Odkręcam trochę mocniej i od razu jedzie się lepiej, w lusterku widzę Franza więc wszystko ok. Po kilkunastu kolejnych minutach wdrapujemy się na przełęcz i widzimy znane nam z wczoraj okolice. Jeszcze tylko 300 metrów luźnych kamieni. http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMG_0360.JPG http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMG_0362.JPG http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...2/IMG_0368.JPG Nie możesz się tu przewrócić. Nie teraz. Myślę niby pozytywnie, ale jednak o upadku. I walę się z motorka 10 metrów przed końcem kamieni. Jeden wielki zgrzyt, osłona zmasakrowana. Chyba nie uda mi się sprzedać tego motocykla jako nieużytkowanego w terenie. Franek pomaga postawić go na koła i po minucie jesteśmy z Artkiem i Pekaesem. Setnie się wynudzili czekając tu na nas. Nadjeżdża Zbychu, też ma dość wrażeń na dziś. Na Puszka i Marka czekamy prawie godzinę. W końcu docierają i oni. Puszek wygląda kiepsko, mówi że jest fizycznie skończony. No łatwo nie było. Na pewno blisko końca możliwości moich i motocykla. Przegięliśmy, ale znowu się udało. Chris Scott ma w ryj. http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMGP0386.JPG http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMGP0376.JPG Jak to zwykle bywa brak zdjęć z najtrudniejszych odcinków, walczyliśmy o życie i nie było czasu myśleć o fotkach. Musicie wierzyć, że łatwo nie było. Stawiam whisky każdej ekipie która to przejedzie sprzętami afrykopodobnymi, powiedzmy bicylindrycznymi ;) Planowałem tego dnia dojechać do Tinerhir. W najbliższej miejscowości mieliśmy skręcić w MH4 i szutrem doskoczyć do wąwozu Todra. Pekaes złapał jednak po kilku kilometrach gumę, trochę to wszystko trwało, a poza tym nie było już parcia. Mieliśmy dość, ręce bolały jak diabli. Jeszcze wczoraj z dumą pokazywałem swoje hm... delikatne dłonie komentując odciski kumpli i radząc by nie trzymali tak mocno kierownicy. Dziś wszystkie wyglądały już tak samo. Dołączyłem do „twardzieli”. W Ikniouen pojechaliśmy prosto do Boumalne przy wąwozie Dades. Asfaltem i długimi prostymi. Za to nocleg był tego dnia haj lajf. Znaleźliśmy hm... pałac i stargowaliśmy na 150 dirhamów za twarz, ze śniadaniem i kolacją. Nie spaliśmy w lepszych warunkach w Maroku. No może poza Franzem, który tę noc spędził w jadalni... Nie przeszkadzały mu ani bębny, ani śpiewy Berberów. http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMGP0403.JPG http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMGP0404.JPG http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/IMGP0405.JPG http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/DSC01419.JPG http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TN...0/DSC01419.JPG |
az trudno mi uwierzyc ze bylo tak ciezko.
musialbym zobaczyc na filmie... ;) |
Cytat:
bedą mogli przejechać trasę na wiosnę. Jest szansa na łyskacza od Sambora :D Wyjazd koniec marca ew. na jesień :) Zapisy z zaliczką u kolegi Sambora |
Dobry ten odcinek.
|
Cytat:
|
Maroko dla naiwnych, tak mógłbym nazwać swój pierwszy wyjazd w tamte strony. Powiem wprost są takie miejsca które ze zdjęć wyglądają całkiem niewinnie a w rzeczywistości są ciężkim sprawdzianem dla zawieszenia oraz prowadzącego. Powiem jeszcze więcej dobrze że jadąc motocyklem wyglebiłem 20 km od Foum Zguid bo gdyby to było dalej to koszty byłyby większe oraz mogłoby być gorzej. Jak przejechałem parę pist samochodem to teraz w życiu nie pojechałbym w niektóre miejsca motocyklem a tym bardziej motocyklem z pasażerem i kuframi . Mając wcześniej tylko doświadczenia z Rumunii i jakieś solowe jazdy po Polsce , nawet po piachach nie można sobie tego przenieść wprost do Maroka .Na swoje usprawiedliwienie mogę tylko dodać to że dzień przed wywrotką zrobiliśmy jakiś skrót przez góry jadąc ze 40 km pistą do wysokości 2200 i wydawało mi się że jazda po hamadzie przez 110 km po płaskim to będzie bułka z masłem. Znając teraz ten odcinek mogę powiedzieć że w miarę płasko to jest tylko na jeziorze Iriki. Jadąc na pierwszych kilometrach po hamadzie można było cytować słowa z książki Chrisa o trzepaniu kierownicą itp. W rejonie w którym byli koledzy jest jeszcze jedna fajna droga , na szczęście po konsultacja z lokalnym kierowcą sobie odpuściłem bo byliśmy w jeden pojazd a lokales mówił że za kopalnią w Tagdilt zaczyna się ścieżka dla mułów. To wszystkow scenerii Jebel Sarhro na wysokości 2000m , jak pokazuje przykład kolegi Sambora jeżeli ktoś pisze jak jest należy temu wierzyć. Na pewno wrócimy do Maroka bo z dala od cywilizacji jest fajnie , czy to będzie motocykl tego nie wiem bo to nie gra komputerowa z 3 życiami. Wracając do pist to nawet w rejonie atlantyku są miejsca które patrząc na zdjęcia mógłbym żywcem przenieść w rejony MH. Wydawać by się mogło że pokonanie 27 km lini prostej samochodem, to pestka . Owszem była na pierwszych 5 km , bo jechaliśmy po klifie , później wjechaliśmy w obszary ujść rzecznych zaczęła się jazda po kanionach które były może i niewysokie ale zawsze do pokonania było w granicach 200-300 m różnicy poziomów . Te 27 km w linii prostej pokonaliśmy w czasie 3 godzin.
PozdrawiaM P.S. chętnie się wybiorę jeszcze raz z zapasem amortyzatorów |
hmm - zastanawia mnie ta awaria amortyzatora. moze po prostu trzeba zamontować odpowiednie amory - bo powiem szczerze - równie dobrze potrzeba wziąć spreżyny
|
4 Załącznik(ów)
W zasadzie nie jest to najważniejsze co chciałem przekazać ale każdy wyciąga to co dla niego najistotniejsze. Nie wiem co mogłem więcej zrobić niż zamontować http://www.dobinsonsprings.com/pdf/TOY-91.pdf coś co zaleca producent. Zepsuły się uchwyty, a nie amortyzatory i w chwili obecnej czekamy na odpowiedź producenta co z tym fantem zrobić Załącznik 17075
Załącznik 17076 Załącznik 17077 Załącznik 17078 PozdrawiaM P.S. Po to producent otrzymał całą dokumentację fotograficzną , łącznie ze zdjęciami jak było auto zapakowane aby się w tym temacie wypowiedział . To że otrzymam nowe amortyzatory nie jest nigdzie kwestionowane , ale zależy mi też aby sytuacja się nie powtórzyła . Faktem jest że miejscami jechaliśmy szybko , jak na moje poczucie zbyt szybko , ale 100, 120 , wrangler oraz cherokke się nie rozleciały , źle mówię nic mi o tym nie wiadomo. Ja sam gdyby nie fakt wypadnięcia amortyzatora po wpadnięciu w dziurę na asfalcie , nawet bym o tych urwanych uszach z przodu nie wiedział. Co do długości to chyba ma to znaczenie przy sztynym zawieszeniu , a u mnie przód jest niezależny. |
no ale te amory i ich ucho to na lipo jest konstrukcja, która powinna się rozpaśc jak dostanie w dupę...
zrobione tak samo jak wszystkie inne a mają wytrzymać więcej bo ktoś nadrukował na fakturze słowo 'rally' ? sorry za komentarz, nie jestem off roadowcem 4x4 ale vs. zabiegi producenta mam sprawnie działającą wyobraźnię. matjas |
Czytajac was,zaczynam jeszcze bardziej lubic Franza:cool:
|
Nie potrafie pojac, jak udalo wam sie tam przjechac. Na zdjeciach wyglada to jak sciezka dla mulow (zdesperowanych). Czegoz to motywacja moze dokonac :bow::bow::bow:
Cytat:
to jest bydlo, zeby w amortyzatorach sprzedawanych jako, hmm, heavy duty(?), upierdzielaly sie mocowania, ot tak. :( Moze to literowka i mialo byc highway duty? Bez obrazy ;) twoj Toyot nie wyglada mi na rock-crawling albo zapierdzielanie po piscie z tona bagazu. No wiesz, chodzi o to uzytkowanie zgodnie z przeznaczeniem. Przy okazji dowiedzialem sie w koncu, co to za Toyota ;) |
A może jakiś błąd producenta i minimalnie za krótkie te amorki... Bebechy heavy duty to wytrzymały ale mocowania już nie...
|
|
Niezłe kamienie, do tego ciężkie motocykle + bagaż, wyobrażam sobie, że nie było lekko............
|
Wielkie piwo dla wszystkich za wytrwałośc !!! fajne fotki
|
Fajnie tam w tym Maroku. Trzeba bedzie się tam wybrać, ale chyba na lżejszym sprzęcie co by nie zal było, no i żadnych kufrów.
|
Cytat:
1:45min :dizzy: |
Poważna sprawa.
Niektóre momenty to walka o życie. Jak to oglądam to pocą mi się ręce, a co dopiero to przeżyć... Wielki szacun za odwagę oraz determinację. :bow: |
pięękny film..majestatyczne góry i prawie jak "brothers in arms".....
|
A macie jakie videło z tych hardcorowych części trasy? :)
|
Trzeba być odważnym.. Takie moto jeszcze z inwentarzem.
:) |
Cytat:
Kiedys tam wroce, ale na lzejszym sprzecie. |
Cytat:
|
Pany bez przesady . Było trudno, ale bywało gorzej.
Do rzeźni daleko. Da się przejechać bez jednej gleby :D Pusio oprócz Pustyni Błędowskiej , powinien czasem jechać na Ukrainę czy Rumunię . Najlepiej Drz-tą , która stoi zakurzona w garażu... :mad: |
Cytat:
http://www.youtube.com/watch?v=FCbq1fUSeOM |
Ło matko! Ależ ty jesteś Puszek, mściwy! Masz teczkę na każdego! :haha2:
|
Pusio , to parkingówa :haha2:
Przez cały wyjazd miałem ich trzy :) Uśmiałem się aż ły mi popłynęły :haha2: Nie napisałem że nie miałem , tylko " da się " Do postu nizej -stary wyjadacz konserw tylko |
Widać, że Franz to stary wyjadacz jest..
:) |
Hmmm....myśle ze nie ma znaczenia czy ktoś lubi góry czy pustynię...najważniejsze zeby mieć dobrą zabawę a chyba wszyscy sie dobrze bawiliście....
:Thumbs_Up: |
Nie wszyscy niestety .Niektórzy nie chceli pić i palić :D:haha2:
|
Cytat:
:papieros: czy :grass: |
Przeczytaj relację Felka z jeżdżenia po górach Rif ;).
|
Cytat:
|
No no robi sie ciekawie...akcja nabiera tempa....fabuła gęstnieje
|
Cytat:
i popija zbraku łyskacza - benzyną . Te czasozakrzywiacze :grass: są paskudne :hehehe: |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:17. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.