![]() |
Bardzo dziwna sytuacja,bo nie zostawia się nikogo z tyłu, aleeee
z drugiej strony jak piszesz o nie przygotowaniu to on narażał cały wyjazd na niepowodzenie i w sumie awaria jego motocykla mogła zepsuć wyjazd wszystkim. Z kolei jak był nie przygotowany na górskie podboje to poco się porywać ? Nie bardzo ogarniam. A tak na marginesie to ustaliliście kto prowadzi grupę, czy każdy jechał na wariata. Bo w sumie jadąc w tyle osób to dobrze jak jest jedna, konkretna i trzeźwo myśląca osoba decyzyjna. |
Ja prowadziłem cały wyjazd. Tylko mój garmin działał. Nikt nie chciał/nie mógł nawigować z telefonu. Nikt nie protestował, mi to odpowiadało. Ciągle konsultowałem przebieg trasy , zazwyczaj z Zaczekaj.
Przed przełęczą dwa razy zatrzymywałem się przy Marcinie i pytałem co się dzieje? Jadę powoli oszczędzam paliwo. Co jeśli nie dasz rady podjechać? Zawrócę , jedź nie patrz na mnie... Ja przed wyjazdem prosiłem żeby każdy się dobrze przygotował (szczególnie prosiłem o to Marcina), żeby był samowystarczalny aby w razie nieporozumień mógł się odłączyć. Przygotowanie kolegi było... karygodne. To musiało się skończyć rozstaniem i tak się skończyło. A kto z nami nie był niech nie ocenia. |
Cytat:
Co do reszty do potwierdzam, że Marcin miał kompletnie nieprzygotowany motocykl. Wiecie skąd było wysokie spalanie jego Trampka? Codziennie obawialiśmy, że zatrzyma nas jakaś awaria czy chociażby koniec opon. Ale to już jest nieważne. Ja się naprawdę kiepsko czułam z faktem, że on został tam sam. Nawet mimo jego nieprzygotowania nie zostawia się człowieka ot tak na środku drogi. Można było się chociaż wspólnie pożegnać. Ale ja to jestem baba i może niepotrzebnie tak przeżywam. Tak jak Łukasz pisze. Czytajcie ale nie oceniajcie. Gdzieś z dala od domu, człowiek pod wpływem zmęczenia i stresu myśli i zachowuje się inaczej. Przykładem jest moje prawie rozstanie z mężem. Normalnie w domu to byśmy tylko powymieniali kilka głośnych zdań. A tam? Z powodu głupiej pierdoły chciałam się odłączyć. Mam nadzieje, że ta relacja pomoże przyszłym podróżnikom wyciągnąć odpowiednie wnioski i zaplanować swój wyjazd życia. Mój był mimo wszystko fajny. Przygód sporo, jest co wspominać :) Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk |
... każdy czytając relacje z wyjazdu dochodzi do jakiejś oceny tego co czyta na podstawie swoich doświadczen i ciężko komukolwiek tego zabronić...to jak z czytaniem książki... można tylko poprosić o nie pisaniu tego na forum a pozostawienie dla siebie... ja śledząc wątek napisze tylko...łał:bow:
|
Szczerze, nie czytałem jeszcze całej relacji, czekam z niecierpliwością aż będę miał dłuższą chwile na spkojnie aby to zrobić ;) Może później również coś naskrobię
Osobiście nie lubię zasady "razem wyjeżdżamy razem wracamy" i innych pokrewnych. Sam w niektórych sytuacjach prosiłem aby mnie zostawić, ogarnę awarie i się spotkamy. Zwyczajnie bardziej komfortowo dla mnie, dla innych pewnie też. Każdy ma swój rozum, każdy sam się przygotowuje, lub nie. Kto co lubi. Po prostu czasem tak jest lepiej dla wszytskich. Luz bluz, jak kto woli, i w ogóle Oczywiście nie mówimy tu o przypadkach gdy ktoś zachoruje lub nie ma warunków aby pozostał sam |
Cytat:
Ja osobiście jestem po prostu nauczona pewnych zasad panujących przy jeździe w grupie. Praktycznie wszystkie moje wyjazdy były z jakąś ekipą i zwykle fajnie i sprawnie to funkcjonowało. Nikt nikogo nie zostawia, patrzymy w lusterka czy nikt się nie zgubił, czekamy na skrzyżowaniach, wolniejszy jedzie z przodu. Oczywiście zdarzały się sytuacje gdzie się rozłączała ekipa (ale nikt nie zostawał sam), spotykaliśmy się na noclegi. Tak już jjestem nauczona, to jest po prostu we krwi. Nie mogłam pojąć jak można kogoś zostawić albo nie stanąć/nie zawrócić gdy kierownik za mną się zniknął w lusterku. I tak sobie myślę, że powyższe zasady stosuje się nie tylko w grupie ale i w parach Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk |
Jest jeszcze jedna zasada “co dzieje się w grupie, pozostaje w grupie”.
|
Cytat:
|
Czasami poprostu coś się nie zgra, są zgrzyty itp. Z racji odległości i warunków można gdybać co by było gdyby. Wszyscy wrócili cali z bagażami nowych doświadczeń i to się liczy. Swojskie porzekadło mówi - Jeszcze będziecie się z tego śmiać. Prosta rada na powyzsze rozterki -Otwierać flaszkę, przybić łapę, i w waszej grupie (wewnętrznie) wylać wszystkie żale i zamknąć temat.
|
Takie pytanie mam - nie o ludzi, bo ich i tak nie ogarniam.
A o motóry - o co chodzi z tymi Trampkami, co nie mogą wjechać na 4600? Czy coś Wam się popsuło czy powietrze inne tam, paliwo może? Poważnie pytam, bo np. w Indiach niedaleko ludzie różnymi wynalazkami wjeżdżają tłumnie na Khardung La (5360) i podobne wysokości. Jechaliśmy REH, które mają 400 ccm i 24KM na poziomie morza, z czego z 12 w stepie i po paru zabiegach przy gaźniku i filtrze powietrza szły jak burza. Trampek to w porównaniu do RE technologia kosmiczna więc w czym rzecz była? Dzięki za super relację! |
Cytat:
Jedna Afra szła całkiem dobrze, druga ciut gorzej, tak samo z Trampkami było. |
Viadro na gaziorach nie chciało rzekraczac 4500 obrotów w Pamirze. Wtryskowe - tenera i Afra szły bez większej sraczki.
|
Cytat:
Człowiek uczy się na błędach ale czy koniecznie musi na swoich? Dla Nas wszystkich błędem było zbyt duże zaufanie. Ufaliśmy sobie, że mamy takie same preferencje co do sposobu jazdy, dbania o motocykl, spania w namiotach, czasu na jedzenie itp. Wyszło jak wyszło i myśle, że warto o tym pisać/mówić. Były piękne chwile, były uśmiechy, były trudne sytuacje które przetrwaliśmy dzięki współpracy i wspieraniu się. Ale były również kłótnie, pretensje i wyzwiska. Ja się prawie rozstałem z żona... naprawdę niewiele brakowało. Na tej wyprawie nikt nie był idealny, każdemu z Nas można było coś zarzucić /poza Markiem bo dla mnie Gość jest po prostu niesamowity/. Ja osobiście wole ludzi którzy piszą/mówią wprost jak było a nie udają, że pewne sytuacje nie miały miejsca. |
Cytat:
Narzędzia,części, paliwo, jedzenie, woda, alkohol zawsze mieliśmy w zapasie :) |
Cytat:
Dlatego wrzucilismy twoją kartę do mojego urządzenia. Marcinowi próbowaliśmy wybić z głowy Tadżykistan. On się uparł, jednak zastrzegł że jeśli nie da rady to się odołączy. Tak też się stało. A co do jazdy w grupie nie uważam że trzeba jechać w zasięgu wzroku. Ten który prowadzi zatrzymuje się na co jakiś czas np na rozjazdach. Tak też robiłem. |
Cytat:
I dziękuję tylko, że chcecie się z nami podzielić swoimi doświadczeniami! I jeszcze jedno. Podziwiam Wasze stonowane komentarze! Piszecie z prawdziwą klasą! Brawo! Relacja crème de la crème! :Thumbs_Up: |
Pisz, czyta się. A chętnych do osądzania uprasza się o niekomentowanie, nie macie zielonego pojęcia, co się działo w głowach uczestników wydarzeń, nikt o zdanie nie pyta, więc zostawcie to, razem z opiniami o Powstaniu Warszawskim, Revol i mamie Madzi w odpowiednim, przeznaczonym na to miejscu - a nie na forum, dziękuję :)
Sent from my G8441 using Tapatalk |
Cytat:
Dzięki - jasne już. Myślałem, że nawet regulacje nie pomagały. Nam udało się przekroczyć 4000m po zdemontowaniu filtrów powietrza dopiero 😉. Potem na nowych już było ok. Ta para rowerzystów - na zdjęciu rozpoznałem Olę, koleżankę z pracy. W 2018 zostawiła korpo i ruszyli w kierunku Himalajów na rowerach.... pisze, że Was pamięta i pozdrawia! W tym Pamirze to tłoczno chyba się robi? |
Takie luźne pytanie, może zwróciliście uwagę. Na jakim etapie podróży na stacjach paliw kończyło się LPG lub jak kiepsko jest z jego dostepnością?
|
Cytat:
Cytat:
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk |
W Kazachstanie jeszcze widziałem lpg, dalej nie pamiętam.
|
Piękna historia, uczciwa.
p. |
Dobrze się czyta. Na każdym wyjeździe są jakieś perypetie mniejsze i większe. Całość łączy się w niezapomniane przeżycia. Tak to po prostu działa.
Czekam na dalszą część :Thumbs_Up: |
Cytat:
Dobrze, że mi przypomniałeś. Czas coś napisać. Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk |
Najwyższa pora! Właśnie dołączyłem do grana czytaczy, dziękuje za opowieść i proszę o jeszcze! :-)
|
Ja jeszcze nic nie czytałem, czekam na całość i wtedy to zrobię.
Mimo to, nalegam na kolejny odcinek ;) |
Niedziela 20.08.2018
Rano śniadanko, wymiana dolarów na somoni, tankowanie i w drogę bo czeka na nas Korytarz Wachański. https://i.postimg.cc/44zFk04b/IMG-2608.jpg https://i.postimg.cc/XYhgyK7Y/IMG-2634.jpg Takie ułożone kamienie zazwyczaj służyły za drogowskaz. Przynajmniej tak myślę. https://i.postimg.cc/D0jG3FSw/IMG-2653.jpg Krajobraz póki co nie za bardzo mnie zachwyca. Jak by to Bartek powiedział ,,kupa kamieni" Mam nadzieję, że wzdłuż rzeki Panj będzie już trochę bardziej kolorowo. W końcu zjeżdżamy z asfaltu https://i.postimg.cc/fWrks8Hy/IMG-6024.jpg https://i.postimg.cc/xjMTr9bx/IMG-6029.jpg No i takie szuterki to my z Tramkiem lubimy :drif: https://i.postimg.cc/2SHK9Bks/DSC-0727.jpg https://i.postimg.cc/kM1R4J5n/DSC-0730.jpg https://i.postimg.cc/wT4M6003/IMG-20180820-144916.jpg Dojechaliśmy do posterunku, gdzie przeszliśmy kontrolę paszportów i mogliśmy jechać dalej. https://i.postimg.cc/W45Tn4Cz/IMG-6050.jpg Bartek zaczyna się źle czuć. Zaczyna go łapać rozwolnienie i ogólne złe samopoczucie. Trzyma się z tyłu i co jakiś czas zatrzymuje się za potrzebą. https://i.postimg.cc/5y33HZjh/IMG-2706.jpg https://i.postimg.cc/RZx8nzPY/IMG-2710.jpg Napieramy powoli do przodu, raz po raz zatrzymując się na pstryknięcie fotki. Droga zaczyna piąć się do góry, co jakiś czas oddala się od rzeki prowadząc nas między skały. Bartkowi powoli zaczyna się kończyć woda, dzielimy się zapasami ale przydałoby się je uzupełnić. Tylko kiedy będzie jakaś cywilizacja? Na szczęście na horyzoncie pojawiły się pierwsze wioski więc jest szansa na tankowanie i sklep. Bartek wygląda coraz gorzej więc chwila przerwy jest jak najbardziej potrzebna. https://i.postimg.cc/rp1tF5Db/DSC-0739.jpg https://i.postimg.cc/YSPq793V/IMG-6139.jpg https://i.postimg.cc/FzV4Ysyh/IMG-6155.jpg Udało się złapać dwie sroki za ogon. I sklep się znalazł i paliwo obok choć początkowo właściciel nie bardzo chciał nas zatankować z tego powodu, że miał paliwo tylko dla mieszkańców. Motóry dostały pić a Bartek uzupełnił elektrolity. https://i.postimg.cc/tCR0rbdV/IMG-6174.jpg https://i.postimg.cc/7hmRvC1J/IMG-6176.jpg Ruszamy dalej. Droga wiedzie teraz już niżej, wzdłuż wiosek. Gdzieniegdzie pojawia się trochę zielonych miejsc. Ludzie pracują wokół domów, dzieciaki bawią się przy ulicy. Mieli nawet taką zabawę w rzucanie kamieniami w motocykle. Kilka rzutów było niecelnych ale w końcu udało im się mnie ustrzelić. Nie było to jednorazowe. Kilka kilometrów dalej w innej wsi, inne dzieciaki również rzucały kamieniami. Ja się akurat tego nie spodziewałam. https://i.postimg.cc/Z59Mg5W0/IMG-6184.jpg Nadszedł czas na nocleg. Uzgodniliśmy, że w Tadżykistanie nie będziemy spać na dziko więc rozglądaliśmy się z jakimś hostelem. Nie było to trudne, co kilka metrów stały drogowskazy z napisem homestay. Skusiła nas jedna miejscówka. Gospodarze zapewniali, że toaleta, że łazienka, że bojler i ciepła woda więc w sumie po małej korekcie ceny postanowiliśmy zostać. Szybko się okazało, że te wygody tak nie do końca działają :haha2: Dom jak się okazało już w środku jest domem pamirskim. Charakterystyczny drewniany, stopniowany sufit ze świetlikiem oraz pięć drewnianych filarów. Każdy filar coś symbolizuje. https://i.postimg.cc/m2jQTzyN/IMG-20180820-220828.jpg Gospodyni przygotowała nam mały popas.Po zjedzonej kolacji jeszcze jakiś czas Marek dyskutował z gospodarzem. https://i.postimg.cc/0yLBq1Sn/IMG-6188.jpg Przejechane 270 km |
Pustynny klimat i osniezone szczyty w oddali. Niesamowity widok, zazdraszczam wyprawy i czekam na kolejna czesc ! :)
|
Czy Bartek pił wieczorem wódeczkę ? Z własnego doświadczenia wiem ze tylko co wieczorne lekarstwo najlepiej miejscowej wódeczki, koniaku czy whisky, tylko bez upijania się max pół literka na głowę :) zabezpiecza skutecznie organizm przed wszelkimi biegunkami i zatruciami pokarmowymi. Odwiedziłem każdy kontynent świata i zawsze rygorystycznie tego przestrzegam i jeszcze nigdy nie miałem żadnego problemu, a jadłem na prawdę nie raz w bardzo podłych i brudnych miejscach.
|
Wilk nie znasz dnia i godziny. Ja jestem fanem Twojego sposobu dezynfekowania organizmu al inna flora bakteryjną czasem jest bezwzględna i nic się na to nie poradzi. Jeśli nigdy nie miałeś problemów żołądkowych to albo miałeś fart albo jesteś człowiekiem z żelazną dupa i żołądkiem:) Tak czy siak zazdroszczę!
|
Wódke cza pić :D ,te rzucanie to o czymś świadczy ?
Pisz dalej |
Cytat:
Natomiast będąc w Albanii popijałam praktycznie codziennie trunki z Rotopaxa Neno i przedostatniego dnia tak mnie złapało, że myślałam, że skończę na pogotowiu. Odwodniona totalnie, cały wieczór i pół nocy biegałam od namiotu w krzaki i z powrotem. W tym przypadku myśle, że choroby były bardziej spowodowane często zmianą wysokości i zbyt krótkim czasem aklimatyzacji. Cytat:
Myśle, że nie ma zasady, wyżej napisałam z własnego doświadczenia, że nawet gdy połam to chorowałam. P.S Zazdroszczę tych wszystkich kontynentów :) Cytat:
Początkowo myślałam, że może za szybko przejeżdżamy przez wioski ale nie jechaliśmy wcale tak szybko. Nawet zwalniałam a o tak zostałam obrzucona kamieniami. Początkowo chłopaki nawet nie wiedzieli, że jest taki problem bo pech chciał, że rzucali głównie we mnie. Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk |
Może to takie konskie zaloty - te kamienie ;)
|
Cytat:
Właściciel sklepu i "stacji benzynowej" nie chciał sprzedać benzyny bo twierdził , że jej nie ma. Gdy mu powiedziałem skąd i gdzie jedziemy zaoferował po 10L na motocykl. Miejscowi gdy to zobaczyli przyszli po nas ze swoimi bańkami i to miejscowi nie dostali benzyny. A z kamieniami to , rzeczywiście tylko Zaczekaj miała pecha, ja nic takiego nie zauważyłem. Podobno to normalna zabawa dzieciaków w tamtych stronach. Dobrze , że dostał tylko trampek nie Asia. |
no cóż - za dzieciaka napylaliśmy śnieżkami w autobusy MPK aż dudniło - wiadomo było, że zimą na podjeździe żaden kieryka nie wysiądzie nas gonić :D :D :D - tam może nie ma zimą motocykli a rzucać się chce :D
|
w nas nie rzucali, ale z grubsza było wkurwiające jak chcieli łapać za moto lub rzeczy na nim przypięte (oczywiście podczas jazdy)
albo wyciąganie ręki do przybicia 'piątki' szczególnie przy 40-50km/h |
Poniedziałek 21.08.18
Rano wstajemy w całkiem dobrych formach. Tzn Bartek już nieco odżył, natomiast mnie pogoniło kilka razy. Marek jak zwykle w świetnej formie, zdążył rano obfotografować całą najbliższą okolicę oraz gospodarzy. https://i.postimg.cc/FKK8ZZtc/IMG-20180821-085901.jpg https://i.postimg.cc/DZxVhMqx/IMG-20180821-085848.jpg https://i.postimg.cc/tghyKkSc/IMG-20180821-085619.jpg https://i.postimg.cc/KcWV5LQ3/IMG-20180821-085717.jpg Spakowani ruszamy dalej. Jeszcze nie wiemy, że dzisiaj daleko nie ujedziemy. Odzwiedzamy Iziego. https://i.postimg.cc/VLQy8nMQ/IMG-6213.jpg Jedziemy dalej. W międzyczasie Łukasza zaczyna łapać choroba. Napieramy powoli do przodu raz po raz zatrzymując się z powodów toaletowych. Po jakimś czasie robimy dłuższą przerwę w cieniu. Parkujemy przy drodze i kładziemy się przy prowizorycznym ogrodzeniu. Dotarło do mnie, że nadszedł czas na mnie. Łapie mnie zmęczenie. Raz czuje się bardzo dobrze a raz zalewa mnie fala gorąca i zmęczenia. Czułam się jakby mnie grypa brała. https://i.postimg.cc/Zqg7Lzxt/IMG-20180821-121134.jpg Leżymy tak jakiś czas. Przejeżdżające obok nas terenówki kurzą niemiłosiernie. Jest średnio wygodnie i bezpiecznie. Zostać tu nie możemy, musimy pocisnąć dalej. Motywuje siebie i Bartka a Marek Łukasza. Chcąc nie chcąc wsiadamy z powrotem na moto i ciśniemy dalej. Ja znów się czuję dobrze, pełna wigoru mogę nawijać kilometry. Z Łukaszem niestety nie jest tak kolorowo. Zatrzymujmy się pod sklepem po picie. Niestety Łukasz zapowiada, że nie jedzie dalej. Źle się czuje i nie da rady dalej jechać. Zostaje w cieniu pod sklepem. Naradzamy się w trójkę co tu robić. Obczajam mapę. Wychodzi, że jesteśmy już przed samym Chorogiem. Postanawiamy poszukać noclegu w mieście a potem sprowadzić na gotowe Łukasza. Wjeżdżamy do miasta i trzeci napotkany Homestay wydaje się spełniać nasze oczekiwania. Bartek z Markiem zostają na miejscu. Ja wciąż mam fazę dobrego samopoczucia i postanawiam, że to ja wrócę po Łukasza. Dojeżdżam na miejsce i motywuje go do zebrania się w sobie. Udaje się. Wsiada i jedzie za mną prosto do hoteliku. Jak już dowiozłam bezpiecznie chorego na miejsce to poczułam jak ogarnia mnie zaś zmęczenie. Czuję, że jak się zaraz nie położę to padnę. Zostawiam wszystko i lecę do wyrka. Bartek mi wszystko co potrzeba wypakował. Przyniósł garnek do wymiotowania bo czułam, że chcę ale nie mogę. Przyniósł mi też frytki i cole. :haha2: Generalnie pomogło mi to :D Podczas gdy ja z Łukaszem chorujemy to chłopaki zwiedzają miasto. Przynieśli lekarstwa z apteki i z monopolowego :haha2: https://i.postimg.cc/3Ny3cTPX/IMG-2720.jpg https://i.postimg.cc/k59XXLbC/IMG-2721.jpg https://i.postimg.cc/Dz2nKs9y/IMG-2723.jpg https://i.postimg.cc/2SNC2gTW/IMG-2732.jpg Dotarliśmy do takiego punktu, gdzie musimy sobie na spokojnie przemyśleć gdzie chcemy jechać. Czy Duszanbe, Iskanderkul i Siedem Jezior czy Dolina Bartang? Jedno jest pewne. Czas nam się dramatycznie skurczył i nie zdążymy zobaczyć tego co sobie wypinezkowałam na mapie. A musimy jeszcze pamiętać, że gdzieś tam w Kirgistanie czeka na nas Marcin. Przejechane ok 170 km |
Z Chorog to w zaszadzie pamiętam tylko toaletę i umywalkę.
Nie polecam tego miasta ;) |
Fekalny wątek ;) się nam zrobił.
Szydło dratwa szydło dratwa jedziesz dalej czeka dziatwa. M |
Cytat:
https://lh3.googleusercontent.com/9j...=w1448-h970-no |
Zaczekaj-czekamy! :)
Zima się kończy... |
Wtorek 22.08.2018
Rano samopoczucie mamy o niebo lepsze chociaż momentami jest mi jeszcze słabo. Poprawia mi się jak już siedzę na Trampku i lecimy. Jedziemy prosto do Doliny Bartang, zachód Tadżykistanu olewamy. Mnie zresztą jazda wzdłuż rzeki Panj wystarczająco znużyła więc mam nadzieję, że Bartang zaspokoi moje oczy. https://i.postimg.cc/4NKj7LX7/IMG-2741.jpg https://i.postimg.cc/KYsYNpgX/IMG-6245.jpg Po drodze oczywiście odhaczamy kontrole paszportów. Przy okazji dzieciaczki otrzymują od nas balony https://i.postimg.cc/gjhrryJC/IMG-6253.jpg Odżyłam. Choróbsko odpuściło. Na dodatek trasa jest coraz fajniejsza, ładniejsza. Toalnie inaczej jak w Korytarzu Wachańskim. Droga wije się wzdłuż skał, przy rzece. Nikogo na drodze nie spotykamy. Tutaj jakoś bardziej odczuwam potęgę gór. https://i.postimg.cc/wvG9X1Z9/IMG-6257.jpg https://i.postimg.cc/h4VpHk40/IMG-2757.jpg https://i.postimg.cc/Qt9dngpF/IMG-6261.jpg Każdy jedzie swoim tempem bo i tak co rusz ktoś zatrzymuje się na fotkę. Nie sposób ich zresztą nie robić :) https://i.postimg.cc/vHWcsvC9/IMG-6265.jpg https://i.postimg.cc/4dDxCK5B/IMG-6270.jpg https://i.postimg.cc/nzv6zCxd/IMG-6278.jpg https://i.postimg.cc/3r2K4x9Q/IMG-6286.jpg https://i.postimg.cc/yxhBwLW8/IMG-6302.jpg Sielanka długo nie trwała. Łukasz łapie kapcia. To już trzeci kapeć w Afryce ale pierwszy dotyczący tylnej gumy. Oczywiście, musiało nas to spotkać na otwartej przestrzeni, bez grama cienia. Naprawa trochę trwa. Towarzyszy nam gorąc i szum Bartangu. https://i.postimg.cc/Ss0BkcB2/IMG-6317.jpg https://i.postimg.cc/QN6rWK5P/IMG-6330.jpg Po ogarnięciu kapcia jedziemy dalej. Za jakiś czas głód daje po sobie znać. Robimy więc pauzę w cieniu na małe szamanie, siku, kupkę i kto tam co chce. Ja sobie zwiedziłam kamienną chatkę. https://i.postimg.cc/Qt3j0Lxy/IMG-6339.jpg https://i.postimg.cc/66hpbQZL/IMG-6340.jpg Wypoczęci ciśniemy dalej. Niebawem będzie się trzeba rozglądać za jakimś noclegiem. Kto wie, może znajdziemy taką opuszczoną chatkę na nocleg? Niestety na naszej drodze pojawia się znak ostrzegawczy. https://i.postimg.cc/CLHkNYhW/IMG-6356.jpg Okazuje się, że rzeka zabrała drogę. Nie zauważamy opcji objazdu pierwszego osuwiska i przeprawiamy się boczkiem bo kamulcach. https://i.postimg.cc/8kxt31Vc/IMG-6369.jpg Mi się zachciało gwiazdorzyć i postanawiam sama przeprawić swój motocykl. Chłopaki asekurują cobym do rzeki nie wleciała. Niestety w pewnym momencie nie trafiam nogą na kamień i przewracam się na lewą stronę. Zresztą, zobaczcie sami...:haha2: Malowanie Trampka było urocze. Mimo namawiania do nie zmywania błota postanawiam jednak to usunąć. Na całe kurna szczęście bo błotko po zastygnięciu było jak cement. Zresztą musiałam też sprać to ze spodni bo nie mało to ważyło. https://i.postimg.cc/zvYpyj7W/IMG-2789.jpg https://i.postimg.cc/HsHBH6V1/IMG-2798.jpg Pośmialiśmy się, fajnie było ale trzeba lecieć dalej. Napotykamy terenówki. One zawracają, nie są wstanie przejechać dalej. https://i.postimg.cc/TwfXnrt8/IMG-6386.jpg Nam się udaje. Zerwanej drogi zostało tak z metr, idealnie się mieścimy. Zadowoleni, że nam się poszczęściło ciśniemy dalej. Radość nie trwała długo. Droga się ponownie kończy. Teraz pozostaje nam już jedynie przeprawa korytem rzeki. https://i.postimg.cc/B6KMZyT4/IMG-2799.jpg W sumie nawet nam przez myśl nie przeszło aby zawrócić. Wyszła z tego spontaniczna przeprawa w poszukiwaniu drogi choć momentami nie było wesoło. Tak to wyglądało. Spędziliśmy tam dość sporo czasu. Ja zostałam przy motocyklach, chłopaki walczyli z kamulcami. Słońce zaszło, księżyc wylazł zza gór. Momentami nie wiedziałam co się dzieje z przodu. Nic nie było słychać oprócz szumu rzeki, nic nie było widać oprócz księżyca. Na szczęście pojawił się lokales. Biegł truchcikiem do domu. Postanowił nam pomóc i zwołał brata. W końcu udało się przenieść motocykle na normalny grunt. Dzięki Pamirczykom szukanie noclegu mieliśmy z głowy. Zaprosili nas w swoje skromne progi :) https://i.postimg.cc/4yFkCjsZ/IMG-6397.jpg Przejechane 190 km |
fajna relacja,tak trzymaj
|
Czyzby to ten z garażu?
https://uploads.tapatalk-cdn.com/201...293e29189f.jpg Sent from my G8441 using Tapatalk |
Cytat:
Na to wygląda :) Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk |
I co, siedzicie jeszcze u Pamirczyków? :D
|
Chciałoby się :)
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk |
Mega widoczki👍
|
Nie żebym się bardzo czepiał koleżanki ale co z dalszą częścią??
Minęły kolejne wakacje, kolejną relację można zamieścić a stara niedokończona, urwana w połowie? |
Jestem na dobrej drodze. Mam pół relacji i pół zmontowanego filmu :)
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:15. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.