![]() |
Aśka nie ociągaj się :)))
|
Zacząłem dzisiaj czytać relacje z przekonaniem że przeczytam ją do końca. Między czasie myślę, jak dobrze że nie muszę czekać na kolejne odcinki, tak dobrze wchodzi. No rozczarowanie, zmyliło mnie te 26 stron :vis: Ale poczekamy Wiem że nie jestem sam :) Czyta się bomba! Czasami nawet jestem z wami. Dzięki.
|
Żeby facet kobitę popędzał... Na ogół jest na odwrót :D
|
Niech koleżanka zostawi na razie w spokoju film i dokończy relację. Jestem bardzo ciekawy czy wracaliście wszyscy razem czy każdy z osobna. Zaparz sobie ciepłą herbatę i rozpocznij pisanie.
|
Środa 23.08.18
Noc u Pamirczyków minęła bardzo dobrze. Spaliśmy pod gołym niebiem pod kocami. Rano ładnie podziękowaliśmy za okazaną pomoc, nocleg, jedzonko i ruszyliśmy w dalszą drogę przez Dolinę Bartang. Dom naszych gospodarzy i miejsce gdzie spaliśmy. https://i.postimg.cc/6Qzb3TxJ/IMG-2802.jpg https://i.postimg.cc/Qtt4WsjB/IMG-2804.jpg https://i.postimg.cc/Z50fTd9m/IMG-20180823-062235.jpg W wiosce po drodze ponownie rozdajemy resztki balonów. Kawałek dalej robimy pauzę przy rwącym strumieniu by opłukać moją ciężką, oblepioną gliną kurtkę. https://i.postimg.cc/XYCVDxfB/IMG-6444.jpg https://i.postimg.cc/4x4HhDVb/IMG-6431.jpg Droga wije się wzdłuż gór i rzeki Bartang, raz pod górę a raz z góry. Cały czas mi się podoba, coś mnie zaskakuje i zachwyca. Nie nudzi się. Czasem jest zalana droga, czasem wyskakuje jakiś bród do pokonania. Czasem trzeba przedmuchać filtr powietrza bo Trampi traci moc na wysokościach. https://i.postimg.cc/7PjP1p7r/IMG-6449.jpg https://i.postimg.cc/7YCFW18C/IMG-2813.jpg https://i.postimg.cc/W4psbjRg/IMG-6456.jpg https://i.postimg.cc/bNX8S1cz/IMG-6462.jpg https://i.postimg.cc/VN7mJT1T/IMG-6470.jpg Patrzę na licznik... Powoli się kończy ta piękna trasa. Jeszcze trochę gór i zaraz wyskoczymy na drogę w stronę granicy. https://i.postimg.cc/vHFNMzfd/IMG-6477.jpg https://i.postimg.cc/8crB9qtr/IMG-6494.jpg https://i.postimg.cc/CxpmTxyM/IMG-6505.jpg https://i.postimg.cc/0NMYzg1X/IMG-6511.jpg https://i.postimg.cc/SsPfZy7h/IMG-6527.jpg W Dolinie Bartang niewielu turystów spotkaliśmy. Właściwie oprócz dwóch terenówek, które zawracały przed zarwaną drogą nie spotkaliśmy nikogo dlatego gdy przed nami wyrósł wielki niebieski MAN od razu się zatrzymaliśmy na krótką pogawędkę. Okazało się, że tak podróżują szwajcarscy emeryci :Thumbs_Up: https://i.postimg.cc/W4byC1rF/IMG-6531.jpg No i koniec trasy. Ostatnia rzeczka do pokonania, trochę szutrów i jesteśmy na asfalcie. Wyjeżdżamy na drogę do Karakul a zarazem na drogę w stronę Kirgistanu. https://i.postimg.cc/SRSPd8LK/IMG-2840.jpg https://i.postimg.cc/y86nYrN2/IMG-6549.jpg. Nauczeni doświadczeniem zatrzymujemy się w mieścinie po paliwo. Nie było łatwo je znaleźć ale się udało. Szybko zrobiło się dość chłodno, zatrzymujemy się by się cieplej ubrać. Dojeżdżamy do granicy, przed nami tylko dwa auta z Mongol Rally. Idzie szybko więc po chwili jesteśmy już pomiędzy Tadżykistanem a Kirgistanem. Jest już tak zimno, że chyba daleko byśmy nie zajechali. Postanawiamy poprosić o nocleg w tej chatce. https://i.postimg.cc/g2pH9dXC/IMG-20180824-073654.jpg Gospodarze chętnie nas zaprosili do ciepłego wnętrza. Zostaliśmy ugoszczeni pyszną kolacją i czajem. Mega nam smakowała pasta paprykowa :) https://i.postimg.cc/903Jmm4B/IMG-6553.jpg Młody Kirgiz z naszywką od Marka. https://i.postimg.cc/s2XnK0d5/IMG-6551.jpg Przejechane ok 240 km |
ech...ja w polowie Bartangu musiałem zawrócić, a tu pyk, 240 km przejechane :)
Wysłane z mojego SM-G970F przy użyciu Tapatalka |
Czwartek 24.08.18
W nocy było na minusie. Dość mocno zmroziło nam motóry. Dobrze, że zatrzymaliśmy się na nocleg pod dachem. Zbieramy się dość wcześnie. W Sary-Tash powinien czekać na nas Marcin. Wysyłamy mu informację, że niedługo będziemy. Wsiadamy na motóry i gnamy prosto na przejście graniczne. https://i.postimg.cc/BnvgXHLr/IMG-6567.jpg https://i.postimg.cc/mD9VT4zh/IMG-6569.jpg Niestety za daleko nie dojechaliśmy. Zatrzymało nas osuwisko. Zawaliło całą drogę. Pech chciał, że doszło do tego jakąś godzinę przed nami. Robimy obchód dookoła w poszukiwaniu jakiegoś objazdu. Łatwo nie będzie. Czeka nas znowu przeprawianie motocykli po rowach i kamulcach. Wysokość na jakiej jesteśmy, też nam nie pomoże. Nasze gaźnikowce słabo idą. https://i.postimg.cc/d3B20VqQ/IMG-6571.jpg https://i.postimg.cc/gcqqsNv9/IMG-6576.jpg https://i.postimg.cc/N037JnJt/IMG-6581.jpg https://i.postimg.cc/QMTcTbXy/IMG-6583.jpg https://i.postimg.cc/Hs60DnZB/IMG-6599.jpg https://i.postimg.cc/k4rx9XVZ/IMG-6626.jpg https://i.postimg.cc/XvBwTyvd/IMG-6629.jpg W końcu z trudem, w pocie i we łzach wszystkie motocykle zostały przeprawione na drugą stronę. Wbijamy na granicę załatwić formalności. Spotykamy na miejscu gościa na KTM, oczywiście informujemy go jaka jest sytuacja za przejściem. Ciekawe czy sam to przejechał czy może czekał aż odkopią drogę. https://i.postimg.cc/P5kSHjcP/IMG-6661-2.jpg W każdym bądź razie my jesteśmy już w Kirgistanie. W Sary- Tash tankujemy, robimy zakupy na jakieś śniadanko no i oczywiście sprawdzamy telefony czy Marcin się odezwał. Niestety nie. Zero wiadomości. Nie wiemy czy czeka na nas gdzieś indziej, czy może wrócił do Polski. Wyjeżdżamy z miasta i kawałek dalej zatrzymujemy się na śniadanie w pięknych okolicznościach przyrody. Góry, rzeka, biegające w koło konie, pasące się bydło. Szamamy i odpoczywamy. Czas naszej podróży powoli dobiega końca. Czeka nas już tylko z każdą przejechaną stówką coraz nudniejsza droga. https://i.postimg.cc/GmJqhfwz/IMG-6662.jpg https://i.postimg.cc/5tsg8FtC/IMG-6664.jpg https://i.postimg.cc/RhHTrsL7/IMG-6665.jpg https://i.postimg.cc/NML4DfyP/IMG-6672.jpg Jakiś kawałek od Dżalalabad zaczynamy szukać noclegu. Zjechaliśmy z głównej drogi w stronę rzeki. Znalazł się skrawek ziemi na namioty więc stwierdziliśmy, że zostajemy. Jest możliwość kąpieli czy przepierki. Podczas gdy powoli się krzątamy rozkładając namioty przychodzą do nas zaciekawieni chłopcy. https://i.postimg.cc/28ZQ3WY6/IMG-20180824-183239.jpg Marek z nimi chwilę podyskutował a później pogonił do domu :D W końcu mogliśmy się trochę ogarnąć. W czasie gdy Bartek pomagał mi w spłukaniu włosów rzeka zabrała mu klapcenga. Strata była duża, był do niego przywiązany. Obchód po brzegu niczego nie wykazał. Klapceng popłynął w głąb Kirgistanu. :( Przejechane 325 km |
Ale ładna dziewczyna, no!
|
świetna wyprawa, inspirująca! :)
|
To kiedy dalsza relacja oraz film?:)
|
Bardzo fajnie się czyta.
|
Doszliśmy do etapu, w którym nie widzę sensu w opisywaniu każdego dnia. Bo i o czym pisać skoro wracamy?
Mało się dzieje, prawie nie robimy zdjęć. Powoli nawijamy powrotne kilometry. Chwila moment i jesteśmy w Kazachstanie. Teraz już będzie z górki. Droga powrotna przez stepy leci mi dużo szybciej. Wcześniej wstajemy i więcej kilometrów nawijamy. Często też zdarza się, że niektóre odcinki jedziemy oddzielnie. Każdy w swoim tempie. Oczywiście drobne przygody a raczej awarie wciąż nam się przytrafiają. Afryka łapie czwartego kapcia a Trampi zaczyna świrować z ładowaniem. Za Szymketem zauważamy na poboczu motocykl. Obładowany cały w EX-owe produkty. Zatrzymujemy się i widzimy gościa walczącego z zerwanym łańcuchem. Rodak na takiej Hondzinie. https://i.postimg.cc/cJ6D0j3f/IMG-6681.jpg Podróżuje samotnie i nieśpiesznie, wraca z Mongolii. W 3:02 wspólna fotka z Marcinem. https://i.postimg.cc/C1LK6GnP/IMG-6695.jpg Facet napisał też książkę pt Filozofia Motocyklizmu. Oczywiście postanawiamy mu pomóc. Marek zabiera Marcina z łańcuchem do miasta a my w tym czasie zaglądamy w regulator Trampka. Na szczęście mam zapasowy, zmieniamy tylko wtyczki i gotowe. Chłopaki wracają z łańcuchem więc możemy się powoli zbierać. Robimy pamiątkowe fotki z Marcinem i lecimy dalej. Za jakiś czas znów zauważam, że w Trampie skacze ładowanie. Ponownie się zatrzymujemy i podmieniamy kolejny regulator. Jedziemy, kilkanaście km jest ok i znowu ładowanie zaczyna skakać. Od bardzo niskiego po bardzo wysokie. Zatrzymujemy się i tym razem podłączamy z powrotem ori regulator. Jedziemy i odpukać ładowanie się uspokoiło. Kolejnego dnia również spotykamy motocyklistę na V-stromie. Zatrzymuje się przy nas gdy akurat na poboczu dolewamy paliwo z kanistra. Oferuje pomoc ale grzecznie dziękujemy. Za chwilę i tak będzie miasto to zatankujemy na spokojnie. Pojechał spokojnym tempem. Widzieliśmy go jeszcze później jak wyjeżdżał ze stacji. Zatankowani jedziemy dalej. Po kilku kilometrach zatrzymujemy się popatrzeć na wielbłądy. Nagle zatrzymała się przy nas ciężarówka. Kierowca zaczął krzyczeć, że jeden od nas leży na poboczu. Zebraliśmy się z powrotem na motocykle i gnamy przed siebie. Rzeczywiście, jest jakieś zamieszanie na poboczu. Stoi jakaś kazachska ciężarówka i trochę ludzi dookoła. Powoli dostrzegamy leżącego człowieka i połamany motocykl. To Rosjanin, który oferował nam pomoc. Denis bodajże ma na imię. Bartek szybko leci do motocykla i wraca z apteczką. Udziela pierwszej pomocy poszkodowanemu. Nie wygląda to dobrze choć motocyklista zaczyna powoli odzyskiwać świadomość. https://i.postimg.cc/HkNw4LJ7/IMG-6711.jpg W oczekiwaniu na karetkę chłopaki postanawiają zająć się motocyklem Denisa. Kazachowie oferują pomoc z transporcie i przechowaniu rozbitego V-stroma. Niestety motocykl nie wejdzie w całości. Odkręcamy co się da i wpychamy motocykl tyłem. W międzyczasie cały czas ktoś z nas towarzyszy Denisowi, próbując utrzymać go w kontakcie. https://i.postimg.cc/k4Kv5dgR/IMG-6720.jpg https://i.postimg.cc/WpFWqQh3/IMG-6727.jpg W końcu przyjeżdża karetka wraz z radiowozem. Zabierają poszkodowanego do najbliższego szpitala. https://i.postimg.cc/763SkMKg/IMG-6743.jpg Szczęście w nieszczęściu, że to się tylko tak skończyło. Strach pomyśleć coby było gdyby z naprzeciwka jechało auto... W każdym razie to wydarzenie skutecznie skłoniło nas do przemyśleń na temat zmęczenia i senności na motocyklu. https://i.postimg.cc/RVMLvy5q/IMG-6713.jpg |
Kolejne dni to kolejne kilometry. Już jest z górki.
Gdy zatrzymujemy się w kazachskiej wiosce pod sklepem, podchodzi do mnie kobieta z dzieckiem w wózku. Przetarła dłonią moje zakurzone sakwy a następnie wtarła ten kurz dziecku w policzki. Nie wiem co to dokładnie oznaczało ale stawiam na to, że dzięki temu dziecko będzie kiedyś takie fajne jak my :D https://i.postimg.cc/qqK4MMkY/IMG-6745-1.jpg W ostatnią noc na stepie przeżyliśmy małą burzę piaskową. Wiało tak, że namiot trzymałam rękami bo kładł mi się na twarz a piach wsypywał się przez każdą możliwą szczelinę. Ciekawe doświadczenie ale na drugi raz rozkładam porządnie namiot.:D Słońce zachodzi. Zbliżamy się do granicy. https://i.postimg.cc/gkvmCJtL/IMG-6761.jpg Nie ma dużo ludzi ale ustawiamy się grzecznie w kolejce. Nie zsiadam z motocykla, nie stawiam go też na kosie. Bartek zaczął coś kombinować w kuckach przy Tenerze. Pech chciał, że wstając zahaczył o Trampka przewracając mnie z nim. Zgadniecie co się stało? 200 kg motka plus bagaże upadło na moje i tak już nadwyrężone lewe kolano. Ból znów był mega mocny. Rozkleiłam się. Znowu miałam problem z chodzeniem, podniesieniem nogi na podnóżek, zejściem z motocykla... Byłam mocno wkurzona, że Bartek tak nieostrożnie wstał... W tamtym momencie chciałam jak najszybciej dojechać na jakiś nocleg dlatego po formalnościach na przejściu szybko pognałam w stronę rosyjskiego przejścia. Tam poszło w miarę szybko. Noclegu szukaliśmy po ciemku. Właściwie to chłopaki szukali a ja jechałam przed siebie. Nie miałam siły, ból był coraz większy. Gdy się zatrzymaliśmy na chwilę to runęłam na asfalt razem z Trampkiem. Wtedy zapadła decyzja, że zostajemy tu gdzie jesteśmy. Parę metrów od asfaltu była łąka. https://i.postimg.cc/8CPVqmxj/IMG-20180830-081250.jpg Następnego dnia po nasmarowaniu kolana i wzięciu przeciwbólowych było już trochę lepiej ale i tak martwiłam się czy nie wrócę do Polski prosto na stół operacyjny... Lecimy przez Rosję. Nagle Marek się zatrzymuje. Ja z Bartkiem również. Łukasz pognał dalej. Okazało się, że padły łożyska w kole. Na szczęście kilka metrów dalej jest parking. Zjeżdżamy tam a Bartek zostawia motocykl przy drodze by nas Łukasz zauważył jak się zorientuje, że nas nie ma. Na parking wbija też ciężarówka. To świetnie bo na pewno ma młotek. https://i.postimg.cc/Y28mzSZq/IMG-6764.jpg https://i.postimg.cc/7YWGjWqF/IMG-6767.jpg https://i.postimg.cc/qR4z8fG3/IMG-6774.jpg https://i.postimg.cc/HLQrcWbm/IMG-6776.jpg Jesteśmy godzinę w plecy ale ważne, że łożysko zmienione i możemy spokojnie lecieć dalej. Łukasz do nas nie wrócił. Czekał 20 km dalej. Pewnie nie patrzył w lusterka :D Tymczasem dojechaliśmy do granicy z Ukrainą. Po obiedzie postanawiamy z Bartkiem, że się odłączamy. Łukasz chce już szukać noclegu a my chcemy jeszcze setkę zrobić. Ostatecznie ciągniemy wspólnie do noclegu. Tam uzgadniamy, że my się odłączamy bo chcemy wcześniej wstać i dojechać na raz do Polski. Łukasz z Markiem nie śpieszą się, chcą objechać Kijów. Tak więc o 6 rano byliśmy już gotowi do wyjazdu. Marek wstał do nas by się pożegnać i pognaliśmy. Jak postanowiliśmy tak zrobiliśmy i bez większych przygód dojechaliśmy do granicy. Jeszcze tylko kolacja w knajpce w której byliśmy pierwszego dnia podróży. https://i.postimg.cc/7Yy5cbMj/IMG-6781.jpg Na przejściu w Budomierzu trochę nam się zeszło. Po stronie polskiej trafiliśmy na przesympatyczną panią celnik, która bardzo była zaciekawiona naszym wyjazdem. Porozmawialiśmy chwilę i trzeba było się zbierać bo słońce zaczynało zachodzić. Odjeżdżamy kawałek i starą dobrą zasadą - pierwsza w lewo znajdujemy fajną polankę przy lesie. Mimo, że do domu jeszcze 500 km, my już szczęśliwi dzwonimy do rodziny, że jesteśmy już w Polszy. To było w sumie fajne uczucie. Po tak długim czasie być już u siebie w kraju :) W następnym poście zrobię krótkie podsumowanie. A w przyszłym tygodniu wrzucę niedługie wideo z wyjazdu. Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam i wybaczycie mi, że tak długo to trwało :) |
Fajnie się czytało i oglądało. Szkoda że już koniec.
Pozdrawiam. |
Cytat:
|
Również dziękuje. Super relacja i czekam na filmik.
|
Zaczekaj, miałaś wypadek co spowodowało uszkodzenie kolana.
Jak się sprawa zakończyła w Polsce? Jakie miałaś ochraniacze na kolana/ golenie? |
Cytat:
Moje problemy zaczęły się w 2012 roku i długo nie było wiadomo dlaczego pobolewa kolano. W 2015 roku przeszłam pierwsza artroskopie która nie bardzo się powiodła. W 2017 roku lekarze znaleźli w kolanie odłamek kości, który niszczył chrząstkę. Zrobiono mi mozaikoplastyke, która zakończyła moje cierpienie. W 2018 roku w Kirgistanie podczas wyjazdu niefortunnie wpadłam w koleinę upadając i wykręcając to samo kolano. Na sam koniec wyjazdu sytuacja się powtórzyła. Bałam się, że jest lipa i znowu będę musiała jeździć po szpitalach. Na szczęście, skończyło się całkiem dobrze. Niestety nie miałam wtedy ortez. Wyjazd turystyczny, spokojny. Miałam tylko spodnie z ochraniaczami sas-Teca. Ogólnie jeżdżę w ortezach ortopedycznych bądź leatt C-frame. Gdybym wtedy je miała, pewnie nic by się nie stało. Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk |
Cytat:
Ps. Co z kolesiem, pozbierał się do kupy? |
no dobra, lepiej napisz co tam z rozwodem, bo wszyscy zainteresowani boja się zapytac :P
dzieki za relacje, fajny wyjazd. Chociaż utwierdził mnie w przekonaniu, że nie dla mnie drałowanie asfaltami przez Rosję i Kazachstan. Wysłane z mojego SM-G970F przy użyciu Tapatalka |
E tam, na kołach jest najlepiej.
|
Czas na krótkie podsumowanie.
Czas trwania- 28 dni. Przejechane km- 14000 km Przejechane kraje- Polska, Ukraina, Rosja, Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan Czas dojazdu i powrotu licząc do/z KRG do/z Polski- 10 dni tam, 7 dni nazad. Złapane kapcie- 5. 1x Trampek Marcina, 4x Afra Łukasza Awarie- 3x pompa w Afrze Marka i 1x łożyska w kole, 1x ładowanie w moim Trampku Mandaty- Rosja 100$, Kirgistan 150$ (mandat podzielony na 4 osoby) Pojechaliśmy w 5 osób, wróciliśmy w 4. Cena- 7400 pln. Tyle wydaliśmy na całą wycieczkę na naszą dwójkę nie licząc wiz i przygotowania motocykli. Czy pojechałabym drugi raz? Na początku wycieczki już w Kazachstanie stwierdziłam, że taka jazda jest bez sensu i lepiej transportować tam moto. Jako, że kobieta zmienną jest to już w drodze powrotnej, ponownie w Kazachstanie zmieniłam zdanie. TAK. Pojechałabym drugi raz na kołach. Nawet nie tyle co pojechałabym. Pojadę tam drugi raz na kołach. Jedyne co, to chciałabym wywalczyć ciut więcej czasu jak miesiąc. W każdym razie dużo się nauczyłam podczas tego wyjazdu i parę wniosków wyciągnęłam. Między innymi tego, że 5 osób to za dużo. No i żeby nie jechać na koniec świata z ludźmi, których się nie zna. Poza tym to była przygoda życia! |
Gratuluję i dziękuję za świetną relację :)
|
Trochę spóźniony przez problemy z internetem ale jest.
Pamiątka z wakacji :) |
Taką podróż pamięta się przez całe życie. Niesamowita przygoda niedostępna dla zwykłego śmiertelnika. W sensie pozytywnym bardzo bardzo wam zazdroszczę. Gratuluję wyprawy.
|
W Bartangu fajną walkę mieliście:-). Ta wąska ścieżka była double trackiem kiedy my tam byliśmy, ale bliżej mostu za to Wy mieliście lepiej :-)
pozdrawiam trolik |
Cytat:
|
Ale pięknie!
|
Cytat:
Cytat:
Taki megadługi dojazd na kołach musi zmęczyć materiał, nie ma siły. Dobrze mieć towarzysza "z którym można pomilczeć na każdy temat" :) |
Cytat:
|
Cytat:
Dziękuję. Dla takich relacji warto czytać to forum :Thumbs_Up: |
Cytat:
Cieszę się, że się podobało :) Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk |
:Thumbs_Up:
|
Asia,
Super wyjazd i super film. Dzięki! Pzdr Qter |
Asia to już koniec? Czyli mogę siąść i przeczytać na raz? ;)
|
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk |
Cześć, jak z dostępnością wody pitnej i jej jakością? Woziliście ze sobą jakieś większe ilości czy w rozsądnej odległości od postoju/kempingu była zawsze dostępna? Używaliście jakiś filtrów/gotowanie czy na żywca można pic?
|
Pamir? A gdzie to jest?
Cytat:
Nie było problemu z dostępem do wody ale zawsze mieliśmy mały zapas. Jak się pchasz w offa to tym bardziej pamiętaj o zapasie bo raz pojechaliśmy ,,skrótem” a nie zaopatrzyliśmy się w zapas wody. Na szczęście było źródełko. Ja też sprawdzałam zawsze na maps.me za ile będzie następny sklep czy paliwo. Piliśmy na żywca. I butelkowaną i tą ze źródełka. :) Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk |
Przyjemny filmik. Gratuluję wyprawy.
Biorę się do czytania zaległych odcinków. |
Cytat:
Sam się zbieram już drugi rok, ale nadal nie podjąłem wyzwania :D Jedynie na facebuku wrzuciłem film, który miał być zapowiedzią filmowej historii. Jest też trochę zdjęć z krótkimi komentarzami. Może kiedyś się zmobilizuję i złożę coś więcej. Jak kto zainteresowany to zapraszam na MotoAzymut https://www.facebook.com/MotoAzymut-467412817033452/ Cytat:
Niestety, nie mogę się z Tobą zgodzić, że „robiliśmy Kirgistan przelotowo”. Myślę, że w Kirgistanie odwiedziliśmy więcej niż standardowe wycieczki motocyklowe tam jadące: jezioro Issyk-Kul, przełęcz Tosor, przełęcz Arabel, urzekająca dolina rzeki Burkhan, dolina Barskon, kanion Skazka, jezioro Song-Kul, Tash Rabat Caravanserai. A pod chińską granicą odwiedziliśmy konno jezioro Kol-Suu (niestety, a może stety – bez wody). I po drodze całe stada mniejszych i większych dolin i przełęczy. Jadąc z Kazachstanu do Tadżykistanu przejechaliśmy w Kirgistanie coś około 2 tyś km. Ale fakt do Kirgistanu jeszcze bym wrócił. Tam jest po prostu ładnie i tyle fajnych dróg do przejechania. Pozdrawiam całą ekipę, która jak i my szukała drogi do Pamiru. To było miłe spotkanie przed i na granicy :) :Thumbs_Up: |
Cytat:
Dziękuje raz jeszcze za wzory dokumentów! Bardzo mi to wtedy pomogło! Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk |
Cieszę się, że mogliśmy pomóc. Wzory zaczerpnąłem od Głazia z forum Radiator-mototurystyka - a wspominam o tym, żeby uczynić zadość jego prawom autorskim ;)
|
Ostatnio opowiadałem moim kolegom którzy dopiero zaczynają jeździć na motocyklach o Pamirze. I podobnie jak Ty (i ja parę lat temu) nie mieli pojęcia o istnieniu takich państw jak Kirgistan i Tadżykistan i o tym co można tam zobaczyć.
Twój opis pobieżnie śledziłem w 2018 i 2019 roku, ale dopiero dzisiaj przeczytałem od deski do deski za jednym zamachem. Dzięki za opis i te zdjęcia! |
Nie ma za co. Cieszę się, że się podobało i mam nadzieje, że niebawem poczytam Waszą relacje :)
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:28. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.