Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   multumesc 2009 (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=3880)

bajrasz 05.08.2009 14:58

Miodzio, to oni cały czas chyba spożywali, a szczególnie rozsyłając esemesy na lewo i prawo, bez żadnej koordynacji:hehehe:

borunin 05.08.2009 15:15

Wstęp godny gry wstępnej:drif:

wieczny 06.08.2009 11:09

I co, kuniec :)? Bo ja zdjęć nie robiłem, nie wypada się lansować cudzymi zdjęciami ;).

felkowski 06.08.2009 15:40

Wiesz wakacje się skończyli, mam swoje obowiązki. To trochę czasu zajmuje, dlatego dzielę na części.

felkowski 06.08.2009 21:21

droga, czy jeszcze nie ma o czym piasać
 
11 Załącznik(ów)
Wieczór już prawie był zakończony. Chłopaki też mieli dość i szybko legliśmy w śpiworkach w naszym namiocie....na stole. Taka była imprezka, a co.

Załącznik 6518

Nad ranem budziłem się kilka razy. Chłodno było troszkę, żeby nie powiedzieć zimno. Niebo było zaciągnięte na dębowo i mimo, że do świtu było jeszcze trochę czasu nie wróżyło to zbyt dobrze. Rano po śniadanku rozpoczęliśmy pierwsze serwisy. Rychtowanie gregowego pancernika z ran dnia poprzedniego. Chłopaki robili kapitalki swoich sprzętów po wczorajszej trasie. Wieczny tankował olej. Po oporządzeniu sprzętów, czyli ciut przed południem, zwarci i gotowi udaliśmy się w kierunku granicy.

Załącznik 6522

Załącznik 6523

Trochę na oślep, trochę na węch. Początkowo wszystko wyglądało nieźle tyle, że zamiast na drodze ląduje w zagrodzie pełnej owiec. Zawracamy i dziwnym zrządzeniem losu docieramy jednak to naszego przeznaczenia. Dworzec kolejowy w Łupkowie z powodu swej okazałości godny co najmniej Włoszczowej (wszyscy wiedzą o co chodzi).

Załącznik 6519

Dalej już nawet gruntowej drogi nie ma. Wybieramy tory. W końcu to też droga. Docieramy do tunelu. Dla uspokojenia ducha metodą starych indian sprawdzamy godzinę przyjadu najbliższego pociągu. Jest dobrze. Chyba zdążymy.

Załącznik 6521

Załącznik 6520

Pamiątkowe zdjęcie i dzidaaaa. Po drugiej stronie czy już na wolnej Słowacji Wieczny stwierdza, że uwolnił mu się częściowo stelaż.

Załącznik 6524

Mocujemy go pałer tejpem i trytytkami. Jest tszoda. Jest piknie. Greg prowadzi szutrami, drogami przez stodoły nieczynnych pegieerów. Właściwie całą Słowację nic się nie dzieje. Absolutnie nic. Za to po w jechaniu na Węgry coś się zaczyna dziać. Kolega Wielkie nieścięście otwierając kufra stwierdza, iż zawartość wygląda jak puszka sardynek. Znaczy wszystko pływa w oleju który się wylał z butelki. Drużyna pracuje. Kadra się koncentruje.

Załącznik 6525

Ruszamy dalej. Cóż Węgry to raczej płasko i nudno. Greg prowadzi za swoim telewizorem. Docieramy do rzeki fajowo ale nie ma mostu. Rzeka nie wygląda na płytką. Nawet ja nie próbuję. Jedziemy dalej wałem powodziowym. Jest pięknie. Zbliża się pora obiadu. Wypatrzyliśmy fajne jeziorko, tyle , że ogrodzone. Okazuje się to być prywatnym łowiskiem wędkarskim. Rozkładamy się na stoliku nad wodą i rozpalamy pod kociołkami. Przychodzi właścicielka z Mężem. Mówi tylko wery littel po anielsku. Za to my po węgiersku nawet tyle nie potrafimy. Daje nam klucz do prysznica, za darmoszkę. Nieźle musiało od nas walić. Koniec końców pojedliśmy , wykąpaliśmy się, ruszamy dalej. Nawigator wyznacza dalszy kurs niezmiennie kierując się zasadą najkrótsza droga nie stroniąc od szutrowych ścieżek. Czasem oznacza to przelot drogą przez ogródki działkowe, a czasem trzydziesto kilometrową wycieczką przez las. Właśnie drzemy takim leśnym duktem. Kurzy się niemiłosiernie. Odstępy między nami kurz wydłuża coraz bardziej. W końcu orientuje się, że chłopaki za mną zaginęli. Czekam chwilę i nic. Zawracam i jadę z powrotem. Szymon z Wiecznym stoją i coś tam gadają. Okazuje się, że zgubiłem ręcznik. Wieczny stanoł aby go zabrać, ale nim opadł kurz miał już Szymonowego Biga zaparkowanego w pancernikach. Straty; Big ma wygryziony kawałek błotnika, na dziobie z pod czarnego matu wyłazi racingowy orange. Zawracam przez pobocze. Niestety pokonując rów zabrakło mi nogi do podparcia przy zatrzymaniu. I jak w na zwolnionym filmie razem z motorem kładę się w gęstej trawie rowu. Wszyscy ryczymy ze śmiechu. Podchodzi Wieczny podając rękę do wstanie. Ja cały czas ryczę ze śmiechu. Pierwsze co mi przychodzi do głowy to aparat. Zdjęcia rób.

Załącznik 6526

Drzemy dalej. Docieramy do Rumuni. Na granicy tylko paszporty obmien walut i wio. Wpadamy na stację benzynową. Częstotliwość tankowań wyznacza 04 Wiecznego. Ja bym walnął jeszcze ze 150 gdy On już tankuje. Jakoś nie lubię tego robić zbyt często i wolę od deski do deski.

Załącznik 6527

Powoli robi się ciemno. Właściwie to plan był taki aby dotrzeć do Resity. Do celu mamy jeszcze stówke z okładem. Ale w końcu zjechaliśmy w krzaki rozstawić obóz. Pociagąłem tymi krzakami na zwiad. No i znalazłem piekną miejscówkę Kilka drzew opodal lasek, Z drewnem na ognisko nie było problemu. Umówiliśmy się, że jak nie wrócę reszta jedzie moim śladem. Coś długo ich nie ma. W końcu nadciągają – jeźćcy burzy. Kufer Wiecznego odstaje jakiś 45 stopni. I to od razu w dwóch płaszczyznach. Oj nie jest lekko być Hutyszem – cokolwiek to znaczy.

Załącznik 6528

Rozstawiamy obóz, rozpalamy ognisko, jedzenie, kruszon. Robi się błogo. Niebo gwiaździste jak w bajkach. Świerszcze graja aż miło. Kruszon idzie w nogi. Jeszcze smakujemy lokalnego specjału marki Unirea. Miły. W oddali widzimy ognisko, ale nikomu się nie chce ruszyć schabów. Pewnie to był Wolly z Młodym. Zasypiamy pod gwiazdami.

Babel 06.08.2009 21:55

Felek jak zwykle trzymasz poziom relacji - jeszcze trochę a wieszczem forumowym zostaniesz :D - tak dalej czekam z niecierpliwością :Thumbs_Up:

Marcin SF 07.08.2009 11:11

ojojo fajna relacja, fajny wpypad, na pewno zgodny z trzoda dzida ... szczegółów co do najepki na razie autor poskąpił więc nie dodaje ;)

podos 07.08.2009 11:16

popłakałem się. Zwykla parkingowa gleba ale opisana z takim urokiem:)

Co to za stelaż jest Jezus Maria?

wieczny 07.08.2009 11:36

Pancernik pozbawiony jednego z w sumie czterech punktów mocowania. Zawsze wytrzymywał. No ale przyszedł czas, że puścił. Pozostały tylko mocowania tylne, bo przednie mocowanie jest jedno, do podnóżka pasażera. Jechałem wyschniętą, glinianą koleiną. Położyłem się na prawo przy prędkości marszowej, kufer się oparł o bandę koleiny. Motocykl zatoczył pół obrotu i stanął oparty na kufrze. Jak podnieśliśmy była kupa śmiechu. Ogólnie przez pierwsze dni była kupa śmiechu :).

podos 07.08.2009 11:50

z przodu powinien byc "zastrzał" - wyslij ten stelaż Bonjurowi niech pooglada, moze coś poprawi. Fajnie by było, bo kufry fajne robi.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:22.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.