![]() |
IV dzień
Rano jak zwykle pobudka, śniadanie, pakowanie i w drogę. Przy śniadaniu dowiaduję się, że Artur chce pomóc Piotrowi w drodze powrotnej i wraca z nim. Jestem pod wrażeniem i wielki szacun dla niego za taką decyzję, zwłaszcza, że impreza nie jest darmowa. Długo potem myślałem, co ja bym zrobił, gdyby mój przyjaciel znalazł się w takiej sytuacji. Ustalamy z Wojtkiem, że będę jechał za nim w razie gdyby KAT odmówił posłuszeństwa. Piotr w pickupie, Ewa za kierownicą i Neno na moto Piotra. Jedziemy dalej wzdłuż linii kolejowej ku Abdulowi jadącemu z przeciwnej strony z Ataru. Po jakiś 10 km Wojtek od KTMa staje i mówi mi, że nie ma już w ogóle biegów, a z okolic wałka zdawczego siknął olej. Kurwaaaaa!!! https://lh3.googleusercontent.com/4N...w1931-h1085-no Po powrocie do Polski i rozebraniu silnika okazało się, że pękł wałek zdawczy i zrobił bałagan w połowie silnika. :dizzy: Jakby policzyć ile go będzie to kosztowało (wycieczka, wcześniejszy powrót, remont) to nie wiele brakuje, żeby kupić drugie takie moto....... albo 2-3 DRki. Masakra jakaś. :( Chciałbym kiedyś zaufać KTMowi, bo ma super sprzęty, ale takie rzeczy powodują, że mam dalej 22 letnią DRkę. Wszyscy się zbieramy. Upał niesamowity. Postanawiamy czekać na Abdula. Szczęście w nieszczęściu, że to stało się w tym momencie, a nie dzień później. Chłopaki mogą podzielić koszty na pół. Będą jechać tą samą trasą, co przyjechaliśmy, czyli jakieś 300 km do granicy. Ku zaskoczeniu wszystkich Artur dalej chce wracać z Piotrem i Wojtkiem. Nie wiem dlaczego tak zadecydował, bo Piotr już ma pomoc Wojtka, Artur cały, moto jego też, przygoda dopiero się zaczyna ...... taką podjął decyzję i już. Czekając na Abdula pośrodku niczego jemy obiad (rybka, ryż i groszek z marchewką). Jest coraz goręcej i ku naszej radości Neno wyciąga coś co sprawia wiele radości ..... prawie dochodzę jak dostaję zimne piwko. :) :D Robimy łomżing i plażing, bo piasku nie brakuje. :) https://lh3.googleusercontent.com/KD...=w610-h1085-no https://lh3.googleusercontent.com/XU...w1931-h1085-no Na pickapie jest lodówka i zamrażarka, w których jest kupę jedzenia plus niespodzianki, które powodują, że gdy już jesteśmy totalnie wyjeb....... życie jest łatwiejsze, przyjemniejsze i kochamy z całego serca organizatora ......a zwłaszcza organizatorkę ..... ,bo dużo ładniejsza od organizatora. :) https://lh3.googleusercontent.com/Si...w1628-h1085-no Niektórzy są twardzi i nie ściągają z siebie plasytku, a nie którzy są mądrzejsi i preferują lekki negliż. :) Właściwie od tego dnia, po nabyciu mądrości życiowych, przy każdej okazji na dłuższych postojach rozbieramy wszystko co się da. Słońce cały czas ostro świeci i trzeba uważać, żeby nie było przypieczonej skórki, bo potem ciężko się zakłada wszystkie protektory ..... w towarzystwie wszędobylskiego piasku. :) Plus prawie zerowej wilgotności jest taki, że wszystko schnie w ciągu 15 minut. https://lh3.googleusercontent.com/mn...w1743-h1085-no Jest w końcu Abdul mistrz krojenia białasków. Sprzeda Ci wszystko po SUPER NIE atrakcyjnej cenie, bo wie, że nie masz innej opcji. Spuszczamy paliwo w motorów, pakujemy BMW i KATa na pickapa. Kombinujemy raz motory przodem, raz tyłem. Ledwo, co się mieszczą. Słabo to wygląda i mam wrażenie, że na pierwszym wyboju motory wylądują na Arturze jadącym za nimi na swojej CRFie. Zdajemy się na doświadczenie miejscowych. https://lh3.googleusercontent.com/W4...w1628-h1085-no https://lh3.googleusercontent.com/Qm...w2148-h1085-no Żegnamy chłopaków z żalem i jedziemy pod Ben Amerę, gdzie rozbijamy camping. Jest nawet dość wcześnie, ale to nawet fajnie, bo można trochę się zregenerować. https://lh3.googleusercontent.com/gW...w1628-h1085-no https://lh3.googleusercontent.com/e8...w1628-h1085-no Jazda po piachu to non-stop 1000% koncentracji, żeby nie wpakować się w coś co widać w ostatniej chwili. Ciągła zmiana co 10-20 m sypkości piachu powoduje, że raz po raz skaczesz jak żaba, gdy moto łapie i traci przyczepność. Jedzie się dobrze, a za chwile moto wyje jak wściekłe, a ty prawie stoisz, tak jest grząsko. Pierwsze wrażenie, że spaliłeś sprzęgło. W korytach rzek był najgorszy rodzaj miałkiego piachu. Tam trzeba było grzać koło 90-100 km/h żeby w miarę się stabilnie jechało. W każdy wypadku jazda poniżej 60 km/h gwarantowała glebę, albo zakopanie się. Wystarczyło odpuścić gaz i po paru metrach stałeś w miejscu ...... bez użycia hamulca. Jazda dawała wrażenie jakbyś cały czas ciągnął kogoś dużo cięższego za sobą. Ewa i Neno tankują wodę do mycia. https://lh3.googleusercontent.com/HO...w1628-h1085-no Mamy luksusy w postaci prysznica raz na jakiś czas w zależności od dostępności wody. :) Jest specjalny namiot prysznicowy i każdemu przysługuje dwie minuty orzeźwiającego wodospadu z słuchawki napędzanej z aku. Początkowo rozbijamy ww. namiot, żeby Ewa nie napatrzyła się na "boskie" ciała i mogła spać spokojnie.... bez niepotrzebnych napięć. :D Potem to już nam było wszystko jedno i stawało się z drugiej strony samochodu tam, gdzie Ewy nie było. Robiło się swoje pamiętając, że nie schylamy się po mydełko gdy przypadkiem wyślizgnie się z rączki. :D Po trzech tygodniach celibatu różnie może być. :D Jak już jesteśmy w kupie to rozbijamy namioty wśród akacji dających wymarzony cień. Z drugiej strony trzeba uważać, bo kolce długie i ostre. Bez problemu przechodzą przez podeszwy sandałów. https://lh3.googleusercontent.com/Jd...w1628-h1085-no https://lh3.googleusercontent.com/AT...w1822-h1085-no Jedziemy z Neno po drzewo. Wypatrujemy jakiś suchy pniak. Wiążemy liną do haka i próbujemy wyrwać z korzeniami. Modlę się żeby przypadkiem nie wkomponował się w pakę pickupa, jak korzeń puści. :) Jak zwykle nie wiadomo skąd pojawiają się miejscowi i chyba dobrze, bo chcieliśmy urządzić ognisko na czyimś grobie otoczonym kamieniami. Stoją, patrzą i nic nie mówią. Dostają jakieś gifty i znikają nie wiadomo kiedy. Trzech z nas pojechało do domu, więc limity dzienne rotosia wzrosły. :D Jednak wizja jazdy na kacu następnego dnia prostowała wszystkich. :( Kolacja, rotoś i w kimę Ogłoszenie parafialne :umowa: Ze względu na urlopy i inne rzeczy do ogarnięcia będę kontynuował pod koniec września. Postaram się dostarczyć nieco gorących klimatów w porze jesienno - zimowej. ;) Cieszę się, że dajecie odczuć, że nie piszę sam dla siebie. :) Zostało jeszcze dużo do napisania i zmontowania, bo ok. 15 dni ...... i będą jeszcze MOMENTY. :) |
Kurde naprawde dobre
Rzadko sie czyta taką relację |
Cholera, mamy czekać ponad półtora miesiąca na dalszy ciąg??? To nawet Hitchcock nie był taki perfidny w temacie budowania napięcia. Nie bądź taki niekolega, daj coś wcześniej...:bow:
|
Fajna ralacja i super kierunek. Zabraniamy urlopu i czekamy na ciąg dalszy ;) :D
|
Fajnie, że taki pressing, ale nie ogarnę wszystkiego. ;)
Żeby temat nie umarł to do wznowienia relacji będę wrzucał jakąś fotkę z tych moich ulubionych. :) https://lh3.googleusercontent.com/DR...=w2304-h760-no |
Czytamy, czytamy!
Świetna relacja. No problem, to czekamy do września, bo czuję że warto. |
Świetnie się czyta 👍
|
szykuje się relacja roku!
Wysłane z mojego SM-G970F przy użyciu Tapatalka |
Rychu. Pozmywam za Ciebie naczynia, poodkurzam, wyprowadzę kota, przystrzygę trawnik, zaopiekuję się Twoją żoną, ale Ty pisz,pisz....
|
Cytat:
|
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:34. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.