![]() |
No pięknie Panie, pięknie...aż żal patrzeć,że się zima za oknem robi.
|
Fajne wejście.
Jak właziłem na Mitikas ( najwyższa w Grecji ) też końcowe paredziesiąt metrów trzeba było się czepiać prawie pionowej skały. Na szczycie również księga była. |
10 Załącznik(ów)
Znowu mi się pojawia myśl: "po co się włazi na góry...:Sarcastic:"
W dół się idzie szybko, pewnie dlatego, że mam długie nogi. :D Doganiam i wyprzedzam większość osób, które ruszyły sporo wcześniej. ;) Na dole już wcześniej mnie intrygowały resztki zostawione na skale...czy to specjalnie czy przypadkiem??:rolleyes: Ale nie sprawdzałem czy smaczne, jakby co... ;) Załącznik 26165 Idziemy dalej w stronę motórów zostawionych na przełęczy. Załącznik 26166 Ostatni rzut oka na Bobotova, fajna górka Załącznik 26167 Skały jak czesane grzebieniem Załącznik 26168 Po drodze korzystam jeszcze z bardzo rześkiego źródełka w skale. Ożywcza woda ląduje w butelkach, na karku i paszczy. Mniodnie. :) Baransky nagina dalej nie czekając. Widzę już przełęcz i motóry. Jeszcze tylko ostatnie, strome zejście i koniec łażenia po górach. :( Załącznik 26169 Załącznik 26170 Załącznik 26171 Po dotarciu na "parking" zrzucam buty i skarpety i łażę na bosaka po "alpejskiej" łączce. Stopy są mi wdzięczne. ;) Załącznik 26172 Dochodzi Baran, którego wyprzedziłem na ostatnim zejściu. Siada niedaleko. Tak siedzimy chwilę, a potem pyta co planuję dalej? Odpowiadam, że narazie jest czilałt w :Sun:, a potem się zobaczy, bo dzień jeszcze młody (ok. 17). Po kolejnej chwili stwierdza, że wraca do Żabljaka i może pojedzie nad Czarne Jezioro. Oddaję klucz i nie zatrzymuję. Kontempluję dzisiejszy dzień w spokoju. :cool: Szlak był taki jak go dziewczyna w IT opisywała, dość trudny, ale bez przesady. Zajął mi ok. 3h w górę i jakieś 2h w dół. Jak dla mnie bomba. :) Na koniec trzaskam jeszcze mała sesyjkę Afry u progu szlaku. Załącznik 26173 Załącznik 26174 No i to jeszcze nie koniec mojego dnia. Ale o tym później. :) |
Cytat:
u grzebiesz w bombie....:vis: fajna relacja wiec nie ociągaj się plisssssss:Thumbs_Up: |
Cytat:
W tamtej chwili też byłem wyżej niż przedstawiciel TA. :D Następna część się szykuje. Ale może mi to chwilę zająć. ;) |
Durmitor po raz pierwszy
8 Załącznik(ów)
Tak sobie leżę na trawce, patrzę na góry, słońce przygrzewa. Fajnie jest. Ale ile można tak leżeć? :p Przecież jestem w Durmitorze, wachę mam, czas też, no i chęci się znajdą. :D Po jakiś 20min się zbieram. Płoszę z lekka turystów i wyginam dzidę w głąb parku. :at:
Załącznik 26190 Asfalt dobry, kręci się strasznie. :drif: Połykam kolejne kilometry, łeb mi się mało nie ukręci od tych widoków, a tu jeszcze trzeba patrzyć pod koło i w dal co się dzieje na trasie, bo ciasna dosyć mocno. :dizzy: Załącznik 26191 Na szczęście o tej porze ruch nie jest za duży, ale ślepe winkle na skraju skarpy wymuszają czujność. :umowa: Załącznik 26192 Na drodze potrafi też być piach, żwirek, kamienie, odchody, właściciele odchodów... Załącznik 26193 Ale nic to, jedzie się wyśmienicie. Chłonę całym sobą okolicę i normalnie zbieram szczękę z gleby niemal za każdym zakrętem :drif: :bow: :Thumbs_Up: Załącznik 26194 Tak sobie jadę, cykam fotki, to i pomyślałem, że nakręcę filmik. A tu zdziwko. Bakterie w aparacie się kończą definitywnie. No przecież nie odpuszczę takiej okazji: Durmitor przy zachodzącym słońcu, prawie bez turystów, no i jeszcze jadę na lekko. ;) Mapa w łapę i patrzę gdzie by tu zanabyć prund w paluszkach. Oczywiście w tej okolicy prawie nic nie ma. Widzę miasteczko Trsa tuż przy parku, na mojej trasie. No to naginamy. Tam musi być choćby kiosk. :rolleyes: Wyjechałem z Parku, górki się kończą, ale łeb się nadal kręci niemal dookoła, aż ciężko się na drodze skoncentrować. :dizzy: Mijam jakieś pojedyncze domki, czasem jest ogłoszenie o sprzedaży sera, jakiś inwentarz żywy się plącze. Jest Trsa. W mieścince są ze trzy domki i jakaś knajpka, ale sklepu nie namierzam.:Sarcastic: Przed knajpką stoi kilka motórów (LC8, R12gs), kilka terenowych Landków, jakieś kłady. Szybka ocena sytuacji i wyginam dalej, pojadę do Plużine na dole. Tam na pewno będzie sklep. Co z tego, że to kolejnych kilka km dalej. Jest piknie. :) Naginam dalej, bo słońce już zaczyna się zbliżać do horyzontu. Dziiida. :D Teren wchodzi w las i zaczyna się obniżać, wracają serpentynki. Nagle zaczynają się też tunele. Załącznik 26195 No i znowu mnie widoki rozwaliły na łopatki. :bow: Droga kręta jak świński ogon, tunele wykute w skale na zboczu góry, widok na jezioro Pivskie w dole. No normalnie jestem w raju. :eek: Banan na pysku chyba mi się kończy gdzieś przy potylicy. :D Zjeżdżam na poziom jeziora, wyjeżdżam z tunelu i atakuję Plużine. Od przełeczy Sedlo minęło jakieś 38km, ale jakich kilometrów. :dizzy: Sklepik, biorę bakterie, coś do picia i coś słodkiego. Jest super. Ludzie się dziwnie patrzą, wychodzą ze sklepów, nie wiem o co kaman, bo wyglądam całkiem normalnie. :rolleyes: I nawet starałem się tszody nie robić w mieście, a to, że się trochę spieszę i jestem nabuzowany energią to co innego. :d Hopsa z krawężnika i dziiiida spowrotem. Bakterie załadowane, można nagrywać. ;) Jeszcze tylko rzut okiem na Pivsko Jezero Załącznik 26196 Na wprost, na/w górze widać gdzie się będę za chwilę wspinał :drif: Załącznik 26197 i znowu wpadam w tunel na górę. :Thumbs_Up: :at: :drif: Nawrotki w tunelach, w zupełnej ciemnicy, jak się wpadało ze słońca to NIC nie było widać, normalnie czarna d.....ziura, a tu trzeba po winklu jechać. :eek: I te skrzyżowania w tunelach, normalnie czaaaad. :Thumbs_Up: :) Wyjeżdżam znowu na górę. Naginam w stronę Durmitoru. Ruch już prawie żaden, no i bardzo dobrze. :D Doganiam przed Parkiem 3 terenówki z turystami. Cięęężko było ich wyprzedzić, mimo, że próbowali mi robić miejsce. Jak się udało, to uciekłem kawałek i zrobiłem szybki postój na włączenie aparatu. No to teraz się zacznie (trochę długie te filmiki, ale nawet nie mogłem ich obciąć, bo nie było z czego :rolleyes:). Jakość szałowa nie jest (musiałem je skompresować, bo trochę dużo ważyły i bym je uploadował chyba tydzień :(), ale jak na aparat za 200zł to jest cacy. ;) Nagrałem praktycznie cały przejazd przez Durmitor. Leciałem oporowo (max ponad 80km/h), teraz już była tylko koncentracja na drodze. :at: Samochodów prawie nie było i dobrze, bo czasami przeginałem.:oldman: Na szczęście dobrze widać trasę w dal, więc można za wczasu zobaczyć co się zbliża, przeważnie. :rolleyes: Widziałem samochody, które wypadły z trasy, ale jakoś mnie to nie ostudziło. :p Do Żabljaka dojechałem po ciemaku. Nawet mi nie przeszkadzała wizja spotkania z Baranem... Dzień był szałowy, byłem tak naładowany energią, że aż mnie nosiło. Usiedzieć nie mogłem. Wlazłem na najwyższy szczyt MNE, a potem jechałem najlepszą trasą jaką w życiu na motórze pokonałem. Jak narazie THE BEST. :drif: :D :bow: :Thumbs_Up: :blues: :eek: :at: [MAP]http://mapy.google.pl/maps?saddr=Nieznana+droga&daddr=43.125,19.10955+to :43.1801773,18.9268857+to:Nieznana+droga&hl=pl&ll= 43.146088,18.983688&spn=0.339165,0.529404&sll=43.1 2805,19.038277&sspn=0.169633,0.264702&geocode=FVOM kgIdwrwjAQ%3BFQgJkgIdrpYjASl_O5UJkT5NEzF0ZM6Bg22zC Q%3BFZHgkgIdJc0gASmhq-6r9CNNEzHtQyjRI6Yj9Q%3BFUV9kgIdeIofAQ&vpsrc=6&mra= dpe&mrsp=1&sz=12&via=1,2&t=m&z=11[/MAP] A dalej będzie tylko lepiej. ;) |
:lukacz:
|
Cytat:
Dobrze zapodajesz. Nie rozleniwiaj sie jak Lena! :D |
Dzięki za przygotowywanie tej relacji dla nas.
Bardzo fajnie się czyta! Nie ociągaj sie zbytnio:) PS. Niejednokrotnie, miedzy wierszami można wyczytać, że raczej kiepsko się dobraliście na wspólny wyjazd:mur: No cóż, bywa... "Nawet mi nie przeszkadzała wizja spotkania z Baranem..." Edit: Zbyt długo ociągałem się z odpowiedzią i niezauważyłem powyższego postu |
Ano da się odczuć :o
Nie wiem co gorsze. Dobry kompan i zły moto Czy dobre moto i zły kompan :dizzy: |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:16. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.