![]() |
Super :)
|
7 Załącznik(ów)
Załącznik 108737
Załącznik 108738 Kierujemy się do Podkamienia. Malownicze, polne drogi prowadzą nas od innej strony niż zwykle. Symbolem miejscowości jest ostaniec- fragment rafy koralowej dawnego Morza Sarmackiego Załącznik 108739 Załącznik 108740 Załącznik 108741 Załącznik 108743 Załącznik 108742 Na Podolu leży kamień, Na Podolu płacze kamień… |
19 Załącznik(ów)
Załącznik 108851
Załącznik 108852 Załącznik 108853 W podkamienieckim klasztorze trwa wielki remont. TRWA tak długo, że już rusztowania stały się zabytkiem samym w sobie i chyba nikt nie pamięta, jak wygląda bez tych rusztowań. Kiedyś tam spałem i mogłem podejrzeć prace wszystkich 3 pracowników, ich metody i coraz bardziej walące się ściany. Nie jakichś konserwatorów, tylko majstrów ze wsi. Najbardziej widoczna jest betonowa kostka, którą przykryto cały dziedziniec. Podczas tych prac po chamsku, koparką rozprawiono się z kilkusetletnimi pochówkami polskich zakonników. Wieki tradycji i pozostałości spuścizny narodowej, zabytki zintegrowane z miejscem. Po fali oburzenia historyków i konserwatora miałem nadzieję na cywilizowane rozwiązanie problemu… Dziś jednak trafiliśmy ze Zbyszkiem na stertę gruzu i taką oto odpowiedź na ową głośną falę oburzenia: Załącznik 108854 Załącznik 108855 Załącznik 108856 Załącznik 108873 Jeśli idea historycznych pochówków posługujących tu zakonników nie wpisuje się we współczesność, to dlaczego obok stawiane są nowe, sprzed kilku lat? Załącznik 108857 Obronny klasztor dominikanów na Górze Różańcowej stawiał czoło różnym armiom na przestrzeni wieków już od XIIIw i czasów pierwszego polskiego dominikanina św. Jacka Odrowąża. Dziś niszczone są wszelkie ozdoby symbolizujące przynależność do Polski, co jest groteskowe. Podolska Częstochowa… jakby nie można wprost, po ludzku przyjąć historycznych faktów. Umniejsza to w moich oczach elementarną wiarygodność dzisiejszej UA. Zbyt płynnie też przechodzi się w tym miejscu do współczesności. A gdzie wsiąknięta krew ok 600 ofiar podstępem zaszlachtowanych przez oddział tych samych oprawców co dwa tygodnie wcześniej w Hucie Pieniackiej? W większości byli to ocaleńcy z Wołynia i okolic, jacy już raz przeżyli swoją śmierć. W mordzie nie uczestniczyła ukraińska ludność z Podkamienia, w miarę możliwości udzielając pomocy Polakom. Wspominają, jako przez dwa dni rabowano i furmankami wywożono klasztorne mienie. Patrzę na dzisiejszą wrażliwość ludzi wypełniających cerkwie i kościoły wraz z całą neobanderowską symboliką i są mi coraz bardziej obcy. Ktoś głosuje, ktoś wybiera, ktoś uczestniczy w manifestacjach poparcia dawnych zbrodniarzy, w ustawodawstwie ich promującym. Sprzeciwu nie widać, ale to Polakom przypisuje się kurczowe trzymanie się polityki historycznej i ciągłe rozpamiętywanie historii. Dziś niedziela, nikt się nami nie interesuje, wkoło nie widać żywego ducha. Kolegów, którzy tu byli w tygodniu nie wpuszczono. Coraz bardziej dumnie prezentuje się tu spiżowa tabliczka w murze informująca o pomniku dziedzictwa kulturowego Ukrainy Załącznik 108858 Załącznik 108859 Krzyże, na których zatrzymał się martwy wzrok ofiar można poniewierać, ale wsiąknięta w kamienną podłogę polska krew nigdy nie wyparuje. Załącznik 108860 Załącznik 108865 Załącznik 108866 UPAmietnienie ofiar 1944 stoi nie na miejscu mordu, ale na cmentarzu na sąsiednim pagórku Różancowej Góry. 49.937504, 25.327863 Załącznik 108867 Załącznik 108868 Obrona ludzi schronionych w klasztorze była nie w smak atakującym; nie przyszli tu po swoją śmierć. Z potrzeby łatwego łupu część oddziału przeniosła się do odległej o 2km wioski Palikrowy. Polacy stanowili 75% jej mieszkańców, z czego część rodzin schroniła się wcześniej w Podkamieniu. Po otoczeniu i spędzeniu ludności na łąkę nad strumieniem, oddzielono Polaków i rozstrzelano z karabinów maszynowych. Potem oddział wrócił do Podkamienia. Tam po upozorowaniu ataku lotniczego i groźbie zbombardowania klasztoru Polacy poddali się, przepłacając to życiem. W miejscu śmierci 365 mieszkańców Palikrów i innych uciekinierów z Wołynia stoją dziś obok siebie 2 upamiętnienia. Jedno z nich, to z prawej, wystawił miejscowy Ukrainiec, jako zadośćuczynienie winy swojej matki, która weryfikowała Polaków. Załącznik 108874 Załącznik 108875 Pomnik ofiar znaleźliśmy na cmentarzu. Załącznik 108876 Załącznik 108877 Tu skończyła się nam ładna pogoda. Już jadąc malowniczą drogą wśród pól od cmentarza w Podkamieniu spadały pierwsze krople nie widzianego tu od miesiąca deszczu. Przeczekiwaliśmy nawałnicę chroniąc się pod stare lipy i przydrożne krzaki. Poruszając się małymi skokami odnaleźliśmy wszystko, co potrzeba nam było zobaczyć. Prawdziwa nawałnica zaskoczyła nas tuż przed stacją benzynową przed Podkamieniem. Trochę dalej i bylibyśmy bezbronni. Na stacji wspominaliśmy drogi przebyte dzięki dobrej pogodzie i z troską patrzyliśmy w stronę, dokąd się kierowaliśmy- Góry Woroniaki |
21 Załącznik(ów)
Załącznik 108881
Piękny łuk drogi w Łukawicy Załącznik 108882 Odpoczynek na Górze Werchobuskiej Woroniaki to masyw wzgórz ciągnących się od Złoczowa po Krzemieniec, stanowiąc odnogę Miodoborów. Osiągają do 450m wys i w całości stanowią pozostałości po starej rafie koralowej. Współtworzą charakterystyczny krajobraz Podola. Poprzecinana jarami i wądołami ziemia potęguje malowniczość, dzikość i niedostępność. Jest miejscem narodzin wielu rzek, przy czym każda ma wiele źródeł: Styr, Seret, Ikwa, Horyń i oczywiście Bug, nazywany tu Bugiem Zachodnim. Oczywiście zajeżdżamy. Nic tak nie gasi pragnienia, jak żywa woda! Załącznik 108883 Załącznik 108884 Załącznik 108891 Okolice bogate w wodę, minerały, bukowe, dębowe i lipowe lasy będące ostoją zwierzyny, powodowały ich zasiedlanie od niepamiętnych czasów. Z polskich rodów włodarzy tych ziem trzeba wymienić Koniecpolskich, Bielskich, Strzemboszów, Żółkiewskich, Sobieskich, Rzewuskich, Dzieduszyckich i choćby pozyskanych do „rodziny” Wiśniowieckich. Gniazdem rodowym tych ostatnich jest Biały Kamień nad Bugiem. W ruinach po zamkowych murach mieści się dziś boisko, a jedyną większą pozostałością po majątku rodziny naszego Króla Jeremiego Wiśniowieckiego jest ruina kościoła. Wiśniowiecki znany był z krwawej rozprawy z Kozakami w czasie ich buntu wobec Rzeczpospolitej, zyskując przydomek „Młota na Kozaków”. A w zasadzie tak sam nazywał swoją słynną karabelę. Nic dziwnego, że dziś go wielu zapomina. Jednak miejsce warte odwiedzenia z rangi miejsca jego urodzenia Załącznik 108885 Załącznik 108886 Załącznik 108887 Załącznik 108888 Załącznik 108889 Wszystkie chwyty dozwolone, by zaspokoić ciekawość- co jest w środku? Załącznik 108890 Załącznik 108892 Załącznik 108893 Kolejnym miejscem, które warto odwiedzić jest Usznia. Wzruszają mnie opuszczone kilkadziesiąt lat temu kościoły. Tokie ostańce rafy koralowej polskości. Zbyt solidnie zbudowane, żeby same poddały się warunkom; trzeba im pomóc w agonii wybijając szyby, dziurawiąc dach w miejscu łączenia więźby dachowej, utrącając rynny. Nad wejściem napis po polsku podgrzewa atmosferę Załącznik 108894 Załącznik 108895 Załącznik 108896 Czarno czerwone barwy integrują pobożnie odwiedzających cerkiew Załącznik 108897 stary polski cmentarz pod lasem odsłonięty z zieloności przez uczestników akcji Mogiłę Pradziada Ocal od Zapomnienia Załącznik 108901 po drodze ruina kaplicy w Kołtowie Załącznik 108898 Wersal wschodu- Podhorce Załącznik 108899 Załącznik 108900 Ostatnia prosta do Huty Pieniackiej |
9 Załącznik(ów)
Poczułem pewne znużenie, bo niektóre miejsca odwiedzamy kolejny raz.
Jeśli już jesteśmy w pobliżu, to chciałoby się zobaczyć jak najwięcej. To wyjazd Zbyszka. Może wspomni o jego okolicznościach, bo towarzyszy nam obydwu uczucie, że nie wiadomo kiedy znowu tam wrócimy. Oprócz miejsc nowych, których razem jesteśmy ciekawi, są te kluczowe, wokoło których kręcimy się w wybranym przez nas sposobie poznawania historii. Tej ogólnej i lokalnej, reprezentatywnej dla innych miejsc, których z racji ilości nie poznamy. Załącznik 108902 W tej relacji pominąłem chociażby Kupiczów. Wart wspomnienia ze względu na zamieszkiwanie go w większości przez Czechów, którzy w trudnym czasie banderowskich napaści opowiedzieli się za Polakami, przyjmując wielu do chronionego własną samoobroną miasteczka Umęczone Deraźne Załącznik 108910 Załącznik 108904 Załącznik 108905 Załącznik 108906 tajemniczy niemiecki pomnik w Werchobużu Załącznik 108907 niekompletna, tajemnicza kolumna, w miejscu, które dziś nic nie znaczy Załącznik 108911 Załącznik 108908 Nie opisałem dróg, którymi pobłądziliśmy, oślizłych mostków, wyczerpania w kopnych piachach, próchniejących przydrożnych krzyży, bez których to miejsce rozmyje się bezpowrotnie w czasie a błądzący duch nie będzie miał gdzie przysiąść, mijanych rzek, gdzie konie, krowy i dzieciarnia, każde w swojej porze szuka ochłody, zachwytu, kiedy wypadasz zza zakrętu na przestrzeloną słońcem polanę lub z pozoru zwyczajny krajobraz, który głęboko zapada w pamięć i wielu innych jakie składają się na ogólnikowe „udany wyjazd”. Załącznik 108909 Dziś śpimy w Hucie Pieniackiej |
Czytamy. Dzięki.
|
Pisz dalej Tomku.
|
19 Załącznik(ów)
Bardzo dziękuję za wszelką zachętę!
Załącznik 108941 Załącznik 108942 Polana wydała mi się inna niż zwykle. Bujna zieleń opanowała wszystko, oprócz drogi. W sam raz do tytułu naszego wyjazdu. Co mógł myśleć Zbyszek, który był tu zawsze zimą? Stare kapliczki, to jedyna pozostałość po wsi. Są nazwiska fundatorów, daty, sentencje.. zastanawia mnie, jak przetrwały te wszystkie pożary, rozbiórki domów, kościoła, niwelacje terenu, czasy komunizmu i te wszystkie starania, żeby pamięć umarła, a miejsce zniknęło z mapy? Zagadkowe też jest pojawienie się znaku- dwujęzycznej tablicy Huta Pieniacka na wjeździe na polanę Załącznik 108943 Załącznik 108944 Załącznik 108945 Załącznik 108946 Za to dawno rozwiązaną zagadką jest pojawienie się nowej kapliczki ideologii neobanderowskiej. Choć też z krzyżem, to znaczy tu co innego. Owoc współczesnego kultu wyzwolicieli tej ziemi spod polskiego krwawego panowania. Kultu ofiar polskiego reżimu i totalitaryzmu. Ofiar (cyt z tablicy) "bandyckiej AK" zrównanej z rosyjskim NKWD. I ofiar przybyło względem starej tablicy i odnieść można wrażenie, że to miejsce ich śmierci lub pochówku. Treść tablicy i samo miejsce jej instalacji, podobnie jak tablica "informacyjna" przy pomniku ofiar polskich mieszkańców od niemal roku jest oprotestowana przez polski IPN i MSZ Załącznik 108947 Załącznik 108948 Załącznik 108949 Szukamy ze Zbyszkiem prawdziwej historii miejsca. Była dobra okazja wybrać się do dawnej Huty Szklanej i zweryfikować zasłyszane informacje o śladach dawnego dworu. Załącznik 108950 Klasycznie na krzyżówce dróg kapliczka. Zbyszek wspominał, jak przewróconą zestawialiśmy kiedyś zimą. Dziś pojawił się nawet żelazny, kuty krzyż, odnaleziony pewnie obok- koślawy, byle jak wetknięty na miejsce. Niestety napisy zatarł czas Załącznik 108951 Załącznik 108952 Załącznik 108953 Załącznik 108954 Wyraźna aleja starych drzew sygnalizowała, że zbliżamy się do miejsca. Byłem tu kiedyś, ale nie przypuszczałem, że ten wzgórek to pozostałość po dworze. Wokoło walają się cegły i dachówki Załącznik 108955 Jak dwór, to i stawy. W końcu alei, na zakręcie odbija mocno zarośnięta ścieżka. Prowadzi groblą pomiędzy stawami, ale wzrok nie przebija się przez porastające brzegi wysokie chaszcze. Stawy zasila jedno ze źródeł Seretu. Na skarpie w pobliżu źródła odnalazłem kiedyś wrośniętą w ziemię, przewróconą kapliczkę, a w zasadzie pomnik ku pamięci dwóch par zaprzyjaźnionych małżeństw, spotykających się w tym romantycznym miejscu. Dziś zastaliśmy kapliczkę zestawioną i w miarę oczyszczoną. Nazwisko jednej z par jest jednym z tablicy zamordowanych w Hucie Pieniackiej Załącznik 108956 Załącznik 108957 W sumie to w Hucie Pieniackiej spędziliśmy dwie noce, które zregenerowały nasze siły minionych kilku dni. Powrót w kierunku Złoczowa to klasyka gatunku. Mimo, że deszcz, że dalej, to wybraliśmy malowniczą "drogę na Pereliski". Przy jeziorze Ponikwa jest czas na domknięcie wspomnień i ostatni rzut oka na wzgórza Woroniaków na horyzoncie- najbliższą okolicę Huty Pieniackiej Załącznik 108960 Załącznik 108961 |
Klasa Tomek. Chciałbym tam pojechać z Wami za rok. Z rzeką Bug też jestem silnie związany i mam wobec niej pewne plany.
|
12 Załącznik(ów)
Zostawiamy za sobą dziesiątki miejsc tragicznej historii. Dzięki ich dotknięciu stają się nam bliższe, łatwiej poznać sam przebieg wydarzeń, łatwiej je umieścić w czasie
i łatwiej powiązać w jedno. Ale wcale nie łatwiej zrozumieć. Nawet wręcz przeciwnie: poznane fakty z łatwością rozprawiają się z dzisiejszą narracją potomków morderców. Metod bestialstwa Genocide Atrox nic nie uzasadnia. Dobrze się stało, że w wielu miejscach byłem kolejny raz. Tylko wtedy pojawia się kontekst integralnej całości, kiedy wzrok nie pozostaje na tym co najbliższe, kiedy dostrzega okolicę i podąża dalej za las, za górę. Śladów do odnalezienia jest niewiele i trzeba włączyć inne zmysły. Piękny bezkres Wołynia w tym kontekście był przerażający: dookoła łuny, znikąd pomocy, a na drodze śmierć! W zasadzie to nie wykrzyknik na końcu, a kropka. Bo tak kończą cisi bezbronni. Pojawia się pytanie o pojawiające się tu kolejne odsłony tych samych miejsc. To moja droga, mój szlak pokutny, mój sposób przeżywania tragedii. Pojawiła się koncepcja opisania jej chronologicznie w celu jej zamknięcia, ale czuję, jak po raz kolejny wymyka mi się z tych ram, w których chciałem ją zamknąć. Co i rusz wracam do niej na wyrywki, bo serce żyje swoim życiem i podpowiada nowe scenariusze. Skupiam się na własnych przeżyciach. Choć to zabrzmi kontrowersyjnie, to w tym smutnym wątku nie odrzucam przygody i tego wszystkiego co niesie mój sposób podróżowania. Celem nadrzędnym jest wspomnienie miejsc i ludzi, którzy żyli w świecie dla mnie alternatywnym. Ten świat ma wiele zalet: jesteśmy młodsi, jest cicho mimo bitewnego zgiełku, wesela lub okrucieństwa, w przeszłości czas płynie wolniej, w przeszłości ślady ludzkiej bytności są integralne z przyrodą, przeszłość jest nienachalna. Ale niestety jest przewidywalna. Warto w niej rozpamiętywać, bo odkrycie jakiegoś faktu po latach może być ciekawsze od jego przeżywania na żywo. Czeka nas ze Zbyszkiem droga powrotna. Przedłużamy ją do granic możliwości. Myszkujemy jeszcze trochę w okolicach Złoczowa i kierujemy się ku Lwowowi. Dzisiejszy odcinek w zasadzie powinien pojawić się wczoraj, bo była rocznica najsłynniejszej bitwy z walk o Lwów z 17 sierpnia 1920, bitwy pod Zadwórzem. Załącznik 108971 Kierując się od przejazdu kolejowego widzieliśmy wąską ścieżkę na krawędzi wysokiego nasypu kolejowego wzdłuż torów, ale nie nadawała się na wjazd afryką i trampkiem. Wybrałem pierwszą jakąkolwiek przejezdną drogę w kierunku, ale nadal nie wiedzieliśmy, jak daleko. Droga skończyła się w sadzie z połamanymi drzewami owocujących wiśni- wynik ostatniej nawałnicy. Dobry gospodarz wskazał nam kierunek i potwierdził 2km. Niestety, wskazana droga kończyła się na wspomnianej ścieżce na nasypie. Śliska, wąsko i jeszcze pasące się kozy. Nie tak wyobrażaliśmy sobie ten dojazd. Załącznik 108979 Załącznik 108972 Zadwórze jest miejscem bohaterów. Tablica z nazwą miejscowości umieszczona jest na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie jako wyraz wdzięczności poległym. Bitwa, choć przegrana, to odciągnęła i przejęła natarcie bolszewickiej konnicy Budionnego ratując Lwów. W walce brały udział Lwowskie Orlęta- ochotnicy niewprawieni w boju. Ich bohaterstwo do ostatniego naboju przeszło do historii jako Polskie Termopile. "Otoczeni przez wroga żołnierze nie poddali się nawet wtedy, kiedy zabrakło amunicji. Kapitan Zajączkowski o zmierzchu rozkazał pozostałym przy życiu ok. 30 żołnierzom wycofywanie się grupami do barszczowickiego lasu. W trakcie odwrotu nadleciały 3 sowieckie płatowce, które ostrzelały broniących się i wycofujących żołnierzy. Ostrzeliwani z broni maszynowej przez sowieckie samoloty, bezbronni, otoczeni przez Rosjan, walczyli jeszcze krótko na kolby w pobliżu budki dróżnika (budynek kolejowy nr 287). Orlęta lwowskie broniły się już tylko bagnetami, tocząc do wieczora krwawy bój. Ponosząc wielkie straty, ostrzeliwani przez ciężką artylerię. Sowieci, rozwścieczeni oporem Orląt, rąbali ich szablami, rannych dobijali kolbami. Zabitym odcinali głowy, ręce i nogi. Pozostali przy życiu ranni oficerowie ostatnimi nabojami odbierali sobie życie" Załącznik 108974 Załącznik 108975 Kult miejsca zaczął się już w pierwszych dniach niepodległej Polski. Wspomniany warszawski Grób Nieznanego Żołnierza powstał na bazie losowo wybranego poległego Obrońcy Lwowa, podobnie , jak kwatera Orląt na cm Łyczakowskim, gdzie spoczywa część z 318 poległych w bitwie pod Zadwórzem. Załącznik 108973 Załącznik 108976 Nowe, z pozornym rozmachem pobudowane upamiętnienie poraża niestarannością wykonania, ale jest, jak jest. Trzeba wracać. Od robotnika wykonującego naprawy dowiedzieliśmy się, że po deszczu to jedyna przejezdna droga, bo ta, koło kołchozu stanowi istne bagno. On skuterem tam nie przejeżdża, ale pokaże nam drogę do Lwowa, którą jeździ. To ok 25km Kieruje nas w gęste krzaki, "a dalej, pan, to już do torów i będzie elegancka kamienna droga" Załącznik 108977 Załącznik 108978 No to jedziemy. W krzakach walka ze 300m, bo świeżo po deszczu, ale dalej już coraz bardziej elegancko Załącznik 108980 Załącznik 108981 Załącznik 108982 |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:10. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.