![]() |
1 Załącznik(ów)
Cytat:
|
Z tej wycieczki wracamy na skróty.
Skróty wg Garmina. Asfalt był, ale nie było dłuższych prostych odcinków niż 100 metrów. Po raz pierwszy w życiu mieliśmy DOŚĆ zakrętów :) A najlepsze w tym było to, że wszystkie te zakręty były tylko nasze. |
Wieczór.
Wracamy do pokoju, czas się lekko ogarnąć, jutro oddajemy motki i wsiadamy w samolot do domu. Najpierw telefon z domu, zmarła bliska nam osoba, tuż przed wyjazdem nie mogliśmy się już odwiedzić w szpitalu, ale mieliśmy zadzwonić tuż po powrocie... Nikt tego nie zakładał. Potem włączam laptopa i wybuchają informacje. 13 marca 2020, piątek. Przemówienie Morawieckiego, lockdown, zamknięcie lotnisk. Wszystko jak grom z jasnego nieba. Telefon za telefonem: ale jak wy wrócicie, przecież w Hiszpanii zaraza, pewnie was nie wpuszczą do Polski... Robi się gorąco. Usiłujemy zachować spokój, samolot mamy do Berlina, więc nie powinni odwołać. Ale lądujemy o 23, nie zdążymy przed północą przekroczyć granicy. Kontaktujemy się z organizatorem transportu, właśnie jedzie TIRem pełnym motocykli, do których pewnie już nikt nie doleci. Ale mamy się nie martwić naszymi. Uświadamia nam też, że nasz problem, to żaden problem: spora część ludzi pojechała do Maroka, które właśnie uziemiło promy i samoloty. Sprawdzamy po raz n-ty, czy nasz samolot nie jest odwołany, uspokajamy rodzinę i idziemy spać. PS. To jakiś przytczek w nos, że pisząc te zdania, co rusz patrzę na telefon, czy przyszły już wyniki wymazu ;) |
Wstajemy nieśpiesznie rano, jednak po natłoku wczorajszych informacji boimy się nawet otworzyć lodówkę by nie wyskoczył z niej Mateusz Krzywousty i nie powiedział, że jednak tak zamknie Polskę, by nikt nie wjechał. Na całe szczęście nie wyskoczył...
Wylot mamy o siódmej wieczorem, kilometrów coś około 120 więc jeszcze gdzieś możemy pojechać. Jako że dostęp do internetu mamy, wypatrzyliśmy sobie taką atrakcję na północ od Malagi i chcemy zobaczyć co to. (Jagna twierdziła, że wygląda jak wirus Eboli) https://lh3.googleusercontent.com/pw...-no?authuser=0 Nie zatrzymujemy się za często, jednak krajobrazy piękne: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-no?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-no?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-no?authuser=0 Gubimy drogę kilka razy niedowierzając nawigacji że jakaś wąska dróżka to akurat ta, którą mamy jechać. Dojeżdżamy wreszcie do tego miejsca, które widzieliśmy na mapie. Okazują się być mikrotunelami w obrębie serpentyn Podziwiamy przejazdem i spadamy na południe, by nadać motki na transport do domu. https://lh3.googleusercontent.com/pw...-no?authuser=0 A tu zdjęcie z gugla jednego z tuneli ;) https://lh3.googleusercontent.com/pw...-no?authuser=0 Po oddaniu motocykli i całego bagażu idziemy jeszcze na jakąś szybką szamę. Ratuję kolegę, który właśnie przyjechał ze swoim motkiem i zaraz musi nim wracać. Jak wszyscy - ma ciuchy letnie na Hiszpanię, a nie na polski marzec. Oj, zmarznie po drodze... Pożyczam mu szybkę do kasku, bo jego zaciemniana może być problemem. W końcu wsiadamy do autobusu i jedziemy do Fuengiroli. Tam łapiemy pociąg który kursuje na lotnisko i z powrotem. Na dworcu następuje jeszcze bunt maszyn, bo bilet Jagny pożera bramka i się nie otwiera, ale szybka interwencja pana z ochrony rozwiązuje problem. Na lotnisku jesteśmy jakieś 2h za wcześnie, oddajemy bagaż, siadamy sobie w mało uczęszczanym miejscu i cierpliwie czekamy, obserwując pierwszych zamaskowanych ludzi. Na lotnisku lekka panika, część lotów odwołana, gate'y co rusz się zmieniają i niepewna atmosfera wszystkim się udziela. Samolot oczywiście spóźnia się jakąś godzinę. Lot przebiega normalnie i około północy lądujemy w Berlinie. |
Wylądowaliśmy w Berlinie tuż przed północą.
Od północy zaczynały obowiązywać kontrole graniczne oraz kwarantanna dla wjeżdżających. Przyszło mi na myśl, żeby przekroczyć gdzieś granicę "na lewo" pod Szczecinem , ale się jakoś nie zdecydowaliśmy. Znajomy z Gubina donosili kilka godzin wcześniej, że Straż Graniczna już zwarta i gotowa. Chyba o 1.30 byliśmy na granicy w Świecku, na oko jakieś 500 m przed "budkami". I te 500 m jechaliśmy do 7 rano... Każde auto po kolei wypełniało jakieś deklaracje - nikt nie wpadł na to, żeby rozdać je jeszcze na kilka aut w przód. W deklaracji trzeba było wpisywać np. regon leasingodawcy i inne superistotne info. Jak wyglądał marzec 2020 - sami wiecie. My spędziliśmy 2 tyg. w domu pod codziennym nadzorem policji. W życiu nie mieliśmy tak wysprzątanego ogrodu na wiosnę ;) To już koniec tej relacji (chyba najdłużej pisanej). Najważniejsze, że dobrnęliśmy do końca. Mam nadzieję, że ktoś dobrnął tu razem z nami ;) Jagna & Raf (przechodzący właśnie covida ;) ) |
Dotarłem.
Relacja jak zwykle od Ciebie oraz tym razem jak się nie mylę z mężem. Great. Dzięki Dodatkowo ten przedpandemiczny klimacik wyziera prawie z każdego zdjęcia. Po Waszym wyjeździe. Hiszpanię nieżle przeorało. My doświadczyliśmy tego ówczesnej jesienii i w sumie trzyma nas to wszystkich do tej pory. |
Tęsknię za takim wyjazdem. Dzięki:Thumbs_Up:
|
Pięknie :Thumbs_Up:
|
Byłem kilka razy w tych rejonach, ale nigdy moto. Mobilizujecie. Fajnie się czytało.
|
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:38. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.