Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   Sześć miesięcy w siodle - przygodę czas zacząć (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=3148)

PARYS 30.09.2009 20:44

Cytat:

Napisał Ola (Post 77104)
Od 1998 maja tu neta, komorki itp. Wczesniej cywilizacji brak. Mnisi sa fantastyczni, o wiele bardziej otwarci niz ci w Tybecie. Tutaj nie boja sie chinskiej inwigilacji. W ogole to bardzo mily i piekny kraj. A zakretow jest tyle, ze chyba przez cala droge tyle nie zrobilismy. Caly czas gora - dol. Zmienia sie tylko typ lasu - dzis jechalismy przez dzungle, a potem przez las sosnowy...

Pozdrosy od mnichow i oczywiscie od nas


Kurde ile tam do was w prostej linii? Ja bym dołączył :D:D

hubert 30.09.2009 22:23

Parys, ale tam nie mają rakiji :)

PARYS 30.09.2009 22:30

Cytat:

Napisał hubert (Post 77151)
Parys, ale tam nie mają rakiji :)

A cholera nie pomyślałem...
No ale chyba mają tam jakieś inne alko co? No co tak o suchym pysku?
Jurek nie dzielisz się w ogóle tymi doświadczeniami panie :p.
Dawaj nam tu jakieś foty z kielichami!

hubert 30.09.2009 22:52

Pewnie jakieś zioło mają ;)

rambo 08.10.2009 11:06

Załoga pozdrawia z Indii z Sikkimie. Piszą, że jednak już tesknota do Nas wzieła góre :drif:

Już się ich nie mogę doczekać ! :)

Dzieju 08.10.2009 17:50

jest jakiś teoretyczny termin powrotu, na kółkach czy inaczej?

jurek 09.10.2009 11:53

Hej

Jedyne co wiemy na pewno to ze 28 wieczorem ladujemy z motkami w Berlinie. Czy uda nam sie zalatwic wszystko 29 nie wiemy, ale na pewno jak wszystko zalatwimy to gnamy do Polski a dokladnie do pieknej stolycy:)
Mam nadzieje ze nie bedzie lalo.

Pozdro

P.S. Tez za wami tesknimy no i za zurkiem i schabowym:)



Cytat:

Napisał Dzieju (Post 78174)
jest jakiś teoretyczny termin powrotu, na kółkach czy inaczej?


7Greg 09.10.2009 12:20

Cytat:

Napisał jurek (Post 78289)
Hej

Jedyne co wiemy na pewno to ze 28 wieczorem ladujemy z motkami w Berlinie. Czy uda nam sie zalatwic wszystko 29 nie wiemy, ale na pewno jak wszystko zalatwimy to gnamy do Polski a dokladnie do pieknej stolycy:)
Mam nadzieje ze nie bedzie lalo.

Pozdro

P.S. Tez za wami tesknimy no i za zurkiem i schabowym:)

Z Berlina do stolicy to nie inaczej jak przez Gdańsk. Już lecę do sklepu po produkty na staropolski żurek i kaszubskiego schaboszczaka :)

chomik 09.10.2009 13:37

Ja widzę jednak drogę przez Poznań :D może wspomóc spaniem, jedzeniem itp ? Jakbyście późno wyrwali się z Berlina to na nocleg zapraszam....

7Greg 09.10.2009 13:43

Cytat:

Napisał chomik (Post 78309)
Ja widzę jednak drogę przez Poznań :D może wspomóc spaniem, jedzeniem itp ? Jakbyście późno wyrwali się z Berlina to na nocleg zapraszam....

Ty masz zakończenie. Oddaj coś koledze :D

PARYS 09.10.2009 15:09

Cytat:

Napisał chomik (Post 78309)
Ja widzę jednak drogę przez Poznań :D może wspomóc spaniem, jedzeniem itp ? Jakbyście późno wyrwali się z Berlina to na nocleg zapraszam....


Szczecin jest NAJBLIŻEJ!!!

hubert 09.10.2009 16:45

Fajnie że już wracacie :)

BTW ciekawy jestem jak będzie wyglądał Wasz powrót do codziennej rzeczywistości - pewnie ciężko będzie ...

Dzieju 10.10.2009 10:08

Myślę że wytrzymają maksymalnie........noooooo.......powiedzmy....... tydzień i zaczną już kombinować nad dalszymi etapami.

Wegrzyn 10.10.2009 19:51

Normalnie mega wypas!!! Jak wrócicie to zdjęcia w high res wrzućcie to będą fajne tapety na pulpit :drif:

kiub 11.10.2009 23:48

Z pozycji obserwatora minęło to bardzo szybko.
Od momentu powrotu przestaję Wam zazdrościć :p, bo po tym wszystkim rzeczywiście lekko nie będzie...
Greg ma rację, z Berlina to jedynie przez 3miasto...już nie mogę się doczekać Waszych opowieści :)

Ola 12.10.2009 14:44

Bardzo dziekujemy za "wszystkie oferty" pomocy i noclegu. Przejechac przez Trojmiasto i Szczecin chyba jednak nie damy rady...teskno i spieszno nam do domu. Poznan wyglada calkiem realistycznie. Jezeli wyrwanie motocykli z rak celnikow nie pojdzie nam tak szybko jakbysmy chcieli, to moze przyjdzie nam spac w Poznaniu. Jakbys Chomiku napisal na Priv jakis kontakt do Ciebie, bedziemy wdzieczni - wszystkie numery zaginely nam gdzies w podrozy.

Nam cala podroz zleciala bardzo szybko, choc nie powiem, jestesmy troche zmeczeni. Wrazen i przygod mielsimy naprawde mnostwo, takze krotka przerwa (tak zeby ochlonac) nie zaszkodzi...Pewnie tak jak wspomnial Dzieju - niedlugo po powrocie bedzie nas "nosic" zeby jechac dalej.

Jesli chodzi o powrot do pracy (co w moim przypadku oznacza komputer i biuro), to nie chce nawet myslec. Szczegolnie, ze na posterunkach musimy sie stawic juz 2 listopada...

Pozdrowienia z "miasta herbaty" - Darjeeling
Ola i Jurek

chomik 12.10.2009 15:31

Cytat:

Napisał Ola (Post 78835)
Jezeli wyrwanie motocykli z rak celnikow nie pojdzie nam tak szybko jakbysmy chcieli, to moze przyjdzie nam spac w Poznaniu. Jakbys Chomiku napisal na Priv jakis kontakt do Ciebie

Będzie mi miło przenocować, nakarmić i napoić :D Wasze powłoki cielesne :D
Namiary przesłałem na priv
Szczęśliwej drogi powrotnej...

Marcin SF 12.10.2009 16:01

ajaja Ola widzę, że nawet nie będzię okresu kwarantanny tylko od razu do fabryki ... współczuję, choć z drugiej strony i tak egoistycznie to będzie miło was zobaczyć :D

petrosbike 16.10.2009 17:57

Prawde mówiąc te 30000 km robi wrażenie -to jest 3/4 równika! Jak to własciwie sie stało? Bhutan to dopiero środek Azji! W kółko sie tam kreciliście czy co?

Ola 21.10.2009 16:58

Cytat:

Napisał chomik (Post 78844)
Będzie mi miło przenocować, nakarmić i napoić :D Wasze powłoki cielesne :D
Namiary przesłałem na priv
Szczęśliwej drogi powrotnej...

Chomiku dzieki za namiary. Wyglada jednak na to, ze plany znowu sie nam zmienily... W Indiach to z reszta zupelnie normalne. Po ostatnich kilku dniach "milych negocjacji" z Hindusami zdecydowalismy sie wyslac Afryki morzem. Takze Afryczki plynal do Gdyni, a my bedziemy leciec bezposrednio do Warszawy. Do zobaczenia juz calkiem niedlugo.

Pozdrowienia z Kalkuty

zombi 21.10.2009 17:47

Cytat:

Napisał Ola (Post 80530)
Chomiku dzieki za namiary. Wyglada jednak na to, ze plany znowu sie nam zmienily... W Indiach to z reszta zupelnie normalne. Po ostatnich kilku dniach "milych negocjacji" z Hindusami zdecydowalismy sie wyslac Afryki morzem. Takze Afryczki plynal do Gdyni, a my bedziemy leciec bezposrednio do Warszawy. Do zobaczenia juz calkiem niedlugo.

Pozdrowienia z Kalkuty

No i dobrze, przez 3miasto :D

chomik 21.10.2009 17:57

Cytat:

Napisał Ola (Post 80530)
Chomiku dzieki za namiary. Wyglada jednak na to, ze plany znowu sie nam zmienily... W Indiach to z reszta zupelnie normalne. Po ostatnich kilku dniach "milych negocjacji" z Hindusami zdecydowalismy sie wyslac Afryki morzem. Takze Afryczki plynal do Gdyni, a my bedziemy leciec bezposrednio do Warszawy. Do zobaczenia juz calkiem niedlugo.

Pozdrowienia z Kalkuty

Sprawdzcie dokładnie drogę jaką mają dotrzeć Afryki do Gdyni. U nas okazało się, że Afryki na teren Unii dostawały się w Hamburgu (problem podbicia CPD musiałem w ciemno je wysłać i modlić się aby odesłali) a do tego doliczyli nam opłaty przeładunkowe i portowe. Także odebraliśmy je w Gdyni ale najpierw skasowali nas ponad 600 euro dodatkowo.... Niestety trudno wtedy odebrać tę kasę od armatora, który jest po drugiej stronie świata...

Ola 28.10.2009 10:39

Dzis nasz ostatni (181) dzien wyprawy. Az lezka sie w oku kreci! Wieczorem lecimy do domu. Motocykle spakowane czekaja na statek w porcie. 31 pazdziernika wyplywaja do Gdyni. Trase statku sprawdzilismy: Kalkuta - Singapur - Gdynia. Takze wyglada na to, ze nie powinno byc problemow z karnetami.

Wyprawa super udana, mozna nawet powiedziec ze w 110%. Odwiedzilismy jeden kraj wiecej niz planowalismy (doszedl Gorski Karabach, ktory byl bardzo pozytywna niepodzianka). Przygod mielismy mnostwo - bedzie co opowiadac po powrocie. Najbardziej niesamowite jest to, ze wszystko co nas spotkalo przez te pol roku bylo super pozytywne. Nie bylo ani jednej wpadki, a ludzie spotkani na trasie zaskoczyli nas swoja zyczliwoscia. Swiat jest piekny :)

Pozdrawiamy jeszcze z Azji
Ola i Jurek

sambor1965 28.10.2009 11:45

dobrze wam tak

Marcin SF 28.10.2009 11:50

No to czadowo !! czekamy z niecierpliwością na opowieści :)

rambo 28.10.2009 11:56

http://africatwin.com.pl/showthread....1448#post81448

Ola 30.10.2009 13:56

Z pierwszych chwil po powrocie...

NO TO JESTEŚMY:confused:. Trudno powiedzieć, że w domu, bo na razie jesteśmy tzw. "homeless"... No ale przynajmniej dotarliśmy do Warszawy.Bardzo dziękujemy Komitetowi Powitalnemu za przywitanie na lotnisku. Super.

END OF PART ONE :( Temat na pewno będzie kontynuowany.

Teraz potrzbujemy trochę czasu żeby ochłonąć. Od poniedziałku zaczynamy przyzwyczajać się na nowo do pracy,co pewnie nie będzie łatwe.

Podziękowania dla licznych przyjaznych nam Duszyczek, jak i wrażenia z trasy "niebawem".

Pozdrawiamy już z bliska
Ola i Jurek

Marcin SF 30.10.2009 14:01

pomyślnej aklimatyzacji zarówno w domu jak i w pracy :)

Ola 30.10.2009 14:09

Cytat:

Napisał sambor1965 (Post 81451)
dobrze wam tak

No wiesz - i ty Brutusie...

PARYS 30.10.2009 14:17

Pytanie filozoficzne: "czyż może człowiek do pracy wrócić po takiej wycieczce?".
Olka - agencja i kasę robić na wycieczkach!

Super, że jesteście cali i zdrowi. Po tylu kaemach:at:??

chomik 30.10.2009 14:32

Witajcie :) nie da się już wrócić normalnie do pracy :) nawet nie próbujcie aklimatyzacji, nic nie daje... :)

podos 30.10.2009 16:18

No i Brawo! Super kawał wycieczki. Macie teraz przewalone.

felkowski 30.10.2009 16:28

Kiedyś tacy podróżnicy jeżdzili po zakładach pracy i świetlicach z odczytami, pokazami slajdów i opowieściami. Myślę, że paru chetnych by się znalazło na takie opowieści na żywca. I tak od dżwi do dżwi , od zaproszenia do zaproszenia... To na jakiś czas powinno załatwić sprawę bezdomności. Jakby co to pierwszy byłem. Powiedzcie tylko słowo a zacznę materac pompować ;-) . I żeby nie było, materac dla mnie a łóżko Wam odstąpie ;-)

Gajron 31.10.2009 22:39

Współczuję końca takiej fajnej wycieczki, byle do następnej...

Ola 03.11.2009 09:54

Cytat:

Napisał felkowski (Post 81864)
Kiedyś tacy podróżnicy jeżdzili po zakładach pracy i świetlicach z odczytami, pokazami slajdów i opowieściami. Myślę, że paru chetnych by się znalazło na takie opowieści na żywca. I tak od dżwi do dżwi , od zaproszenia do zaproszenia... To na jakiś czas powinno załatwić sprawę bezdomności. Jakby co to pierwszy byłem. Powiedzcie tylko słowo a zacznę materac pompować ;-) . I żeby nie było, materac dla mnie a łóżko Wam odstąpie ;-)

Dzięki Felini, rodzinka przygarnęła na razie. Na razie szukamy naszych rzeczy zostawionych u różnych znajomych - niezły chaos mamy, taki trochę "indyjski".

Pozdrowienia już z ... pracy :(

sambor1965 03.11.2009 10:08

Cytat:

Napisał Ola (Post 81841)
No wiesz - i ty Brutusie...

No, ale to sie odnosilo do bardzo pozytywnego postu nr 223. Tego co sie z Wami dzieje teraz nawet nie probuje sobie wyobrazic. Wspolczuje. Nic nie bedzie juz tak jak przedtem.

Ola 03.11.2009 10:17

Cytat:

Napisał sambor1965 (Post 82305)
No, ale to sie odnosilo do bardzo pozytywnego postu nr 223. Tego co sie z Wami dzieje teraz nawet nie probuje sobie wyobrazic. Wspolczuje. Nic nie bedzie juz tak jak przedtem.

A not to przepraszam....

W ogóle to nie jest tak źle. Po prostu na wszystko jest czas. Trzeba to tylko sobie jakoś uzmysłowić, a wtedy "życie jest piękne", no i jest na co czekać, i co przygotowywać.

Zawsze to miło po długiej przerwie zobaczyć "przyjazne duszyczki".

Choć z drugiej strony powiem szczerze, że po dwóch dniach w "szklanym akwarium" mam wrażenie jak bym w ogóle z niego nie wychodziła przez pół roku, a wyprawa to jakaś odległa przeszłość.

Uściski

Ola

PS. Teraz musimy zamówić cały stos kalendarzy, bo jest na nie "zapotrzebowanie" na świecie. Nasi zaprzyjaźnienie motocykliści, głównie z Armenii i Indii, bardzo chcieli dostać nasze kalendarze. Najwyraźniej Africa Twin Poland się rozprzestrzenia...

jurek 05.11.2009 23:25

Witojcie wszyscy,

Sorki, że się dopiero teraz witam, ale mój pracodawca wyszedł z założenia, że jak pół roku odpoczywał to teraz na dwa etaty może:(. Więc jest ciężko, ale coż, budżet trzeba podreperować:). Ale jak popatrzę na zdjęcia trochę powyję przed szklaną kulą to odrazu lepiej.
Jeszcze o dziwo jednego mi brakuje to mojej afryczki, która biedna gdzieś na oceanie indyjskim się buja zalewana słoną wodą.

Pozdrosy

Ola 06.12.2009 19:10

13 Załącznik(ów)
Relacja z naszej sześciomiesięcznej wyprawy będzie trochę nietypowa, bo nie chronologiczna i podzielona na „części”. Wszystkich, którzy chcą się zapoznać z przygodami na trasie krok po kroku zapraszamy na naszą stronę. Zaczynamy prawie od końca…

Z wizytą w Królestwie Ryczącego Smoka. Bhutan od podszewki.

Część I - Tashi Delek

<O:p</O:p
Nasz plan idealny: wjechać na motocyklach do Bhutanu od wschodu przez mało uczęszczane przejście graniczne w Samdrup Jompur, przejechać przez cały kraj, nie będąc ograniczonymi przewodnikiem i wyznaczoną trasą, i wyjechać do Indii przez przejście graniczne w Phuentsoling. Setki razy słyszymy, że to niemożliwe, że samemu się nie da i to jeszcze na motocyklach, że przez wschodnie przejście graniczne można jedynie wyjechać z Bhutanu, a nie do niego wjechać i w ogóle, że jesteśmy bujającymi w obłokach fantastami. Jesteśmy jednak uparci.

Załącznik 9044

Ostatnie kilka kilometrów w Indiach pokonujemy małą, szutrową drogą kluczącą wśród licznych w tej części Asamu plantacji herbaty. Jest bardzo gorąco. Kolorowo poubierani ludzie pracują na plantacjach. Nie ma tu nic z lubującej się w czerniach i szarościach Europy.

Załącznik 9029
Załącznik 9030
Załącznik 9031

Przejeżdżając przez małą wioskę Darranga rzuca nam się w oczy znak "Indian Customs", stojący zaraz obok niepozornej lepianki. Po kilkunastu minutach z tłumu gapiów udaje nam się wyłowić właściwych urzędników. Są ubrani po cywilnemu, akurat pracowali gdzieś na plantacji.

Załącznik 9032
Załącznik 9033

Pokazujemy im nasze Carnnet de Passage de Aduane, dokument celny będący odpowiednikiem "paszportu dla motocykli". Uśmiechając się, urzędnicy robią zdziwioną minę, mówiącą jednoznacznie, że nigdy podobnego, żółtego papierka nie widzieli. Szybko uzgadniamy, że na chwilę zamienimy się rolami: to my wypełnimy dokumenty, a oni przystawią tylko swoje pieczątki. Pytamy o odprawę paszportową. Ku naszemu wielkiemu zdziwieniu, celnicy nie wiedzą gdzie znajduje się punkt odprawy paszportowej. Wygląda na to, że czekają nas dłuższe poszukiwania. Na najbliższym straganie kupujemy zapas pysznego soku z mango. Resztę dostajemy w nieznanej nam walucie – to ngultrumy, waluta bhutańska, która z powodzeniem jest stosowana w przygranicznych wioskach indyjskich. Poszukiwania odprawy paszportowej doprowadzają nas do zamkniętej bramy z napisem „Bhutan”. Dzięki wskazówkom Bhutańczyków, bardziej zorientowanych w indyjskiej odprawie niż sami Hindusi, udaje nam się zlokalizować budkę indyjskiej odprawy paszportowej. Znak "Indian Immigration" leży przewrócony w polu ryżowym.

Załącznik 9034
Załącznik 9035

Właściwego urzędnika znajdujemy na połowach nad rzeką. Procedura odprawy przebiega w bardzo nieformalny sposób. Podobnie jak przy odprawie celnej, również i tutaj aktywnie uczestniczymy w wypełnianiu wszelkich dokumentów.

Załącznik 9036

Ponownie podjeżdżamy pod tajemniczą bramę z napisem "Bhutan".

Załącznik 9037

Bhutańscy strażnicy rozpoznają nas z daleka i przyjaznym gestem od razu kierują do pograniczników – tutaj, w przeciwieństwie do Indii, to same kobiety. Od wieków bhutańskie kobiety mają silną pozycję w społeczeństwie. Tradycyjnie zarządzają majątkami rodzinnymi, a pracę zawodową wykonują na takich samych zasadach jak mężczyźni. Bhutańskie urzędniczki, nieco zdziwione naszą obecnością, witają nas szczerym, szerokim uśmiechem. Od razu pada jednak pytanie: „Gdzie jest wasz przewodnik i jeep? Jesteśmy przygotowani na taki obrót sprawy. Z pewnością siebie wręczamy paniom cały plik przeróżnych pozwoleń i dokumentów niezbędnych do wjazdu do Bhutanu.. Co do przewodnika odpowiadamy wesoło, choć nie wdając się zbytnio w szczegóły, że jesteśmy z nim umówieni później, na trasie (mamy się z nim spotkać w Timphu, po drugiej stronie kraju). Podczas analizy naszych dokumentów możemy przyjrzeć się posterunkowi i kręcącym się w pobliżu ludziom. Wszyscy bez wyjątku są ubrani w tradycyjne, bhutańskie stroje. Mężczyźni ubrani są w gho, czyli szaty-płaszcze do kolan przewiązane w pasie szarfą, zwaną kera. Uzupełnienie gho stanowią podkolanówki i w większości przypadków zachodnio-wyglądające buty. Tradycyjne, wysokie obuwie, dziś używa się jedynie przy okazji świąt i oficjalnych uroczystości.

Załącznik 9057

Strój kobiecy to kira, długa suknia do kostek spięta na ramieniu ozdobną brożką i przewiązana w talii. Na kirę Bhutanki narzucają ozdobne, krótkie marynarki. Bhutańskie stroje są niezwykle kolorowe, co dodatkowo dodaje im magicznego uroku. Nasze współczesne stroje motocyklowe zupełnie nie pasują do tego baśniowego świata.

Załącznik 9043

Urzędniczki nie chcą same podjąć decyzji w naszej sprawie. Mówią, że jest zbyt nietypowa. Dzwonią do dyrektora, który za kilka minut pojawia się na posterunku. Od razu wzbudza nasze zaufanie i chyba my też mu się podobamy. Najwyraźniej lubi takie niestandardowe przypadki. Rzuca okiem na nasze dokumenty i po kilku minutach słyszymy: "Tashi Delek" (Witamy, powodzenia). Jeszcze tylko wbicie wiz do paszportów i magiczna brama do Podniebnego Królestwa zostaje otwarta.

Załącznik 9042

FELLINI - udało się :-) Dzięki.<O:p</O:p

Ola 08.12.2009 10:56

23 Załącznik(ów)
Część II - KOLACJA U MNICHÓW
<O:p</O:p
Postanawiamy nie zatrzymywać się na noc w przygranicznym Samdrup Jompur. Rozpoczynamy od razu eksplorację kraju. Wyruszamy w stronę Trashigang.

Załącznik 9126

Załącznik 9103

Załącznik 9102

Na pierwszym punkcie kontrolnym (a jest ich w Bhutanie wiele) znowu musimy zmierzyć się z serią pytań: gdzie przewodnik, dlaczego jeździmy sami i co to za dziwnie olbrzymie motocykle, niespotykane w całej Azji Centralnej. Jeden z urzędników zadaje nam zaskakujące pytanie, czy jesteśmy z Bengalu Zachodniego, regionu Indii graniczącego z Bhutanem. Raczej nie wyglądamy na Hindusów. Szybko okazuje się, że to wina mojej rejestracji "WB": takie samo oznaczenie jest stosowane w Bengalu Zachodnim.

<O:pZałącznik 9101
</O:p
Jazda po Bhutanie to czysta przyjemność. Ze wschodu na zachód prowadzi jedna, wąska (ma 3,5 metra szerokości), asfaltowa droga nazywana "niebiańskim traktem tysiąca zakrętów". Oddano ją do użytku dopiero pod koniec lat 60 tych. Odległości, które na mapie wydają się małe w rzeczywistości pokonuje się przez wiele godzin, jadąc przez tysiące serpentyn po stromych zboczach dolin i liczne przełęcze. Podróżowanie umila mały ruch oraz wysoka kultura jazdy - przeciwieństwo tego, co spotkało nas w Indiach. Nic dziwnego, że tak jest skoro cała populacja Bhutanu to tylko 750 tyś ludzi, a pierwszy samochód pojawił się tu w 1961 roku. Napotykani kierowcy ustępują nam drogi i przyjaźnie do nas machają, tak samo jak inni mijani przez nas ludzie. Szczególnie głośno witają nas dzieci, które krzycząc "hello" wystawiają ręce, żeby w czasie jazdy "przybić im piątkę".

<O:pZałącznik 9104
</O:p
Po południu, niespodziewanie niebo zakrywają gęste, ciemno – szare chmury. "Ryki smoka", czyli grzmoty, typowe dla porywistych burz znad Himalajów są coraz bliżej. Właśnie takim grzmotom Bhutan zawdzięcza swoją nazwę. Według legendy w XII wieku przybył do Bhutanu tybetański mistrz buddyjski, Tsangpa Dorje. Miał on za zadanie założyć tu klasztor. Wędrując po Bhutanie w poszukiwaniu właściwego miejsca nagle usłyszał potężny grzmot, nazywany przez lokalnych mieszkańców "rykiem smoka" - druka. Nadał więc klasztorowi nazwę „Druk”, a założonej w nim szkole religijnej „Drukpa”. Szkoła Drukpa Kagyupa do dziś jest uznaną przez państwo, oficjalną religią Bhutanu.
<O:p</O:p
Po kilku minutach zalewa nas ściana wody. W ciemnościach dojeżdżamy do miasteczka Kanglung. Jesteśmy zmęczeni i przemoczeni. Naszą uwagę przykuwa kolorowa, oświetlona i zachęcająca do wejścia otwarta brama, prowadząca do buddyjskiego monastyru. Nie zastanawiając się długo wjeżdżamy na dziedziniec. Pomimo późnej pory, cały monastyr tętni życiem. Ze świątyni rozlegają się śpiewy i głuchy łoskot bębnów. Wielu mnichów siedzi w rozstawionych dookoła świątyni, podświetlonych namiotach, z których część pełni funkcję kuchni polowych. Ubrani w purpurowe habity i klapki machają do nas przyjaźnie, choć w przemoczonych stroje motocyklowe musimy wyglądać strasznie. Mamy zamiar zapytać o nocleg, ale mnisi sami nam go proponują. Dostajemy pokój z dodatkowym grzejnikiem i przeprosinami, że tak skromnie.

Załącznik 9105

Po kilku chwilach pojawia się kolacja i herbata z mlekiem, i cukrem.. Jemy to, co stanowi zwykłą, codzienną dietę mnichów (za co oczywiście znowu nas przepraszają). Na stołach dominuje czerwony ryż i hemadatsi, najbardziej rozpowszechniona potrawa w Bhutanie, składającą się z całych papryczek chilli (Bhutańczycy uwielbiają pikantną kuchnię ) podawanych w rozpuszczonym serze.. Jest też mięso.

Załącznik 9106

Bhutańscy mnisi, w przeciwieństwie do buddyjskich duchownych z innych krajów, jedzą mięso. Wieczór upływa nam na rozmowach z lamami, z których kilku mówi całkiem nieźle po angielsku. Są tak samo ciekawi naszych zwyczajów, religii i kultury, jak my ich. W Bhutanie zarówno kultura europejska, jak i religia katolicka nie są powszechnie znane, co pewnie zaskakuje niejednego Europejczyka. Największą niespodzianką dla mnichów jest to, że w religii katolickiej nie występuję paradygmat reinkarnacji, która jest jedną z podstawowych zasad w buddyzmie. Z niedowierzaniem pytają: „jak to macie tylko jedno życie, jedną szansę na pójście właściwą drogą?”. Dla nas nowością jest informacją, że mnisi mogą wstępować do klasztorów w dowolnym wieku, i że najczęściej trafiają tam młodzi chłopcy (poniżej 10 roku życia). Wybór roli mnicha wiąże się z "zawieszeniem" kontaktów z rodziną i bliskimi, które jak na powiedziano, „rozpraszają uwagę mnichów w dążeniu do nirwany”. Z życia w habicie można zrezygnować i nie jest to w żaden sposób piętnowane. Tacy „mnisi w stanie spoczynku” (getre) muszą jednak zapłacić karę pieniężną. Związane jest to z tym, że mnisi korzystają w Bhutanie z subwencji rządowych.

<O:pZałącznik 9107</O:p

Tej nocy w monastyrze rozpoczyna się kilkudniowy, ważny buddyjski festiwal Drupchen. Z tej okazji w monastyrze przebywa wielu znamienitych bhutańskich lamów. Obchody święta, czyli cały cykl modlitw, trwają całą noc, a my możemy wszystkiemu się przyglądać.

Załącznik 9110

Załącznik 9109

Załącznik 9111

Załącznik 9112

Siedząc w kolorowej świątyni mamy czas na przyjrzenie się wszystkim detalom. Zgodnie ze zwyczajem, liczne wizerunki Buddy, Guru Rinpocze i bóstw opiekuńczych (Peharr, Dordże Legpa, Paten Lhamo) zajmują centralne miejsce. Przy ołtarzu stoi siedem miseczek napełnionych wodą, symbolizujące siedem ofiar, jakie składa się bogom: pożywienie, napój, wodę do mycia, lampę maślaną, kwiaty, substancję aromatyczną. Wszędzie palą się lampki maślane, choć nad głowami mantrujacych mnichów porozwieszane są też świetlówki (widać wpływy nowoczesności). Dla nas najbardziej interesujące, bo egzotyczne, są przygotowane specjalnie na obchody dzisiejszego święta, barwne torma. Torma to ofiarne figurki o wymyślnych kształtach zrobione z masła (wyżej w górach masła jaka) i masy zbożowej albo ryżowej, pomalowane na kolorowo.

Załącznik 9108

Po tej wyjątkowej nocy jesteśmy jeszcze bardziej zmęczeni niż poprzedniego dnia, ale za to naładowani pozytywną energią, optymizmem, ładunkiem nowej wiedzy, a co najważniejsze z garstką nowych przyjaciół. W duchu dziękujemy postępowemu czwartemu królowi Bhutanu – Jigme Dorji Wangchuck, za wprowadzenie do kraju Internetu (w 2000 roku). Dzięki „Smoczej Sieci” (lokalny operator) mamy szanse pozostać z naszymi nowymi przyjaciółmi w kontakcie.

Załącznik 9113

Załącznik 9124

Załącznik 9119

Po porannej herbacie tym razem w wersji słonej i z masłem (jakoś bardziej nam smakuje wersja słodka…) i śniadaniu równie pikantnemu jak obiad, składającemu się głównie z czerwonego ryżu (tu się go je na śniadanie, obiad i kolację), przychodzi czas na pakowanie i pożegnanie. wszyscy oczywiscie nam pomagają i "testują" Afryki...

Załącznik 9118

Załącznik 9117

Załącznik 9120

Załącznik 9122

Załącznik 9123

Załącznik 9121

Załącznik 9125

felkowski 08.12.2009 12:53

Cytat:

Napisał Ola (Post 87492)
FELLINI - udało się :-) Dzięki.<O:p</O:p

To ja dziękuję, cała przyjemność po mojej stronie. Mogę sobie teraz oglądać do woli. Żeczywiście w porównaniu z tym co widzę, nasz świat to gama szarości i cieni

Zazigi 08.12.2009 14:59

aż mi się płakać chce :) cudowna podróż:)

ENDRIUZET 08.12.2009 15:27

Jakoś tak nie chce się nic pisać / dodać / komentować. Ograniczę się do czytania ... widać inny poziom, inną jakość ... człowiek zdaje sobie sprawę, że nie ma nic do powiedzenia ... zaczynam rozumieć niektórych czytaczy, którzy wciąż milczą ... co tu bleblać ... piękna przygoda / przygody na tym forum ...

Ola 08.12.2009 18:33

Felkowski, Zazigi, ENDRIUZET dzięki za miłe słowa. Od razu mi się przyjemniej i radośniej na duszy zrobiło. Taki totalny brak odzewu trochę mnie deprymuje i raczej nie rozumiem tego "milczenia niektórych czytaczy"... No ale też się w temat nie wgłębiałam. Cieszę się, że ktoś to czyta i dzięki temu robi się komuś "bardziej kolorowo" dookoła. Mi samo pisanie i wklejanie tych zdjęć poprawia humor i zaczynam się uśmiechać do monitora...

Panowie ta relacja jest dla Was i dla ostatnio wielkiego nieobecnego DrSpławika - on wie dlaczego ;)

Ola

PS. Zazigi - masz nie płakać, tylko uśmiechać się w duszy do "mniszątek z drugiej półkuli". Oni naprawdę o nas myślą (może tak bezosobowo, ale duchowo). Dużo opowiadaliśmy im o tym co się u nas dzieje, o znajomych, o forum itp. Co jakiś czas wymieniamy się mailami i zawsze karzą "pozdrowić wszystkich przyjaciół Polaków". Także jesteśmy pod dobrą opieką - myślą o nas bhutańscy mnisi :D

Zazigi 08.12.2009 18:43

No wiem, że myślą, wiem jak się człowiek czuje gdzieś daleko wśród takich ludzi, wiem jak piękno świata może zapierać dech w piersiach, znam to dziecinne podniecenie gdy nieznane staje się znane. Przynajmniej tak mi się wydaje. Płakać mi się chce bo mnie to zwyczajnie wzrusza. Dzięki!

JareG 08.12.2009 18:53

Cytat:

Napisał Ola (Post 87786)
(..) Od razu mi się przyjemniej i radośniej na duszy zrobiło. Taki totalny brak odzewu trochę mnie deprymuje i raczej nie rozumiem tego "milczenia niektórych czytaczy"... No ale też się w temat nie wgłębiałam. Cieszę się, że ktoś to czyta i dzięki temu robi się komuś "bardziej kolorowo" dookoła.(..)

Olu - ja czytam, podziwiam.. ale nic/malo nie pisze bo wylewny z natury nie jestem.
Tak wiec pisz relacje, wrzucaj piekne foty - nawet jesli odzew bedzie niewielki.. bo na pewno takich malo wylewnych jak ja jest wiecej :D

A za slowo pisane i obrazki dziekuje :):Thumbs_Up:

wieczny 08.12.2009 20:52

Niektóre relacje proszą się o bełkot postów. Taki ich urok :).

Tutaj stykamy się ze świeżym, nieznanym światem i bardziej od walnięcia posta chce się czytać dalej. Z resztą patrz na licznik ;).

Andrzej_Gdynia 08.12.2009 21:43

To ja też dam głos. Podziwiam w tej relacji mnóstwo informacji które gładko przemycasz pomiędzy relacją z podróży. Szacun, bo to oznacza że jak zwykle przygotowaliście się profesjonalnie do wyjazdu, mając masę wiadomosci i informacji o miejscach do których jedziecie.

RAFWRO 08.12.2009 22:28

Gratuluję realiacji - wspaniałe zdjęcia a wszystko bardzo zachęca do realizacji własnych celów

bajrasz 08.12.2009 22:36

Cytat:

Napisał Ola (Post 87786)

Panowie ta relacja jest dla Was i dla ostatnio wielkiego nieobecnego DrSpławika - on wie dlaczego

Czytamy, czytamy:Thumbs_Up:, a Spławik to ma w ryj i wie dlaczego;)


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:55.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.